-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1173
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać419
Biblioteczka
2018-12-30
2018-12-20
„Uwięzieni w raju” to powieść osadzona w obozie koncentracyjnym Thieresenstad. Obozie, który był przeznaczony dla elity kulturalnej, artystycznej i politycznej Żydów z Czech i Moraw, ale też Holandii, Danii czy Niemiec. Istniał naprawdę, tak jak niektóre postaci pojawiające się w książce.
"Strach jest synonimem śmierci. Kiedy tylko zaczynasz go odczuwać, śmierć się do ciebie przybliża. Dlatego właśnie należy próbować go zwalczać. Buntować się, przeciwstawiać się mu ze wszystkich sił, choćbyśmy wiedzieli, że ostatecznie i tak przegramy bitwę . Życie to koszmarna gra, a żeby wygrać , należy pokonać strach".
Otto Zucker, architekt, więzień obozu i przewodniczący Rady Starszych chce w obozie rozpocząć projekt „Freizeitgestaltung”, czyli zorganizować czas wolny więźniów – muzyków, kompozytorów, malarzy, aktorów itd. Szalony pomysł? Oczywiście, jednak jak sam Otto mówił:
"Prawdziwy artysta po prostu umiera, gdy zabrania mu się tworzyć".
Samo przekonanie komendanta, Seidla, nie wydaje się trudne. Jeśli zna się słabe strony przeciwnika można nim łatwo sterować, a Seidl to człowiek próżny. Jednak to nie on podejmuje ostateczne decyzje. Zucker wraz z dwoma innymi więźniami – Hansen Krasą i Victorem Ullmanem, światowej sławy kompozytorami, podczas spotkania w gabinecie Seidla przedstawili takie argumenty, że plan nie mógł się nie udać.
Obok historii związanej z kulturalnym życiem obozu, mamy jeszcze drugi wątek – miłosny.
Po latach, w obozie koncentracyjnym spotyka się dwoje ludzi. On, kompozytor, gwiazda światowego formatu. Ona, żona komendanta w obozie koncentracyjnym, naukowiec, obiecująca postać III Rzeszy. Hans i Elisabeth spotkali się już wcześniej, po jednym z jego koncertów. Podziwiany artysta i obsesyjnie zakochana dziewczyna, po latach znajdują się w zupełnie innych rolach. Czy wygra zdrowy rozsądek, czy rozum weźmie górę nad sercem? Do czego zdolni są ludzie zakochani, jakie mogą przezwyciężyć trudności?
Jeśli czytam o czasach II wojny światowej, to zazwyczaj o Auschwitz, o obozie, w którym tylko można zrobić jedno – umrzeć. Nie miałam pojęcia o Thieresenstad – o obozie, który był zły, jeśli jakiekolwiek słowo może go dobrze opisać, ale, w którym udało się stworzyć więźniom namiastkę ich świata.
"Niepohamowana miłość, która nie prosi o nic w zamian, która upaja cię i płynie wartkim strumieniem w żyłach. To właśnie, Elisabeth, jest jedyna miłość , która ma sens, i nie chodzi w niej tylko o indywidualną walkę o przeżycie".
Całość powieści wypełniona jest fachową wiedzą muzyczną, mnóstwem informacji o operach, instrumentach i technice śpiewania. To wszystko w obliczu holokaustu stanowi niesamowity kontrast. Odwraca uwagę o obozowej codzienności.
„Uwięzieni w raju” to powieść osadzona w obozie koncentracyjnym Thieresenstad. Obozie, który był przeznaczony dla elity kulturalnej, artystycznej i politycznej Żydów z Czech i Moraw, ale też Holandii, Danii czy Niemiec. Istniał naprawdę, tak jak niektóre postaci pojawiające się w książce.
"Strach jest synonimem śmierci. Kiedy tylko zaczynasz go odczuwać, śmierć się do...
2018-11-27
Nie od dziś wiadomo, że najtrudniej napisać książkę dla dzieci i młodzieży. Dzieci są szczere i powiedzą, że im się nie podoba. Dlatego szukając książki dla najmłodszych trzeba wybierać te najlepsze. Tu nie ma półśrodków, bo jeszcze niechcący zrazimy dzieci do literatury.
"Akademia Odkrywców" to seria, która już teraz bije rekordy popularności w Stanach Zjednoczonych, a w Polsce od niedawna jest dostępny jej pierwszy tom pt. "Tajemnica Mgławicy".
Akademia Odkrywców to szkoła marzeń dla dzieci ciekawych świata, małych odkrywców i naukowców. To szkoła, w której są tylko ciekawe zajęcia i w której odbywa się podróż dookoła świata.
Dwunastoletni Cruz uwielbia serfować na desce, jak to na Hawajach, ale w przeddzień wyjazdu do szkoły marzeń przytrafia mu się coś bardzo niebezpiecznego. Podczas ostatnich chwil serfowania ktoś jakby chwycił go za kostkę i nie chciał puścić. Skończyło się na strachu, ale kim był ten nurek?
Akademia Odkrywców, szkoła o której marzy każdy mały naukowiec, wita nowych uczniów nieco bardziej spektakularnie niż publiczne podstawówki. Opaski SOS, sala do symulacji prawdziwych misji naukowych, potężna biblioteka z dziełem książek wyjątkowych, zagadki i szyfry na każdym kroku. Cruz znakomicie odnajduje się w nowej sytuacji, aż do dnia, gdy zostaje wydalony ze szkoły. Za co? Czy on jest winien? Czy ktoś go wyrabia? A jeśli tak, to dlaczego? I dlaczego cały czas chodzi za nim mężczyzna powtarzający, że powinien opuścić szkołę. Dla własnego bezpieczeństwa.
Kiedy zaproponowano mi przeczytanie książki dla dzieci i młodzieży, nie byłam zdecydowana od razu. Ale poczytałam notki prasowe i książka wydała się ciekawa. Nie żałuję. "Tajemnica Mgławicy" to wciągająca opowieść o nauce, współpracy i chęci poznania świata, która powinna zaciekawić większe dzieci i nastolatków, bo dorosłych z pewnością zaciekawi.
Książka jest świetnie wydana. Piękna okładka, ilustracje w środku i informacje o prawdziwych naukowcach na końcu książki jeszcze bardziej wciągają w klimat szkoły o jakiej możemy tylko pomarzyć. I dobre jeszcze jest to, że to tylko pierwsza część serii. Z chęcią sięgnę po kolejne.
Drugi tom serii "Akademii Odkrywców" jest planowany na kwiecień 2019 roku i ukaże się również nakładem Wydawnictwa Olesiejuk
Nie od dziś wiadomo, że najtrudniej napisać książkę dla dzieci i młodzieży. Dzieci są szczere i powiedzą, że im się nie podoba. Dlatego szukając książki dla najmłodszych trzeba wybierać te najlepsze. Tu nie ma półśrodków, bo jeszcze niechcący zrazimy dzieci do literatury.
"Akademia Odkrywców" to seria, która już teraz bije rekordy popularności w Stanach Zjednoczonych, a w...
2018-11-18
Początek roku spędziłam z książkami Wojciecha Chmielarza i jego cyklem kryminałów o Jakubie Mortce. Świetne. Jednak musiał minąć prawie cały rok, żebym odważyła się zakończyć tą przygodę sięgając po "Cienie".
"Cienie" to zakończenie całego cyklu i rozwiązanie wszystkich zagadek, wyjaśnienie wszystkich okoliczności. Ale nie wszystko jest podane na tacy. Do ostatniej strony zastanawiałam się kto zabił. A i tak nie trafiłam.
Sucha po odkryciu przerażającego nagrania postanawia na własną rękę prowadzić śledztwo i zebrać jak najwięcej dowodów na ludzi, którzy wydają się być nietykalni. Dariusz Kochan się ukrywa (ma powód), a Mortka to wszystko musi pogodzić. Na jednej szali lojalność wobec kolegi, na drugiej procedury i lojalność wobec przełożonych. I ciągle ten Borzestowki. Sprawa Trójki z Neptuna okazuje się bardzo skomplikowana, a jej rozwiązanie może przyczynić się do kilku dramatów. Ale trzeba to zakończyć raz na zawsze. Tak samo jak śledztwo Suchej. Czy sobie poradzą? Kto na tym ucierpi?
Warto przeczytać i poznać zakończenie całej serii.
Początek roku spędziłam z książkami Wojciecha Chmielarza i jego cyklem kryminałów o Jakubie Mortce. Świetne. Jednak musiał minąć prawie cały rok, żebym odważyła się zakończyć tą przygodę sięgając po "Cienie".
"Cienie" to zakończenie całego cyklu i rozwiązanie wszystkich zagadek, wyjaśnienie wszystkich okoliczności. Ale nie wszystko jest podane na tacy. Do ostatniej strony...
2018-11-14
Kiedy wzięłam udział w Wielkiej Wymianie Książek w kwietniu 2018 roku nie sądziłam, że znajdę taką perełkę. I choć czytałam "Jolantę" kilka miesięcy, to czuję, że tyle miałam przeznaczyć na nią czasu.
Tytułowa Jolanta to Jola, dziecko z rozbitego domu, dziecko porzucone, zostawione same sobie. Dziecko, które rośnie, staje się kobietą, ale w środku pozostaje bezradnym dzieckiem. Ojciec odszedł, matka umarła, brat wyjechał. A Jola cierpiała nie rozumiejąc czego spotkało ją to wszystko.
Będąc dzieckiem zazdrościmy dorosłym ich dorosłości. Będąc dorosłym, tęsknimy za latami dzieciństwa. Sylwia Chutnik stworzyła postać, która nie ma w sobie radości życia. Po kartkach powieści snuje się smutek i niemożebny ból zatruwający jej życie. Dziecko porzucone jest nieufne, wycofane, zamknięte w sobie. Taka też jest Jolanta.
Zastanawiam się jak ugryźć "Jolantę", jak ją opisać, jak przedrzeć się przez ciemność. Nie jest łatwo. Powieść musiałam sobie dawkować. Nie męczyła mnie, ale przygnębiała mnie, przygnębiał mnie smutek Joli.
Mam to szczęście, że nie jestem dzieckiem porzuconym, ale znam taki osoby. Zastanawiam się ile trzeba mieć siły, aby wieść normalne życie, aby nie postępować tak jak postąpiono z nimi. Albo inaczej. Czy Jolanta była słaba, że pozwoliła, aby odejście ojca zauważyło na całym jej życiu?

Polecam akcję Wielka Wymiana Księże organizowaną dwa razy w roku przez Magdę i Dagmarę.
Podczas Wielkiej Wymiany Książek upolowałam też "Życie Pasterza", o którym pisałam na blogu (hagola.wordpress.com)
Kiedy wzięłam udział w Wielkiej Wymianie Książek w kwietniu 2018 roku nie sądziłam, że znajdę taką perełkę. I choć czytałam "Jolantę" kilka miesięcy, to czuję, że tyle miałam przeznaczyć na nią czasu.
Tytułowa Jolanta to Jola, dziecko z rozbitego domu, dziecko porzucone, zostawione same sobie. Dziecko, które rośnie, staje się kobietą, ale w środku pozostaje bezradnym...
2018-11-07
Serię "Kwiat paproci" poznałam dzięki koleżance z pracy, gdy szukałam czegoś lekkiego. Skusiła mnie wizja innego świata, innej Polski - pogańskiej, ze wszystkimi wierzeniami i bóstwami. "Przesilenie" to czwarta, ostatnia część serii przygód Gosławy Brzózki, zwanej po prostu Gosią. O poprzednich częściach pisałam tutaj.
Po tragicznych wydarzeniach z Witkiem i nożem w roli głównej Gosia dochodzi do siebie w szpitalu. Gołym okiem widać, że kwiat paproci działa, a rana Gosi goi się na jak przysłowiowym psie. Po opanowaniu sytuacji Gosia wychodzi ze szpitala, ale najtrudniejsza część przeznaczenia jeszcze przed nią. Wales i Swarożyc nie otrzymali jeszcze tego czego chcieli. Gosia i Mieszko zamiast wić spokojnie gniazdko i szykować się na przyjście na świat ich dziecka muszą zmierzyć się z bogami. Tylko jak przechytrzyć bogów?
Ostatnie tomy mają to do siebie, że wszystko się wyjaśnia. I tym razem nie jest inaczej. Poznajemy tajemnicę mamy Gosi, szeptuchy Jarogniewy i pokoju na strychu, a przede wszystkim przysługę jaką Gosia ma wykonać dla Swarożyca. Bóg ognia nie jest litościwy.
Czego miała dokonać Gosia zdradzać nie będę, bo Katarzyna Berenika Miszczuk ładnie poskładała w całość podania i przekazy o słowiańskich bogach. I choć myślałam, że główna bohaterka wyrobi się na przestrzeni czterech części, to jedno pozostało bez zmian - roztrzepana dziewczyna z miasta ma uratować świat i dać nową nadzieję.
No cóż, gdybym miała przy sobie takiego Mieszka, też pewnie dałabym radę ;)
Cała seria "Kwiat paproci" podobała mi się ze względu na mitologię słowiańską. Dzieci w szkołach wiedzą więcej o Zeusie, niż np. o Świętowicie, strzygach i płachetnikach. A szkoda, żałuję, że nie uczymy się tego od najmłodszych lat. Pamiętajmy, że to jest historia naszych ziem i że istnieliśmy przez Mieszkiem I i przyjętym przez niego chrztem.
Serię "Kwiat paproci" poznałam dzięki koleżance z pracy, gdy szukałam czegoś lekkiego. Skusiła mnie wizja innego świata, innej Polski - pogańskiej, ze wszystkimi wierzeniami i bóstwami. "Przesilenie" to czwarta, ostatnia część serii przygód Gosławy Brzózki, zwanej po prostu Gosią. O poprzednich częściach pisałam tutaj.
Po tragicznych wydarzeniach z Witkiem i nożem w roli...
2018-10-03
Wrzesień zaczęłam z "Przedwiośniem" zachęcona burzą wokół Narodowego Czytania 2018. Nie wycinałam fragmentów. Pobrałam e-booka prosto ze strony Wolnelektury.pl. W całości, tak jak wymyślił sobie to Stefan Żeromski odbyłam podróż do Baku, na front, do Nawłoci i Warszawy.

Czasy liceum dawno minęły, a i wtedy nie zawsze czytałam to, czego akurat wymagano. Nie żałuję, ponieważ teraz na lektury patrzę bardziej świadomie, bardziej zastanawiam się dlaczego dana książka została wybrana i co niesie ze sobą jej treść.
"Przedwiośnie" to powieść napisana przez Stefana Żeromskiego pod koniec jego życia. Książka, która wydaje mi się ostatnim krzykiem wybitnego pisarza na temat Polski i tego co się z nią dzieje. Powieść bardzo polityczna.
Cezary Baryka, syn polskiego szlachcica Seweryna i Jadwigi, urodzony na obczyźnie, w Baku, jest oczkiem w głowach rodziców, otrzymuje najlepsze wykształcenie, najlepszych nauczycieli, spełniają wszystkie jego zachcianki. Urzędnicza kariera Seweryna Baryki sprawia, że rodzinie niczego nie brakuje. Pewnego dnia wybucha I Wojna Światowa, a ojciec Cezarego musi wyjechać. W tym czasie do Baku dociera rewolucja, którą Cezary jest zafascynowany. Zaślepiony nowymi ideami nie widzi, że matce coraz trudniej zaspokoić ich podstawowe potrzeby, jak jedzenie i ciepło. Słaba kobieta w końcu umiera, aresztowana za ukrywanie pozostałości majątku.

Cezary, osamotniony młodzieniec jest świadkiem rzezi Ormian, której dokonują Azerowie i Turcy. Niespodziewanie z wojny wraca ojciec Cezarego. Człowiek, o którym myślano, że nie żyje, zachęca syna do wyjazdu do Polski, do ojczyzny. Ten fragment to słynna opowieść o szklanych domach, o Polsce, w której wszystko jest piękne, gdzie wszyscy żyją godnie, a bieda nie dotyka nikogo. Niestety Seweryn Baryka umiera w drodze, a do Warszawy Cezary dojeżdża sam. Niestety bieda jest widoczna na każdym kroku, a szklane domy nie istnieją. Seweryn Baryka swoją opowieścią idealizował ukochaną ojczyznę, o czym Cezary nie wiedział. W Warszawie schronienia udziela mu dawny znajomy matki, a po wybuchu wojny polsko-bolszewickiej Cezary wstępuje do Wojska Polskiego. Na froncie ratując życie Hipolitowi Wielosławskiemu zyskuje przyjaciela. Obaj panowie po trudach walki na froncie wyjeżdżają do Nawłoci, majątku Hipolita. Ta różnica pomiędzy folwarkiem i arystokracją a wojną i tułaczką jest niesamowicie dojmująca. Nawłoć to inny świat. Świat skupiony na celebracji życia, oderwany od rzeczywistości. Romans, w który wdaje się Cezary z zajętą już i starszą Laurą nie kończy się szczęśliwie, w skutek czego Cezary musi wyjechać. Udaje się do Chłodka, jednak szybko wyjeżdża stamtąd do Warszawy.
Powrót do Warszawy, podjęcie studiów i pracy u Szymona Gajowca to czas ostatecznej przemiany Cezarego. Poznajemy go jako rozkapryszone dziecko, a w scenie finałowej to wiedzący czego chce młody człowiek uczestniczący w marszu na Belweder.
"Przedwiośnie" to książka ciągle aktualna. Żeromski doskonale przewidział czym jest komunizm i jak bardzo szalony jest to pomysł. Stefan Żeromski był zwolennikiem powolnych reform i ciężkiej pracy. Każde zdanie, każda strona powieści to ból, jaki Stefan Żeromski odczuwał widząc co dzieje się z Polską po odzyskaniu niepodległości.
Czy nauczyliśmy się czegoś od czasów Stefana Żeromskiego? Myślę, że nie za wiele. Niestety. To niesamowicie aktualna powieść, dlatego też między innymi jest klasykiem literatury i naszym dobrem narodowym.
Wrzesień zaczęłam z "Przedwiośniem" zachęcona burzą wokół Narodowego Czytania 2018. Nie wycinałam fragmentów. Pobrałam e-booka prosto ze strony Wolnelektury.pl. W całości, tak jak wymyślił sobie to Stefan Żeromski odbyłam podróż do Baku, na front, do Nawłoci i Warszawy.

Czasy liceum dawno minęły, a i wtedy nie zawsze czytałam to, czego akurat wymagano. Nie żałuję,...
2018-12-13
2018-09-27
Jeśli ktoś śledził moje wcześniejsze wpisy, to wie, że twórczość Jakuba Małeckiego szczerze przypadła mi do gustu. Śmiało mogę wymienić go jako ulubionego polskiego pisarza. "Nikt nie idzie" to najnowsza propozycja młodego pisarza.
Marzena zbiera fontanny. Miasto, fontanna, zdjęcie. Najpierw z rodzicami, potem sama, potem z Antkiem. Ich dziecko jest takie jak wszystkie inne. Chyba. Jednak nie, jest inne. Kiedy Marzena zostaje z Klemensem sama, musi sama stawić czoła całemu światu. Tylko co będzie jak jej zabraknie na tym świecie? I to kłucie w okolicach serca, jakby dotyk Antka...
Igor kocha japońską sztukę. Drzeworyty, malarstwo, wiersze śmierci, haiku. Do tego giełda i niezwykła passa. Ta Japonia nie znalazła się w jego życiu przypadkowo, wypełnia pustkę. Trzeba uważać czego się sobie życzy, bo może się spełnić.
„Tak to już po prostu jest, jak wiele lat wcześniej powiedział jego rodzicom listonosz - takie rzeczy po prostu się zdarzają.”
Olga czerpie z życia garściami. Podróże po świecie, odpowiedzialna praca, szkolenia, konferencje, szpilki i wielka korporacja. Zabieg.
Tych dwoje, każde ze swoim bagażem, z tajemnicami, które ciągną ich w dół marzy o szczęściu, ale żadne z nich nie potrafi rozmawiać, nie potrafi zdobyć się na szczerość.
Kiedy Olga z okna autobusu zauważa Klemensa, chłopca-mężczyznę nie potrafi wyrzucić go ze swojej głowy. Jeśli wierzyć w przeznaczenie ich drogi nie mogą się nie przeciąć.
Ta książka według mnie jest o relacjach z najbliższymi, o relacjach najtrudniejszych. Wyolbrzymiamy, topimy się we własnych lękach pompując je do granic możliwości, a świat nie kończy się, ciągle istnieje.
"Zły i obrażony
Wróciłem.
A wierzba stoi w ogrodzie."
Ryota (1707-1787)
U Małeckiego lubię jak pokazuje nam spojrzenie różnych ludzi, bardziej lub mniej ze sobą związanych, na tą samą sytuację, na te same wydarzenia. Czasem patrzymy oczami matki, czasem młodej kobiety, bywa, że patrzymy oczami rodziców, którzy nie wiedzą nic o swoim dziecku. Ten przekrój ludzkich spojrzeń pozwala nam lepiej zrozumieć opowieść, pozwala wejść w nią z różnych stron i dotrzeć do środka, do sedna sprawy.
Warto czytać polskich pisarzy, a Małeckiego w szczególności.
"Nikt nie idzie" przeczytałam przedpremierowo dzięki portalowi CzytamPierwszy.pl.
Jeśli ktoś śledził moje wcześniejsze wpisy, to wie, że twórczość Jakuba Małeckiego szczerze przypadła mi do gustu. Śmiało mogę wymienić go jako ulubionego polskiego pisarza. "Nikt nie idzie" to najnowsza propozycja młodego pisarza.
Marzena zbiera fontanny. Miasto, fontanna, zdjęcie. Najpierw z rodzicami, potem sama, potem z Antkiem. Ich dziecko jest takie jak wszystkie...
2018-09-23
Czytając "Moja Lady Jane" kilka miesięcy temu nie miałam pojęcia, że to pierwszy tom ciekawej serii. Cynthia Hand, Brodi Ashton i Jodi Meadows postanowiły pójść za ciosem i napisać kolejną prawdziwą historię - tym razem Jane Eyre.
"Moja Jane Eyre" to wariacja na temat powstania "Dziwnych losów Jane Eyre". Oprócz Jane, spotykamy również inne postaci znanej powieści, łącznie z samą Charlotte Brontë. Trzy fantastyczne autorki znowu genialnie wplotły wydarzenia znane z "Dziwnych losów..." w pełną przygód historię z duchami w tle.
Jane, sierota nie mająca złamanego grosza przy duszy od dwóch lat jest nauczycielką w Zakładzie Lowood. Do tego momentu jakby znana historia, prawda? Ale mieszkają tam również Charlotte, Emily i Anna. Kojarzycie imiona? Pewnego dnia ginie szef całego grajdołka - Brocklehurst, ale jego duch nie chce opuścić ziemskiego padołu. W gregoriańskiej Anglii mieli na to swoje sposoby. Ministerstwo do spraw Relokacji Dusz Zbłąkanych wysyła na miejsce swojego najlepszego agenta, Alexandra Blackwooda. Pan Blackwood znakomicie radzi sobie z duchem, ale jego uwagę przykuwa Jane. Nie, nie będzie tu romansu. Jane przecież musi spotkać Pana Rochestera, pamiętacie? Nim Aleksander zdołał przekonać Pannę Eyre, żeby pracowała dla Ministerstwa, Jane wyjeżdża do Thornfield Hall, aby zostać guwernantką. Od tego momentu akcja nabiera tempa. Pan Rochester kradnie serce Jane, Jane widzi duchy, z czego robi się jeszcze większa afera, a Charlotte Brontë, przyjaciółka Jane Eyre cały czas coś notuje.
Jeśli kochacie klasykę i chcecie poczuć powiew świeżości, to "Moja Jane Eyre" sprawdzi się znakomicie. Lekka, zabawna, pomysłowa i dobrze napisała historia. Przyznam, że zazdroszczę autorkom, że wpadły na taki pomysł. A może by tak napisać "Noce i dnie" na nowo?
Książkę zamówiłam na portalu CzytamPierwszy.pl.
Czytając "Moja Lady Jane" kilka miesięcy temu nie miałam pojęcia, że to pierwszy tom ciekawej serii. Cynthia Hand, Brodi Ashton i Jodi Meadows postanowiły pójść za ciosem i napisać kolejną prawdziwą historię - tym razem Jane Eyre.
"Moja Jane Eyre" to wariacja na temat powstania "Dziwnych losów Jane Eyre". Oprócz Jane, spotykamy również inne postaci znanej powieści, łącznie...
A oto kilka słów o książce dla dzieci. Jeśli macie w domu małych detektywów, to będzie opowieść dla nich!
Pierwsza część serii "Niemożliwi detektywi" to "Trefny nauczyciel" . Z różnych powodów Blanka, Bernard i Bajorek nie pojechali razem z innymi uczniami na wycieczkę szkolną. Szkoła o nich nie zapomniała i zorganizowała im zastępstwo z Panią Piórko. Zamiast niej, dłuższą chwilę po dzwonku w klasie
A oto kilka słów o książce dla dzieci. Jeśli macie w domu małych detektywów, to będzie opowieść dla nich!
Pierwsza część serii "Niemożliwi detektywi" to "Trefny nauczyciel" . Z różnych powodów Blanka, Bernard i Bajorek nie pojechali razem z innymi uczniami na wycieczkę szkolną. Szkoła o nich nie zapomniała i zorganizowała im zastępstwo z Panią Piórko. Zamiast niej, dłuższą...
2018-08-27
Jeśli masz ironiczne podejście do życia, jeśli rzeczywistość doprowadza cię do łez i jeśli sarkazm leje się strumieniami podczas twoich wypowiedzi, to wiedz, że ktoś to wszystko spisał, a potem wydał i teraz święci triumf!
Na wieść o zawieszeniu działalności zespołu HEY oczywiście zrobiło mi się smutno, ponieważ polski rynek muzyczny stracił wiele. Brak nowych piosenek w ich wykonaniu będzie ciężko zapełnić, a wszystko dlatego, że każdy utwór to arcydzieło literackie. Każda piosenka to mały kawałek sztuki. Dla mnie Nosowska to Artystka. Z uwagą śledzę to co wyczynia na Instagramie i przyznam, że należę do entuzjastów. Może dlatego, że jej sarkazm jest mi niezwykle bliski.
Dlatego kiedy usłyszałam, że Nosowska wydaje książkę oszalałam.
"A ja żem jej powiedziała" to zbiór luźnych tekstów o świecie, ludziach, celebrytach, jedzeniu, związkach, społeczeństwie, książkach, o życiu i śmierci. Wszystko o czym na co dzień rozmawiamy i my, ale najbardziej urzekł mnie ten tekst o książkach. Ona jest taka mądra...
„Mam naprawdę wiele książek, które stoją, ciasno przylegając jedna do drugiej, w oczekiwaniu na przeskok z ławki rezerwowych zawodniczek do gry, do mnie. To się dzieje. Czasem zajmuje kilka lat, ale gdy przyjdzie wreszcie ten moment, gdy treść ma szansę spotkać się z moją gotowością - zaczyna się piękna przygoda. Tak więc książkom trzeba dać spokój”.
Dlatego od dziś nie mam wyrzutów, że część książek przyprowadziłam do domu i odstawiłam na półkę. One porostu trafiły na ławkę rezerwowych. A przecież nie od dziś wiadomo, że szeroka ławka rezerwowych to siła drużyny i szansa na sukces! No!
Wśród wszystkich tekstów znajdziecie te lepsze i te gorsze, ale nie można mieć wszystkiego. Książka jest reklamowana jako rzekoma rozmowa z przyjaciółką. Rozmowa to nie jest, ale idealnie trafiony monolog.
Jeśli masz ironiczne podejście do życia, jeśli rzeczywistość doprowadza cię do łez i jeśli sarkazm leje się strumieniami podczas twoich wypowiedzi, to wiedz, że ktoś to wszystko spisał, a potem wydał i teraz święci triumf!
Na wieść o zawieszeniu działalności zespołu HEY oczywiście zrobiło mi się smutno, ponieważ polski rynek muzyczny stracił wiele. Brak nowych piosenek w...
2018-08-11
„Oblubienica morza” to opowieść o dwóch światach, o miłości ponad podziałami, trudnych wyborach i krzywdach wymierzanych człowiekowi przez drugiego człowieka.
Sara wraz z ojcem uciekają z Rosji do Palestyny, ich żydowskie pochodzenie nie ułatwia im startu w nowym miejscu. Dzięki kontaktom sprzed straty majątku, ojciec Sary otrzymuje pracę u dawnego kontrahenta, Omara Sultana, a Sara zostaje zatrudniona jako pomoc przy umierającej żonie Omara, Fatimie.
Yousef, syn Omara i lekarz, opiekuje się umierającą matką. Kiedy orientuje się, że jego myśli zajęła pielęgniarka matki, wzbrania się przed gorącym uczuciem z obawy przed związkiem z Żydówką.
W innych czasach, w obozie dla palestyńskich uchodźców, żyje Ameer. Pomimo wszelkich trudności jakie napotyka każdego dnia, udaje mu się wyjechać do Stanów Zjednoczonych, aby zrobić doktorat i kontynuować badania naukowe.
Rebeka jest młodą, bogatą dziewczyną, która po pobycie w Jafie wraca do Stanów Zjednoczonych, gdzie spotyka Ameera.
"Gwałtowność George’a zaszokowała mnie. Nie sądziłem, że naprawdę wierzy, iż miłość potrafi pokonać wszystkie przeszkody. Jak mógł być tak naiwny? Moi rodzice nigdy nie zaakceptują żydowskiej synowej po tym wszystkim, co Żydzi zrobili naszej rodzinie. – Przestańmy marzyć, George. Zastanówmy się, ale tak na poważnie. Żydówka i Palestyńczyk jako bratnie dusze? To mogłoby pogwałcić prawo ciążenia. – Zaśmiałem się sucho."
„Oblubienica morza” opowiada o wiecznym konflikcie pomiędzy Żydami i Palestyńczykami. Nie tylko o konflikcie zbrojnym, ale przede wszystkim jak wpływa on na życie zwykłych ludzi, takich jak my. Szczęśliwie żyję w czasach, gdy na terenie, gdzie mieszkam nie toczy się wojna. Ale na świecie ludzie prowadzą wiele wojen. Codziennie giną ludzie, niszczone są miasta, nieodwracalnie niszczony jest świat. Świat, o który powinniśmy dbać. Tymczasem brak porozumienia pomiędzy Żydami i Palestyńczykami doprowadza do koszmarów dnia codziennego wielu ludzi. Część z nich, tak jak Ameer mieszka w obozach dla uchodźców. Znam ten temat tylko z telewizji, więc ciężko ustalić co jest prawdą, a co tylko dobrze sprzedającym się newsem. Wiem jedno, wojna nie może przynieść nic dobrego. Z wojny wychodzą tylko przegrani. W powieści znajdziemy wiele elementów życzeniowych, ale spór pomiędzy tymi narodami jest tak mocno zakorzeniony w historii i emocjach, że w tej chwili żadne gorące uczucie tego nie zmieni.
"Życie wdepcze cię w ziemię, jeśli mu na to pozwolisz. Ale musisz się nauczyć podnosić po każdym ciosie. Tak właśnie robią zwycięzcy."
Ważny, trudny temat, który skłania do myślenia nad tym do czego zdolni są ludzie. W imię czego? Władzy? Wyższości? Racji?
Czy warto?
Książkę przeczytałam dzięki Czytampierwszy.pl i punktom tam zgromadzonym.
„Oblubienica morza” to opowieść o dwóch światach, o miłości ponad podziałami, trudnych wyborach i krzywdach wymierzanych człowiekowi przez drugiego człowieka.
Sara wraz z ojcem uciekają z Rosji do Palestyny, ich żydowskie pochodzenie nie ułatwia im startu w nowym miejscu. Dzięki kontaktom sprzed straty majątku, ojciec Sary otrzymuje pracę u dawnego kontrahenta, Omara...
2018-07-22
2018-07-18
Urlop i podróż pociągiem wykorzystałam na propozycję portalu CzytamPierwszy.pl i najnowszą książkę Emily Giffin "Wszystko, czego pragnęliśmy". Co z tego wyszło?
"Wszystko, czego pragnęliśmy" to z pozoru historia o dwóch różnych światach. Nina jest żoną bogatego biznesmena i udziela się charytatywnie. Tom jest stolarzem i samotnym ojcem jedynej córki, Lyli. To nie jest historia ckliwego romansu między rodzicami, choć napięcie się pojawia. Clue całej historii to zdjęcie z imprezy, które zrobił syn Niny, Finch. Obrzydliwe zdjęcie, na którym znajduje się nieprzytomna Lyla. Plotki szybko się roznoszą i jak to bywa w XXI wieku zdjęcie zostaje przesłane większości szkolnych znajomych i ich rodzicom. Sytuacja rozwija się dynamicznie: spotkanie z dyrektorem ekskluzywnej szkoły, do której chodzą Finch i Lyla, próba przekupstwa Toma, przeprosiny i cała masa przewidywalnych zdarzeń.
Wraz z rozwojem sytuacji Nina przejawia się jako jedyna sprawiedliwa wśród zepsutej społeczności bogaczy z Nashville. Jest odrobinę denerwująca, ale rozumiem autorkę dlaczego ona, zwłaszcza, że Emily Giffin obdarzyła postać trudną przeszłością.
Emily Giffin tą historią chciała zwrócić uwagę na przemoc wobec kobiet, wykorzystywanie i lekceważenie tych sytuacji przez mężczyzn. Temat bardzo popularny, bardzo aktualny, ale ubrany w infantylną historię. A szkoda. Pewnie pojawią się głosy, że nie ważne w jakiej formie, byle ten temat był poruszany. Nie do końca. Słaba książka nie zwróci uwagi na ważny temat, a ta propozycja Emily Giffin taka jest. Moim zdaniem mierna książka może tylko zaszkodzić i pogłębiać bagatelizację patologicznych zachowań.
Temat przemocy wobec kobiet nieraz był opisywany i powstało wiele lepszych książek na ten temat. Bardziej niż „Wszystko, czego pragnęliśmy” polecam „Trzepot skrzydeł” Katarzyny Grocholi. To książka, którą czytałam kilka lat temu i szczególnie zapadła mi w pamięć.

Urlop i podróż pociągiem wykorzystałam na propozycję portalu CzytamPierwszy.pl i najnowszą książkę Emily Giffin "Wszystko, czego pragnęliśmy". Co z tego wyszło?
"Wszystko, czego pragnęliśmy" to z pozoru historia o dwóch różnych światach. Nina jest żoną bogatego biznesmena i udziela się charytatywnie. Tom jest stolarzem i samotnym ojcem jedynej córki, Lyli. To nie jest...
2018-06-24
Na początku tego roku poznałam Wojciecha Chmielarza. Może trochę później niż niektórzy, ale dzięki temu mogłam przeczytać prawie całą serię z komisarzem Jakubem Mortką za jednym posiedzeniem. Prawie całą, bo zostały mi jeszcze „Cienie”, ale przyjdzie na nie jeszcze czas. Żal mi się rozstawać z Mortką, więc odwlekam to w czasie.
Ale! Wojciech Chmielarz napisał coś nowego. „Żmijowisko” to, jak głosi okładka, thriller psychologiczny z zaginionym dzieckiem w tle.
Grupa znajomych ze studiów spędza urlop w gospodarstwie agroturystycznym. Kamila, żona Arka wraz z dwójką dzieci przyjeżdża do tytułowego Żmijowiska, chociaż nikt poza nią jechać nie chciał. W poszczególnych domkach zameldowały się już jej koleżanki i koledzy z rodzinami. Ostatni przyjeżdża Robert ze swoją nową partnerką, czarnoskórą prezenterką telewizyjną, Adaomą. Ten fragment brzmi jakby był początkiem wszystkiego, jednak początek znajdziemy zupełnie gdzie indziej.
Bardzo spodobał mi się pomysł Chmielarza na skakanie po osi czasu. Wakacje w Żmijowisku to nie jest początek historii. To kulminacja wspólnych losów. Oprócz spotkania grupy znajomych mamy jeszcze przeszłość i przyszłość z różnych perspektyw. Dzięki temu zabiegowi poznajemy wydarzenia i bohaterów po kawałku, w częściach, które pozwalają nam stopniowo dojść do prawdy. Fakt znacznego skupienia się na charakterach i uczuciach bohaterów sprawiał, że tempo książki spadało, przez co nie do końca zgadzam się z określeniem thriller psychologiczny sensu stricto. Chociaż może gdyby analizę każdego bohatera podciągnąć pod „psychologiczny”, a zakończenie pod „thriller” to będziemy mieć komplet.
Czytając „Żmijowisko” wyobrażałam sobie klimat w stylu „Kruka” produkcji Canal+. Och, jaki byłby z tego piękny film! Tajemnicze zarośla, złowrogi las, samotność i niezrozumienie. I ten jad, który powoli zabija od środka…
Fajny ten Chmielarz. To kiedy następna książka?
Na początku tego roku poznałam Wojciecha Chmielarza. Może trochę później niż niektórzy, ale dzięki temu mogłam przeczytać prawie całą serię z komisarzem Jakubem Mortką za jednym posiedzeniem. Prawie całą, bo zostały mi jeszcze „Cienie”, ale przyjdzie na nie jeszcze czas. Żal mi się rozstawać z Mortką, więc odwlekam to w czasie.
Ale! Wojciech Chmielarz napisał coś nowego....
"Kolejne wyrazy przyciągały go do siebie, czytał je teraz po kolei, od pierwszej strony, chwytając ukrytą pod nimi opowieść." - Dżozef, Jakub Małecki
Czterech mężczyzn w sali szpitalnej: Grzegorz – typowy dres, Kurz – biznesmen, stary Maruda i Czwarty – miłośnik Josepha Conrada. Operacja nosa, zabiegi, nic szczególnego.
Bohaterowie spędzają ze sobą całe dnie, dogadują się, rozmawiają, oglądają tv. Cóż innego można robić w szpitalu? Może jedynie gapić się w ścianę lub za okno.
Czwarty, Pan Staszek w majakach zaczyna dyktować powieść, którą zapisuje Grzegorz. Opowieść wydaje się relacją z dzieciństwa. Mały Stasiu widzi skrzaty, które są uwięzione w kawałkach drewna. Postanawia je ratować, rzeźbi nadając drewnu kształt uwiezionego skrzata. Pewnego dnia spod ręki Stasia wychodzi kozioł. Już nigdy nic nie będzie takie samo.
Pewnego dnia Pani Kurzowa nie może trafić do sali, gdzie leży mąż, innego dnia kolega Grzegorza wysyła sms-a, że nie przyjdzie, bo wszystko pozamykane. Początkowo czterech mężczyzn nie zdaje sobie sprawy z tego co się dzieje.
Nie chcąc zdradzać jaki związek mają drewniane rzeźby z opowieści Czwartego ze zmieniającym się szpitalem, powiem tylko, że w tej historii kolejny raz można dostrzec niezwykły kunszt Jakuba Małeckiego.
„Dżozef” to opowieść o podejmowaniu decyzji, własnych wyborach, o demonach, które mieszkają w każdym z nas. Momentami o wyrzutach sumienia? Nie można w kilku słowach streścić „Dżozefa”, bo to powieść szczególna, szczegółowa, nie ma tam ani jednego niepotrzebnego słowa, zdania, akapitu. Realizm magiczny, który upodobał sobie Jakub Małecki jest tu niezwykłej jakości.
Powiedzieć polecam, to nic nie powiedzieć. Czytajcie polskich autorów!
"Kolejne wyrazy przyciągały go do siebie, czytał je teraz po kolei, od pierwszej strony, chwytając ukrytą pod nimi opowieść." - Dżozef, Jakub Małecki
Czterech mężczyzn w sali szpitalnej: Grzegorz – typowy dres, Kurz – biznesmen, stary Maruda i Czwarty – miłośnik Josepha Conrada. Operacja nosa, zabiegi, nic szczególnego.
Bohaterowie spędzają ze sobą całe dnie, dogadują...
2018-06-07
Klasyka literatury światowej to projekt, który postanowiłam realizować na początku tego roku. Jak mi idzie? "Villette" to druga książka w tym cyklu, więc tempo nie jest zatrważające. Ale nie o tempo tu chodzi, tylko o poszerzanie horyzontów.
Znajomość z Charlotte Brontë zaczęłam od jej ostatniej książki, od "Villette". To opowieść o młodej Angielce, Lucy Snow, która straciła wszystko: rodzinę, dom, majątek, schronienie u matki chrzestnej i pracę opiekunki. Te wszystkie wydarzenia skłaniają spokojną, wyważoną Lucy do desperackiego kroku. Wyrusza ona w podróż do Francji na pokładzie statku z nadzieją na lepsze życie, z nadzieją na to, że wreszcie wszystko będzie zależało od niej.
Jeśli życie ma być walką, to moim przeznaczeniem było toczyć ją w pojedynkę.
Młoda kobieta, cudzoziemka, Angielka, nie ma łatwo, ale spotyka na swojej drodze dobre dusze, jak mężczyzna, który prowadzi ją na stancję Madame Beck przy Rue Fossette. Historia jest mocno przewidywalna, posada nauczycielki w zakładzie wychowawczym odmieni życie dziewczyny, ale wydarzenia, które będą miały miejsce po drodze wcale na to nie wskazują.
Zabawny, hałaśliwy, pełen pustoty światek zaludniał szkołę Madame Beck: uczyniono tu wszystko, aby kwiatami zamaskować ogniwa łańcuchów niewoli, krępującej swobodę wychowanek. Subtelny duch papizmu przenikał wszystko: jako przeciwwagę nakładanych na dziewczęta silnych hamulców zgadzano się stosować większą pobłażliwość w zadowalaniu ich potrzeb zmysłowych (o ile można tak się wyrazić).
Z przedmowy autorstwa Eryka Ostrowskiego (eksperta od sióstr Brontë) dowiedziałam się, że powieść naszpikowana jest wątkami autobiograficznymi. Wiedząc, że Villette jest wzorowane na Brukseli, a Charlotte Brontë przeżyła tam zauroczenie pewnym profesorem czytało mi się bardzo dobrze. Na każdym kroku zastanawiałam się czy Lucy postępuje tak jak Charlotte. I choć Lucy Snow była tak bierna, tak spokojna i momentami tak wkurzająca swoim brakiem elastyczności całość bardzo do siebie pasowała.
Ja, na przykład, zmuszona byłam szukać schronienia w ogrodzie. Przez cały dzień przechadzałam się tam lub przesiadywałam samotnie, grzejąc się w blaskach słońca, znajdując miły cień pośród drzew. Za jedyne towarzystwo miałam własne myśli, które mi wystarczały. Dobrze pamiętam, że tego dnia nie zamieniłam nawet dwóch zdań z żadną żywą duszą, samotność nie ciążyła mi jednak. Byłam rada spokojowi, jaki mnie otaczał.
Brontë otoczyła Lucy Snow postaciami o skrajnych charakterach. Tylko czy wszyscy są tacy, jakimi ich widzimy oczami wyobraźni?
Morał? Nie odkładajcie niczego na później... Później może nie nadejść.
Klasyka literatury światowej to projekt, który postanowiłam realizować na początku tego roku. Jak mi idzie? "Villette" to druga książka w tym cyklu, więc tempo nie jest zatrważające. Ale nie o tempo tu chodzi, tylko o poszerzanie horyzontów.
Znajomość z Charlotte Brontë zaczęłam od jej ostatniej książki, od "Villette". To opowieść o młodej Angielce, Lucy Snow, która...
Znów czytałam o Ameryce, o czasach z początku XX wieku, ale tak naprawdę historia ta mogła wydarzyć się w każdym innym miejscu na świecie.
Lindor Nordstrom, postanawia opuścić ojczystą Szwecję i osiedla się w Ameryce, w stanie Missouri. Kilka lat później, w roku 1889 postanawia umieścić w gazecie anons matrymonialny. Na jego ogłoszenie odpowiada prześliczna Szwedka, która pracuje jako służąca w Chicago, Katrina Olsen. Ich spotkanie daje początek wielkiej miłości, ale i miastu, którego powstawania jesteśmy świadkami. Elmwood Springs, Missouri to z początku mała wieś, w której kolejno powstają różnorakie zabudowania.
"Życie okazało się nieprzewidywalne, a śmierć tak straszliwie ostateczna. Nie było mowy o drugiej szansie. Pozostawało jak najlepiej wykorzystać to, co jest tu i teraz."
Początkiem wszystkiego staje się mleczarnia Słodka Koniczyna. Dzięki niej Lindor i Katrina mogą zapewnić sobie i dzieciom godne życie, ale i sponsorować różne przedsięwzięcia w mieście. Tak, w mieście. Elmwood Springs się rozrasta. Wśród mieszkańców znalazł się mechanik, kupiec, dziennikarz, itd. Nawet nie wiecie jak ważnym miejscem dla całej opowieści okażą się Spokojne Łąki, miejscowy cmentarz.
"Jedną z najbardziej ujmujących rzeczy w każdym człowieku są jego drobne ukryte marzenia."
Fannie Flagg postanowiła opisać sto trzydzieści lat życia mieszkańców Elmwood Spring, pokazując jak wszystko się rozwija, a później przemija i co tak naprawdę jest w życiu ważne. Ekscytacja elektrycznością, samochodami, telewizorami, erą disco, czy wreszcie wpływem galerii handlowych i Internetu na losy społeczności, to wszystko znajdziemy w tej książce.
"Wcześniej czy później każdy w końcu dostanie to, na co zasłużył."
"Całe miasto o tym mówi" wydawało mi się lekturą weekendową, na początku i w trakcie, ale gdy kończyłam powieść przyszedł czas refleksji. Wraz ze śmiercią kolejnych bohaterów (nie ma co ukrywać, przez 130 lat kilku z nich odeszło) zaczęłam zastanawiać się nad sensem tego wszystkiego co mnie otacza. Nad potrzebą miłości, przyjaźni, posiadania sąsiadów i pracy zespołowej. Przykład Elmwood Springs to przykład wielu miast, z których młodzi wprowadzają się w poszukiwaniu lepszego życia.
Fannie Flagg napisała książkę, która skłania do refleksji. A ja takie książki polecam!
Wszystkie cytaty pochodzą z książki "Całe miasto o tym mówi" Fannie Flagg.
Książkę przeczytałam dzięki punktom zebranym na portalu CzytamPierwszy.pl
Znów czytałam o Ameryce, o czasach z początku XX wieku, ale tak naprawdę historia ta mogła wydarzyć się w każdym innym miejscu na świecie.
Lindor Nordstrom, postanawia opuścić ojczystą Szwecję i osiedla się w Ameryce, w stanie Missouri. Kilka lat później, w roku 1889 postanawia umieścić w gazecie anons matrymonialny. Na jego ogłoszenie odpowiada prześliczna Szwedka, która...
Czy jest ktoś kto jeszcze nie słyszał o debiucie literackim Hillary Jordan? Proponuję to zmienić. Ja jestem zachwycona. A dlaczego?
Ameryka, Missisipi, tuż po II Wojnie Światowej. Na polach rośnie bawełna, biali panowie bacznie obserwują kolorowych dzierżawców, podziały społeczne są ciągle żywe, segregacja rasowa wciąż ma miejsce. Hillary Jordan przybliżyła atmosferę południowych stanów Ameryki połowy XX wieku, ale też stworzyła bohaterów idealnie wpisujących się w ówczesne realia.
Henry, mąż Laury, jest człowiekiem ogarniętym pragnieniem posiadania własnej farmy. Po kilku przeciwnościach losu staje się właścicielem farmy w Delcie Missisipi. Farmy, która jest zdala od miasta, bez bieżącej wody i prądu. Wyobrażenie Laury o życiu na wsi pryska więc jak bańka mydlana. Laura pokornie znosi trudy życia na farmie, jednak to wszystko sprawia, że jej stosunek do męża zmienia się diametralnie. Do tego wszystkiego Laura musi znosić apodyktycznego teścia, którego wprost nienawidzi. Jednym z dzierżawców pola na farmie Henry'ego jest czarnoskóry Hap Jackson. Razem z żoną Florence ciężko pracują, aby ich zbiory przyniosły założone korzyści. Pewnego dnia do Ameryki powraca Jamie, młodszy brat Henry'ego, pilot podczas II wojny światowej. W tym samym czasie w mieście pojawia się Ronsel, syn Jacksonów który również służył w wojsku, jako Czarna Pantera.
"Błoto" to opowieść snuta przez każdego z tych bohaterów. Te same wydarzenia, te same problemy, lecz różne perspektywy. Hillary Jordan genialnie wchodzi w buty każdej postaci, wciela się w nią, mówi jej językiem, przeżywa jej emocje.
Jamie i Ronsel wracają ze świata pełnego okrucieństwa i nieludzkich zachowań, ale wracają też ze świata bez podziału na białych i czarnych. Segregacja rasowa popierana przez mieszkańców Missisipi wystawia na ciężką próbę przyjaźń tych dwóch młodych ludzi. Ludzi, którzy mają takie same, traumatyczne doświadczenia, a przez to łakną swojego towarzystwa. Jak potoczą się ich losy i jak lokalna społeczność zareaguje, o tym musicie przekonać się sami.
"Błoto" to bardzo mądra, a przez to bardzo ważna historia. Jeśli lubicie klimat Ameryki połowy poprzedniego stulecia, to książka Hillary Jordan bardzo Wam się spodoba.
Oby więcej takich debiutów!
Do książki dołączony jest wywiad z Hillary Jordan, w którym dowiadujemy się, co zainspirowało autorkę do napisania powieści.
Czy jest ktoś kto jeszcze nie słyszał o debiucie literackim Hillary Jordan? Proponuję to zmienić. Ja jestem zachwycona. A dlaczego?
Ameryka, Missisipi, tuż po II Wojnie Światowej. Na polach rośnie bawełna, biali panowie bacznie obserwują kolorowych dzierżawców, podziały społeczne są ciągle żywe, segregacja rasowa wciąż ma miejsce. Hillary Jordan przybliżyła atmosferę...
Jeśli ktoś chce mądrze rozpocząć rok, powinien sięgnąć po kolejną książkę o zajączku Filipie. Tym razem Filip mierzy się z Lisem, swoim prześladowcą.
"Filip, lis i magia słów" opowiada o kolejnych losach małego zajączka. Filip zapuszczając się w nieznane części Wielkiego Lasu przeżywa nowe przygody, czasem niebezpieczne. Wpadając w pułapkę i stając oko w oko z lisem musi sobie poradzić. Ale czy sam? Czy może liczyć na kogoś jeszcze?
Książeczki dr Elżbiety Zubrzyckiej to niezwykle mądre opowieści, które mają w sobie mnóstwo fachowej wiedzy, ale podanej w niezwykle przystępny sposób. Po popularności poprzednich części serii ("Filip, lis i magia słów" to czwarta część) wiadomo, że dzieci pokochały Filipa, więc jeśli jeszcze nie znasz jego przygód, sięgnij po tą serię, drogi Rodzicu.
Do książki dołączony jest dodatek "Słowo do rodziców, nauczycieli i wychowawców", w którym dr Zubrzycka podpowiada dorosłym jak rozmawiać z dziećmi. Skuteczna rozmowa jest niezwykle ważna, aby przekazać dzieciom ważne dla nas wartości i zasady.
A dla tych, którzy od książki edukacyjnej chcą jeszcze czegoś, autorka przygotowała coś specjalnego. Na ostatnich kartach książeczki znajdziemy pomysł na teatrzyk podczas którego możemy wykorzystać wiedzę zawartą w opowieści o zajączku Filipie.

Jeśli ktoś chce mądrze rozpocząć rok, powinien sięgnąć po kolejną książkę o zajączku Filipie. Tym razem Filip mierzy się z Lisem, swoim prześladowcą.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to"Filip, lis i magia słów" opowiada o kolejnych losach małego zajączka. Filip zapuszczając się w nieznane części Wielkiego Lasu przeżywa nowe przygody, czasem niebezpieczne. Wpadając w pułapkę i stając oko w oko z lisem musi...