-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2017-04-17
2017-04-16
2017-04-14
2017-03-26
2017-03-19
2017-03-12
2017-02-25
2017-02-25
2017-02-22
2017-02-19
2017-02-12
2017-02-09
2017-02-05
2017-02-01
2017-01-31
2017-01-29
2017-01-22
Nie ma się co oszukiwać - do przeczytania "Prawdodziejki" przekonał mnie blurb z rekomendacją Sary J. Maas. I może jednak książka nie wylądowała na mojej półce z ulubionymi pozycjami, ale zdecydowanie stanowiła ciekawą, intrygującą lekturę.
Mamy przedstawione dwie czarodziejki: Safi i Iseult, więziosiostry, co oznacza mniej więcej tyle, że są powiązane ze sobą nićmi Więzi. Safi posiada dość niecodzienną moc, a mianowicie potrafi rozróżniać prawdę od kłamstwa - z tego powodu wiele osób chciałoby mieć ją po swojej stronie, aby móc wykorzystać jej zdolności. A skoro kończy się Rozejm między imperiami, mogłaby odegrać kluczową rolę. Z kolei Iseult jest więziodziejką - czyli widzi nici Więzi. Albo i coś więcej, ale sama jeszcze nie do końca to rozumie.
Ogólnie rzecz biorąc, "Prawdodziejka" naprawdę mi się podobała. Postaci są ciekawie wykreowane, niektórych lubi się bardziej, a niektórych mniej. Akcja przez cały czas utrzymuje się mniej więcej na tym samym poziomie. Fabuła jest złożona, podobnie jak świat, w którym rozgrywa się całość - a, nie oszukujmy się, wykreowanie świata fantasy, który rządzi się swoimi regułami i przy okazji ma sens, jest naprawdę trudnym zadaniem, więc brawa dla Susan Dennard za podołanie temu zadaniu!
Ale mimo to ciągle czułam, że czegoś mi brakuje. Jakiegoś zaskoczenia, nagłego zwrotu akcji, punktu kulminacyjnego. Albo chociaż wyraźniejszego zarysowania głównego konfliktu. Niestety coś takiego nie nastąpiło i uważam za największą wadę tej książki.
Plusy jednak przeważają, więc na pewno sięgnę po drugą część. Miejmy nadzieję, że w końcu wydarzy się coś "dużego" - bo historia zdecydowanie ma na to potencjał. Polecam!
Nie ma się co oszukiwać - do przeczytania "Prawdodziejki" przekonał mnie blurb z rekomendacją Sary J. Maas. I może jednak książka nie wylądowała na mojej półce z ulubionymi pozycjami, ale zdecydowanie stanowiła ciekawą, intrygującą lekturę.
Mamy przedstawione dwie czarodziejki: Safi i Iseult, więziosiostry, co oznacza mniej więcej tyle, że są powiązane ze sobą nićmi Więzi....
2017-01-15
Pozycja warta przeczytania, jeśli lubi się klimat i styl Hemingwaya. Czyli raczej nie dla każdego.
Pozycja warta przeczytania, jeśli lubi się klimat i styl Hemingwaya. Czyli raczej nie dla każdego.
Pokaż mimo to2017-01-15
Po takim absolutnym klasyku spodziewałam się czegoś więcej. Chyba stąd bierze się moje rozczarowanie po przeczytaniu tej pozycji.
Fabuły chyba nie trzeba nikomu przedstawiać - stary rybak Santiago, po osiemdziesięciu czterech dniach niepowodzenia na morzu, usiłuje złowić marlina. Nie poddaje się mimo wszystkich przeciwności losu, walczy do samego końca. To tyle.
Właśnie w tym leży problem - to tyle. Piękno leży w prostocie, ale tylko do pewnego momentu. Jeśli odłożymy na bok morał dotyczący walki o swoje, dążenia do celu i wszystkich innych synonimów, pozostaje nam parędziesiąt stron opisu tego, jak łódkę ciągnie duża ryba. A to niestety nie jest wystarczające - przynajmniej dla mnie.
Może i ikoniczną powieść Hemingwaya warto przeczytać - ale chyba tylko dla samego faktu, że można ją odhaczyć jako "Przeczytane".
Po takim absolutnym klasyku spodziewałam się czegoś więcej. Chyba stąd bierze się moje rozczarowanie po przeczytaniu tej pozycji.
Fabuły chyba nie trzeba nikomu przedstawiać - stary rybak Santiago, po osiemdziesięciu czterech dniach niepowodzenia na morzu, usiłuje złowić marlina. Nie poddaje się mimo wszystkich przeciwności losu, walczy do samego końca. To tyle.
Właśnie w...
2016-12-28
Krótka historia: ostatnio w przerwie między lekcjami, gdy większość osób jeszcze znajdowała się w klasie, wywiązała się pobieżna rozmowa na temat równości. Jasno określiłam swoje stanowisko, i gdy kolega spytał się "Jesteś feministką czy co?" - tonem sugerującym na to, iż równie dobrze mogłaby to być obelga - odpowiedziałam "Tak, jestem". Reakcje: "to chore", "słyszałem, że jakaś feministka kiedyś zrobiła/powiedziała…" i inne tego typu. Nauczycielka: "Nie no, nie mieszaj się w te sprawy, to głupie…".
Autorka eseju poruszyła ten problem już na początku tekstu - w dzisiejszych czasach słowo "feministka" jest bardzo obarczone i posiada pejoratywny wydźwięk dla osób, które nie znają się na temacie. Feministka nienawidzi mężczyzn i przy najlepszej okazji pobije jakiegoś, gdy ten się do niej odezwie. Feministka się nie pomaluje, pewnie w ogóle jest brzydka i niezadbana, wiecznie zła. Feministka jest skrycie nieszczęśliwa, ponieważ prawdą ogólną jest to, że każda kobieta potrzebuje mężczyzny, aby mogła być zadowolona ze swojego życia.
Najgorsze jest to, że podobne myślenie tak utrwala się obecnie w naszym społeczeństwie, że podobne komentarze usłyszałam nie tylko od mężczyzn, ale i od kobiet. Ponieważ "dawniej, skoro to mężczyzna zawsze był silniejszy, to on polował, podczas gdy kobieta zajmowała się domem" - i tak dalej. Autorka również o tym wspomina - kultura się zmienia. To mogło być aktualne tysiąc lat temu, ale teraz mamy inne możliwości i nie powinniśmy bazować na stereotypach związanych z płcią, tylko na faktycznych umiejętnościach człowieka.
W ten sposób pani Adichie obala wszystkie te komentarze, w świetny sposób opisując ten problem, tę wadę naszego społeczeństwa. Jasno określa swoje stanowisko i widoczne jest, że z wyraźnym szacunkiem odnosi się do każdego człowieka, niezależnie od płci - nie umniejsza mężczyzn i tego, że ich również spotykają krzywdzące stereotypy i oczekiwania społeczeństwa, ale - jak to sama wspomniała - ta książka jest o feminizmie.
Przeczytanie tego eseju zajmuje zaledwie krótką chwilę - i naprawdę warto ją poświęcić. Tekst poszerza perspektywę, porusza mnóstwo istotnych tematów, a przy tym jest dobrze napisany. Uważam, że każdy powinien sięgnąć po tę pozycję - gdyby każdy wziął sobie do serca słowa autorki, nasz świat stałby się o wiele lepszy.
Krótka historia: ostatnio w przerwie między lekcjami, gdy większość osób jeszcze znajdowała się w klasie, wywiązała się pobieżna rozmowa na temat równości. Jasno określiłam swoje stanowisko, i gdy kolega spytał się "Jesteś feministką czy co?" - tonem sugerującym na to, iż równie dobrze mogłaby to być obelga - odpowiedziałam "Tak, jestem". Reakcje: "to chore",...
więcej Pokaż mimo to