-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
Dużo sobie po tej książce obiecywałam. Tymczasem jest to wyczerpująca relacja z wielogodzinnej kłótni trzech kobiet. Taka w skali jeden do jednego.
Trzy siostry jadą wspólnie z dziećmi w odwiedziny do rodziców na wieś. Cała powieść wypełniona jest ich pretensjami i użalaniem nad sobą, opisanymi drobiazgowo, tak żeby nie uronić żadnej myśli czy słowa. Wyłania się z tego obraz nieszczęśliwych, sfrustrowanych, ale przede wszystkim wrednych bab, organicznie niezdolnych do porozumienia, przyjmujących wrogo nawet dobre gesty czy słowa. Zdaje się, że jedyne, co daje im satysfakcję, to przekonanie, że dwie pozostałe mają w życiu gorzej.
Nie jest do końca jasne, dlaczego są takie. Ich matka była co prawda nieszczęśliwa w małżeństwie, ale tego nie okazywała. Siostry wychowały się w atmosferze bezpieczeństwa i miłości ze strony rodziców i babci. Wspominają swoje dzieciństwo jako szczęśliwe. Ich spory wydają się przesadne, irracjonalne, jakby wynikały wyłącznie z niedojrzałości.
Jestem pewna, że zdarzają się tacy ludzie i takie rodziny. Sama znam podobną. Ale względne prawdopodobieństwo nie czyni tej opowieści wartościową. Skoro nie jest głęboka - mogłaby przynajmniej dać czytelnikowi oddech, przełamać jednostajny ton gorzkich żalów żartem czy ironią. Ale nic takiego nie następuje. Jest tylko droga przez mękę. Donikąd.
Dużo sobie po tej książce obiecywałam. Tymczasem jest to wyczerpująca relacja z wielogodzinnej kłótni trzech kobiet. Taka w skali jeden do jednego.
Trzy siostry jadą wspólnie z dziećmi w odwiedziny do rodziców na wieś. Cała powieść wypełniona jest ich pretensjami i użalaniem nad sobą, opisanymi drobiazgowo, tak żeby nie uronić żadnej myśli czy słowa. Wyłania się z tego...
Jakie to skarby człowiek może znaleźć w domowej biblioteczce! Zabawna książeczka o szczeniaku Daszeńce, przepełniona mądrą życzliwością autora, do tego jego rysunki i zdjęcia. Z sentymentem przypomniałam sobie (piąte przez dziesiąte) dobranockę z dzieciństwa; dzieciakom książka bardzo się podobała, a to chyba najlepsza rekomendacja.
Jakie to skarby człowiek może znaleźć w domowej biblioteczce! Zabawna książeczka o szczeniaku Daszeńce, przepełniona mądrą życzliwością autora, do tego jego rysunki i zdjęcia. Z sentymentem przypomniałam sobie (piąte przez dziesiąte) dobranockę z dzieciństwa; dzieciakom książka bardzo się podobała, a to chyba najlepsza rekomendacja.
Pokaż mimo to
„(…) z trudem dowlókł się do domu, przygotowany na żonine wymówki, że przyszedł z pustymi rękami. Tymczasem Małgorzata ani mru-mru. Dopiero gdy postawił pusty saganek i zmordowany przysiadł na ławie, powiada Darzbujanka strapionym głosem: - No to wiedz, Kubo, że nieszczęścia nie chodzą w pojedynkę, toteż nie zdziw się, gdy ci powiem, że przed chwilą urodziło nam się dwunaste dziecko!”.
To ci niespodzianka! Ale nie z takich opałów wychodzą cało bohaterowie „Czeskich Bajek”. A to wszystko dzięki sprytowi, wytrwałości i dobremu sercu – w takiej kolejności. No i oczywiście dzięki magii.
„Bajki”, mimo swego uroku i mądrości, średnio nadają się dla dzieci. Raz, że nie wszystko by zrozumiały, dwa, że może za dużo… Weźmy taki fragment z baśni, w której główną rolę gra warzenie piwa: „A było to piwko, o którym mówiło się za siedmioma górami! Kto go skosztował, nie mógł ust oderwać, a w czeladnej browaru dzień i noc po południu rozbrzmiewały śpiewki i wiwaty, jakby się tam odbywało nieustające weselisko”. Itd., itd.
Dość szybko zaczęło mi świtać, że skądś znam Drdowy dowcip, jego gnuśne diabły i sprytny lud. Rzeczywiście, Drda był również autorem komedii, które w latach 80 zrealizował Teatr Telewizji w znakomitej obsadzie: „Zapomniany Diabeł” (m.in. z Januszem Gajosem, Anną Seniuk i Janem Peszkiem) i „Igraszki z Diabłem” (m.in. z Marianem Kociniakiem, Magdaleną Zawadzką, Markiem Kondratem i jego ojcem Tadeuszem w roli Belzebuba). Ta druga ma lepsze tempo, pierwsza trochę się z początku dłuży, ale Jan Peszek i Janusz Gajos w roli diabłów dają taki popis, że czapki z głów i klękajcie narody.
Zdaje się, że Jan Drda miewał w swoim życiu literackim różne epizody, ale do „Bajek” i komedii można spokojnie wracać, nic się nie zestarzały.
„(…) z trudem dowlókł się do domu, przygotowany na żonine wymówki, że przyszedł z pustymi rękami. Tymczasem Małgorzata ani mru-mru. Dopiero gdy postawił pusty saganek i zmordowany przysiadł na ławie, powiada Darzbujanka strapionym głosem: - No to wiedz, Kubo, że nieszczęścia nie chodzą w pojedynkę, toteż nie zdziw się, gdy ci powiem, że przed chwilą urodziło nam się...
więcej Pokaż mimo to