-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać8
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2015-09-09
Z reguły mam tak, że jak książka nie przypadnie mi do gustu to nie mam co o niej napisać. Tak też jest i w tym wypadku…
Książka mnie nie zachwyciła. Myślałam, że będzie dużo lepiej napisana. A tym czasem ciągle miałam wrażenie, że autorzy piszą ciągle o tym samym. Zło i demony. Rozumiem, że taki był zamysł powieści, ale żeby co chwila przy omawianiu nowego przypadku opętania przypominać o tych samych sprawach: żeby nie opowiadać o demonie, bo to mu przysparza sławy i woła go do ofiary, że aby wziąć udział w egzorcyzmach trzeba być w stanie łaski, że przed udziałem w Sprawie trzeba odbyć czarny post, że podczas wypędzania z domu demona odmawia się Modlitwę papieża Leona XIII. Zabieg ten jest trochę nudny, właśnie przez to przypominanie lektura mi się dłużyła, bo miałam wrażenie (i raczej nie mylne) że czytam ciągle to samo.
Wnętrze książki nie jest nadzwyczajne. Znalazłam kilka błędów w druku: gdzieniegdzie brakujące litery czy słowa.
Tak jak wyżej wspomniałam „Zbaw nas ode złego” nie przypadło mi do gustu, jednak na pewno znajdą się tacy czytelnicy, którzy będą zachwyceni tą książką.
M.
Z reguły mam tak, że jak książka nie przypadnie mi do gustu to nie mam co o niej napisać. Tak też jest i w tym wypadku…
Książka mnie nie zachwyciła. Myślałam, że będzie dużo lepiej napisana. A tym czasem ciągle miałam wrażenie, że autorzy piszą ciągle o tym samym. Zło i demony. Rozumiem, że taki był zamysł powieści, ale żeby co chwila przy omawianiu nowego przypadku...
„Niewidzialny most” dostałam od wydawnictwa Czarna Owca już jakiś czas temu, ale wcześniej nie mogłam znaleźć odpowiedniego czasu, żeby ją przeczytać. A teraz gdy sesja dobiegła końca i gdy w końcu mam więcej czasu na to co kocham – nadeszła ta pora.
Książka została napisana przez Julie Orringer – autorkę nagrodzonego zbioru opowiadań „How to Breathe Underwater”, który znalazł się na liście Notable Books dziennika „New York Times”. Zdoła nagrodę Discovery Prize magazynu literackiego „The Paris Review” i otrzymała stypendia od National Endowment for the Arts na Uniwersytecie Stanforda oraz Dorothy and Lewis B. Cullman Center for Scholars and Writers w Bibliotece Publicznej Nowego Jorku.
Na prawie 800 stronach autorka przedstawiła historię rodziny węgierskich Żydów podczas II Wojny Światowej. Opowieść rozpoczyna się od studiów Andrasa w Paryżu, gdzie tam poznaje wspaniałych ludzi pomagających mu w trudnych chwilach, zyskuje przyjaciół i przeżywa najwspanialsze chwile w swojej młodości. Ta część jego życia przepełniona jest sielanką, która od czasu do czasu zagłuszana jest małą tragedią lub nieporozumieniem. Prześladowania Żydów nie są tam jeszcze aż tak widoczne, a jeżeli jakieś się zdarzają to w środowisku akademickim są potępiane. Wszystko zmienia się oczywiście podczas wybuchu wojny…
Nie chcę streszczać całej książki, dlatego wspomnę tylko, że autorka potrafi zbudować napięcie i przywiązać czytelnika do bohaterów. Przyznam się, że na sam koniec lektury się popłakałam, to w jaki sposób J. Orringer zakończyła opowieść… Dwa ostatnie rozdziały czytałam przez łzy.
Książkę polecam całym sercem, jest ona jedną z najlepszych jaką przeczytałam od pewnego czasu!
M.
„Niewidzialny most” dostałam od wydawnictwa Czarna Owca już jakiś czas temu, ale wcześniej nie mogłam znaleźć odpowiedniego czasu, żeby ją przeczytać. A teraz gdy sesja dobiegła końca i gdy w końcu mam więcej czasu na to co kocham – nadeszła ta pora.
Książka została napisana przez Julie Orringer – autorkę nagrodzonego zbioru opowiadań „How to Breathe Underwater”, który...
Zacznę od wizualnej strony książki. Okładka jest całkowicie zwyczajna, niczym szczególnym się nie wyróżnia. W środku również nie ma fajerwerków – za co bardzo dziękuję! – ot, zwykła powieść fantastyczna. Ale jeden, bardzo mały szczegół mnie uwiódł: połączenie litery „t” z innymi literkami. To naprawdę drobiazg, który sprawił, że podczas czytania ciągle w głowie miałam świadomość, że litera „t” jest najładniejszą z całego alfabetu. Po raz kolejny sprawdziła się metoda, że im mniej tym lepiej.
Co do treści. Kolejna opowieść o zwykłym człowieku, który za sprawą przypadku staje się uczniem czarodzieja. Podczas terminowania i uczenia się spotykają go przeróżne historie za sprawą, których musi walczyć ze złymi mocami… Brzmi coś znajomo, prawda? Jednak nie. Ben Aaronovitch przedstawia historię ciemnoskórego policjanta, który rzeczywiście w dość dziwnych i niespodziewanych okolicznościach staje się uczniem czarodzieja. Jednak nie jest to opowieść bazująca na historii „Harry’ego Potter’a”. Autor przedstawia nam zwykłego mieszkańca Londynu, który bardzo łatwo rozprasza się najdrobniejszymi rzeczami. Podczas nauki kolejnych forma musi jednocześnie poradzić sobie z duchem rebelii i rozruchów zabijającym cywilów, konfliktem pomiędzy bogiem i boginią Tamizy i chęcią zaciągnięcia swojej koleżanki z pracy do łóżka…
Książkę szybko się czyta, jest wciągająca i dość nieprzewidywalna. Autor stworzył wspaniałego bohatera, który jest lekko roztrzepany, łatwo się rozprasza i do tego jest przezabawny. Muszę przyznać, że w „Rzekach Londynu” uwiódł mnie humor i wcześniej wspomniane połączenie literki „t” z innymi literami. Polecam książkę gorąco!
Zacznę od wizualnej strony książki. Okładka jest całkowicie zwyczajna, niczym szczególnym się nie wyróżnia. W środku również nie ma fajerwerków – za co bardzo dziękuję! – ot, zwykła powieść fantastyczna. Ale jeden, bardzo mały szczegół mnie uwiódł: połączenie litery „t” z innymi literkami. To naprawdę drobiazg, który sprawił, że podczas czytania ciągle w głowie miałam...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Oszustki” to powieść napisana naprawdę dobrze. W trakcie lektury byłam ciekawa co się dalej wydarzy, co się stanie nowego w życiu Lillemor Troj. Czy jej tajemnica zostanie ujawniona?
Sam pomysł o tym, by napisać książkę o pisarkach piszących książki jest bardzo trafiony. Autorka stworzyła postaci, które trudno polubić i trudno znienawidzić – przynajmniej w moim przypadku. Lillemor jest ładną, zgrabną i dość naiwną dziewczyną a później kobietą, która sporo wysiłku i myślenia wkłada w podwyższanie swojego statusu społecznego. Natomiast Babba jest całkowitym jej przeciwieństwem: nie lubi pokazywać się publicznie, nie interesuje ją jej wygląd, to czy przytyje czy też nie. Jej miłością są książki i nieżyjący już autorzy, potrafi oddać się im cała. Dlatego wydaje się dziwne, że te dwie całkowicie różnie osoby połączyły się i napisały wspólnymi siłami kilkanaście książek, które odniosły sukces.
Kerstin Ekman potrafi naprawdę dobrze pisać. Trzyma w niepewności czytelnika tyle ile trzeba, nie przedłuża i nie dodaje zbędnych opisów. Jej język nie jest zawiły dzięki czemu miło się czyta to co napisała.
Polecam książkę z czystym sumieniem. Warto ją przeczytać. Jest inteligentna, z ostrymi uwagami, autorka nie owija w bawełnę.
„Oszustki” to powieść napisana naprawdę dobrze. W trakcie lektury byłam ciekawa co się dalej wydarzy, co się stanie nowego w życiu Lillemor Troj. Czy jej tajemnica zostanie ujawniona?
Sam pomysł o tym, by napisać książkę o pisarkach piszących książki jest bardzo trafiony. Autorka stworzyła postaci, które trudno polubić i trudno znienawidzić – przynajmniej w moim przypadku....
„Każda szczęśliwa chwila” to opowieść o włoskiej rodzinie, która boryka się z problemami małżeńskimi. Nie jest to, w moim mniemaniu, normalne przedstawienie rodziny. Główna bohaterka – Penelopa – już na samy początku książki odchodzi od męża i trójki swoich dzieci. Dopiero w trakcie czytania dowiadujemy się dlaczego była do tego zmuszona. Jej mąż – Andrea – od chwili jej odejścia musi radzić sobie sam z rozkapryszonymi dziećmi, cwaną pomocą domową, zdziwionymi niezadowolonymi przyjaciółkami żony oraz chorą matką. Czy mu się to udaje? Dowiecie się po przeczytaniu książki.
Sama powieść mnie znudziła. Czytałam ją bardzo długo i przerywałam chyba z trzy razy, w międzyczasie rozkoszując się inną lekturą. Historia Penelopy, Andrei, Ireny, Mimi i Mortimera jest dla mnie zbyt abstrakcyjna. Jak to możliwe, że matka i córka (a później, co jest bardzo prawdopodobne, wnuczka) zdradzają swoich mężów z prawie identycznych powodów? I do tego znajdują sobie kochanków, których kochają całym sercem? I nawet ich historie kończą się tak samo…
Nie wiem czy mam polecić tą książkę, czy też nie. Mi osobiście nie przypadła do gustu. Jak już wcześniej wspomniałam – znudziła mnie. Ale jeżeli ktoś lubi historie miłosne, książki o rozterkach sercowych i życiowych to „Każda szczęśliwa chwila” jest dla niego.
M.
„Każda szczęśliwa chwila” to opowieść o włoskiej rodzinie, która boryka się z problemami małżeńskimi. Nie jest to, w moim mniemaniu, normalne przedstawienie rodziny. Główna bohaterka – Penelopa – już na samy początku książki odchodzi od męża i trójki swoich dzieci. Dopiero w trakcie czytania dowiadujemy się dlaczego była do tego zmuszona. Jej mąż – Andrea – od chwili jej...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Godzina 21:37” nie jest zwyczajnym reportażem. Autorka omawia o ucisku kobiet, dlatego spora część akcji toczy się w Polsce, gdzie aborcja jest nielegalna. Bohaterki to zwyczajne kobiety, które często muszą samodzielnie zmagać się ze swoimi problemami, jak Agata z niechcianą ciążą. Przeczytanie książki trochę mi zajęło, chociaż to zaledwie 315 stron. Jest napisana w taki sposób, że ciężko się skupić na tekście, niestety Pani Alfredsson nie potrafiła mnie porwać i zainteresować, pomimo tematyki.
Rodzina Agaty wydała mi się bardzo przerysowana (siostra zagorzała katoliczka, tak samo jak matka i dziadek i do tego starszy brat należący do Młodzieży Wszechpolskiej?), ale może takie było zamierzenie autorki.
Jednak muszę przyznać, że Karin Alfredsson bardzo dobrze ujęła przemianę jednej z głównych bohaterek – szwedzkiej ginekolog Ellen. Z kobiety gotowej zmieniać świat na lepsze, która interweniowała, gdy komuś działa się krzywda, zmieniła się w nieinteresującą się problemami innych.
Czy książkę warto przeczytać? Sama nie jestem pewna…
„Godzina 21:37” nie jest zwyczajnym reportażem. Autorka omawia o ucisku kobiet, dlatego spora część akcji toczy się w Polsce, gdzie aborcja jest nielegalna. Bohaterki to zwyczajne kobiety, które często muszą samodzielnie zmagać się ze swoimi problemami, jak Agata z niechcianą ciążą. Przeczytanie książki trochę mi zajęło, chociaż to zaledwie 315 stron. Jest napisana w taki...
więcej mniej Pokaż mimo to
Muszę przyznać, że „Modlitwy waginy” bardziej mi się podobały niż „Wilgotne miejsca”. Druga książka Charlotte Roche opowiada nie tylko o kobiecych miejscach intymnych, ale też o psychice, typowych problemach z którymi większość „płci pięknej” musi się borykać oraz o kompleksach, w które większość sama się zapędza.
„Modlitwy waginy” są napisane subtelniej, ale jednocześnie Roche nie pozbyła się typowego dla siebie szczerego i ciętego języka. Główna bohaterka, Elizabeth Kiehl jest kobietą po przejściach (konkretnie jednym, wielkim wypadku, który rzutuje na całe jej życie), która zmaga się ze swoimi problemami oraz chorobliwą zazdrością o męża. Pomaga jej przy ty jej terapeutka – A. Drescher.
Książka opisuje jak toczy się codzienne życie rodziny patchworkowej. Dzięki czarnemu humorowi autorki oraz doskonałemu pomysłowi na fabułę jest to idealna lektura dla wszystkich. Łączy w sobie nie tylko powieść erotyczną, fabularną ale dodatkowo można w niej znaleźć poradnik dla rodziców oraz podstawy psychologii. Być może właśnie dlatego „Modlitwy waginy” bardziej przypadły mi do gustu niż wcześniejsza książka Charlotte Roche.
Polecam!!
M.
Muszę przyznać, że „Modlitwy waginy” bardziej mi się podobały niż „Wilgotne miejsca”. Druga książka Charlotte Roche opowiada nie tylko o kobiecych miejscach intymnych, ale też o psychice, typowych problemach z którymi większość „płci pięknej” musi się borykać oraz o kompleksach, w które większość sama się zapędza.
„Modlitwy waginy” są napisane subtelniej, ale jednocześnie...
Na „Subtelny nos Lilli Steinbeck” natrafiłam przypadkiem w księgarni. Do kupna zachęcił mnie tytuł i okładka, która jest naprawdę interesująca. Ale akurat nie te czynniki są najważniejsze. To w jaki sposób Heinrich Steinfest przedstawia historię uprowadzenia niemieckiego ornitologa, ja wyjaśnia powody, którymi kierowali się porywacze… Dodatkowo język i specyficzne poczucie humoru na miarę Woody’ego Allena – to wszystko sprawia, że książka jest warta przeczytania. Dialogi pomiędzy bohaterami, w różnych sytuacjach wydają się tak absurdalne, że aż nieprawdziwe co paradoksalnie dodaje im autentyczności. Nie wspomnę już o postaci Kallimachosa, najgrubszego detektywa w Atenach.
Historia rozrysowana przez autora jest nieprawdopodobna i zaskakująca. Pełno w niej niespodziewanych zwrotów akcji. Jest to satyryczny kryminał. A gdy zaczynałam go czytać pierwszym co mi się nasunęło, było podobieństwo do humoru Allena.
Polecam wszystkim tym, którzy uwielbiają książki i filmy Woody’ego oraz lubującym się w niestandardowych kryminałach.
M.
Na „Subtelny nos Lilli Steinbeck” natrafiłam przypadkiem w księgarni. Do kupna zachęcił mnie tytuł i okładka, która jest naprawdę interesująca. Ale akurat nie te czynniki są najważniejsze. To w jaki sposób Heinrich Steinfest przedstawia historię uprowadzenia niemieckiego ornitologa, ja wyjaśnia powody, którymi kierowali się porywacze… Dodatkowo język i specyficzne poczucie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Autor połączył w książce elementy historyczne fantastyczne w taki sposób, że czasami czytelnik sam się zastanawia czy to się kiedykolwiek zdarzyło, czy to czysta fikcja literacka. Dodatkowo postaci bohaterów nie są ani czarne ani białe, co dodaje powieści dodatkowego uroku. Nie jesteśmy w stanie w stu procentach przewidzieć zachowania uzależnionego od leków profesora, czy młodej włoszki – Eleny.
Sam motyw zaginionego krzyża i gwiazdy skojarzył mi się trochę z „Kodem Leonarda da Vinci”, jednak w trakcie lektury dotarło do mnie, że pomiędzy „Gwiazdą Strindberga” a „Kodem…” nie ma niczego podobnego.
Jeżeli chodzi o wizualną część książki to okładka jest dość ładna, lekko chaotyczna, ale idealnie pasuje do treści. Nie zauważyłam, żadnych błędów redakcyjnych co się ogromnie chwali. Bardzo spodobała mi się wzmianka „Od autora”, dlatego ją tutaj przytoczę. W tych słowach zawarta jest cała istota tej książki:
„W tych nielicznych przypadkach, w których powieść odbiega od rzeczywistości, to rzeczywistość powinna się zmienić.”
Polecam
M.
Autor połączył w książce elementy historyczne fantastyczne w taki sposób, że czasami czytelnik sam się zastanawia czy to się kiedykolwiek zdarzyło, czy to czysta fikcja literacka. Dodatkowo postaci bohaterów nie są ani czarne ani białe, co dodaje powieści dodatkowego uroku. Nie jesteśmy w stanie w stu procentach przewidzieć zachowania uzależnionego od leków profesora, czy...
więcej mniej Pokaż mimo to
Wilgotne miejsca to książka wzbudzająca wiele odczuć. Czytając ją byłam zafascynowana, obrzydzona, rozbawiona, smutna. Nie wiem w jaki sposób Charlotte Roche to zrobiła, ale należą jej się ogromne gratulacje.
Główna bohaterka – Helen ma odmienne poglądy od wszystkich i na wszystko – zwłaszcza na higienę. Jej sposób myślenia również wybiega poza jakiekolwiek schematy. To w jaki sposób się zachowuje i jak dąży do celu ją wyróżnia spośród innych ludzi. Ma mnóstwo wad, które można również potraktować jako zalety. Dla mnie Helen jest przykładem człowieka pełnego skrajności.
Całą akcja książki rozgrywa się w szpitalu, a przynajmniej tak nam się wydaje. Otóż główna bohaterka i narratorka zarazem przebywa na oddziale proktologicznym. Leżąc w łóżku z bólu nie może się poruszać, dlatego zaczyna wspominać co ciekawsze momenty w swoim życiu. I tak ze szpitala przenosimy się do jej rodzinnego domu, na rynek, do mieszkania Kenella… To trzeba Helen przyznać, mimo młodego wieku (skończyła osiemnaście lat) miała burzliwe życie.
Książkę polecam z całego serca. Język jest może dość wulgarny, ale to nadaje tylko Wilgotnym miejscom uroku.
M.
Wilgotne miejsca to książka wzbudzająca wiele odczuć. Czytając ją byłam zafascynowana, obrzydzona, rozbawiona, smutna. Nie wiem w jaki sposób Charlotte Roche to zrobiła, ale należą jej się ogromne gratulacje.
Główna bohaterka – Helen ma odmienne poglądy od wszystkich i na wszystko – zwłaszcza na higienę. Jej sposób myślenia również wybiega poza jakiekolwiek schematy. To w...
„Chuliganka” to debiut Izabeli Jung. I muszę przyznać, że nie tego się spodziewałam. Myślałam, że będzie to łzawa historia, a autorka przynudzać będzie opisami ciągle tych samych „głębokich” uczuć. Jednak, na całe szczęśnie, tak nie było. Oczywiście książka opiera się na wątku miłosnym, więc nie sposób pozbyć się opisów uczuć. Ale jakie są to opisy! Jakie uczucia! Wyobraźcie sobie nielegalny związek Polki, która życie jak się jej podoba i Czeczena z zasadami. Uwierzcie mi – mieszanka dość wybuchowa. Dlaczego ten związek jest nielegalny? Otóż, Ewa jest mężatką i matką dwójki uroczych chłopców. Nie będę Wam tutaj przedstawiać całej historii poznawania Zeliema i Ewy, bo zepsułabym Wam zabawę.
Jest tylko jedna rzecz, która mi trochę przeszkadzała podczas czytania. Styl w dialogach. Czasami miałam wrażenie, że Pani Jung tak zatraciła się w sposobie mówienia Zeliema, że zapomniała jak powinna mówić Ewa, dlatego niekiedy sposób wysławiania się, ten specyficzny styl ludzi ze wschodu, przechodził na główną bohaterkę.
Mimo to, książkę polecam.
M.
„Chuliganka” to debiut Izabeli Jung. I muszę przyznać, że nie tego się spodziewałam. Myślałam, że będzie to łzawa historia, a autorka przynudzać będzie opisami ciągle tych samych „głębokich” uczuć. Jednak, na całe szczęśnie, tak nie było. Oczywiście książka opiera się na wątku miłosnym, więc nie sposób pozbyć się opisów uczuć. Ale jakie są to opisy! Jakie uczucia!...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Oto wyjeżdżasz na dłuższy czas i wracasz jako inny człowiek; nigdy nie wracasz całkowicie”
To zdanie idealnie podsumowuje moje wrażenia po przeczytaniu tej książki. Podróżowanie razem z Paulem Theroux to wspaniałe doświadczenie. Afryka widziana jego oczami jest dzika, nieprzewidywalna, skorumpowana, niebezpieczna, brudna i zaniedbana. Jest to miejsce, które się jednocześnie kocha i nienawidzi. Wymuszanie łapówek przez urzędników, kradzieże i kłusownictwo to jedna strona Afryki. Druga, ta przyjemniejsza to rezerwat Mala Mala, pisarze i artyści pokroju Reinholda, czy jego żony Nadine.
„Safari mrocznej gwiazdy. Lądem z Kairu do Kapsztadu” nie jest książką opowiadającą tylko o podróżach. Autor nie opisuje przyrody czy otaczającego go otoczenia. Skupia się na mieszkających tam ludziach. Białych farmerów z Zambezi, którym odbiera się ziemie, dawnym więźniom politycznym, osądzanych bezpodstawnie, często bez udziału sądu, czy też biednym ale na pewien sposób szczęśliwym wieśniakom.
Książkę polecam całym sercem. Nie tylko ze względów podróżniczych, ale również (a może przede wszystkim) na opisaną sytuację polityczną w Afryce. To dzieło Therouxa uczy czytelnika jak przeżyć w Afryce, jak się po niej bezpiecznie poruszać.
Polecam!
M.
„Oto wyjeżdżasz na dłuższy czas i wracasz jako inny człowiek; nigdy nie wracasz całkowicie”
To zdanie idealnie podsumowuje moje wrażenia po przeczytaniu tej książki. Podróżowanie razem z Paulem Theroux to wspaniałe doświadczenie. Afryka widziana jego oczami jest dzika, nieprzewidywalna, skorumpowana, niebezpieczna, brudna i zaniedbana. Jest to miejsce, które się...
Biografia Johnny’ego Deepa. Cóż mogę o niej powiedzieć? Nigel Goodall spisał się na medal. Jest on autorem ponad dwudziestu książek biograficznych, który już wcześniej zajął się tematem Johnny’ego (w 1997 roku).
Autor chronologicznie przedstawił czytelnikom fakty z życia aktora, które zgrabnie poprzeplatał filmami, w których Deep grał. Na samym początku książki dowiadujemy się w jaki sposób, jeden z najseksowniejszych aktorów na świecie trafił przed kamerę. Później poznajemy serial, dzięki któremu uzyskał jako taką sławę, pozwalającą mu stać się rozpoznawalnym.
W całej książce nie znajdziemy za dużo smaczków z życia prywatnego Johnny’ego. Jedynie możemy coś niecoś dowiedzieć się o jego związku z Wioną Ryder oraz Vanessą Paradis. O jego dzieciach, czy całkowicie prywatnych sprawach niczego się nie dowiemy. Co może czytelnika z jednej strony nieco zawieść, ale z drugiej strony gdybyśmy wiedzieli wszystko o Deepie, to czy byłby tak samo fascynujący jak teraz? Poprzez sposób w jaki wybiera role, jak się staje konkretnymi postaciami, a niekiedy sam wymyśla poszczególne kreacje. Dodatkowo jego stosunek do narkotyków, alkoholu i to co przeżył gdy był nastolatkiem, to wszystko tworzy jednego i niepowtarzalnego Johnny’ego, którego kocha się i nienawidzi jednocześnie.
Mogę uczepić się jedynie małych literówek i układu bibliografii na samym końcu książki. Niczego więcej. Doskonałym dodatkiem do książki są króciutkie notki, dotyczące filmu Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka oraz słowniczek filmowy przygotowany przez Charlotte Rasmussen. O takich dodatkach jak filmografia Johnny’ego czy wykaz nagród i nominacji, chyba nie muszę wspominać. Jednym słowem polecam książę wszystkim fanom kunsztu aktorskiego Deepa. Można się sporo dowiedzieć.
Polecam.
M.
Biografia Johnny’ego Deepa. Cóż mogę o niej powiedzieć? Nigel Goodall spisał się na medal. Jest on autorem ponad dwudziestu książek biograficznych, który już wcześniej zajął się tematem Johnny’ego (w 1997 roku).
Autor chronologicznie przedstawił czytelnikom fakty z życia aktora, które zgrabnie poprzeplatał filmami, w których Deep grał. Na samym początku książki dowiadujemy...
ZZ Packer stworzyła naprawdę dobre teksty o czarnoskórych. Moim ulubionym opowiadaniem, które dało mi chyba najwięcej do myślenia jest tytułowe "Pijąc kawę gdzie indziej" opowiadające o nastolatce uciekającej z domu, a właściwie, jak jej się wydawało "do domu".
Gorąco polecam
M.
ZZ Packer stworzyła naprawdę dobre teksty o czarnoskórych. Moim ulubionym opowiadaniem, które dało mi chyba najwięcej do myślenia jest tytułowe "Pijąc kawę gdzie indziej" opowiadające o nastolatce uciekającej z domu, a właściwie, jak jej się wydawało "do domu".
Pokaż mimo toGorąco polecam
M.