-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1140
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać366
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński21
Biblioteczka
„Ktoś kiedyś powiedział, że szczęście to po prostu taki skurcz serca, którego doznaje się czasami, kiedy człowieka przepełnia taka radość, że wprost trudno ją znieść.”
Mia to szczęśliwa dwudziestoparolatka przed którą świat stoi otworem. Ma kochającą rodzinę, świetne przyjaciółki i dobrą pracę. Właściwie niczego jej w życiu nie brakuje. Niestety niespodziewanie los przykro ją doświadcza. Kobieta dowiaduje się, że jest poważnie chora. Pomimo tego, nie zamierza się tak łatwo poddać. Żeby zapomnieć o problemach decyduje się wyjechać w podróż na piękną grecką wyspę Zakhyntos. Tam spotyka Williama Garta, światowej sławy pisarza, którego książki namiętnie czyta. Jednak William jest dość oschły i oziębły i wcale nie zamierza nawiązywać nowych znajomości, a tym bardziej z kobietami. Pięć lat temu stracił swoją ukochaną Rose i do teraz nie jest w stanie pozbierać się po tej tragedii. Nieoczekiwanie jednak między Mią i Williamem nawiązuje się cienka nić porozumienia. Co wyniknie z tej znajomości? Jak potoczą się ich losy?
„Zapach szczęścia” to opowieść o dwójce ludzi, których drogi się krzyżują. Oboje znajdują się na zakręcie życiowym. Każdy z nich został bardzo boleśnie doświadczony przez los, jednak nie zmienia to faktu, że oboje w jakiś sposób poszukują szczęścia. Mia jest osobą pogodną i nawet pomimo przerażającej diagnozy, nie zamierza dać się chorobie. Zdaje sobie jednak sprawę, że być może nie pozostało jej zbyt wiele czasu. Dlatego też, decyduje się na wyjazd, aby choć na chwilę pozbyć się zmartwień i zaznać czegoś wyjątkowego. William zaś to ponury i zobojętniały na wszystko mężczyzna. Wyrusza na wyspę aby napisać swoją nową powieść, co nie specjalnie mu wychodzi. Wciąż żyje przeszłością i nie potrafi pogodzić się ze śmiercią swojej narzeczonej. Nie chce otwierać swojego serca dla innych, bo boi się, że w ten sposób zbezcześciłby pamięć o Rose. Drogi tej dwójki się przecinają i choć początek ich znajomości nie jest zbyt obiecujący, to jednak w miarę upływu czasu, coś zaczyna się dziać. Czy William otworzy swoje serce i zdecyduje się żyć na nowo? Czy Mia odnajdzie szczęście którego tak szuka?
Książka Klaudii Kopiasz to bardzo dojrzała i emocjonalna powieść, która mieni się całą paletą barw. Autorka porusza wiele trudnych tematów, takich jak chociażby choroba i śmierć bliskiej osoby. Mowa tutaj o radzeniu sobie z cierpieniem jakie niespodziewanie spada na człowieka, o tym jak poradzić sobie z bólem i spróbować odnaleźć w swoim życiu coś, co sprawi, że znajdziemy w sobie siłę do walki. Z reguły nie jest łatwo poradzić sobie z natłokiem problemów i zmartwień które nas przytłaczają, jednak nie wolno pozwolić aby rozpacz zawładnęła naszym życiem. Szczęście należy się każdemu, dlatego nie należy z niego dobrowolnie rezygnować, nawet po doświadczeniu ogromnej tragedii i nieszczęścia.
Bohaterowie książki „Zapach szczęścia” są tego doskonałym przykładem. Każde z nich na swój sposób radzi sobie z problemami. William zamyka się w sobie, a Mia próbuje żyć pełną piersią. I choć każde z nich nosi inny bagaż doświadczeń, pobyt na Zakhyntos sprawi, że ich życie zmieni się diametralnie. Ale czy na lepsze? Tego zdradzić Wam nie mogę, jednak jak to w życiu zwykle bywa – los potrafi być nieprzewidywalny. Ma w zanadrzu wiele niespodzianek, tych wspaniałych, jak i tych smutnych. Trzeba być gotowym na każdą ewentualność. Klaudia Kopiasz tworząc postacie do swojej książki, starała się aby były one bardzo zróżnicowane. Udało się jej to doskonale. Bohaterowie są barwni, wyraziści i niekonwencjonalni. Mają swoje wady i zalety. Poprzez swoje doświadczenia i sposób bycia stają się niesamowicie rzeczywiści i prawdziwi. Jednak doskonale się ze sobą uzupełniają i sprawiają, że historia przedstawiona w książce staje się dużo bardziej autentyczna.
To co przyciąga uwagę, to piękne i malownicze opisy greckiej wyspy Zakhyntos i jej okolic. Autorka zaserwowała nam prawdziwą i egzotyczną podróż po magicznych zakątkach Grecji. Większość akcji książki rozgrywa się właśnie tam, dlatego cieszę się, że Klaudia Kopiasz starała się oddać niepowtarzalny urok tego miejsca. Czułam się jakbym sama tam była i podziwiała te wszystkie cuda na własnej skórze. Dzięki temu książka zyskała prawdziwie wakacyjny klimat, co zdecydowanie działa na jej korzyść. Nie myślcie sobie jednak, że jest to typowy romans opowiadający o letniej miłości. Nic z tych rzeczy. To raczej powieść obyczajowa z wątkiem romantycznym, który zdecydowanie nie przytłacza, a tylko dodaje tej historii uroku.
„Zapach szczęścia” to mądra i wartościowa lektura, napisana niezwykle lekko i płynnie. Zachwyca, wzrusza i mocno chwyta za serce. Uzmysławia nam, że nigdy nie wolno się poddawać i zawsze, nawet pomimo przeciwności losu, walczyć o swoje szczęście i miłość. Gorąco polecam!
__________________________________
czytanie-moja-milosc.blogspot.com
„Ktoś kiedyś powiedział, że szczęście to po prostu taki skurcz serca, którego doznaje się czasami, kiedy człowieka przepełnia taka radość, że wprost trudno ją znieść.”
Mia to szczęśliwa dwudziestoparolatka przed którą świat stoi otworem. Ma kochającą rodzinę, świetne przyjaciółki i dobrą pracę. Właściwie niczego jej w życiu nie brakuje. Niestety niespodziewanie los...
„W życiu nigdy nie można mieć wszystkiego, o czym człowiek marzy...”
Trzydziestoletnia Kasia ma szansę odziedziczyć ogromny majątek. Ale żeby tak się stało, musi najpierw pozbyć się swojego męża. Czyli mówiąc prościej, małżonek musi umrzeć. Ostatnio między nią, a jej mężem Darkiem nie układa się zbyt dobrze, dlatego kobieta nie ma żadnych skrupułów i zaczyna planować morderstwo. Jak się okazuje, wcale nie jest to takie proste jak mogłoby się wydawać. Sprawy się komplikują gdy Kasia dostrzega, że również na jej życie ktoś czyha. Wychodzi na to, że chętnych na spadek jest kilku. Rozpoczyna się prawdziwy wyścig z czasem. Jaki będzie finał tej historii? Kto zginie, a kto odziedziczy fortunę?
Jakiś czas temu Alek Rogoziński został nazwany księcia komedii kryminalnych. Po przeczytaniu jego trzech książek, mogę śmiało powiedzieć, że ten tytuł jak najbardziej mu się należy. Tym razem autor wraca z kolejną wyśmienitą powieścią, w której poznajemy losy całkiem nowych bohaterów. Joanna i Betty udają się na odpoczynek (mam nadzieję, że chwilowy), a tymczasem mamy okazję zaznajomić się z Katarzyną, Darkiem, Danusią i innymi równie barwnymi i charyzmatycznymi bohaterami. Alek Rogoziński po raz kolejny nie zawiedzie swoich czytelników, bo jego nowa powieść to powalająca dawka dobrego humoru i wspaniałej rozrywki na wiele godzin.
„Jak cię zabić, kochanie?” to trzecia powieść w dorobku autora. Wszystkie zrobiły na mnie ogromne wrażenie, jednak wydaje mi się, że najnowsza książka Alka Rogozińskiego wypada najlepiej spośród nich wszystkich. Widzę, że autor z każdą kolejną powieścią rozwija się coraz bardziej, co zdecydowanie dobrze wróży na przyszłość. Akcja powoli nabiera rozpędu, by w pewnym momencie zacząć pędzić w zawrotnym tempie. Zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń i z coraz większym napięciem i zainteresowaniem śledzimy przebieg fabuły. Na przemian śledzimy losy kilku bohaterów, w tym Katarzyny i Darka, dwóch osobliwych zakonnic, które nie wiele wspólnego mają ze swoją profesją, księdza który próbuje uratować swoją parafię i kilku równie ciekawych i pokręconych bohaterów, którzy wniosą do lektury chaos i dość spore zamieszanie. Nie zabraknie nagłych zwrotów akcji i niespodziewanych sytuacji, które tylko podsycą atmosferę i jeszcze bardziej podkręcą tempo. Co tu dużo mówić, będzie się działo.
Alek Rogoziński pisze niesamowicie lekko, płynnie i oryginalnie. W książce nie brakuje dowcipów, czarnego humoru i błyskotliwych dialogów. Warto również zwrócić uwagę na bohaterów, z których każdy został świetnie wykreowany i przedstawiony. Na początku książki znajdziemy spis postaci wraz z krótkim opisem każdej z nich. Dzięki temu mamy jako takie rozeznanie w relacjach między nimi, co stanowi dość ciekawe urozmaicenie i wprowadzenie do całej powieści. W tekście znajdziemy kilka nawiązań do programów telewizyjnych i znanych osobistości, co jest kolejną dość charakterystyczną cechą książek Alka Rogozińskiego. Wszystko napisane z lekkim przymrużeniem oka i nutką ironii. To dość fajny pomysł, który sprawia, że książka staje się dużo bardziej oryginalna i zabawna, a czytelnik z jeszcze większym uśmiechem na twarzy zagłębia się w lekturę.
W książce „Jak cię zabić, kochanie?” autor dużo bardziej rozwinął wątek kryminalny, niż w przypadku poprzednich swoich książek. W „Ukochanym z piekła rodem” oraz „Morderstwu na Korfu” Alek Rogoziński skupił się w dużej mierze na warstwie obyczajowej. Nie można zaprzeczyć, że i tam intryga kryminalna była wyśmienita, jednak w przypadku najnowszej książki, wszystko zostało dużo bardziej dopracowane i wyważone. Podsumowując, znajdziemy tu wszystko czego oczekujemy po książkach Alka Rogozińskiego: jest i kryminał, dużo bardziej cięty język, dojrzały humor i tło obyczajowe, które świetnie komponuje się z całością, gwarantując rozrywkę na najwyższym poziomie. Czegóż chcieć więcej?
Książki Alka Rogozińskiego mają to do siebie, że pochłania się je w tempie ekspresowym. I nie ma się co dziwić... Bo skoro coś jest dobre, to raczej nie zostawiamy sobie tego na później, tylko wykorzystujemy chwilę obecną aby w całości delektować się tą cudowną chwilą. „Jak cię zabić, kochanie?” to wyśmienita, porywająca, zabawna i zaskakująca lektura, która dostarczy Wam wielu wrażeń i emocji. A gdy skosztujecie, na pewno będziecie chcieli więcej. Gorąco polecam!
__________________________________
czytanie-moja-milosc.blogspot.com
„W życiu nigdy nie można mieć wszystkiego, o czym człowiek marzy...”
Trzydziestoletnia Kasia ma szansę odziedziczyć ogromny majątek. Ale żeby tak się stało, musi najpierw pozbyć się swojego męża. Czyli mówiąc prościej, małżonek musi umrzeć. Ostatnio między nią, a jej mężem Darkiem nie układa się zbyt dobrze, dlatego kobieta nie ma żadnych skrupułów i zaczyna planować...
Czy praca jest najważniejsza? Czy ciągła pogoń za sukcesem, to gwarancja szczęścia? A gdzie w tym wszystkim miejsce dla samego siebie, dla swoich marzeń i pragnień? Może w końcu nadszedł czas aby coś zmienić? Przecież każda zmiana, nawet ta najmniejsza, może być początkiem czegoś wielkiego i niezwykłego...
Joanna jest kobietą sukcesu, praca w wielkiej korporacji zapewnia jej życie na wysokim poziomie. W pracy wszyscy ją szanują i podziwiają. Nic nie zapowiada, aby coś miało pójść nie po jej myśli. Niespodziewanie jednak zostaje zwolniona z pracy, czego powodem miały być ponoć cięcia w kosztach. Kobieta jest zdruzgotana i ciężko jej poradzić sobie z utratą pracy. Jak się okazuje, ma też dużo wolnego czasu, z którym nie wie co zrobić. Pewnego dnia spotyka kolegę z dawnych lat, który proponuje jej pracę która będzie się wiązać z wyjazdem do Tajlandii. Razem ze znajomymi wyrusza w niezwykłą podróż, która będzie nie tylko spełnieniem jej marzeń, ale również ucieczką od wszystkiego co do tej pory ją ograniczało. W międzyczasie jej przyjaciółka Iza musi uporać się ze swoimi problemami. Straciła wiarę w swojego mężczyznę, a podróż do Tajlandii ma jej pomóc w uporaniu się z wątpliwościami i rozterkami. Obie kobiety będą musiały poszukać właściwej drogi i wyruszyć w głąb samych siebie. Czy przyjaciółki odnajdą szczęście i posłuchają swoich wewnętrznych głosów? Czy w końcu poczują się wolne?
Agnieszka Walczak-Chojecka to polska autorka którą bardzo sobie cenię. Pierwszą książką pisarki która trafiła w moje ręce była „Włoska symfonia”, która całkowicie mnie pochłonęła i oczarowała. Sięgając po „Dziewczynę z Ajutthai” liczyłam na podobne emocje i wrażenia z lektury. Okazało się jednak, że obie książki znacznie się od siebie różnią, a każda z nich jest na swój sposób wyjątkowa. „Dziewczyna z Ajutthai” to debiutancka książka autorki, która doczekała się swojego wznowienia. Cieszę się, że mogłam ją przeczytać, bo było to dla mnie niezwykłe i bardzo nietypowe doświadczenie.
Autorka zabiera czytelnika w niezwykłą i odkrywczą podróż. Na początek, wraz z bohaterką wyruszamy w góry, by później zagłębić się w egzotyczny i zniewalający klimat pięknej Tajlandii. Agnieszka Walczak-Chojecka w bardzo obrazowy sposób przedstawia nam ten magiczny zakątek świata. Wędrówka Joanny i jej przyjaciółki, to nie tylko egzotyczna podróż w której bohaterki mogą odpocząć od codzienności i problemów. To również mistyczna wędrówka w głąb samych siebie, która ma na celu obnażyć ich słabości i próbować się z nimi uporać. Jest tutaj również tajemnicza dziewczyna z Ajutthai, która jest atrybutem i symbolem całej historii, jak i Joanny. Jaką tajemnicę skrywa? Kobieta musi odnaleźć spokój ducha i spróbować uwolnić się od tego, co do tej pory ją zniewalało. Utrata pracy jest katalizatorem do zmian i choć kobiecie nie jest łatwo się z tym uporać, podróż do dalekiej Tajlandii pomaga jej zrozumieć co w życiu jest najważniejsze. Będzie to dla niej początek czegoś nowego. Joanna, jak i jej przyjaciółka Iza wrócą z tej podróży całkowicie odmienione i szczęśliwsze.
Po przeczytaniu „Włoskiej symfonii” spodziewałam się, że „Dziewczyna z Ajutthai” będzie równie zniewalającą i namiętną historią. Zwróciłam uwagę, że na poprzednim wydaniu książki znajduje się podtytuł „Niezbyt grzeczna historia”. Próbowałam doszukać się tej niegrzeczności w książce, ale jakoś mi się nie udało. Nie ma tu ani wulgarności, ani tym bardziej zdrożnych treści. Jak dla mnie to niezwykle klimatyczna i intrygująca lektura, która owszem zniewala, ale nie scenami namiętności, a niesamowitymi opisami egzotycznych miejsc i wewnętrznej wędrówki Joanny.
Książkę czytało mi się niezwykle lekko i szybko, a historia Joanny bardzo mnie zaintrygowała. Choć niestety można zauważyć pewne niedociągnięcia, które spycham na karb tego, iż był to debiut autorki. Najbardziej przeszkadzały mi przeskoki między poszczególnymi wydarzeniami i zbyt powierzchowne potraktowanie tematu. Zabrakło mi pewnego rozwinięcia i płynności akcji. Wydaje mi się, że książkę można było jeszcze trochę rozwinąć, dzięki czemu czytelnik miałby okazję zżyć się z bohaterami i dużo bardziej wczuć w całą historię.
„Dziewczyna z Ajutthai” to klimatyczna i ekscytująca lektura, która zabiera czytelnika w niecodzienną podróż na drugi koniec świata. Autorka ma niezwykły talent do opisywania otoczenia i w świetny sposób wplata to w swoje historie. Dzięki temu zyskują zupełnie innego wydźwięki i charakteru. „Dziewczyna z Ajutthai” to książka która zachwyca niezwykłymi barwami, plastycznymi bohaterami i intrygującą fabułą. To lekka, ale również bardzo refleksyjna lektura. Polecam i zachęcam do zapoznania się z twórczością Agnieszki Walczak-Chojeckiej.
__________________________________
czytanie-moja-milosc.blogspot.com
Czy praca jest najważniejsza? Czy ciągła pogoń za sukcesem, to gwarancja szczęścia? A gdzie w tym wszystkim miejsce dla samego siebie, dla swoich marzeń i pragnień? Może w końcu nadszedł czas aby coś zmienić? Przecież każda zmiana, nawet ta najmniejsza, może być początkiem czegoś wielkiego i niezwykłego...
Joanna jest kobietą sukcesu, praca w wielkiej korporacji zapewnia...
Życie to jedna wielka niewiadoma. Nigdy nie możemy przypuszczać, jak pokieruje nami los. Tak naprawdę wszystko sprowadza się do wyborów. Podejmujemy je każdego dnia, a każda, nawet najmniejsza chwila zależy od tego, jaką decyzję podejmiemy w danym momencie.
Agata jest szczęśliwa i bez problemu może mówić o siebie, że czuje się spełniona. Jej mąż, starszy od niej o dwadzieścia lat, jest na każde jej zawołanie. Tworzą szczęśliwy związek i razem prowadzą pensjonat w Białogórze. Prowadzą dostatnie i satysfakcjonujące życie. Spokój Agaty burzy wizyta u chorej siostry na Śląsku. Tam również poznaje swojego szwagra Piotra, którego do tej pory znała jedynie z opowieści siostry. Joanna jest chora na raka, ale wcale nie zamierza poddać się tradycyjnemu leczeniu. To wywołuje konflikty między siostrami, a Agata nie zgadza się z lekkomyślną decyzją Joanny. Również Piotr sceptycznie podchodzi do decyzji swojej żony. Agata będzie musiała zmierzyć się nie tylko ze wspomnieniami z przeszłości, ale także z nowymi, niełatwymi wyborami, które wprowadzą zamęt do jej poukładanego życia.
„We troje” to opowieść opowiadająca o trudnych relacjach rodzinnych, o skomplikowanych wyborach i decyzjach, które będą miały wpływ na nasze dalsze życie, jak również na naszych bliskich. Tak naprawdę każdy z nas staje w swoim życiu przed trudnym wyborem. Czasami nawet więcej niż jeden raz. I nawet jeśli rozum podpowiada nam co powinniśmy zrobić, a nasze sumienie się z tym zgadza, to jednak często ulegamy podszeptom serca. Nie ma w tym nic złego, w końcu jesteśmy tylko ludźmi, a ludzką rzeczą jest ulegać pokusom i popełniać błędy. Jednak zanim podejmiemy jakąś decyzję, powinniśmy ją przemyśleć bardzo dokładnie, bo tak naprawdę możemy skrzywdzić nie tylko siebie, a osoby nam bliskie, które sobie na to nie zasłużyły.
Hanna Dikta w swojej książce ukazuje nam skomplikowaną relację między dwoma siostrami i choć powinny się wspierać, to jednak Agata nie jest w stanie przejść obojętnie obok tego co robi Joanna. Wszystko ma tak naprawdę podłoże w przeszłości obu sióstr, a zwłaszcza w chorobie ich matki, która również zmagała się z rakiem. Niestety przegrała walkę i po ciężkim leczeniu zmarła. Joanna nie chce aby spotkało ją to samo. Nie ma zamiaru poddawać się chemioterapii i konać w cierpieniu na sali szpitalnej. Szuka nowych, często kontrowersyjnych rozwiązań i metod leczenia. Agata nie zgadza się z tym i choć towarzyszy Joannie w wyprawach do znachorów i uzdrowicieli, wciąż ma pewne obawy którymi dzieli się z mężem Joanny, Piotrem. Mężczyzna jest zdruzgotany tym co dzieje się z jego żoną i tak jak Agata, nie podziela jej wyborów. Jednak Joanna ma jeszcze jeden cel, do którego zawzięcia stara się dążyć, nie dopuszczając do siebie innych możliwości i nie zważając na to, że jej stan zdrowia w każdej chwili może się pogorszyć, tym samym niwecząc jej plany.
Między Agatą i Piotrem zaczyna rodzić się dziwne i niepokojące uczucie. Złączeni tragedią i zamartwianiem się o Joannę, zaczynają coraz bardziej się do siebie zbliżać. I choć wiedzą, że robią źle, ciężko pohamować im swoje żądze i namiętność która niespodziewanie między nimi wybucha. Agata ma zobowiązania w stosunku do swojego męża i do swojej siostry, jednak ciężko zignorować uczucie które rozkwita w jej sercu. Co zrobi Agata? Czy uwikła się w romans z Piotrem? Czy dla miłości warto poświęcić rodzinę? Czy kłamstwo jest lepsze od najgorszej prawdy? Na te i inne pytania, Agata będzie musiała poszukać odpowiedzi, co okaże się niezwykle trudne i bolesne, nie tylko dla niej.
Powieść Hanny Dikty to niezwykle emocjonalna książka. Autorka stawia swoich bohaterów przed bardzo trudnymi wyborami, dając nam szansę postawienia się w ich roli i zastanowienia się jaką decyzję podjęlibyśmy będąc na ich miejscu. Widzimy ich rozterki i cierpienie i tylko możemy się domyślać, jak dużo bólu ich to kosztowało. Hanna Dikta wykreowała niezwykle barwne i realne postacie, a historia którą stworzyła głęboko porusza i skłania do głębszych refleksji nad tym co w naszym życiu jest naprawdę ważne.
„We troje” to mądra i niesamowicie życiowa książka. Polecam ją przede wszystkim kobietom dojrzałym i tym, którzy wymagają od książki czegoś więcej. Książka Hanny Dikty to opowieść o trudnych wyborach, skomplikowanych relacjach, nieszczęśliwej miłości, jak również o chorobie. Niezwykle tkliwa, ujmująca i trafiająca głęboko do serca. Gorąco polecam!
__________________________________
czytanie-moja-milosc.blogspot.com
Życie to jedna wielka niewiadoma. Nigdy nie możemy przypuszczać, jak pokieruje nami los. Tak naprawdę wszystko sprowadza się do wyborów. Podejmujemy je każdego dnia, a każda, nawet najmniejsza chwila zależy od tego, jaką decyzję podejmiemy w danym momencie.
Agata jest szczęśliwa i bez problemu może mówić o siebie, że czuje się spełniona. Jej mąż, starszy od niej o...
Każdy z nas idzie ścieżką wyznaczoną przez życie. Czasem ta ścieżka jest bardzo kręta i wyboista, a innym razem prosta i delikatna. Czasem jednak trzeba zejść z utartego szlaku i zdecydować się na podróż inną drogą. Nie zawsze może to być łatwa wędrówka, ale prawda jest taka, że pomimo przeciwności losu trzeba walczyć o swoje szczęście.
Julia ma ponad trzydzieści lat i właśnie znalazła się na zakręcie życiowym. Mąż ostatnio nie poświęcał jej zbyt wiele uwagi, a do zaczął ją zdradzać. Kobieta podejmuje decyzję o rozstaniu. Od tego czasu próbuje walczyć z bezsensem i monotonią która wkradła się do jej życia. Jej główną atrakcją są książki, praca w bibliotece i opieka nad przygarniętym kotem Piernikiem. Na szczęście ma wspaniałych przyjaciół, na których zawsze może liczyć. Tak naprawdę rozwód to początek zmian w jej życiu. Julia przechodzi na dietę i zaczyna ćwiczyć. A miłość która niespodziewanie pojawia się w jej życiu, sprawia że kobieta odżywa. I choć boi się ponownego skrzywdzenia, decyduje się zawalczyć o swoje szczęście.
„Ścieżki życia” to krótka, ale niezwykle lekka i optymistyczna opowieść pokazująca nam, że nigdy nie warto się poddawać i że zawsze trzeba walczyć o siebie i o swoje szczęście. Jest to debiut Edyty Kowalskiej i trzeba przyznać, że naprawdę dobry. Autorka stworzyła historię, która pomimo smutnej sytuacji jaka spotkała główną bohaterkę, ma tak naprawdę na celu podnieść nas na duchu i wnieść do naszego życia odrobinę pozytywnej energii. Edyta Kowalska pisze zgrabnie i lekko. W subtelny sposób ukazała wątek romantyczny, który idealnie komponuje się z całością. Warto również wspomnieć o barwnych i sympatycznych bohaterach. I choć nie jest ich tutaj zbyt wielu, każdy wnosi coś innego do tej niezwykłej historii. „Ścieżki życia” to książka która urzeka swoją prostotą i ciepłem. Rozgrzewa serce i wywołuje prawdziwy uśmiech na twarzy.
Julia, główna bohaterka historii, to wspaniale nakreślona postać. To niezwykle sympatyczna osóbka, która tak naprawdę od samego początku mnie urzekła i zdobyła moją sympatię. Kobieta powoli stara się poukładać swoje sprawy. Walczy z emocjami, które po rozstaniu z mężem kłębią się w jej wnętrzu. Złość, frustracja, niedowierzanie, rozpacz, aż w końcu obojętność. Dobrze, że ma przyjaciół na których zawsze może polegać i kota Piernika, którego zdecydowała się przygarnąć. No i książki. To kolejny ważny element w jej życiu. To sprawia, że kobieta nie poddaje się rozpaczy i powoli, dzień po dniu, z coraz większym optymizmem patrzy w przyszłość. Czy uda się jej uporządkować swoje życie? Czy wybierze wlaściwą życiową ścieżkę?
Książka została napisana w formie pamiętnika. Julia dzieli się z nami swoimi przemyśleniami i rozterkami. Zauważamy jakie zmiany w niej zachodzą, jakie decyzje podejmuje i jak ogromny wpływ ma na nią nowa miłość która niespodziewanie pojawia się w jej życiu. Podoba mi się taki rodzaj narracji. Książkę czyta się niezwykle lekko i szybko, a my mamy wrażenie jakby historia Julii zdarzyła się naprawdę. Jednak jest jedna rzecz, której bardzo żałuję. Mianowicie tego, że książka tak szybko się kończy. Przeczytałam ją w jeden wieczór i byłam naprawdę zachwycona lekturą, jednak wydaje mi się, że można ją było trochę wydłużyć. Żal mi było rozstać się z bohaterami, a zwłaszcza z Julią, którą naprawdę polubiłam. Odnalazłam w niej bratnią duszę, a jej historia pokazała mi, że pomimo iż w naszym życiu czasem nie dzieje się zbyt dobrze, nie znaczy to, że tak musi być zawsze. Los jest nieprzewidywalny, a my nigdy nie możemy przypuszczać jakie niespodzianki dla nas szykuje. Nie warto się więc bać. Trzeba brać z życia pełnymi garściami, nie oglądając się na to co było kiedyś. Zwłaszcza, że mamy tylko jedno życie i to od nas zależy jak je przeżyjemy.
„Ścieżki życia” to piękna, emocjonalna i niezwykle barwna opowieść. Wnosi do naszych serc nadzieję i światło. Nastraja pozytywnie i dodaje energii. To świetny debiut, po który naprawdę warto sięgnąć. Edyta Kowalska stworzyła książkę która zachwyca swoją prostotą i delikatnością. Ma w sobie niezwykły czar i urok, który przyciąga. Ze swojej strony mogę tylko polecić i zachęcić Was do sięgnięcia po tę nadzwyczajną powieść. Jestem pewna, że będziecie zachwyceni.
__________________________________
http://czytanie-moja-milosc.blogspot.com
Każdy z nas idzie ścieżką wyznaczoną przez życie. Czasem ta ścieżka jest bardzo kręta i wyboista, a innym razem prosta i delikatna. Czasem jednak trzeba zejść z utartego szlaku i zdecydować się na podróż inną drogą. Nie zawsze może to być łatwa wędrówka, ale prawda jest taka, że pomimo przeciwności losu trzeba walczyć o swoje szczęście.
Julia ma ponad trzydzieści lat i...
Bolesna przeszłość nigdy nie pozwoli o sobie zapomnieć. Będzie drążyć dziurę w głowie i w duszy, będzie rozrywać serce na milion kawałków i z każdym kolejnym wspomnieniem sprawiać jeszcze więcej cierpienia. Jak żyć z takim piętnem? Jak radzić sobie z przykrymi przeżyciami? Co zrobić by ból był mniejszy? Czy zaakceptowanie przeszłości jest w ogóle możliwe?
Anna May, to młoda i niezwykle atrakcyjna kobieta. Po śmierci matki wraca do Polski i rozpoczyna studia na wydziale historii sztuki. Niestety z powodu ciężkiej sytuacji finansowej, zmuszona jest udać się do pracy. Decyduje się, po raz kolejny spróbować swoich sił jako modelka. Jednak zamiast na casting trafia do pracowni malarskiej intrygującego obcokrajowca – Adama Northona, który proponuje jej pozowanie, ale nie do zdjęć, tylko do obrazów. Anna nie jest przekonana, ale brak środków do życia, zmusza ją do przyjęcia oferty malarza. W międzyczasie, bolesna przeszłość daje o sobie znać. Anna decyduje się odnaleźć ojca, którego nigdy nie poznała. Będzie musiała zmierzyć się z bolesnymi wspomnieniami i z mroczną historią swojej rodziny. Jednak odkrycie prawdy, okaże się niezwykle trudne do zaakceptowania.
„Anna May” to kolejny wyśmienity debiut, który ukazuje się na naszym rynku. Książka Agnieszki Opolskiej zdobyła główną nagrodę w konkursie „Literacki Debiut Roku” organizowanym przez Wydawnictwo Novae Res. Sama autorka obecnie mieszka w Wielkiej Brytanii, gdzie prowadzi własne przedszkole. Bardzo się cieszę, że miałam okazję poznać książkę Pani Agnieszki jeszcze przed jej premierą. Na początek, mogę tylko zdradzić, że powieść dostarczyła mi wielu emocji i wrażeń, a jej czytanie okazało się prawdziwą ucztą dla zmysłów.
Historia którą zaserwowała mi autorka, sprawiła że na długie godziny zapomniałam o całym świecie. Fabuła książki jest świeża i nowatorska, a bohaterowie są po prostu fenomenalni. Lekki język i wartka akcja, w świetny sposób dopełniają całości, dzięki czemu otrzymujemy idealnie skonstruowaną powieść, która zachwyca swoją oryginalnością i pomysłowością. Książka Agnieszki Opolskiej to fantastyczny mix gatunkowy. Znajdziemy tutaj elementy typowej obyczajówki, mały wątek sensacyjny, troszkę thrillera psychologicznego i świetnie wyważony romans. Wszystko łączy się w jedną spójną i fantastyczną całość, gwarantując niebywałą ilość wrażeń i pozytywnych doznań.
Jestem zachwycona tą książką. Agnieszka Opolska stworzyła niesamowitą historię, która gwarantuje niezliczoną ilość emocji. Zaskakuje, intryguje, szokuje, a nawet wzrusza. To niesamowicie piękna i nietuzinkowa książka, którą naprawdę warto poznać. Bohaterowie są niezwykle prawdziwi i realistyczni, zaczynając od Anny May, poprzez Adama Northona, a na Lukasie kończąc. Każdy z nich wnosi coś innego do tej historii i tak naprawdę zmaga z własnymi demonami i problemami. Agnieszka Opolska jest świetnym obserwatorem. Poprzez swoich bohaterów i ich zmagania, pokazuje nam trudną i niezwykle skomplikowaną ludzką naturę, ich zachowania i wzajemne relacje, które nie zawsze należą do łatwych. Autorka w swojej książce porusza również temat homoseksualizmu i trudnych relacji między dwójką mężczyzn. Choć jest to temat kontrowersyjny, to jednak robi to z niezwykłym wyczuciem i delikatnością, a wątek Lukasa w świetny sposób komponuje się z resztą książki.
„Anna May” to genialnie napisany debiut, który trafia głęboko do serca. To opowieść o rodzinnych sekretach, tajemnicach i przykrych wspomnieniach. Radzeniu sobie z przeszłością i akceptowaniu samego siebie. Opowieść o sile przyjaźni i pięknej miłości. Opowieść o prozie życia i zaskakujących wyrokach losu. Zachęcam do sięgnięcia po ten wyjątkowy tytuł. Jestem pewna, że się nie zawiedziecie.
__________________________________
http://czytanie-moja-milosc.blogspot.com/
Bolesna przeszłość nigdy nie pozwoli o sobie zapomnieć. Będzie drążyć dziurę w głowie i w duszy, będzie rozrywać serce na milion kawałków i z każdym kolejnym wspomnieniem sprawiać jeszcze więcej cierpienia. Jak żyć z takim piętnem? Jak radzić sobie z przykrymi przeżyciami? Co zrobić by ból był mniejszy? Czy zaakceptowanie przeszłości jest w ogóle możliwe?
Anna May, to...
Co takiego musi się stać, aby kobieta zrozumiała, jakie jest jej prawdziwe przeznaczenia? Jak długą drogę musi przejść, by w końcu zdecydowała się zawalczyć o swoje szczęście? Los jest nieprzewidywalny, ale często ma dla nas niespodzianki, które mogą znacząco odmienić nasze życie. Wystarczy się tylko odważyć i po nie sięgnąć.
Jaśmina ma trzydzieści pięć lat, wspaniałego męża i maleńką córeczkę. Mieszkają w malowniczym mazurskim miasteczku i cieszą się życiem. Mogłoby się wydawać, że niczego nie brakuje jej do szczęścia, w końcu ma piękny dom, męża, zdrowe dziecko, a do tego niezastąpione przyjaciółki na które zawsze może liczyć. Niestety jej sielanka zostaje zaburzona. Niespodziewanie dowiaduje się, że grozi jej utrata pracy, do tego mąż miał wypadek na motorze, po którym stał się nieznośnym i gburowatym typem. Jaśmina dostrzega że jej życie wcale nie jest takie idealne jak na początku myślała, a małżeństwo z ukochanym mężczyzną zaczyna przeżywać głęboki kryzys. Kobieta uświadamia sobie, że przez cały czas, tak naprawdę zaniedbywała siebie i nie myślała o swoich pragnieniach i potrzebach. Niespodziewanie w jej wnętrzu budzi się Wilczyca, która kieruje jej myślami i uczuciami. Jaśmina odnajduje w sobie siłę, by zawalczyć o siebie i swoją kobiecość.
Książka Adrianny Trzepioty, to dość nietypowa lektura. Nie będę ukrywać, że miałam pewne obawy gdy sięgałam po ten tytuł. Jednak gdy zaczęłam czytać, po prostu przepadłam i to dosłownie. „Zwilczona” to książka wyjątkowa, niesamowicie magiczna i niezwykle intrygująca. Piękna opowieść o kobietach i dla kobiet, pokazująca i uświadamiająca każdej z nas, że nigdy nie należy zapominać o sobie i o swojej kobiecości. Choć w życiowym biegu i natłoku obowiązków łatwo się zatracić i zapomnieć o samemu sobie, warto czasem przystanąć w miejscu, zwolnić i zastanowić się nad swoim życiem. Czy żyję tak jak chcę? Czy spełniam swoje marzenia i pragnienia? Co mam zrobić, żeby żyło mi się lepiej?
Kobiety nigdy nie miały łatwego życia. Od zawsze musiały walczyć o swoje prawa i wyzwolenie. Niejednokrotnie musiały zmagać się z pogardą i poniżaniem ze strony mężczyzn. Bez sprzeciwu spełniały wszystkie zachcianki swoich mężów, myśląc że tak ma być, że taki jest ich los. Oczywiście zdarzały się kobiety, które chciały być wolne i nie zamierzały podporządkowywać się woli mężczyzn. Wyłamywanie się ze stereotypów zawsze budziło i dalej budzi kontrowersje. Ale przecież każdy człowiek ma prawo być tym kim chce i żyć tak jak pragnie. Znamy swoje prawa i wiemy czego chcemy, tylko dlaczego ciągle zapominamy o swojej kobiecości? Dlaczego spełniamy zachcianki innych, a nie zważamy na swoje potrzeby? Robimy wszystko, by zadowolić naszych mężów, partnerów i chłopaków, ale czy możemy powiedzieć że czujemy się spełnione, że jesteśmy szczęśliwe? W każdej kobiecie tkwi niewyobrażalna moc i siła, wystarczy tylko pozwolić się jej przebudzić. Zacząć żyć po swojemu i dla siebie, a nie tylko dla innych.
W książce Adrianny Trzepioty element który skłania główną bohaterkę do zmiany swojego życia i nastawienia, jest jej wewnętrzny głos - Wilczyca. Od tej chwili Jaśmina odnajduje w sobie siłę i motywację, do zmian. Budzi się w niej prawdziwa kobieta, która pragnie kochać i być kochaną, czuć się docenianą i zauważoną, zwłaszcza że w jej małżeństwie niestety nie wiedzie się zbyt dobrze. Przewartościowuje swoje życie i w końcu decyduje się odnaleźć sens swojego istnienia. Droga do szczęścia jest długa i wyboista, ale Jaśmina decyduje się w końcu zrobić ten pierwszy krok. Jakie będą konsekwencje jej decyzji? Czy w końcu odkryje swoje prawdziwe przeznaczenie?
„Zwilczona” to książka niesamowita. Autorka zachwyciła mnie swoim pięknym językiem i lekkością z jaką pisze. Porusza ważne kwestie, o których wiele kobiet często zapomina. Jej bohaterkami, są kobiety silne, zwłaszcza Jaśmina, która w końcu decyduje się żyć po swojemu. Fabuła książki, może i nie wydaje się zbyt odkrywcza, ale elementy magiczne które autorka wprowadza, sprawiają że historia Jaśminy staje się dużo bardziej tajemnicza i niezwykła. Nabiera zupełnie innego charakteru i wyrazu. Ważną kwestią jest tutaj również Wilczyca, która dodaje książce świeżości. Jest to element kluczowy dla przebiegu całej historii i sprawia że powieść Adrianny Trzepioty tchnie pomysłowością, niebanalnością i oryginalnością. Nie można zapomnieć o magicznej atmosferze i niepowtarzalnym klimacie, który przez cały czas utrzymuje się w książce.
„Zwilczona” to kolejny genialny debiut który wpada w moje ręce. Cieszę się że na naszym rynku pojawia się coraz więcej tak dobrych książek. Tylko trochę żałuję że wielu czytelników boi się sięgać po debiutantów. Książka Adrianny Trzepioty dowodzi, że i polscy pisarze mają się świetnie, a ich książki często niezauważane, naprawdę zasługują na uwagę. Nie bójmy się sięgać po nazwiska nieznane, bo możemy przegapić coś bardzo cennego. „Zwilczona” to właśnie taka perełka – nietypowa, nieszablonowa, ale niezwykle piękna i wartościowa. Ujęła moje serce i duszę. Dajcie się skusić i pozwólcie, aby i was przebudziła się Wilczyca. Polecam!
__________________________________
http://czytanie-moja-milosc.blogspot.com
Co takiego musi się stać, aby kobieta zrozumiała, jakie jest jej prawdziwe przeznaczenia? Jak długą drogę musi przejść, by w końcu zdecydowała się zawalczyć o swoje szczęście? Los jest nieprzewidywalny, ale często ma dla nas niespodzianki, które mogą znacząco odmienić nasze życie. Wystarczy się tylko odważyć i po nie sięgnąć.
Jaśmina ma trzydzieści pięć lat, wspaniałego...
Leonardo Patrignani zabierze was w niesamowitą i zapierającą dech w piersiach podróż, gdzie nic nie jest takie, na jakie wygląda. "Wszechświaty" to prawdziwie magiczna i fantastyczna historia, która oczaruje was od pierwszych stron. Konstrukcja świata stworzonego przez autora, zadziwia, a jednocześnie wzbudza zachwyt.
Alex i Jenny, od lat kontaktują się ze sobą telepatycznie. Niestety każde ich spotkanie, poprzedzone jest przykrymi skutkami ubocznymi. Tak naprawdę, nie wiedzą czy to co im się przytrafia, to wytwór ich wyobraźni, czy może niezaprzeczalny fakt, ale każdy kontakt coraz bardziej zbliża ich do siebie. Podczas jednej z rozmów, Alex poznaje miejsce zamieszkania dziewczyny i decyduje się na podróż, by przekonać się czy Jenny istnieje naprawdę. Umawiają się w konkretnym miejscu, o konkretnym czasie. Niestety, gdy Alex dociera na miejsce nie zastaje Jenny. Jak się okazuje, również Jenny, nie zastaje Alexa w umówionym miejscu. Jak to jest zatem możliwe, skoro oboje przybyli na spotkanie? Alex postanawia rozwikłać tę zagadkę i odnaleźć dziewczynę. Czy mają szansę by się spotkać?
Co tak naprawdę wiemy o życiu? O naszym istnieniu? Jeśli głębiej się nad tym zastanowić, to niewiele. Wszystko tak naprawdę, zostaje w sferze domysłów i spekulacji. Wiemy że żyjemy, robimy wszystko by przetrwać, funkcjonujemy z dnia na dzień, nie mając czasu by zastanowić się nad tym, czym tak naprawdę jest nasze życie i jaki jest jego sens? Dokąd zmierzamy? Co czeka nas później? A co jeśli, żyjemy kilkakrotnie? Mamy nieskończoną ilość istnień i osobowości, a każda z nich osadzona jest w innym równoległym świecie. Co by było gdybyśmy mogli przemieszczać się między tymi światami? Żyć tu i tam? Jak wyglądałoby wtedy nasze życie?
Alex i Jenny, bohaterowie książki, mają taką możliwość. Już samo to, że się kontaktują, zdaje się przeczyć wszelkim prawom fizyki, a już podróże między światami, zdają się być wręcz absurdalne. Jednak nie da się zaprzeczyć faktu, że oboje słyszą siebie nawzajem, kontaktują się, a w końcu zaczynają prowadzić swobodne rozmowy. To daje im możliwość, bliższego poznania się, przez co między nimi, zaczyna rodzić się, dużo głębsze uczucie, niż mogliby przypuszczać. Oboje wiedzą, że aby przekonać się, co jest prawdą, a co tylko fikcją, muszą się spotkać. Jednak nie będzie to takie proste, jak mogłoby się z pozoru wydawać...
Bohaterowie, nie są wyidealizowani, a wręcz przeciwnie, stanowią bardzo realny i namacalny byt. To zwykli młodzi ludzie, którzy uczęszczają do szkoły, uprawiają sport, spotykają się ze znajomymi, mają swoje pasje i zainteresowania, jednak los ma w stosunku do nich inne plany, niż normalne życie, przeciętnego nastolatka. Muszą zmierzyć się z nieznanym i odnaleźć klucz do sekretu, który może okazać się istotny dla nich i całego świata. Większą część historii poznajemy z punktu widzenia Alexa, choć i Jenny dzieli się z nami skrawkami swoich myśli i przeżyć. Obserwujemy rodzące się między nimi uczucie, które nie jest nachalne, a wręcz delikatne i subtelne, choć oboje są w stanie poświęcić bardzo wiele, by móc się spotkać.
Fabuła jest przemyślana i dopracowana. Autor wykazał się ogromną wyobraźnią i pomysłowością, tworząc świat zawarty w książce. Co prawda, teoria wieloświatów istniejących równolegle, nie powinna nikogo dziwić, bo jest to dość powszechny temat, wykorzystywany w literaturze, bądź filmach. Jednak jak dla mnie, Leonardo Patrignani stworzył niebanalną historię, która potrafi zadziwić i wprowadzić w zachwyt. Odkąd zaczęłam czytać, nie mogłam się oderwać od książki. Wielokrotnie zastanawiałam się, jak skończy się ta historia, jak potoczą się losy bohaterów i co zaserwuje mi autor. A trzeba przyznać że, wprowadził mętlik do mojej głowy, oczarował i zadziwił. Książka sprawiła, że całkowicie oderwałam się od rzeczywistości, a opowieść Alexa i Jenny, choć na pozór banalna, sprawiła, że jeszcze długo po przeczytaniu, nie mogłam wyjść z podziwu.
"Wszechświaty" to wielowątkowa i nietuzinkowa historia, która zagwarantowała mi całą lawinę wrażeń i emocji. Poruszyła moją wyobraźnię, która od samego początku pracowała na najwyższych obrotach. Uwielbiam tego typu książki, które wciągają czytelnika w wir wydarzeń, mocno wstrząsają i sprawiają że ciężko się od nich oderwać, a które jednocześnie zmuszają do refleksji i głębszych przemyśleń. I właśnie "Wszechświaty" to jedna z takich książek. Śmiało mogę powiedzieć, że czuję się w pełni usatysfakcjonowana i zadowolona, bo książka okazała się dla mnie istną ucztą dla zmysłów. Na uwagę również zasługuje okładka, która jest wręcz fenomenalna! Mogłabym na nią patrzeć godzinami. Pozostaje mi tylko polecić wam tą wyjątkową książkę i zakosztować tej niebywałej przygody.
__________________________________
http://czytanie-moja-milosc.blogspot.com/
Leonardo Patrignani zabierze was w niesamowitą i zapierającą dech w piersiach podróż, gdzie nic nie jest takie, na jakie wygląda. "Wszechświaty" to prawdziwie magiczna i fantastyczna historia, która oczaruje was od pierwszych stron. Konstrukcja świata stworzonego przez autora, zadziwia, a jednocześnie wzbudza zachwyt.
Alex i Jenny, od lat kontaktują się ze sobą...
Spotykasz idealnego mężczyznę, który przewraca Twój świat do góry nogami. Wiesz że to ten jedyny i nie wyobrażasz sobie życia bez niego. Jednak co zrobić gdy na drodze do waszego szczęścia staje jego Matka? A Twój wybranek tak naprawdę okazuje się maminsynkiem... Starasz się walczyć o swoje, jednak wiesz że z tą kobietą tak łatwo nie wygrasz. Przedstawiam wam Amelię, Leandra i jego Matkę, której po urodzeniu dziecka, w tylnej części mózgu, wyrosła druga macica.
Leander jest niezwykle przystojny, szarmancki i inteligentny. Ma wszystko czego pragną kobiety, poza jednym – jego Matką. Mężczyzna, pomimo iż jest po trzydziestce, dalej z nią mieszka. Matka nie widzi świata poza swoim synem, a i on uważa, że jest to najważniejsza kobieta w jego życiu. Sprząta, gotuje, pierze, a najchętniej zamknęłabym Leandra pod wielkim szklanym kloszem i nigdy go nie wypuszczała. Mężczyzna ma już za sobą parę związków z kobietami, niestety żadna z nich nie wytrzymała z nim zbyt długo, zwłaszcza gdy na horyzoncie pojawiała się Matka. Żadna kobieta przecież nie jest w stanie zadbać o Leandra tak jak Ona, a poza tym nikt przecież nie ma prawa odbierać jej ukochanego synka. Do czasu. Wszystko się zmienia, gdy pewnego dnia pojawia się Amelia, która od razu podbija serce mężczyzny. Kobieta od początku zauważa że nie będzie jej łatwo zdobyć ukochanego, a i Matka czując co się święci próbuje na wszelkie możliwe sposoby ostudzić zapał Amelii. Jednak kobieta jest nieugięta i nie zamierza poddać się bez walki.
„Maminsynek” to książka nietypowa, poruszająca jakże ważny, ale zarówno delikatny temat. Na początku może się wydawać świetną komedią, ale zapewniam was że na pewno nią nie jest. Oczywiście są fragmenty które potrafią rozbawić i wywołać niepohamowane napady śmiechu, ale nie dajcie się zwieść pozorom. Książka pomimo iż potrafi rozbawić do łez, posiada również drugie dno, które nie wygląda już tak kolorowo i optymistycznie.
„Życie nie składa się z rzeczy wielkich, wyniosłych spraw i znaczących wydarzeń. Życie składa się z drobiazgów. I to czasem mniejszych niż bakterie.” *str. 154
Książka podzielona jest na dwa rozdziały. Jeden to opowieść Leandra, a drugi Amelii. Każde z nich dzieli się z nami swoimi spostrzeżeniami. Leadner jest wręcz zakochany w Matce, nie widzi świata poza nią i tylko ona może mu zapewnić wszystko co najlepsze. Każda kobieta którą spotka na swojej drodze, nie dość że musi podobać się jemu, to i Matce powinna przypaść do gustu. Dla niego kobieta idealna to taka która jest samodzielna, piękna, spokojna, a w dodatku wspaniale gotująca i zakochana w nim po uszy. Ale najważniejsze, to całkowita akceptacja Matki! I tylko to się liczy, koniec kropka. Jeśli Matka nie przybije pieczątki pod jego związkiem, można go od razu uznać za przegrany. A Matka, jak to ona, nie zamierza tak łatwo oddać swojego synka, można by powiedzieć że nie zamierza go oddać wcale! Z drugiej strony pojawia się Amelia, która podbija serce mężczyzny. Kobieta decydując się na związek nie ma pojęcia, że poza nią i Leandrem, w ich związku pojawi się jeszcze jedna osoba – jego Matka, która od początku jest negatywnie nastawiona do wybranki swojego syna. Nie zamierza go oddać, a i Amelia nie chce ustąpić, zwłaszcza że jest zakochana w mężczyźnie i zrobi wszystko by go zdobyć. Jej cel, to zyskać zaufanie i sympatie Matki. Choć wie że nie będzie to łatwe, podejmuje się tej ryzykownej próby.
„Maminsynek” to powieść, którą powinna przeczytać każda kobieta. Natasza Socha z niesamowitą precyzją przybliża nam portret typowego maminsynka, mężczyzny który jest tak zapatrzony we własną matkę, że nie potrafi dostrzec innych kobiet, które są w stanie oddać mu serce. To smutne, a jednocześnie przerażające. Jednak działa to również w drugą stronę. Widzimy matkę która jest zakochana w swoim synu, do tego stopnia, że decyduje się na wychowywanie dziecka samodzielnie. Matka od początku wpaja Leandrowi zasadę, że to ona jest najważniejsza i że nikt więcej nie jest mu potrzebny do szczęścia, nawet ojciec. Leander akceptuje taki stan rzeczy i całkowicie wykreśla ojca ze swojego życia. W końcu ma Matkę, a ona zapewni mu wszystko czego będzie mu potrzeba. To niesamowite jak niektóre matki potrafią kochać swoje dzieci. Miłością wręcz destrukcyjną, która potrafi być niszcząca dla obu stron.
„Doświadczenia z dzieciństwa mają ogromny wpływ na to, komu w przyszłości zaufamy i kto zostanie naszym przyjacielem.” *str. 101
Autorka jest wnikliwym obserwatorem ludzkich zachowań, przybliża nam schematy ich działania, dba o szczegóły i detale. Postacie przez nią wykreowane, są niezwykle barwne i realistyczne, każda z nich ma swoje wady i zalety. Od początku wiemy kto wzbudził naszą sympatię, a kto wręcz przeciwnie. Najbardziej negatywną postacią w tej historii jest oczywiście Matka, jednak pamiętajcie, że każdy kij ma dwa końce. Na wspomnienie zasługuje również zakończenie książki, bo zapewniam was że jest bardzo zaskakujące. Mnie wręcz wbiło w fotel i wywołało ciarki na plecach.
„Maminsynek” to niezwykła książka, a lekkie pióro autorki i niepowtarzalny styl tylko dopełniają całości. Natasza Socha stworzyła niebanalną historię, która potrafi rozbawić, ale również poruszyć i wstrząsnąć do głębi. Polecam każdej kobiecie. Przeczytajcie, bo warto!
__________________________________
http://czytanie-moja-milosc.blogspot.com/
Spotykasz idealnego mężczyznę, który przewraca Twój świat do góry nogami. Wiesz że to ten jedyny i nie wyobrażasz sobie życia bez niego. Jednak co zrobić gdy na drodze do waszego szczęścia staje jego Matka? A Twój wybranek tak naprawdę okazuje się maminsynkiem... Starasz się walczyć o swoje, jednak wiesz że z tą kobietą tak łatwo nie wygrasz. Przedstawiam wam Amelię,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Gdy miłość pojawia się w życiu człowieka, wszystko od razu staje się prostsze. Cały świat mieni się kolorami, a świadomość tego, że obok jest bliska osoba, sprawia że czujemy się szczęśliwi. Nie myślimy o tym co będzie później. Liczy się tu i teraz. Ta chwila, kiedy jesteśmy razem, kiedy możemy kochać. Jednak los jest nieprzewidywalny, często ma inne plany w stosunku do nas. Odbiera nam to co kochamy, w najmniej odpowiednim momencie. Zostawia pustkę w sercu i rozdzierający ból. Jak dalej żyć? Jak rozpoczynać każdy nowy dzień? Co zrobić, by świat znowu nabrał barw?
Paulina, od zawsze marzyła żeby wyrwać się z domu. Nie chciała zostać na wsi i zajmować się gospodarstwem, a taką przyszłość przewidzieli dla niej rodzice. Dziewczyna postanowiła iść za głosem serca i spełniać swoje marzenia. Decyduje się iść na studia, co równa się z tym, że będzie musiała opuścić dom. Rodzice nie przyjęli tego dobrze i stanowczo sprzeciwili się pomysłowi Pauliny, twierdząc że jej miejsce jest na wsi. Nawet wybrali jej kandydata na męża, nie rozumiejąc że Adrian i Paulina, są tylko przyjaciółmi i żadne z nich nie zamierza brać ślubu. Dziewczyna stawia jednak na swoim i wyjeżdża do Gdańska. Niestety nie może liczyć na wsparcie i pomoc rodziców. Został jej tylko Adrian, który od samego początku wspierał ją w swoim postanowieniu. Życie Pauliny zmienia się, gdy poznaje Aleksandra, swojego wykładowcę. Uczucie które rodzi się między nimi, w końcu przeradza się w prawdziwą miłość. Stają się nierozłączni. Jednak los mam inne plany w stosunku do nich. W jednej chwili odbiera Paulinie to co najcenniejsze. Kobieta pogrążona w rozpaczy, nie wie jak dalej żyć. Jednak jest przy niej ktoś, kto nie pozwoli jej upaść. Przyjaciel, który obiecał że się nią zaopiekuje. Przyjaciel, z którym zawarła pewien pakt.
Zdarzają się takie książki, które pożerają naszą duszę, rozrywają serce na milion kawałków i wkradają się głęboko do naszych myśli. Wywołują lawinę emocji, poruszają każdą komórkę ciała i trwają przy nas, przez bardzo długi czas. Książki, o których nie da się i nie chce zapomnieć. „Po prostu bądź” Magdaleny Witkiewicz, to powieść, którą się kocha całym sobą. Która, gdy już zaczniecie czytać, sprawi, że na długie godziny zapomnicie, o całym świecie. Będziecie czytać i czytać, a uczucia, które zakiełkują w waszych sercach, sprawią, że jeszcze długo po przeczytaniu książki, nie będziecie potrafili dojść do siebie. Macie ochotę na prawdziwą karuzelę emocji? Ta książka poruszy was do głębi, rozgrzeje serce i zagwarantuje wam istny natłok wrażeń.
„Po prostu bądź” to książka która opowiada o miłości. Ale nie jest to, taka zwykła miłość. Książka Magdaleny Witkiewicz, opowiada o istocie tego wzniosłego uczucia. Pokazuje nam, jak silna potrafi być więź, która łączy dwójkę ludzi. Jak wiele są w stanie wytrzymać i znieść, w imię uczucia, które złączyło ich serca i dusze. Autorka, poprzez swoich bohaterów, stara się nam pokazać, jak piękna i silna potrafi być miłość. Jak wiele jest w stanie przetrwać i jak potrafi odmienić ludzi. Jak duży wpływ ma na ich decyzje i wybory, jak znacząco wpływa na relacje między nimi.
Widzimy jak bohaterowie się zakochują, jak budują swoje szczęście i trwają obok siebie. Są dla siebie podporą i zawsze mogą na sobie polegać. Wiemy jednak, że życie ma wiele odcieni. Nie wszystkie są piękne i tęczowe. Paleta barw składa się też z tych ciemnych kolorów, które wkradają się do naszego życia niepostrzeżenie i zakłócają spokój. Niszczą szczęście i to co dla nas ważne. Często nie spodziewamy się, że nieszczęście może zapukać do naszych drzwi, nie zauważamy czarnych chmur, które zbierają się na horyzoncie. Chcemy być szczęśliwi, chcemy kochać i czuć się kochani. Nie dopuszczamy do siebie, że los, może z nas zadrwić. Ale czy można się tego spodziewać? Czy można wypatrywać burzy, skoro na niebie wciąż świeci słońce? Nie myślimy o tym co będzie kiedyś, nie dopuszczamy do siebie czarnych myśli. Ważne jest tu i teraz. Świadomość, że mamy to, na czym nam najbardziej zależy.
Magdalena Witkiewicz, stara się zwrócić naszą uwagę, również na cierpienie po utracie tego co najcenniejsze. Widzimy jak bohaterowie rozpaczają, pogrążają się w odmętach bólu i straty. Starają się leczyć rany, które wcale nie chcą się goić. Widzimy ile wysiłku i trudu ich to kosztuje, ile wyrzeczeń, ile straconych marzeń i planów. Razem z bohaterami przeżywamy, czujemy ich ból, który staje się wręcz namacalny. Widzimy jakie przemiany w nich zachodzą. Odkrywamy razem z nimi drogę do szczęścia, która wcale nie będzie taka prosta.
„Po prostu bądź” to piękna opowieść o stadiach miłości. O sile przetrwania i radzeniu sobie ze stratą. Autorka mówi również o wybaczaniu, o tym, że zawsze trzeba dać komuś drugą szansę. W końcu każdy człowiek popełnia błędy i to od nas zależy, czy będziemy żywić urazę, czy spróbujemy przebaczyć. „Po prostu bądź” daje nadzieję i rozgrzewa duszę. Pokazuje nam, że każdy z nas zasługuje na szczęście. Trzeba tylko przyjąć je do swojego serca. Należy pamiętać o tym, że każdy medal ma dwie strony i tak jak życie, raz potrafi być okrutne i bolesne, ale innym razem może pozytywnie zaskoczyć. Książka Magdaleny Witkiewicz to prawdziwa poezja, oraz wspaniała pożywka dla duszy i emocji. Piękna, niepowtarzalna i jedyna w swoim rodzaju. Pamiętajcie, aby nie zamykać swojego serca, bo nigdy nie wiadomo, kiedy miłość zapuka do jego bram.
__________________________________
http://czytanie-moja-milosc.blogspot.com/
Gdy miłość pojawia się w życiu człowieka, wszystko od razu staje się prostsze. Cały świat mieni się kolorami, a świadomość tego, że obok jest bliska osoba, sprawia że czujemy się szczęśliwi. Nie myślimy o tym co będzie później. Liczy się tu i teraz. Ta chwila, kiedy jesteśmy razem, kiedy możemy kochać. Jednak los jest nieprzewidywalny, często ma inne plany w stosunku do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Nie da się naprawić przeszłości i cofnąć tego, co już się dokonało. Można jedynie spróbować się z tym pogodzić i poszukać odkupienia. Czasami jednak nie da się tak łatwo zapomnieć i wybaczyć, a chęć zemsty staje się coraz silniejsza.
W okolicach Lipowa umiera pewna kwiaciarka. Kobieta ma osiemdziesiąt lat, więc jej zgon na początku nie budzi żadnych podejrzeń. Jednak ratowniczka medyczna, która przybyła na miejsce zdarzenia, podejrzewa, że kobieta została zamordowana. Po bliższym zbadaniu sprawy, okazuje się że faktycznie, kwiaciarka nie zmarła z przyczyn naturalnych, a padła ofiarą przestępstwa. Daniel Podgórski i Klementyna Kopp, po raz kolejny stają przed trudnym zdaniem. Rozpoczyna się śledztwo, podczas którego wychodzą na jaw, coraz to nowe fakty na temat przeszłości Małgorzaty Głuszyńskiej. Dodatkowo w sprawę zdaje się być zamieszane pewne towarzystwo ekologiczne, którego założycielką, byłą właśnie kwiaciarka. Na jaw wychodzą również podejrzane interesy, zakładu produkcyjnego znajdującego się w okolicy Lipowa. I co mają z tym wszystkim wspólnego szachy, a zwłaszcza pewna partia która została rozegrana ponad sto sześćdziesiąt lat temu? Policjanci muszą się spieszyć, zwłaszcza że pojawiają się kolejne morderstwa.
"Z jednym wyjątkiem" to już czwarty tom serii opowiadający o policjantach z Lipowa, jest to również moje drugie spotkanie z autorką i z jej książkami. Po raz kolejny mogę powiedzieć, że był to strzał w dziesiątkę. Właściwie po przeczytaniu poprzedniej książki Katarzyny Puzyńskiej, wiedziałam że wszystkie inne książki autorki, będę brała w ciemno. Jestem oczarowana jej stylem i pomysłowością. W tej książce wszystko jest wręcz idealne. Całość jest dopracowana w najmniejszym szczególe, a intryga wymyślona przez autorkę, zaskakuje i wzbudza podziw. Do tego fantastyczni bohaterowie, których po prostu nie da się nie lubić, nawet kontrowersyjną komisarz Klementynę Kopp.
Akcja od samego początku pędzi w zawrotnym tempie, co sprawia że nie sposób oderwać się od książki, a pojawiające się coraz to nowe fakty dodatkowo pobudzają apetyt. I tak, nim się obejrzałam, miałam już książkę za sobą, a trzeba zaznaczyć że „Z jednym wyjątkiem” to opasłe tomiszcze, mające ponad 700 stron, które jak dla mnie okazało się niewystarczające. Książki Katarzyny Puzyńskiej, mają właśnie to do siebie, że wciągają od pierwszych stron, a po przeczytaniu za każdym razem ma się ochotę na więcej.
W swojej najnowszej książce autorka ukazała czasy współczesne, jak również przeniosła nas do XIX wieku, do Niemiec, a potem do Londynu, gdzie poznajemy pewnego szachistę, który w 1851 roku rozegrał partię szachów, która do dziś nosi miano "nieśmiertelnej". I właśnie owa partia, odgrywa znaczącą rolę w całej historii, w którą autorka sprytnie wplotła pewne wydarzenia, mające miejsce w Polsce komunistycznej. Ale co z tym wszystkim ma wspólnego towarzystwo ekologiczne i zakład produkcyjny na terenie Lipowa? Tego nie mogę wam zdradzić, ale zapewniam was, że nie będziecie zawiedzeni. "Z jednym wyjątkiem" to historia wielowątkowa, a natłok faktów i zdarzeń, może przyprawiać o zawrót głowy. Ale nie martwcie się, po pewnym czasie wszystko łączy się ze sobą, tworząc jedną spójną i powalającą całość.
Katarzyna Puzyńska po raz kolejny udowodniła, że jest mistrzynią w swoim fachu. Stworzyła niebanalną historię, która aż kipi emocjami. Intryga jest oryginalna, a akcja szybka i porywająca. Autorka od samego początku bawi się z czytelnikiem, podrzuca rozwiązania, by potem urwać je w jednej chwili i poprowadzić w zupełnie innym kierunku. W ten sposób nakręca bieg wydarzeń, które gnają do przodu na łeb i szyję, aż do finału, który powala na ziemię i pozostawia czytelnika w głębokim oszołomieniu i zdumieniu. "Z jednym wyjątkiem" to fantastyczna i niezwykle zaskakująca powieść, która dostarczyła mi całą ilość wrażeń i emocji. Po raz kolejny zamknęłam książkę z wyrazem satysfakcji i zadowolenia, a Katarzyna Puzyńska znów podbiła moje serce.
__________________________________
http://czytanie-moja-milosc.blogspot.com/
Nie da się naprawić przeszłości i cofnąć tego, co już się dokonało. Można jedynie spróbować się z tym pogodzić i poszukać odkupienia. Czasami jednak nie da się tak łatwo zapomnieć i wybaczyć, a chęć zemsty staje się coraz silniejsza.
W okolicach Lipowa umiera pewna kwiaciarka. Kobieta ma osiemdziesiąt lat, więc jej zgon na początku nie budzi żadnych podejrzeń. Jednak...
Każdy z nas skrywa jakieś pragnienia i fantazje, o których nie chce mówić. Czasem jednak, gdy w grę wchodzi namiętność, warto pozwolić sobie na chwilę zapomnienia. Podjąć ryzyko, wyzwolić emocje i zdecydować się na ten decydujący krok, który być może zmieni wszystko.
Melania Duvell to silna i niezależna kobieta. Żyje po swojemu i nie zamierza nikomu się podporządkowywać, a już zwłaszcza mężczyznom których traktuje jak zabawki. Nie angażuje się uczuciowo i nie szuka stałego związku. Wszystko się jednak zmienia gdy na jej drodze staje Adam Harding, mężczyzna twardo stąpający po ziemi. Rzuca Melanii wyzwanie i zaprasza ją do nietypowej gry. Czy kobieta da się ujarzmić i zdecyduje się na niecodzienny układ? Jak potoczy się ta niezwykła gra zmysłów i namiętności? Jak daleko posunie się Melania i Adam?
Augusta Docher, zadebiutowała książką „Eperu”, pierwszą częścią cyklu „Wędrowcy”. „Anatomia uległości” znacznie różni się od poprzedniej książki autorki, jednak nie ulega wątpliwości, że Augusta Docher jest bardzo obiecującą pisarką. Teraz próbuje swoich sił w literaturze erotycznej i trzeba przyznać, że wychodzi jej to rewelacyjnie. Lekki styl i język, a także dbałość o formę i szczegóły, wyraźnie rzucają się w oczy podczas lektury książki. Autorka prowadzi nas przez stworzony przez siebie świat, zachwycając genialnie wykreowanymi bohaterami, niebanalną fabułą i świetnie poprowadzoną akcją. Jesteście gotowi na mocne doznania? „Anatomia uległości” to książka, która od samego początku intryguje, rozpala zmysły i wyobraźnię, a każda kolejna kartka bez wątpienia dostarczy wam niewyobrażalnej dawki emocji i niezapomnianych wrażeń.
„Anatomia uległości” to książka, która ukazuje nam losy dwójki ludzi, którzy zawierają ze sobą dość niezwykły układ, a właściwie to Adam stawia warunki, a Melania ma się mu podporządkować. Mężczyzna daje jej kartkę, na której wypisał siedem zasad i teraz tylko od Mel zależy, czy podejmie wyzwanie i zdecyduje się na krok, który na pewno odmieni jej życie. Kobieta ma pewne obawy przed podjęciem decyzji, zwłaszcza, że zawsze to ona dyktowała warunki. Jednak Adam od samego początku niezwykle ją intryguje i fascynuje, a gra którą jej proponuje wydaje się być warta ryzyka. Ta chwila zmienia wszystko. Adam i Melania rozpoczynają erotyczną grę, w której tak naprawdę nie liczy się wygrana, a tylko walka o nią. Oboje mogą wiele stracić, jak również wiele zyskać i to od nich zależy, jaki będzie finał tej historii.
Książka Augusty Docher to niesamowicie namiętny erotyk, z odrobiną bdsm. Bohaterowie zawierają ze sobą układ, gdzie on jest Panem, a ona Niewolnicą. Oboje wyruszają w podróż w głąb swojej seksualności, odkrywając swoje pragnienia, tym samym odnajdując źródło przyjemności i rozkoszy, a także spełnienia, którego tak usilnie poszukują. Autorka w swojej książce porusza temat bdsm, ale robi to z niesamowitym wyczuciem i delikatnością. Poprzez swoich bohaterów pokazuje nam, jak wielkim zaufaniem muszą się obdarzyć partnerzy, by móc podjąć tę seksualną grę. Wymaga to od nich ogromnego zaangażowania i w pewnym sensie ryzyka. Jednak oboje wiedzą, na co się decydują i jakie konsekwencje mogą mieć ich zabawy. Tak naprawdę, jest to dla nich sposób na osiągnięcie spełnienia seksualnego i przełamania granic, które do tej pory ich ograniczały. Ich wewnętrzne bariery pękają, przez co w całości mogą oddać się swoim pragnieniom i fantazjom, dopuszczając możliwość przyjmowania kar i używania niektórych gadżetów seksualnych, które pozwolą im osiągnąć jeszcze większą rozkosz.
„Anatomia uległości” to świetnie skonstruowana powieść, która gwarantuje niezwykle silne doznania i prawdziwą ucztę dla zmysłów. Książka dzieli się na dwie części, gdzie pierwsza to istna bomba emocji i namiętności. Bohaterowie prowadzą ze sobą zmysłową grę, a autorka nie szczędzi nam pikantnych i pieprznych fragmentów, które pobudzają wyobraźnię i sprawiają, że momentalnie robi nam się gorąco. Druga część, to moment kiedy możemy ochłonąć i ostudzić szalejące w nas emocje. Choć i tu pojawiają się sceny łóżkowe, to jednak jest ich znacznie mniej niż w części pierwszej. Wszystko się jednak ze sobą świetnie komponuje, tworząc wyśmienitą i fascynującą całość.
Choć zwykle do literatury erotycznej podchodziłam z przymrużeniem oka, to jednak w miarę jak zaczęłam zagłębiać się w ten gatunek literacki, odkryłam, że są to książki po które również warto sięgać. „Anatomia uległości” Augusty Docher, jest tego najlepszym przykładem. Niezwykle namiętna, gorąca i zmysłowa, ale też zabawna i niesamowicie intrygująca. Jestem zachwycona i jedyne co mogę zrobić, to gorąco wam ją polecić. Dajcie się jej skusić i porwać, a jestem pewna, że nie prędko o niej zapomnicie.
__________________________________
http://czytanie-moja-milosc.blogspot.com
Każdy z nas skrywa jakieś pragnienia i fantazje, o których nie chce mówić. Czasem jednak, gdy w grę wchodzi namiętność, warto pozwolić sobie na chwilę zapomnienia. Podjąć ryzyko, wyzwolić emocje i zdecydować się na ten decydujący krok, który być może zmieni wszystko.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMelania Duvell to silna i niezależna kobieta. Żyje po swojemu i nie zamierza nikomu się podporządkowywać, a...