-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2019-12-03
2019
2019
2019
2017-06-25
2017-01-13
2017-02-13
2017-04-17
2017-05-13
2016-10-22
2016-08-17
2016-08-15
2016-04-16
2016-04-13
2016-03-07
2016-02-17
2016-02-15
2016-01-04
Po tę książkę sięgnęłam zachęcona pozytywnymi opiniami na jej temat.Wydaje mi się, że nie zetknęłam się wcześniej z ekranizacją, chociaż mogę się mylić - na temat starych, nawiedzonych domostw nakręcono już przecież niezliczoną ilość filmów i napisano drugie tyle historii. Trudno powiedzieć więc na tym polu coś nowego, świeżego i niespodziewanego. Miałam ochotę na lekki dreszczowiec do poduszki i dokładnie to dostałam (ze szczególnym naciskiem na "lekki").
Nic tutaj nie zaskakuje czytelnika. Grupa przypadkowych ludzi pod przewodnictwem naukowca decyduje się na zamieszkanie przez okres letnich wakacji w domu, o którym rozchodzą się po mieście różne przerażające historie. Mają za zadanie spisywać wszystkie osobliwe zdarzenia, których doświadczą.
W rzeczywistości cel ich pobytu tam zaciera się w pewnym momencie, bohaterowie przestają zaprzątać sobie głowę badaniami naukowymi, sam naukowiec wspomina co prawda raz, czy dwa, o złej energii, rurach wodnych i kilku innych rzeczach, ale nie brzmi to ani naukowo ani przekonująco, więc cóż z niego za zapalony badacz...? Młodzi spędzają mmniej lub bardziej beztroskie chwile wśród mrocznych pokoi, śmieją się dźwięcznie i radośnie, podbiegają, podskakują, objadają się omletami i grają w szachy, a czytelnik zastanawia się, jak to możliwe, że wydają się być kompletnie oderwani od rzeczywistości. Doświadczają paranormalnych zjawisk, a nadal potrafią "roześmiać się dźwięcznie i radośnie", gdy zjawa dobija się do ich drzwi. I właśnie na poziomie dialogów książka, jak dla mnie, "klęka". Wypowiedzi bohaterów są napisane bardzo nieumiejętnie, zdają się być tak infantylne, jakby wydobyto je z pierwszej z boku opowiastki dla dzieci. Wielka szkoda, bo dobra budowa postaci wiele by tutaj pomogła.
Co więcej, zdumiewały mnie wielokrotnie sformułowania użyte przez polskiego tłumacza (od kiedy hałas może być "obrzydliwy"?).
Ciekawym elementem jest tutaj natomiast to, że wydarzenia opisywane są przez pryzmat uczuć i myśli jednej z bohaterek, przy czym nie jest to narracja pierwszoosobowa. Czytelnik staje się świadkiem jej powolnego obłędu, czy to za sprawą domu, czy też, bardziej prozaicznie, pod wpływem wieloletnich stresów i wydarzeń związanych z przeszłością. Podobało mi się to, jak nasilała się abstrakcyjnośc jej postępowania i myślenia.
Nie przedłużając już, jeśli ma się wolny wieczór i brak lepszej lektury, polecam "Nawiedzonego". Może komuś się spodoba, a jeśli nie, to i tak nie traci się na niego więcej niż te dwie, trzy godzinki, także nie ma żalu.
Po tę książkę sięgnęłam zachęcona pozytywnymi opiniami na jej temat.Wydaje mi się, że nie zetknęłam się wcześniej z ekranizacją, chociaż mogę się mylić - na temat starych, nawiedzonych domostw nakręcono już przecież niezliczoną ilość filmów i napisano drugie tyle historii. Trudno powiedzieć więc na tym polu coś nowego, świeżego i niespodziewanego. Miałam ochotę na lekki...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-12-29
Wszyscy o tej książce mówią, bookstagram przez pewien czas grzmiał i huczał, czytał ją każdy, kto chciał być na czasie. Jak zwykle, okazało się, że sięgnęłam po nią z pewnym opóźnieniem. Nie żywiłam do niej również specjalnie wygórowanych oczekiwań – tak na wszelki wypadek, gdyby okazało się, że to towar wysoce przereklamowany.
Co mnie urzekło, to prostota i absolutny luz, z jakim autor podszedł do tej opowieści o życiu przyrody. Wielkie pokłony w stronę tłumacza – polski przekład został wykonany z taką lekkością, że w pewnym momencie zupełnie zapomina się, że to słowo pisane.
Na początku obawiałam się nieco, że autor chwycił się zbyt szerokiej tematyki – jak przecież skupić się na psychice tak wielu zwierząt? Jakimś cudem jednak wszystko to jest zgrabnie połączone w logiczny ciąg, bez nagłych, irytujących przeskoków z tematu na temat. Może i nie dowiadujemy się zbyt wiele o najbliższych sercu pupilach domowych, ale wiele rozważań dotyczy zwierząt gospodarczych i leśnych, które tak czy inaczej, budzą sympatię.
Z pewnością przypadnie do gustu każdemu, kto lubi ciekawostki.
Jak już zauważono we wcześniejszych wypowiedziach, ta książka zadaje więcej pytań niż daje odpowiedzi, nie wprost zachęca czytelnika do wyczulenia uwagi na zachowania otaczających go zwierząt. Na niektóre ze znaków zapytania nauka jeszcze nie znalazła wytłumaczenia i mam nadzieję, że za jakiś czas nastąpi postęp, który pozwoli na napisanie uzupełnienia bądź też drugiego tomu tej książki.
Wszyscy o tej książce mówią, bookstagram przez pewien czas grzmiał i huczał, czytał ją każdy, kto chciał być na czasie. Jak zwykle, okazało się, że sięgnęłam po nią z pewnym opóźnieniem. Nie żywiłam do niej również specjalnie wygórowanych oczekiwań – tak na wszelki wypadek, gdyby okazało się, że to towar wysoce przereklamowany.
więcej Pokaż mimo toCo mnie urzekło, to prostota i absolutny...