-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
Artykuły„Rok szarańczy” Terry’ego Hayesa wypływa poza gatunkowe ramy. Rozmowa z autoremRemigiusz Koziński1
-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz4
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
Biblioteczka
2016-05-08
Kiedy pierwszy raz obejrzałam filmiki Tylera na youtube pomyślałam: żywy stereotyp amerykańskiego geja - kolorowy, głośny i wesolutki jak szczygiełek. Okazuje się, że potrafi też wyciszyć i zaskakująco sprawnie uderzyć tu, gdzie boli.
Te kilkanaście esejów wspomnieniowych bardzo mi się spodobało, bo autor mówi równie szczerze o swojej dysfunkcyjnej rodzinie, miłości do Cher i trwającej długie lata wielowymiarowej obsesji na punkcie (samo)kontroli.
Tyler najpierw grzebie w śmietniku za wypożyczonym, wyrzuconym przypadkiem dizajnerskim garniakiem a potem analizuje plastik własnego uśmiechu na plastikowym czerwonym dywanie wśród plastikowych gwiazd - i każda z tych myśli jest dla niego tak samo ważna.
Te wspomnienia są mądre, sprawnie napisane i nieoceniające. Zabawne także, ale inaczej niż w internecie.
Tutaj widzisz, że poczucie humoru genialnie przykrywa stare blizny.
Kiedy pierwszy raz obejrzałam filmiki Tylera na youtube pomyślałam: żywy stereotyp amerykańskiego geja - kolorowy, głośny i wesolutki jak szczygiełek. Okazuje się, że potrafi też wyciszyć i zaskakująco sprawnie uderzyć tu, gdzie boli.
Te kilkanaście esejów wspomnieniowych bardzo mi się spodobało, bo autor mówi równie szczerze o swojej dysfunkcyjnej rodzinie, miłości do...
2015-05-20
Spodziewałam się czegoś bardziej spójnego, ale źle nie jest.
Jednym zdaniem - więcej okrucieństwa, mniej romansu, proszę.
Spodziewałam się czegoś bardziej spójnego, ale źle nie jest.
Jednym zdaniem - więcej okrucieństwa, mniej romansu, proszę.
Kupiłam tę książkę na ślepo, w środku lata, wracając z pogrzebu. I stała się jedną z najważniejszych. Od tego czasu, mimo wielu zmian (także w moim spojrzeniu na to, co wartościowe), jedną z najważniejszych pozostała.
To jest historia o kobiecości. O ciele i istnieniu ciała kobiety - które jest tutaj pokazane metaforami fortepianu bez strun, misy bez dna i pochwy bez miecza. O śmierci i spojrzeniu na nią - śmierci płodności, poczucia własnej wartości i setek obcych dzieci. O miłości, także i o jej braku. O oficerkach esesmanów, drewniakach pielęgniarek, szpilkach prostytutek. O dziwnym zjawisku zabawy. O tym starym, ponadtysiącletnim mieście Krakowie z punku widzenia Paryża i Pipidówki. O erze prywatnych aeroplanów i samolotów uderzających w WTC.
Wreszcie o kobiecości, która nie jest hasłem na sztandarach w czasie manify, marzeniem zależnych od chłopaków nastolatek, ani ckliwym usprawiedliwieniem zaczytanych w masochistycznych książkach pseudowyzwolonych pań domu.
O kobiecości, która jest człowieczeństwem.
Kupiłam tę książkę na ślepo, w środku lata, wracając z pogrzebu. I stała się jedną z najważniejszych. Od tego czasu, mimo wielu zmian (także w moim spojrzeniu na to, co wartościowe), jedną z najważniejszych pozostała.
To jest historia o kobiecości. O ciele i istnieniu ciała kobiety - które jest tutaj pokazane metaforami fortepianu bez strun, misy bez dna i pochwy bez...
Bardzo smaczna, bardzo inteligentna, w pewien sposób bardzo gorzka.
Z jednej strony to typowa powieść o początkach kariery młodego obiecującego geja-humanisty, kulturoznawcy, miłośnika piękna, który obraca się w dobrym towarzystwie, ma neurotyczna przyjaciółkę i skończy spełniony ale nieszczęśliwy.
Ale tak naprawdę to historia od Nicka do Nicholasa Guesta - przejście od bycia nikim i zakochania w heterokoledze, przez uzyskiwanie pewności siebie i fajny związek z ciemnoskórym chłopakiem, do tańca z Margaret Thatcher i własnego luksusowego czasopisma kulturalnego.
Piękna jest scena tłumacząca tytuł - objawinie Nicka, że rzeczywistość jest piękna i da się to udowodnić dzięki idealnej linii - esownicy, którą widzimy w okuciu bramy, łuku skrzydeł anioła, idealnym ciele śpiącego nago Waniego Ouardiego.
To nie jest książka o miłości, równaniu praw ani o polityce lat 80. Raczej o tym, czy można być szczęśliwym. I czy da się osiągnąć to, do czego kazał nam dążyć Platon - dobro, prawdę i piękno.
Bardzo smaczna, bardzo inteligentna, w pewien sposób bardzo gorzka.
Z jednej strony to typowa powieść o początkach kariery młodego obiecującego geja-humanisty, kulturoznawcy, miłośnika piękna, który obraca się w dobrym towarzystwie, ma neurotyczna przyjaciółkę i skończy spełniony ale nieszczęśliwy.
Ale tak naprawdę to historia od Nicka do Nicholasa Guesta - przejście od...
2014-07-20
2014-03-28
2014-03-19
"My, zwierzaki" opowiada o mamie, tacie i trzech braciach- Joelu, Mannym i bezimiennym narratorze mieszkających w pewnym odosobnieniu pod Nowym Jorkiem. O relacji braci i ich bardzo bliskiej więzi.
I tu się kończy banał.
Każdy rozdział to obrazek z dzieciństwa pisany poetyckim, zapętlającym się językiem. Jak ojciec kopał "okop", jak starszy pan paznokciem nacinał na krzyż ugryzienie komara, bo wtedy jad się nie wchłania, jak to było spać w śpiworach w obcej, pustej fabryce.
Ale sielankę widać tylko po przeczytaniu, gdy chce się usunąć z głowy niepokoje.
A jest ich tu parę- odmienność rasowa taty- Latynosa i półbeżowych synów, niestabilność psychiczna matki; problem, jak zostać kobietą, jak mężczyzną, gdy jest się, tak jakby z przypadku, matką i ojcem. I sama trudność roli rodzica, który zgadza się, by dzieci zadawały mu krzywdę, by wiecznie chciały więcej, by wzięły wszystko i, dorosłe, uciekły. By były lepsze niż my sami, a rozczarowywały mimo to.
Serio, myślałam, że to będzie słodkie i urocze- jak to było być mieszanym dzieciakiem w Ameryce lat 80. Zgubiłam w pamięci fakt, że bycie dzieciakiem nie pozbawia cię traum.
"My, zwierzaki" opowiada o mamie, tacie i trzech braciach- Joelu, Mannym i bezimiennym narratorze mieszkających w pewnym odosobnieniu pod Nowym Jorkiem. O relacji braci i ich bardzo bliskiej więzi.
I tu się kończy banał.
Każdy rozdział to obrazek z dzieciństwa pisany poetyckim, zapętlającym się językiem. Jak ojciec kopał "okop", jak starszy pan paznokciem nacinał na krzyż...
Są takie książki, które tłumaczą swoje czasy tak dobrze, że wpada się w nie całym sobą. Tak jest tutaj.
Mamy pierwszą warstwę- Evelyn Couch- starzejąca się pani domu, która zaczyna powoli w siebie wierzyć dzięki spotkanej przypadkowo starszej pani. I starsza pani, Ninny, która opowiada historię swojej bliższej i dalszej rodziny, historię, która kręci się wokół Whistle Stop Cafe, knajpy przy stacji kolejowej gdzieś głęboko w Alabamie, w latach 30.
Whistle Stop jest idealnym modelem domu. Przyjmuje na pieczeń i ciasto wszystkich- brudnych włóczęgów, czarnuchów, wąsatych Ważnych Obywateli. Warstwa kulinarna w tej książce to jeden z dużych plusów. Z tyłu są nawet przepisy.
Ale największym plusem jest aura kochającego małego miasteczka. Nie przepełnionego plotkami i jadem, rozwiązującego problemy jednym cięciem. Z podejściem: pomagaj, kochaj, uśmiechaj się. To coś, czego szalenie mi brak- i w literaturze, i w realu.
To książka tym, jak naznacza cię dzieciństwo, o tym, że nie ma granic tolerancji, że najmłodzsze dziecko okazuje się często najważniejszym- Imogena "Idgie" Theadgoode będzie zawsze jedną z najmilszych mi bohaterek literackich. Wieczny zbuntowany rudy dzieciak, który wolał łazić po drzewach, dokazywać z braćmi i nosić garniturki niż "zachowywać się".
Jest tu wielu bohaterów, których kocham jak swoich. Ruth, Ptaszyca, Kikutek, Duży George, Smokey Samotnik, Eva. jest tu dużo motywów, które kocham jak swoje- pola, pszczoły, kuchnia z tyłu domu, pociągi, pani na poczcie pisząca przeuroczą gazetkę, atmosfera nieskończonego lata. Jest tu dużo pytań, które są moje- "czy coś jest między nimi", jak przeżyć czas żałoby, kiedy obrona czyichś praw staje się narażaniem siebie, jak bardzo wiele potrafi zniszczyć przemoc, ile wolności dać dzieciom, czy wychowanie tłumaczy twoje winy i osiągnięcia.
To też historia, że nawet "kanapowa królowa" (stąd nazwisko Couch) może zrozumieć, że jej przyszłość leży w jej rękach.
Są takie książki, które tłumaczą swoje czasy tak dobrze, że wpada się w nie całym sobą. Tak jest tutaj.
Mamy pierwszą warstwę- Evelyn Couch- starzejąca się pani domu, która zaczyna powoli w siebie wierzyć dzięki spotkanej przypadkowo starszej pani. I starsza pani, Ninny, która opowiada historię swojej bliższej i dalszej rodziny, historię, która kręci się wokół Whistle...
2011
2013-02
2014-01-02
Oglądałam ostatnio po raz drugi "O północy w Paryżu". I jeśli podobał wam się ten film to znajdziecie tutaj kilku znajomych- przedstawionych dużo mniej pochlebnie.
Ale nie tylko dlatego warto przeczytać książke Russella. Jest niesamowicie smacznym kąskiem literatury nie- hetero. Bez sentymentalizmu, niepotrzebnego zadęcia, męczennictwa ale i bez uderzania zbyt wprost i zabawą chamstwem. Wspaniały jest także główny bohater, "ten gorszy brat", jąkała i (jakie to ładne słowo) inwertyta, absolutnie nie postać, której standardowo powierza się opowiedzenie jakiejkolwiek historii. Jego droga po przesunięciu w czasie mogłaby być wycinkiem "Queer as folk" czy, nawet bardziej, "Aniołów w Ameryce"- współczesny sposób prowadzenia tej książki nie pozwala się nią znudzić.
Miło jest też zauważyć, ze nie tylko Polacy mają nieustanną chęć umierania za ojczyznę- wyrzuty sumienia wielu rosyjskich emigrantów mocną pachną polskim romantyzmem.
Inną ciekawą kwestią jest przedstawienie kilku gwiazd kultury lat 20., zaskakująco zbieżne z moimi opiniami o tychże. Z zasady jestem nieufna, gdy ktoś potwierdza moje sądy, ale obszerna i bardzo obiecująca bibliografia trochę mnie uspokaja. Vladimir Nabokow, tylko z pozoru czarujący intelektualista tak naprawdę jest dosyć obojętny i zimny, lubuje się w swojej sławie, choć i o nią zdaje się nie dbać. Skończy zapewne jak swój Pnin, kochający nieistniejącą Rosję śmieszny profesor na posadce w Stanach. Gertruda Stein- "gwiazda" świecąca sztucznym światłem, irytująco pewna siebie mentorka, której duch w tej powieści jest identyczny jak w jej nużącej autobiografii. No i słodki Cockteau, zawsze zakochany, zawsze upalony. To tylko czubek góry znanych postaci i jeśli szukacie ploteczek kto z kim i jak się bawił w Paryżu lat 20.- zapraszam serdecznie.
Bardzo łatwo się jest rozgościć w tej książce- wszystkie światy Siergieja- carska Rosja, brytyjski colledge, Berlin i Paryż lat 20., zamek w Tyrolu, opresyjna II wojna- wszystko to widzimy z bliska, z wyczuciem atmosfery i detalu i dużą czułością. Widzimy też zabieg, który bardzo lubię- dekonstrukcję bajki. Rosyjską pozytywkę roztrzaskaną kafarem, nieudane operowe scenografie, miłość, za którą trafia się do więzienia.
Bóg z Tobą, Siergieju Władimirowiczu.
Oglądałam ostatnio po raz drugi "O północy w Paryżu". I jeśli podobał wam się ten film to znajdziecie tutaj kilku znajomych- przedstawionych dużo mniej pochlebnie.
Ale nie tylko dlatego warto przeczytać książke Russella. Jest niesamowicie smacznym kąskiem literatury nie- hetero. Bez sentymentalizmu, niepotrzebnego zadęcia, męczennictwa ale i bez uderzania zbyt wprost i...
2013-05-01
Middlesex. Miedzypłeć.
To tomiszcze mieści bardzo wiele- Grecję w czasie Wielkiej Wojny, wtedy umierające, dziś zbankrutowane Detroit i zimny, kosmopolityczny Berlin. Klasyczną tragedię grecką ze współczesnym queerowym parkiem rozrywki w San Francisco. Bycie dziewczynką z byciem mężczyzną.
Najważniejsza nić "Middlesex" to płeć- głównego bohatera, który był chłopcem, mimo że urodził się w obcym ciele, jego babki, która jako żywicielka rodziny wzięła sobie kilka męskich ról, ciotki, która tak naprawdę nigdy nie lubiła mężczyzn.
Ważna jest także historia i zjawisko mitu- bo stanowi osnowę tej książki, wszystko ma korzenie w mitologii, od rodzinnego fatum do szkolnego przedstawienia.
No i narodowość- czy bycie imigrantem nie jest międzytożsamością? Bo mamy tutaj Stany, jako tygiel wszystkich narodowości świata, ale i stałą tęsknotę za matką Grecją. Mamy tworzącą społeczeństwo rolę religii- grekokatolickiej, muzułmańskiej, ale także religię braku religii.
Pokręcona, dla niektórych męcząca- ale w tej bogatej w treść książce jest wiele uniwersalnych mądrości.
I styl- fantastyczny.
Middlesex. Miedzypłeć.
To tomiszcze mieści bardzo wiele- Grecję w czasie Wielkiej Wojny, wtedy umierające, dziś zbankrutowane Detroit i zimny, kosmopolityczny Berlin. Klasyczną tragedię grecką ze współczesnym queerowym parkiem rozrywki w San Francisco. Bycie dziewczynką z byciem mężczyzną.
Najważniejsza nić "Middlesex" to płeć- głównego bohatera, który był chłopcem, mimo...
2013-01-01
Książka, która sprawia, że czuję się bezpiecznie.
Książka, która sprawia, że czuję się bezpiecznie.
Pokaż mimo to