Koliber Sandro Veronesi 7,1
"A życie jego - trud trudów"
Doktor Marco Carrera, okulista zamieszkujący jedną z rzymskich dzielnic. Syn, brat, przyjaciel, mąż, ojciec, dziadek.
Marco nazwany został przez mamę koliberkiem, z powodu swojego niskiego wzrostu, ale nie tylko. Łączyło go z tym drobnym ptaszkiem piękno i szybkość fizyczna, przynosząca u Marca wspaniałe wyniki w sporcie, oraz umysłowa o czym świadczyły wyniki w szkole.
Po leczeniu terapią hormonalną Marco uzyskał satysfakcjonujący go wzrost.
Powieść podzielona jest na wiele rozdziałów opatrzonych licznymi datami. Chodzi tu o lata, o których traktuje akurat poniższy rozdział. I tak zagłębiamy się w latach 70- tych XX wieku, żeby za chwilkę przenieść się do 2012 roku.
Zmieniają się lata, zmieniają bohaterowie i rzeczywiście z początku powoduje to ogromny chaos i brak radości podczas czytania. Po pewnym czasie powoli wszystko zaczyna się układać. Coraz więcej sytuacji staje się coraz bardziej klarownych.
Opis historii życiowych Marca od lat dziecięcych, trudnej sytuacji w domu rodzinnym, poprzez jego koleżeńskie perypetie, największą miłość życiową, małżeństwo, rodzicielstwo, rozwód, wiele tragedii życiowych przeplatany jest jego korespondencją do brata, oraz Luisy największej miłości. Korespondencją tradycyjną, papierową, ze znaczkiem i poślinioną kopertą.
Życie ach samo życie. Raz z górki raz pod górkę, jak w większości rodzin na świecie.
Myślę, że większość z nas odnalazłaby siebie, swoją historię, albo chociaż jej niektóre momenty, elementy w życiu naszego bohatera. Momenty, które pozwalają na radość, ale również te, które paraliżują i odbierają chęć do dalszego życia.
Poruszające w tej historii jest to, że Marco to naprawdę dobry facet, szukający miłości i szczęścia, a życie na przekór nie szczędzi mu batów, a chwil pełnych radości i ciepła ma mało, zbyt mało. Dlatego opowieść ta jest tym bardziej wzruszająca i wciągająca podczas czytania.
Ważny jest również temat śmierci i radzenia sobie z traumą po utraceniu bliskich osób, który autor opisuje dość szczegółowo.
Początkowy chaos i zdenerwowanie przerodziły się z mojej strony w wielką sympatię do głównego bohatera. Powoli docierając do końca powieści mocno w myślach kibicowałam Marcowi. A pierwotnie słaba w moich oczach ocena powieści ostatecznie skończyła się na 9 gwiazdkach !