rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Tej książki nie było na mojej liście „chcę przeczytać” i pewnie przeszłabym obok niej obojętnie, gdyby nie wpadła mi w oko przypadkowa recenzja, która zaczynała się tak samo, słowami „nie planowałam przeczytać tej książki”. No, skoro ktoś nie planował, a przeczytał i jeszcze poświęcił kilka chwil na napisanie recenzji, to dla mnie ewidentny znak, że nie można jej ot tak ominąć. A nie można.

Oliwka ma 15 lat. Ma również ojczyma, młodsze rodzeństwo i mamę w Niemczech. Jest z tej gorszej dzielni. Chyba jest w ciąży z Chomikiem. Szkoda, bo Chomik to nie Żółty, żaden szpan.
Julia ma 15 lat. Ma mamę, tatę i macochę, ale w ich „dorosłych” przepychankach już nie wiadomo, kiedy i kogo słuchać bardziej, a kogo mniej. Chciałaby chodzić z Żółtym, ale jest tylko Uszi. No trudno, lepszy pic niż nic. Dziewczyny czują się już niemal dorosłe i próbują ze wszystkich sił manifestować swoją stopniowo zdobywaną niezależność, przez co często wpadają w kłopoty. Nieoczekiwanie po szkole rozchodzi się plotka, a jej skutki są porażające.
Autorka traktuje młodych bohaterów swej powieści bardzo serio, nie jak buzujące hormonami dzieciaki, ale jak równych sobie partnerów do rozmowy. Czytelnik wprowadzony zostaje w świat blokowisk, pomiędzy murki i trzepaki, gdzie rządzą szpanerskie airmaxy i iphony. Towarzyszy dziewczynom przy potajemnych skrętach w piwnicy i pierwszych browarach na domówkach. Podgląda niezdarne pocałunki kradzione gdzieś na klatce schodowej, z uwagą słucha rozterek sercowych. Uczy się żelaznej zasady, według której snap i fejs to szkolne być albo nie być, . Och, o ile życie byłoby łatwiejsze, gdyby jeszcze starzy nie czepiali się ciągle o byle pierdoły!

Uważam tę książkę za znakomite wyjście do dyskusji o tym, z czym naprawdę zmierzają się dzisiejsi nastolatkowie, bez bagatelizowania i zataczania oczami, bez upiększania i bez mydlenia oczu utartymi frazesami. Autorka dotyka wielu problemów, z których najbardziej wyróżniającymi się są relacja dziecko-rodzic i dziecko-grupa rówieśnicza, kwestia młodego człowieka zanurzonego we współczesnym świecie, gdzie nowoczesna technologia to już nie tylko „pomoc naukowa”, ale potężna maszyna, gdzie za pomocą kilku kliknięć można, albo wynieść kogoś na piedestał, albo wręcz zupełnie zniszczyć mu życie. Do tej i tak już wybuchowej mieszanki dochodzi problem bezdusznej biurokracji, która raz rozpędzona, prze do przodu i wyrządza mnóstwo szkody „w imię żelaznych reguł”, a w jej obliczu nawet dorośli są jak dzieci.

Tej książki nie było na mojej liście „chcę przeczytać” i pewnie przeszłabym obok niej obojętnie, gdyby nie wpadła mi w oko przypadkowa recenzja, która zaczynała się tak samo, słowami „nie planowałam przeczytać tej książki”. No, skoro ktoś nie planował, a przeczytał i jeszcze poświęcił kilka chwil na napisanie recenzji, to dla mnie ewidentny znak, że nie można jej ot tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wszyscy o tej książce mówią, bookstagram przez pewien czas grzmiał i huczał, czytał ją każdy, kto chciał być na czasie. Jak zwykle, okazało się, że sięgnęłam po nią z pewnym opóźnieniem. Nie żywiłam do niej również specjalnie wygórowanych oczekiwań – tak na wszelki wypadek, gdyby okazało się, że to towar wysoce przereklamowany.

Co mnie urzekło, to prostota i absolutny luz, z jakim autor podszedł do tej opowieści o życiu przyrody. Wielkie pokłony w stronę tłumacza – polski przekład został wykonany z taką lekkością, że w pewnym momencie zupełnie zapomina się, że to słowo pisane.
Na początku obawiałam się nieco, że autor chwycił się zbyt szerokiej tematyki – jak przecież skupić się na psychice tak wielu zwierząt? Jakimś cudem jednak wszystko to jest zgrabnie połączone w logiczny ciąg, bez nagłych, irytujących przeskoków z tematu na temat. Może i nie dowiadujemy się zbyt wiele o najbliższych sercu pupilach domowych, ale wiele rozważań dotyczy zwierząt gospodarczych i leśnych, które tak czy inaczej, budzą sympatię.
Z pewnością przypadnie do gustu każdemu, kto lubi ciekawostki.

Jak już zauważono we wcześniejszych wypowiedziach, ta książka zadaje więcej pytań niż daje odpowiedzi, nie wprost zachęca czytelnika do wyczulenia uwagi na zachowania otaczających go zwierząt. Na niektóre ze znaków zapytania nauka jeszcze nie znalazła wytłumaczenia i mam nadzieję, że za jakiś czas nastąpi postęp, który pozwoli na napisanie uzupełnienia bądź też drugiego tomu tej książki.

Wszyscy o tej książce mówią, bookstagram przez pewien czas grzmiał i huczał, czytał ją każdy, kto chciał być na czasie. Jak zwykle, okazało się, że sięgnęłam po nią z pewnym opóźnieniem. Nie żywiłam do niej również specjalnie wygórowanych oczekiwań – tak na wszelki wypadek, gdyby okazało się, że to towar wysoce przereklamowany.

Co mnie urzekło, to prostota i absolutny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka z serii „ku przestrodze”.

Uwielbiamy być online. Niemal każdy zalogował się już dzisiaj na którejś z sieci społecznościowych, by opublikować zdjęcia z wakacji, sprawdzić komentarze, odhaczyć grupy dyskusyjne, przejrzeć kolejne oznaczenia, zrecenzować film lub po prostu napisać kilka słów o swoim samopoczuciu.

Secrets are lies. Sharing is caring.

Dążymy do zupełnej transparencji.

Jak poprowadzisz swoją codzienność, gdy miliony będą śledzić każdy Twój ruch? Wszystko, co zrobisz będzie miało odbicie w polubieniach i komentarzach, w Twojej popularności – to biędzies T Y. Pamiętaj, jesteś obserwowany i to jest d o b r e. My po prostu chcemy Ci pomóc.

***

Dave Eggers zaprasza nas na wycieczkę do świata, który już jutro może okazać się rzeczywistością. Istnieje też możliwość, że wtedy nie będzie opcji, by się z niego wylogować. Ambitna Mae dostaje pracę w potężnej korporacji internetowej. O takim wyróżnieniu marzy każdy. Panuje tu jednak pewna złota zasada, o której należy pamiętać: tryb offline jest wysoce niepożądany. Internetowy potwór powoli się rozpędza i pochłania kolejne ofiary, nikt jednak zdaje się tego nie zauważać.

Chciałam przeczytać tę książkę zanim ukaże się jej ekranizacja. Nie udało mi się jednak, jak niektórym, zarwać przy niej nocy. Momentami mocno mnie nużyła, co pewnie wynika z tego, że akcja i dialogi są poprowadzone bardzo monotonnie, a szkoda, bo można tu było porządnie potrząsnąć czytelnikiem i przyprawić o gęsią skórkę... Z początku uznałam bohaterów za papierowych i nudnych. Już chciałam wytknąć ten minus, kiedy mnie olśniło – oni, ta bezrefleksyjna masa, którą media mogą formować jak chcą, nie mają prawa być indywidualni ani wyjątkowi!
Odczuwałam tu niepokój i napięcie, ale były one wywołane jedynie tym, że co rusz dostrzegałam kolejne zalążki Kręgu w swoim życiu, w swoim domu. Nie zgadzam się z opinią, że przedstawione w niej wydarzenia są mocno odrealnione. Opisany scenariusz ma szansę stać się rzeczywistością i tylko od nas, odbiorców, zależy, na ile pozwolimy się zdominować.

Polecam tę lekturę, pomimo, że charakteryzuje się pewną powtarzalnością. Z pewnością pozwoli spojrzeć na współczesność z pewnego dystansu. Nawet jeśli nie wstrząśnie tak mocno, jak orwellowski „1984”, to może chociaż skłoni do wylogowania się na resztę dnia.

Książka z serii „ku przestrodze”.

Uwielbiamy być online. Niemal każdy zalogował się już dzisiaj na którejś z sieci społecznościowych, by opublikować zdjęcia z wakacji, sprawdzić komentarze, odhaczyć grupy dyskusyjne, przejrzeć kolejne oznaczenia, zrecenzować film lub po prostu napisać kilka słów o swoim samopoczuciu.

Secrets are lies. Sharing is caring.

Dążymy do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest to chyba jedna z tych książek, które wdrążyły mi się głęboko w serducho i, mimo że rozstaliśmy się z jej bohaterami już kilka dni temu, uparcie nie daje o sobie zapomnieć. Nie chcę rozpisywać się o fabule, bo ta została już świetnie przedstawiona we wcześniejszych recenzjach, a ja mam tendencję do haotyczności. Między nami, nie zamierzałam nawet zabierać się za tą recenzję, ale coś w środku nie pozwala mi na odłożenie jej tak po prostu na półkę.
Zacznijmy z grubej rury - nie dostrzegłam w niej absolutnie nic radosnego lub dającego nadzieję. Nie znalazłam nawet jednej sytuacji, w której widać promyk słońca. Pierwszy rozdział był dla mnie jak podchody z trudnym przeciwnikiem, kolejne – ciężka i wyczerpująca bitwa. Odetchnęłam z ulgą, gdy przewróciłam ostatnią stronę i zdałam sobie sprawę, że nadal jestem w swoim pokoju, a na podwórko nie spadają żadne katiusze. Mało która powieść tak potrafi swego czytelnika wytargać i bezceremonialnie wypluć.
Przeplatały się we mnie różne nastroje – od współczucia przechodziłam w niedowierzanie, by zaraz znienawidzić daną postać, a po chwili już jej żałować i życzyć wyjścia na prostą. Autorka niezwykle trafnie uchwyciła portret człowieka wraz z jego słabościami i nietrwałością. Jej bohater nie jest waleczny i nieustraszony, nie biegnie na pomoc głodnym sierotom. Zamiast tego chakrakteryzuje się po prostu prawdziwością - z całym swoim ludzkim egoizmem, lękami i rozterkami. Najbardziej uderzająca była dla mnie część Simony, choć mocnego wyrazu nie odmawiam także fragmentowi Kobiego.
Całość jest dla mnie poruszającym portretem rodziny, z którą chyba nikt nie chciałby się utożsamiać. Czytając tę historię, miałam wrażenie, jakby pozwolono mi wślizgnąć się pomiędzy ich cztery ściany, usiąść w zaniedbanej kuchni i cichcem oderwać skrawek intymności, do którego wcale nie miałam prawa.
Jest to trudna historia, ale czy życie jest zawsze łatwe i przyjemne?

Jest to chyba jedna z tych książek, które wdrążyły mi się głęboko w serducho i, mimo że rozstaliśmy się z jej bohaterami już kilka dni temu, uparcie nie daje o sobie zapomnieć. Nie chcę rozpisywać się o fabule, bo ta została już świetnie przedstawiona we wcześniejszych recenzjach, a ja mam tendencję do haotyczności. Między nami, nie zamierzałam nawet zabierać się za tą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sherko Fatah skupia się wokół trudnego problemu uchodźctwa i zabiera czytelnika w ryzykowną podróż ku lepszemu, której wielu nie udało się dokończyć. Naznacza go jako towarzysza i obserwatora walki głównego bohatera o normalne życie.

Kerim to młody Irakijczyk, którego wcale nie tak beztroskie dzieciństwo zostaje gwałtownie przerwane przez śmierć ojca. W kraju opętanym przez przemoc i fanatyzm, gdzie za każdym rogiem czai się śmierć, chłopak zmuszony jest z dnia na dzień dorosnąć i sam przejąć odpowiedzialność za najbliższych oraz rodzinny biznes. Dołącza do grupy bojowników, wysłuchuje uderzeń bomb, razem z czytelnikiem umyka wąskimi, zakurzonymi uliczkami i nie przestaje wierzyć, że gdzieś daleko istnieje świat, w którym można żyć normalnie - legendarna Europa. Głęboko na dnie świadomości nieustannie odbijają się cichym echem pytania: co jest dobre? w co wierzyć? gdzie szukać właściwej drogi? czy tą drogą jest Allah?
Życie Kerima to nieustający bieg ku czemuś lub ucieczka. Każdy dzień stawia go w obliczu nowych decyzji, od których niejednokrotnie zależy czyjeś życie. Młody mężczyzna wybiera emigrację i nielegalnie dociera do Niemiec. Niestety, przeszłość nie daje ot tak o sobie zapomnieć, a nowy nieznany świat podtyka kolejne dylematy. W otoczeniu zimnych, betonowych bloków bohater poznaje, czym jest wyobcowanie, pierwsza miłość, związane z nią niepokoje i odrzucenie. Poprzez wplecenie w narrację punktu widzenia ludzi z Zachodu autor drastycznie uwydatnia różnice kulturowe i zagubienie głónego bohatera.

Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że historia jest podzielona na kilka etapów, z których każdy definiują określone kolory, zapachy, a nawet temperatura. Upalny, pomarańczowy Wschód i zimny, sinoniebieski Zachód zderzają się tu ze sobą niemalże na każdym kroku. Plastyczny język powieści pozwala na niemal fizycznie odczuwanie prażącego słońca, słonych fal oceanu czy unoszącego się z lokali zleżałego zapachu smażonego mięsa. Przeczytanie tej książki zajęło mi około tygodnia i wydaje mi się, że to właściwy czas na smakowanie kolejnych rozdziałów. Pośpiech jest wysoce niewskazany.

Sherko Fatah skupia się wokół trudnego problemu uchodźctwa i zabiera czytelnika w ryzykowną podróż ku lepszemu, której wielu nie udało się dokończyć. Naznacza go jako towarzysza i obserwatora walki głównego bohatera o normalne życie.

Kerim to młody Irakijczyk, którego wcale nie tak beztroskie dzieciństwo zostaje gwałtownie przerwane przez śmierć ojca. W kraju opętanym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tytułowa Lulu to młoda dziewczyna, która dosyć prędko odkrywa w sobie niepohamowany apetyt na seks. Z wiekiem jej głód nowych doznań stale się powiększa i kobieta sięga po coraz to nowe sposoby na jego zaspokajanie. Wydaje mi się, że dwa zdania w zupełności wystarczyłyby jako opis tej książki, gdyż opisana w niej historia nie jest niczym innym, jak pogonią za kolejnymi penisami, ubarwiona od czasu do czasu kajdankami, pejczami, zbiorowymi orgiami i kazirodztwem.
Narracja w tej książce jest bardzo chaotyczna i, jeśli czyta się "z rozpędu", łatwo można się pogubić, co dzieje się wcześniej, co później. Dzieje się tak zwłaszcza dlatego, że przez cały tok opowieści bohaterka pozostaje na tym samym etapie rozwoju. Nie dostrzegłam absolutnie żadnej różnicy pomiędzy tokiem myślenia i systemem wartości 14-letniej Lulu, a jej dorosłej, 30-kilkuletniej wersji.
Jeśli jest się fanem literatury erotycznej i dodatkowo nie wymaga się logicznej konstrukcji bohatera i ogólnego szkieletu historii, to jak najbardziej można sięgnąć po tę pozycję. Ja, niestety, musiałam przeskakiwać spore fragmenty, bo książka mnie najzwyczajniej nużyła.

Tytułowa Lulu to młoda dziewczyna, która dosyć prędko odkrywa w sobie niepohamowany apetyt na seks. Z wiekiem jej głód nowych doznań stale się powiększa i kobieta sięga po coraz to nowe sposoby na jego zaspokajanie. Wydaje mi się, że dwa zdania w zupełności wystarczyłyby jako opis tej książki, gdyż opisana w niej historia nie jest niczym innym, jak pogonią za kolejnymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Po tę książkę sięgnęłam zachęcona pozytywnymi opiniami na jej temat.Wydaje mi się, że nie zetknęłam się wcześniej z ekranizacją, chociaż mogę się mylić - na temat starych, nawiedzonych domostw nakręcono już przecież niezliczoną ilość filmów i napisano drugie tyle historii. Trudno powiedzieć więc na tym polu coś nowego, świeżego i niespodziewanego. Miałam ochotę na lekki dreszczowiec do poduszki i dokładnie to dostałam (ze szczególnym naciskiem na "lekki").

Nic tutaj nie zaskakuje czytelnika. Grupa przypadkowych ludzi pod przewodnictwem naukowca decyduje się na zamieszkanie przez okres letnich wakacji w domu, o którym rozchodzą się po mieście różne przerażające historie. Mają za zadanie spisywać wszystkie osobliwe zdarzenia, których doświadczą.
W rzeczywistości cel ich pobytu tam zaciera się w pewnym momencie, bohaterowie przestają zaprzątać sobie głowę badaniami naukowymi, sam naukowiec wspomina co prawda raz, czy dwa, o złej energii, rurach wodnych i kilku innych rzeczach, ale nie brzmi to ani naukowo ani przekonująco, więc cóż z niego za zapalony badacz...? Młodzi spędzają mmniej lub bardziej beztroskie chwile wśród mrocznych pokoi, śmieją się dźwięcznie i radośnie, podbiegają, podskakują, objadają się omletami i grają w szachy, a czytelnik zastanawia się, jak to możliwe, że wydają się być kompletnie oderwani od rzeczywistości. Doświadczają paranormalnych zjawisk, a nadal potrafią "roześmiać się dźwięcznie i radośnie", gdy zjawa dobija się do ich drzwi. I właśnie na poziomie dialogów książka, jak dla mnie, "klęka". Wypowiedzi bohaterów są napisane bardzo nieumiejętnie, zdają się być tak infantylne, jakby wydobyto je z pierwszej z boku opowiastki dla dzieci. Wielka szkoda, bo dobra budowa postaci wiele by tutaj pomogła.
Co więcej, zdumiewały mnie wielokrotnie sformułowania użyte przez polskiego tłumacza (od kiedy hałas może być "obrzydliwy"?).

Ciekawym elementem jest tutaj natomiast to, że wydarzenia opisywane są przez pryzmat uczuć i myśli jednej z bohaterek, przy czym nie jest to narracja pierwszoosobowa. Czytelnik staje się świadkiem jej powolnego obłędu, czy to za sprawą domu, czy też, bardziej prozaicznie, pod wpływem wieloletnich stresów i wydarzeń związanych z przeszłością. Podobało mi się to, jak nasilała się abstrakcyjnośc jej postępowania i myślenia.

Nie przedłużając już, jeśli ma się wolny wieczór i brak lepszej lektury, polecam "Nawiedzonego". Może komuś się spodoba, a jeśli nie, to i tak nie traci się na niego więcej niż te dwie, trzy godzinki, także nie ma żalu.

Po tę książkę sięgnęłam zachęcona pozytywnymi opiniami na jej temat.Wydaje mi się, że nie zetknęłam się wcześniej z ekranizacją, chociaż mogę się mylić - na temat starych, nawiedzonych domostw nakręcono już przecież niezliczoną ilość filmów i napisano drugie tyle historii. Trudno powiedzieć więc na tym polu coś nowego, świeżego i niespodziewanego. Miałam ochotę na lekki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Moją uwagę w kierunku tej książki niewątpliwie przyciągnęły bardzo pochlebne opinie, zachęcające komentarze i, podobnie, jak wielu innych czytelników, oprawa graficzna. Okładka i zamieszczone wewnątrz, ponoć autentyczne, zdjęcia naprawdę "odwalają kawał dobrej roboty" i, jak dla mnie, stanowią jeden z głównych atutów tej pozycji, zwłaszcza w momentach, kiedy akcja toczy się wartko niczym woda w kałuży...

Głównym bohaterem jest chłopiec o imieniu Jacob. Uwielbia straszne opowieści na dobranoc i swojego dziadka, który rzuca owymi historyjkami, "jak z rękawa". To jego oczami obserwujemy całą sytuację i trochę żałuję, że nie polubiliśmy się z tym bohaterem za bardzo. Jest to ta postać, którek wszystko idzie "jak z płatka", wszelkie przeszkody ustępują spod nóg, a problemy rozwiązują się same. O wiele bardziej przypadły mi do gustu tajemnicze dzieci, choć i tutaj trochę czepiałabym się ich niebywałego spokoju ducha i pokładów wyrozumiałości w obliczu sytuacji, w jakiej przyszło im żyć.
Początkowo opowieść sprawia wrażenie z tych z serii "z dreszczykiem". Stary dom, tajemnicze dzieci, które ponoć zginęły po udzerzeniu bomby, niezmiennie 3 września 1940 roku... Trochę nasuwało mi się tu porównanie do filmowych "Innych", trochę do "X-menów". Z biegiem akcji historia zmierza jednak coraz bardziej w stronę przygodówki i klimat zatraca się zupełnie na rzecz popisów z niewidzialnym chłopcem, dziewczynką władającą ogniem, kobietą zmieniającą się w ptaka, itp. itd. Cały szereg różnych supermocy, co rusz potwory, pościgi, strzelaniny. W pewnym momencie trochę za dużo.

Przeczytałam w ciągu jednego wieczora i nie ukrywam: wciągnęło mnie, pochłonęło dogłębnie, pomimo że co jakiś czas unosiłam brew w zdumieniu pod tytyłem "co to autor jeszcze nie wymyśli". Może jeszcze trochę rozczarowało mnie zakończenie.

Moją uwagę w kierunku tej książki niewątpliwie przyciągnęły bardzo pochlebne opinie, zachęcające komentarze i, podobnie, jak wielu innych czytelników, oprawa graficzna. Okładka i zamieszczone wewnątrz, ponoć autentyczne, zdjęcia naprawdę "odwalają kawał dobrej roboty" i, jak dla mnie, stanowią jeden z głównych atutów tej pozycji, zwłaszcza w momentach, kiedy akcja toczy się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Sięgnęłam po tę pozycję z czystego przypadku, podczas poszukiwania jakiejś lekkiej, zabarwionej świątecznie, lektury, która umiliłaby mi okres bożonarodzeniowych przygotowań. Oczekiwałam czegoś przyjemnego, ciepłego, a otrzymałam opowieść o zgorzknieniu, smutku i stopniowym rozpadzie.
Autorka porusza tu niezwykle trudny, niestety, aktualny w zbyt wielu domach problem pogoni za bogactwem, statusem, spełnianie marzeń "za wszelką cenę". Czytelnik staje tu obok wigilijnego stołu pewnej zamożnej rodziny i obserwuje, jak z roku na rok jedność i miłość panująca w kontaktach pomiędzy małżonkami zaczyna zatracać się na rzecz licytacji, co do kogo należy, ile kto poświęcił dla osiągnięcia pieniędzy, domu, statusu materialnego. Akcja toczy się tutaj jedynie w wigilijny wieczór, jednak z opisu tych kilku godzin można łatwo wywnioskować, co dzieje się w murach tego domu przez cały rok.

Według mnie temat jest niezwykle ciężki, wymagający umiejętnego podejścia i warsztatu, ponieważ główną siłą jest tu ukazanie psychiki bohatera, zbudowanie jego emocjonalnej strony w na tyle realny sposób, by czytelnik poczuł się wręcz przytłoczony nadmiarem smutku, rozczarowania i żalu kryjącego się w każdym ich geście.
Nie jestem do końca przekonana, czy Pani Magda stanęła na wysokości zadania. Książka jest lekka, do przeczytania w jeden wieczór, a chyba nie taki efekt powinna wywierać. Postaci są papierowe, bardzo sztampowe. Autorka skupia się na kobiecym punkcie widzenia, szczególnie wyraźnie zaznacza myśli i uczucia pani domu, ale przedstawia kobietę w taki sposób, że od czasu do czasu uśmiechałam się do siebie nad naiwnością, z jaką zostały napisane niektóre sformułowania, stwierdzenia i podsumowania.

Język jest bardzo przystępny, lekki, z początku nawet nieco irytujący.

Nie uważam tej książki za nieudaną, myślę, że ma potencjał, ale trochę zabrakło tutaj warsztatu pisarskiego i doświadczenia.

Sięgnęłam po tę pozycję z czystego przypadku, podczas poszukiwania jakiejś lekkiej, zabarwionej świątecznie, lektury, która umiliłaby mi okres bożonarodzeniowych przygotowań. Oczekiwałam czegoś przyjemnego, ciepłego, a otrzymałam opowieść o zgorzknieniu, smutku i stopniowym rozpadzie.
Autorka porusza tu niezwykle trudny, niestety, aktualny w zbyt wielu domach problem pogoni...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie wiem, jak mogę ustosunkować się do całości jako zbioru opowiadań.
Pierwsze wywarło na mnie ogromne wrażenie, sprawiło, że niemalże czułam na skórze palące słońce, ogarniało mnie odrętwienie bijące od tajemniczego domu, a zakończenie wywołało dreszcze. Z każdą kolejną historią moje zainteresowanie spadało, aż wreszcie jedynie przekartkowałam ostatnią. Zwykle mam tak, że im głębiej wchodzę w styl pisarza, tym łatwiej, lżej i przyjemniej idzie mi czytanie - tutaj było wręcz przeciwnie, jakby pod górkę.
Nie ma między nami chemii, to pewne. Może komuś innemu bardziej przypadnie do gustu ta mała antologia.

Nie wiem, jak mogę ustosunkować się do całości jako zbioru opowiadań.
Pierwsze wywarło na mnie ogromne wrażenie, sprawiło, że niemalże czułam na skórze palące słońce, ogarniało mnie odrętwienie bijące od tajemniczego domu, a zakończenie wywołało dreszcze. Z każdą kolejną historią moje zainteresowanie spadało, aż wreszcie jedynie przekartkowałam ostatnią. Zwykle mam tak, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Dom wuja Mortimora to miejsce, w którym nie chciałabym się znaleźć po zmroku. Ponury gospodarz spędza dni pośród zamkniętych pokoi, w towarzystwie zbzikowanego służącego i tajemniczych odgłosów rozchodzących się po korytarzach. Jaką tajemnicę ukrywa? Kim są dzieci biegające po ogrodzie?
Edgarowi nie wypada zadawać dociekliwych pytań. Przychodzi do domu wuja, by usiąść z nim przy kominku i słuchać niekończących się historii, a każda z nich jeży włos na głowie.

Połknęłam jednym tchem i mam ochotę na więcej. Jest w tej książce coś zaskakującego, co pozostawia niedosyt. Sięgając po nią byłam pewna, że biorę do rąk opowieść dla dzieci - jakie było moje zaskoczenie. Zwiódł mnie prosty język oraz dziecięca banalność, które w tej książce są narzędziem konstrukcyjnym grozy i dwukrotnie podbijają atmosferę niepokoju.
Myślę, że Chris Priestley ma świetne predyspozycje do tego, by we własnym, oryginalnym stylu stać się następnym przodownikiem gatunku grozy.

Dom wuja Mortimora to miejsce, w którym nie chciałabym się znaleźć po zmroku. Ponury gospodarz spędza dni pośród zamkniętych pokoi, w towarzystwie zbzikowanego służącego i tajemniczych odgłosów rozchodzących się po korytarzach. Jaką tajemnicę ukrywa? Kim są dzieci biegające po ogrodzie?
Edgarowi nie wypada zadawać dociekliwych pytań. Przychodzi do domu wuja, by usiąść z...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Nicky Cruz opowiada Jamie Buckingham, Nicky Cruz
Ocena 7,5
Nicky Cruz opo... Jamie Buckingham, N...

Na półkach: , ,

Nicky Cruz opowiada historię swojego nawrócenia. Jest ona bardzo osobista, odsłania najdalsze zakamarki jego duszy.
Pierwszą część tej książki pochłonęłam w niecałą godzinę. Wspomnienia z życia w gangu są opisane w taki sposób, że praktycznie nie trzeba wkładać wysiłku w czytanie. Literki same składają się na kolejne zdania, a całość sprawia wrażenie, jak byśmy raczej słuchali tej historii niż ją czytali. To wspaniałe uczucie, niewielu pisarzy potrafi osiągnąć taki efekt.

Nicky pochodzi z wielodzietnej rodziny, w której rodzice nie są w stanie zapewnić wszystkim dzieciom pełnej uwagi, ciepła i zrozumienia, jakiego potrzebują. Chłopiec czuje się odrzucony przez najbliższych, a to powoli rodzi w nim bunt i potrzebę ucieczki. Miłość zaczyna kojarzyć mu się z pustym hasłem, słabością, więc wyrzuca ją zupełnie ze swojego życia. Gnany nieustannym pragnieniem ucieczki trafia na ulice Nowego Jorku i wstępuje do gangu. Nieustępliwość, okrucieństwo i upór przywodzą go dalej niż się spodziewał - staje się jego liderem i postrachem ciemnego Brooklynu.
Przez kolejne lata kradnie, niszczy, rani, nie cofa się nawet przed zabójstwem. W swym pojęciu jest niezniszczalny. Dopiero śmierć najbliższego przyjaciela tworzy drobną rysę na jego pancerzu i uświadamia mu kruchość ludzkiego życia.

Mniej więcej w tym czasie w jego życiu pojawia się pastor, którego misją jest wyjście do tych upadłych i nawracanie zatwardziałych serc. Swą charyzmą próbuje przekonać do Boga prostytutki, członków mafii i narkomanów. Pewnego dnia trafia również do Nicky'ego i, choć chłopak początkowo opiera się jego naukom, spokojem i uporem pociąga go za sobą.
Od tej chwili rozpoczyna się nawrócenie lidera gangu. Trafia do szkoły religijnej, przyjmuje chrześcijaństwo, zakłada rodzinę i sam staje się orędownikiem pokoju. Wyciąga dłoń do najbardziej pogrążonych i swoim świadectwem próbuje przekonać pozostałych do przejścia na dobrą drogę.

Sięgnęłam po tę książkę przez zupełny przypadek, ale nie żałuję. Sądzę, że wiele przemawia za językiem, jakim jest napisana. Nie jestem zwolenniczką tego typu literatury, więc, gdyby nie żywa narracja i autentyczna emocjonalność bijąca z każdej strony, pewnie nie dotrwałabym do jej zakończenia.

Nicky Cruz opowiada historię swojego nawrócenia. Jest ona bardzo osobista, odsłania najdalsze zakamarki jego duszy.
Pierwszą część tej książki pochłonęłam w niecałą godzinę. Wspomnienia z życia w gangu są opisane w taki sposób, że praktycznie nie trzeba wkładać wysiłku w czytanie. Literki same składają się na kolejne zdania, a całość sprawia wrażenie, jak byśmy raczej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Główna bohaterka, Mia, to osoba wycofana, wrażliwa, pogrążona we własnym świecie, w którym króluje muzyka poważna. Przez swoją inność czuje, że nie pasuje do reszty swej rock&rollowej rodziny. Ba, nie tylko do rodziny, ale także do reszty znajomych. Paradoksalnie, gdy ona odnajduje wyciszenie w wiolonczeli, całe jej otoczenie jest zbuntowane, zanurzone w ostrych brzmieniach punkowej muzyki, nastawione na zdobywanie świata przebojem. Analizuje i poddaje wątpliwościom wszystko, co ją spotyka.
Autor podkreśla to nieustannie, do znudzenia. W efekcie każda strona jest wyraźnie naznaczona niekończącymi się porównaniami Mii do matki, ojca, brata, chłopaka, przyjaciółki, itd. itd. W pewnym momencie odniosłam wrażenie, że czytelnik traktowany jest jak idiota, któremu trzeba co rusz przypominać charakter głównej bohaterki. Rozumiem, że pierwszoosobowa narracja narzuca pewne odzwierciedlenia psychiki postaci, ale bez przesady...

Życie Mii toczy się wręcz bajkowo (chociaż ona sama cierpi z powodu niepewności i rozterek swego nastoletniego serca) do momentu, gdy sielankowy dzień przerywa wypadek. Wszyscy członkowie jej rodziny giną, a ona sama popada w śpiączkę. Jej duch oddziela się od ciała i krąży po szpitalnych korytarzach racząc czytelnika opowieściami z przeszłości. Obserwuje swoich najbliższych czuwających nad jej ciałem i nie do końca wie, czy wracać co żywych, czy też nie, a jeśli już, to jak dokonać tego wyboru...

Podsumowując, nie rozumiem zachwytów nad tą lekturą. Jak dla mnie jest to przyjemne, lekkie czytadło do podróży albo na plażę. Nie wywołało we mnie żadnych większych emocji.
Autor starał się stworzyć dokładny, wiarygodny portret postaci, ale wyszły mu one płasko i bez charakteru. Dodatkowo denerwowało mnie nieustanne zarzucanie czytelnika przypadkowymi terminami muzycznymi i ciągłe przypominanie - raz o tym, jak to rodzice i chłopak Mii są "rockowi i cool", dwa, jak bardzo ona jest "inna".

Główna bohaterka, Mia, to osoba wycofana, wrażliwa, pogrążona we własnym świecie, w którym króluje muzyka poważna. Przez swoją inność czuje, że nie pasuje do reszty swej rock&rollowej rodziny. Ba, nie tylko do rodziny, ale także do reszty znajomych. Paradoksalnie, gdy ona odnajduje wyciszenie w wiolonczeli, całe jej otoczenie jest zbuntowane, zanurzone w ostrych brzmieniach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nie wiem naprawdę, jak ocenić tą książkę. Z pewnością porusza wiele ciekawych wątków z życia mieszkańców bułgarskiej wsi. Przenosi czytelnika w piękne rejony, gdzie powietrze aż pachnie ziołami, skarą, gorącą ziemią i słońcem, wibruje od upału, rozleniwia i relaksuje. Ma się wręcz ochotę sięgnąć po pachnące słońcem warzywa, sirene i zimną rakiję. Równocześnie jest napisana w tak irytująco jednostajny, monotonny sposób, że gdzieś w połowie naprawdę zaczyna męczyć i irytować.

Nie wiem naprawdę, jak ocenić tą książkę. Z pewnością porusza wiele ciekawych wątków z życia mieszkańców bułgarskiej wsi. Przenosi czytelnika w piękne rejony, gdzie powietrze aż pachnie ziołami, skarą, gorącą ziemią i słońcem, wibruje od upału, rozleniwia i relaksuje. Ma się wręcz ochotę sięgnąć po pachnące słońcem warzywa, sirene i zimną rakiję. Równocześnie jest napisana...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Cieszę się, że ta książka nie liczy sobie więcej stron - trochę ciężko było momentami przebrnąć mi i przez tą ilość. Jest napisana w sposób bardzo monotonny, jednostajny, fakt, ale mam momentami wrażenie, że ten ciężki styl współgra z opowiedzianą historią. Życie głównego bohatera było w rzeczywistości równie szare, męczące, jednostajne. Książka pozostawiła mnie w takim specyficznym stanie pustki, bez jakichś większych refleksji i przemyśleń. Wywołała stan swego rodzaj u znużenia i zwątpienia.

+ Gdzieś mniej więcej w połowie sama zapragnęłam, żeby przyszła wojna i zabrała Starego K.

Cieszę się, że ta książka nie liczy sobie więcej stron - trochę ciężko było momentami przebrnąć mi i przez tą ilość. Jest napisana w sposób bardzo monotonny, jednostajny, fakt, ale mam momentami wrażenie, że ten ciężki styl współgra z opowiedzianą historią. Życie głównego bohatera było w rzeczywistości równie szare, męczące, jednostajne. Książka pozostawiła mnie w takim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bardzo dawno żadna historia nie wciągnęła mnie do tego stopnia, żeby znów, jak za czasów podstawówki, zarwać całą noc z latarką pod kołdrą. Szczerze przyznam, że sięgnęłam po tę książkę po obejrzeniu filmu i nie żałuję. Szkoda tylko, że zrobiłam to tak późno.
Dorosły Jay Gatsby jest kimś, kim młody Jamie Gatz zawsze chciał być - jest to wykreowana, przemyślana do najmniejszego szczegółu postać młodego, wpływowego i bogatego mężczyzny. Ma wspaniały dom, najdroższe koszule świata, wodospady alkoholu i wykwintnych przekąsek, tłumy wpływowych gości odwiedzających jego posiadłość w każdy weekend, przyjęcia, którymi żyje całe miasto... w tym idealnym obrazie brakuje mu jedynie miłości, utraconej kilka lat wcześniej.
Jego romantyzm i głód uczucia zostaje zestawiony z twardym, bezdusznym światem celebry, gdzie każdy gest i spojrzenie powinno być dokładnie przemyślane, gdyż głodna plotek gawiedź tylko czeka na nowe atrakcje.
Historia jest smutnym dowodem tego, że za pieniądze nie można kupić wszystkiego, a co więcej - że miłość w rozgrywce z żądzą bogacenia się, nie ma wiele do powiedzenia i przegrywa.
Nie chciałabym osądzać bohaterów. Sądzę, że to, czym każdy z nich się kieruje jest w dużej mierze efektem czasów i miejsca, w jakich przyszło im żyć. Wybory, których dokonują i popełniane błędy czynią ich, moim zdaniem, bardziej ludzkimi.
Wreszcie znalazła się książka, która nie zajmuje się pełnym patosu i wydumanym wychwalaniem miłości idealnej.

Bardzo dawno żadna historia nie wciągnęła mnie do tego stopnia, żeby znów, jak za czasów podstawówki, zarwać całą noc z latarką pod kołdrą. Szczerze przyznam, że sięgnęłam po tę książkę po obejrzeniu filmu i nie żałuję. Szkoda tylko, że zrobiłam to tak późno.
Dorosły Jay Gatsby jest kimś, kim młody Jamie Gatz zawsze chciał być - jest to wykreowana, przemyślana do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Nasz mały PRL. Pół roku w M-3 z trwałą, wąsami i maluchem Izabela Meyza, Witold Szabłowski
Ocena 6,8
Nasz mały PRL.... Izabela Meyza, Wito...

Na półkach: , , ,

Kawa, oczywiście fusiasta (choć tej oryginalnej, z pewexu, nie mam na stanie), gruby koc w kratę, płyta ze starymi przebojami Lady Pank... jestem gotowa na własną małą wycieczkę po PRLu.
Pana Witka "znam" już z wyprawy do Turcji. Jego żonę poznaję z każdą kolejną stroną. Tworzą bardzo sympatyczną, choć zakręconą (pozytywnie) parę. Książka jest zbiorem ich wrażeń i odczuć, ujętych zarówno z jej, jak i jego punktu widzenia. Czyta się ją tak, jakby słuchało się opowiadań dobrych znajomych. Bardzo zaciekawił mnie ten projekt przeniesienia realiów komunizmu w czasy, gdzie z każdej strony otacza nas nowoczesna technika, kościół w niedzielę zamieniono na supermarket, a ludzie potrafią rozmawiać ze sobą jedynie za pośrednictwem komunikatora, bo w cztery oczy już jest ciężko, kiedy pod ręką brakuje emotikonów.
A więc zaczynamy... mieszkanie wynajęte po babci staruszce, ubrania z młodości rodziców wygrzebane gdzieś z dna piwnicy, stylowe fryzury, stos "Przyjaciółki" na stole kuchennym - i tak oto mamy modelową rodzinę lat 80.
Choć mentalność wciąż jeszcze nie ta, dzielnie walczą z czyhającymi za każdym rogiem udogodnieniami XXI wieku. Nowoczesna rodzina powoli ulega pewnej zmianie - on wpasowuje się w schemat ciapowatego męża z wąsikiem i opiętym koszulką non-iron brzuchem, siedzącego z papierosem przed tv, jej z każdym dniem mocniej przyrasta do ręki szmata z octem do polerowania szyb. Nawet dwulatka z tetrą w majtkach tłumaczy rówieśnikom w piaskownicy, że banany czy mandarynki, to jedynie w święta dostępne.
Wspólnymi siłami starają się zjednać sobie sympatię sąsiadów, metodą na "zabrakło mi szklanki cukru, przyszedłem pożyczyć", szukają jak najdłuższych kolejek po papier toaletowy, czy zastanawiają się nad podróżą maluchem do Bułgarii w celu sprzedania zapasu kremu nivea.
Gorąco zachęcam do przeczytania tej książki. Starszym czytelnikom z pewnością dostarczy wielu materiału do porównania tego z ich własnymi doświadczeniami. Mnie raz bawiła, raz zadziwiała, ale niesie również poza tym pewne gorzkie prawdy o społeczeństwie, w jakim żyjemy. W delikatny sposób wystawia rachunek zarówno czasom komuny, jak i obecnym.

Kawa, oczywiście fusiasta (choć tej oryginalnej, z pewexu, nie mam na stanie), gruby koc w kratę, płyta ze starymi przebojami Lady Pank... jestem gotowa na własną małą wycieczkę po PRLu.
Pana Witka "znam" już z wyprawy do Turcji. Jego żonę poznaję z każdą kolejną stroną. Tworzą bardzo sympatyczną, choć zakręconą (pozytywnie) parę. Książka jest zbiorem ich wrażeń i odczuć,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Opowiedziana w tej książce historia księdza, który zrezygnował z kapłaństwa, jest moim zdaniem bardzo odważnym posunięciem. W bardzo brutalny sposób obnaża bolączki, niedoskonałości, grzechy, ale również tęsknoty, pragnienia i radości współczesnych księży. Ksiądz jest tu postawiony na równi z "normalnymi" ludźmi, w niczym od nich nie odbiega. Autor daje czytelnikowi szansę spojrzeć na ten inny świat od środka, nie tylko z perspektywy sprzed-ołtarza.

Opowiedziana w tej książce historia księdza, który zrezygnował z kapłaństwa, jest moim zdaniem bardzo odważnym posunięciem. W bardzo brutalny sposób obnaża bolączki, niedoskonałości, grzechy, ale również tęsknoty, pragnienia i radości współczesnych księży. Ksiądz jest tu postawiony na równi z "normalnymi" ludźmi, w niczym od nich nie odbiega. Autor daje czytelnikowi szansę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Długo przymierzałam się do tej pozycji, bo zawsze coś mnie od niej odciągało.
Kiedy już usiadłam z kubkiem gorącej kawy i się w nią wczytałam, nie mogłam się od niej oderwać aż do ostatniej strony. Pan Witold roztacza przed czytelnikami obrazy gorącej, aromatycznej Turcji - znanego Istambułu czy Antalyi, ale także prowadzi ich małymi, krętymi uliczkami, daleko od wielkich kurortów turystycznych.
Ukazuje Turków, którzy w imię honoru są gotowi poświęcić najukochańsze kobiety swego życia, młodzież zawieszoną pomiędzy wiarą w Allaha i tradycją a chęcią pełnego uczestnictwa w życiu Europy. Roztacza obraz świata, w którym słowo mężczyzny stoi ponad słowem kobiety, gdzie małżeństwa są częstokroć bardziej kwestią honoru niż szczerej miłości.
Książka jest zbiorem reportaży. Każdy z nich napisany został w sposób lekki, przyjemny, co sprawia, że czyta się to z taką łatwością, jak gdyby oglądało się film.
Gorąco polecam wszystkim.

Długo przymierzałam się do tej pozycji, bo zawsze coś mnie od niej odciągało.
Kiedy już usiadłam z kubkiem gorącej kawy i się w nią wczytałam, nie mogłam się od niej oderwać aż do ostatniej strony. Pan Witold roztacza przed czytelnikami obrazy gorącej, aromatycznej Turcji - znanego Istambułu czy Antalyi, ale także prowadzi ich małymi, krętymi uliczkami, daleko od wielkich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Długo zabierałam się do przeczytania tej książki - wreszcie mi się udało. Od samego początku autor uświadamia tu czytelnika, że nic, absolutnie nic w całej tej powieści nie ma ani krzty optymizmu. Z niekrytym zdziwieniem odkryłam, że miał rację.
Trójka dzieci, z dnia na dzień osierocona przez rodziców, pozbawiona dachu nad głową, zostaje rzucona "na pożarcie" okrutnego wuja Olafa, o którego istnieniu nigdy wcześniej żadne z nich nie słyszało.
Z każdej strony uderza tu w czytelnika pesymizm. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, ile jeszcze przykrych sytuacji może przytrafić się tym dzieciom. Momentami autor przedstawia tu sytuacje wręcz absurdalne - jak uwięzienie Słoneczka w klatce, czy próba "przemycenia" aktu ślubu na deski teatru. Z pewnością nie jest to książka, którą należy brać dosłownie.
Jak na razie zetknęłam się tylko z tą jedną częścią i, czytając opinie pozostałych czytelników, zastanawiam się, czy moje pokłady optymizmu są na tyle bogate, by przebrnąć przez kolejne tomy i nie zwariować. Po przeczytaniu tego tomu, nie jestem do końca pewna, czy zdecydowałabym się polecić tę serię dziecku.

Długo zabierałam się do przeczytania tej książki - wreszcie mi się udało. Od samego początku autor uświadamia tu czytelnika, że nic, absolutnie nic w całej tej powieści nie ma ani krzty optymizmu. Z niekrytym zdziwieniem odkryłam, że miał rację.
Trójka dzieci, z dnia na dzień osierocona przez rodziców, pozbawiona dachu nad głową, zostaje rzucona "na pożarcie" okrutnego wuja...

więcej Pokaż mimo to