-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2019-01-01
W czasach w których wszyscy mają tyle do powiedzenia na temat wszystkiego, bez względu na zakres wiedzy, świadomość, informacje itd. muzyką dla moich uszu i prawdziwym ukojeniem było "nie wiem" tak często powtarzające się w książce. Prosty, przejmujący język, w sumie prosta historia, w której nie ma spektakularnych zdarzeń a tak wciągająca. U mnie usadowiła się gdzieś w przeponie i tam ją czułam fizycznie, długo ze mną zostanie.
W czasach w których wszyscy mają tyle do powiedzenia na temat wszystkiego, bez względu na zakres wiedzy, świadomość, informacje itd. muzyką dla moich uszu i prawdziwym ukojeniem było "nie wiem" tak często powtarzające się w książce. Prosty, przejmujący język, w sumie prosta historia, w której nie ma spektakularnych zdarzeń a tak wciągająca. U mnie usadowiła się gdzieś w...
więcej mniej Pokaż mimo toW porównaniu do Grzebałkowskiej albo Kuźniak (od książek których nie mogę się oderwać, czytam odwracając kotlety i jedząc zupę, albo cytując domownikom fragmenty albo płacząc albo śmiejąc się w głos), książka jest napisana ciut mniej ciekawie, choć w sumie niczego jej nie brak. Przeczytać z pewnością warto chociażby powodu samej bohaterki. Jednak niesprawiedliwością byłoby nie docenić pracy autorki. Książka napisana obiektywnie, co bardzo cenię bo myślę że nie łatwo napisać książki o kimś kogo się lubi w sposób obiektywny a autorka lubiła swoją bohaterkę. To nie był stracony czas.
W porównaniu do Grzebałkowskiej albo Kuźniak (od książek których nie mogę się oderwać, czytam odwracając kotlety i jedząc zupę, albo cytując domownikom fragmenty albo płacząc albo śmiejąc się w głos), książka jest napisana ciut mniej ciekawie, choć w sumie niczego jej nie brak. Przeczytać z pewnością warto chociażby powodu samej bohaterki. Jednak niesprawiedliwością byłoby...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-01-04
Niestety. Dla mnie za mało literatury w literaturze. Wszystko to jakoś jest pobieżne, bez wgryzania się w istotę, realizmu magicznego tu za mało żeby chociaż psychologicznie ? - tez za mało, wątek miłosny ? - absolutnie niedopowiedziany. Miałam wrażenie że liżę lizaka z minimalną zawartością cukru. Taki sposób opowiadania jest dobry na bajdurzenie przy ognisku ale to nie jest literatura ! Smutne. Można przeczytać jako ciekawostkę - może to jest jakaś książka na przestrzeni roku, jednak porównanie do Myśliwskiego i Tokarczuk ? - no wydawca mocno przeholował. Trzymam kciuki za autora, może następna będzie lepsza ? Nie wyobrażam sobie że Dygot miałby się obronić za 10 lat czy 15.
PS a okładka jest ohydna i okropna, mój nr jeden wśród najgorszych okładek przynajmniej dekady, co to jest ; strona tytułowa czasopisma dla studentów Wydziału Projektowania Dzianin ?
Niestety. Dla mnie za mało literatury w literaturze. Wszystko to jakoś jest pobieżne, bez wgryzania się w istotę, realizmu magicznego tu za mało żeby chociaż psychologicznie ? - tez za mało, wątek miłosny ? - absolutnie niedopowiedziany. Miałam wrażenie że liżę lizaka z minimalną zawartością cukru. Taki sposób opowiadania jest dobry na bajdurzenie przy ognisku ale to nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-09-30
"Wielka powieść europejka"? - oto dowód na to że książka jest produktem i jako taki musi się sprzedać więc idziemy na całość.
No bardzo niedobrze, z całym szacunkiem do autora, którego poza tą książką nie znam i nie jego chcę oceniać a tylko toż "dzieło".
Jakże można tak niewiele powiedzieć przez tak wiele słów. Po co tak komplikować sprawy skoro prostota bywa tak urzekająco rozbrajająca i rozbijająca na cząstki elementarne. Autor okrutnie przekombinował i formą zabił treść, kluczył, kręcił, obchodził, żeby wreszcie rzucić coś co zawsze było tylko ochłapem. Czekałam na narodziny olbrzyma, bolało przez 700 stron i objawił mi się karzeł. Nie mój cyrk, nie moje małpy.
"Wielka powieść europejka"? - oto dowód na to że książka jest produktem i jako taki musi się sprzedać więc idziemy na całość.
No bardzo niedobrze, z całym szacunkiem do autora, którego poza tą książką nie znam i nie jego chcę oceniać a tylko toż "dzieło".
Jakże można tak niewiele powiedzieć przez tak wiele słów. Po co tak komplikować sprawy skoro prostota bywa tak...
2014-10-31
Ostra jak brzytwa, krótkie cięcia skalpelem, boli ale nie krwawi. Tak wygląda prawda.
Ostra jak brzytwa, krótkie cięcia skalpelem, boli ale nie krwawi. Tak wygląda prawda.
Pokaż mimo to2015-01
Niesamowita i sama opowieść i sposób jej opowiadania, chociaż zdecydowanie wolę prozę osadzona w bardziej mi współczesnych czasach sączyłam tę książkę z ogromną przyjemnością. Ze mną najczęściej bywa tak, że książki odczuwam na podniebieniu, jakby miały smak. Ta ma głęboki smak kawy, ziemi, wilgoci, kadzideł, gorzkawy. Smak czasów w których liczył się duch a pojęcie produktu jako najwyższej wartości nie istniało. Sposób opowiadania dotyka do żywego, ta opowieść płynie, przepełnia , przenika i odpływa a jednak pozostaje.
I jest w niej coś obojętnego jak przemijanie a jednocześnie tak czułego, że nie można powstrzymać łez.
"I staje się zupełnie jasne, że te ciała (zmarłych) są jak liście, w których na jeden sezon, kilka miesięcy zamieszkało światło. Potem opadają martwe i suche i ciemność miele je na proch".
Niesamowita i sama opowieść i sposób jej opowiadania, chociaż zdecydowanie wolę prozę osadzona w bardziej mi współczesnych czasach sączyłam tę książkę z ogromną przyjemnością. Ze mną najczęściej bywa tak, że książki odczuwam na podniebieniu, jakby miały smak. Ta ma głęboki smak kawy, ziemi, wilgoci, kadzideł, gorzkawy. Smak czasów w których liczył się duch a pojęcie...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-07-22
Chyba zaczęłam od końca bo moja pierwsza książka Witkowskiego. Po obejrzeniu w dziecięctwie „milczenie owiec” „siedem” etc, potem są wszystkie możliwe serie na discovery o morderstwach, mamy jeszcze id polsat i z 5 kanałów gdzie stale można obejrzeć jak to pan zabił panią a potem ją zjadł 24/doba. Normalka. Do tego od czasu do czasu wyłania się jakiś Josef Fritzl, boleśnie daleki od fikcji. Ciężko jest stworzyć oryginalny wątek kryminalny, takie czasy, co zrobić i też Witkowski go nie stworzył. Wątek kryminalny jest nawet b. niedobry, policja nieudolna, są jakieś tropy nie tropione, postać dochodzeniowca - chudego i wyblakłego faceta w średnim wieku stylizującego się na studencika o niewyjaśnionej orientacji seksualnej, nie przypomina on w niczym twardego gliny z 3 dniowym zarostem, z umęczonym spojrzeniem, który walczy z całym złem tego świata. Wszystko tu jest złe.
Jednak wybaczam, nie wiem co chciał napisać Witkowski – kryminał ? Jeśli tak to mi się nie podoba, podoba mi się wszystko to co nie jest kryminałem w tej książce. Te Anki Jantar i Paule, te ich prochy i głupoty które plotą, trochę to takie jakby almodovarowe w literaturze. Nie-głupie, nie-ciężkie, nie-pretensjonalne, w sam raz na upalne lato w wiejskiej rezydencji z basenem.
Za rok w mojej pamięci nie będzie śladu po krawcu ani tym żenującym wątku ale gdy ktoś zapyta o „zbrodniarza i dziewczynę” po głowie będzie dudnił dalekim echem „ śmiech, który niszczy, unieważnia wszystko, jak niszczarka do dokumentów” a potem cisza i niebicie serca.
Chyba zaczęłam od końca bo moja pierwsza książka Witkowskiego. Po obejrzeniu w dziecięctwie „milczenie owiec” „siedem” etc, potem są wszystkie możliwe serie na discovery o morderstwach, mamy jeszcze id polsat i z 5 kanałów gdzie stale można obejrzeć jak to pan zabił panią a potem ją zjadł 24/doba. Normalka. Do tego od czasu do czasu wyłania się jakiś Josef Fritzl,...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-07-30
Nie lubię kryminałów, nie czytam, kilka mam, przez ostatni miesiąc to drugi seryjny zabójca jakiego przyszło mi poznać, myślę że to wystarczająco jak na tę dekadę. Jednak tak rzadko powtarzalna konstelacja planet, cała energia kosmosu oraz szczypta tzw. losu spowodowała że któregoś popołudnia wzięłam "Głowę Minotaura" do ręki i przeczytałam. Jestem pełna podziwu dla autora, jakiż kunszt, rzemiosło, dbałość o szczegóły, oddanie klimatu, staranność, kłaniam się w pas. Zazgrzytały mi zęby tylko raz - pod koniec , może przez 5 stron ale nie będę się czepiać, już prawie nie pamiętam. Przeczytałam z przyjemnością, spędziłam uroczy czas w towarzystwie dżentelmenów rocznik ok. 1900. Było miło, pozostaje czekać na powrót podobnej konstelacji. Nie będzie to prędko. :)
Nie lubię kryminałów, nie czytam, kilka mam, przez ostatni miesiąc to drugi seryjny zabójca jakiego przyszło mi poznać, myślę że to wystarczająco jak na tę dekadę. Jednak tak rzadko powtarzalna konstelacja planet, cała energia kosmosu oraz szczypta tzw. losu spowodowała że któregoś popołudnia wzięłam "Głowę Minotaura" do ręki i przeczytałam. Jestem pełna podziwu dla autora,...
więcej mniej Pokaż mimo toJoanna Bator, głośno było o "Ciemno, prawie noc", widziałam rozdanie nagród, piękna kobieta a zawsze wydawało mi się że za nazwiskiem Bator kryje się kobieta l. 59, z włosami naturalnie falowanymi, ale jak po rozkładającej się trwałej, lekko otyła, w okularach, bez makijażu ogólnie w kolorystyce listopadowej jesieni, spowita mgłą z marlboro. Pani Joanna jest dokładnie przeciwieństwem tego wyobrażenia a kto nie lubi być mile zaskakiwanym ? Widziałam kilka rozmów w tv kultura, "super babka, coś przeczytam" myślę sobie i wybór padł na "Rekina ... " i cóż za rozczarowanie. Felietony czy co to jest jakieś banalne, nigdy nie byłam w Japonii, moja znajomość tej kultury opiera się na kilkunastu obejrzanych filmach fabularnych madeinjapan. Pani Bator nie napisała w tej książce o Japonii nic czego bym nie wiedziała a wiem niewiele. Przeciętna wielbicielka czytania wszystkiego co wpada w ręce, w tym etykiet z produktów spożywczych i dodatku do wyborczej pt wysokie obcasy napisałaby takich felietonów dziesiątki, tylko w sprawach b. szczegółowych wspomagając się wyszukiwarką. A te pytania na końcu większości felietonów mające na celu chyba zreflektowanie czytelnika, no żenada, normalnie fizycznie mnie bolały, gdzieś w kręgosłupie i w zębach. Już długo nie wezmę się za nic p. Joanny B., wolę popatrzeć jak sobie rozmawia na kulturze.
Joanna Bator, głośno było o "Ciemno, prawie noc", widziałam rozdanie nagród, piękna kobieta a zawsze wydawało mi się że za nazwiskiem Bator kryje się kobieta l. 59, z włosami naturalnie falowanymi, ale jak po rozkładającej się trwałej, lekko otyła, w okularach, bez makijażu ogólnie w kolorystyce listopadowej jesieni, spowita mgłą z marlboro. Pani Joanna jest dokładnie...
więcej mniej Pokaż mimo toLubię Kereta. Przeczytać opowiadanie Kereta to jak przeczytać ogłoszenie w gazecie, czysta treść, czysta forma, żadnego czarowania. Niby nic, krótko, lapidarnie a nie można tego zapomnieć przez wiele dni. Uwielbiam go bo lubię gdy coś jest czymś innym niż jest.
Lubię Kereta. Przeczytać opowiadanie Kereta to jak przeczytać ogłoszenie w gazecie, czysta treść, czysta forma, żadnego czarowania. Niby nic, krótko, lapidarnie a nie można tego zapomnieć przez wiele dni. Uwielbiam go bo lubię gdy coś jest czymś innym niż jest.
Pokaż mimo to2014-07-11
Autor jest prorokiem "będzie gorzej" czytam i czytam i jest tylko gorzej, czym dalej tym gorzej, dobrnęłam do połowy i daruję sobie resztę. Bełkot nastolatka spod budki z piwem, któremu imponuje środowisko wyrzutków (czyt. pijaków i kryminalistów), coś jakbym czytała dziennik kumpla z liceum który chce być "inny". Nic się za tym nie kryje. Może w latach 80 wszystko co wyszło w podziemiu było super, może czasy się zmieniają, nic w tej książce nie znalazłam dla siebie odkrywczego/zabawnego/intrygującego. Nie wiem, nie znam się, zarobiona jestem ...
Autor jest prorokiem "będzie gorzej" czytam i czytam i jest tylko gorzej, czym dalej tym gorzej, dobrnęłam do połowy i daruję sobie resztę. Bełkot nastolatka spod budki z piwem, któremu imponuje środowisko wyrzutków (czyt. pijaków i kryminalistów), coś jakbym czytała dziennik kumpla z liceum który chce być "inny". Nic się za tym nie kryje. Może w latach 80 wszystko co...
więcej mniej Pokaż mimo to
Zachęcona opiniami chciałam kupić, jednak cena 55 zł z przesyłką jest mocno zaporowa :(. Porównuję noblistkę Olgę Tokarczuk i Księgi Jakubowe i cena podobna a zawartości nie trzeba komentować. Oczywiście doceniam pracę ilustratorki itd jednak mimo wszystko .... to książka "jednorazowa".
Zachęcona opiniami chciałam kupić, jednak cena 55 zł z przesyłką jest mocno zaporowa :(. Porównuję noblistkę Olgę Tokarczuk i Księgi Jakubowe i cena podobna a zawartości nie trzeba komentować. Oczywiście doceniam pracę ilustratorki itd jednak mimo wszystko .... to książka "jednorazowa".
Pokaż mimo to