-
ArtykułyW drodze na ekrany: Agatha Christie, „Sprawiedliwość owiec” i detektywka Natalie PortmanEwa Cieślik1
-
ArtykułyKsiążki na Pride Month: poznaj tytuły, które warto czytać cały rokLubimyCzytać10
-
ArtykułyNiebiałym bohaterom mniej się wybacza – rozmowa z Sheeną Patel o „Jestem fanką”Anna Sierant2
-
Artykuły„Smak szczęścia”: w poszukiwaniu idealnego życiaSonia Miniewicz3
Biblioteczka
2014-01-26
2014-07-24
Fascynujące zakończenie. Wciągający środek. Komiczne, jak i groźne historie mistrza z kobietami. O dziwo nie tylko mistrz ma te problemy.Sympatyczny bohater Porucznik jest bity oraz zastraszany przez kobiety swojego życia, a mimo wszystko nie okazujemy współczucia. Nieodłączny alkohol, litry bądź setki trunków są obecne wraz z nami, nie opuszczają nas na krok. Bo jakże mogłyby nas opuścić, gdy na okładce znajduje się nazwisko autora? "Jak ja proszę pana, piję wódkę, to tak jakbym się modlił". Nie zapominajmy o panu Grzesiu, który darzy wielką miłością swojego teścia, a co do żony pozostaje obojętny. Z kolczykiem w uchu i dalekim kwiatem wytatuowanym na ręce, utożsamiającym wielkie marzenia o wdrapaniu się na szczyt showbiznesu.
Przyjemnie jest czytać o wynaturzeniach mistrza, jego inności. Bo, to wszystko takie fajne jest i nastrojowe, wypada czytać. A jak jeszcze dodamy do lektury, słuchanie Świetlików, wtedy tworzymy kompozycję zamkniętą. Co można więcej dodać, aby przekonać do czytania? Pewnie wiele, ale zachowajmy oszczędność w słowach.
Fascynujące zakończenie. Wciągający środek. Komiczne, jak i groźne historie mistrza z kobietami. O dziwo nie tylko mistrz ma te problemy.Sympatyczny bohater Porucznik jest bity oraz zastraszany przez kobiety swojego życia, a mimo wszystko nie okazujemy współczucia. Nieodłączny alkohol, litry bądź setki trunków są obecne wraz z nami, nie opuszczają nas na krok. Bo jakże...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-05-04
Wszyscy zachwyceni, a ja chciałbym napisać, że takich książek nie powinno się tworzyć. Skoro jednak jest podaż na tego typu literaturę, to się widocznie nie znam. Przystępując do czytania, nie miałem wielkich górnolotnych wymagań, chciałem czegoś w miarę łatwego w przyswajaniu. Nie spodziewałem się jednak, że można tak źle wstukiwać w klawiaturę. Całkowicie spłaszczona fabuła. Nierealni psychologicznie bohaterowie, zbyt jednowymiarowi. (Nawet mimo małej niejednoznaczności głównego bohatera)
- Cześć jestem złym człowiekiem.
- Miło mi, jestem dobrym człowiekiem.
Pewnie o to chodzi, żeby było miło, ładnie i przyjemnie. Dalej, ta prostota w przedstawieniu budowania relacji w związku, aż bolało. Poczułem się tak, jakbym był na karaoke i ktoś zaśpiewał dla swojej kobiety hit disco polo, a ona wpadłaby mu w ramiona. Niesmaczne. Pod koniec pojawiło się u mnie parę uczuć, jednakże nie przysłoniło złego wrażenia całości. Silenie się przez autora na te mądrości przed każdym rozdziałem. Może i większości się podobają, skoro tyle osób jest zachwyconych tą pozycją, autorami typu Coelho itp. Mimo tych malutkich oczekiwań z mojej strony, książka w mały sposób spełniła swoje zadania rozrywkowe, nie mówiąc o żadnych poważniejszych.
Wszyscy zachwyceni, a ja chciałbym napisać, że takich książek nie powinno się tworzyć. Skoro jednak jest podaż na tego typu literaturę, to się widocznie nie znam. Przystępując do czytania, nie miałem wielkich górnolotnych wymagań, chciałem czegoś w miarę łatwego w przyswajaniu. Nie spodziewałem się jednak, że można tak źle wstukiwać w klawiaturę. Całkowicie spłaszczona...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-09-17
Moja przygoda z twórczością Charlesa Dickensa zaczęła się od Opowieści Wigilijnej, choć z powodu czytania jej w zamierzchłych czasach, nie jestem w stanie określić, czy zdołałem ją przeczytać w całości. Pierwszym świadomym i bardziej dojrzałym wyborem była lektura Klubu Pickwicka, gdzie w pełni zachłysnąłem się prezentowanym humorem, świetnym językiem, wielobarwnymi postaciami oraz miłosnymi intrygami, które serwował autor. Aczkolwiek Tajemnicy Edwina Drooda nie miałem w zamiarze przeczytać. Uzasadniając swoją decyzję, że nie została dokończona, co spowoduje we mnie złość z racji pozostawienia mnie z wieloma rozterkami, co do dalszych losów opisywanej historii. Niesamowicie się myliłem. Po raz kolejny miałem niezwykłą przyjemność obcowania z geniuszem Dickensa, a nagle urywająca się powieść, pobudziła tylko moją wyobraźnię, do snucia i analizowania podanych możliwych rozwiązań przez badaczy. Ryzyko, że książka nie spełni oczekiwań jest marginalne. Gdyby tylko nastąpiło zawahanie, czy warto czytać, należy się go niezwłocznie wyzbyć.
Moja przygoda z twórczością Charlesa Dickensa zaczęła się od Opowieści Wigilijnej, choć z powodu czytania jej w zamierzchłych czasach, nie jestem w stanie określić, czy zdołałem ją przeczytać w całości. Pierwszym świadomym i bardziej dojrzałym wyborem była lektura Klubu Pickwicka, gdzie w pełni zachłysnąłem się prezentowanym humorem, świetnym językiem, wielobarwnymi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-04-18
Książka spełniła moje oczekiwania. Mogłem nieco zagłębić się w tematykę w stylu Orwella jak wskazuje zachęcający opis tej pozycji. Dotychczas nie miałem styczności z jakąkolwiek literaturą dotyczącej Korei Północnej, dlatego ciągle byłem pod wrażeniem aż tak niewiarygodnego stopnia kreowania życia przez państwo. Zewsząd płynie bezsilność, bo tak jest i być musi. Dobrze wiemy, że ta historia mimo dobrego bądź złego zakończenia, nie będzie miała satysfakcjonującego dla nas zakończenia.
Jak dla mnie miłym zaskoczeniem było wykorzystanie motywów z filmu Casablanca, który co jakiś czas przewijał się na stronach książki. Dla tych, co oglądali, będzie to skuteczny wabik, aby kiedyś przekartkować nawet gdzieś na półce. Ponadto dałem się pochłonąć na dłuższy moment w chwili konfrontacji delegacji z Korei wraz z głównym bohaterem z samym Wujem Samem na jego terytorium. Coś prawie jak oglądanie "Goście, goście". Wiele radości płynącej z groteski opisywanych scen.
Bardzo dobre momenty były i nie tylko one, ale z czystym sumieniem stwierdzam, że całość podchodzi pod wybitność dzięki doskonałej charakterystyce tego czegoś złego, okrutnie złego.
Książka spełniła moje oczekiwania. Mogłem nieco zagłębić się w tematykę w stylu Orwella jak wskazuje zachęcający opis tej pozycji. Dotychczas nie miałem styczności z jakąkolwiek literaturą dotyczącej Korei Północnej, dlatego ciągle byłem pod wrażeniem aż tak niewiarygodnego stopnia kreowania życia przez państwo. Zewsząd płynie bezsilność, bo tak jest i być musi. Dobrze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-06-03
2014-09-10
Książka oczywiście świetna, nie podlega, to żadnej wątpliwości. Genialnie ukazuje i punktuje niedorzeczności wynikające z prowadzenia wojny. Pozostaje mi jedynie żałować, że przeczytałem ją tak późno.
Książka oczywiście świetna, nie podlega, to żadnej wątpliwości. Genialnie ukazuje i punktuje niedorzeczności wynikające z prowadzenia wojny. Pozostaje mi jedynie żałować, że przeczytałem ją tak późno.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-10-11
2014-12-27
2014-01-05
2014-01-14
2014-02-15
Z samego początku byłem zadowolony, że to jest ta książka, którą powinienem przeczytać. Jednak nieco naciągając mogę powiedzieć, że to były miłe złego początki. Wypada się zgodzić z wieloma osobami, że opis otaczającej nas obecnie rzeczywistości, jak i szczegółowiej każdego człowieka jest ponadprzeciętny. Częste nawiązania do religii albo raczej do katolicyzmu jak najbardziej adekwatne i pasujące formą do całości. Krytyka stylu życia konsumpcyjnego, wiecznego braku czasu, kultu pieniądza, kultu sławy za wszelką cenę, nawet śmierci. Co mi się nie podobało? Jakaś taka groteskowa forma przedstawienia wojny, niedopracowany temat jak dla mnie. Książkę dosyć ciężko się czyta, malutki procent za taki stan rzeczy ponosi rozmieszczenie tekstu. Większy stanowi autor, nie wkupił się w umysł czytelnika, postanowił przeczołgać przez amazońską dżunglę. Co, jednak nie oznacza, że jest, aż tak źle. Parę przyjemnych wątków się znajdzie, gdzie pomyślimy dobrze o autorze.
Z samego początku byłem zadowolony, że to jest ta książka, którą powinienem przeczytać. Jednak nieco naciągając mogę powiedzieć, że to były miłe złego początki. Wypada się zgodzić z wieloma osobami, że opis otaczającej nas obecnie rzeczywistości, jak i szczegółowiej każdego człowieka jest ponadprzeciętny. Częste nawiązania do religii albo raczej do katolicyzmu jak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-02-27
Przystępowałem do czytania z perspektywy nic nie wiedzenia o tym tytule. Ani mnie nic nie powaliło na kolana ani też zbytnio załamało. Najchętniej, bym ją odłożył w miejsce, gdzie znikają książki. Co mnie powstrzymało przed takim drastycznym ruchem? Przebijająca się filozofia, z pewną nieśmiałością, niepewnie, ale lekko zakotwiczała w głowie. Również następujący cytat "Nie ma sensu wyrzucać książki w połowie lektury, tylko dlatego, że czegoś nie rozumiemy". Sama historia dosyć nieefektowna jak na kryminał. Jednak warto przeczytać dla paru wtrąceń filozoficznych, jeśli oczywiście ktoś lubi.
Przystępowałem do czytania z perspektywy nic nie wiedzenia o tym tytule. Ani mnie nic nie powaliło na kolana ani też zbytnio załamało. Najchętniej, bym ją odłożył w miejsce, gdzie znikają książki. Co mnie powstrzymało przed takim drastycznym ruchem? Przebijająca się filozofia, z pewną nieśmiałością, niepewnie, ale lekko zakotwiczała w głowie. Również następujący cytat...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-03-12
2014-03-15
Nieodparty urok powtórzeń u Świetlickiego skłania mnie do intensywniejszego odbioru. Gdzieś tam epifora, gdzieś dalej anafora. Mając cały czas w głowie twórczość głównie formacji muzycznej autora- Świetliki daje się ponieść słowom oraz dostrzegając w tej pozycji więcej niż tylko kryminał. Bo oczywiste, że nie o ten typ literacki tutaj chodzi. Fabuła jest tylko i wyłącznie na doczepkę. Przez co nastawiając się na kryminał można poczuć się lekko zawiedziony brakiem skomplikowanych zagadek i ciągłych zwrotów akcji. Rozwiązanie całej historii możemy przewidzieć już lekko po połowie książki, pod warunkiem nie poddania się alkoholizacji, wybijającej się na pierwszy plan w książce. Co nie znaczy, że książka jest zła, rzekłbym, że wprost przeciwnie. Aż chce się myśleć i wysławiać jak bohater powieści - mistrz. Urokliwe zdania, które już gdzieś się słyszało, zapadają w pamięci. Oszczędność w słowie, ta celność zdań, które możemy przyswoić i używać w obronie własnej, niczym Mistrz z pistoletem. Czy czytać? O taak.
Nieodparty urok powtórzeń u Świetlickiego skłania mnie do intensywniejszego odbioru. Gdzieś tam epifora, gdzieś dalej anafora. Mając cały czas w głowie twórczość głównie formacji muzycznej autora- Świetliki daje się ponieść słowom oraz dostrzegając w tej pozycji więcej niż tylko kryminał. Bo oczywiste, że nie o ten typ literacki tutaj chodzi. Fabuła jest tylko i wyłącznie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-03-26
Za mną kolejna wyśmienita porcja słowa Świetlickiego. Zdecydowanie odpowiada mi styl. Ten minimalizm w tekście. Pojawia się, jednak mały problem. Bo człowiek mając tę nieodpartą pokusę mówienia językiem książki, staje się dla innych niezaznajomionych z autorem, kimś wyobcowanym.
Za mną kolejna wyśmienita porcja słowa Świetlickiego. Zdecydowanie odpowiada mi styl. Ten minimalizm w tekście. Pojawia się, jednak mały problem. Bo człowiek mając tę nieodpartą pokusę mówienia językiem książki, staje się dla innych niezaznajomionych z autorem, kimś wyobcowanym.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-03-29
2014-04-03
Ludzie pojawiają się, potem żyją swoim życiem, lepszym bądź gorszym, ale każdy dumnie. Zastanawiają się co dobrego ich spotkało po tych przykładowych 40 latach i dochodzą do wniosku, że nic. Dlatego trzeba kopać sobie grób, jak to czyni jeden z bohaterów. Oczywiście bardzo spłaszczam podejmowaną problematykę. Gdzieś jeszcze spodobało mi się porównanie człowieka do znaczka pocztowego.
Było to moje pierwsze zetknięcie z autorką. Na początku było mi ciężko doszukać się tych wspaniałości w tej książce, a które powinny być, biorąc pod uwagę liczby. Jednak w pewnym momencie zacząłem przekładać strony z zegarmistrzowską precyzją, bo odkryłem, że ta pani jednak ładnie opowiada oraz łączy światy przyrody i ludzi, tu egzystencjalizm, tam wojna. Jedna i druga. Jakaś grzybnia. Ludzie pojawiają się, czas płynie nieubłaganie,żyją sobie po swojemu jak umieją i nagle muszą umierać.
Ludzie pojawiają się, potem żyją swoim życiem, lepszym bądź gorszym, ale każdy dumnie. Zastanawiają się co dobrego ich spotkało po tych przykładowych 40 latach i dochodzą do wniosku, że nic. Dlatego trzeba kopać sobie grób, jak to czyni jeden z bohaterów. Oczywiście bardzo spłaszczam podejmowaną problematykę. Gdzieś jeszcze spodobało mi się porównanie człowieka do znaczka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-04-19
Nic odkrywczego nie wniosę pisząc, że to książka wielokrotnego użytku. Częstego drogowskazu, gdy zaczniemy błądzić postępując sobie zwyczajnie źle. Bez względu na wyznawaną bądź niewyznawaną religię. Doskonała analiza zachowań człowieka, co z czego wynika, dlaczego to uczucie w danym momencie nas ogarnia, a nie inne.Gdzieś o miłości, zakochaniu... chociaż tutaj nieco "oczywiste oczywistości" jak dla mnie, aczkolwiek całkiem przejrzyście przedstawione. Niekiedy nie chciałem się zgodzić z formułowanymi tezami, co tylko dobrze świadczy, że miałem przyjemność przeczytać ten tytuł. Skłania do intensywnego myślenia. Warto się zapoznać nawet połowicznie, jeśli komuś jeszcze nie było dane mieć jej w zasięgu wzroku.
Nic odkrywczego nie wniosę pisząc, że to książka wielokrotnego użytku. Częstego drogowskazu, gdy zaczniemy błądzić postępując sobie zwyczajnie źle. Bez względu na wyznawaną bądź niewyznawaną religię. Doskonała analiza zachowań człowieka, co z czego wynika, dlaczego to uczucie w danym momencie nas ogarnia, a nie inne.Gdzieś o miłości, zakochaniu... chociaż tutaj nieco...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-05-20
Książkę zacząłem czytać w jej konwencji, czyli leniwie przerzucając strony. Dodać, aczkolwiek należy, że były one bardzo lekkie oraz zwiewne. Nie przysparzały jakiegokolwiek bólu, udręki, nic z tych okrutnych spraw. Zdarzyło się, że miałem przyjemność zapoznać się z nią będąc na "chwilotnym" okresie bycia bez pracy. Co pozwoliło mi, chociaż odrobinę wyzbyć się poczucia winy z powodu nic nie robienia, o którym tak często w niniejszej pozycji. A dlaczego? Jeden z pierwszych argumentów, który pozwolił, aby pojawił się uśmiech i gest potakiwania, to poniższy cytat "Każda twórcza jednostka, aby rozwijać idee, potrzebuje długich okresów rozleniwienia, nieróbstwa i gapienia się w sufit". Naprawdę jest dobrze. Nie muszę chować głowy w piasek, poddawać się presji społecznej pracy. Dalej spotykamy się z celnie rzucanymi przykładami na akceptację lenistwa w rozumieniu uzależnienia od pracy. Na marginesie przypominam sobie, swoją drogą, że na maturze pisałem o roli pracy w systemie wartości człowieka, drugi raz bym jej nie napisał. Powracając do meritum, pracujemy dla nielicznych, jesteśmy lekko manipulowani, wmawiane nam jest, że jesteśmy ważni dla danej firmy. Pracujemy w celu szalonego konsumpcjonizmu i ktoś przez nas musi pracować jeszcze więcej, bo została w nas zaszczepiona potrzeba rzeczy zbędnych. A przecież moglibyśmy zwolnić dziś, wykorzystać swoje pokłady kreatywności myśli, a nawet czerpać ze snów, jak Mendelejew i parę innych znanych osób. Najkrócej jak można, książka jest o miłości, anarchii i wolności. Potrafi nieco namieszać twardo stąpającemu po ziemi, ponieważ każe oderwać się od tego zanurzenia w bagnie i zacząć latać w chmurach. Dowiemy się o paru ciekawostkach, jak np. do czego przyczyniły się herbaciarnie i tym podobne. Należy tę pozycję sobie przeczytać,polecam z dobrego serca i oczywiście z pewną dozą krytyczności dla zawartych w niej mądrości oraz dla niekoniecznie będących tylko na bezrobotnym. "Jak można żyć bez pracy?" "Żyć można tylko bez pracy" - Raoul Vaneigem
Książkę zacząłem czytać w jej konwencji, czyli leniwie przerzucając strony. Dodać, aczkolwiek należy, że były one bardzo lekkie oraz zwiewne. Nie przysparzały jakiegokolwiek bólu, udręki, nic z tych okrutnych spraw. Zdarzyło się, że miałem przyjemność zapoznać się z nią będąc na "chwilotnym" okresie bycia bez pracy. Co pozwoliło mi, chociaż odrobinę wyzbyć się poczucia winy...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to