-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2024-04-23
Czy wojna wszędzie i zawsze jest taka sama? Nie dla tych, którzy biorą w niej udział i padają jej ofiarami. Książka Iman Humaydan Younes opowiada o tragizmie wojny domowej w Libanie poprzez losy czterech kobiet. Jest to przejmujące, ale literacko niespełnione. Opowieść rwie sie, sprawia wrażenie nieco chaotycznej, losy kobiet wiążą się, a czasem płyną zupełnie niezależnie, brak w tej książce struktury, przez co, przynajmniej mnie, wydała się męcząca i mimo, że liczy zaledwie 200 stron dość długo się z nią walcowałam.
Czy wojna wszędzie i zawsze jest taka sama? Nie dla tych, którzy biorą w niej udział i padają jej ofiarami. Książka Iman Humaydan Younes opowiada o tragizmie wojny domowej w Libanie poprzez losy czterech kobiet. Jest to przejmujące, ale literacko niespełnione. Opowieść rwie sie, sprawia wrażenie nieco chaotycznej, losy kobiet wiążą się, a czasem płyną zupełnie niezależnie,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-18
Ta książka rozdziera serce. Autor, człowiek, który walczył opowiada nam o człowieku, który walczył. Brał udział w wojnie. Był żołnierzem. Strzelał. Zabijał. Zbierał szczątki swoich kumpli. Był ranny. Przeżył. I o tym przeżyciu jest to opowieść. O tym, co jest potem. Czy można żyć dalej. Jak żyć z tym straszliwym bagażem.
"Smutek wojny" jest jedną z tych opowieści antywojennych i głęboko humanistycznych, która powinna być, moim zdaniem, na liście lektur obowiązkowych. Nie jestem oczywiście tak nawiną, by twierdzić, że jeśli Putin przeczytałby książkę Bao Ninha nie napadłby na Ukrainę. Przywódcy wydają rozkazy i nakazy, a giną ludzie.
Uwaga, teraz dam wyraz mojej naiwności, a co by było gdyby ludzie odmówili strzelania? Arabowie w Hamasie, Żydzi w Izraelu, Rosjanie w Ukrainie itd.?
Książka popada momentami w patos, ale to jakby jeszcze podbija jej siłę. Generalnie czujemy wilgoć dżungli i głosy duchów. I zapach krwi. Piękna i mocna książka. Oparta na prawdziwych przeżyciach autora.
Ta książka rozdziera serce. Autor, człowiek, który walczył opowiada nam o człowieku, który walczył. Brał udział w wojnie. Był żołnierzem. Strzelał. Zabijał. Zbierał szczątki swoich kumpli. Był ranny. Przeżył. I o tym przeżyciu jest to opowieść. O tym, co jest potem. Czy można żyć dalej. Jak żyć z tym straszliwym bagażem.
"Smutek wojny" jest jedną z tych opowieści...
2023-11-09
Najlepsza, przeczytana przeze mnie, książka o Kambodży. Tiziano Terzani swoje serce oddał Azji, a szczególnie uważnie i z zaangażowaniem, ze względu na swoje lewicowe poglądy, śledził losy tego właśnie kraju. Najpierw z entuzjazmem, potem z coraz większym zwątpieniem, rozczarowaniem i przerażeniem. Z korespondencji, które składają się na „Duchy”, wyłania się najnowsza historia z Czerwonymi Khmerami w roli głównej. Teksty Terzaniego pisane dla rozmaitych gazet europejskich są krótkie, treściwe, zawierają samo sedno. Są to teksty dziennikarza, który nawet w krótkich prasowych notatkach, zostawia piętno swojej wrażliwości. Ale przede wszystkim są to relacje na żywo, na gorąco, oddające atmosferę, strach i troskę. Puls wydarzeń, które sprawiły, że Tiziano Terzani nie był już tym samym człowiekiem.
Najlepsza, przeczytana przeze mnie, książka o Kambodży. Tiziano Terzani swoje serce oddał Azji, a szczególnie uważnie i z zaangażowaniem, ze względu na swoje lewicowe poglądy, śledził losy tego właśnie kraju. Najpierw z entuzjazmem, potem z coraz większym zwątpieniem, rozczarowaniem i przerażeniem. Z korespondencji, które składają się na „Duchy”, wyłania się najnowsza...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10-29
Sentymentalna opowieść oparta na motywach życia dziadka autora. Jest przygoda, jest suspens, jest też zaskakująco dużo, jak na powieść popularną, okrucieństwa. To kompletnie nie moja literatura. Przeczytałam ze względu na realia życia w Wietnamie w pierwszej połowie XX wieku. Ale na ile te realia są zgodne z prawdą, nie jestem,oczywiście, w stanie zweryfikować. W sumie przeczytać można, ale szału nie ma.
Sentymentalna opowieść oparta na motywach życia dziadka autora. Jest przygoda, jest suspens, jest też zaskakująco dużo, jak na powieść popularną, okrucieństwa. To kompletnie nie moja literatura. Przeczytałam ze względu na realia życia w Wietnamie w pierwszej połowie XX wieku. Ale na ile te realia są zgodne z prawdą, nie jestem,oczywiście, w stanie zweryfikować. W sumie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10-23
W temacie Kambodży, bardzo mi się sprawdziło czytanie książek w duecie: Zbigniew Domarańczyk „Kampucza. Godzina zero” oraz Peter Fröberg Idling „Uśmiech Pol Pota”. Książka szwedzkiego dziennikarza jest nie tyle relacją o tym, co zdarzyło się w Kambodży, co opowieścią o naiwności lewicowych środowisk w Europie, głównie w Szwecji, ale nie tylko. Jest opowieścią o tzw. pożytecznych idiotach, którzy w imię mglistych lewicowych ideałów, popierali i idealizowali krwawy reżim w Kambodży.
Po terrorze w Rosji sowieckiej , po Holocauście, w czasach, gdy w krajach Bloku Wschodniego panowały brutalne socjalistyczne dyktatury sterowane z ZSRR, grupa ideologicznie zaślepionych ludzi z sytej Szwecji relacjonowała wizytę w ociekającej krwią Kambodży, opisując ją jako we wzorcowy kraj socjalistyczny, gdzie wolność, równość, braterstwo, gdzie rewolucja socjalistyczna się udała, a ludzie żyją dostatnio. To się w pale nie mieści, jak mawia mój tato. A było to w epoce skromnych mediów, braku internetu i przepływu informacji. Strach pomyśleć co by było, gdyby ci ludzie mieli te wszystkie narzędzia do swojej dyspozycji. Nawet jeśli nie interesuje Was Kambodża i Czerwoni Khmerowie to polecam ją jako dość zaskakujący i wkurzający, przynajmniej dla mnie, przykład tego, jak można patrzeć i nie chcieć zobaczyć (o, naiwności!). O tym jak potrafi zaślepić ideowy fanatyzm!
W temacie Kambodży, bardzo mi się sprawdziło czytanie książek w duecie: Zbigniew Domarańczyk „Kampucza. Godzina zero” oraz Peter Fröberg Idling „Uśmiech Pol Pota”. Książka szwedzkiego dziennikarza jest nie tyle relacją o tym, co zdarzyło się w Kambodży, co opowieścią o naiwności lewicowych środowisk w Europie, głównie w Szwecji, ale nie tylko. Jest opowieścią o tzw....
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10-23
W temacie Kambodży, bardzo mi się sprawdziło czytanie książek w duecie: Zbigniew Domarańczyk „Kampucza. Godzina zero” oraz Peter Fröberg Idling „Uśmiech Pol Pota”.
Książka polskiego, nieznanego mi do tej pory, reportera, jest unikatem, bowiem autor razem z dwuosobową ekipą reporterską, wjechał do Kampuczy zaraz po upadku rewolucji Pol Pota w 1979. Temat był mu znany, bowiem już wcześniej relacjonował to, co się tam dzieje, rozmawiając m.in. z jeńcami wziętymi do niewoli przez Wietnamczyków.
To rzadkie świadectwo z położenia ręki na pulsie historii. Jeszcze wszystko jest świeże, jeszcze są ślady, jeszcze nie zgasły ognie, jeszcze nie zagoiły się rany (czy to w ogóle możliwe?). Taka relacja ma swoje atuty, naprawdę czujemy to wszystko na własnej skórze, ma też oczywiście minusy, bo nie ma czasu na weryfikację informacji, ani na pogłębione analizy.
Jest rodzajem wehikułu czasu. Relacją na żywo, prosto z piekła.
Ciekawa lektura, szczególnie, gdy sobie uświadomimy, że tego typu reportaż już nie istnieje. Bo nie ma już niedostępnych miejsc i zawsze znajdzie się ktoś z komórką w ręku, no może z wyłączeniem Korei Północnej.
W temacie Kambodży, bardzo mi się sprawdziło czytanie książek w duecie: Zbigniew Domarańczyk „Kampucza. Godzina zero” oraz Peter Fröberg Idling „Uśmiech Pol Pota”.
Książka polskiego, nieznanego mi do tej pory, reportera, jest unikatem, bowiem autor razem z dwuosobową ekipą reporterską, wjechał do Kampuczy zaraz po upadku rewolucji Pol Pota w 1979. Temat był mu znany, bowiem...
2022-09-16
Nie znałam Aharona Appelfelda, chociaż wydawało mi się, że dość dobrze znam pisarzy izraelskich. "Badenheim 1939" jest książką bardzo oryginalną, z ducha kafkowską.
Jest 1939 roku i autor zabiera nas do tytułowego kurortu. Zjeżdżają się tu co roku, różnego autoramentu, Żydzi, bogaci kuracjusze, mniej wykwintna klientela, podstarzałe prostytutki, kelnerki itp.
Tym razem w kurorcie panuje niepokojąca atmosfera. Miasteczko otaczane jest drutem kolczastym, Żydzi muszą rejestrować się w urzędzie i wszyscy są nakłaniani na wyjazd do Polski, jako tej ziemi obiecanej...
Przewrotne? Upiorne?
Appelfeld nie daje żadnego historycznego backgroundu. Nie ma ani słowa o wojnie. Nazizmie. Faszyzmie. Antysemityzmie.
Jest za to iście kafkowska sytuacja nieuchronności, niepokoju, niepewności, nieokreślonej grozy.
Po mistrzowsku jest to zrobione.
To jedna z bardziej oryginalnych książek o Holocauście, jaką czytałam.
Surowa. Przejmująca. Obrazująca absurd sytuacji.
Upiorna, to słowo najbardziej pasuje mi do książki Aharona Appelfelda "Badenheim 1939".
Nie znałam Aharona Appelfelda, chociaż wydawało mi się, że dość dobrze znam pisarzy izraelskich. "Badenheim 1939" jest książką bardzo oryginalną, z ducha kafkowską.
Jest 1939 roku i autor zabiera nas do tytułowego kurortu. Zjeżdżają się tu co roku, różnego autoramentu, Żydzi, bogaci kuracjusze, mniej wykwintna klientela, podstarzałe prostytutki, kelnerki itp.
Tym razem...
2023-07-20
2023-07-05
Błyskotliwie napisane, ale jednak, moim zdaniem, przerost formy nas treścią.
Błyskotliwie napisane, ale jednak, moim zdaniem, przerost formy nas treścią.
Pokaż mimo to2022-09-16
Po fascynującej przygodzie z książką „Badenheim 1939” nie mogłam się powstrzymać, żeby nie sięgnąć po inną powieść Aharona Appelfelda. W bibliotece znalazłam „Kolej żelazną”. Tu narracja jest zupełnie inna. W „Badenheim 1939” Appelfeld patrzył na swoich bohaterów zimnym okiem, na tym polegała siła tamtej opowieści. W „Kolei żelaznej” wchodzimy od razu w skórę bohatera. Ocalałego. Mężczyzna pokonuje corocznie tą samą trasę koleją. Czy to droga jego ocalenia w czasie wojny? Czy podąża tropem pamięci, która jest jego przekleństwem? W tej podróży ma swoje stałe punkty-przystanki, ma osoby, które odwiedza, a każda z nich ma w sobie okruch jego losu. Zatrzymuje się na jarmarkach, wyszukuje i skupuje stare żydowskie pamiątki, książki i rozmaite przedmioty. Ma też swój tajny plan, podąża tropem nazistowskiego mordercy swoich rodziców, niejakiego Nachtigala, który po wojnie funkcjonuje całkiem jawnie pod własnym nazwiskiem. Zabicie go to misja naszego bohatera.
Narracja, w przeciwieństwie do tej w „Badenheim”, jest gęsta, prowadzona w pierwszej osobie, nasycona refleksjami i subiektywnym obrazem świata.
Bohater to człowiek złamany, nękany wspomnieniami, samotny. Osmalony, jak nazywałaby go Irit Amiel. Jest przedstawicielem pokolenia Żydów, którzy fizycznie ocaleli, ale jednak nie udało im się ocalić życia. Trudna i ciężka lektura. Przytłaczająca. Warta jednak się z nią zmierzyć.
Po fascynującej przygodzie z książką „Badenheim 1939” nie mogłam się powstrzymać, żeby nie sięgnąć po inną powieść Aharona Appelfelda. W bibliotece znalazłam „Kolej żelazną”. Tu narracja jest zupełnie inna. W „Badenheim 1939” Appelfeld patrzył na swoich bohaterów zimnym okiem, na tym polegała siła tamtej opowieści. W „Kolei żelaznej” wchodzimy od razu w skórę bohatera....
więcej mniej Pokaż mimo to2021-03-28
Ależ to jest kunsztowna powieść! Wyobraź sobie, że traktują cię jak zwierzę, zaglądają w zęby, oceniają siłę mięśni, szerokość miednicy. Wyobraź sobie, że sprzedają twoje kolejne dzieci jak młode byczki czy jałówki. Jesteś sprzętem domowym, maszyną do pracy w polu, robotem kuchennym i seksualnym, zabawką. Zrobiono wszystko, byś nie był/ była człowiekiem, a jednak żyjesz, żyjesz, bo czujesz, ból, nienawiść, strach, nie nauczyłaś/łeś się kochać, nie było kiedy, nie było po co. Jak wiele powieści o niewolnictwie czytaliśmy? „Chatę wuja Toma”? Kilka modnych, nagradzanych ostatnio, eleganckich książek jak „Kolej podziemna” czy „Zbieranie kości”? Wciąż jednak głos Toni Morrison brzmi najdonioślej. „Umiłowana” jest jej flagową powieścią. Toni włożyła w nią cały swój kunszt. Powieść jest piekielnie skomplikowana, zarówno na poziomie konstrukcji, jak i narracji i języka. Czytanie jej przypomina rozplątywanie motka wełny. Prosta, ale bardzo mocna, historia opowiedziana została jako metafora. Pełno w niej odniesień biblijnych, mitologicznych, symboli, elementów spirytualnych. Fabuła składa się z przeplatających się planów czasowych dodatkowo porozbijanych na fragmenty, okruchy, z których autorka składa opowiadaną historię na nowo przefiltrowując ją przez emocje i pamięć bohaterów. Konstrukcja tej powieści oparta jest na dekonstrukcji. Mnie ten przesyt, paradoksalnie, odizolował emocjonalnie od opowiadanej historii. „Umiłowana” jest dla mnie, o matko! nie wierzę, że to piszę, przeestetyzowana. Oczywiście jest tam mnóstwo pięknych i przejmujących momentów, sama historia (zresztą z życia wzięta) jest wstrząsająca, jest klimat, jest magia, są emocje, ale … no właśnie w tym „ale” tkwi sedno. „Umiłowana” została uznana za arcydzieło. Zgoda, jednak ja wolę skromniejsze, a przez to wcale nie mniej dotkliwe i przejmujące książki Morrison jak „Pieśń salomonowa”, czy „Najbardziej niebieskie oko”. Z „Umiłowanej” pozostanie mi w głowie kilka scen i opisów, kilka literackich piruetów. Jednak najbardziej zapadła mi w pamięć scena, kiedy stara Murzynka (czuję się upoważniona tak napisać, ponieważ Toni Morrison używa tego słowa) odzyskuje wolność, bo została wykupiona przez syna. „… nagle ujrzała swoje dłonie i przyszła jej do głowy cudownie prosta myśl: te ręce należą do mnie. To są moje ręce. Następnie poczuła kołatanie w piersi i znowu odkryła coś nowego: jej własne bicie serca. Miała to od zawsze? Tę bijącą rzecz? Poczuła się jak głupiec i wybuchnęła głośnym śmiechem. Pan Garner spojrzał przez ramię w jej brązowe oczy i zapytał:
- Co cię tak rozweseliło, Jenny?
Nie mogła opanować śmiechu.
- Moje serce bije - powiedziała.
I była to prawda.
Pan Garner roześmiał się:
- Nie ma się czego bać, Jenny. zachowuj się tak, jak zwykle, to wszystko będzie w porządku.”
Ta monumentalna powieść udowadnia, że literatura ma moc wywoływania demonów, a Toni Morrison ma moc ich pokonywania. Dla mnie najważniejsze po przeczytaniu tej książki jest sparafrazowane pytanie autorki: „co Bóg miał na myśli stwarzając człowieka?
Ależ to jest kunsztowna powieść! Wyobraź sobie, że traktują cię jak zwierzę, zaglądają w zęby, oceniają siłę mięśni, szerokość miednicy. Wyobraź sobie, że sprzedają twoje kolejne dzieci jak młode byczki czy jałówki. Jesteś sprzętem domowym, maszyną do pracy w polu, robotem kuchennym i seksualnym, zabawką. Zrobiono wszystko, byś nie był/ była człowiekiem, a jednak żyjesz,...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-06-22
Nie daję gwiazdek, bo "Dzicy detektywi" mnie pokonali. Nie byłam w stanie wciągnąć się w atmosferę tej powieści, ten rozmach, wielogłos narratorów, trudno było mi złapać z nią jakąś chemię ... może po prostu nie ten czas i nie te emocje. Piszą, że to powieść totalna, wybitna... Z pewnością warto się z nią zmierzyć, nie wykluczam, że może kiedyś. Doceniam, rozmach, zamysł i nowatorstwo pisarza. Wszystko to ciekawe, a przynajmniej zaciekawiające, ale nie dla mnie. Sorry. Zdarza się.
Nie daję gwiazdek, bo "Dzicy detektywi" mnie pokonali. Nie byłam w stanie wciągnąć się w atmosferę tej powieści, ten rozmach, wielogłos narratorów, trudno było mi złapać z nią jakąś chemię ... może po prostu nie ten czas i nie te emocje. Piszą, że to powieść totalna, wybitna... Z pewnością warto się z nią zmierzyć, nie wykluczam, że może kiedyś. Doceniam, rozmach, zamysł i...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04-04
Wszystkie reportaże Jacka Hugo-Badera o Rosji są świetne. Wnikliwe i łotrzykowskie. Napisane z nerwem i pazurem. Niestety wszystkie potwierdzają tezę, że Rosja to stan umysłu. Czytane ponad 20 lat po powstaniu są wciąż aktualne i żywe. Mam wrażenie, że w Rosji nic się nie zmienia, wciąż kręci się w wielkim kole własnej mentalności i historii, obsesji i mitów. Wojna w Czeczeni? Wojna w Afganistanie? Wojna w Ukrainie? Po przeczytaniu tekstów Hugo-Badera sama sobie zadaję pytanie dlaczego rankiem 24 lutego byłam tak zaskoczona, jak mogłam myśleć, że Putin blefuje. Polecam, bo warto, bo to świetna literatura, ale z całego serca życzę autorowi i nam wszystkim, żeby jego książki się zdezaktualizowały.
Wszystkie reportaże Jacka Hugo-Badera o Rosji są świetne. Wnikliwe i łotrzykowskie. Napisane z nerwem i pazurem. Niestety wszystkie potwierdzają tezę, że Rosja to stan umysłu. Czytane ponad 20 lat po powstaniu są wciąż aktualne i żywe. Mam wrażenie, że w Rosji nic się nie zmienia, wciąż kręci się w wielkim kole własnej mentalności i historii, obsesji i mitów. Wojna w...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04-14
Poddałam się, więc postawienie "Muzeum..." na półce "przeczytane" jest z mojej strony nadużyciem. Pokonał mnie styl autorki, sposób narracji, sążniste zdania, wielosłowie. Nie dotarłam do treści, forma mnie odrzuciła. Strasznie żałuję, bo miałam nadzieję, że dzięki Zabużko wniknę choć trochę w ukraińską duszę. Niestety tak się nie stało. Może lepiej mi pójdzie z jej esejami "Planeta Piołun". Gwiazdek nie daję, bo nie byłoby to uczciwe.
Poddałam się, więc postawienie "Muzeum..." na półce "przeczytane" jest z mojej strony nadużyciem. Pokonał mnie styl autorki, sposób narracji, sążniste zdania, wielosłowie. Nie dotarłam do treści, forma mnie odrzuciła. Strasznie żałuję, bo miałam nadzieję, że dzięki Zabużko wniknę choć trochę w ukraińską duszę. Niestety tak się nie stało. Może lepiej mi pójdzie z jej esejami...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07-15
Niesłusznie zapomniana powieść Singera niesie zaskakująco świeże refleksje na temat problemów społecznych, korzeni antysemityzmu, cynizmu przywódców wszelkiej maści. „Bracia Aszkenazy” mogą z powodzeniem stanąć w szranki z „Ziemią Obiecaną” Reymonta. W niczym dziełu Noblisty nie ustępują (no może w opisach miasta), a wręcz przeciwnie. Dają podobnie szeroką panoramę Łodzi z początku wieku XX, ale głos Singera wydaje mi się ciekawszy, a jego analiza głębsza. Autor, podobnie jak Reymont, przedstawia Łódź jako upiorną manufakturę ludzkiej chciwości, ale więcej w niej społeczno-politycznych niuansów. Nic to może dziwnego, wszak książki dzieli prawie 40 lat różnicy, więc obaj autorzy patrzyli na temat z innych płaszczyzn czasowych. Dzieło to jest dobrze skrojone, monumentalne, napisane z rozmachem z dwoma ciekawymi postaciami protagonistów, tytułowych braci, bardzo ciekawie skontrastowanych. Jakub Binem jest wybrańcem losu, jowialny, ciepły, nie przywiązuje wagi do pieniędzy (dlatego nigdy mu ich nie brakuje), jego brat bliźniak Symche Majer jest małym, chciwym, nieprzyjemnym, ale za to nieprzeciętnie inteligentnym człowiekiem, który ma głowę do interesów. Całe życie rywalizują ze sobą. Do tego panorama łódzkiej społeczności na przestrzeni kilkudziesięciu lat, od spodu warstw społecznych do samej wierchuszki, od rewolucjonistów i komunistów do fabrykantów i milionerów, od ortodoksyjnych Żydów do tych, którzy z długich chałatów przebrali się we fraki, od jidisz przez polski do niemieckiego po rosyjski. „Bracia Aszkenazy” to jedna z tych solidnych, realistycznych powieści, w które wchodzimy z butami i z ostatnią stroną żałujemy, że to już koniec. Kawał porządnej literatury.
Niesłusznie zapomniana powieść Singera niesie zaskakująco świeże refleksje na temat problemów społecznych, korzeni antysemityzmu, cynizmu przywódców wszelkiej maści. „Bracia Aszkenazy” mogą z powodzeniem stanąć w szranki z „Ziemią Obiecaną” Reymonta. W niczym dziełu Noblisty nie ustępują (no może w opisach miasta), a wręcz przeciwnie. Dają podobnie szeroką panoramę Łodzi z...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-04-13
Dawno nie czytałam tak znakomitej książki. Z każdym kolejnym tytułem Philipa Rotha, po który siegam, rośnie moje zdziwienie, osłupienie wręcz, że nie dostał Literackiego Nobla. Serio! Rzadko ma się do czynienia z tak kompletym pisarzem, którego książki można czytać na wielu poziomach. Roth potrafi zagrać na najczulszych strunach i robi to jak wirtuoz, wie gdzie docisnąć, a gdzie potrzeba subtelności. Weźmy taką „Ludzką skazę“... czym ona jest, ta ludzka skaza? Czy to zło tkwiące w każdym z nas? Czy to rozdarcie między tym kim jesteśmy, a kim musimy być, by bezboleśnie funkcjonwać w społeczeństwie? Tęsknota za nieodkrytym w nas? Nasza niedoskonałość? Roth nie skupia się w tej powieści na jednym tylko bohaterze. Oczywiście wszystko kręci się wokół Colemana Silka, emerytowanego profesora literatury antycznej i jego historii, lecz wokół niej krążą, niczym księżyce, bez których nie mogłaby zaistnieć, inne postacie. Roth traktuje każdego ze swoich bohaterów z wielką czułością, w złym człowieku potrafi zobaczyć kogoś złamanego, przez system, przez innych ludzi, przez własne emocje, nie usprawiedliwia, nie ocenia. W tle mamy wątek hipokryzji społeczeństwa amerykańskiego (z aferą rozporkową Billa Clintona na czele), bardzo nietypowo potraktowany wątek rozliczania się z rasizmem i wiele gorzkich refleksji na temat funkcjonowania jednostki w skomplikowanym organizmie jakim jest społeczeństwo, jednak dla mnie ta książka wzbija się ponad wątki społeczne. Fabuła też nie jest tu istotna, liczy się historia bohatera, którą Roth wnikliwie analizuje i składa z niej wielki traktat o człowieczeństwie, o tragizmie bycia człowiekiem. Nader często ocierający się o filozoficzną refleksję. Do tego jak to jest napisane! Kiedy czytam takie zdania: „I pośmialiśmy się jeszcze chwilę, razem. Na niedorzecznej płaszczyźnie jeziora“, jestem w niebie. Mądra, piękna i głęboka książka.
Dawno nie czytałam tak znakomitej książki. Z każdym kolejnym tytułem Philipa Rotha, po który siegam, rośnie moje zdziwienie, osłupienie wręcz, że nie dostał Literackiego Nobla. Serio! Rzadko ma się do czynienia z tak kompletym pisarzem, którego książki można czytać na wielu poziomach. Roth potrafi zagrać na najczulszych strunach i robi to jak wirtuoz, wie gdzie docisnąć, a...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-06-08
Wspomnienia są bezcenne. Antoni Kerim nie sili się na bycie pisarzem, po prostu spisał, jak umiał, swoje wspomnienia, by je ocalić od zapomnienia... przepraszam za te częstochowskie rymy. Każdy, kto ma babcię, dziadka, wujków, ciotki, powinien włączyć dyktafon w telefonie i nagrywać. Kto ma nam opowiedzieć o świecie, jakiego już nie ma? Historycy? Politycy? Przecież mamy tuż obok chodzące książki historyczne. Z wielką ciekawością czytałam o Łodzi przedwojennej i o okupacyjnej rzeczywistości. Heroizm, państwo podziemne, patriotyzm, wielkie słowa, ale ludzie po prostu starali się żyć normalnie w nienormalnych okolicznościach. Obrazy z getta opisane przez Antoniego Kerima bardziej zapadają w pamięć niż opisy historyczne. Antoni nie był w stanie jeździć tramwajem przez getto, obraz cierpienia był dla niego nie do zniesienia (kurcze, znowu rymuję), zdobył rower i objeżdżał mury getta dookoła, żeby nie widzieć. Był dobrym człowiekiem, nie ratował Żydów, przeżył. Nie każdemu było to dane. Niezręczności stylistyczne przyjęłam jako wartość dodaną. Nie każdy musi być Sienkiewiczem.
Wspomnienia są bezcenne. Antoni Kerim nie sili się na bycie pisarzem, po prostu spisał, jak umiał, swoje wspomnienia, by je ocalić od zapomnienia... przepraszam za te częstochowskie rymy. Każdy, kto ma babcię, dziadka, wujków, ciotki, powinien włączyć dyktafon w telefonie i nagrywać. Kto ma nam opowiedzieć o świecie, jakiego już nie ma? Historycy? Politycy? Przecież mamy...
więcej mniej Pokaż mimo to
Dobra i mocna książka o wojnie domowej w Libanie, ale także o wojnie jako takiej. Jako źródle zła w człowieku, niemoralności, zepsucia, zwierzęcych instynktów, brudu, przemocy, gwałtu... Podoba mi się sugestywny i hipnotyczny styl Rawiego Hage'a. Momentami brutalny, a momentami szalenie poetycki. Wojna niszczy ludzi. Nie ma innej możliwości. Nie ma przed tym ucieczki. Wojna to zniszczenie. zagłada. Niestety książki niczego nie zmieniają. Bo ci, którzy zabijają ich nie czytają. A nawet gdyby to co ?
Dobra i mocna książka o wojnie domowej w Libanie, ale także o wojnie jako takiej. Jako źródle zła w człowieku, niemoralności, zepsucia, zwierzęcych instynktów, brudu, przemocy, gwałtu... Podoba mi się sugestywny i hipnotyczny styl Rawiego Hage'a. Momentami brutalny, a momentami szalenie poetycki. Wojna niszczy ludzi. Nie ma innej możliwości. Nie ma przed tym ucieczki. Wojna...
więcej Pokaż mimo to