-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński4
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1158
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać413
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński23
Biblioteczka
2017-01-31
2017-01-28
2016-12-30
2016-12-27
2016-12-25
2016-12-15
2016-11-23
2016-11-27
Bardzo dziwna książka, ale w sumie czego ja się spodziewałam po Houellebecqu? W pierwszym odruchu miałam ochotę wystawić niską notę, później zaczęły mnie dopadać wątpliwości, czy aby nie za szybko skreślam autora.
Ulubionymi bohaterami Houellebecqa są postaci samotne, nie do końca odnajdujące się w społeczeństwie, żyjące trochę na uboczu. Nie inaczej jest tym razem. Ale po raz pierwszy (chyba) autor para się political fiction wróżąc muzułmańską aksamitną rewolucję we Francji. Czy aby na pewno jest to fiction, a może jeden z możliwych scenariuszy na niedaleką przyszłość?
Tym razem akcja jest umiejscowiona w uczelni wyższej. Środowiska akademickie i studenckie w przeszłości zawsze były ostoją inteligencji, zaangażowania w sprawy kraju i ludzi. Ogniskiem demonstracji i sprzeciwu wobec szkodliwych poczynań aparatu rządzącego. Świat się jednak zmienia i nasz bohater ze smutkiem konkluduje, że wpływ tegoż środowiska na kształtowanie opinii publicznej, postaw i światopoglądów jest znacznie przeceniany. Świat Zachodu się wypala, brakuje nam determinacji, wiary, zaangażowania. Pod płaszczykiem tolerancji zgadzamy się na wszystko, bo zwyczajnie chcemy sobie spokojnie i łatwo żyć. Konformiści bez jaj. A kto zatroszczy się o naszą tożsamość, naszą kulturę, nasze dziedzictwo?
Odbiór książki jest nieco utrudniony przez liczne odniesienia do pozycji literatury francuskiej nieznane polskiemu czytelnikowi. Tym niemniej jest znakomitą pożywką intelektualną.
Bardzo dziwna książka, ale w sumie czego ja się spodziewałam po Houellebecqu? W pierwszym odruchu miałam ochotę wystawić niską notę, później zaczęły mnie dopadać wątpliwości, czy aby nie za szybko skreślam autora.
Ulubionymi bohaterami Houellebecqa są postaci samotne, nie do końca odnajdujące się w społeczeństwie, żyjące trochę na uboczu. Nie inaczej jest tym razem. Ale...
2016-11-30
Autentyczności tej pozycji nie potwierdzono. Izrael uważa ją za fikcję, ale czy to ma rzeczywiście jakieś znaczenie? Krytycy rozpływają się nad walorami Dziennika Anny Frank, choć wartości artystycznej nie przedstawia wielkiej. W Domu Lalek jest inaczej. Nawet jeśli jest tylko stylizowany na pamiętnik, można rzeczywiście wejść w prywatne życie Danieli. Spojrzeć na świat oczami nastolatki, która miała nieszczęście dojrzewać w czasie wojny. Momentami książka jest chaotyczna, niespójna, rwana. Uprzedzam jednak, brak tu naturalistycznych i nader drastycznych opisów. Brutalność jest też w pewnym sensie ograniczona do niezbędnego minimum. Mamy do czynienia jednak z wewnętrznymi rozterkami, które obok suchych faktów z książek stricte historycznych dają pełniejszy obraz wojny.
Sugerując się tytułem myślałam, że autor(ka) zabierze mnie właśnie do Domu Lalek, jednak ‘miejsce docelowe’ pojawiło się dopiero na ostatnich stu stronach. Dlatego też mam nieco mieszane odczucia, choć uważam, że pozycja jest warta zgłębienia.
Autentyczności tej pozycji nie potwierdzono. Izrael uważa ją za fikcję, ale czy to ma rzeczywiście jakieś znaczenie? Krytycy rozpływają się nad walorami Dziennika Anny Frank, choć wartości artystycznej nie przedstawia wielkiej. W Domu Lalek jest inaczej. Nawet jeśli jest tylko stylizowany na pamiętnik, można rzeczywiście wejść w prywatne życie Danieli. Spojrzeć na świat...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-11-15
2016-11-07
2016-11-01
2016-10-27
Kiedy mam wrażenie, że każda kolejna książka może mnie tylko rozczarować, sięgam po Welsha. Wiem czego się spodziewać i wiem, że będę przynajmniej usatysfakcjonowana. Nie inaczej stało się z Klejem. Tak na marginesie: proza Welsha nieodzownie kojarzy się z narkotykami, tym razem jednak Klej nie występuje tu jako środek psychoaktywny, a raczej spoiwo przyjaźni. Bo Klej to opowieść o przyjaźni.
Poznajemy czterech chłopców i towarzyszymy im przez kilka dni w trzech różnych dekadach ich życia. Poznajemy ich jako nastolatków ze zwykłego osiedla w Edynburgu, a kończymy znajomość kiedy mają po trzydzieści kilka lat. Każdy z rozdziałów opisuje te kilka dni z perspektywy każdego z nich. Welsh oddaje głos swoim bohaterom, pokazuje świat widziany ich oczami. Tak jak różne są ich charaktery, tak odmienny jest pogląd na te same wydarzenia. Nie brakuje tu rubasznego i chamskiego dowcipu, ale jest też i proza życia. Proza życia średniej klasy: czasem jest lepiej, czasem gorzej. Są chwile radości, ale jest też i tragedia. Są ideały młodości, plany na przyszłość, ale nadchodzi i refleksja wieku dojrzałego. Prawie jak z postanowieniami noworocznymi.
Nawet jeśli nie identyfikujemy się z bohaterami, pod wpływem historii patrzymy wstecz na swoje życie. Najczęściej z nostalgią, jakie by nie były przeszłe wydarzenia. I mamy ochotę sięgnąć po telefon i pogadać z ‘przyjacielem od zawsze’. Bo w życiu są rzeczy stałe – na przykład przyjaźń.
Kiedy mam wrażenie, że każda kolejna książka może mnie tylko rozczarować, sięgam po Welsha. Wiem czego się spodziewać i wiem, że będę przynajmniej usatysfakcjonowana. Nie inaczej stało się z Klejem. Tak na marginesie: proza Welsha nieodzownie kojarzy się z narkotykami, tym razem jednak Klej nie występuje tu jako środek psychoaktywny, a raczej spoiwo przyjaźni. Bo Klej to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-09-30
Obejrzałam film: niewątpliwie piękna Szkocja tym razem przedstawiona wiernie – na ogół paskudna pogoda, przestrzeń, zwykli ludzie. I tylko gdzieś tam nie pierwszej młodości vanem włóczy się Scarlett Johansson w poszukiwaniu przystojnych, zdrowych i dobrze zbudowanych mężczyzn. Przyznaję, film mocno mnie zaintrygował. Łamałam sobie głowę, by połączyć wątki w jakąś w miarę spójną fabułę, dojść do sensownych wniosków. Sięgnęłam zatem po książkę mając nadzieję utwierdzić się w przekonaniach lub poznać alternatywne.
Z przykrością muszę jednak stwierdzić, że o ile reżyser być może za dużo ukrył, autor dla odmiany postanowił wyłożyć kawę na ławę. Szkoda, miałam nadzieję na mroczny, tajemniczy klimat, jednak ze strony na stronę historia stawała się coraz… prostsza. Faber pisać potrafi, ale zabrakło mi głębi postaci, subtelnej metamorfozy i bardziej intelektualnej dyskusji, ewentualnie zaskakujących zwrotów. Historię od pewnego momentu dało się zwyczajnie przewidzieć. Nie chcę wdawać się w szczegóły, bo zdradziłabym fabułę. Mam jednak nieodparte wrażenie, że potencjał historii nie został w pełni wykorzystany.
Niemniej jednak książka warta jest przeczytania. Listopadowe wieczory doskonale współgrają z kreowaną atmosferą. Warto też czasem odłożyć książkę i zastanowić się nad własną argumentacją omawianych kwestii.
Obejrzałam film: niewątpliwie piękna Szkocja tym razem przedstawiona wiernie – na ogół paskudna pogoda, przestrzeń, zwykli ludzie. I tylko gdzieś tam nie pierwszej młodości vanem włóczy się Scarlett Johansson w poszukiwaniu przystojnych, zdrowych i dobrze zbudowanych mężczyzn. Przyznaję, film mocno mnie zaintrygował. Łamałam sobie głowę, by połączyć wątki w jakąś w miarę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-08-20
Hejtować ani pluć jadem nie będę. Oceniać też nie. Powiem za to krótko - nie ten target. Może dla nastolatek/romantyczek itp??
Hejtować ani pluć jadem nie będę. Oceniać też nie. Powiem za to krótko - nie ten target. Może dla nastolatek/romantyczek itp??
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-08-30
2016-08-01
2016-07-24
2016-07-03
2016-06-20
Opasły paszkwil. Grubaśne tomisko zupełnie bez klimatu, bez polotu, fatalnie napisane. Jednym słowem – grafomania. Nie wiem skąd tak wiele pozytywnych opinii. Jedyną rzecz, którą jestem w stanie poczytać na plus to pomysł: ekscentryczny i tajemniczy reżyser filmów grozy.
Miało być mrocznie, niebezpiecznie, zaskakująco, a wyszło groteskowo. Thriller to nie bigos, żeby wrzucać do niego wszystko co znajdzie się pod ręką. Autorka lepiej by zrobiła koncentrując się na kilku aspektach i je zgłębiając. Bohaterom też przydałby się rutinoscorbin. Prowadzenia za rączkę też nie lubię.
Jeśli ktoś nastawia się na klimat Lyncha i/lub Kinga – szkoda czasu. Miłośnikom inteligentnej i zagmatwanej intrygi – odradzam.
Opasły paszkwil. Grubaśne tomisko zupełnie bez klimatu, bez polotu, fatalnie napisane. Jednym słowem – grafomania. Nie wiem skąd tak wiele pozytywnych opinii. Jedyną rzecz, którą jestem w stanie poczytać na plus to pomysł: ekscentryczny i tajemniczy reżyser filmów grozy.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMiało być mrocznie, niebezpiecznie, zaskakująco, a wyszło groteskowo. Thriller to nie bigos, żeby...