-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać311
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Biblioteczka
2024-02-21
2023-12-07
2023-11-12
2023-11-03
2023-10-25
2023-09-26
2023-07-06
2023-05-23
Wszystkie opowiadania z tego zbioru nawiązują mniej lub bardziej do Lovecrafta. Ciężkie i ociekające mrokiem (u Kiernan klimat jest tak mroczny, że właściwie depresyjny), wydaje mi się, że jednak w większości nie są typowymi opowieściami grozy. Mało tu fabuły, wydarzenia najczęściej zatrzymują się w jednym momencie, w którym analizowane są psychologiczne niuanse relacji między bohaterkami (rzadziej bohaterami, bo u Kiernan większość postaci pozostaje w związkach jednopłciowych).
Najlepiej wspominam te z tłem historycznym i "paleontologiczne", a najbardziej przeraziły "Niebezpieczeństwa Uwolnionych Obiektów". Musiałam je sobie dozować, bo w większej dozie przytłaczają.
Wszystkie opowiadania z tego zbioru nawiązują mniej lub bardziej do Lovecrafta. Ciężkie i ociekające mrokiem (u Kiernan klimat jest tak mroczny, że właściwie depresyjny), wydaje mi się, że jednak w większości nie są typowymi opowieściami grozy. Mało tu fabuły, wydarzenia najczęściej zatrzymują się w jednym momencie, w którym analizowane są psychologiczne niuanse relacji...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-26
2022-10-19
2022-10-06
2022-01-08
2021-12-27
2021-11-25
Przeczytałam z przyjemnością. O ile jednak "Harry Potter" jest czymś absolutnie ponadczasowym, to "Gwiazdkowy Prosiaczek" ma skromniejsze ambicje i mimo dość mrocznego klimatu jest przeznaczony zdecydowanie dla młodszego odbiorcy. Rozdziały są króciutkie, dzięki czemu czyta się błyskawicznie.
Przeczytałam z przyjemnością. O ile jednak "Harry Potter" jest czymś absolutnie ponadczasowym, to "Gwiazdkowy Prosiaczek" ma skromniejsze ambicje i mimo dość mrocznego klimatu jest przeznaczony zdecydowanie dla młodszego odbiorcy. Rozdziały są króciutkie, dzięki czemu czyta się błyskawicznie.
Pokaż mimo to2021-10-29
2021-06-01
2021-05-20
2021-04-16
O ile między sławnym "Jonathanem Strangem i panem Norrellem" a "Damami z Grace Adieu" widać wyraźne podobieństwa, to "Piranesi" jest czymś zupełnie innym. Na początku byłam nawet lekko zawiedziona, a pierwszym kilkudziesięciu stronom towarzyszyło zniecierpliwienie.
Główny bohater jest mieszkańcem dziwnego labiryntu, złożonego z ogromnych sal wypełnionych olbrzymimi marmurowymi posągami. "Dom" jest otoczony oceanem i wciąż zalewany falami. Piranesi jest przekonany, że poza Domem nie istnieje nic więcej i spędza dni na badaniu tego miejsca. Żywi się wodorostami i rybami złowionymi w zalanych salach, a towarzystwa dotrzymują mu jedynie znalezione przez niego kości zmarłych oraz tajemniczy Ten Drugi, który pojawia się dwa razy w tygodniu. Nie należy jednak zrażać się przedwcześnie! W tym cichym, statycznym świecie niebawem zajdą zmiany, a czytelnik dowie się, w jaki sposób Piranesi znalazł się w tym niezwykłym miejscu, a także czym jest sam labirynt.
Stylizacja na dziennik nieco obłąkanego badacza może być na początku trochę męcząca, ale ma uzasadnienie w przemyślanej konstrukcji powieści.
Susanna Clarke bawi się tu pojęciami tożsamości i pamięci, a także ironizuje sobie z religii, wiary i religijności, ani razu przy tym nie wspominając o Bogu. Liczę na to, że kolejna część cyklu przyniesie więcej odpowiedzi, bo świat wykreowany przez autorkę w "Piranesim" zaintrygował mnie.
O ile między sławnym "Jonathanem Strangem i panem Norrellem" a "Damami z Grace Adieu" widać wyraźne podobieństwa, to "Piranesi" jest czymś zupełnie innym. Na początku byłam nawet lekko zawiedziona, a pierwszym kilkudziesięciu stronom towarzyszyło zniecierpliwienie.
Główny bohater jest mieszkańcem dziwnego labiryntu, złożonego z ogromnych sal wypełnionych olbrzymimi...
2020-11-25
Czwarta część cyklu o wiedźminie właściwie opowiada bardziej o Ciri. Co wcale nie jest wadą, bo postać Ciri staje się coraz ciekawsza.
Niestety pogubiłam się w politycznych zawiłościach (kto trzyma z kim i tak dalej), które są osnową pierwszej połowy tej części. Po zakończeniu wydarzeń na wyspie Thanedd już jest mniej polityki, a więcej przygód. Zakończenie, tak jak we wcześniejszych częściach zachęca do sięgnięcia po kolejny tom, co z pewnością uczynię.
Czwarta część cyklu o wiedźminie właściwie opowiada bardziej o Ciri. Co wcale nie jest wadą, bo postać Ciri staje się coraz ciekawsza.
Niestety pogubiłam się w politycznych zawiłościach (kto trzyma z kim i tak dalej), które są osnową pierwszej połowy tej części. Po zakończeniu wydarzeń na wyspie Thanedd już jest mniej polityki, a więcej przygód. Zakończenie, tak jak we...
2020-09-28
Po dwóch tomach opowiadań, trzecia część cyklu o wiedźminie Geralcie jest powieścią. Mniej "gęsta", ale nadal kolejne rozdziały zachowują formę "opowiadaniową", która tak świetnie się sprawdzała. Historia się rozkręca, dużo tu polityki, ale i świetnych dialogów, które tak polubiłam, nie brakuje.
I co najważniejsze, to opowieść wciąż świeża i aktualna.
Po dwóch tomach opowiadań, trzecia część cyklu o wiedźminie Geralcie jest powieścią. Mniej "gęsta", ale nadal kolejne rozdziały zachowują formę "opowiadaniową", która tak świetnie się sprawdzała. Historia się rozkręca, dużo tu polityki, ale i świetnych dialogów, które tak polubiłam, nie brakuje.
I co najważniejsze, to opowieść wciąż świeża i aktualna.
Bacigalupi w "Nakręcanej dziewczynie" wykreował świat, w którym wojny koncernów kalorycznych doprowadziły do zagłady wielu gatunków roślin i zwierząt. W "Wodnym nożu" natomiast przedstawił Stany Zjednoczone podzielone na oddzielne małe kraje, które walczą o dostęp do rzeki Kolorado. Nadal jesteśmy w niezbyt dalekiej przyszłości. Pozbawione wody przedmieścia wyludniły się, milionerzy mieszkają w zielonych "arkologiach", a tysiące uchodźców z Teksasu próbują przedostać się do rejonów bardziej obfitujących w wodę.
Wizja Bacigalupiego ma rozmach. Nie wszystko mnie jednak w niej przekonało. Na przykład kwestia jedzenia (do którego produkcji potrzebne są przecież hektolitry wody), a także trochę płycizn fabularnych. Czyta się jednak bardzo dobrze, a gdzieś od połowy powieść nabiera dużego tempa. Losy wszystkich bohaterów ładnie się zazębiają dzięki przemyślanej konstrukcji. Byłby z "Wodnego noża" materiał na wysokobudżetowy film sensacyjny.
Książka trochę gorsza od uwielbianej przeze mnie "Nakręcanej dziewczyny", ale to świetna literatura.
Bacigalupi w "Nakręcanej dziewczynie" wykreował świat, w którym wojny koncernów kalorycznych doprowadziły do zagłady wielu gatunków roślin i zwierząt. W "Wodnym nożu" natomiast przedstawił Stany Zjednoczone podzielone na oddzielne małe kraje, które walczą o dostęp do rzeki Kolorado. Nadal jesteśmy w niezbyt dalekiej przyszłości. Pozbawione wody przedmieścia wyludniły się,...
więcej Pokaż mimo to