-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2023-12-30
2023-08-08
Pierwsza połowa książki stanowiła spójną, mocną i brutalną opowieść, osadzoną w najbardziej ponurym miasteczku, w okrytej złą sławą okolicy. Ta część naprawdę mi się podobała.
W drugiej połowie fabuła skręca w dziwną stronę, mamy wiele wątków, z których niektóre są porzucane albo pozbawione znaczenia dla tej historii. Zwrot akcji moim zdaniem nie ma sensu - na ten sam motyw natrafiłam w innych książkach i w każdej był ograny lepiej.
Po przeczytaniu podziękowań wiemy, że książka jest pewnym manifestem autorki, ale w oderwaniu od tego - fabularnie niestety się nie broni...
Pierwsza połowa książki stanowiła spójną, mocną i brutalną opowieść, osadzoną w najbardziej ponurym miasteczku, w okrytej złą sławą okolicy. Ta część naprawdę mi się podobała.
W drugiej połowie fabuła skręca w dziwną stronę, mamy wiele wątków, z których niektóre są porzucane albo pozbawione znaczenia dla tej historii. Zwrot akcji moim zdaniem nie ma sensu - na ten sam...
2023-07-31
2023-01-30
2022-07-16
Ta książka wyznaczyła granicę mojej wrażliwości, której chyba nie chcę przekraczać po raz drugi.
Bo to właśnie robi Colleen Hoover w „Coraz większy mrok” – przekracza granice na różnych płaszczyznach, powodując, że czytanie jest co najmniej niekomfortowe.
Główna bohaterka, Lowen, to niezbyt znana pisarka, która nieoczekiwanie staje przed wielką szansą. Ma dokończyć serię thrillerów słynnej autorki, Verity Crawford (Verity – czyli Prawda – o ironio!), która została sparaliżowana na skutek wypadku. Przygotowując się do pracy, odwiedza posiadłość Crawfordów, gdzie znajduje wstrząsające, osobiste zapiski autorki. Z czasem mąż Verity coraz bardziej ją fascynuje, a sama Verity coraz bardziej przeraża…
„Coraz większy mrok” to taka książka, którą zarazem chciałam i nie chciałam czytać. Odrzucała mnie, a jednocześnie wciągała, bo chciałam poznać rozwiązanie. Książka bywa dosadna, wulgarna, odpychająca i przerażająca. Mój umysł i moralność buntowały się przed tym, co się tam działo, bo myśli bohaterki były tak spaczone i chore, że w najmniejszym stopniu nie byłam w stanie jej zrozumieć. Nie wiem, jak autorka zdołała opisać punkt widzenia kogoś takiego. I DLACZEGO. Końcowy wydźwięk historii jest niejednoznaczny, co właściwie mi się podobało.
Książka dla dorosłego czytelnika. W podziękowaniach Colleen prosi męża, żeby jej nie czytał – miejcie to na uwadze XD.
Ta książka wyznaczyła granicę mojej wrażliwości, której chyba nie chcę przekraczać po raz drugi.
Bo to właśnie robi Colleen Hoover w „Coraz większy mrok” – przekracza granice na różnych płaszczyznach, powodując, że czytanie jest co najmniej niekomfortowe.
Główna bohaterka, Lowen, to niezbyt znana pisarka, która nieoczekiwanie staje przed wielką szansą. Ma dokończyć serię...
2022-10-09
2022-08-06
Śledząc losy głównego bohatera, zawsze jesteśmy skazani na jego punkt widzenia. Na stronniczość. A co, jeśli ten bohater nie myśli jasno; jeśli widzi rzeczy, których nie ma, albo… jeśli wciąż nas okłamuje?
„Kłamczucha” to taka powieść, o której lepiej nie wiedzieć za wiele. Powiem tylko, że jest to historia osobliwej przyjaźni dwóch dziewczyn. Bardzo fragmentaryczna i – co najciekawsze – napisana od tyłu! Książka rozpoczyna się rozdziałem 18., kończy rozdziałem 1., a wydarzenia poznajemy w odwróconej chronologii, z kilkoma dygresjami i wspomnieniami pomiędzy.
Przypuszczam, że hasło „powieść o poszukiwaniu własnej tożsamości” słyszeliście już nie raz. „Kłamczuchę” również można tak określić, choć zapewniam Was, że E. Lockhart realizuje ten opis w ZUPEŁNIE inny sposób!
Unikalna forma sprawia, że podczas lektury trzeba zapamiętywać drobiazgi i od razu łączyć kropki. Żeby się nie pogubić, najlepiej jest tę książkę przeczytać w jak najkrótszym czasie. Ja przy tym chętnie cofałam się do wcześniejszych (późniejszych?) rozdziałów, żeby w pełni zrozumieć związki przyczynowo-skutkowe.
Mimo że moje największe wątpliwości co do wiarygodności tej historii rozwiały się po przeczytaniu całości, to jest to dość szalona opowieść, która nie każdemu się spodoba. W odbiorze, a czasem nawet w zrozumieniu, przeszkadzają naprawdę liczne literówki, „zjedzone słowa” i błędy stylistyczne. Niestety książka nie jest dobrze dopracowana pod tym względem. Nie czułam również tego niepokojącego klimatu, o którym mówią blurby na skrzydełkach.
Myślę jednak, że jest to oryginalna historia, z nietypową bohaterką i przede wszystkim ze względu na formę warto się nią zainteresować.
Śledząc losy głównego bohatera, zawsze jesteśmy skazani na jego punkt widzenia. Na stronniczość. A co, jeśli ten bohater nie myśli jasno; jeśli widzi rzeczy, których nie ma, albo… jeśli wciąż nas okłamuje?
„Kłamczucha” to taka powieść, o której lepiej nie wiedzieć za wiele. Powiem tylko, że jest to historia osobliwej przyjaźni dwóch dziewczyn. Bardzo fragmentaryczna i – co...
2019-07-12
Audrey Morgan próbuje być normalną nastolatką. Naprawdę się stara, ale na razie czeka ją przeprowadzka, a ich nowy dom jest tak naprawdę stary, opuszczony i otoczony wodą, której dziewczyna nie znosi. W dodatku gdzieś w jego zakamarkach czyha to Coś, które tylko czeka na odpowiedni moment, żeby ją stłamsić i pożreć. Kiedy Audrey zaczyna spędzać czas z mieszkającym nieopodal Leo, zdaje się czuć pewniej, bezpieczniej, ale czy jej problemy rzeczywiście potrafią odejść na dobre? Czy też odpuściły tylko na chwilę, by później wrócić wzmocnione?
"Miłość za wszelką cenę" okazała się dla mnie bardzo niepozorną książką. Zdawałoby się, że po ponad stu stronach można bezpiecznie wyrobić sobie pierwsze zdanie na temat powieści. Nic bardziej mylnego. Z początku książka prowadzona jest chaotycznie i odbierałam ten fakt jako wadę. Bohaterowie wydawali mi się nijacy, a otoczenie ponure. Audrey i Leo prowadzili ze sobą nastoletnie rozmowy o niczym, a dziewczyna chwilami zachowywała się dziwnie. Opisy były drobiazgowe aż do przesady. Zamierzałam już odłożyć tę książkę i zabrać się za coś ciekawszego.
W dalszej części zaczęło się urzeczywistniać to, co napisane jest na okładce, czyli prawdziwy thriller psychologiczny. Ta książka wzbudza wiele emocji - pojawia się złość, rozdrażnienie, potem zaczyna kiełkować przywiązanie do głównych bohaterów, którym zaczynamy kibicować. Zmierzając powoli do końca opowieści, czułam się jak w pułapce, z której nie ma ucieczki. Stres. Poczucie osaczenia. Szok. Dojmujący smutek.
"Miłość za wszelką cenę" jest nieco chaotyczna, ale ma to swoje uzasadnienie. Nie odpowiada na wszystkie pytania, dzięki czemu będę nadal o niej myśleć, pomimo, że ostatnia strona już za mną. Louisa Reid wykreowała bohaterów, którym bardzo współczułam, których miałam ochotę przytulić (mówię tu o młodszym bracie Audrey) i wbrew początkowemu wrażeniu uwikłała ich w kilka różnych wątków.
W tej powieści fabuła jest bardzo nierównomiernie rozłożona. Jednak jeżeli przebrniecie przez ten nieudany początek, może tak jak ja wpadniecie w wir emocji i refleksji, co do których jestem pewna, że zostaną ze mną na dłużej.
Audrey Morgan próbuje być normalną nastolatką. Naprawdę się stara, ale na razie czeka ją przeprowadzka, a ich nowy dom jest tak naprawdę stary, opuszczony i otoczony wodą, której dziewczyna nie znosi. W dodatku gdzieś w jego zakamarkach czyha to Coś, które tylko czeka na odpowiedni moment, żeby ją stłamsić i pożreć. Kiedy Audrey zaczyna spędzać czas z mieszkającym nieopodal...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01-04
„Pod kluczem” to pierwsza i jak na razie, przez nawał zajęć, jedyna przeczytana przeze mnie książka w 2022 roku. I wiecie co? Bez wahania wystawiłam jej 10/10!
Klimat, jaki zbudowała Ruth Ware, całkowicie mnie pochłonął. Wiktoriańska rezydencja, w połowie przekształcona w supernowoczesny smart dom wywołuje niepokój zupełnie nowego rodzaju. Rowan, dziewczyna, która przyjechała do tego domu by pracować jako niania i od razu została przez pracodawców rzucona na głęboką wodę, kiedy ci wyjechali i zostawili ją z dziećmi na tydzień, powoli zdaje się popadać w paranoję. Z każdego kąta jest bacznie obserwowana przez kamery, a w nocy budzi ją dźwięk kroków na nieistniejącym strychu. Tylko czy to umysł płata jej figle czy w tym domu naprawdę dzieje się coś dziwnego?
W tej powieści każde rozwiązanie wydawało mi się możliwe. Muszę przyznać, że autorka umiejętnie rozrzuciła okruszki, które po skończonej lekturze nabrały sensu. Od pierwszych stron wiemy, że historia zakończyła się śmiercią dziecka, a jednak zaskoczeń w tej książce nie brakuje. Połączenie kryminału i thrillera, XIX-wiecznej stylistyki i nowoczesności, a także niepokoju i wręcz poruszenia (jakie wywołała we mnie końcówka) czyni na ten moment „Pod kluczem” moim ulubionym kryminałem.
„Pod kluczem” to pierwsza i jak na razie, przez nawał zajęć, jedyna przeczytana przeze mnie książka w 2022 roku. I wiecie co? Bez wahania wystawiłam jej 10/10!
Klimat, jaki zbudowała Ruth Ware, całkowicie mnie pochłonął. Wiktoriańska rezydencja, w połowie przekształcona w supernowoczesny smart dom wywołuje niepokój zupełnie nowego rodzaju. Rowan, dziewczyna, która...
2021-11-19
W małej, mroźnej wiosce w Kotlinie Kłodzkiej dochodzi do nagłej śmierci jednego z myśliwych. Wówczas ekscentryczna starsza pani - Janina Duszejko, formułuje Teorię, zgodnie z którą to zwierzęta postanowiły wreszcie zemścić się na swoich oprawcach.
Od razu można zauważyć to, że w powieści pewne słowa konsekwentnie pisane są Wielką Literą. Z początku ten zabieg skojarzył mi się z Poezją i próbowałam dojść do tego, dlaczego autorka chce wyróżnić je jako Znaczące. Często na przykład w ten sposób zapisane były nazwy gatunków Zwierząt, aby podkreślić szacunek i empatię, jakie bohaterka żywi dla całej zwierzęcej części Świata. (Myślę, że widzicie, o jaki zabieg chodzi 😅)
Sądzę, że "Prowadź swój pług przez kości umarłych", jako jedna z pierwszych książek w twórczości autorki, w mniejszym stopniu niż inne skupia się na niezwiązanych z akcją refleksjach. W tej książce fabuła i bohaterowie są bardzo ważnymi elementami - jako czytelnicy chcemy poznać zarówno ich tajemnice, jak i tajemnicę główną, czyli kto (lub co) stoi za morderstwami myśliwych. Fakt, że główna bohaterka jest zainteresowana astrologią, a hobbystycznie tłumaczy poezję Blake'a, stanowi wygodną furtkę do wprowadzania przemyśleń, które wciąż są w pewien sposób powiązane z tematem książki. Bardzo spodobało mi się obranie zaskakującego punktu widzenia w pewnych, wydawałoby się banalnych, sprawach. Czasami miałam tylko wrażenie, że autorka niepotrzebnie podkreśla na każdym kroku, że bohaterka jest ateistką, ponieważ wybrzmiało to już po kilku sytuacjach.
Niewielu bohaterów i ograniczona przestrzeń mogłyby spowodować, że książka będzie monotonna - ale wcale taka nie jest! Czytelnik zmuszony jest do wychwytywania tych najważniejszych wydarzeń, stanowiących niejako kamienie milowe opowieści. Czytając, starałam się zbierać tropy, które na końcu ułożyły się w pełen obraz. Mogę uznać za wadę to, że bieg historii nie był szczególnie zaskakujący, ale z drugiej strony oznacza to, że był spójny i przemyślany.
Książka, chociaż specyficzna i nieco osobliwa, jest dość przystępna, a zakończenie mimo wszystko uważam za satysfakcjonujące.
W małej, mroźnej wiosce w Kotlinie Kłodzkiej dochodzi do nagłej śmierci jednego z myśliwych. Wówczas ekscentryczna starsza pani - Janina Duszejko, formułuje Teorię, zgodnie z którą to zwierzęta postanowiły wreszcie zemścić się na swoich oprawcach.
Od razu można zauważyć to, że w powieści pewne słowa konsekwentnie pisane są Wielką Literą. Z początku ten zabieg skojarzył mi...
2021-09-28
Kryminały rozgrywające się w małych miasteczkach mają zazwyczaj najlepszy klimat. Wszyscy wszystko wiedzą o sobie nawzajem, bo przecież plotki o grzechach i tajemnicach mieszkańców szybko się rozchodzą. Jednocześnie - nad ludźmi wciąż wisi widmo świadomości, że wśród nich, po sąsiedzku, może ukrywać się morderca. W "Ostrych przedmiotach" klimat jest całkiem udany, jednak muszę zaznaczyć, że to miasteczko jest naprawdę patologiczne. Chwilami wydaje się to aż nierealne.
Główną bohaterką jest Camille Preaker, dziennikarka z podupadającej gazety, która wraca do swojego rodzinnego miasta, gdzie ma napisać reportaż na temat morderstw dwóch dziewczynek. Jednak ta mała, tajemnicza mieścina przywołuje bolesne wspomnienia, do których Camille wolałaby już nigdy nie wracać.
Do samego końca lektury byłam ciekawa, co takiego wydarzyło się w przeszłości, że odcisnęło tego rodzaju piętno na Camille. Tak samo interesowało mnie samo zakończenie zagadki, ale samą książkę czytało się dość topornie. Zdarzały się takie zdania, które bardzo do mnie trafiały, ale całościowo - styl pisania po prostu mi nie odpowiadał.
Jeżeli chodzi o zakończenie, to pewne jego aspekty przewidywałam już od jakiegoś czasu, podczas gdy inne były naprawdę oryginalne i wręcz przyprawiające o ciarki. Mimo to spodziewałam się większego zaskoczenia.
Kryminały rozgrywające się w małych miasteczkach mają zazwyczaj najlepszy klimat. Wszyscy wszystko wiedzą o sobie nawzajem, bo przecież plotki o grzechach i tajemnicach mieszkańców szybko się rozchodzą. Jednocześnie - nad ludźmi wciąż wisi widmo świadomości, że wśród nich, po sąsiedzku, może ukrywać się morderca. W "Ostrych przedmiotach" klimat jest całkiem udany, jednak...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07-18
Zanim zaczęłam pisać tę opinię, moje palce na moment zawisły nad klawiaturą, gdy postanowiłam sprawdzić, jakimi słowami lata temu opisałam odczucia towarzyszące mi po skończeniu "I nie było już nikogo" Agathy Christie. Mimo że konstrukcja tych dwóch powieści jest inna, gdy myślę o "Śmierci na Nilu", przychodzą mi do głowy te same sformułowania, których użyłam już wtedy. Chyba świadczy to o tym, że książki Agathy Christie są bardzo konsekwentne i utrzymane w tym samym klimacie. Nie wiem czy wszystkie trzymają również ten sam poziom - czy jest to możliwe, wziąwszy pod uwagę to, ile autorka ich napisała - jednak muszę przyznać, że obie przeczytane przeze mnie powieści były niezwykle satysfakcjonujące.
Mamy więc zamkniętą przestrzeń, wypełnioną kilkunastoma ludźmi, wśród których ukrywa się morderca. A wytropienie go jest o tyle trudne, że wszyscy ci bohaterowie są podejrzani; niemal wszyscy mają motyw; składają fałszywe zeznania z sobie tylko znanych powodów i - jak się z czasem okazuje - niemal wszyscy mają coś na sumieniu. To nie tylko droga do odkrycia jednego zabójcy, bo w tej zamkniętej przestrzeni krzyżują się i ścierają zazdrość, uprzedzenia, zawiść, sprzeczne interesy, które dostarczają coraz to nowych mylnych tropów.
Dlatego, gdy już zapamięta się wszystkich bohaterów, powieść jest ogromnie fascynująca i trzymająca w napięciu. Byłam pod wrażeniem, w jaki sposób najbardziej błahe szczegóły i rzucone mimochodem uwagi, mogą się okazać kluczowe dla sprawy. Początek książki, w którym autorka przedstawia sylwetki poszczególnych bohaterów, jest jak najbardziej potrzebny, aby później wciągnąć się w akcję i z prądem Nilu płynąć przez tę historię. A będzie to emocjonujący rejs.
Zanim zaczęłam pisać tę opinię, moje palce na moment zawisły nad klawiaturą, gdy postanowiłam sprawdzić, jakimi słowami lata temu opisałam odczucia towarzyszące mi po skończeniu "I nie było już nikogo" Agathy Christie. Mimo że konstrukcja tych dwóch powieści jest inna, gdy myślę o "Śmierci na Nilu", przychodzą mi do głowy te same sformułowania, których użyłam już wtedy....
więcej mniej Pokaż mimo to2017-04-22
Dziesięć osób zostało zaproszonych na tajemniczą Wyspę Żołnierzyków. Kiedy jedna z nich ginie, biorą to za nieszczęśliwy wypadek, lecz gdy sytuacja się powtarza, orientują się, że to robota mordercy. Mordercy, który ukrywa się pośród nich i zdaje się wydawać wyroki niczym niewidzialna ręka sprawiedliwości. "Odizolowani od społeczeństwa, niezdolni do opuszczenia miejsca pobytu, umierają jeden po drugim w sposób opisany w dziecięcej rymowance, która wywieszona jest w ich pokojach..."
Powieść Agathy Christie naprawdę niesamowicie wciąga. Nie sposób oderwać się od niej na dłużej. Podczas czytania podejrzenia zdają się wciąż padać na inne osoby. Fabuła przypomina rozgrywkę w "mafię" - zdaje się, że wszyscy kłamią, nikomu nie można zaufać, a nieznany zabójca wciąż eliminuje kolejnych graczy. Ponieważ każdy z dziesięciu gości ma coś na sumieniu, nie można wykluczyć żadnego z nich. Czy uda się rozwiązać zagadkę, zanim "nie będzie już nikogo"...?
Autorka genialnie skonstruowała fabułę, zbudowała napięcie, a na koniec umiejętnie wyjaśnia czytelnikowi zagadkę. Zakończenie w pełni mnie usatysfakcjonowało, wszystkie elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce, a wątpliwości, które miałam podczas typowania zabójcy, zostały rozwiane. Chylę czoła przed Agathą Christie i zamierzam sięgnąć jeszcze kiedyś po twórczość tej autorki.
Dziesięć osób zostało zaproszonych na tajemniczą Wyspę Żołnierzyków. Kiedy jedna z nich ginie, biorą to za nieszczęśliwy wypadek, lecz gdy sytuacja się powtarza, orientują się, że to robota mordercy. Mordercy, który ukrywa się pośród nich i zdaje się wydawać wyroki niczym niewidzialna ręka sprawiedliwości. "Odizolowani od społeczeństwa, niezdolni do opuszczenia miejsca...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-05-03
Natashę Howland znaleziono martwą w rzece. Szesnastolatka przez 13 minut znajdowała się w stanie śmierci klinicznej. Nieszczęśliwy wypadek czy działanie zamierzone? Kłopot w tym, że Tasha cierpi na amnezję i nie pamięta wydarzeń z tamtej nocy. Droga do prawdy nie jest łatwa w środowisku wrednych nastolatek, gdzie właściwie każdy posługuje się fałszem, by wspiąć się po drabinie popularności.
W książce Sarah Pinborough uderza to, że bohaterów nie można od razu polubić. Są zarysowani z wieloma wadami i często zachowują się w sposób, delikatnie mówiąc, niemiły. Relacje międzyludzkie wręcz ociekają nieszczerością oraz interesownością. Liczy się tylko uroda, powodzenie u płci przeciwnej i lajki w mediach społecznościowych. Dopiero po pewnym czasie, wraz z rozwojem fabuły, możemy zacząć kibicować niektórym postaciom, przymykając oko na ich wady.
Wydarzenia poznajemy z różnych perspektyw: mamy narrację pierwszoosobową Bekki, treść dziennika Tashy, fragmenty artykułów, raportów policyjnych czy wymiany SMSów. Dzięki temu powieść jest urozmaicona, jednak mimo to czasami wydaje się przeciągnięta, bo zdarzają się nudniejsze rozdziały, nie popychające zbytnio akcji do przodu.
Jeśli chodzi o okoliczności, w jakich Natasha znalazła się w rzece, podejrzewałam coraz to nowe osoby, ale ostatecznie zaskoczyło mnie rozwiązanie zagadki. "13 minut" to bardzo dobry i naprawdę wciągający kryminał dla młodzieży.
Natashę Howland znaleziono martwą w rzece. Szesnastolatka przez 13 minut znajdowała się w stanie śmierci klinicznej. Nieszczęśliwy wypadek czy działanie zamierzone? Kłopot w tym, że Tasha cierpi na amnezję i nie pamięta wydarzeń z tamtej nocy. Droga do prawdy nie jest łatwa w środowisku wrednych nastolatek, gdzie właściwie każdy posługuje się fałszem, by wspiąć się po...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-08-31
Po przeczytaniu "Przygód Sherlocka Holmesa" mogę z całą pewnością stwierdzić, że bardziej niż nowele Doyle'a podobają mi się jego opowiadania. Każde z nich to osobna sprawa, która zazwyczaj trzyma w napięciu do samego końca, podczas gdy przykładowo "Znak czterech" wydawał mi się bardzo rozwleczony.
Co ciekawe, ogromnie zaintrygowały mnie te opowiadania, o których dotychczas nie słyszałam, takie jak "Buczyna" czy "Sprawa tożsamości". Często były to opowieści o przestępstwach mniejszego kalibru, zaś w niektórych nawet nie popełniono żadnego czynu karalnego! Oczywiście nie ujmuję przy tym wartości kultowym historiom, takim jak "Nakrapiana przepaska".
Zachowania Sherlocka Holmesa coraz bardziej mnie zaskakują - nie mam tu na myśli genialnych umiejętności dedukcji, lecz wybory moralne detektywa... Ten tomik opowiadań z pewnością dostarczył mi więcej wrażeń niż dwie nowele, z którymi zapoznałam się wcześniej.
Po przeczytaniu "Przygód Sherlocka Holmesa" mogę z całą pewnością stwierdzić, że bardziej niż nowele Doyle'a podobają mi się jego opowiadania. Każde z nich to osobna sprawa, która zazwyczaj trzyma w napięciu do samego końca, podczas gdy przykładowo "Znak czterech" wydawał mi się bardzo rozwleczony.
Co ciekawe, ogromnie zaintrygowały mnie te opowiadania, o których...
2020-02-05
Moja przygoda z Doylem nareszcie się zaczęła! Jak dotąd, z postacią słynnego detektywa obcowałam za pośrednictwem fenomenalnego serialu "Sherlock" i jednej z gier komputerowych. To dość przypadkowa i być może nawet hańbiąca kolejność dla książkoholika. W końcu jednak zabrałam się za "Studium w szkarłacie". I co z tego wynikło?
Na pewno znałam kilka najważniejszych elementów tej zagadki dzięki pierwszemu odcinkowi wspomnianego przeze mnie serialu, druga część książki była natomiast dla mnie dużym zaskoczeniem. Po typowym dla Sherlocka błyskawicznym rozpracowaniu sprawy, detektyw łapie mordercę. I co dalej? Akcję przerywa nagła retardacja, która przekształca się następnie w długą historię z przeszłości, osadzoną w Ameryce Północnej i ważną dla zrozumienia motywów zabójcy. Tego się, przyznaję, nie spodziewałam.
Jeśli chodzi o książkowego Sherlocka, to mimo znacznych różnic w epoce, technologii i obyczajowości, jest on podobny do tego z serialu BBC (a raczej serialowy Sherlock zachował zasadnicze cechy wspólne z literackim pierwowzorem). Nie przypomina mi on staruszka z lupą, przecież podczas wydarzeń z tego tomu jest w rzeczywistości młodym człowiekiem - z tego co wnioskuję po opisach i zachowaniu samego Holmesa.
Być może powieść czyta się nieco topornie, ale jest dość krótka, więc zbytnio mi to nie przeszkadzało. Zagadka z pewnością została wyjaśniona w sposób satysfakcjonujący, chociaż jej przebieg nie stanowił dla mnie szczególnej nowości. Opowieść z drugiej połowy książki spodobała mi się, była dla mnie czymś nowym, dostarczała emocji i miała świetnie zbudowany klimat.
Jak wspominałam, zamierzam zapoznać się ze wszystkimi dokonaniami Sherlocka Holmesa, a szczególnie jestem ciekawa tych, o których rozwiązaniu nie wiem nic. Jednak wyłapywanie, do czego nawiązywali twórcy serialu, również było ciekawe i zdecydowanie mam ochotę na więcej.
Moja przygoda z Doylem nareszcie się zaczęła! Jak dotąd, z postacią słynnego detektywa obcowałam za pośrednictwem fenomenalnego serialu "Sherlock" i jednej z gier komputerowych. To dość przypadkowa i być może nawet hańbiąca kolejność dla książkoholika. W końcu jednak zabrałam się za "Studium w szkarłacie". I co z tego wynikło?
Na pewno znałam kilka najważniejszych elementów...
2020-07-27
"Pasażer 23" to kryminał rozgrywający się na pełnym morzu na pokładzie ogromnego wycieczkowca. Czytelnik ma do czynienia z trzema tajemniczymi zniknięciami pasażerów, które zdaje się coś łączyć. Zagadkę próbuje rozwikłać Martin Schwarz, czyli śledczy, który - odkąd jego rodzina pięć lat temu zaginęła na pokładzie tego samego statku - nie ma już nic do stracenia.
Ostatnio miałam wielką ochotę przeczytać kryminał, a Zuza z kanału "Zaksiążkowane" poleciła mi właśnie ten. Muszę przyznać, że historia była napisana w dobrym stylu, angażująca i dobrze się przy niej bawiłam - czuję, że potrzebowałam takiej lektury. W moim odczuciu autor jednak trochę przekombinował i przez to opowieść straciła nieco na wiarygodności. Pojawiały się elementy thrilleru, które nie wpłynęły na mnie aż tak bardzo - bo bardziej przeraża przecież to, co wydaje nam się realne...
Chyba pierwszy raz miałam taką sytuację, że zaintrygowana odwróciłam stronę po to, by dowiedzieć się, że... książka się skończyła. Częściowo było to spowodowane tym, że nota "Od Autora" była dość długa, a ja spodziewałam się, że na tych stronach jest ciąg dalszy powieści. Na końcu był jeszcze epilog - naprawdę błyskotliwy i zabawny, choć sama książka zabawna nie była. Mimo wszystko, odczuwam jednak niedosyt, chętnie przeczytałabym przynajmniej jeszcze jedną scenę, która odpowiedziałaby na pytanie "Co właściwie wydarzyło się p o t e m ?
Książkę polecam, bo z pewnością nie można jej odmówić jednego - wciąga i zaskakuje na każdym kroku!
"Pasażer 23" to kryminał rozgrywający się na pełnym morzu na pokładzie ogromnego wycieczkowca. Czytelnik ma do czynienia z trzema tajemniczymi zniknięciami pasażerów, które zdaje się coś łączyć. Zagadkę próbuje rozwikłać Martin Schwarz, czyli śledczy, który - odkąd jego rodzina pięć lat temu zaginęła na pokładzie tego samego statku - nie ma już nic do stracenia.
Ostatnio...
2020-08-08
"A jeśli jesteśmy złoczyńcami" to opowieść o grupie studentów aktorstwa w Dellecher Classical Conservatory, gdzie wystawia się wyłącznie sztuki Szekspira. Każdy z przyjaciół gra na scenie podobne role jak w życiu.
Śmierć jednego z nich zmieni wszystko.
Książka M.L. Rio jest przesiąknięta Szekspirem, tak jak były nim przesiąknięte umysły jej bohaterów. Ostatnio czytałam, że według Platona recytacje i wystawiane dramaty mogą być "niebezpieczne", ponieważ przez głośne czytanie przejmujemy emocje postaci, której kwestie czytamy. I tutaj dokładnie tak się dzieje. Ale z głębszym uzasadnieniem, ponieważ mamy do czynienia ze studentami aktorstwa, chcącymi jak najlepiej się zaprezentować i wczuć w rolę. Mówimy też o Szekspirze, którego postacie czują wszystko bardzo intensywnie, często przy tym miotając się między przeciwstawnymi biegunami emocjonalnymi.
Relacje, które zawiązują się między głównymi bohaterami również są intensywne i ciekawie było je obserwować - podobnie jak ich nieraz niepokojące reakcje psychologiczne na pewne wydarzenia. Ogromnie podoba mi się też, jak ta książka odnosi się do szekspirowskiego motywu, zgodnie z którym dla przywrócenia porządku świata winny musi zostać ukarany.
"A jeśli jesteśmy złoczyńcami" zawiera masę cytatów z utworów Szekspira, ale też wyraźnie nawiązuje do wydarzeń z nich, dlatego cieszę się, że przeczytałam wcześniej istotne dla fabuły sztuki - "Juliusza Cezara" i "Króla Leara". Warto było to zrobić! 🖤
"ᴊᴇsᴛᴇᴍ ᴘᴇᴡɴʏ, żᴇ ᴄᴏʟʙᴏʀɴᴇ ɴɪᴇ ᴢʀᴏᴢᴜᴍɪᴇ ᴊᴇᴅɴᴇɢᴏ: ᴘᴏᴛʀᴢᴇʙᴜᴊę ᴊęᴢʏᴋᴀ ᴅᴏ żʏᴄɪᴀ ᴊᴀᴋ ᴊᴇᴅᴢᴇɴɪᴀ - ᴅᴢɪęᴋɪ ʟᴇᴋsᴇᴍᴏᴍ, ᴍᴏʀғᴇᴍᴏᴍ ɪ ᴋęsᴏᴍ ᴢɴᴀᴄᴢᴇń ᴡɪᴇᴍ, żᴇ ɴᴀ ᴡsᴢʏsᴛᴋᴏ ᴊᴇsᴛ sᴌᴏᴡᴏ."
"A jeśli jesteśmy złoczyńcami" to opowieść o grupie studentów aktorstwa w Dellecher Classical Conservatory, gdzie wystawia się wyłącznie sztuki Szekspira. Każdy z przyjaciół gra na scenie podobne role jak w życiu.
więcej Pokaż mimo toŚmierć jednego z nich zmieni wszystko.
Książka M.L. Rio jest przesiąknięta Szekspirem, tak jak były nim przesiąknięte umysły jej bohaterów. Ostatnio czytałam,...