-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński13
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać347
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2017-06-10
2017-06-07
2017-05-31
Bo Menu świata to nie tylko opowieść o jedzeniu – przede wszystkim jest to zbiór migawek z podróży, krótkich opowieści, których finałem jest zawsze jakaś charakterystyczna, często budząca wstręt czy zdziwienie potrawa. Sporo jest jednak w tej książce ludzi, zwyczajów i atmosfery odwiedzonych miejsc. Znajdziecie tu też dużo przygody – takiej męskiej, chłopięcej. Komandosi w dżungli, przerażający mróz na Syberii, wykopaliska na pustyni Gobi, spotkanie z niedźwiedziami na Kamczatce – to nie są opowieści dla grzecznych dziewczynek.
"Menu świata" to zbiór opowieści z podróży znanego podróżnika Jacka Pałkiewicza. Sercem i pointą każdej historii jest jedzenie. I to jedzenie nie byle jakie. Nie będę Wam psuć zabawy i pisać co i gdzie Jacek Pałkiewicz pożarł (albo i nie pożarł, bo czasami nawet on nie dawał rady), ale uwierzcie mi na słowo – były takie momenty, że wydawałam znad książki głośne okrzyki grozy! A to nie zdarza mi się często!
Największą i najważniejszą zaletą "Menu świata" jest po prostu treść i osoba autora. Poza tym jest bardzo ładnie wydana i pełna przepięknych zdjęć (ale też czasem skrajnie obrzydliwych!), z których większość pochodzi z własnego archiwum autora. Nie będę jednak Was oszukiwać – książka ma też pewne wady. Po pierwsze nie jest to literacka podróż marzeń – styl autora jest dość siermiężny i naiwny. Jeśli ktoś jest bardzo wrażliwy może w kilku miejscach dostać ścisku szczęk. Dla mnie nie było to przeszkodą i uważam, że w tego typu pozycjach jest to kwestia drugorzędna – najbardziej liczy się wiedza i obycie autora (a tych jest tutaj bardzo dużo) oraz przygoda, podróż i napotykani ludzie. Jednak uczciwie Was ostrzegam. Trochę mnie też wymęczyło snucie opowieści w stylu prawdziwy mężczyzna nie je miodu, tylko żuje pszczoły, aczkolwiek rozumiem, że człowiek, który szkolił komandosów może sobie pozwolić na nieco więcej.
Nie mam wątpliwości, że "Menu świata" Jacka Pałkiewicza to doskonała książka dla każdego spragnionego emocji i wrażeń czytelnika. To przygodowa, wciągająca lektura, a jeśli lubicie czytać o jedzeniu, jeśli ciekawi Was co wrzucają do garnków mieszkańcy innych kontynentów – ta książka jest dla Was. Ja przeżyłam z nią emocjonujące i niezmiernie interesujące chwile, dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy i nabrałam wielkiej ochoty na daleką, kulinarną podróż w nieznane.
Bo Menu świata to nie tylko opowieść o jedzeniu – przede wszystkim jest to zbiór migawek z podróży, krótkich opowieści, których finałem jest zawsze jakaś charakterystyczna, często budząca wstręt czy zdziwienie potrawa. Sporo jest jednak w tej książce ludzi, zwyczajów i atmosfery odwiedzonych miejsc. Znajdziecie tu też dużo przygody – takiej męskiej, chłopięcej. Komandosi w...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-29
2017-05-26
2017-05-25
2017-05-19
2017-05-17
2017-05-11
2017-05-09
2017-05-07
2017-05-03
2017-04-30
2017-04-28
Reportaż Janine di Giovanni to osiem rozdziałów, z których każdy opowiada o innym obliczu wojny, jednocześnie pokazując, jak rozwijał się ten wewnętrzny konflikt, przybliżając politykę, ale przede wszystkim przedstawiając historie zwykłych ludzi. Autorka rozmawia z osobami popierającymi reżim Asada i z tymi, którzy się przeciwko niemu buntują. Poznajemy Syryjczyków będących na uboczu wojny, a także tych rzuconych w sam jej środek. To krótka książka – ja przeczytałam ją dosłownie w jeden dzień, ale wypełniona jest po brzegi treścią i prawdą o życiu w Syrii. Czyta się ją świetnie – Janine di Giovanni ma warsztat, dobrze pisze i potrafi ciekawie opowiadać historie.
"Tamtego ranka, kiedy po nas przyszli" przedstawia początki konfliktu, pokazuje reakcje na pierwsze działania zbrojne i to, jak wojna stawała się z dnia na dzień częścią życia. Opowiada historie straszne i wstrząsające – takie, które nie pozwalają zasnąć w nocy. O torturach, o gwałtach, o ciągłym strachu. To jest książka dla tych, którzy chcą być świadomi tego, co dzieje się dzisiaj na świecie. Tak. "Tamtego ranka, kiedy po nas przyszli" to pozycja warta polecenia dlatego, że mówi o Syrii i konflikcie, od którego lubimy odwrocić wzrok. Ale nie tylko dlatego.
Bo oprócz historii Syrii Janine di Giovanni odkrywa przed czytelnikiem cały ogrom wojennego nieszczęścia, który tak naprawdę jest w dużej mierze uniwersalny. Strach, niepewność, ból, cierpienie, utrata – bliskich, dotychczasowego życia, domu, własnej tożsamości nie są charakterystyczne tylko dla syryjskiego konfliktu.Autorka przez wiele lat zajmowała się Bałkanami i tamtejszymi konfliktami, była w Iraku i w wielu innych dotkniętych wojną czy niepokojami miejscach i pisząc o sytuacji w Syrii często wraca myślami do tego, co było. I pokazuje nam, że wojna – bez względu na to, na jakiej szerokości geograficznej się rozgrywa – jest podobna do innych wojen. Chciałoby się powiedzieć, że to wojna jak każda inna, ale tak się powiedzieć nie da, bo każda wojna to upadek całych wszechświatów, galaktyk ludzkiej normalności i ludzkiego szczęścia. Każda wojna jest podobna do innych wojen, a zarazem każda wojna jest od innych wojen zupełnie inna.
"Tamtego ranka, kiedy po nas przyszli" Janine di Giovanni to ważna i wartościowa książka, po którą powinni sięgnąć Ci, którzy lubią dobry, mięsisty reportaż, a przy okazji nie boją się – często wstrząsającej – prawdy o tym, jak wygląda wojna widziana z perspektywy zwykłego człowieka.
Reportaż Janine di Giovanni to osiem rozdziałów, z których każdy opowiada o innym obliczu wojny, jednocześnie pokazując, jak rozwijał się ten wewnętrzny konflikt, przybliżając politykę, ale przede wszystkim przedstawiając historie zwykłych ludzi. Autorka rozmawia z osobami popierającymi reżim Asada i z tymi, którzy się przeciwko niemu buntują. Poznajemy Syryjczyków będących...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-04-26
Rok 1945. Koniec II wojny światowej wcale nie oznacza końca wielkiej fali zła, biedy, strachu i nienawiści, jaka w tym czasie zalała Europę. I w tym dziwnym, przerażającym roku, po zgliszczach tego, co kiedyś było Polską, jeździ cyrk. Pełen prawdziwych powojennych dziwadeł – jest Ostatni Żyd w Polsce, są nazista i volksdeutch przebrani za klaunów, jest kobieta-guma, wróżka Felicja i tajemniczy Właściciel. Ta dziwaczna, zdawałoby się przypadkowa, zbieranina jedzie przez kraj, który nie ma nazwy, kraj zburzony, kraj nieistniejący, pełen gruzów. Kraj, który jeszcze nie wyszedł z powojennego szoku. I jak to w cyrku bywa – dostarcza mieszkańcom tego dziwnego kraju rozrywki. Tylko co może bawić i cieszyć ludzi w 1945 roku?
Przede wszystkim od prozy Kuby Wojtaszczyka aż bije świeżością. Pomysł, by realia powojennej Polski ubrać w groteskowy, brutalny, pełen flaków i nieco pulpowaty styl rodem z filmów Quentina Tarantino (które notabene uwielbiam!) to strzał w dziesiątkę. "Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?" to nie jest książka dla grzecznych dziewczynek i porządnych chłopców! Jednak cały ten efekt – poszukiwanie miłości i brutalne gwałty, karykaturalny cyrk i II wojna światowa o której zazwyczaj mówimy w określony sposób, komizm i tragizm, strach i śmieszność nie wyszłyby tak dobrze, gdyby nie wspaniały styl Kuby Wojtaszczyka, który bawi się językiem i lepi z niego naprawdę dobrą opowieść.
Choć "Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?" zrobiło na mnie naprawdę dobre wrażenie (co zresztą na pewno zdążyliście już zauważyć!), to mam tej książce kilka rzeczy do zarzucenia. Przede wszystkim jest nierówno – zdecydowana większość powieści jest napisana naprawdę wspaniale – lekko, plastycznie i ze swadą, ale zdarzają się też fragmenty, które nużą i ciężko przez nie przebrnąć. Poza tym, po lekturze zostało mi wrażenie lekkiego niedosytu, jakby coś nie zostało do końca powiedziane, pewne historie nie zostały zakończone, a niektórzy bohaterowie zasłużyli na więcej uwagi i więcej słów. Rzadko zdarza mi się to pisać, bo zazwyczaj jest na odwrót, ale gdyby "Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?" było o jakieś sto stron dłuższe, to zadziałałoby to na korzyść książki i na korzyść tej historii.
"Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?" Kuby Wojtaszczyka polecam wszystkim tym, którzy lubią odkrywać młodych, niebanalnych i bardzo obiecujących autorów. To naprawdę jest świeża i oryginalna proza. Książka spodoba się też tym, którym niestraszne groteska, popkultura i traktowanie historii jako pretekstu do opowiedzenia ciekawej i uniwersalnej historii.
Rok 1945. Koniec II wojny światowej wcale nie oznacza końca wielkiej fali zła, biedy, strachu i nienawiści, jaka w tym czasie zalała Europę. I w tym dziwnym, przerażającym roku, po zgliszczach tego, co kiedyś było Polską, jeździ cyrk. Pełen prawdziwych powojennych dziwadeł – jest Ostatni Żyd w Polsce, są nazista i volksdeutch przebrani za klaunów, jest kobieta-guma, wróżka...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-04-24
2017-04-18
I tak jest w istocie. To zbiór wrażeń, scenek, chwil z licznych wędrówek autora po krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Niemcy, Polska, Czechy, Słowacja, Rumunia, Węgry, Rosja, Finlandia, Serbia - to między innymi o tych miejscach pisze Szczerek. Nie spodziewajcie się jednak banalnej pocztówki z ładnym widoczkiem, bo te dość mocno porwane, subiektywne relacje są męskie, twarde, przesycone papierosowym dymem, smakiem mocnego alkoholu i wyboiste, jak środkowoeuropejskie drogi.
Ale i tak najlepsze jest to, jak Ziemowit Szczerek pisze. Mamo! Jak on wspaniale pisze! Niesamowity słuch, niesamowite wyczucie słowa, a uwierzcie mi - to wcale nie jest częste, nawet wśród pisarzy. Szczerek bawi się językiem, ugniata go po swojemu i nadaje mu genialną, chłopacką, popową formę. Może nie każdemu jego styl będzie odpowiadał, bo to jest takie bardzo luźne, potoczne pisanie, ale jeśli do Was trafi, to trafi w stu procentach. Gwarantuję. I te popkulturowe nawiązania! Tu Mordor, tam Harry Potter. W ogóle z Ziemowita Szczerka jest taki trochę czarodziej. Pisze o miejscach, które znam dobrze i bardzo dobrze, a pisze o nich w taki sposób, że patrzę na nie zupełnie inaczej, odkrywam nowe warstwy rzeczywistości. Uwielbiam to jego szczególne spojrzenie na świat.
Międzymorze Ziemowita Szczerka to świetna książka. Warta każdej minuty Waszego czasu. Polecam ją każdemu, bo możliwość poczytania słów tak mądrego i znającego temat człowieka, jakim niewątpliwie jest Ziemowit Szczerek, to rzecz bezcenna. Ja się zachwyciłam i zakochałam. Tylko uwaga! Po tej książce zostaje w głowie sporo do przemyślenia. Ziemowit Szczerek tak szybko Was nie opuści!
I tak jest w istocie. To zbiór wrażeń, scenek, chwil z licznych wędrówek autora po krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Niemcy, Polska, Czechy, Słowacja, Rumunia, Węgry, Rosja, Finlandia, Serbia - to między innymi o tych miejscach pisze Szczerek. Nie spodziewajcie się jednak banalnej pocztówki z ładnym widoczkiem, bo te dość mocno porwane, subiektywne relacje są męskie,...
więcej Pokaż mimo to