Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Książka, która sprawia, że czuję się bezpiecznie.

Książka, która sprawia, że czuję się bezpiecznie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest jeden opis z tej książki, który zmroził mnie do żywca. A to nie lada osiągnięcie. Dzięki chirurgicznej precyzji gore'u to moja ulubiona cześć przygód duetu Strike i Ellacott.

Jest jeden opis z tej książki, który zmroził mnie do żywca. A to nie lada osiągnięcie. Dzięki chirurgicznej precyzji gore'u to moja ulubiona cześć przygód duetu Strike i Ellacott.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka jest porąbana.

Szczerze polecam.

Ta książka jest porąbana.

Szczerze polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kiedy pierwszy raz obejrzałam filmiki Tylera na youtube pomyślałam: żywy stereotyp amerykańskiego geja - kolorowy, głośny i wesolutki jak szczygiełek. Okazuje się, że potrafi też wyciszyć i zaskakująco sprawnie uderzyć tu, gdzie boli.

Te kilkanaście esejów wspomnieniowych bardzo mi się spodobało, bo autor mówi równie szczerze o swojej dysfunkcyjnej rodzinie, miłości do Cher i trwającej długie lata wielowymiarowej obsesji na punkcie (samo)kontroli.
Tyler najpierw grzebie w śmietniku za wypożyczonym, wyrzuconym przypadkiem dizajnerskim garniakiem a potem analizuje plastik własnego uśmiechu na plastikowym czerwonym dywanie wśród plastikowych gwiazd - i każda z tych myśli jest dla niego tak samo ważna.

Te wspomnienia są mądre, sprawnie napisane i nieoceniające. Zabawne także, ale inaczej niż w internecie.

Tutaj widzisz, że poczucie humoru genialnie przykrywa stare blizny.

Kiedy pierwszy raz obejrzałam filmiki Tylera na youtube pomyślałam: żywy stereotyp amerykańskiego geja - kolorowy, głośny i wesolutki jak szczygiełek. Okazuje się, że potrafi też wyciszyć i zaskakująco sprawnie uderzyć tu, gdzie boli.

Te kilkanaście esejów wspomnieniowych bardzo mi się spodobało, bo autor mówi równie szczerze o swojej dysfunkcyjnej rodzinie, miłości do...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki The Amazing Book is Not on Fire Daniel Howell, Phil Lester
Ocena 8,7
The Amazing Bo... Daniel Howell, Phil...

Na półkach: , ,

Niespodziewanie trudno jest mi napisać opinię.
Nie wiem, czy jest sens opisywać książkę, gdy wy, szanowni czytający, możecie nie znać kontekstu - kilkuminutowych filmików, które ci uroczy Angole wrzucają na youtube co mniej więcej tydzień.

TABiNOF to sześć lat ich pół-publicznej relacji, wewnętrznych żarcików i przygód od czapy. Dan i Phil mają własne kanały i inne spojrzenia na świat, ale wiedzą, że w duecie mogą więcej niż jakakolwiek inna para na youtubie. Stąd nie tylko światowy sukces tej książki i jej trasy promującej, ale i ilość obejrzeń, wspólne programy dla bbc i, nie oszukujmy się, dobre pieniądze.

Podstawą egzystencji youtubera jest życie w świecie wiecznej młodzieży i taki nastrój ma ta książka - mamy tu opis, jak dwaj goście powyżej metra osiemdziesiąt poznali maleńki wzrostem zespół One Direction, rady, jak (nie) dbać o chomika i całe strony o tym, czego nie widzi oczko kamery. Chłopcy chętnie wchodzą też we własny fandom - mamy tu i fanfiction, i mangę o nich samych.

Czy tego się spodziewałam? Tak.
Piękna graficznie i wyrazista książka łącząca autoironię i emo-estetykę Dana z pełnym wdzięku dziwactwem Phila. Podsumowanie tego, co my, widzowie wiemy.

Obaj są ciekawymi osobowościami i uwielbiam oglądać skrawki ich świata. Ale czy potrzebna mi książka, gdy mam równie trwały internet?

Niespodziewanie trudno jest mi napisać opinię.
Nie wiem, czy jest sens opisywać książkę, gdy wy, szanowni czytający, możecie nie znać kontekstu - kilkuminutowych filmików, które ci uroczy Angole wrzucają na youtube co mniej więcej tydzień.

TABiNOF to sześć lat ich pół-publicznej relacji, wewnętrznych żarcików i przygód od czapy. Dan i Phil mają własne kanały i inne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Teoretycznie jako bibliotekarz z zawodu powinnam być przeciwna uciapywaniu książek. Nie powinnam brać niczego drukowanego do kuchni - albo generalnie niczego z tekstem. Byłoby dobrze, gdybym wyciągnęła wnioski z tego razu, gdy czekolada chlapnęła mi na telefon. Może kosmos chce mi coś powiedzieć, bo co mniej więcej tydzień odkurzam rzeczony telefon z warstwy mąki...
Nieee...
Ta książka prezentuje się idealnie z moim kakaowym odciskiem palca, założona ostro pachnącym, wielkim liściem lubczyku. Nie tylko jest sympatyczna ale także serio pomocna.

P.S. Sernik nowojorski jest dowodem na istnienie dobra w tym zimnym, konserwatywnym, pełnym smutku świecie.

Teoretycznie jako bibliotekarz z zawodu powinnam być przeciwna uciapywaniu książek. Nie powinnam brać niczego drukowanego do kuchni - albo generalnie niczego z tekstem. Byłoby dobrze, gdybym wyciągnęła wnioski z tego razu, gdy czekolada chlapnęła mi na telefon. Może kosmos chce mi coś powiedzieć, bo co mniej więcej tydzień odkurzam rzeczony telefon z warstwy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wpół drogi między książką popularnonaukową a podręcznikiem. Opisuje wpływ stresu na organizm ludzki przekrojowo - od tego, jak i dlaczego tworzą się wrzody aż do połączenia stresu i etiologii chorób zakaźnych typu AIDS.
Każdy rozdział zaczyna się metaforą zebry uciekającej przed goniącym ją po sawannie lwem, którą autor dopasowuje do codziennych sytuacji szarego człowieka w zachodniej cywilizacji. Bo tak naprawdę stres ucieczki nie jest inny od stresu przed zebraniem zarządu. Tekst skrzy się uroczym lekarskim dowcipem i przynosi wiele pożytecznych informacji.

Ale.

Jednym z głównych problemów tej książki jest widzenie człowieka jako zespołu ciała i umysłu i zauważenie faktu, że te czynniki mocno na siebie wpływają. Ten motyw traktowany jest w książce jak odkrycie, co byłoby nośne może pięćdziesiąt lat temu ale zdecydowanie nie teraz.
Racjonalistyczny filozof Kartezjusz, jeden z moich ulubionych myślicieli, dawno, dawno temu uznał, że nie istnieje nic, co nie jest materialne. Nic zupełnie. To, co człowiek myśli, jak jest traktowany i jak się czuje absolutnie nie ma wpływu na ten worek organów, jakim jest ciało - taki do bólu niesłuszny pogląd był podstawą medycyny do plus-minus XX wieku.
Autor przez całą książkę promuje „nowoczesny” pogląd, że psychika wpływa na ciało. Problem w tym, że w praktyce wie to każdy niegłupi lekarz i większość pacjentów.

Zagadnienia medyczne ułożone są według układów ciała - podoba mi się to, ale brakuje mi praktycznych przykładów. Mój ulubiony motyw książek medycznych, czyli historie chorób i odkryć często zostawiane są bez morałów, a szkoda. Fajnie, że wiem, dlaczego ludzie z problemami kardiologicznymi często są przepełnieni niepokojem (kluczowe są tu tapicerowane fotele w poczekalniach), ale co dalej?
Nie zrozumcie mnie źle - ta książka jest dobra. Zabawna, przyjazna, na pewno potrafi zaskoczyć niektórych czytelników.

Tylko po prostu nie odpowiedziała na wiele moich pytań.

Wpół drogi między książką popularnonaukową a podręcznikiem. Opisuje wpływ stresu na organizm ludzki przekrojowo - od tego, jak i dlaczego tworzą się wrzody aż do połączenia stresu i etiologii chorób zakaźnych typu AIDS.
Każdy rozdział zaczyna się metaforą zebry uciekającej przed goniącym ją po sawannie lwem, którą autor dopasowuje do codziennych sytuacji szarego człowieka w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Spodziewałam się czegoś bardziej spójnego, ale źle nie jest.
Jednym zdaniem - więcej okrucieństwa, mniej romansu, proszę.

Spodziewałam się czegoś bardziej spójnego, ale źle nie jest.
Jednym zdaniem - więcej okrucieństwa, mniej romansu, proszę.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Najsmutniejsza książka człowieka zajmującego się komedią.

Sarah Silverman - królowa feministycznego dowcipu, autorka m.in. kultowej piosenki "I'm fuckin' Matt Damon", Vanellope von Schweetz z oryginalnej wersji Ralpha Demolki. Dziewczyna o temperamencie stand-uperki, która ze swoim radykalnym humorem przebiła się do mass mediów.

Jej autobiografia pokazuje, że śmiech potrafi rodzić się z traum.

Najsmutniejsza książka człowieka zajmującego się komedią.

Sarah Silverman - królowa feministycznego dowcipu, autorka m.in. kultowej piosenki "I'm fuckin' Matt Damon", Vanellope von Schweetz z oryginalnej wersji Ralpha Demolki. Dziewczyna o temperamencie stand-uperki, która ze swoim radykalnym humorem przebiła się do mass mediów.

Jej autobiografia pokazuje, że śmiech...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jako fanka składu Saturday Night Life czekałam na książkę Amy Poehler. Również dlatego, że wiedziałam, że mogę zaufać jej prowadzeniu narracji - serial, który współtworzyła, "Parks and Recreation" jest jednym z moich ulubionych, wesołym nie na siłę.

Rozczarowałam się trochę, ale powód jest ten sam, co przy innych autobiografiach - fikcja zawsze jest zawsze zabawniejsza niż codzienność.

Plus za wszystkie sceny łączące Amy ze sceny i Amy domową - jak pisać, kiedy masz małych synów, co im powiedzieć, gdy tatuś ich zostawia i jak improwizować rap, kiedy obok siedzi pani poseł, którą twoja najlepsza kumpela publicznie z lubością wyśmiewa.

Jako fanka składu Saturday Night Life czekałam na książkę Amy Poehler. Również dlatego, że wiedziałam, że mogę zaufać jej prowadzeniu narracji - serial, który współtworzyła, "Parks and Recreation" jest jednym z moich ulubionych, wesołym nie na siłę.

Rozczarowałam się trochę, ale powód jest ten sam, co przy innych autobiografiach - fikcja zawsze jest zawsze zabawniejsza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Stephen King na pierwszy rzut oka powinien trafiać w mój gust idealnie. Dlatego też wciąż wierzę, że znajdzie się choć jedna jego książka, która serio mnie poruszy.
"Wielki marsz" został mi polecony przez panią z biblioteki na Rajskiej jako tzw. "mięso" - rozwalający psychikę horror/thriller, którego celem (dla mnie) było odcięcie moich myśli od rzeczywistości.

Doceniam warsztat, doceniam emocje, doceniam równy sposób pisania, pozwalający zrozumieć rytm bolesnego, nieskończonego marszu. I jeśli szukacie czegoś, co pokaże jak głupia jest amerykańska miłość do poświęceń za wydumaną sprawę a w konsekwencji, jakie myślenie przejmują żołnierze Wuja Sama - proszę.
Ale gdy macie ochotę na koszmary, temat męczenia młodzieży dla uciechy gawiedzi pokazany jest bardziej przerażająco w "Igrzyskach śmierci".

Stephen King na pierwszy rzut oka powinien trafiać w mój gust idealnie. Dlatego też wciąż wierzę, że znajdzie się choć jedna jego książka, która serio mnie poruszy.
"Wielki marsz" został mi polecony przez panią z biblioteki na Rajskiej jako tzw. "mięso" - rozwalający psychikę horror/thriller, którego celem (dla mnie) było odcięcie moich myśli od rzeczywistości.

Doceniam...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Nieznany portret Krakowa Konrad Myślik, Barbara Zbroja
Ocena 7,3
Nieznany portr... Konrad Myślik, Barb...

Na półkach:

Jeśli wolicie wartość intelektualną od techniki prowadzenia narracji - bierzcie i jedzcie. Bo i warto znaleźć miejsca, które nie istnieją - pusty (!) plac wokół Okrąglaka, zupełnie inny układ zakola Wisły, teren wokół Bagateli, który nie przeszedł żadnych zmian architektonicznych od sprzed wojny a nie ma nic wspólnego z fotką pięknego oficera przechodzącego z Plant za Szewską na Karmelicką.

Zdjęcia bardzo dobre, tekst prowadzony czasem boleśnie ciężko.

Jeśli wolicie wartość intelektualną od techniki prowadzenia narracji - bierzcie i jedzcie. Bo i warto znaleźć miejsca, które nie istnieją - pusty (!) plac wokół Okrąglaka, zupełnie inny układ zakola Wisły, teren wokół Bagateli, który nie przeszedł żadnych zmian architektonicznych od sprzed wojny a nie ma nic wspólnego z fotką pięknego oficera przechodzącego z Plant za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie jest wulgarniejsza niż pierwszy z brzegu Witkowski. Lekka, o prochach i graniu dla obu drużyn, pusto-nihilistyczna. Nie czytajcie w tramwaju, gdy boicie się spojrzeń ludzi.

Nie jest wulgarniejsza niż pierwszy z brzegu Witkowski. Lekka, o prochach i graniu dla obu drużyn, pusto-nihilistyczna. Nie czytajcie w tramwaju, gdy boicie się spojrzeń ludzi.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Youtuberzy podbijają świat. Mogłabym długo opowiadać o dziwactwach braci Johna i Hanka Greenów, o Philu Lesterze - żywym pluszowym misiu, czy o Królowej nazwiskiem Tyler Oakley. Ale oto najlepsza z nich. Dziewczyna, która przekuła filmik, w którym gotuje po pijaku w karierę satyryczki i działania społeczne.

Książka kucharska Hanny Hart nie nauczy was za wiele. Właściwie wszystko robione jest z półproduktów i nie ma się co oszukiwać, żadnych delikatesów nie będzie. Ale kreatywność i budzenie kreatywności w czytelniku gwarantowana. Harto przekonuje, że wszystko, dosłownie wszystko da się zrobić, byle spróbować. Mamy tu tort pizzowy, tęczowe ciasto pieczone w słoiku, zagrychę w kieliszkach - wszystko, co przygotujesz sam, nawet jeśli jesteś wstawiony albo nie wiesz, gdzie jest lewa ręka, gdzie prawa.

Bo tu jedzenie jest pretekstem do felietonu, suchara albo randomowego faktu. I własnej opowieści - o tym, że przejście od czasu studiów do dorosłości zawsze boli, co robić, by nie płakać aż tak dużo po związku czy jak sobie poradzić w święta z rodziną, która ma na celu ubliżanie Ci na każdym kroku.

Youtube pozwala wierzyć, że ktoś po drugiej stronie kamery ufa ci i jest twoim kumplem. Harto byłaby kumplem idealnym.

Youtuberzy podbijają świat. Mogłabym długo opowiadać o dziwactwach braci Johna i Hanka Greenów, o Philu Lesterze - żywym pluszowym misiu, czy o Królowej nazwiskiem Tyler Oakley. Ale oto najlepsza z nich. Dziewczyna, która przekuła filmik, w którym gotuje po pijaku w karierę satyryczki i działania społeczne.

Książka kucharska Hanny Hart nie nauczy was za wiele. Właściwie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Chcecie prawdy? Oto prawda.

Chicago w pierwszych latach tworzenia potęgi. Drugie pod względem wielkości miasto Stanów (znów ten NY...) znane z uboju świń, wiatru i nowobogackich mieszkańców. Jeszcze przed czasami musicalu i długo przed przyjęciem fali emigrantów, z którym kojarzy je teraz wielu Polaków.
Na czterechsetlecie przybycia Kolumba to właśnie Chicago otrzymało zaszczyt/ciężar wybudowania wystawy światowej, która oczywiście musiała być lepsza niż ta w Paryżu cztery lata wcześniej. Należy też dodać do obrazka tysiące ludzi przyjeżdżających za pracą przy wystawie i miliony dolarów przeznaczone na budowę pawilonów wystawienniczych i hoteli.

Tu pojawia się Daniel Burnham- ambitny budowniczy, który wraz z przyjacielem prowadzi prosperujące biuro architektoniczne a także H.H.Holmes (tak, nazwisko słusznie się wam kojarzy)- równie ambitny lekarz, przedsiębiorca, potem hotelarz. Hobbystycznie-aktor.

Tekst dzieli się na te dwa punkty widzenia, autentycznych ludzi, którzy nigdy się nie spotkali a tworzyli kilka ulic od siebie. Jest też drugi dualizm- czarne od brudu miasto Chicago, na obrzeżu którego stanęła wystawa, od koloru zwana Białym Miastem.

Z tej wspaniałej książki dowiecie się różnych rzeczy: na czym polega budowa wieżowca na podmokłym gruncie i domowego pieca krematoryjnego. Jak wysokie ciśnienie zabija robotników a jak romantyzm- kobiety. I tego, jak bardzo przerażająca potrafi być powieść, gdy nie jest fikcją.

Chcecie prawdy? Oto prawda.

Chicago w pierwszych latach tworzenia potęgi. Drugie pod względem wielkości miasto Stanów (znów ten NY...) znane z uboju świń, wiatru i nowobogackich mieszkańców. Jeszcze przed czasami musicalu i długo przed przyjęciem fali emigrantów, z którym kojarzy je teraz wielu Polaków.
Na czterechsetlecie przybycia Kolumba to właśnie Chicago otrzymało...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Skondensowana historia kryminologii i medycyny sądowej w Krakowie od XIX wieku. Jeśli szukacie powieści - nie tutaj; zamiast zwrotów akcji mamy protokoły, dylematy lekarskie jak z serialu to tak naprawdę walka z boginią Administracją, a piękni panowie w kitlach to ci dziwni faceci z brodami, których portrety wiszą w różnych budynkach na ulicy Kopernika. Prawda, sama prawda i tylko prawda, tony nazwisk, metod i faktów, podanych w krakowskim, powolnym, ale dokładnym tempie.

Skondensowana historia kryminologii i medycyny sądowej w Krakowie od XIX wieku. Jeśli szukacie powieści - nie tutaj; zamiast zwrotów akcji mamy protokoły, dylematy lekarskie jak z serialu to tak naprawdę walka z boginią Administracją, a piękni panowie w kitlach to ci dziwni faceci z brodami, których portrety wiszą w różnych budynkach na ulicy Kopernika. Prawda, sama prawda...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przyjaciel nigdy nie powinien zbyt wysoko oceniać naszych zalet, a wróg powinien przeceniać nasze wady- jako rzecze książka, która Autor lubi a ja nie znoszę. Stąd te osiem gwiazdek.

Jeśli szukacie pojechanej niezależnej fantasy- to tutaj.
Nie będę streszczać fabuły, bo połączenia motywów są po prostu warte własnego spojrzenia, kimże ja jestem, by zabawę psuć. Generalnie nigdy nie wiadomo, co się stanie za chwilę- jest tu wampir, niewidzialny człowiek, shapeshifter, ambitna policjantka i z lekka szowinistyczny Główny Bohater. Oraz Ten Zły, z obowiązkowym białym perskim kotem. I Kraków, zawsze Kraków- akademiki na 29 Listopada, państwo sprzedający precelki, popiersia w Parku Jordana...

My, podobno cyniczni techno-yuppies, też potrafimy być sentymentalni. I pisać oryginalne niezależne książki.

Przyjaciel nigdy nie powinien zbyt wysoko oceniać naszych zalet, a wróg powinien przeceniać nasze wady- jako rzecze książka, która Autor lubi a ja nie znoszę. Stąd te osiem gwiazdek.

Jeśli szukacie pojechanej niezależnej fantasy- to tutaj.
Nie będę streszczać fabuły, bo połączenia motywów są po prostu warte własnego spojrzenia, kimże ja jestem, by zabawę psuć. Generalnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wiązałam z nią duże nadzieje, a wyszło... tak sobie.
Nie, źle nie jest, autor wyciągnął najciekawsze według niego kawałki z historii przestępstw krakowskich i to już coś. Większość z 29 historii rozgrywa się w jednej z najbardziej inspirujących epok- czasu zaborów, ale po 1846 roku, kiedy Kraków stał się miastem podległym ck monarchii. Jeśli wam się to kojarzy z wojakiem Szwejkiem albo dezerterami- tak, to jest dokładnie ten czas, który zamknęła I wojna.
Czas absurdalnego humoru, wielokulturowości, triumfu prasy, wchodzenia w mentalność i styl, których Kraków-Wiedeń-Budapeszt podobno nie straciły do dzisiaj.

Jedne historie są prześmieszne i uroczo sarkastyczne, inne słabe, bo autor nie trzyma dramatyzmu. Dużym plusem jest to, że to nie fikcja; Rogóż jest wierny źródłom- czasopismom z epoki i jeśli kogoś interesuje 'Nowa Reforma', 'IKC' czy 'Goniec Krakowski' tutaj znajdzie mnóstwo cytatów. Książka jest też spojrzeniem na to, jak morderstwa, kradzieże, potwarze widziało prawo tamtych czasów, a z drugiej strony jak prasa wpływała na społeczną ocenę przestępców.

Dla samej przyjemności poznania świata sprzed stu lat- warto.

Wiązałam z nią duże nadzieje, a wyszło... tak sobie.
Nie, źle nie jest, autor wyciągnął najciekawsze według niego kawałki z historii przestępstw krakowskich i to już coś. Większość z 29 historii rozgrywa się w jednej z najbardziej inspirujących epok- czasu zaborów, ale po 1846 roku, kiedy Kraków stał się miastem podległym ck monarchii. Jeśli wam się to kojarzy z wojakiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tytuł podnosi na duchu, co?
Możnaby spytać, czemu zwróciliście uwagę na tę książkę - bo pewnie też zadajecie sobie to pytanie, a odpowiedź, która się ciśnie na usta to: Kto wie, kto, do cholery wie...

Johannes i Jaginka też zaczynają na rozdrożu. Są oboje bardzo młodzi, mają pracę, o którą trudno w kryzysie, są parą, ale nie myślą o wizycie w urzędzie/kościele, przeprowadzkach, dzieciach.

Ona ma 22 lata, gnieździ się w malutkim mieszkanku ze straszną matką, ojcem, który myśli, że w domu jest bogiem i kłótliwym bratem. On, dwudziestotrzylatek, jest sprzedawcą wiecznie zestresowanym w pracy. Ich główne problemy są uderzająco podobne do naszych - wyrabianie miesięcznej normy sprzedaży, rozmowy: "na kogo w tych wyborach głosujesz", dziwni znajomi, współczujące spojrzenia starszych pań, które zawsze wszystko wiedzą lepiej, mieszkanie wielkości pudełka po butach, kolega - miłośnik porno, toksyczna teściowa i oszczędzane, oszczędzanie, oszczędzanie.
Nie ma tu dramatu, bólu świata i dylematów - są sytuacje do ogarnięcia i bohaterowie je ogarniają.
Akcja książki rozgrywa się w latach 30, w Berlinie. Nad zwyczajnością życia Pinnebergów wisi nasza wiedza, że stoją na kruchym lodzie, że budowanie małej stabilizacji często ma sens tylko dotąd, aż nam jej świat nie odbierze.

Wchodzi się w tę książkę jak w długą opowieść kumpla, która nie ma siedemnastu podtekstów, które musimy przecież natychmiast zrozumieć; nie wszystko jest w niej symbolem i nie ma w niej śladu pretensjonalności.

Tytuł podnosi na duchu, co?
Możnaby spytać, czemu zwróciliście uwagę na tę książkę - bo pewnie też zadajecie sobie to pytanie, a odpowiedź, która się ciśnie na usta to: Kto wie, kto, do cholery wie...

Johannes i Jaginka też zaczynają na rozdrożu. Są oboje bardzo młodzi, mają pracę, o którą trudno w kryzysie, są parą, ale nie myślą o wizycie w urzędzie/kościele,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moja ulubiona powieść Mankella- i najlepszy motyw zabójcy.

Pamiętam, ta książka trzymała mnie mocno w melancholii i nie chciałam po jakimś czasie czytać- ale nie dało się przestać.

Bo to książka o zabijaniu radości w innych, gdy najpierw własnymi rękami zabiłeś to, co było kiedyś Twoją radością.

Moja ulubiona powieść Mankella- i najlepszy motyw zabójcy.

Pamiętam, ta książka trzymała mnie mocno w melancholii i nie chciałam po jakimś czasie czytać- ale nie dało się przestać.

Bo to książka o zabijaniu radości w innych, gdy najpierw własnymi rękami zabiłeś to, co było kiedyś Twoją radością.

Pokaż mimo to