urodził się w palestyńskim obozie dla uchodźców w Libanie, dziesięć lat po utworzeniu państwa Izrael. Przeprowadził się do USA, gdzie został inżynierem. W 2010 roku opublikował powieść pod tytułem Children of Catastrophe, która zawiera elementy autobiograficzne.
Pierwsze 1/3 książki czytało mi się całkiem ok. Ale niestety im dalej tym słabiej. Historia może i ciekawa, ale opisana w jakiś taki sposób, że nie mogłam się z nią utożsamić. Ostatnie 1/3 niestety bardziej przekartkowałam niż przeczytałam. Dłużyły mi się dialogi, jakieś to wszystko momentami "zbyt piękne", miłość jak z harlequinowego romansidła. Nawet smutne wydarzenia były opisane w taki sposób, że zupełnie mnie nie wzruszyły.
Na początku jakoś nie mogłam połapać się w tej historii. Może dlatego, że nie zwróciłam uwagi na to, że mamy tutaj historie rożnych bohaterów.
Jednak kiedy w końcu to ogarnęłam to naprawdę się wciągnęłam. Jest to przejmująca historia, momentami brutalna i skłaniająca do myślenia.
Troszkę słabsza niż „Drzewo migdałowe”, ale wciąż zostaje w pamięci.