Biblioteczka
2020-08-11
2020-04-19
2019-08-11
2019-08-11
2019-05-02
2018-11-20
2017-11-12
2017-08-27
To moje pierwsze spotkanie z islandzką królową kryminału i z pewnością nie ostatnie... Było wyborne :)
Powieść, choć obszerna, jest bardzo dynamiczna. Autorka żongluje wątkami w taki sposób, że nie pozwala czytelnikowi się nudzić, ale też nie pozwala, żeby przy takiej ilości rozrzuconych informacji się pogubił.
Bardzo przyjemna, intrygująca zagadka. Uwielbiam jak nie wszystko podawane jest na tacy i autor pozwala się czytelnikowi zastanowić, co naprawdę się stało. Polecam wszystkim fanom literatury kryminalnej tę pozycję.
To moje pierwsze spotkanie z islandzką królową kryminału i z pewnością nie ostatnie... Było wyborne :)
Powieść, choć obszerna, jest bardzo dynamiczna. Autorka żongluje wątkami w taki sposób, że nie pozwala czytelnikowi się nudzić, ale też nie pozwala, żeby przy takiej ilości rozrzuconych informacji się pogubił.
Bardzo przyjemna, intrygująca zagadka. Uwielbiam jak nie...
Nie mam pojęcia jak Katarzyna Bonda to robi, ale powala mnie na kolana każdą swoją książką. Nietuzinkowy talent, perła literatury polskiej, królowa kryminału!
Niemalże w każdej powieści Bondy spotykamy się z niepojętym przez umysł ludzki, parapsychicznym, wzbudzającym zaciekawienie u każdego człowieka tematem tj. okultyzmem, czarną i białą magią, magią runiczną, natomiast "Florystka" przybliża nam nieco świat pozaziemski - kontakt matki z duchem dziecka. Są to szerokie, rozbudowane opisy spotkań matki z nieżyjącym synem, wymagające ogromnej wyobraźni i empatii od pisarza. To jest właśnie jeden z tych haczyków na które autorka łowi sobie czytelników.
Kolejnym z "haczyków" jest plot morderstw, w większości na pozór ze sobą niepowiązanych, śledztwa w martwym punkcie, kłopoty głównych bohaterów, tarapaty w które wpadają, żeby rozwiązać zagadkę. To wszystko napędza napięcie, które towarzyszy od początku do samego końca.
Fałszywe tropy - nie ufajcie Bondzie, będzie was wodziła za nos do samego końca, ale to właśnie jest niesamowite i sprawi, że połknięcie jej książkę w kilka dni. Trzeba się bardzo nagimnastykować, żeby odgadnąć co zrodziło się w jej głowie, wręcz niemożliwe jest wytypowanie prawdziwego mordercy, mimo, że już przewinął się na kartkach powieści jako ktoś niepozorny.
"Florystka" ma honorowe miejsce na mojej półce, szlakiem pozostałych książek tej autorki. Jeśli jeszcze zastanawiasz się czy sięgnąć po tą książkę, zaufaj mi, nie będziesz żałował.
Nie mam pojęcia jak Katarzyna Bonda to robi, ale powala mnie na kolana każdą swoją książką. Nietuzinkowy talent, perła literatury polskiej, królowa kryminału!
Niemalże w każdej powieści Bondy spotykamy się z niepojętym przez umysł ludzki, parapsychicznym, wzbudzającym zaciekawienie u każdego człowieka tematem tj. okultyzmem, czarną i białą magią, magią runiczną, natomiast...
Jest to rzetelny dokument napisany w chłodnym stylu. Nie zawiodłam się, nie spodziewałam się sensacji, ćpunów, ckliwych historii, oczekiwałam klarownych informacji dotyczących mafijnego światka, ludzi nim rządzących, ofiar białego biznesu, a dostałam znacznie więcej.
Autor dokładnie przedstawia historię mafii włoskiej, kolumbijskiej, meksykańskiej, salwadorskiej i innych, nie pominął chyba niczego, doskonale przedstawił problem. Omawia rozwój organizacji przestępczych na rynku kokainowym, powie o sumach pieniędzy i ich lokowaniu, o porachunkach, sposobach mordowania ludzi niewygodnych dla mafii. Najwięcej mówi o ludziach.
Roberto Saviano już na początku przedstawia problem, jako walkę z wiatrakami a to wszystko przez niezliczoną ilość konsumentów. Kokaina jest ponad wszelkimi ekonomicznymi zależnościami, tutaj nie ma mechanizmu rynkowego, popyt niezależnie od ceny zawsze będzie na tyle ogromny, że rynek ten nie zginie. Może zostać jedynie na chwilę osłabiony, ale nigdy nie zniknie. Problem kokainy będzie istniał zawsze. Żeby uświadomić czytelnikom ogrom problemu rozpisuje go prostymi słowami na kilka stron - "Co do kokainy, to zażywa ją ten, kto jest najbliżej ciebie. Jeśli nie twój ojciec ani matka, jeśli nie twój brat, w takim razie na pewno twój syn. Jeśli nie twój syn, to szef firmy. Albo jego sekretarka (...)" po dwóch stronach mozolnego wymieniania potencjalnych konsumentów białego proszku - lekarzy, policjantów, pracowników sądowych, kierowców autobusów, kelnerów, małych i dużych przedsiębiorców i wszystkich innych zawodów świata, kończy słowami "Lecz jeśli dobrze się zastanowisz i stwierdzisz, że żadna z tych osób nie może wciągać kokainy, to albo nie potrafisz patrzeć, albo kłamiesz. Albo po prostu osobą, która ją zażywa, jesteś ty." A to tylko zapowiedź długiej, niekończącej się drastycznej historii kokainy. Niebezpiecznej, nieprzewidywalnej ale niezwykle opłacalnej, nieśmiertelnej. Tak, kokaina jest nieśmiertelna, w przeciwieństwie do ludzi którzy ją produkują, rozprowadzają, którzy na niej zabierają i którzy na nią wydają swoje pieniądze.
W „Zero zero zero. Jak kokaina rządzi światem” autor dokładnie wykłada nam panteon kokainowych bossów, nie pomija nikogo, od największych szefów biznesu, po dystrybutorów, w końcu do ulicznych dillerów a to wszystko na przełomie lat, mówi o doskonaleniu się systemu produkcji i dystrybucji, o transformacji kokainowego biznesu. Mówi o każdym, kto choćby styknął się z kokainą, mówi o rolnikach zmuszanych do katorżniczej pracy, cywilach ginących bo zobaczyli za dużo, ludziach ze światka, policjantach, o bankach i konsumentach, rzuca nazwiskami. Przytacza znane mu pomysły produkcji i dystrybucji, transportowania kokainy na kontynenty, nie pomija nawet małych ilości przenoszonych w przeróżnych przedmiotach a nawet w ciele, do kilku ton towaru transportowanych w statkach i innych środkach transportu. Doskonale trzyma się chronologii wydarzeń.
Podaje przykłady udanych akcji policyjnych, konfiskat i wtyczek, wyróżnia bohaterów którzy tylko na chwilę i w małym stopniu zachwali kokainowym biznesem, a z konsekwencjami „udanej” misji spotykają się do dziś. Upamiętnia ofiary, znane i mniej znane, wynosi na światło dzienne ich historie i tłumaczy intencje. Upamiętnia m.in. smutną historię Christiana Poveda człowieka z dobrymi intencjami, próbującego zmienić świat, zmienić życie członków salwadorskiego gangu, wyjątkowo brutalnego i wyrafinowanego w metodach zabijania i przyjmowania członków do gangu, żyjącego z dillowania a składającego się, jak uważał Poveda z ofiar społeczeństwa. Ofiar społeczeństwa, bo poznał ich, rozmawiał z nimi, nie nazywał ich przestępcami, tylko ofiarami systemu. Gang składa się z mężczyzn, ale również ze stoczonych młodych niepełnoletnich chłopców i młodych kobiet, często matek. Poveda kręcił dokument o gangu, zaprzyjaźnił się z wieloma członkami. Materiał jest dostępny do dziś w internecie „MS 13 la vida loca”. Mężczyzna ten nie naprawił świata, nie pomógł członkom gangu w tak dużym stopniu jak oczekiwał, przecenił swoje możliwości, za daleko wszedł do niebezpiecznego świata i zginął, z czystymi rękoma, z dobrymi intencjami, ale na tym świecie kokaina jest bardziej priorytetowa niż życie. Poveda w pewnym momencie stał się dla kogoś niewygodny.
Takich historii jest w tej powieści mnóstwo, uzmysławiają tylko, że kokaina jest problemem nie do pokonania.
Mówi o operacjach finansowych.
Mówi nawet o czerpaniu kokainy z wojen domowych, uświadamia ci, że ta już wszędzie zebrała swe żniwo, że dotarła wszędzie.
Jest to powieść tak przesycona faktami, która z pewnością Cię nasyci, skłoni do przemyśleń. Choć temat jest trudny, momentami mozolny, powalą Ci się wszyscy bossowie bo jest ich wiele, nie będziesz w stanie się od tego oderwać. To życie pisze tę historię. Ta książka poszerzy Twoje horyzonty, zmieni Twój światopogląd diametralnie, zaszczepi się w Twojej pamięci jak kleszcz. Jeśli kiedykolwiek miałeś do czynienia z kokainą, być może podziała na Ciebie odwykowo, ale chyba nawet nie o to chodzi, jeśli nie przestaniesz nie będziesz już widział tylko białego proszku. Będziesz widział substancję splamioną krwią, cierpieniem mnóstwa ludzi, przypomnisz sobie wszystkie zaginięcia, wszystkie odkryte przez policję brutalne zbrodnie, wszystkie przedstawione przez autora historie, będziesz miał przed oczami to błędne, niekończące się koło. Jeśli zaś nigdy nie ćpałeś, będzie to kolejny powód do brzydzenia się przez Ciebie światem. Wiedza i znajomość świata jest potrzebna, niczym ta kokaina i dlatego polecam Tobie tę książkę, żebyś był ŚWIADOMY.
Jest to pozycja do której często wracam i którą często wspominam, bo skłania do refleksji. Ten rodzaj literatury jest moim zdaniem najcenniejszy. Jest to kawał dobrej roboty, żebyś wiedział, bo w końcu ktoś na tyle odważny jak Saviano przerwał milczenie.
Jest to rzetelny dokument napisany w chłodnym stylu. Nie zawiodłam się, nie spodziewałam się sensacji, ćpunów, ckliwych historii, oczekiwałam klarownych informacji dotyczących mafijnego światka, ludzi nim rządzących, ofiar białego biznesu, a dostałam znacznie więcej.
Autor dokładnie przedstawia historię mafii włoskiej, kolumbijskiej, meksykańskiej, salwadorskiej i innych,...
Cudowna! Połknięta przeze mnie zaledwie w kilka dni, takich pisarzy jak Pan Ćwirlej nam trzeba! O tym kryminale nie można powiedzieć, że jest sztywny. Wszystko ubrane w cudowny, luźny humor. Łączenie napięcia z dużą dozą humoru, tworzy niebezpiecznie uzależniającą mieszankę. Świetnie wykreowani bohaterowie, budzący mnóstwo sympatii. Mimo, że to kryminał, książkę czyta się (niemal bez przerwy) z szerokim uśmiechem na twarzy. Dużo poznańskiej gwary, w zabawnych dialogach (szuszwole, tobołki, ryczki, pyry, poruty - lecą kilogramami) dla rodowitych Poznaniaków to jak miód na serce.
Fascynująca, wciągająca opowieść, z wątkami historycznymi. Z jednej strony morderstwa poznańskich i pilskich "dziewczynek", z drugiej zwłoki oficera znalezione bez głowy. Małymi krokami, przez Poznań do Schneidemühl i z powrotem, do rozwiązania obu zagadek.
Polecam!
Cudowna! Połknięta przeze mnie zaledwie w kilka dni, takich pisarzy jak Pan Ćwirlej nam trzeba! O tym kryminale nie można powiedzieć, że jest sztywny. Wszystko ubrane w cudowny, luźny humor. Łączenie napięcia z dużą dozą humoru, tworzy niebezpiecznie uzależniającą mieszankę. Świetnie wykreowani bohaterowie, budzący mnóstwo sympatii. Mimo, że to kryminał, książkę czyta się...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-01-08
Słowa Tess Gerritsen o tej książce to nie chwyt marketingowy, lecz koleżeńskie ostrzeżenie, naprawdę nie idzie się od tej powieści oderwać do ostatniej strony.
W moim przypadku, odstawienie tej książki, żeby w końcu się wyspać, kończyło się delikatnym bólem psychicznym i ciągłym rozmyślaniem o dalszych etapach fabuły. W końcu pozwoliłam sobie zarwać nockę i skończyłam ją czytać dziś o 9 rano, nie żałuję, chociaż zaniedbałam kilka obowiązków, za co się zawsze ganię.
Poczynania głównego bohatera, Behawiorysty, są trochę sprzeczne z racjonalizmem, ale tak był od początku wytłuszczony i mogliśmy się tego spodziewać.
Problematyka - nawet jak na kryminał - jest trudna i dotyka, wręcz penetruje nasze sumienie, jeśli komuś przyjdzie do głowy utożsamiać się z bohaterami i sytuacjami, a nie trzymać odpowiedniego dystansu do fikcji literackiej. Co wrażliwsze osoby treść tej książki mogłaby zniechęcić.
Ostatecznie, naprawdę ciężko stwierdzić, kto jest górą, wymiar sprawiedliwości, czy morderca. Co do zwyrodniałości książkowego mordercy, pisarz skrupulatnie zadbał o to, żeby z gorszym, w żadnej innej książce się nie spotkać, ponieważ krzywdził całe społeczeństwo, a nie pojedyncze jednostki, które znalazły się w złym miejscu i czasie.
I bolesne, ale prawdziwe jest stwierdzenie, że do sądu idzie się po wyrok, nie po sprawiedliwość. Wystarczy prześledzić wyroki wspomnianych w książce, znanych morderców i terrorystów, stawiając na szali ilość żyć, które odebrali, a ilość lat które będą odsiadywać w więzieniu.
Żeby pobudzić w Was optymizm, książka jest dobrą powtórką z zasad dobrego wychowania, które są nieodłączną cechą Gerarda Edlinga. W XXI-wiecznym pędzie o tym zapominamy, feministki krzyczą, żeby nie przepuszczać ich w drzwiach, a ja osobiście chętnie spotkałabym człowieka tak surowo przestrzegającego kodeksu Savoir-vivre :)
Co do książki, umieszczam ją na honorowym miejscu, na mojej półce i polecam dalej.
Słowa Tess Gerritsen o tej książce to nie chwyt marketingowy, lecz koleżeńskie ostrzeżenie, naprawdę nie idzie się od tej powieści oderwać do ostatniej strony.
W moim przypadku, odstawienie tej książki, żeby w końcu się wyspać, kończyło się delikatnym bólem psychicznym i ciągłym rozmyślaniem o dalszych etapach fabuły. W końcu pozwoliłam sobie zarwać nockę i skończyłam ją...
Świetna lektura. Życie pisze najlepsze historie. Niezmiernie przyjemnie było mi poznać Salvatore Guiliano w interpretacji Puzo. Chociaż wiedziałam jak to wszystko się skończy, książka mnie ani przez chwilę nie nudziła. Nie mogę przestać myśleć o tej historii.
Świetna lektura. Życie pisze najlepsze historie. Niezmiernie przyjemnie było mi poznać Salvatore Guiliano w interpretacji Puzo. Chociaż wiedziałam jak to wszystko się skończy, książka mnie ani przez chwilę nie nudziła. Nie mogę przestać myśleć o tej historii.
Pokaż mimo to