-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2023-12-30
2023-10-04
2023-08-29
2023-07-17
2023-02-20
”Obłęd na krańcu świata” przybliża (dość mało znaną powszechnie) wyprawę statku Belgica (1897-99). Jej załoga dokonała pierwszego zimowania w rejonie Antarktydy, gdzie otaczało ich przenikliwe zimno i wielotygodniowy mrok nocy polarnej.
Julian Sancton poświęcił na napisanie „Obłędu…” pięć lat i udało mu się ożywić tę historię, przedstawiając ją w rzetelny i obrazowy sposób. Zdecydowanie nie jest to zbiór suchych faktów - książkę czyta się jak trzymającą w napięciu powieść. Dużego kolorytu dodają opisy emocji i przemyślenia uczestników wyprawy, odtworzone na podstawie prowadzonych przez nich zapisków (które same też są często przytaczane). To aż nie do pomyślenia, jak bardzo naturalne warunki mogą wpływać na ludzi. Oczywiście swój udział w tym ma również izolacja i poczucie uwięzienia.
Szczególnie zainteresował mnie fakt, że wyprawa Belgiki dla niektórych jej członków była zaledwie wstępem, przygotowaniem gruntu pod następne polarne wyprawy, które sami poprowadzili. Dalsze polarne podboje zostały nam przedstawione w ostatnim rozdziale książki. Kwestia pierwszeństwa w przypadku odkryć geograficznych nie zawsze jest w pełni rozstrzygnięta. Zresztą to nie jedyna sytuacja, kiedy pewne fakty są niejednoznaczne. Autor przytacza wtedy różne ustalenia i sprzeczne relacje, dając nam możliwie jak najszerszy obraz sytuacji. Na każdym kroku widać nakład pracy, jakiego wymagała od niego ta książka.
Chociaż „Obłęd…” mną nie wstrząsnął (pomimo pewnych dramatycznych wydarzeń), to na pewno zafascynował. Myślę, że jest dobrym wyborem na początek z literaturą faktu związaną z wyprawami polarnymi - angażujący, przystępny w czytaniu, a poza tym daje ogólne tło dla innych słynnych wypraw w te rejony.
”Obłęd na krańcu świata” przybliża (dość mało znaną powszechnie) wyprawę statku Belgica (1897-99). Jej załoga dokonała pierwszego zimowania w rejonie Antarktydy, gdzie otaczało ich przenikliwe zimno i wielotygodniowy mrok nocy polarnej.
Julian Sancton poświęcił na napisanie „Obłędu…” pięć lat i udało mu się ożywić tę historię, przedstawiając ją w rzetelny i obrazowy...
2023-03-23
Młoda dziewczyna, o nieznanym nam imieniu, wychodzi za mąż za bogatego wdowca – Maxima de Winter, właściciela słynnej posiadłości. Nie wie jednak, że we własnym domu będzie się czuła intruzem. W Manderley bowiem wręcz namacalnie czuje się obecność poprzedniej pani de Winter, Rebeki…
Daphne du Maurier zawiera w „Rebece” wiele myśli o ulotności. Główna bohaterka często zastanawia się nad tym, że nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki i że drobny, codzienny moment, w identycznym kształcie nie powtórzy się już nigdy. Zapewne więc tym bardziej trudne jest dla niej wejście w rolę władczej pani domu, rolę Rebeki. A wydaje się, że w takiej roli chcą ją widzieć nie tylko mieszkańcy Manderley, ale i cała okolica.
Główną bohaterkę obserwuje się ze smutkiem. Jest osobą młodą i bez dużego doświadczenia życiowego, czego nie potrafi zatuszować. Otoczenie od razu to wychwytuje, a wręcz wykorzystuje. Niezwykle przykry jest fakt, jak bardzo jej pewność siebie zależy od sposobu, w jaki traktuje ją Maxim. Nawet przejawy jego czułości bywają w narracji porównywane do machinalnego pogłaskania psa po głowie (!). Bohaterka również bardzo przejmuje się opinią innych, wciąż wizualizując sobie w umyśle, jak komentują jej zachowania za jej plecami.
Wydaje się, że w Manderley czas się zatrzymał, a Maxim i służba zastygli w swoich przyzwyczajeniach nabranych za życia Rebeki. Fabuła sunie więc powoli, wręcz monotonnie, a jednak przesącza się przez nią wąska smuga niepokoju. Z czasem pojawiają się nawet elementy thrillera, a związany z tym zwrot akcji naprawdę mnie zaskoczył. Spodziewałam się, że historia będzie równie niespieszna do końca, a chociaż nie była, to jednak zakończenie pozostawiło pewien niedosyt.
„Rebeka” to historia bezowocnych wysiłków wejścia w cudzą rolę. Ale to również opowieść o rozpaczliwej miłości, ulotnych chwilach i o tym, że bez względu na wszystko: życie toczy się dalej.
Młoda dziewczyna, o nieznanym nam imieniu, wychodzi za mąż za bogatego wdowca – Maxima de Winter, właściciela słynnej posiadłości. Nie wie jednak, że we własnym domu będzie się czuła intruzem. W Manderley bowiem wręcz namacalnie czuje się obecność poprzedniej pani de Winter, Rebeki…
Daphne du Maurier zawiera w „Rebece” wiele myśli o ulotności. Główna bohaterka często...
2023-03-31
Wszystko zaczęło się od pracy dyplomowej.
W tym miejscu przestrzegam przyszłych i obecnych seminarzystów (włącznie ze mną), żeby wystrzegali się podobnie głupich pomysłów. Victor i Eli byli przyjaciółmi, dopóki na drodze tej przyjaźni nie stanęła chora ambicja i zacięta rywalizacja. A to wszystko dlatego, że postanowili sprawdzić w praktyce swoją teorię o osobach Ponadprzeciętnych. Na sobie nawzajem.
W "Vicious" dostajemy dokładnie to, co obiecuje nam tytuł i opis. Nie mamy tutaj dobrych ludzi, których okoliczności zmusiły do złych czynów, lecz bohaterów nikczemnych i bezwględnych (no dobra, Victor co prawda jest trochę father figure dla jednej postaci, ale wciąż w jego motywacjach jest bardzo dużo egoizmu). Uzyskane przez nich w wyniku eksperymentu supermoce są niejako przeciwstawne, co czyni ich rywalizację jeszcze bardziej emocjonującą i wyrównaną.
Warto podkreślić, że stając się PonadPrzeciętnym otrzymuje się wiele, ale i wiele się traci. Ile tak naprawdę zostaje z człowieka, jeśli zabierze mu się pewne uczucia czy bodźce? Brak bólu czy strachu może przecież wystawiać na niebezpieczeństwo, z kolei brak empatii i współczucia jest zwyczajnie przerażający.
"Vicious" jest opowieścią bardzo dynamiczną. Nieco poszatkowaną chronologicznie, ale to tylko sprawia, że tym bardziej chce się czytać dalej, aż do uzyskania pełnego obrazu. Nie trafiła do mnie aż tak jak "Mroczniejszy odcień magii", głównie ze względu na zredukowane emocje - zarówno u bohaterów, jak i u mnie (to znaczy, tych postaci nie można do końca "polubić"). Niemniej jest to angażująca historia przyjaciół, którzy stali się wrogami; historia o inteligentnych i ambitnych ludziach, którzy nie potrafili zadowolić się normalnym życiem.
Wszystko zaczęło się od pracy dyplomowej.
W tym miejscu przestrzegam przyszłych i obecnych seminarzystów (włącznie ze mną), żeby wystrzegali się podobnie głupich pomysłów. Victor i Eli byli przyjaciółmi, dopóki na drodze tej przyjaźni nie stanęła chora ambicja i zacięta rywalizacja. A to wszystko dlatego, że postanowili sprawdzić w praktyce swoją teorię o osobach...
2023-06-20
Zdecydowanie przekonałam się do „Wojny makowej”. Już pierwszy tom po rereadzie podobał mi się dużo bardziej, ale to w drugim Rebecca Kuang pokazuje, co potrafi, wyzwalając głębszy potencjał tej historii.
Rin podążyła za żądzą zemsty już w poprzednim tomie, ale na tym się nie skończyło. Bowiem ogień chce wciąż pożerać, pochłaniać, niszczyć wszystko na swojej drodze. Gdy otaczają ją wrogowie, a na sumieniu ciąży straszna wina, wyraźnie określona kategoria wroga może przynieść przynajmniej pewien spokój. Prawda?
„Republika Smoka” zarysowuje i rozwija wiele nowych wątków. Obserwujemy umysłowe zmagania z nienasyconym bóstwem i próby wyparcia własnego poczucia winy. Bezlitosny mechanizm wojenny z pierwszego tomu toczy się dalej – z tym że teraz motywacje postaci są bardziej ukryte, a strony konfliktu mniej oczywiste. Od politycznej strony pojawia się problem cesarstwa versus republiki oraz pytanie o gotowość ludzi na nową formę rządów. O wiele mocniej uwidacznia się wątek nierówności społecznych, a wraz z nim – wiele niewygodnych pytań. Dowiadujemy się też więcej o historii Trójcy Doskonałych – w wydaniu odmiennym niż owiany aurą mitu spektakl teatru cieni w „Wojnie makowej”.
Rin jest postacią o bardzo trudnym charakterze, ale w tej konkretnej historii – nie wyobrażam sobie, żeby główna bohaterka miała być wykreowana inaczej. Łatwo wybucha i wrzeszczy na wszystkich naokoło, dobierając słowa tak, by najbardziej bolało. Świadoma swojego pochodzenia i drogi, którą przebyła, lawiruje między wstydem i poczuciem wyższości. Pragnie mocy i potęgi, a jednocześnie potrzebuje kogoś, kto nią pokieruje. W jednej chwili wydaje się całkowicie pozbawiona empatii, w innej widać, że jest już tak przeraźliwie zmęczona i straumatyzowana, że ledwie ma siłę iść dalej.
A do tego są jeszcze inni bohaterowie – zniszczeni, złamani i pozszywani na nowo z trudnych wspomnień i sprzecznych emocji. Często bardziej dający się polubić… Chociaż jest w tej powieści trochę dłużyzn i o kilka (krążących wokół tego samego) kłótni za dużo, to zdecydowanie warto dokładnie przyjrzeć się wszystkiemu, co ta historia ma do zaoferowania.
Zdecydowanie przekonałam się do „Wojny makowej”. Już pierwszy tom po rereadzie podobał mi się dużo bardziej, ale to w drugim Rebecca Kuang pokazuje, co potrafi, wyzwalając głębszy potencjał tej historii.
Rin podążyła za żądzą zemsty już w poprzednim tomie, ale na tym się nie skończyło. Bowiem ogień chce wciąż pożerać, pochłaniać, niszczyć wszystko na swojej drodze. Gdy...
2023-05-02
W fantastycznym świecie stylizowanym na Chiny, Runin Fang próbuje udowodnić, że dzięki wytrwałości można osiągnąć wszystko - nawet nieprawdopodobny awans społeczny. Sierota z biednej prowincji nie będzie jednak miała łatwego życia w stolicy, w elitarnej Akademii, wśród dzieci możnowładców. Przetrwanie przeszkolenia wojskowego będzie wymagało większej dawki uporu i ciężkiej pracy niż kiedykolwiek wcześniej. Tymczasem nad skłóconym i osłabionym wewnętrznie cesarstwem wisi widmo kolejnej wojny....
Fabuła płynnie niesie czytelnika od samego początku. Trzeba jednak przyznać, że sam motyw nauki w wyjątkowej szkole jest tutaj powtarzalny - w stosunku do Harry'ego Pottera czy Trylogii Griszy. Mimo to, książkę czyta się naprawdę dobrze, ze względu na dobry styl autorki i otoczkę dalekowschodniej kultury.
Konstrukcja tej powieści jest dość zagadkowa. Wątek fantastyczny pojawia się dopiero w 1/3 książki, a niedługo potem dochodzi do konfrontacji, która sprawia wrażenie punktu kulminacyjnego. Tymczasem do zakończenia jest jeszcze bardzo daleko. Właściwie zdziwiło mnie, że ten moment nie kończy pierwszego tomu - wtedy byłaby to z pewnością seria, nie trylogia, ale akcenty byłyby rozłożone bardziej... naturalnie? Ten moment jest jednak ważny, bo wyraźnie rozgranicza powieść młodzieżową od powieści dla dorosłych. Bo "Wojna makowa" młodzieżówką zdecydowanie nie jest, choć sceny nauki w Akademii mogłyby na to wskazywać.
Pomimo kilku zwrotów akcji, nic mnie w tej książce nie zaskoczyło. Pewne rozrzucone przez autorkę tropy doprowadziły mnie do odpowiednich wniosków na długo przez ich ujawnieniem. Podobał mi się natomiast motyw mściciela, który z krzywdzonego staje się krzywdzącym. Tworzy to łańcuch cierpienia, który nigdy się nie kończy, bo teraz kolejni skrzywdzeni będą pałać ogniem zemsty. Eskalacja brutalności jest w tej książce naprawdę przerażająca.
"Wojna makowa", chociaż dobrze napisana, była raczej przewidywalna, dlatego liczę na to, że "Republika smoka" czymś mnie zaskoczy.
W fantastycznym świecie stylizowanym na Chiny, Runin Fang próbuje udowodnić, że dzięki wytrwałości można osiągnąć wszystko - nawet nieprawdopodobny awans społeczny. Sierota z biednej prowincji nie będzie jednak miała łatwego życia w stolicy, w elitarnej Akademii, wśród dzieci możnowładców. Przetrwanie przeszkolenia wojskowego będzie wymagało większej dawki uporu i ciężkiej...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-14
2023-02-28
Lazlo Strange to człowiek z prawdziwą pasją. Największym pragnieniem młodego bibliotekarza, który każdą wolną chwilę poświęca rozmarzaniom o Niewidocznym Mieście, jest zobaczenie miejsca z dawnych opowieści na własne oczy. Zdaje sobie jednak sprawę, że wydaje się to cokolwiek nierealne, jeżeli o przedmiocie jego rozmyślań nie słyszano od dwustu lat, a wszelkie dawne opowieści o nim wkłada się między bajki. Ale przecież to marzenie wybiera marzyciela, a nie odwrotnie.
Już na pierwszy rzut oka "Marzyciel" Laini Taylor urzeka: okładką, językiem i klimatem. Książka jest rewelacyjnie napisana, z wykorzystaniem bogatego słownictwa, więc w tym momencie gratuluję też tłumaczowi, bo czyta się znakomicie. Świetnie brzmią też przetłumaczone nazwy własne. Mam wrażenie, że czytając tę książkę, uświadomiłam sobie jak piękny w gruncie rzeczy może być nasz, polski język i że niektóre związki wyrazowe faktycznie brzmią - jakby to określił Lazlo - jak kaligrafia miodem.
Dobrze, że blurb z tyłu okładki nie zdradza zbyt wiele, bo o tej książce naprawdę najlepiej jest wiedzieć jak najmniej. Świat rozpościera się przed nami bardzo powoli i stopniowo odsłania swoje tajemnice, aż do samego końca. Uwielbiam, kiedy autor decyduje się zrezygnować z ekspozycji na rzecz takiego prowadzenia fabuły.
Sama historia ma w sobie dużo oryginalności. Pod pewnymi względami mogłaby przypominać "Magonię", ale tylko pozornie, bo w rzeczywistości te książki są zupełnie inne. W "Marzycielu" jest według mnie więcej głębi; od początku intrygowała mnie postać tytułowego bohatera - osoby z głową w chmurach, a nosem w książce, która jednak zdaje sobie sprawę, że nie jest to metoda pozwalająca w pełni poznać świat. Podobał mi się również wątek wewnętrznych konfliktów, targających człowiekiem oraz różnice w poglądach racjonalisty i marzyciela. Bohaterów poznajemy od różnych stron - nie są krystalicznie czyści ani też dogłębnie źli.
Trzeba zauważyć, że Laini Taylor bezczelnie wodzi czytelnika za nos. W czasie lektury podążałam wytyczoną przez nią ścieżką, nie wiedząc, że doprowadzi mnie ona do przepaści emocjonalnej. Udało jej się mnie zszokować, a zakończenie książki zdaniem "Bo nie był to koniec tej opowieści", po prostu mnie dobiło.
Co do wad, troszeczkę zirytowało mnie zbytnie rozdrabnianie się - nie mam na myśli oddziałujących na wyobraźnię opisów miejsc, lecz... kilkustronicowy opis pocałunku to dla mnie trochę za wiele. Bardziej podobała mi się też pierwsza połowa książki, bo miała w sobie więcej magicznej aury i atmosfery tajemniczości. Później więcej było typowej fantastyki, przez co trochę obawiam się o drugi tom. Jeżeli fabuła będzie dalej zmierzać w tym kierunku, "Muza Koszmarów" może niestety stracić na jakości, a to byłoby naprawdę przykre.
Z trudną do zniesienia niecierpliwością czekam na drugi tom i liczę na to, że spełni moje wymagania, choć jednocześnie jestem też pełna obaw. "Marzyciela" z całego serca polecam, szczególnie tym, którzy potrafią docenić piękno języka i których chwyta za serce nie tylko fabuła, ale też narracja.
Lazlo Strange to człowiek z prawdziwą pasją. Największym pragnieniem młodego bibliotekarza, który każdą wolną chwilę poświęca rozmarzaniom o Niewidocznym Mieście, jest zobaczenie miejsca z dawnych opowieści na własne oczy. Zdaje sobie jednak sprawę, że wydaje się to cokolwiek nierealne, jeżeli o przedmiocie jego rozmyślań nie słyszano od dwustu lat, a wszelkie dawne...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-06-01
2022-10-24
2023-01-30
"Everything casts a shadow. Even the world we live in."
Przyjazd do rezydencji Gallant miał być dla Olivii ucieczką od samotności i szarego życia. Szybko jednak okazuje się, że wuj, od którego dostała list, już od dawna nie żyje; kuzyn chce, żeby Olivia jak najszybciej wyjechała, a za ogrodowym murem czai się coś nieokreślonego. Coś, co zaczyna szeptać do mieszkańców domu, kiedy tylko zasną...
"The shadows are not real. The dreams can never hurt you. And you will be safe as long as you stay away from Gallant."
Klimat powieści pochłania bez reszty. Nie pamiętam, kiedy ostatnio książkowa historia była oddana tak plastycznie, że widziałam ją w całości przed oczami. Może to po części wynikać z czegoś innego - mam wrażenie, że im wolniej się czyta, tym łatwiej można wejść głębiej w historię i ją sobie wyobrazić, a po angielsku czytam jeszcze wolniej niż zwykle.
Klimat gra pierwsze skrzypce, bo bohaterów można wręcz policzyć na palcach jednej ręki. Atmosferę zagęszcza jeszcze wątek... ciszy. Olivia nie potrafi wydobyć z siebie głosu, co ma wpływ na kotłujące się w niej uczucia oraz na sposób porozumiewania się z pozostałymi postaciami.
Jeden aspekt zakończenia był odrobinę pospieszony, ale bardziej zależało mi na tym, aby książka nie skręciła w przesłodzonym kierunku. To zepsułoby cały klimat. Nie pasowałoby do rodziny Priorów i sposobu, w jaki ich "misja" jest przedstawiona w powieści.
Warto przeczytać, by wraz z Olivią pobłądzić ze świecą po korytarzach posiadłości i pozwolić, by Gallant odsłonił swoje skrywane tajemnice.
"Everything casts a shadow. Even the world we live in."
Przyjazd do rezydencji Gallant miał być dla Olivii ucieczką od samotności i szarego życia. Szybko jednak okazuje się, że wuj, od którego dostała list, już od dawna nie żyje; kuzyn chce, żeby Olivia jak najszybciej wyjechała, a za ogrodowym murem czai się coś nieokreślonego. Coś, co zaczyna szeptać do mieszkańców domu,...
2022-12-07
2020-07-08
2022-11-25
"A jeśli jesteśmy złoczyńcami" to opowieść o grupie studentów aktorstwa w Dellecher Classical Conservatory, gdzie wystawia się wyłącznie sztuki Szekspira. Każdy z przyjaciół gra na scenie podobne role jak w życiu.
Śmierć jednego z nich zmieni wszystko.
Książka M.L. Rio jest przesiąknięta Szekspirem, tak jak były nim przesiąknięte umysły jej bohaterów. Ostatnio czytałam, że według Platona recytacje i wystawiane dramaty mogą być "niebezpieczne", ponieważ przez głośne czytanie przejmujemy emocje postaci, której kwestie czytamy. I tutaj dokładnie tak się dzieje. Ale z głębszym uzasadnieniem, ponieważ mamy do czynienia ze studentami aktorstwa, chcącymi jak najlepiej się zaprezentować i wczuć w rolę. Mówimy też o Szekspirze, którego postacie czują wszystko bardzo intensywnie, często przy tym miotając się między przeciwstawnymi biegunami emocjonalnymi.
Relacje, które zawiązują się między głównymi bohaterami również są intensywne i ciekawie było je obserwować - podobnie jak ich nieraz niepokojące reakcje psychologiczne na pewne wydarzenia. Ogromnie podoba mi się też, jak ta książka odnosi się do szekspirowskiego motywu, zgodnie z którym dla przywrócenia porządku świata winny musi zostać ukarany.
"A jeśli jesteśmy złoczyńcami" zawiera masę cytatów z utworów Szekspira, ale też wyraźnie nawiązuje do wydarzeń z nich, dlatego cieszę się, że przeczytałam wcześniej istotne dla fabuły sztuki - "Juliusza Cezara" i "Króla Leara". Warto było to zrobić! 🖤
"ᴊᴇsᴛᴇᴍ ᴘᴇᴡɴʏ, żᴇ ᴄᴏʟʙᴏʀɴᴇ ɴɪᴇ ᴢʀᴏᴢᴜᴍɪᴇ ᴊᴇᴅɴᴇɢᴏ: ᴘᴏᴛʀᴢᴇʙᴜᴊę ᴊęᴢʏᴋᴀ ᴅᴏ żʏᴄɪᴀ ᴊᴀᴋ ᴊᴇᴅᴢᴇɴɪᴀ - ᴅᴢɪęᴋɪ ʟᴇᴋsᴇᴍᴏᴍ, ᴍᴏʀғᴇᴍᴏᴍ ɪ ᴋęsᴏᴍ ᴢɴᴀᴄᴢᴇń ᴡɪᴇᴍ, żᴇ ɴᴀ ᴡsᴢʏsᴛᴋᴏ ᴊᴇsᴛ sᴌᴏᴡᴏ."
"A jeśli jesteśmy złoczyńcami" to opowieść o grupie studentów aktorstwa w Dellecher Classical Conservatory, gdzie wystawia się wyłącznie sztuki Szekspira. Każdy z przyjaciół gra na scenie podobne role jak w życiu.
więcej Pokaż mimo toŚmierć jednego z nich zmieni wszystko.
Książka M.L. Rio jest przesiąknięta Szekspirem, tak jak były nim przesiąknięte umysły jej bohaterów. Ostatnio czytałam,...