-
ArtykułyKocia Szajka na ratunek Reksiowi, czyli o ósmym tomie przygód futrzastych bohaterówAnna Sierant1
-
ArtykułyAutorka „Girl in Pieces” odwiedzi Polskę! Kathleen Glasgow na Targach Książki i Mediów VIVELO 2024LubimyCzytać1
-
ArtykułyByliśmy na premierze „Prostej sprawy”. Rozmowa z Wojciechem ChmielarzemKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyStrefa mrokuchybarecenzent0
Biblioteczka
2024-02-20
2024-01-01
2023-12-11
Victoria Solano wraz z mężem Herderem van Halenem przybywa z Nowego Yorku do Madrytu na pogrzeb swojego ukochanego przyjaciela Jana.
Victoria ma 46 lat jest 6 lat po ślubie i ma wszystkiego dosyć, a na pierwszym miejscu swojego męża, według niej zadufanego, egocentryka, imbecyla, niezdolnego zainteresować się kimkolwiek poza samym sobą. Herder ma aspiracje i dąży do tego by zostać senatorem.
Jan z wykształcenia dziennikarz, osiadł na stałe w Madrycie, kiedy musiał zająć się córką Solang i później drugą żoną Margą. Od tej pory prowadził małą księgarnię, którą urozmaicił gadżetami filmowymi. Tuż przed śmiercią zamówił na e-bayu kilka filmowych rekwizytów. Czemu to zrobił skoro wiedział, że umiera?
Po książkę sięgnęłam tylko dlatego, że od kilku lat leżakuje w mojej biblioteczce, a po ostatnich porządkach znalazła się na wylocie i ot wpadła w moje ręce. Jak szybko wpadła, tak szybko wypadła.
Literatura nie dla mnie. Przemęczyłam, momentami przekartkowałam i zapakowałam w siatkę z napisem "do oddania".
Nic mnie w niej nie urzekło. Sama bohaterka wprost okropna. Na męża narzekała, a sama była tak denerwująca, że nie miałam już siły czytać jej wywodów, przemyśleń. Zagadka mało interesująca, język powieści niczym mnie nie ujął, a infantylne dialogi są nudne i wkurzające.
Rzadko zdarza mi się tak nisko ocenić książkę.
Szkoda słów i szkoda czasu !
Victoria Solano wraz z mężem Herderem van Halenem przybywa z Nowego Yorku do Madrytu na pogrzeb swojego ukochanego przyjaciela Jana.
Victoria ma 46 lat jest 6 lat po ślubie i ma wszystkiego dosyć, a na pierwszym miejscu swojego męża, według niej zadufanego, egocentryka, imbecyla, niezdolnego zainteresować się kimkolwiek poza samym sobą. Herder ma aspiracje i dąży do tego...
2023-10-28
Stan Waszyngton, a w nim małe miasteczko Roslyn. Na jego obrzeżach 60 metrów od jeziora Murdo Pond piękny dom zamieszkiwany przez Johna i Carol Henderson. Państwo Henderson mają dwóch synów 9- miesięcznego Tylora i 4-letniego Scotta.
Pewnego dnia spokój rodzinny przerywa nagłe zniknięcie Scotta. Zrozpaczeni rodzice znajdują go na pomoście nad jeziorem. Jednak ich radość z tego powodu trwa krótko, bo Scott nagle umiera.
Historia rodziny Hendersonów jest zagmatwana. Autor lawiruje między rzeczywistym światem wplatając w niego wątki nadprzyrodzone. Miałam wrażenie, że próbuje troszkę naśladować Kinga. Niestety marnie mu to wyszło. Wtrąca również wątki poboczne, które pewnie miały urozmaicić historię życia pana Hendersona, a w sumie są tak nudne, że szkoda czasu na ich czytanie. Lista postaci rośnie wraz z rozwojem akcji, co wzmaga jeszcze chaos podczas czytania.
Zmęczyłam, zamknęłam ostatnią stronę, odetchnęłam i stwierdziłam, że dawno nie czytałam tak kiepskiego thrillera.
Stan Waszyngton, a w nim małe miasteczko Roslyn. Na jego obrzeżach 60 metrów od jeziora Murdo Pond piękny dom zamieszkiwany przez Johna i Carol Henderson. Państwo Henderson mają dwóch synów 9- miesięcznego Tylora i 4-letniego Scotta.
Pewnego dnia spokój rodzinny przerywa nagłe zniknięcie Scotta. Zrozpaczeni rodzice znajdują go na pomoście nad jeziorem. Jednak ich radość z...
2023-10-09
Jako, że po pierwszym tomie byłam ogromnie ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterów zaraz sięgnęłam po tom II.
Drugi tom Jaśminowej sagi zaczyna się od wybuchu II wojny światowej. Polacy i Żydzi mieszkający w Gdańsku, a więc i rodzina Jaśmińskich przeżywają trudne chwile. Większość z nich zostaje wysłana na przymusowe prace lub do obozu Stutthof. Stasia korzysta z niemieckiego nazwiska po pierwszym mężu i przez dłuższy czas udaje jej się pozostać wraz z rodziną w Gdańsku.
Koniec wojny i wejście Armii Czerwonej to kolejne okropne czasy dla wymęczonej wojną ludności. Gdańsk stał się niby wolnym miastem, ale tylko pozornie, ponieważ rozpanoszyli się w nim Sowieci. Jaśmińscy, którzy widzieli już niejedno w swoim życiu i często zastanawiali się czy są Polakami, czy Niemcami ( choć w duszy zawsze Polakami) teraz musieli nauczyć się żyć w mieście z oprawcami a nie jak w książce autorka pisze wyzwolicielami ze Wschodu.
Płonący Gdańsk, zniszczenia, mordy, gwałty, wszystko to pokrótce autorka opisuje wplatając bohaterów w tło historyczne miasta.
W 1945 roku Gdańsk powoli wstaje z kolan. Powstają nowe sklepy, fabryki, ruszają pierwsze tramwaje. Życie nabiera tempa, bo przecież trzeba żyć. Człowiek przystosuje się do nowych realiów.
Fakty dotyczące działań stosowanych przez Niemców podczas wojny wychodzą powoli na jaw; produkcja mydła z ludzkiego tłuszczu, zbrodnie hitlerowskie, obozy koncentracyjne, eksperymenty wykonywane na więźniach.
Autorka ukazując losy rodu Jaśmińskich porusza kolejne problemy z którymi borykają się mieszkańcy Gdańska/Polski. Kobiety walczą o swoje prawa. Chcą mieć możliwość nauki na różnych kierunkach wcześniej zarezerwowanych tylko dla mężczyzn. Podobnie z pracą. Chcą pracować na etatach zarezerwowanych tylko dla płci przeciwnej.
Rozdzielone w czasach wojny rodziny mają problem, żeby z powrotem połączyć swoje drogi życiowe, albo jeśli już udaje im się, to piętno wojny nie pozwalało im na zapomnienie wszystkich wydarzeń, co często wywołuje rysę na ich związkach. Okrutne, przemilczane wspomnienia brak dialogu, tłamszone w sobie przeżycia doprowadzają do rozpadu małżeństw.
Autorka w powieści również podejmuje trudne tematy takie jak napiętnowanie homoseksualistów, oraz niechęć do rodzin żydowskich, które nadal mieszkają na terenie Gdańska.
Powieść kończy się w roku 1968, podczas strajku na Uniwersytecie Warszawskim. Oczywiście w takim momencie, że znów nie sposób chwycić za kolejną ostatnią już część sagi tym bardziej ciekawą dla mnie bo opowiadającą już o współczesnych czasach.
Jako, że po pierwszym tomie byłam ogromnie ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterów zaraz sięgnęłam po tom II.
Drugi tom Jaśminowej sagi zaczyna się od wybuchu II wojny światowej. Polacy i Żydzi mieszkający w Gdańsku, a więc i rodzina Jaśmińskich przeżywają trudne chwile. Większość z nich zostaje wysłana na przymusowe prace lub do obozu Stutthof. Stasia korzysta z...
2023-10-01
Danzig 1916 rok.
Dla ówczesnych gdańszczan I wojna światowa była w pewnym sensie rzeczą odległą i nierzeczywistą, ponieważ działania wojenne trwały daleko od Gdańska i miasto nie było bezpośrednio narażone na zniszczenia i straty ludzkie. Gdańsk znajdował się jednak w granicach Niemiec, państwa zaangażowanego w trwający konflikt, tym samym będąc narażonym na pośrednie ich skutki. Jednym z nich były warunki gospodarki wojennej, przejawiające się między innymi ograniczeniami w handlu, w tym, co było szczególnie uciążliwe, handlu artykułami spożywczymi.
Wprawdzie życie w mieście nie wyglądało aż tak źle, jak w okupowanej przez Niemców w Warszawie, jednak rodzinie Jaśmińskich prowadzących warsztat introligatorski nie wiedzie się zbyt dobrze. Ela i Antoni rodzice w sile wieku wychowują Piotra, przyszłego księdza, roztrzepaną, uwielbiająca tańczyć, mającą kompleksy na punkcie swojego wyglądu Julkę, piękną, uległą, mającą talent introligatorski Stasię, oraz najstarszą, zbuntowaną, walczącą o prawa kobiet Kasię. Kiedy ich poznajemy są w stanie żałoby po najstarszym synu, Pawle, który zginął w wypadku.
Jak to w sagach bywa, życie płynie, dzieci dorastają, a my towarzyszymy im w różnych życiowych chwilach. Tych radosnych, ale często i w tych bardziej smutnych. Autorka swych bohaterów umiejscawia w Wojennym Danzigu, później w Wolnym Mieście Gdańsku, aby I tom zakończyć wybuchem II wojny światowej.
Autorka w powieści ukazuje głównie życie Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku, które nie należało do łatwych ponieważ władze niemieckie robiły wszystko, by nie doszło do polonizacji Wolnego Miasta. Kościoły, organizacje społeczne i szkoły były miejscami krzewienia polskości. Tu mówiło się po polsku, tu uczono kultury, tradycji i historii polskiej. Tutaj Polacy czuli się bezpiecznie, bo niestety często w codziennym życiu odczuwali na własnej skórze wrogi stosunek Niemców.
Pani Anna ciekawie i dość szczegółowo przedstawiła w swej powieści rys historyczny tamtejszego Gdańska. Bardzo dużo pracy włożyła, żeby tak realnie umiejscowić swoich bohaterów w ówczesnych czasach. Losy sióstr przeplatają się z losami innych bohaterów tworząc ciekawą, emocjonującą fabułę.
Mimo, że nie ma tu wielkich intryg i tajemnic, bo rodzina Jaśmińskich jest ot zwykłą rodziną, jak wiele innych rodzin, to historia ich życia wciąga powoli i nie daje o sobie zapomnieć. Przyciąga jak magnes i oczywiście sprawia, że nie sposób nie sięgnąć po II tom.
Danzig 1916 rok.
Dla ówczesnych gdańszczan I wojna światowa była w pewnym sensie rzeczą odległą i nierzeczywistą, ponieważ działania wojenne trwały daleko od Gdańska i miasto nie było bezpośrednio narażone na zniszczenia i straty ludzkie. Gdańsk znajdował się jednak w granicach Niemiec, państwa zaangażowanego w trwający konflikt, tym samym będąc narażonym na pośrednie ich...
2023-08-02
Kanada niezaprzeczalnie kojarzy się nam jako kraina z charakterystycznym czerwonym liściem klonu na narodowej fladze oraz ze smakiem bursztynowego, słodkiego syropu klonowego.
To drugi co do wielkości zajmowanej powierzchni kraj na świecie, prawie w połowie (45%) pokryty jest lasami.
Kanadyjskie lasy przez wieki stanowiły dla indiańskich plemion dom, pełniąc ważną rolę kulturową, duchową, a także materialną. Dostarczały bowiem drewna, ryb, zwierzyny leśnej, ziół oraz roślin wykorzystywanych w medycynie. Indianie doskonale potrafili żyć w harmonii ze swoim otoczeniem i rozumieli, jak bardzo ekosystem leśny jest połączony z życiem człowieka oraz środowiskiem naturalnym.
To właśnie tutaj w 1693 roku, na miejsce zamieszkiwane przez Mikmaków wprost z Francji przybywa Rene Sel i Charles Dugueta. Dwóch młodych chłopaków, którzy odegrają główne role w powieści dociera do Trepagny ( Nowa Francja), gdzie zapach lodu miesza się z zapachem sierści, płonących lasów i krwi upolowanych zwierząt. Tu służą u Claude Trepagnego zajmującego się handlem skórami. Zatrudnieni zostają do ścinania drzew w zamian mając otrzymać z czasem skrawek własnej ziemi.
To losy ich potomków śledzimy przez kolejne 860 stron powieści.
Tak oto zaczyna się historia, która swój koniec osiąga w 2013 roku. To 320 lat ogromnych zmian na ziemiach obecnej Kanady.
Pani Annie Proulx leci przez kolejne lata i pokolenia niczym burza. Bohaterów jest ogrom i żałuję, że od początku nie stworzyłam sobie na jakiejś większej kartce papieru drzewa genealogicznego, bo bardzo szybko pogubiłam się w tym, kto jest kim i z kim spowinowacony. Dodatkowo przeskakiwanie po kilku rozdziałach między kolejnymi pokoleniami, rodzinami i skupianie się na kolejnej nowej historii strasznie mnie umęczyło i odebrało radość z czytania.
Po drugie historia mknie równie szybko jak zmieniają się bohaterowie, więc jeśli chcecie czegoś więcej dowiedzieć się od podbojach Kanady przez Francuzów, wypieranych stopniowo przez Brytyjczyków, o masowym wyzysku rdzennych mieszkańców, tworzeniu kolonii, zabijaniu Indian, to musicie dokształcić się w tym temacie z innych książek/źródeł historycznych.
W takim razie na czym autorka głównie się skupiła pisząc powieść ?
Drwale i ich świat wysuwają się na pierwszy plan jak sam tytuł powieści zapowiada. Chaotyczny świat jęczących drzew, wyrywających dziury w piętrze koron, przewracających inne drzewa, łamiących się w pół.
Drzewa, przyroda i ich powolne unicestwianie. Ludzki pęd do zarabiania coraz większych pieniędzy kosztem przepięknej przyrody. Chciwość i jeszcze raz chciwość ludzi przybywających z Europy, która aż wypływa ze stron książki. Zazdrość, zawiść, głupota ludzka, chęć rządzenia wszystkim i wszystkimi dookoła, oślepiający blask pieniądza, który przesłania oczy na potrzeby i biedę drugiego człowieka, w tym wypadku najczęściej chodzi o rdzennych mieszkańców ówczesnej Kanady.
Lata mijają, świat się rozwija o czym również autorka wspomina między wierszami. Siekiery zastąpione zostają piłami tarczowymi, wynalezienie i zastosowanie w przemyśle maszyny parowej ułatwia i przyspiesza pracę, wynalezienie telegrafu umożliwia częstszy i szybszy kontakt międzyludzki, podróże zamorskie dokształcają, ale również pozwalają na rozwój innych gałęzi gospodarki nie tylko związanych z przemysłem drzewnym. Człowiek odkrywa, rozwija się i staje się coraz bardziej pazerny. Pazerny na wiedzę, władzę, pieniądze.
I choć czytając powieść martwimy się głównie o losy Kanady, gdzie drzewa pod siekierami i piłami znikają w tempie przyspieszonym, to jak się okazuje współcześnie Kanada ma prawie zerowy współczynnik wylesiania, a to dlatego, że tak jest tam skonstruowane prawo. Przepisy we wszystkich prowincjach wymagają, aby wszystkie obszary, na których odbywa się wycinka drewna, były niezwłocznie zalesiane. Kanadyjskie firmy leśne są więc prawnie zobowiązane do regeneracji wykarczowanych terenów.
"Drwale" dla mnie to chaotyczna, dziwnie napisana, dość mozolna powieść, która mimo wszystko niesie ze sobą ważne przesłanie i odkrywa całą istotę człowieka pędzącego przed siebie, który nie to, że nie widzi, ale raczej nie chce widzieć skutków niszczenia otaczającej nas przyrody.
Kanada niezaprzeczalnie kojarzy się nam jako kraina z charakterystycznym czerwonym liściem klonu na narodowej fladze oraz ze smakiem bursztynowego, słodkiego syropu klonowego.
To drugi co do wielkości zajmowanej powierzchni kraj na świecie, prawie w połowie (45%) pokryty jest lasami.
Kanadyjskie lasy przez wieki stanowiły dla indiańskich plemion dom, pełniąc ważną rolę...
2023-07-09
Druga część opowieści o Paulu Selmerze i jego rodzinie rozpoczyna się na tle wydarzeń I wojny światowej. Norwegia przyjęła postawę neutralną i oficjalnie nie walczyła po żadnej ze stron. Jednak dużo materiałów potrzebnych do działań wojennych i nie tylko było transportowanych z Norwegii do Szwecji i Niemiec. W procederze tym brał udział zarówno Paul jak i jego wspólnik Henrik Alster.
Paul próbuje ułożyć sobie życie. Żeni się z młodziutką Bjorg, rodzą mu się dzieci, zakłada kolejne interesy.
Po raz pierwszy też przyznaje się oficjalnie do swojej wiary. Czyni to przed swoją córką i zaczyna maleńką istotkę uczyć modlitwy. Wiele przeszkód czeka go na drodze wiary, przede wszystkim sceptyczne podejście do niej, jego własnej żony.
Bjorg nie zgadza się na wychowanie dzieci w wierze katolickiej. Młodziutka, roztrzepana, zabawna, nie ma żadnych zasad, głębszych potrzeb niźli stroje i zabawa.
Paul zagłębia się coraz bardziej w wiarę katolicką, walczy ze swoimi słabościami, pokusami. Jest dobrym przykładnym człowiekiem, mężem, ojcem. Znosi z pokorą trudne wydarzenia w swoim życiu, modli się i zawierza wszystko Bogu.
"Krzak Gorejący" to powieść pełna przemyśleń, wywodów na temat życia i wiary w Boga, wiary katolickiej.
Więcej w niej dylematów i rozważań filozoficznych niż samej akcji co w pewnych momentach nuży i czytanie książki wlecze się niemiłosiernie. Niemniej jednak cieszę się, że poznałam historię życia i nawrócenia Paula Selmera.
Druga część opowieści o Paulu Selmerze i jego rodzinie rozpoczyna się na tle wydarzeń I wojny światowej. Norwegia przyjęła postawę neutralną i oficjalnie nie walczyła po żadnej ze stron. Jednak dużo materiałów potrzebnych do działań wojennych i nie tylko było transportowanych z Norwegii do Szwecji i Niemiec. W procederze tym brał udział zarówno Paul jak i jego wspólnik...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-27
Wikingowie byli żeglarzami, wojownikami, eksploratorami i handlarzami, którzy pochodzili głównie z terenów Skandynawii, czyli dzisiejszej Norwegii, Szwecji i Danii. Określenie 'wiking’ nie odnosi się jednak do konkretnej grupy etnicznej, ale raczej do zawodu i aktywności, które podejmowali. Ich największa aktywność przypada na okres od ok. VIII do XI wieku n.e. Wikingowie, niezależnie od swojego pochodzenia etnicznego, zasłynęli z prowadzenia wypraw morskich, podbojów, handlu i odkryć na obszarach Europy, Azji i Ameryki Północnej.
Akcja powieści toczy się na krótko przed, jak i po śmierci Olafa I Tryggvasona, więc około 1000 roku. Sigurd, Tore i Sygryda, rodzeństwo z Bjarkoy to główni bohaterowie książki. Ojciec został spalony w szwedzkim kraju, a matka po śmierci męża straciła zmysły i nie wychodzi ze swojej komnaty.
Tore postanawia wydać za mąż rozbrykaną, pełną życia, upartą Sygrydę za Olvego, bogatego właściciela Egge.
Sygryda nie jest przychylna tej wiadomości ponieważ jej serce zajmuje młody, urodziwy Eryk.
Piękna w swej prostocie saga z wikingami w tle. Jednak nie jest to książka o krwawych walkach do jakich wikingowie nas przyzwyczaili. Owszem w tle wybrzmiewają wspomnienia jakichś bitew, ale sama powieść traktuje raczej o zwykłym życiu jakie prowadzili ludzie w tamtych czasach na ziemiach północnych. Dużo jest mowy o wierze, wszak za panowania Olafa I Tryggvasona wprowadzano na tych ziemiach chrześcijaństwo. Sporo różnych imion, nazwisk przy których język można sobie połamać, a przy okazji pogubić się, kto jest kim i z kim jest powinowaty.
Mimo wszystko powieść czyta się przyjemnie. Sygryda ujmuje za serce swą osobowością, tym jak pięknie z młodej rozkapryszonej dziewczynki staje się piękną, mądrą, dojrzałą kobietą. Oprócz Sygrydy nie brakuje innych wartościowych bohaterów. Z każdym z nich związana jest niebanalna historia.
"Córka Wikingów" dla jednych może być zwykłym romansidłem, dla innych ciekawą podróżą w odległe czasy.
Dla mnie fanki tamtych czasów i wydarzeń ciekawym doświadczeniem, pełnym ciepła i miłości a nie tylko mieczem, walką i krwią naznaczonym.
Wikingowie byli żeglarzami, wojownikami, eksploratorami i handlarzami, którzy pochodzili głównie z terenów Skandynawii, czyli dzisiejszej Norwegii, Szwecji i Danii. Określenie 'wiking’ nie odnosi się jednak do konkretnej grupy etnicznej, ale raczej do zawodu i aktywności, które podejmowali. Ich największa aktywność przypada na okres od ok. VIII do XI wieku n.e. Wikingowie,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-25
Położony na granicy Chin i Pakistanu jest dwunastą pod względem wielkości górą na świecie. Ma 8051 m n.p.m. Od K2 dzielą go jedynie 9 km (licząc od wierzchołków). To Broad Peak, to o nim mowa.
W 1988 r. wyprawa Andrzeja Zawady bezskutecznie atakowała K2, gdy Maciej Berbeka i Aleksander Lwow zaproponowali, by zdobyć leżący po sąsiedzku Broad Peak. Szczyt zdobył Berbeka, przynajmniej tak mu się wydawało. 6 marca 1988 r. ogłoszono wielki sukces. Kilka tygodni po powrocie do Polski nasz bohater przeczytał na łamach "Taternika" w artykule Lwowa, że był jedynie w okolicach Rocky Summit. Berbeka obraził się wówczas na całe środowisko i długo nie jeździł na wyprawy narodowe.
Ćwierć wieku później Berbeka dostał szansę rewanżu. Na wciąż niezdobytym zimą Broad Peak stanęli: 27-letni Tomasz Kowalski, 29-letni Adam Bielecki, 33-letni Artur Małek i 58-letni Berbeka. Kierownikiem wyprawy był 63-letni Krzysztof Wielicki. Ogromny sukces polskiego himalaizmu!
Jego cena była jednak wysoka. Berbeka i Kowalski na zawsze zostali w Karakorum.
Jacek Berbeka również himalaista, brat Wojciecha postanowił wyruszyć, aby znaleźć i pochować godnie brata oraz Tomka Kowalskiego. Autor książki usłyszawszy o planowanej eskapadzie wysłał wiadomość do Berbeki. Nie wierzył, ale udało się. Mógł ruszać do Karakorum, robić zdjęcia, nakręcać sceny. Będzie książka, być może też film, takie myśli kotłowały się w głowie autorowi.
Krótkie rozmowy, trudne, o życiu, o tragedii, która miała miejsce zaledwie kilka miesięcy wcześniej, o wspinaczce. Nie każdy chce mówić co myśli, co mu w duszy gra, po co się wspina, czemu ciągle chce się tu wracać, kiedy tak niebezpiecznie.
Autor nagrywa, notuje, robi liczne zdjęcia, które robią wrażenie. Opisuje jak wyglądają kolejne dni w bazie pod górą, zmagania rodziny z bólem po utracie syna/ chłopaka, a wreszcie i finał wyprawy po ciała zaginionych.
Do tego nakreśla dokładnie całość wyprawy z marca 2013 roku, kiedy doszło do tragedii, dołącza dokładny opis każdego z himalaistów, którzy brali udział w wyprawie, wszystkie wydarzenia, które miały miejsce bezpośrednio przed i po tragedii.
Książka zawiera wiele ciekawostek, które autor wtrąca od czasu do czasu w główny tekst.
Jestem laikiem, choć zachłyśniętym prozą/ filmem traktującymi o potędze gór i wspinaczce wysokogórskiej.
Z wielką chęcią pochłaniam kolejne książki o podobnej treści. Uważam, że powyższa pozycja jest rzetelnie napisana i dopracowana. Może nie jest stricte fachową literaturą, którą napisałby himalaista z bezpośrednimi przeżyciami, ale uważam, ze Pan Jacek poradził sobie bardzo dobrze.
Broad Peak jest górą, na której rozgrywały się sukcesy i tragedie polskiego himalaizmu. Piękna, majestatyczna, pociągająca, przyciągająca wiele osób, w tym też Polaków. Spektakularne dokonania mieszały się z tragediami. Pamięć o tych drugich wydarzeniach najlepiej czuje się na niedalekim Kopcu Gilkeya pod K2, gdzie upamiętniono tych, którzy nie wrócili do bazy, zostawiając upamiętniające tabliczki przykute do skały. Jest tam również tabliczka dedykowana Maćkowi i Tomkowi.
Położony na granicy Chin i Pakistanu jest dwunastą pod względem wielkości górą na świecie. Ma 8051 m n.p.m. Od K2 dzielą go jedynie 9 km (licząc od wierzchołków). To Broad Peak, to o nim mowa.
W 1988 r. wyprawa Andrzeja Zawady bezskutecznie atakowała K2, gdy Maciej Berbeka i Aleksander Lwow zaproponowali, by zdobyć leżący po sąsiedzku Broad Peak. Szczyt zdobył Berbeka,...
2023-04-02
91 lat temu, w latach 1932–1933 wywołany przez władze sowieckie głód na Ukrainie pochłonął, jak szacują historycy, ponad 4 miliony ofiar. Hołodomor zapisał się w pamięci Ukraińców jako ludobójstwo mające na celu wyniszczenie narodu przez imperium, które podbiło ich ziemię.
Tania Pjankowa chcąc odtworzyć trudną historię stworzyła powieść o ludobójczej polityce Sowietów, która wywołała Wielki Głód w Ukrainie i miała przymusić ludność do kolektywizacji.
W powieści mamy trzech narratorów. To 19-letnia dziewczynka Jawdochija Rybka ( Dusia) , córka Hanny pracującej w kołchozie i Timofija, którego wywieziono do łagru, siostra Myrosia.
Drugim narratorem jest Swyryd Suczok, miejscowy komunista, zakochany po uszy w Hannie Rybce, która odrzuciła jego miłość wybierając na męża Timofija. Z żalu i bólu po niespełnionej miłości robi się zgorzkniały, zacięty, nieludzki.
Trzecim narratorem jest Sołomija Stepanowa (Sola) żona wielkiego komunisty, Oleksija Iwanowicza, który z Połtawy zostaje oddelegowany do wsi Macochy, żeby zrobić porządek z niesfornymi kulakami. Sola jest w traumie po straconym dziecku. Ewunia umarła mając zaledwie 2 miesiące.
Głód jest bezlitosny, wszechogarniający, głęboki, nienasycony, pochłania, wylewa wnętrzności, pustoszy, wycieńcza, doprowadza do obłędu.
Z perspektywy Dusi i Swyryda dowiadujemy się jak żyli ludzie we wsi Macochy. Do czego, do jakich zachowań doprowadzał ich głód. Jak śmierć z powodu głodu zabierała ze sobą kolejnych mieszkańców.
Sola to kobieta, która z powodu traumy po stracie dziecka popada w obłęd, widzi na każdym kroku córeczkę, rozmawia z nią, a ból i żal zajada. Jest ciągle głodna i je bez opamiętania. Doprowadza to do ogromnej otyłości i w związku z tym do nieakceptowania jej przez męża.
Zderzenie głodu ludzi z wioski i głodu Soli jest szokujące...
Wiele w książce jest wstrząsających scen, wiele metafor, niedomówień.
Wiem, że powieść wzbudza ogromne zainteresowanie, tym bardziej, że obecnie Ukraina ponownie przeżywa dramatyczne chwile, kolejne ludobójstwo. Książka ma wiele bardzo pozytywnych opinii, jednak mnie czegoś w niej brakło. Nie wiem, czy język, styl po prostu nie przypadł mi do gustu.
Temat bardzo ciekawy, potrzebny, żeby o nim pisać, żeby nie milczeć, przechodzić nad nim obojętnie, ale może sposób w jaki zrobi to autorka nie koniecznie mnie przekonuje.
91 lat temu, w latach 1932–1933 wywołany przez władze sowieckie głód na Ukrainie pochłonął, jak szacują historycy, ponad 4 miliony ofiar. Hołodomor zapisał się w pamięci Ukraińców jako ludobójstwo mające na celu wyniszczenie narodu przez imperium, które podbiło ich ziemię.
Tania Pjankowa chcąc odtworzyć trudną historię stworzyła powieść o ludobójczej polityce Sowietów,...
2023-04-29
Półwysep Bałkański jest od XIX wieku miejscem licznych
konfliktów, a zróżnicowanie etniczne i kulturowe ludności zamieszkującej tę część Europy powoduje, że sytuacja geopolityczna nie została ustabilizowana do dnia dzisiejszego. Wojna w Bośni i Hercegowinie, w
latach 1992–1995, ukazała, że stary kontynent po dwóch wojnach światowych nie jest miejscem wolnym od konfliktów, a okrucieństwa, jakich dopuszczali się żołnierze wszystkich stron uczestniczących w wojnie, wprawiły w zdumienie i przerażenie cały świat.
Mubina Smaylovic ma 36 lat. Straciła męża i ojca. Została sama z synami. Przeżyła bo w porę uciekła z Bratunacy do Belgradu przed oprawcami.
Zineta również ocalała. Jej mąż i syn Kemal także. Uciekli w porę w góry, gdzie się rozdzielili i wiele dni spędzili ukrywając się. Młodszy syn Kiram zginął.
Jasna skończyła studia prawnicze. Obecnie jest zastępcą oddziału Bośniackiej Komisji do spraw Poszukiwania Zaginionych. Do 4 kwietnia 1992 roku żyła szczęśliwie, potem już nie umiała. Rozdzielono ich rodzinę, męża, dzieci. Męża szuka wśród zabitych, wśród odkopywanych z masowych grobów ciał.
Wojciech Tochman w niewielkiej objętościowo książce przedstawia kilka tragicznych historii ludzkich z czasów wojny na Bałkanach. Towarzyszy rodzinom, które poszukują ciał swoich bliskich. Rozmawia, słucha i zapisuje koszmarne, przerażające, makabryczne historie. Krótko, zwięźle, oszczędnie w słowach. I tak można się domyśleć co Ci ludzie przeszli w swoim życiu. Ile bólu, strachu, ile łez wylali. Tu nie trzeba więcej słów. Tu z bólu, strachu, męczących snów można zgrzytać zębami, jakby się kamień jadło...
Brakuje troszkę oprawy historycznej samego konfliktu, który mógłby być lekko nakreślony na wstępie reportażu, ale oczywiście wszystko można doczytać w internecie.
Smutne i przerażające wydarzenia opisane w reportażu wstrząsnęły mną. Bijące po głowie myśli wciąż krążą i szukają odpowiedzi na pytanie jak człowiek może drugiemu zrobić takie rzeczy, jak można być tak bezwzględnym i okrutnym, skąd tyle zła i przemocy ?!!
Półwysep Bałkański jest od XIX wieku miejscem licznych
konfliktów, a zróżnicowanie etniczne i kulturowe ludności zamieszkującej tę część Europy powoduje, że sytuacja geopolityczna nie została ustabilizowana do dnia dzisiejszego. Wojna w Bośni i Hercegowinie, w
latach 1992–1995, ukazała, że stary kontynent po dwóch wojnach światowych nie jest miejscem wolnym od konfliktów, a...
2023-04-25
Roald Amundsen zapisał się na kartach historii jako odważny odkrywca i zarazem pierwszy zdobywca bieguna południowego. Jego wkład w rozwój nauki i wiedzy o odległych zakątkach świata jest nieoceniony.
Roald Amundsen urodził się 16 lipca 1872 w Borge w Norwegii jako jeden z czterech synów Jensa Amundsena i Hanny Sahlquist.
Już od 15. roku życia doskonale znał swoje powołanie, bo właśnie w tym wieku stwierdził, że zostanie polarnikiem.
Powoli z mozołem dążył do spełnienia swoich marzeń.
16 czerwca 1903 roku 31-letni podróżnik, marzyciel i intrygant w końcu osiąga pierwszy sukces. Pokonał wraz z załogą Gjoi trasę wzdłuż północnego wybrzeża Kanady, tzw. Przejście Północno- Zachodnie.
Biografia ukazuje kolejne sukcesy, ale również mnóstwo mniejszych bądź większych porażek, ciągłą presję zdobywania pieniędzy na kolejne przedsięwzięcia, wręcz walka o sponsorów.
Napisana bardzo przystępnym językiem, zawiera wiele ciekawostek z życia podróżnika. Oczywiście przedstawia go w samych superlatywach, ale zawsze można zgłębić dodatkową wiedzę na temat Amundsena z innych źródeł i wypracować swoje własne zdanie.
Zdobywca bieguna południowego był postacią barwną i ciekawą. Był na swój sposób ówczesnym celebrytą. Cieszył go szacunek, który zawdzięczał sławie. Wkład Norwega w wiedzę na temat biegunów był nieoceniony i to na jego cześć nazwano część Oceanu Spokojnego, lodowiec, a także stację badawczą na Antarktydzie.
Roald Amundsen zapisał się na kartach historii jako odważny odkrywca i zarazem pierwszy zdobywca bieguna południowego. Jego wkład w rozwój nauki i wiedzy o odległych zakątkach świata jest nieoceniony.
Roald Amundsen urodził się 16 lipca 1872 w Borge w Norwegii jako jeden z czterech synów Jensa Amundsena i Hanny Sahlquist.
Już od 15. roku życia doskonale znał swoje...
2023-04-21
"Powstaje we mnie pragnienie, aby odwiedzić miejsca, w których dziadkowie mieszkali"
Martin Caparros argentyński pisarz i dziennikarz jest potomkiem Wincentego Rosenberga urodzonego w Chełmie w 1902 roku, oraz Antonia Manuela Caparros urodzonego w Grenadzie w 1897 roku.
Martha Rosenberg i Antonio Caparros to jego rodzice.
Autor troszkę opierając się na faktach z życia przodków, troszkę fantazjując, wklejając wiele domysłów w treść ukazuje dzieje swoich dziadków. Jak przebiegało ich dzieciństwo, młodzieńcze lata, związki małżeńskie.
Poprzez bardzo lakonicznie opisane wydarzenia historyczne, przedstawia czytelnikowi wzrost antysemityzmu w Europie i w związku z tym wewnętrzny bunt i zmagania dziadka Wincentego z rzeczywistością, oraz jego ucieczkę do Argentyny.
Z drugiej strony przedstawia burzliwe czasy w Hiszpanii i rodzinę Caparros, która musi uciekać z ukochanego kraju przed reżimem generała Franko. Antonio wraz z rodziną również udaje się do Argentyny.
To tutaj, na ziemi argentyńskiej poznają się rodzice autora. Tak daleko od swoich rodzinnych stron. Tu na świat w 1957 roku przychodzi Martin Caparros.
Książka naprzemiennie opisuje losy każdej z rodzin. W sumie to autor co kilkanaście zdań potrafi przeskakiwać z tematu na temat, co oczywiście mnie wyprowadzało z równowagi. Lubię akcję przebiegającą dwutorowo, ale w tym wypadku jest to istny chaos. Może gdyby każdy oddzielny rozdział traktował o losach każdej z rodzin byłoby mi łatwiej.
Niemniej cieszę się, że zapoznałam się z losami przodków Martina Caparrosa.
"Powstaje we mnie pragnienie, aby odwiedzić miejsca, w których dziadkowie mieszkali"
Martin Caparros argentyński pisarz i dziennikarz jest potomkiem Wincentego Rosenberga urodzonego w Chełmie w 1902 roku, oraz Antonia Manuela Caparros urodzonego w Grenadzie w 1897 roku.
Martha Rosenberg i Antonio Caparros to jego rodzice.
Autor troszkę opierając się na faktach z życia...
2023-04-19
Miasto Zakopane to bogata historia, tradycja oraz dorobek kulturalny. Unikalne położenie u stóp Tatr czynią je wyjątkowym miejscem oraz ze wszech miar godnym odwiedzenia. Znane jako kolebka zimowych sportów Zakopane, jest stolicą Podhala i całej podhalańskiej góralszczyzny. Ma do zaoferowania piękne zabytki, szlaki górskie i ludzi, którzy rozsławili i sławią je nadal.
Przez dziesięciolecia miasto pod Giewontem bardzo mocno się zmieniło. Obecnie niestety coraz częściej jest zabudowywane betonowo-szklanymi molochami. Według niektórych powoduje to, że miasto traci swój unikatowy urok.
W dodatku nielegalne budynki , samowolki rosną w mieście jak grzyby po deszczu.
Ten temat opisuje z wnikliwą dokładnością autor książki "Podhale. Wszystko na sprzedaż"
Przytacza wiele faktów dotyczących korupcji i samowolki budowlanej. Duża ilość nazwisk, ulic, nazw budynków, ich numery, dla mnie było przytłaczające do czytania. Żeby wszystko dokładnie zrozumieć musiałabym książkę czytać z mapą Zakopanego i okolic, bo niestety moja wiedza, moje pobyty w Zakopanem nie zarejestrowały z taką dokładnością wszystkich tych szczegółów.
Autor porusza również temat przemocy domowej, alkoholizmu wśród rodzin góralskich. Trochę to odbiega od tematu książki "wszystko na sprzedaż" , a poza tym ten problem dotyczy wiele rodzin nie tylko na Podhalu, ale w całej Polsce, o czym sam autor w dalszej części książki pisze.
Wspomina również o problemie ze smogiem, zaśmieceniem szlaków, rozklekotanych busach mknących po górskich drogach i "koniach z Morskiego Oka".
Dużym minusem dla mnie jest wydźwięk polityczny, który dominuje w reportażu, autor nie jest bezstronny.
Ponadto kupując książkę spodziewałam się zupełnie czegoś innego.
Więcej historii o Zakopanem, jakiś ciekawostek, a nie tylko suche fakty, liczby, przepychanki sądowe.
Przeczytać przeczytałam, albo inaczej ledwo dobrnęłam do końca. Nie polecam.
Miasto Zakopane to bogata historia, tradycja oraz dorobek kulturalny. Unikalne położenie u stóp Tatr czynią je wyjątkowym miejscem oraz ze wszech miar godnym odwiedzenia. Znane jako kolebka zimowych sportów Zakopane, jest stolicą Podhala i całej podhalańskiej góralszczyzny. Ma do zaoferowania piękne zabytki, szlaki górskie i ludzi, którzy rozsławili i sławią je...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-17
"A życie jego - trud trudów"
Doktor Marco Carrera, okulista zamieszkujący jedną z rzymskich dzielnic. Syn, brat, przyjaciel, mąż, ojciec, dziadek.
Marco nazwany został przez mamę koliberkiem, z powodu swojego niskiego wzrostu, ale nie tylko. Łączyło go z tym drobnym ptaszkiem piękno i szybkość fizyczna, przynosząca u Marca wspaniałe wyniki w sporcie, oraz umysłowa o czym świadczyły wyniki w szkole.
Po leczeniu terapią hormonalną Marco uzyskał satysfakcjonujący go wzrost.
Powieść podzielona jest na wiele rozdziałów opatrzonych licznymi datami. Chodzi tu o lata, o których traktuje akurat poniższy rozdział. I tak zagłębiamy się w latach 70- tych XX wieku, żeby za chwilkę przenieść się do 2012 roku.
Zmieniają się lata, zmieniają bohaterowie i rzeczywiście z początku powoduje to ogromny chaos i brak radości podczas czytania. Po pewnym czasie powoli wszystko zaczyna się układać. Coraz więcej sytuacji staje się coraz bardziej klarownych.
Opis historii życiowych Marca od lat dziecięcych, trudnej sytuacji w domu rodzinnym, poprzez jego koleżeńskie perypetie, największą miłość życiową, małżeństwo, rodzicielstwo, rozwód, wiele tragedii życiowych przeplatany jest jego korespondencją do brata, oraz Luisy największej miłości. Korespondencją tradycyjną, papierową, ze znaczkiem i poślinioną kopertą.
Życie ach samo życie. Raz z górki raz pod górkę, jak w większości rodzin na świecie.
Myślę, że większość z nas odnalazłaby siebie, swoją historię, albo chociaż jej niektóre momenty, elementy w życiu naszego bohatera. Momenty, które pozwalają na radość, ale również te, które paraliżują i odbierają chęć do dalszego życia.
Poruszające w tej historii jest to, że Marco to naprawdę dobry facet, szukający miłości i szczęścia, a życie na przekór nie szczędzi mu batów, a chwil pełnych radości i ciepła ma mało, zbyt mało. Dlatego opowieść ta jest tym bardziej wzruszająca i wciągająca podczas czytania.
Ważny jest również temat śmierci i radzenia sobie z traumą po utraceniu bliskich osób, który autor opisuje dość szczegółowo.
Początkowy chaos i zdenerwowanie przerodziły się z mojej strony w wielką sympatię do głównego bohatera. Powoli docierając do końca powieści mocno w myślach kibicowałam Marcowi. A pierwotnie słaba w moich oczach ocena powieści ostatecznie skończyła się na 9 gwiazdkach !
"A życie jego - trud trudów"
Doktor Marco Carrera, okulista zamieszkujący jedną z rzymskich dzielnic. Syn, brat, przyjaciel, mąż, ojciec, dziadek.
Marco nazwany został przez mamę koliberkiem, z powodu swojego niskiego wzrostu, ale nie tylko. Łączyło go z tym drobnym ptaszkiem piękno i szybkość fizyczna, przynosząca u Marca wspaniałe wyniki w sporcie, oraz umysłowa o czym...
2023-04-14
Bjornstad-to dziura leżąca w Norewgii. "Leży koło niczego i nawet na mapie wygląda nienaturalnie"
W okolicy nie ma niczego godnego uwagi, ale wszyscy wiedzą, ze to miasto hokeja.
Hokej sprawia ból wymaga nieludzkich poświęceń fizycznych, psychicznych i duchowych. Pożera cały czas, wysysa wszystkie siły, a jednak wszyscy jak nie grają to kibicują zawodnikom grającym w tej miejscowości. A jest ich naprawdę wielu. To Niedźwiedzie z Bjornstad- zwycięzcy, nieśmiertelni.
Akcja powieści toczy się niespiesznie, także pierwsze kilkadziesiąt stron troszkę mnie wymęczyło. Duża ilość bohaterów zarówno tych młodszych, jak i tych ze starszego pokolenia sprawiło, że musiałam zapisywać imiona na kartce, żeby się nie pogubić. Z czasem łapałam już kto jest kim i z kim jest powiązany.
Po kilkudziesięciu stronach czuć, że coś wisi w powietrzu. Zaczyna być bardziej interesująco i frapująco. Każdy rozdział autor kończy zdaniem, które sygnalizuje, że niedługo coś złego się wydarzy. To dodaje smaczku powieści i zachęca do dalszego czytania.
W końcu następuje to, na co tyle czekaliśmy, dochodzi do tragedii, która niesie za sobą nieodwracalne skutki.
Nie opuszczam ostatnio w swej podróży czytelniczej rejonów skandynawskich. Bardzo urzekły mnie te tereny i ich mieszkańcy. Autor w kolejnej swej powieści, tym razem bardziej wylewnie opisuje społeczeństwo niewielkiej miejscowości. Robi to z wielką dokładnością i precyzją, po mistrzowsku. Ukazuje charakter przeciętnego, chłodnego w obyciu, zamkniętego w sobie, czujnego Norwega. Pokazuje jego postępowanie nie tylko w życiu codziennym, ale również w obliczu tragedii.
Mimo, że hokej to jedna z niewielu dyscyplin sportowych, która w ogóle mnie nie interesuje to z chęcią czytałam, żeby powiększyć sobie wiedze na ten temat. Mimo, że książkę uważam za najsłabszą powieść pana Backmana, to sięgnę po kontynuację Miasta Niedźwiedzia.
Bjornstad-to dziura leżąca w Norewgii. "Leży koło niczego i nawet na mapie wygląda nienaturalnie"
W okolicy nie ma niczego godnego uwagi, ale wszyscy wiedzą, ze to miasto hokeja.
Hokej sprawia ból wymaga nieludzkich poświęceń fizycznych, psychicznych i duchowych. Pożera cały czas, wysysa wszystkie siły, a jednak wszyscy jak nie grają to kibicują zawodnikom grającym w tej...
2023-04-05
Powojenna Norwegia podnosi się z kolan. Ludzie zaczynają inaczej żyć, myśleć. W większych miastach następuje szybka odbudowa kraju, postęp cywilizacyjny. Bloki trzypiętrowe z balkonami, szerokie drogi, małe centra handlowe.
Tylko wyspa nadal jest taka sama, bo nawet mentalność osób ją zamieszkujących ulega zmianie.
Suzanne, Anna, Hanna opuściły wyspę w celu dalszego kształcenia się lub w poszukiwaniu lepszego życia.
Ingrid jest wierna wyspie, ale i ona widzi u siebie zmiany. Staje się słaba, ale nie ze starości, nie przez wojnę czy życie, ale przez to, że jest MATKĄ. Z tego powodu czasami drży z lęku. Kocha dzieci całym sercem, choć nie zawsze umie to okazać, bo przecież z natury jest powściągliwa, małomówna, kalkulująca. W dodatku oprócz Kai ma teraz na wychowaniu Mattiasa.
To synek Olavi i Johannesa Hartvigsen. On szyper kutra z mleczarni, skromny, straszy mężczyzna, ona piękna, młoda pochodząca z dobrego domu. Niestety pewnego dnia Olavia znika. Świat Johannesa pęka na kawałki. Nie wiedząc jak sobie ze wszystkim poradzić zostawia Mattiasa na Barroy pod opieką Ingrid i tak już zostaje. Więcej nikt Johannesa nie zobaczy.
Mattiasa na wyspie niezbyt chętnie przyjmują, szczególnie przez fakt, że jest nazywany "niemieckim bękartem" , skutkiem romansu wojennego Olavi z niemieckim żołnierzem.
Ingrid nie ocenia, Ingrid kocha całym sercem.
Z wielkim smutkiem żegnam się z wyspą Barroy i jej mieszkańcami. Ten surowy klimat, jego mieszkańcy a w szczególności Ingrid zawładnęły moim sercem.
Styl pisania, twardy, surowy język, powolna, nienachalna akcja, piękno i dzikość Norwegii to wszystko za czym będę tęskniła czytając kolejne, inne powieści.
Powojenna Norwegia podnosi się z kolan. Ludzie zaczynają inaczej żyć, myśleć. W większych miastach następuje szybka odbudowa kraju, postęp cywilizacyjny. Bloki trzypiętrowe z balkonami, szerokie drogi, małe centra handlowe.
Tylko wyspa nadal jest taka sama, bo nawet mentalność osób ją zamieszkujących ulega zmianie.
Suzanne, Anna, Hanna opuściły wyspę w celu dalszego...
2023-04-03
Lato 1946 roku. Życie na Barroy tętni jak nigdy. Wyspa nie pamięta tylu osób i dzieci.
Ingrid tęskni za swoją miłością. Za każdym razem, gdy spogląda w oczy Kai widzi Aleksandra. Dodatkowo patrząc na Barbro, która powoli dochodzi do siebie po wylewie, dociera do niej, że życie jest bardzo kruche i musi zrobić krok w przód, bo być może nie zostało jej na to już dużo czasu.
Dlatego pewnego dnia pakuje walizkę i wyrusza na poszukiwanie umiłowanego.
Pierwsze namiary dostaje od Adolfa, byłego szypra kutra handlowego, który pomógł Aleksandrowi w ucieczce.
Jak szukać zaginionego, rosyjskiego jeńca w Norwegii, skoro nikt prawie o nim nie słyszał, a nawet jak słyszał to nie chce o tym wspominać ?
Ingrid to jednak twarda kobieta. Wyspa przecież wychowuje, przygotowuje swoich mieszkańców do pokonywania wielu życiowych trudności, uczy nie poddawania się i dążenia do wyznaczonego celu.
Trzecia część jakże inna od dwóch pozostałych, ale dla mnie równie wspaniała. To jedna nieustająca podróż poprzez trudne do przebycia, dzikie powojenne okolice Norwegii. Dziewicze góry bez większej infrastruktury, lasy z ledwo przedeptanymi ścieżkami, piękne jeziora z dala od cywilizacji.
W powieści jeszcze bardziej jest ukazana charakterystyka typowego Norwega. Zamknięty w sobie, nie okazujący emocji w kontaktach międzyludzkich, nie mówiący zbyt wiele, typowy odludek. Na co dzień noszący maskę obojętności, zdystansowany, czujny, bez jakiejkolwiek wylewności, ale mimo wszystko, gdy trzeba wyciągający pomocną dłoń.
Czytając czasami zastanawiałam się jak ciężko byłoby mi funkcjonować w takim społeczeństwie.
Język, styl powieści nie uległ zmianie. Jest taki sam jak w poprzednich dwóch tomach. Akcja toczy się powolutku, jest pełno niedomówień i ciągle ta niepewność, która nie pozwala oderwać się od książki. Czy Ingrid odnajdzie Aleksandra ?
Zakończenie troszkę zaskakujące, aczkolwiek happy endu nie spodziewałam się.
Teraz przede mną czwarty i niestety ostatni tom sagi.
Lato 1946 roku. Życie na Barroy tętni jak nigdy. Wyspa nie pamięta tylu osób i dzieci.
Ingrid tęskni za swoją miłością. Za każdym razem, gdy spogląda w oczy Kai widzi Aleksandra. Dodatkowo patrząc na Barbro, która powoli dochodzi do siebie po wylewie, dociera do niej, że życie jest bardzo kruche i musi zrobić krok w przód, bo być może nie zostało jej na to już dużo czasu....
2023-03-30
Barroy to kraina milczenia. Tu nie paple się bez opamiętania, nie odpowiada na każde pytanie, nie okazuje uczuć, nie tłumaczy się dzieciom. Dorośli robią, dzieci patrzą i naśladują.
Twarde, surowe życie, bo tu często nie tylko się żyje, ale wręcz walczy się o przetrwanie.
Mimo wszystko wyspa przyciąga jak magnes tych, którzy na niej mieszkali. Każdy w swoim czasie wraca na jej łono.
Ingrid rzuca pracę przy patroszeniu ryb i wraca na wyspę. Jest tutaj sama. Ma już 35 lat. Nie boi się. Wszystko umie sama zrobić a do samotności jest przyzwyczajona.
Barbo jest w szpitalu z powodu złamania szyjki kości udowej. Lars wyjechał na Lofoty i tam zakochał się. Ma już dwóch synów. Zaledwie 14-letnia Suzanne wyjechała do pracy.
Ingrid tęskni za starym Borroy, kiedy wyspa stanowiła społeczność. Kiedy byli ludzie, zwierzęta, latarnia morska i niekończąca się praca.
27 go listopada 1944 roku dochodzi do katastrofy. Norweski parowiec ( przejęty w trakcie wojny przez Niemców) o nazwie "Rigel" przewożąc jeńców wojennych zostaje ostrzelany przez lotnictwo marynarki brytyjskiej. Tonie. Niektórym udaje się uciec na łodziach ratunkowych, które również zostają poddane ostrzałowi.
Na Barroy fale wyrzucają podarte rzeczy i ciała.
Ingrid w oborze znajduje dwóch mężczyzn. W tym jednego ledwo żywego. To Aleksander, Rosjanin, jeniec wojenny.
Pierwszy raz czuje coś innego. Sama boi się nazwać rzecz po imieniu. Nie nauczono jej w dzieciństwie słowa miłość, choć czasami widziała rodziców okazujących sobie czułość.
Czy tam miłość ma szansę na rozwój, przetrwanie w tak trudnych czasach?
Akcja " Białego morza" jak sami widzicie rozkręciła się znacząco. Zrobiło się mrocznie, tajemniczo i można podczas czytania poczuć dreszczyk emocji. Początkowe niedomówienia w późniejszej fazie czytania zostają poniekąd wyjaśnione, także nie przerażajcie się na wstępie, bo rzeczywiście na początku sama zadawałam sobie pytania "o co tu chodzi ?"
Narracja, styl nie uległy zmianie. Dalej urzekają. Jestem nimi zachwycona tak bardzo, że ciężko było mi odłożyć książkę na bok. Czytałam w każdej wolnej chwili.
Cieszę się, że jeszcze kolejne dwa tomy przede mną. Mam nadzieję, ze równie urokliwe i ciekawe.
Barroy to kraina milczenia. Tu nie paple się bez opamiętania, nie odpowiada na każde pytanie, nie okazuje uczuć, nie tłumaczy się dzieciom. Dorośli robią, dzieci patrzą i naśladują.
Twarde, surowe życie, bo tu często nie tylko się żyje, ale wręcz walczy się o przetrwanie.
Mimo wszystko wyspa przyciąga jak magnes tych, którzy na niej mieszkali. Każdy w swoim czasie wraca na...
Półwysep Bałkański jest od XIX wieku miejscem licznych
konfliktów, a zróżnicowanie etnograficzno-kulturowe ludności zamieszkującej tę część Europy powoduje, że sytuacja geopolityczna nie została ustabilizowana do dnia dzisiejszego. Wojna w Bośni i Hercegowinie, w latach 1992–1995, ukazała, że stary kontynent po dwóch wojnach światowych nie jest miejscem wolnym od konfliktów, a okrucieństwa, jakich dopuszczali się żołnierze wszystkich stron uczestniczących w wojnie, wprawiły w zdumienie i przerażenie cały świat.
Ismet Prcić pochodzi z Tuzli. Wraz z bratem Mehmedem i rodzicami zamieszkiwał niewielkie mieszkanie w bloku. Od młodzieńczych lat interesował się aktorstwem. Po wielu burzliwych przeżyciach wylądował w końcu u wujka Irfana w Kalifornii, gdzie studiował teatrologię i pisarstwo w Los Angeles.
Powieść " Odłamki" to rodzaj zapisków, pamiętnika, który miał stanowić terapię dla samego autora. Miał być swego rodzaju podróżą w przeszłość, uzdrowieniem, a w rzeczywistości stał się jakby kłodą na drodze do uzdrowienia.
Odłamki, okruchy, wspomnienia. Mnóstwo rozsypanych życiowych faktów, które jak puzzle stanowią nie lada układankę, którą trzeba poskładać w całość, aby ujrzeć piękny, skrywany obraz.
Niestety życie autora składane powoli w całość bardziej przeraża i przygnębia niż ukazuje świetlany obrazek.
Dzieciństwo, liczne przygody, wojna, która spędzała sen z powiek, i sprawiała, że pot płynął po plecach, a przypływ adrenaliny był tak duży, że doprowadzał do omdlenia. Liczne burzliwe związki z kobietami. Misz masz dosłownie i w życiu autora i w powieści. Dla mnie chaos przez który ciężko przebrnąć. Aktor, który tak właściwie nie czuje się aktorem, chłopak, który chce stałego związku, ale nie potrafi w żadnym zapuścić korzeni, żołnierz, który nigdy nie był żołnierzem, mężczyzna, który tęskni za rodzinnym krajem, za matką a w rzeczywistości nie chce ich widzieć.
Bóle, żal wylewany przez autora na karty papieru, brak chronologii, przeskakiwanie w czasie i w miejscach wydarzeń doprowadzał mnie do szału. Dodatkowo nudne opowieści obejmujące fragmenty jego życia aktorskiego powodowały, że chciałam skończyć książkę jak najszybciej.
Rozumiem cierpienie autora, piętno jakie wojna pozostawiła w jego psychice, rozstanie z rodziną, choroba matki. To wszystko, ten ogrom emocji wypływa wręcz z powieści.
Niestety mnie specyficzny sposób przekazu i forma, bardziej przygniotły niż sprawiły, że powieść zapamiętam i będę innym polecała jako wspaniały kawałek literatury.
Półwysep Bałkański jest od XIX wieku miejscem licznych
więcej Pokaż mimo tokonfliktów, a zróżnicowanie etnograficzno-kulturowe ludności zamieszkującej tę część Europy powoduje, że sytuacja geopolityczna nie została ustabilizowana do dnia dzisiejszego. Wojna w Bośni i Hercegowinie, w latach 1992–1995, ukazała, że stary kontynent po dwóch wojnach światowych nie jest miejscem wolnym od...