Pijąc kawę gdzie indziej Zz Packer 5,7
ocenił(a) na 78 lata temu Przypomniał mi się dzień pogrzebu mojej matki. Dostałam mleko, żeby uspokoić żołądek; udawałam, że to kawa. Wyobrażałam sobie, że piję kawę gdzie indziej. W jakimś arabskim kraju, w którym czarna kawa, podawana w małych filiżankach, jest tak mocna, że przez kilka dni nie pozwała człowiekowi usnąć. [s. 175]
Opowiadania autorstwa ZZ Packer są poniekąd jak arabska kawa – nie pozwalają usnąć ani o sobie zapomnieć. Czytane powtórnie po sześcioletniej przerwie nie tracą nic na intensywności i nadal smakują wyśmienicie. W dużej mierze dzieje się tak dzięki autentycznym bohater(k)om – czy jest to bezrobotna dziewczyna szukająca szczęścia w Tokio, pielęgniarka wytrwale głosząca Słowo Boże czy chłopak obarczony opieką nad agresywnym ojcem, wciągają czytelnika po uszy w swoje życie. W świecie małych skautek, zgryźliwych studentek i steranych pań domu odnajdujemy się bez trudu, nawet jeśli ten świat diametralnie różni się od naszego.
ZZ Packer pisze przede wszystkim o czarnych i co ważne, pisze bez lukrowania i bez roztkliwiania się. Pokazuje, że Afroamerykanie także mają swoją uprzedzenia i postępują paskudnie; że czasem irytują, śmieszą, a kiedy indziej wzruszają. Choć w Pijąc kawę… pojawiają się wątki rasistowskie, wszystkie historie mają jak najbardziej uniwersalny wymiar – kwestie tożsamości i izolacji (przymusowej albo dobrowolnej) dotykają ludzi pod każdą szerokością geograficzną. To zbiór bardzo dobrze skrojonych opowiadań – z dawką subtelnego humoru i z niebanalną puentą. Marzy mi się kolejna książka tej autorki.