-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2016-03-22
2016-03-12
Chyba nieco dziś zapomniana opowieść o egzorcyście, który poświęca siebie, by ratować duszę opętanej tytułowej Matki Joanny od Aniołów podobno kiedyś wzbudzała kontrowersje i oburzyła samego kard. Wyszyńskiego. Dziś czyta się ją jak każdą inną powieść. Iwaszkiewicz to mistrz języka, czyta się lekko i pod koniec nieco żal, że to już. Podobne odczucia miałem podczas czytania Podróży ludzi księgi Tokarczuk - przedwcześnie zakończona fabuła, nieco rozczarowujące - nawet jeśli u Iwaszkiewicza mocne - zakończenie.
Chyba nieco dziś zapomniana opowieść o egzorcyście, który poświęca siebie, by ratować duszę opętanej tytułowej Matki Joanny od Aniołów podobno kiedyś wzbudzała kontrowersje i oburzyła samego kard. Wyszyńskiego. Dziś czyta się ją jak każdą inną powieść. Iwaszkiewicz to mistrz języka, czyta się lekko i pod koniec nieco żal, że to już. Podobne odczucia miałem podczas czytania...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-25
Opowieść dla tych, którzy wiedzą, że za nieśmiertelnym dzwonkiem na starych Nokiach kryje się zbiorowa historia ludzi, którzy budowali od podstaw Kalifornię. Mam tu na myśli piosenkę Oh My Darling Clementine, której słowa brzmią mniej więcej tak:
In a cavern, in a canyon,
Excavating for a mine
Dwelt a miner forty niner,
And his daughter Clementine
The Diary of a Forty-Niner nawiązuje do czasów opisanych w piosence. Opowiada historię młodego chłopca, Alfreda, wychowanego na purytańskiej farmie w środkowych stanach, który daje się ponieść gorączce złota 1849 roku (stąd nazwa "forty-niner"). Chociaż opowieść pretenduje do bycia pamiętnikiem znalezionym w chatce górniczej, jej język i styl nie przekonują co do autentyczności (chociaż, z drugiej strony, bohater przyznaje, że skończył szkołę średnią i chyba liznął college'u). Nawet jeśli Pamiętnik powiela romantyczny mit poszukiwaczy złota w Kalifornii, niesie w sobie potencjał dobrej historii o dorastaniu, odnajdywaniu siebie, przecinaniu pępowiny i poszerzaniu horyzontów. Prawdziwe bildungsroma! Poza tym, znajdziemy tam i przyjaźń, i miłość i odwagę połączoną z prawością oraz świetne przykłady samoregulacji zbiorowości ludzkich w celu stworzenia dogodnych warunków do pracy i rozwoju lokalnej społeczności - i to wszystko bez jakiegokolwiek udziału państwa narzucającego swoje prawa! To raczej, w duchu amerykańskim, prawo jest tworzone przez ludzi i dla ludzi!
The Diary of a Forty-Niner powinno być lekturą obowiązkową dla wszelkich studentów anglistyki, osób kochających angielski i miłośników historii. Pokazuje kawał historii Stanów Zjednoczonych w wyjątkowo strawny sposób. Może nie ma epickiego rozmachu Przeminęło z wiatrem, w swój kameralny sposób jest cennym świadkiem zdobywania jednej z ostatnich granic Stanów (na zachód był już tylko ocean!).
Opowieść dla tych, którzy wiedzą, że za nieśmiertelnym dzwonkiem na starych Nokiach kryje się zbiorowa historia ludzi, którzy budowali od podstaw Kalifornię. Mam tu na myśli piosenkę Oh My Darling Clementine, której słowa brzmią mniej więcej tak:
In a cavern, in a canyon,
Excavating for a mine
Dwelt a miner forty niner,
And his daughter Clementine
The Diary of a...
2016-02-22
Pochłonięta w jedno popołudnie. Całe życie trwałem w przeświadczeniu, że Kotliński jest strasznym skandalistą a tymczasem opis hedonistycznego stylu życia księży nie zaskoczył. Tak samo skandale seksualne. Być może w latach dziewięćdziesiątych książka była sensacją, dziś nie powoduje wypieków na twarzy ani nie wywołuje wzburzenia. Szkoda, że autor skończył gdzieś w partii Palikota zamiast reformować Kościół od wewnątrz ( w tym od siebie).
Pochłonięta w jedno popołudnie. Całe życie trwałem w przeświadczeniu, że Kotliński jest strasznym skandalistą a tymczasem opis hedonistycznego stylu życia księży nie zaskoczył. Tak samo skandale seksualne. Być może w latach dziewięćdziesiątych książka była sensacją, dziś nie powoduje wypieków na twarzy ani nie wywołuje wzburzenia. Szkoda, że autor skończył gdzieś w partii...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-22
Chociaż uwielbiam styl Tokarczuk, to powieść wydaje się jakaś taka niedokończona, jakby urwana w połowie, końcówka napisana tak na odwal się. Może w trakcie pisania autorka uznała, że jest na właściwej drodze stać się polskim Coelho i przeraziła się tej wizji...
Chociaż uwielbiam styl Tokarczuk, to powieść wydaje się jakaś taka niedokończona, jakby urwana w połowie, końcówka napisana tak na odwal się. Może w trakcie pisania autorka uznała, że jest na właściwej drodze stać się polskim Coelho i przeraziła się tej wizji...
Pokaż mimo to2016-02-21
Niezapomniana książka. Na pozór science-fiction, ale tak naprawdę wielka zaduma nad światem, naturą ludzką i amerykańskim przekraczaniem kolejnych granic. Warto bliżej się poznać z Kronikami...
Niezapomniana książka. Na pozór science-fiction, ale tak naprawdę wielka zaduma nad światem, naturą ludzką i amerykańskim przekraczaniem kolejnych granic. Warto bliżej się poznać z Kronikami...
Pokaż mimo to2016-02-18
Chociaż najbardziej znany bohater Pilipiuka, świecki egzorcysta-amator Jakub Wędrowycz, nie charakteryzuje się zdrowym stylem życia czy nienagannymi manierami, nie można mu jednak odmówić swoistej sympatyczności. Z pewnością, nie sposób go zapomnieć, czy odmówić mu miana jednej z najbardziej oryginalnych postaci literatury fantastycznej. Dobra lektura odprężająca po kilku ambitniejszych lekturach! Pilipiuk na pewno nie przemyca głębszych przemyśleń, tak jak np. Kurt Vonnegut czy Stanisław Lem, niemniej jednak udało mu się stworzyć niesamowicie polską i wyrazistą postać.
Chociaż najbardziej znany bohater Pilipiuka, świecki egzorcysta-amator Jakub Wędrowycz, nie charakteryzuje się zdrowym stylem życia czy nienagannymi manierami, nie można mu jednak odmówić swoistej sympatyczności. Z pewnością, nie sposób go zapomnieć, czy odmówić mu miana jednej z najbardziej oryginalnych postaci literatury fantastycznej. Dobra lektura odprężająca po kilku...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-17
Może dla wiktoriańskiej publiczności powieść była maścią miodową na rany ich czytelniczych serc, dziś powieść Trollope'a wydaje się być dość anachroniczna. Nudzi styl narracji - pełen wezwań, ckliwości, długich i niepotrzebnych opisów (chociaż trzeba przyznać oryginalność techniki narracyjnej - taki świadomy siebie i swoich słabości narrator, zaznaczający swoją obecność i nie wchodzący z butami w życie swoich bohaterów), nudzą bohaterowie zaś akcja się praktycznie nie posuwa. Podobno to jedna ze sztandarowych książek broniących tradycji, ukazujących bezsens wszelkich ruchów reformatorskich, taki anty-Dickens - mnie jednak osobiście nie porwała - omijałem całe strony, które nic nie wnosiły do opowieści. Bez żalu kończę spotkanie z pracownikiem poczty, który po pracy metodycznie zasiadał w określonych godzinach do pisania najbardziej wiktoriańskiej literatury ever!
Może dla wiktoriańskiej publiczności powieść była maścią miodową na rany ich czytelniczych serc, dziś powieść Trollope'a wydaje się być dość anachroniczna. Nudzi styl narracji - pełen wezwań, ckliwości, długich i niepotrzebnych opisów (chociaż trzeba przyznać oryginalność techniki narracyjnej - taki świadomy siebie i swoich słabości narrator, zaznaczający swoją obecność i...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-14
Chociaż znów moja tablica na Facebooku upstrzona jest cytatami z Reginy, mam kilka krytycznych uwag. Przede wszystkim, wydaje się być nieco wtórna wobec poprzednich książek; w trakcie lektury miałem wrażenie, że to już było. Poza tym, niektóre przemyślenia są strasznie amerykańskie i niekoniecznie sprawdzają się w innej kulturze.
Chociaż znów moja tablica na Facebooku upstrzona jest cytatami z Reginy, mam kilka krytycznych uwag. Przede wszystkim, wydaje się być nieco wtórna wobec poprzednich książek; w trakcie lektury miałem wrażenie, że to już było. Poza tym, niektóre przemyślenia są strasznie amerykańskie i niekoniecznie sprawdzają się w innej kulturze.
Pokaż mimo to2016-02-12
Kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony! Gdyby nie zakończenie, dałbym ze cztery gwiazdki. Całkiem miła kopia Stu lat samotności, ale nadal kopia. Co z tego, że pociągający północny klimat, ze bohaterowie dziwaczni.. I tu jest problem - jest ich po porostu zbyt wielu, ciężko zapamiętać kto jest kto, za dużo tych pokoleń, za dużo rodzin. Miło, że zakończenie chociaż spina jakąś klamrą tę przebogatą sagę, inaczej opowieść pogrążyłaby się w chaosie oceanu.
Kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony! Gdyby nie zakończenie, dałbym ze cztery gwiazdki. Całkiem miła kopia Stu lat samotności, ale nadal kopia. Co z tego, że pociągający północny klimat, ze bohaterowie dziwaczni.. I tu jest problem - jest ich po porostu zbyt wielu, ciężko zapamiętać kto jest kto, za dużo tych pokoleń, za dużo rodzin. Miło, że zakończenie chociaż spina...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-05
Prawiek to takie polskie Macondo - nieistniejąca wioska w środku świata, gdzie rzeczywistość przeplata się z nierealnym, gdzie historia dobija się do drzwi odwiecznych praw przyrody. Powieść Tokarczuk to wspaniała saga o przemijaniu, zarówno w wymiarze jednostkowym jak i umieraniu pewnego świata. Splecenie losów człowieczych z historią czyni ją zarazem epopeją. Ostatnie strony autentycznie wzruszają, rzadko czyta się tak wspaniale zarysowany obraz starości i odchodzenia. Epicki koniec świata magicznego dzieciństwa i narodziny nowego, odartego z niezwykłości, podporządkowanego prawom rytmu nowoczesności. Espresso dobrej literatury, wychylonej jednym haustem w bezsenną noc.
Prawiek to takie polskie Macondo - nieistniejąca wioska w środku świata, gdzie rzeczywistość przeplata się z nierealnym, gdzie historia dobija się do drzwi odwiecznych praw przyrody. Powieść Tokarczuk to wspaniała saga o przemijaniu, zarówno w wymiarze jednostkowym jak i umieraniu pewnego świata. Splecenie losów człowieczych z historią czyni ją zarazem epopeją. Ostatnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-04
O owcach i o kobietach nauczyć się można od Hardy'ego wiele. Zdecydowanie polecam wszystkim miłośnikom mądrze poprowadzonych love-stories i angielskiej prowincji w swych najlepszych czasach. Historia fascynującego miłosnego czworokąta (bez brzydkich skojarzeń proszę) z szaleństwem, bezmyślnością i lojalnością w tle. I wielka lekcja, że te najtwardsze i najmądrzejsze kobiety popełniają w miłości tak wielkie głupstwa, że odkręcenie ich potem wymaga szaleńczej ofiary!
O owcach i o kobietach nauczyć się można od Hardy'ego wiele. Zdecydowanie polecam wszystkim miłośnikom mądrze poprowadzonych love-stories i angielskiej prowincji w swych najlepszych czasach. Historia fascynującego miłosnego czworokąta (bez brzydkich skojarzeń proszę) z szaleństwem, bezmyślnością i lojalnością w tle. I wielka lekcja, że te najtwardsze i najmądrzejsze kobiety...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-01-29
Na początku myślało się - Dukaj mógł śmiało zredukować liczbę stron przynajmniej o jedną trzecią. Czytanie wlokło się niemiłosiernie. Ale przecież, Lód to nie tylko powieść z fabułą, ale też wielki traktat o Historji i (a)politeji! Odładam książkę, po wielu tygodniach zmagań, zupełnie pogodzony z autorem i jego stylem. Słusznie prawią, że to jedna z największych współczesnych powieści polskich. Będzie mi brakować Benedykta Filipowicza i jego ukochanej panny Jelenki!
Na początku myślało się - Dukaj mógł śmiało zredukować liczbę stron przynajmniej o jedną trzecią. Czytanie wlokło się niemiłosiernie. Ale przecież, Lód to nie tylko powieść z fabułą, ale też wielki traktat o Historji i (a)politeji! Odładam książkę, po wielu tygodniach zmagań, zupełnie pogodzony z autorem i jego stylem. Słusznie prawią, że to jedna z największych...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-01-10
Retrospekcja to chyba najpopularniejsza technika postmodernizmu. Kurt Vonnegut idzie jednak o krok dalej i w Galapagos wprowadza technikę narracji, którą pozwalam sobie nazwać futorospekcją (na pewno ma jakąś prawdziwą literacką nazwę, ale nie che mi się w tej chwili szukać). Autor Rzeźni nr 5 w swym dziele z lat osiemdziesiątych, tak oddanych ekologii,co i rusz wybiega w narracji do przodu i opisuje wydarzenia przyszłe, która w istocie są już dla narratora w chwili pisania przeszłymi - kanwa jego powiadania snuta jest w roku 11986! Z perspektywy miliona lat, Leon Trout, syn pisarza sci-fi Kilgore'a Trouta (który wspominany jest w innych powieściach Vonneguta), a w zasadzie jego duch, opowiada o brzemiennych w skutkach wydarzeniach z roku 1986, które miały pchnąć ludzkość na nowe tory ewolucji. Ta gorzka satyra darwinizmu jest kolejnym must-have'em na półce współczesnego miłośnika dobrej literatury!
Retrospekcja to chyba najpopularniejsza technika postmodernizmu. Kurt Vonnegut idzie jednak o krok dalej i w Galapagos wprowadza technikę narracji, którą pozwalam sobie nazwać futorospekcją (na pewno ma jakąś prawdziwą literacką nazwę, ale nie che mi się w tej chwili szukać). Autor Rzeźni nr 5 w swym dziele z lat osiemdziesiątych, tak oddanych ekologii,co i rusz wybiega w...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-01-07
Unikająca prostych prawd i stereotypów opowieść o chrześcijanach żyjących na Bliskim Wschodzie. Fascynująca podróż do ziemi, gdzie chrześcijaństwo się zaczęło. Wyznawcy Chrystusa żyją tam dziś pośród muzułmanów, często padając ofiarą prześladowań. Autor odwiedza imigranckie miasto w Szwecji, Turcję Płn, Stambuł, Iracki Kurdystan, Liban i Izrael spotykając wszędzie chrześcijan opowiadający o swoich problemach i nadziejach. Ważny głos w debacie o imigrantach toczącej się w naszym społeczeństwie, świetny technicznie reportaż. Dla każdego chrześcijanina lektura obowiązkowa - warto wiedzieć, jak żyją nasi bracia w krainie Jezusa, pierwszych apostołów i świętych.
Unikająca prostych prawd i stereotypów opowieść o chrześcijanach żyjących na Bliskim Wschodzie. Fascynująca podróż do ziemi, gdzie chrześcijaństwo się zaczęło. Wyznawcy Chrystusa żyją tam dziś pośród muzułmanów, często padając ofiarą prześladowań. Autor odwiedza imigranckie miasto w Szwecji, Turcję Płn, Stambuł, Iracki Kurdystan, Liban i Izrael spotykając wszędzie...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-01-03
Vonneguta poznałem na studiach. Moją ówczesna dziewczyna zaczytywała się nim. Ja przeczytałem Kocią Kołyskę i Rzeźnię nr 5. Potem na wiele lat zapomniałem o Kurcie. Syreny to idealny powrót, jedna z głębszych książek, jakie przeczytałem. Przeznaczenie,przypadek, miłość, relacje z rodzicami, szczęście (luck nie happiness) to tylko najważniejsze tematy wielkiego dzieła, ukrywającego pod płaszczem sci-fi niesamowite przemyślenia o świecie. Zakończenie wręcz wyciska łzy.. No i ten charakterystyczny styl Vonneguta.. Świetny czytelniczy początek roku!
Vonneguta poznałem na studiach. Moją ówczesna dziewczyna zaczytywała się nim. Ja przeczytałem Kocią Kołyskę i Rzeźnię nr 5. Potem na wiele lat zapomniałem o Kurcie. Syreny to idealny powrót, jedna z głębszych książek, jakie przeczytałem. Przeznaczenie,przypadek, miłość, relacje z rodzicami, szczęście (luck nie happiness) to tylko najważniejsze tematy wielkiego dzieła,...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-12-29
2015-12-24
2015-12-18
Strasznie niepoprawna, ociekająca rasizmem. Ale rasizm w Obozie świętych nie jest ślepą nienawiścią do koloru skóry, ale raczej ukochaniem wartości białego człowieka, cywilizacji, którą zbudował, a która ostatecznie rozmyła się w wyniku działania Bestii i jej rozmiękczania sumień. Już na zawsze pozostanie mi w pamięci opis wytwarzania opału z odchodów...
Strasznie niepoprawna, ociekająca rasizmem. Ale rasizm w Obozie świętych nie jest ślepą nienawiścią do koloru skóry, ale raczej ukochaniem wartości białego człowieka, cywilizacji, którą zbudował, a która ostatecznie rozmyła się w wyniku działania Bestii i jej rozmiękczania sumień. Już na zawsze pozostanie mi w pamięci opis wytwarzania opału z odchodów...
Pokaż mimo to2015-12-13
Miło się czyta księdza, który nie dość, że mówi ludzkim głosem, to jeszcze przy tym myśli. Nie wszystko jednak z tego, co mówi - choć mówi mądrze i daje do myślenia - trafia do mnie. Na przykład odrzucenie ofiarowania Bogu cierpienia, które jakby od zawsze było wpisane w naturę katolicyzmu, przyprawia mnie o czujność. Poza tym, kapitalne rozliczenie z własną biografią, pracą, powołaniem i chorobą.
Miło się czyta księdza, który nie dość, że mówi ludzkim głosem, to jeszcze przy tym myśli. Nie wszystko jednak z tego, co mówi - choć mówi mądrze i daje do myślenia - trafia do mnie. Na przykład odrzucenie ofiarowania Bogu cierpienia, które jakby od zawsze było wpisane w naturę katolicyzmu, przyprawia mnie o czujność. Poza tym, kapitalne rozliczenie z własną biografią,...
więcej Pokaż mimo to