-
ArtykułyNatasza Socha: Żeby rodzina mogła się rozwijać, potrzebuje czarnej owcyAnna Sierant1
-
ArtykułyZnamy nominowanych do Nagrody Literackiej „Gdynia” 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyMój stosik wstydu – które książki czekają na przeczytanie przez was najdłużej?Anna Sierant10
-
ArtykułyPaulo Coelho: literacka alchemiaSonia Miniewicz2
Biblioteczka
2016-05-08
Wyobraź sobie, że masz siedemnaście lat. Kończysz liceum na zadupiu, a twoim marzeniem nie jest praca w biurze gminy, zawodowe dojenie krów na czas czy Wyższa Szkoła im. Bógwieczego w Koziogłowach Dolnych, a kariera dziennikarza-freelancera a potem naczelnego stylowego miesięcznika.
Nie chcesz utknąć, gdzie przyszło ci się urodzić, z matką-lekomanką, ojcem, który właśnie znów się żeni i ukochaną babcią, która dzięki bliskiej znajomości z panem Alzheimerem zbyt często cię nie poznaje.
Co jesteś w stanie zrobić dla marzeń? Szantażować uczniów Twojej szkoły - jasne! Brać leki uspokajające, które podaje ci stroskana mamusia - no problem! Buntować się przeciw wszystkiemu - absolutnie!
Uwielbiam tę historię. Chory z ambicji Carson, jego nienawiść do swojego małego miasteczka, zabawa stereotypami... Raz na czas widzimy, że pod twardą skorupą sarkazmu Carson jest dzieciakiem, który nie powinien tyle nosić na swoich barkach; jego narracja im dalej biegnie, tym mniej jest kąśliwa, jakby przytępiona przez xanax.
No i wspaniałe sa autokomentarze, a raczej komentarze za czwartą ścianę - czy fanki Biebera po skończonej dniówce jeżdżą pod domy aktorów z "Glee", slogany, których używa środowisko autora, wspaniały monolog: "kiedyś myślałem, że jestem gejem". Artykuły w szkolnej gazetce są głosem w sprawach bliskich autorowi - nie widać tego w filmie. Plus odnośniki do amerykańskiej popkultury i kultury LGBT (Snooki, Sigfried i Roy, "Klub winowajców" i wiele innych), które z przyjemnością się odkrywa.
Do wszystkich, którzy chcieliby poetyckich przenośni, broadwayowskich wzruszeń i ducha Kurta Hummela: nie szukajcie ich tutaj, to nie ten sam autor. A "Rażony piorunem" to nie doskonała formalnie bajka z morałem, ani nie parabola - to satyra.
Wyobraź sobie, że masz siedemnaście lat. Kończysz liceum na zadupiu, a twoim marzeniem nie jest praca w biurze gminy, zawodowe dojenie krów na czas czy Wyższa Szkoła im. Bógwieczego w Koziogłowach Dolnych, a kariera dziennikarza-freelancera a potem naczelnego stylowego miesięcznika.
Nie chcesz utknąć, gdzie przyszło ci się urodzić, z matką-lekomanką, ojcem, który właśnie...
Okay?
Okay.
O zjawisku, jakim jest John Green mogłabym mówić długo. Nie umiem o nim mówić z dystansem, bo uwielbiam jego bloga i znam przez to trochę drogi jego myślenia.
"Gwiazd naszych wina" to książka, którą mógłby napisać każdy. Tak się przynajmniej wydaje, bo język jest lekki, historia takiej miłości mogła wydarzyć się wszędzie na świecie, bohaterowie mieszkają dwa bloki od nas, ich standard życia i refleksje nie są wzięte z "Dynastii". Wspaniale bliski jest ten świat przedstawiony.
A jednak bardzo daleki- znacie nastolatków chorych na raka? Kogoś, kto uczestniczył w akcji "Mam marzenie"? Kogoś, kto przeżył śmierć najbliższego stoicko, tak jak pewnie przeżyłby własną?
Hazel Grace, jej lek Phalanxifor, sukienka i butla z tlenem. Augustus Waters, jego papierosy i katastrofalna technika jazdy samochodem. Rodzice Hazel. Program "Top Model". Amsterdam. Literalne Serce Jezusa. Nadzieja na wspaniałą resztkę życia.
Ta książka jest wyjątkowa. Tak jak wyjątkowy jest ten niby zwykły ktoś, kogo spotykamy na ulicy.
Okay?
Okay.
O zjawisku, jakim jest John Green mogłabym mówić długo. Nie umiem o nim mówić z dystansem, bo uwielbiam jego bloga i znam przez to trochę drogi jego myślenia.
"Gwiazd naszych wina" to książka, którą mógłby napisać każdy. Tak się przynajmniej wydaje, bo język jest lekki, historia takiej miłości mogła wydarzyć się wszędzie na świecie, bohaterowie mieszkają dwa...
Czy jestem głupia, naiwna czy tylko nie miałam szansy stać się intelektualistką? Czy jestem wrażliwa czy kiczowata w swojej uczuciowości? Czy jestem artystką czy aktoreczką? Czy mój problem to pokładanie zaufania w innych ludziach czy nieskończona samotność? Czy jestem tym, na kogo mnie wykreowano i czy naprawdę przeszkadza mi ta wykreowana ja? Czy moi kochankowie, reżyserowie, widzowie nie widzą we mnie przypadkiem tylko ciała, którym chcą się nasycić a potem porzucić nie zostawiając dla mnie miłości, szacunku, pamięci?
Kocham Marilyn Monroe. Za brak odpowiedzi na te i wiele innych pytań.
Czy jestem głupia, naiwna czy tylko nie miałam szansy stać się intelektualistką? Czy jestem wrażliwa czy kiczowata w swojej uczuciowości? Czy jestem artystką czy aktoreczką? Czy mój problem to pokładanie zaufania w innych ludziach czy nieskończona samotność? Czy jestem tym, na kogo mnie wykreowano i czy naprawdę przeszkadza mi ta wykreowana ja? Czy moi kochankowie,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Niespodziewanie trudno jest mi napisać opinię.
Nie wiem, czy jest sens opisywać książkę, gdy wy, szanowni czytający, możecie nie znać kontekstu - kilkuminutowych filmików, które ci uroczy Angole wrzucają na youtube co mniej więcej tydzień.
TABiNOF to sześć lat ich pół-publicznej relacji, wewnętrznych żarcików i przygód od czapy. Dan i Phil mają własne kanały i inne spojrzenia na świat, ale wiedzą, że w duecie mogą więcej niż jakakolwiek inna para na youtubie. Stąd nie tylko światowy sukces tej książki i jej trasy promującej, ale i ilość obejrzeń, wspólne programy dla bbc i, nie oszukujmy się, dobre pieniądze.
Podstawą egzystencji youtubera jest życie w świecie wiecznej młodzieży i taki nastrój ma ta książka - mamy tu opis, jak dwaj goście powyżej metra osiemdziesiąt poznali maleńki wzrostem zespół One Direction, rady, jak (nie) dbać o chomika i całe strony o tym, czego nie widzi oczko kamery. Chłopcy chętnie wchodzą też we własny fandom - mamy tu i fanfiction, i mangę o nich samych.
Czy tego się spodziewałam? Tak.
Piękna graficznie i wyrazista książka łącząca autoironię i emo-estetykę Dana z pełnym wdzięku dziwactwem Phila. Podsumowanie tego, co my, widzowie wiemy.
Obaj są ciekawymi osobowościami i uwielbiam oglądać skrawki ich świata. Ale czy potrzebna mi książka, gdy mam równie trwały internet?
Niespodziewanie trudno jest mi napisać opinię.
Nie wiem, czy jest sens opisywać książkę, gdy wy, szanowni czytający, możecie nie znać kontekstu - kilkuminutowych filmików, które ci uroczy Angole wrzucają na youtube co mniej więcej tydzień.
TABiNOF to sześć lat ich pół-publicznej relacji, wewnętrznych żarcików i przygód od czapy. Dan i Phil mają własne kanały i inne...
2014-10-16
Youtuberzy podbijają świat. Mogłabym długo opowiadać o dziwactwach braci Johna i Hanka Greenów, o Philu Lesterze - żywym pluszowym misiu, czy o Królowej nazwiskiem Tyler Oakley. Ale oto najlepsza z nich. Dziewczyna, która przekuła filmik, w którym gotuje po pijaku w karierę satyryczki i działania społeczne.
Książka kucharska Hanny Hart nie nauczy was za wiele. Właściwie wszystko robione jest z półproduktów i nie ma się co oszukiwać, żadnych delikatesów nie będzie. Ale kreatywność i budzenie kreatywności w czytelniku gwarantowana. Harto przekonuje, że wszystko, dosłownie wszystko da się zrobić, byle spróbować. Mamy tu tort pizzowy, tęczowe ciasto pieczone w słoiku, zagrychę w kieliszkach - wszystko, co przygotujesz sam, nawet jeśli jesteś wstawiony albo nie wiesz, gdzie jest lewa ręka, gdzie prawa.
Bo tu jedzenie jest pretekstem do felietonu, suchara albo randomowego faktu. I własnej opowieści - o tym, że przejście od czasu studiów do dorosłości zawsze boli, co robić, by nie płakać aż tak dużo po związku czy jak sobie poradzić w święta z rodziną, która ma na celu ubliżanie Ci na każdym kroku.
Youtube pozwala wierzyć, że ktoś po drugiej stronie kamery ufa ci i jest twoim kumplem. Harto byłaby kumplem idealnym.
Youtuberzy podbijają świat. Mogłabym długo opowiadać o dziwactwach braci Johna i Hanka Greenów, o Philu Lesterze - żywym pluszowym misiu, czy o Królowej nazwiskiem Tyler Oakley. Ale oto najlepsza z nich. Dziewczyna, która przekuła filmik, w którym gotuje po pijaku w karierę satyryczki i działania społeczne.
Książka kucharska Hanny Hart nie nauczy was za wiele. Właściwie...
I once had a girl or should I say - she once had me?...
Najbliższa mi książka Murakamiego. Przynosi miłe wrażenie spokoju - bo jesteśmy młodzi, są lata 60., zadymiona atmosfera sprawia, że czujemy, że nic nie może nas zranić.
Niepokój, jaki momentami się tam pojawia jest prawie bezbolesny - bo jak ważny jest nasz kryzys wieku młodzieńczego, nieokreśloność naszych lęków i nieumiejętność wyboru, kogo mamy kochać - szaloną Midori czy neurotyczną Naoko, kiedy jest pięknie, jointy się palą i grają Bitlesi ?
I once had a girl or should I say - she once had me?...
Najbliższa mi książka Murakamiego. Przynosi miłe wrażenie spokoju - bo jesteśmy młodzi, są lata 60., zadymiona atmosfera sprawia, że czujemy, że nic nie może nas zranić.
Niepokój, jaki momentami się tam pojawia jest prawie bezbolesny - bo jak ważny jest nasz kryzys wieku młodzieńczego, nieokreśloność naszych lęków i...
Powieść, której anegdoty są tak żywe, że nie chce się ich wyrzucić z pamięci.
Wspaniała także jako audiobook w wykonaniu zachwycającego Romana Wilhelmiego, który dodaje rytmiki, charakteru i humoru tej historii - pijackiej opowieści o tym, jak bardzo można spieprzyć sobie życie tylko dlatego, że jest się Rosjaninem.
Bardzo bliskie nam, Polakom, podejście. Nie tylko do kwestii delirki, kontroli w pociągach czy lenistwa w pracy - także tego głupiego bólu życia, który cichnie tylko wtedy, gdy się go utopi w wódce.
Powieść, której anegdoty są tak żywe, że nie chce się ich wyrzucić z pamięci.
Wspaniała także jako audiobook w wykonaniu zachwycającego Romana Wilhelmiego, który dodaje rytmiki, charakteru i humoru tej historii - pijackiej opowieści o tym, jak bardzo można spieprzyć sobie życie tylko dlatego, że jest się Rosjaninem.
Bardzo bliskie nam, Polakom, podejście. Nie tylko do...
Kupiłam tę książkę na ślepo, w środku lata, wracając z pogrzebu. I stała się jedną z najważniejszych. Od tego czasu, mimo wielu zmian (także w moim spojrzeniu na to, co wartościowe), jedną z najważniejszych pozostała.
To jest historia o kobiecości. O ciele i istnieniu ciała kobiety - które jest tutaj pokazane metaforami fortepianu bez strun, misy bez dna i pochwy bez miecza. O śmierci i spojrzeniu na nią - śmierci płodności, poczucia własnej wartości i setek obcych dzieci. O miłości, także i o jej braku. O oficerkach esesmanów, drewniakach pielęgniarek, szpilkach prostytutek. O dziwnym zjawisku zabawy. O tym starym, ponadtysiącletnim mieście Krakowie z punku widzenia Paryża i Pipidówki. O erze prywatnych aeroplanów i samolotów uderzających w WTC.
Wreszcie o kobiecości, która nie jest hasłem na sztandarach w czasie manify, marzeniem zależnych od chłopaków nastolatek, ani ckliwym usprawiedliwieniem zaczytanych w masochistycznych książkach pseudowyzwolonych pań domu.
O kobiecości, która jest człowieczeństwem.
Kupiłam tę książkę na ślepo, w środku lata, wracając z pogrzebu. I stała się jedną z najważniejszych. Od tego czasu, mimo wielu zmian (także w moim spojrzeniu na to, co wartościowe), jedną z najważniejszych pozostała.
To jest historia o kobiecości. O ciele i istnieniu ciała kobiety - które jest tutaj pokazane metaforami fortepianu bez strun, misy bez dna i pochwy bez...
Bardzo smaczna, bardzo inteligentna, w pewien sposób bardzo gorzka.
Z jednej strony to typowa powieść o początkach kariery młodego obiecującego geja-humanisty, kulturoznawcy, miłośnika piękna, który obraca się w dobrym towarzystwie, ma neurotyczna przyjaciółkę i skończy spełniony ale nieszczęśliwy.
Ale tak naprawdę to historia od Nicka do Nicholasa Guesta - przejście od bycia nikim i zakochania w heterokoledze, przez uzyskiwanie pewności siebie i fajny związek z ciemnoskórym chłopakiem, do tańca z Margaret Thatcher i własnego luksusowego czasopisma kulturalnego.
Piękna jest scena tłumacząca tytuł - objawinie Nicka, że rzeczywistość jest piękna i da się to udowodnić dzięki idealnej linii - esownicy, którą widzimy w okuciu bramy, łuku skrzydeł anioła, idealnym ciele śpiącego nago Waniego Ouardiego.
To nie jest książka o miłości, równaniu praw ani o polityce lat 80. Raczej o tym, czy można być szczęśliwym. I czy da się osiągnąć to, do czego kazał nam dążyć Platon - dobro, prawdę i piękno.
Bardzo smaczna, bardzo inteligentna, w pewien sposób bardzo gorzka.
Z jednej strony to typowa powieść o początkach kariery młodego obiecującego geja-humanisty, kulturoznawcy, miłośnika piękna, który obraca się w dobrym towarzystwie, ma neurotyczna przyjaciółkę i skończy spełniony ale nieszczęśliwy.
Ale tak naprawdę to historia od Nicka do Nicholasa Guesta - przejście od...
Wszystko, co można sobie wyobrazić definiując "zło" jest w tej książce i istnieje absolutnie naturalnie, bez skrupułów i wyrzutów.
Dlatego, uważając "Łaskawe" za jedną z moich ulubionych powieści myślę, że powinnam się z tego spowiadać.
Wszystko, co można sobie wyobrazić definiując "zło" jest w tej książce i istnieje absolutnie naturalnie, bez skrupułów i wyrzutów.
Dlatego, uważając "Łaskawe" za jedną z moich ulubionych powieści myślę, że powinnam się z tego spowiadać.
Książka, która sprawia, że czuję się bezpiecznie.
Książka, która sprawia, że czuję się bezpiecznie.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to