-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant1
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński31
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać406
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Biblioteczka
2024-04-22
2024-03-31
Esej autorstwa jednego z ważniejszych współczesnych pisarzy hiszpańskich. Dla znających tematykę katalońską nie wniesie może zbyt wiele nowego, niemniej również tym, którzy jak ja, "liznęli" te zagadnienia, pozwala uporządkować posiadaną wiedzę. Przy okazji Autor rozprawia się z niektórymi z pokutujących mitów i stereotypów na temat Katalonii oraz szerzej Hiszpanii i jej historii, zwłaszcza wojny domowej i dyktatury Franco. Z pewnością lektura warta uwagi.
A przy okazji, ja - najwyraźniej człek o ubogim zasobie słów - dowiedziałem się o istnieniu w języku polskim wyrazu "uchodźsctwo", za co winienem podziękować akurat nie Autorowi, tylko osobom odpowiedzialnym za tłumaczenie i za korektę...
Esej autorstwa jednego z ważniejszych współczesnych pisarzy hiszpańskich. Dla znających tematykę katalońską nie wniesie może zbyt wiele nowego, niemniej również tym, którzy jak ja, "liznęli" te zagadnienia, pozwala uporządkować posiadaną wiedzę. Przy okazji Autor rozprawia się z niektórymi z pokutujących mitów i stereotypów na temat Katalonii oraz szerzej Hiszpanii i jej...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-27
2024-01-06
Książka zwyczajnie i po prostu - świetna. Autorka stopniowo, z północy na południe, przeprowadza czytelników przez tę tajemniczą, deszczową, chłodną, a zarazem niezwykle piękną ziemię, jaka rozciąga się na południowo-zachodnim skraju Ameryki Południowej: krainę fiordów, wysp, jezior i lasów. Jest tu miejsce na informacje z zakresu krajoznawstwa, ochrony przyrody, etnografii, historii. Czytamy m.in. o tragicznym losie patagońskich Indian czy o wyspie Chiloé, gdzie jak w tyglu stopiły się kultury europejska i indiańska. Słowem: uczta dla każdego, kto lubi podróże do krain mało znanych i skąpo opisanych.
Moim skromnym zdaniem tak powinny wyglądać książki podróżnicze. A nawet jeśli Autorce zdarzyły się drobne i nieliczne błędy (np. nie wiem, jak Autorce wyszło, że 600 tys. Mapuczy to 4,5% populacji blisko 18-milionowego Chile; poza tym Carretera Austral to szosa, nie autostrada ;) ), to w niczym nie zmieniają one faktu, że mamy do czynienia z fascynującą i wartościową publikacją.
Książka zwyczajnie i po prostu - świetna. Autorka stopniowo, z północy na południe, przeprowadza czytelników przez tę tajemniczą, deszczową, chłodną, a zarazem niezwykle piękną ziemię, jaka rozciąga się na południowo-zachodnim skraju Ameryki Południowej: krainę fiordów, wysp, jezior i lasów. Jest tu miejsce na informacje z zakresu krajoznawstwa, ochrony przyrody,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-16
2023-12-03
Autorzy niniejszej książki zadali sobie sporo trudu, by dotrzeć do różnych przedstawicieli urugwajskiego społeczeństwa i tym samym pokazać go od wewnątrz, takim jakim jest, z różnymi problemani społecznymi, ale i tak lepszym do życia niż latynoscy sąsiedzi. Dotarli nie tylko do byłego prezydenta José Mujiki i jego żony Lucíi Topolansky, ale i do wielu innych postaci, zarówno uczestników wydarzeń o znaczeniu historycznym, jak i przedstawicieli społecznych "nizin". W rezultacie powstał zbiór znakomitych reportaży o tym najbardziej zeuropeizowanym kraju w Ameryce Łacińskiej, o tradycjach demokratycznych (jeśli nie liczyć "wypadku przy pracy", jakim były rządy junty wojskowej od 1972 do 1985 r.), o PKB na 1 mieszkańca na poziomie Polski, stosunkowo bezpiecznym i egalitarnym jak na latynoskie warunki. Zbiór to tym cenniejszy, że prawdziwy, rzetelny, miejscami po prostu fascynujący i, co nie mniej ważne, nie narzucający nachalnie czytelnikowi opinii Autorów. Oczywiście, możnaby pokusić się o więcej, np. w zakresie sportu, subkultury gauczów czy kulinariów (wołowina, yerba mate, wreszcie wyśmienite wino Tannat), ale i tak jest to coś, zwłaszcza że publikacji nt. Urugwaju tyle u nas, co kot napłakał.
A przy okazji... Otóż jedna Pani w swojej recenzji napisała o rzekomym "braku wolności religijnej" w Urugwaju. Odpowiem: czy prawnie zagwarantowana od około stu lat świeckość czy też laicki charakter państwa (nota bene podobnie jak we Francji) to ograbianie ludzi z wolności religijnej? Aż chciałoby się jej zaproponować, by udała się do Arabii Saudyjskiej i tam się publicznie pokazała z krzyżykiem, by się przekonała, jak wygląda kraj, w którym nie ma swobód religijnych! Chociaż lepiej niech tego nie robi, bo mogłaby już nie mieć okazji do komentowania na LC...
Autorzy niniejszej książki zadali sobie sporo trudu, by dotrzeć do różnych przedstawicieli urugwajskiego społeczeństwa i tym samym pokazać go od wewnątrz, takim jakim jest, z różnymi problemani społecznymi, ale i tak lepszym do życia niż latynoscy sąsiedzi. Dotarli nie tylko do byłego prezydenta José Mujiki i jego żony Lucíi Topolansky, ale i do wielu innych postaci,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10-24
2023-08-12
Trzymająca w napięciu, znakomicie dopracowana powieść kryminalna umiejscowiona u schyłku epoki wiktoriańskiej. Dobra mimo tego, że finału dochodzenia można się domyśleć. Walorem są też wiarygodne, nieszablonowe osobowości bohaterów. Jedyne, co można Autorowi zarzucić, to nagminne nawiązania do tematyki, ehm... fekalnej, i to w stopniu chyba wiekszym niż w 1-ej cześci cyklu o przygodach detektywa Arrowooda i jego asystenta Barnetta. No, ale cóż, Autor ma prawo lubić takie "klimaty" i dawać upust swoim upodobaniom. A zresztą "de gustibus non est disputandum".
Trzymająca w napięciu, znakomicie dopracowana powieść kryminalna umiejscowiona u schyłku epoki wiktoriańskiej. Dobra mimo tego, że finału dochodzenia można się domyśleć. Walorem są też wiarygodne, nieszablonowe osobowości bohaterów. Jedyne, co można Autorowi zarzucić, to nagminne nawiązania do tematyki, ehm... fekalnej, i to w stopniu chyba wiekszym niż w 1-ej cześci cyklu...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-06-27
2023-05-20
Autor to niewątpliwie utalentowany twórca powieści kryminalnych. Fabuła od początku do samego zakończenia trzyma w napięciu i oderwać się od lektury to nie lada wyzwanie! Do tego elegancki, pasujący do epoki styl i słownictwo. Podejrzewam, że sam sir Arthur Conan Doyle lepiej by tego nie zrobił. A jednak są pewne, niezbyt może istotne, ale zwracające uwagę mankamenty. Otóż np. jakim to cudem brytyjski marszand poznaje klienta, następnie odwiedza go w Stanach, a po jego śmierci wraca do Anglii, po czym żeni się z kobietą poznaną w drodze powrotnej, przy czym poznanie obu panów ma miejsce niemal w tym samym czasie, co wspomniany ślub - półtora roku przed spotkaniem marszanda z Holmesem? Kto by pomyślał, że wypadki mogą się potoczyć w tak ekspresowym tempie! No, ale niech tam. Inna rzecz, że opisane miejsca na ogół albo są fikcyjne albo nijak się mają do rzeczywistych lokalizacji na mapie Londynu i okolic. Pod tym względem Pan Mick Finlay, Autor powieści o detektywie Arrowoodzie, spisał się dużo lepiej. Niemniej myślę, że można z czystym sumieniem dać Panu Horowitzowi 7 na 10 za kapitalną akcję powieści i niewątpliwy talent pisarski, jaki na jej łamach zaprezentował, jakkolwiek byłoby lepiej, gdyby Autor przyłożył się do wspomnianych szczegółów.
Autor to niewątpliwie utalentowany twórca powieści kryminalnych. Fabuła od początku do samego zakończenia trzyma w napięciu i oderwać się od lektury to nie lada wyzwanie! Do tego elegancki, pasujący do epoki styl i słownictwo. Podejrzewam, że sam sir Arthur Conan Doyle lepiej by tego nie zrobił. A jednak są pewne, niezbyt może istotne, ale zwracające uwagę mankamenty. Otóż...
więcej mniej Pokaż mimo to1996
2023-04-09
2023-03-19
2022-11-12
2022-10-25
Ktoś zarzucił Autorce, że narzeka na Francję. Nie zauważyłem. W moim odczuciu obiektywnie pisze o rozmaitych aspektach kraju nad Loarą i Rodanem, i tych jasnych i tych ciemniejszych. A jej spostrzeżenia pokrywają się z opiniami znanych mi osób, także zamieszkałych w ojczyźnie Kartezjusza. Więc jak Autorka miałaby pisać? Jak w folderze turystycznym?...
Możnaby się uczepić, że Pani Todo trochę za dużo pisze o sobie i swojej Rodzinie. Choć z drugiej strony... już sam tytuł mówi: "Moja Francja". A więc należało spodziewać się książki bardziej osobistej niż normalnie się spotyka w relacjach z innych krajów. Tym bardziej, że Autorka spędziła we Francji większość swojego życia.
Pewnie byłoby lepiej gdyby było więcej np. Paryża, celtyckiej Bretanii czy Korsyki. Ale z drugiej strony spodobały mi się opisy Lyonu czy rozdział poświęcony krainie Katarów. Podsumowując, ponieważ nie mogę dać 6,5, więc będzie 7. :)
Ktoś zarzucił Autorce, że narzeka na Francję. Nie zauważyłem. W moim odczuciu obiektywnie pisze o rozmaitych aspektach kraju nad Loarą i Rodanem, i tych jasnych i tych ciemniejszych. A jej spostrzeżenia pokrywają się z opiniami znanych mi osób, także zamieszkałych w ojczyźnie Kartezjusza. Więc jak Autorka miałaby pisać? Jak w folderze turystycznym?...
Możnaby się uczepić,...
1990
2022-10-05
Przystępując do oceny tej książki miałem mieszane uczucia. Z jednej strony jest to bardzo dobra literatura faktu autorstwa prawdziwego i znającego się na rzeczy reportera wojennego, co to z niejednego pieca chleb jadł, a nie raz i nie dwa razy otarł się o śmierć. Jest tu mnóstwo informacji, np. o życiu zwykłych mieszkańców Algierii, Egiptu, Palestyny czy Iraku, o powodach takiego a nie innego ich stosunku do Zachodu czy w ogóle do otaczającej ich rzeczywistości. Z drugiej tu i ówdzie zdarzają się nieliczne, ale czasem rażące bzdury i błędy. Pół biedy gdy czytamy, jakoby Abbottabad, pakistańskie miasto w którym ukrywał się Ibn Laden, liczyło milion mieszkańców (w rzeczywistości liczy ćwierć miliona). Gorzej, gdy "dowiadujemy się", że płk. Kadafi zgarniał do kieszeni wszystkie libijskie dochody z ropy naftowej. Każdy z tysięcy Polaków, którzy w latach 80-tych pracowali w Libii może potwierdzić, że budowano tam na potęgę. A dziś?... Zgadzam się, że Kadafi był tyranem o rozdętym ego i rozumiem, że Autor mógł się poczuć urażony, że libijski dyktator go zlekceważył w trakcie którejś z konferencji prasowych. Ale powinno obowiązywać coś takiego jak etyka zawodowa, która w zawodzie dziennikarza oznacza przynajmniej minimum uczciwości. No i kilkukrotnie występujące anglofobiczne kwiatki... Tak, chyba każdy naród ma jakieś kompleksy. I gołym okiem widać, że Autor też je ma wobec sąsiadów zza Kanału La Manche. Nawet nie dziwota: trudno, by Francuzi ich nie mieli w stosunku do sąsiada, który nieraz spuszczał im lanie. Ale co tam, przynajmniej na papierze można się odegrać. :)
Poza tym w tekście pojawiają się cokolwiek egzotyczne słowa "gazowana hamuda" czy "khol". Ich wyjaśnienia, niestety, w książce daremnie szukać.
Podsumowując: mocne 6. Tylko tyle i aż tyle. Ale przeczytać warto, pod warunkiem że jest się czytelnikiem krytycznym i że już wcześniej coś o opisywanym obszarze się wiedziało.
Przystępując do oceny tej książki miałem mieszane uczucia. Z jednej strony jest to bardzo dobra literatura faktu autorstwa prawdziwego i znającego się na rzeczy reportera wojennego, co to z niejednego pieca chleb jadł, a nie raz i nie dwa razy otarł się o śmierć. Jest tu mnóstwo informacji, np. o życiu zwykłych mieszkańców Algierii, Egiptu, Palestyny czy Iraku, o powodach...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-07-05
Reportaże bardzo ciekawe, może czasami wydają się zbyt jednostronne - na niekorzyść Tajlandii. Ale tak bywa w kraju, który najwyraźniej utknął w pułapce średniego poziomu rozwoju, z PKB per capita na poziomie Argentyny i Meksyku i gdzie w wielu sferach życia społecznego i gospodarczego jest jeszcze sporo do nadrobienia.
Natomiast okładka to porażka, jeszcze jeden przyczynek w kierunku budowania przesadnego, krzywdzącego wizerunku Tajlandii jako celu tzw. turystyki seksualnej. Pomijam już lapsusy takie jak mylenie trylionów z bilionami (angielski "trillion" to nic innego jak polski "bilion") czy zwroty typu "gotówka, pieniądze i akty własności" (a ja myślałem, że gotówka to też pieniądze...). No, ale nie czepiajmy się, w końcu to podobno debiut Autorki. Tylko nie wiem, czy również nie jest to debiut Osoby odpowiedzialnej za korektę. ;)
Reportaże bardzo ciekawe, może czasami wydają się zbyt jednostronne - na niekorzyść Tajlandii. Ale tak bywa w kraju, który najwyraźniej utknął w pułapce średniego poziomu rozwoju, z PKB per capita na poziomie Argentyny i Meksyku i gdzie w wielu sferach życia społecznego i gospodarczego jest jeszcze sporo do nadrobienia.
Natomiast okładka to porażka, jeszcze jeden...
1991
Drogi Czytelniku, jeśli chcesz ujrzeć mistrza undercover'u w akcji - to jest w sam raz dla Ciebie. Książka wyjaśnia aż nadto wyraźnie, dlaczego przez dekady nazwisko Güntera Wallraffa (dziś już Pana po 80-tce) budziło popłoch wśród niemieckiej arystokracji i wierchuszki tamtejszego biznesu. Dla kogoś wysoko postawionego, a jednocześnie umoczonego w jakieś ciemne sprawki ostatnią rzeczą, jaką chciałby usłyszeć było: "Wallraff tu był...". Podziw budzi we mnie odwaga i opór Autorów w dążeniu do demaskowania nieprawidłowości, ich gotowość do stawienia czoła prawnikom wielkich koncernów, a jednocześnie pozytywne skutki, jakie przyniosła ich działalność śledcza. Poza tym, co tu dużo mówić, mimo upływu pół wieku ma się wrażenie, że problemy tu opisane nie straciły nic na aktualności.
Drogi Czytelniku, jeśli chcesz ujrzeć mistrza undercover'u w akcji - to jest w sam raz dla Ciebie. Książka wyjaśnia aż nadto wyraźnie, dlaczego przez dekady nazwisko Güntera Wallraffa (dziś już Pana po 80-tce) budziło popłoch wśród niemieckiej arystokracji i wierchuszki tamtejszego biznesu. Dla kogoś wysoko postawionego, a jednocześnie umoczonego w jakieś ciemne sprawki...
więcej Pokaż mimo to