-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać246
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2017-02-19
2017-01-15
2017-01-15
Po takim absolutnym klasyku spodziewałam się czegoś więcej. Chyba stąd bierze się moje rozczarowanie po przeczytaniu tej pozycji.
Fabuły chyba nie trzeba nikomu przedstawiać - stary rybak Santiago, po osiemdziesięciu czterech dniach niepowodzenia na morzu, usiłuje złowić marlina. Nie poddaje się mimo wszystkich przeciwności losu, walczy do samego końca. To tyle.
Właśnie w tym leży problem - to tyle. Piękno leży w prostocie, ale tylko do pewnego momentu. Jeśli odłożymy na bok morał dotyczący walki o swoje, dążenia do celu i wszystkich innych synonimów, pozostaje nam parędziesiąt stron opisu tego, jak łódkę ciągnie duża ryba. A to niestety nie jest wystarczające - przynajmniej dla mnie.
Może i ikoniczną powieść Hemingwaya warto przeczytać - ale chyba tylko dla samego faktu, że można ją odhaczyć jako "Przeczytane".
Po takim absolutnym klasyku spodziewałam się czegoś więcej. Chyba stąd bierze się moje rozczarowanie po przeczytaniu tej pozycji.
Fabuły chyba nie trzeba nikomu przedstawiać - stary rybak Santiago, po osiemdziesięciu czterech dniach niepowodzenia na morzu, usiłuje złowić marlina. Nie poddaje się mimo wszystkich przeciwności losu, walczy do samego końca. To tyle.
Właśnie w...
2016-12-28
2016-12-13
2016-12-11
2016-12-02
2016-11-27
2016-11-07
2016-11-02
Morał morałem, ale "Ferdydurke" absolutnie do mnie nie trafia. Groteskowa forma sprawia, że przez lekturę ciężko przebrnąć. Całość to praktycznie blok tekstu, niewiele akcji i dialogów, przez co czyta się wolno i trudno się skupić. Może niektórym odpowiadają powieści tego typu - dla mnie to jednak katorga…
Morał morałem, ale "Ferdydurke" absolutnie do mnie nie trafia. Groteskowa forma sprawia, że przez lekturę ciężko przebrnąć. Całość to praktycznie blok tekstu, niewiele akcji i dialogów, przez co czyta się wolno i trudno się skupić. Może niektórym odpowiadają powieści tego typu - dla mnie to jednak katorga…
Pokaż mimo to2016-10-30
Do "Mikołaja…" nastawiałam się dość negatywnie. Oświecenie, pierwsze strony to praktycznie blok tekstu, niewiele dialogów - takie rzeczy odrzucają mnie z miejsca. I faktycznie, pierwsza księga z trzech stanowiła jakąś mękę - tytułowy Doświadczyński dorastał, uczył się, wyjeżdżał do innych krajów i popadał w długi. Brzmi fascynująco, jak wszyscy pewnie zdążyli zauważyć.
Później nieco się rozkręca. Naszemu ulubionemu Mikołajowi rozbija się statek i ląduje na wyspie Nipuanów - plemienia żyjącego tam od pokoleń. Gdy tylko udaje mu się nauczyć ich języka, postanawia tam mieszkać (przynajmniej tymczasowo) i uczyć się od obywateli Nipu. Głównie chodzi o to, że ich społeczeństwo to kompletna utopia - wszyscy wszystkich lubią, negatywne słowa nawet nie istnieją, po prostu kraina mlekiem i miodem płynąca. Całkiem przychylna wizja, ale Mikołaj woli wracać do swoich europejskich długów.
Ta księga była już dużo lepsza, chociaż ciągle jedyne dialogi stanowiły praktycznie pięciostronne wykłady Nipuanów. (Swoją drogą: na początku powiedziane było, że ich język jest bardzo ubogi. Parę stron później ich wypowiedzi zaczęły osiągać poziom ówczesnych filozofów. Coś tu nie pasuje.)
Trzecia księga jest gorsza od drugiej, ale zasadniczo czyta się dobrze. Wtedy Mikołaj ma faktycznie wiele tytułowych przypadków, więc przynajmniej coś się dzieje.
Ogólnie rzecz biorąc, Doświadczyński nie okazał się taki straszny - czyta się w miarę szybko i dobrze, chociaż momentami można nieco "odpłynąć". Ale sądzę, że to pozycja, którą warto przeczytać.
Do "Mikołaja…" nastawiałam się dość negatywnie. Oświecenie, pierwsze strony to praktycznie blok tekstu, niewiele dialogów - takie rzeczy odrzucają mnie z miejsca. I faktycznie, pierwsza księga z trzech stanowiła jakąś mękę - tytułowy Doświadczyński dorastał, uczył się, wyjeżdżał do innych krajów i popadał w długi. Brzmi fascynująco, jak wszyscy pewnie zdążyli...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-10-29
2016-09-18
"Księga dżungli" to niewątpliwie ciekawy zbiór opowiadań. Co prawda nie wszystkie historie - przynajmniej moim zdaniem - są równie dobre, ale ogólnie całość czyta się przyjemnie. Na pewno warto sięgnąć po tę pozycję - chociażby dla samego faktu zapoznania się z takim klasykiem.
"Księga dżungli" to niewątpliwie ciekawy zbiór opowiadań. Co prawda nie wszystkie historie - przynajmniej moim zdaniem - są równie dobre, ale ogólnie całość czyta się przyjemnie. Na pewno warto sięgnąć po tę pozycję - chociażby dla samego faktu zapoznania się z takim klasykiem.
Pokaż mimo to2016-09-22
Świetna, lekka powieść jednego z moich ulubionych autorów z dawnych lat. Czyta się naprawdę przyjemnie - polecam!
Świetna, lekka powieść jednego z moich ulubionych autorów z dawnych lat. Czyta się naprawdę przyjemnie - polecam!
Pokaż mimo to2016-09-18
To chyba najnudniejsza książka, jaką w życiu przeczytałam. Czytanie "Syzyfowych prac" okazało się syzyfową pracą.
To chyba najnudniejsza książka, jaką w życiu przeczytałam. Czytanie "Syzyfowych prac" okazało się syzyfową pracą.
Pokaż mimo to2016-09-13
2015-12-06
"Kamienie na szaniec" musiałam przeczytać do szkoły, ale po lektury zasadniczo sięgam z pozytywnym nastawieniem. Powieść jest naprawdę bardzo dobra, trzeba przyznać - jednak po prostu to niekoniecznie moje klimaty. Podoba mi się styl pisania autora, sposób przedstawienia wszystkich wydarzeń, dokonań bohaterów. Nigdy jednak nie przepadałam za tymi czasami ani tym gatunkiem, nie potrafię się wczuć w literaturę faktu. Sądzę jednak, że "Kamienie na szaniec" warto przeczytać - to jedna z tych powieści, które naprawdę powinno się znać.
"Kamienie na szaniec" musiałam przeczytać do szkoły, ale po lektury zasadniczo sięgam z pozytywnym nastawieniem. Powieść jest naprawdę bardzo dobra, trzeba przyznać - jednak po prostu to niekoniecznie moje klimaty. Podoba mi się styl pisania autora, sposób przedstawienia wszystkich wydarzeń, dokonań bohaterów. Nigdy jednak nie przepadałam za tymi czasami ani tym gatunkiem,...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-03-18
2016-01-06
"Romeo i Julia" to dzieło, które zna chyba każdy - byłabym szczerze zdziwiona, gdyby ktoś o nim ani razu nie słyszał. Może nie wszyscy czytali, oglądali, ale nawiązania, cytaty, paralele pojawiają się w życiu codziennym i w wielu innych utworach.
Krótko mówiąc, mamy Romea i Julię, którzy są w sobie zakochani na zabój (ta druga ma niespełna czternaście lat, ale takie były czasy, więc można zaakceptować ten fakt). Problem w tym, że ich rodziny się nie dogadują, wręcz przeciwnie - konflikt istnieje od wielu lat i nic nie zapowiada, że miałby się skończyć. Później pojawiają się rozmaite intrygi, wiele osób umiera w dramatyczny sposób, i na tym koniec.
Zacznę od plusów - zasadniczo lubię dramaty, podoba mi się to, że każdy bohater ma swój wyjątkowy styl wypowiadania się, po paru linijkach tekstu jesteśmy w stanie stwierdzić, która postać właśnie "przemawia". Niektórych lubiłam, a za innymi nie przepadałam już od samego początku. Poza tym sam sposób przedstawienia, napisania całości, jest naprawdę dobry i nie ma się co dziwić, że to dzieło zdobyło taką popularność. Dlatego od strony technicznej jest genialnie. Pomysł też ciekawy, dobrze rozwinięty.
Ale, jak się przyjrzeć bliżej, to parę rzeczy w fabule mi po prostu nie odpowiada, nawet jeśli zostało to świetnie opisane. Przez wiele miesięcy Romeo jest na zabój zakochany w Rosalinie, wzdycha do niej, wielbi ją bezgranicznie - aż tu nagle pojawia się Julia i ten całkowicie zmienia zdanie. Co tam Rosalina, którą kochał od dawna? W ułamku sekundy o niej zapomina, teraz uwielbia tylko i wyłącznie Julię, tamta nie ma znaczenia. Czy tylko mi to nie pasuje?
Mniejsza z tym, ostatecznie nie wpływa to na całokształt aż tak bardzo. Zasadniczo rzecz biorąc, dramat mi się podobał i sądzę, że po taki klasyk powinien sięgnąć każdy. Polecam!
"Romeo i Julia" to dzieło, które zna chyba każdy - byłabym szczerze zdziwiona, gdyby ktoś o nim ani razu nie słyszał. Może nie wszyscy czytali, oglądali, ale nawiązania, cytaty, paralele pojawiają się w życiu codziennym i w wielu innych utworach.
Krótko mówiąc, mamy Romea i Julię, którzy są w sobie zakochani na zabój (ta druga ma niespełna czternaście lat, ale takie były...
2015-10-11
"Dywizjon 303" Fiedlera to krótka powieść, reportaż dotyczący wkładu Polaków w Bitwę o Brytanię. Autor przybliża nam najważniejsze wydarzenia dotyczące tytułowego Dywizjonu 303, czasem skupia się również na konkretnych osobach.
"Dywizjon 303" to z całą pewnością książka bardzo dobra, stanowi ważną lekturę, nie da się z tym nie zgodzić. Po prostu nie są to moje klimaty - historią nigdy się nie interesowałam, nie można mnie również uznać za fankę literatury faktu. Mimo to - polecam, bo na pewno powinno się tę powieść przeczytać.
"Dywizjon 303" Fiedlera to krótka powieść, reportaż dotyczący wkładu Polaków w Bitwę o Brytanię. Autor przybliża nam najważniejsze wydarzenia dotyczące tytułowego Dywizjonu 303, czasem skupia się również na konkretnych osobach.
"Dywizjon 303" to z całą pewnością książka bardzo dobra, stanowi ważną lekturę, nie da się z tym nie zgodzić. Po prostu nie są to moje klimaty -...
Pozycja warta przeczytania, jeśli lubi się klimat i styl Hemingwaya. Czyli raczej nie dla każdego.
Pozycja warta przeczytania, jeśli lubi się klimat i styl Hemingwaya. Czyli raczej nie dla każdego.
Pokaż mimo to