-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1147
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać395
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
Niespodziewanie trudno jest mi napisać opinię.
Nie wiem, czy jest sens opisywać książkę, gdy wy, szanowni czytający, możecie nie znać kontekstu - kilkuminutowych filmików, które ci uroczy Angole wrzucają na youtube co mniej więcej tydzień.
TABiNOF to sześć lat ich pół-publicznej relacji, wewnętrznych żarcików i przygód od czapy. Dan i Phil mają własne kanały i inne spojrzenia na świat, ale wiedzą, że w duecie mogą więcej niż jakakolwiek inna para na youtubie. Stąd nie tylko światowy sukces tej książki i jej trasy promującej, ale i ilość obejrzeń, wspólne programy dla bbc i, nie oszukujmy się, dobre pieniądze.
Podstawą egzystencji youtubera jest życie w świecie wiecznej młodzieży i taki nastrój ma ta książka - mamy tu opis, jak dwaj goście powyżej metra osiemdziesiąt poznali maleńki wzrostem zespół One Direction, rady, jak (nie) dbać o chomika i całe strony o tym, czego nie widzi oczko kamery. Chłopcy chętnie wchodzą też we własny fandom - mamy tu i fanfiction, i mangę o nich samych.
Czy tego się spodziewałam? Tak.
Piękna graficznie i wyrazista książka łącząca autoironię i emo-estetykę Dana z pełnym wdzięku dziwactwem Phila. Podsumowanie tego, co my, widzowie wiemy.
Obaj są ciekawymi osobowościami i uwielbiam oglądać skrawki ich świata. Ale czy potrzebna mi książka, gdy mam równie trwały internet?
Niespodziewanie trudno jest mi napisać opinię.
Nie wiem, czy jest sens opisywać książkę, gdy wy, szanowni czytający, możecie nie znać kontekstu - kilkuminutowych filmików, które ci uroczy Angole wrzucają na youtube co mniej więcej tydzień.
TABiNOF to sześć lat ich pół-publicznej relacji, wewnętrznych żarcików i przygód od czapy. Dan i Phil mają własne kanały i inne...
2014-10-16
Youtuberzy podbijają świat. Mogłabym długo opowiadać o dziwactwach braci Johna i Hanka Greenów, o Philu Lesterze - żywym pluszowym misiu, czy o Królowej nazwiskiem Tyler Oakley. Ale oto najlepsza z nich. Dziewczyna, która przekuła filmik, w którym gotuje po pijaku w karierę satyryczki i działania społeczne.
Książka kucharska Hanny Hart nie nauczy was za wiele. Właściwie wszystko robione jest z półproduktów i nie ma się co oszukiwać, żadnych delikatesów nie będzie. Ale kreatywność i budzenie kreatywności w czytelniku gwarantowana. Harto przekonuje, że wszystko, dosłownie wszystko da się zrobić, byle spróbować. Mamy tu tort pizzowy, tęczowe ciasto pieczone w słoiku, zagrychę w kieliszkach - wszystko, co przygotujesz sam, nawet jeśli jesteś wstawiony albo nie wiesz, gdzie jest lewa ręka, gdzie prawa.
Bo tu jedzenie jest pretekstem do felietonu, suchara albo randomowego faktu. I własnej opowieści - o tym, że przejście od czasu studiów do dorosłości zawsze boli, co robić, by nie płakać aż tak dużo po związku czy jak sobie poradzić w święta z rodziną, która ma na celu ubliżanie Ci na każdym kroku.
Youtube pozwala wierzyć, że ktoś po drugiej stronie kamery ufa ci i jest twoim kumplem. Harto byłaby kumplem idealnym.
Youtuberzy podbijają świat. Mogłabym długo opowiadać o dziwactwach braci Johna i Hanka Greenów, o Philu Lesterze - żywym pluszowym misiu, czy o Królowej nazwiskiem Tyler Oakley. Ale oto najlepsza z nich. Dziewczyna, która przekuła filmik, w którym gotuje po pijaku w karierę satyryczki i działania społeczne.
Książka kucharska Hanny Hart nie nauczy was za wiele. Właściwie...
Kiedy pierwszy raz obejrzałam filmiki Tylera na youtube pomyślałam: żywy stereotyp amerykańskiego geja - kolorowy, głośny i wesolutki jak szczygiełek. Okazuje się, że potrafi też wyciszyć i zaskakująco sprawnie uderzyć tu, gdzie boli.
Te kilkanaście esejów wspomnieniowych bardzo mi się spodobało, bo autor mówi równie szczerze o swojej dysfunkcyjnej rodzinie, miłości do Cher i trwającej długie lata wielowymiarowej obsesji na punkcie (samo)kontroli.
Tyler najpierw grzebie w śmietniku za wypożyczonym, wyrzuconym przypadkiem dizajnerskim garniakiem a potem analizuje plastik własnego uśmiechu na plastikowym czerwonym dywanie wśród plastikowych gwiazd - i każda z tych myśli jest dla niego tak samo ważna.
Te wspomnienia są mądre, sprawnie napisane i nieoceniające. Zabawne także, ale inaczej niż w internecie.
Tutaj widzisz, że poczucie humoru genialnie przykrywa stare blizny.
Kiedy pierwszy raz obejrzałam filmiki Tylera na youtube pomyślałam: żywy stereotyp amerykańskiego geja - kolorowy, głośny i wesolutki jak szczygiełek. Okazuje się, że potrafi też wyciszyć i zaskakująco sprawnie uderzyć tu, gdzie boli.
Te kilkanaście esejów wspomnieniowych bardzo mi się spodobało, bo autor mówi równie szczerze o swojej dysfunkcyjnej rodzinie, miłości do...
2013-11-07
Wydawnictwo "Bukowy las" wypuściło ostatnio trzy książki Greena, wstyd nie znać ostatniej, już przetłumaczonej. A "Mnogość Katarzyn" trzyma formę.
Oto główny bohater, Colin Singleton. Nie mylić z simpleton, bo prostaczkiem nie jest. Jest cudownym dzieckiem, uzdolnionym właściwie w każdym kierunku (oprócz garncarstwa i muzyki), miłośnikiem anagramów, gier słownych i równań. Czyta, dla własnego rozwoju, czterysta stron dziennie. Zna osiem języków. Uwielbia rzucać ciekawostki, które najczęściej nie interesują nikogo, prócz niego. (Sounds familiar?)
W sferach uczuciowych ma pewne kłopoty, czasem nie wyczuwa sarkazmu, ale jak na nerda jego statystyka jest imponująca- łącznie rzuciło go dziewiętnaście dziewczyn imieniem Katherine. I po tym ostatnim rozstaniu spotykamy Colina po raz pierwszy i ruszamy w podróż od złamanego serca i czekania na olśnienie do sklejonego serca i gotowego równania.
Książka jest bliska "Alasce", patrz: główny bohater, ale wiele ma wspólnego też z "Papierowymi miastami"- jest dojrzalsza i bardziej gorzka niż zwykłe "teen fiction".
Jak zawsze jest to droga młodego człowieka do siebie, do miłości, do zaakceptowania albo wprowadzenia zmiany, ale otwarte zakończenie jest niepokojąco dobre. Plus wielka ilość szarad; Green często bawi się słowami, a właściwie literami i dodaje to książce wiele uroku.
Warto. Dla wszystkich dziwactw Colina, dla Hassana (młody Howard Wolowitz, nie mówcie, że nie ostrzegałam) i miasteczka Gutshot. Dla kilku niespodzianek po drodze, słoika na przekleństwa, fabryki sznurków do tamponów, domu starców i Lindsey Lee Wells, najlepszej bohaterki kobiecej Greena.
Wydawnictwo "Bukowy las" wypuściło ostatnio trzy książki Greena, wstyd nie znać ostatniej, już przetłumaczonej. A "Mnogość Katarzyn" trzyma formę.
Oto główny bohater, Colin Singleton. Nie mylić z simpleton, bo prostaczkiem nie jest. Jest cudownym dzieckiem, uzdolnionym właściwie w każdym kierunku (oprócz garncarstwa i muzyki), miłośnikiem anagramów, gier słownych i...
2014-03-30
2014-03-19
"My, zwierzaki" opowiada o mamie, tacie i trzech braciach- Joelu, Mannym i bezimiennym narratorze mieszkających w pewnym odosobnieniu pod Nowym Jorkiem. O relacji braci i ich bardzo bliskiej więzi.
I tu się kończy banał.
Każdy rozdział to obrazek z dzieciństwa pisany poetyckim, zapętlającym się językiem. Jak ojciec kopał "okop", jak starszy pan paznokciem nacinał na krzyż ugryzienie komara, bo wtedy jad się nie wchłania, jak to było spać w śpiworach w obcej, pustej fabryce.
Ale sielankę widać tylko po przeczytaniu, gdy chce się usunąć z głowy niepokoje.
A jest ich tu parę- odmienność rasowa taty- Latynosa i półbeżowych synów, niestabilność psychiczna matki; problem, jak zostać kobietą, jak mężczyzną, gdy jest się, tak jakby z przypadku, matką i ojcem. I sama trudność roli rodzica, który zgadza się, by dzieci zadawały mu krzywdę, by wiecznie chciały więcej, by wzięły wszystko i, dorosłe, uciekły. By były lepsze niż my sami, a rozczarowywały mimo to.
Serio, myślałam, że to będzie słodkie i urocze- jak to było być mieszanym dzieciakiem w Ameryce lat 80. Zgubiłam w pamięci fakt, że bycie dzieciakiem nie pozbawia cię traum.
"My, zwierzaki" opowiada o mamie, tacie i trzech braciach- Joelu, Mannym i bezimiennym narratorze mieszkających w pewnym odosobnieniu pod Nowym Jorkiem. O relacji braci i ich bardzo bliskiej więzi.
I tu się kończy banał.
Każdy rozdział to obrazek z dzieciństwa pisany poetyckim, zapętlającym się językiem. Jak ojciec kopał "okop", jak starszy pan paznokciem nacinał na krzyż...
2014-03-10
Primo- odjechana opowieść o dorastaniu, fantazjowaniu i lataniu nad Golden Gate. Od zapyziałego Illinois przez nostalgiczne jezioro Michigan do ciepłego, otwartego San Fran. Jak rozłożyć gości na domówce, jak nauczyć dzieciaka grać w bejsbol, jak smakuje woda w akwarium z rybkami.
Secundo- metapowieść pełna dopisków, rozplątywania własnych metafor i sprostowań tych kilku kłamstw, które się pojawiły w tej czystej prawdzie. Miałam pierwsze polskie wydanie zbudowane jak drugie oryginalne- z tyłu jest druga okładka i kilkanaście stron złożonych odwrotnie usuniętych scen, kolejnych sprostowań i teorii autora na temat swego debiutu.
Tertio- historia, do której brak mi słów.
Wnioskowałam, że to będzie tekst o tym, jak rodził się geniusz literacki, jak z amerykańskiego domu na zadupiu wyszedł nowy Chuck Palahnuk.
Spodziewałam się też tego, o czym pisali poprzedni recenzenci czyli jak dwudziestolatek potrafi wyjść z żałoby silniejszy i z uśmiechem.
Dostałam żywą i bolesną dla mnie scenę domu, który się rozpada- bo w retrospekcjach tata ma tendencje do padania na klęczki w dziwnych sytuacjach, a mama stale ma pod ręką metalowy pojemnik w kształcie półksiężyca (one tak naprawdę są w kształcie nerki, żeby było je wygodnie trzymać pod brodą). I jest jeszcze starszy, bufonowaty brat, siostra na studiach prawniczych, główny bohater- Dave Eggers i szczyl czyli Toph.
Serio. Brak słów.
Bo jak można skleić sieroctwo, żałobę, nieskończoną potrzebę ochrony młodszego brata, własne ambicje i, sorry, potrzebę bycia młodym i radosnym? Eggers pokazuje, że można i chwała mu za to.
Primo- odjechana opowieść o dorastaniu, fantazjowaniu i lataniu nad Golden Gate. Od zapyziałego Illinois przez nostalgiczne jezioro Michigan do ciepłego, otwartego San Fran. Jak rozłożyć gości na domówce, jak nauczyć dzieciaka grać w bejsbol, jak smakuje woda w akwarium z rybkami.
Secundo- metapowieść pełna dopisków, rozplątywania własnych metafor i sprostowań tych kilku...
2014-03-01
2012-07
Idź, zaćpaj, zniszcz czas.
Popraw błąd w artykule, bo przedmiot artykułu zaskarży redakcję i trzeba będzie płacić. Wyrób się z deadline'm, bo twoja redaktor jest wystarczająco wredna, nie dawaj jej dodatkowego powodu do zwolnienia. Tocz małe rozmówki z ludźmi z biura, który byliby dużo ciekawsi poza biurem, ale nigdy nie miałeś śmiałości czy chęci, żeby. Spotkaj się z kumplem, idź do klubu, zaćpaj, może poznaj kogoś, potańcz, (nie)sam idź do łóżka, przeżyj dzień.
Są ludzie, dla których robota w nowojorskiej redakcji jest szczytem marzeń. Osiągnąwszy to zaczynają szukać kogoś, z kim stworzyliby sobie małą stabilizację i mieli te przepisowe 2.5 dziecka. I byłoby wspaniale. Inni w Nowym Jorku starają się pisać mimo zakochania w neurotycznej sąsiadce. I też byłoby im wspaniale. Jeszcze inni żyją od działki do działki jak główny bohater. I nie jest wspaniale. Życie nie jest wspaniałe. Ale ta historia- owszem.
Idź, zaćpaj, zniszcz czas.
Popraw błąd w artykule, bo przedmiot artykułu zaskarży redakcję i trzeba będzie płacić. Wyrób się z deadline'm, bo twoja redaktor jest wystarczająco wredna, nie dawaj jej dodatkowego powodu do zwolnienia. Tocz małe rozmówki z ludźmi z biura, który byliby dużo ciekawsi poza biurem, ale nigdy nie miałeś śmiałości czy chęci, żeby. Spotkaj się z...
2013-06
2013-08-17
2014-02-07
Pamiętacie Clarksona? Wrednego angolskiego felietonistę chorego na punkcie samochodów i koszenia trawy? Po trzech stronach czytania Sedarisa stwierdziłam: jest lepszy niż Clarkson.
Bo oto i on: pochodzący z rodziny greckich imigrantów nowojorczyk, syn inżyniera IBM, brat aktorki i malarki, partner brytyjskiego dyplomaty. Do tego znany narkoman, miłośnik łączenia piwa i szkockiej, absolutne beztalencie życiowe, prawie- wirtuoz gitary, prawie- frankofil, połączenie faceta od przeprowadzek i eleganckiego pana domu.
Ogromna ilość niepowodzeń i dziwnych przygód opisana w tej książce pasuje do zmyślonego dziennika gościa po kwasie (i dwunastu filiżankach herbaty), ale zmyślona nie jest. Ta książka to dziecko 'Roku w Prowansji' i zbiorów Clarksona- wybór narzekań i uwag, krzywiących świat w dziwne, ale przyjemne strony.
Bo czy myśleliście kiedyś, że logopeda może być agentem CIA? Albo że można ocenić atrakcyjność faceta według długości jego... drabiny? Albo, że najprostszym słowem po francusku jest, "zwężenie" (czyli: "detroit")?
Sedaris myślał. I warto zobaczyć, dlaczego.
Pamiętacie Clarksona? Wrednego angolskiego felietonistę chorego na punkcie samochodów i koszenia trawy? Po trzech stronach czytania Sedarisa stwierdziłam: jest lepszy niż Clarkson.
Bo oto i on: pochodzący z rodziny greckich imigrantów nowojorczyk, syn inżyniera IBM, brat aktorki i malarki, partner brytyjskiego dyplomaty. Do tego znany narkoman, miłośnik łączenia piwa i...
2013-05-01
Middlesex. Miedzypłeć.
To tomiszcze mieści bardzo wiele- Grecję w czasie Wielkiej Wojny, wtedy umierające, dziś zbankrutowane Detroit i zimny, kosmopolityczny Berlin. Klasyczną tragedię grecką ze współczesnym queerowym parkiem rozrywki w San Francisco. Bycie dziewczynką z byciem mężczyzną.
Najważniejsza nić "Middlesex" to płeć- głównego bohatera, który był chłopcem, mimo że urodził się w obcym ciele, jego babki, która jako żywicielka rodziny wzięła sobie kilka męskich ról, ciotki, która tak naprawdę nigdy nie lubiła mężczyzn.
Ważna jest także historia i zjawisko mitu- bo stanowi osnowę tej książki, wszystko ma korzenie w mitologii, od rodzinnego fatum do szkolnego przedstawienia.
No i narodowość- czy bycie imigrantem nie jest międzytożsamością? Bo mamy tutaj Stany, jako tygiel wszystkich narodowości świata, ale i stałą tęsknotę za matką Grecją. Mamy tworzącą społeczeństwo rolę religii- grekokatolickiej, muzułmańskiej, ale także religię braku religii.
Pokręcona, dla niektórych męcząca- ale w tej bogatej w treść książce jest wiele uniwersalnych mądrości.
I styl- fantastyczny.
Middlesex. Miedzypłeć.
To tomiszcze mieści bardzo wiele- Grecję w czasie Wielkiej Wojny, wtedy umierające, dziś zbankrutowane Detroit i zimny, kosmopolityczny Berlin. Klasyczną tragedię grecką ze współczesnym queerowym parkiem rozrywki w San Francisco. Bycie dziewczynką z byciem mężczyzną.
Najważniejsza nić "Middlesex" to płeć- głównego bohatera, który był chłopcem, mimo...
2012-11-16
2013-06-01
Claude to mały chłopiec, który mieszka z matką, otyłą taksówkarką w biednej klitce w Nowym Jorku. Mały nie wyróżnia się niczym szczególnym, jest drobny, chorowity, zbiera drobne i butelki, nie chodzi jeszcze do szkoły. Jedna rzecz jest dla niego ważna- biały fortepian, dzięki któremu chłopiec obierze nie tylko "jakąś", ale przede wszystkim wypełnioną po brzegi muzyką drogę.
Przez cały czas trwania powieści nic nie jest ważniejsze dla Claude'a niż muzyka- porywająca, układająca chłopca według swego widzimisię, dusząca ale wyzwalająca. Jak piszą krytycy amerykańscy- jest to jedna z najlepszych powieści o muzyce. Ale także o stereotypach wyglądu i rasy, o polskich Żydach, włoskich skrzypkach, nigdy nieodwzajemnionej miłości i high-lifie Nowego Jorku lat 40. i późniejszych.
Książka doceniona w Stanach, w Polsce nieznana- a szkoda.
Claude to mały chłopiec, który mieszka z matką, otyłą taksówkarką w biednej klitce w Nowym Jorku. Mały nie wyróżnia się niczym szczególnym, jest drobny, chorowity, zbiera drobne i butelki, nie chodzi jeszcze do szkoły. Jedna rzecz jest dla niego ważna- biały fortepian, dzięki któremu chłopiec obierze nie tylko "jakąś", ale przede wszystkim wypełnioną po brzegi muzyką drogę....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-08-01
Gdzie idziesz, do czego dążysz, co jest dla Ciebie ważne- "On the road" opiera się na tych i wielu innych pytaniach. Bo oto grupa młodych poetów (realnych przyjaciół autora schowanych pod wymyślonymi nazwiskami) przemierza Amerykę w poszukiwaniu... No właśnie, może w poszukiwaniu niczego? Może ta droga jest po to, by uformować siebie, znaleźć swoją wartość między piwem a tequilą, między pracą w polu a pisaniem poezji, między homo a hetero. Nie dać się zdefiniować temu, co mówią rodzice, partnerki, krytycy- znaleźć drogę do wolności bycia sobą.
Powieść jest momentami splątana, trudna i daje wrażenie nie dążącej do logicznego końca- ale czy nie taka jest idea drogi?
Gdzie idziesz, do czego dążysz, co jest dla Ciebie ważne- "On the road" opiera się na tych i wielu innych pytaniach. Bo oto grupa młodych poetów (realnych przyjaciół autora schowanych pod wymyślonymi nazwiskami) przemierza Amerykę w poszukiwaniu... No właśnie, może w poszukiwaniu niczego? Może ta droga jest po to, by uformować siebie, znaleźć swoją wartość między piwem a...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Okay?
Okay.
O zjawisku, jakim jest John Green mogłabym mówić długo. Nie umiem o nim mówić z dystansem, bo uwielbiam jego bloga i znam przez to trochę drogi jego myślenia.
"Gwiazd naszych wina" to książka, którą mógłby napisać każdy. Tak się przynajmniej wydaje, bo język jest lekki, historia takiej miłości mogła wydarzyć się wszędzie na świecie, bohaterowie mieszkają dwa bloki od nas, ich standard życia i refleksje nie są wzięte z "Dynastii". Wspaniale bliski jest ten świat przedstawiony.
A jednak bardzo daleki- znacie nastolatków chorych na raka? Kogoś, kto uczestniczył w akcji "Mam marzenie"? Kogoś, kto przeżył śmierć najbliższego stoicko, tak jak pewnie przeżyłby własną?
Hazel Grace, jej lek Phalanxifor, sukienka i butla z tlenem. Augustus Waters, jego papierosy i katastrofalna technika jazdy samochodem. Rodzice Hazel. Program "Top Model". Amsterdam. Literalne Serce Jezusa. Nadzieja na wspaniałą resztkę życia.
Ta książka jest wyjątkowa. Tak jak wyjątkowy jest ten niby zwykły ktoś, kogo spotykamy na ulicy.
Okay?
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOkay.
O zjawisku, jakim jest John Green mogłabym mówić długo. Nie umiem o nim mówić z dystansem, bo uwielbiam jego bloga i znam przez to trochę drogi jego myślenia.
"Gwiazd naszych wina" to książka, którą mógłby napisać każdy. Tak się przynajmniej wydaje, bo język jest lekki, historia takiej miłości mogła wydarzyć się wszędzie na świecie, bohaterowie mieszkają dwa...