-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2020-03
2019-05-02
2019-04-20
2019-02-07
2018-11-16
2018-10-18
W sposobie pisania Patrycji Gryciuk jest coś elektryzującego, od tej książki wprost nie dało się oderwać! Brakowało mi w ostatnim czasie kryminału, który nie jest zbudowany na utartych schematach, który będzie oryginalny, czymś mnie zaskoczy. Potrzebowałam powiewu świeżości. Lepiej nie mogłam trafić. Nietuzinkowe dzieło, fenomenalne jak na drugą ksiażkę autorki. Jednak w pewnym momencie wystraszyłam się, że to tylko dobre pierwsze wrażenie i trafiłam na kolejny kryminał-harlequin, który będę musiała odłożyć, bo tego nie znoszę. Tak wiele można popsuć ogłupiając bohaterów hormonami i zagłębiając się w dywagacjach na temat uczuć, relacji damsko-męskich i opisów kopulacji. Jak dla mnie nie ma nic bardziej banalnego, ale wątek miłosny w "450 stron" okazał się na tyle smaczny, że nie przyszło mi do głowy, by odkładać książkę, nie przysłonił głównego problemu, nie zanudził, nie zniesmaczył. Klasa. Ta książka jest odpowiednio wyważona, dzięki czemu nawet przez moment się nie nudziłam. Nie przytłacza ani akcją, zbyt długimi dialogami czy monologami, opisami otoczenia. Wyczułam ogromny potencjał... i chcę więcej :)
W sposobie pisania Patrycji Gryciuk jest coś elektryzującego, od tej książki wprost nie dało się oderwać! Brakowało mi w ostatnim czasie kryminału, który nie jest zbudowany na utartych schematach, który będzie oryginalny, czymś mnie zaskoczy. Potrzebowałam powiewu świeżości. Lepiej nie mogłam trafić. Nietuzinkowe dzieło, fenomenalne jak na drugą ksiażkę autorki. Jednak w...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-09-23
2017-11-02
2017-10-02
2017-10-02
Gdybym miała opisać tę książkę jednym słowem, powiedziałabym, że jest intrygująca. Co kłóci się się ze skalą ocen na LC, bo 5 gwiazdek oznacza, że jest przeciętna. Skąd ten paradoks?
Do rzeczy, od dłuższego czasu rozglądałam się za kryminałem pisanym z perspektywy sprawcy i w końcu znalazłam. Główną bohaterką powieści jest Joanna. Czas akcji obejmuje teraźniejszość, której Joanna jest narratorem oraz niedaleką przeszłość, narratorem jest osoba trzecia. To daje efekt przyglądania się wspomnieniom bohaterki z boku. Joanna jest autorką sprzedawanych w niewielkich ilościach kryminałów i żoną autora bestsellerowych poradników miłosnych, który wbrew pozorom nie stosuje się do drukowowanych w dużych nakładach, własnych rad. Jest mężem złym. W rozdziałach poświęconych teraźniejszości Joanna przedstawia siebie jako brudną, przestraszoną, uciekającą kobietę i w między czasie przyznaje się do dwóch morderstw. To z pewnością pobudza ciekawość, chcemy się dowiedzieć jak, ta wcześniej kulturalna i elegancka osoba, znalazła się obdrapana i brudna na ławce w parku i przyznaje się do takich czynów. Zauważyłam już wcześniej, że Jodełka uwielbia stosować bezpośrednie zwroty do czytelnika i w tej powieści również jest tego pełno. W miarę upływu lektury Joanna daje się coraz lepiej poznawać, zarówno w przeszłości jak i w teraźniejszości. We mnie budziła emocje skrajne, w większości negatywne - denerwowała mnie jej postawa, nieumiejętność manifestowania własnego zdania w przeszłości, sprzeciwu, zbyt częste użalanie się nad sobą i nadmierna infantylność, która nie przystoi osobie dorosłej, momentami głupota, impulsywność, działanie bez przemyślenia. Z drugiej strony podziwiałam jej spryt i mimo, że ani przez chwilę nie zapałałam do niej sympatią, ten spryt sprawił, że nie skreśliłam jej całkowicie. Skłonność do groteskowego poetyzowania, np. Metafora na temat rozkładającej się krowy. Joanna jest osobą dziwną i nie wiedziałam jak mam odbierać niektóre rzeczy.
Ponadto pod koniec zdawało mi się, że jedna z postaci przewijających się na kartkach od samego początku, jest... wytworem jej wyobraźni. I to między innymi mnie intryguje, bo nie znam odpowiedzi na to pytanie.
Książka nie jest wybitna, ale miała w sobie coś takiego, że nie chciałam jej odstawiać. Mimo, że wszystko było jasne od początku, tj. Kto jest sprawcą zbrodni, tu ciekawił sam proces, jak do tego doszło. I chciało mi się to czytać, mimo, że Joanna była w moim odczuciu denerwująca.
Oceniłabym tę książkę o wiele lepiej... gdyby nie jedna rzecz, obok której nie mogę przejść obojętnie. Za dużo erotyzmu, obrzydliwego, zwierzęcego erotyzmu, molestowania słownego, fizycznego, ohydnych treści natury seksualnej, jak w 120 dniach Sodomy. Działało to na mnie jak płachta na byka. Wszystko w nadmiarze szkodzi, i tak było i tym razem. I to również intrygujące, że autorce udało się mnie zmusić do przebrnięcia przez te ohydztwa, do samego końca.
Finalnie, jedno Jodełce trzeba przyznać, że to był nieszablonowy kryminał, o którym łatwo się nie zapomni.
Gdybym miała opisać tę książkę jednym słowem, powiedziałabym, że jest intrygująca. Co kłóci się się ze skalą ocen na LC, bo 5 gwiazdek oznacza, że jest przeciętna. Skąd ten paradoks?
Do rzeczy, od dłuższego czasu rozglądałam się za kryminałem pisanym z perspektywy sprawcy i w końcu znalazłam. Główną bohaterką powieści jest Joanna. Czas akcji obejmuje teraźniejszość, której...
2017-01-19
Na Bondzie nigdy się jeszcze nie zawiodłam. Jak każdy autor ma lepsze i gorsze książki, to była jedna z tych, która szła mi bardziej mozolnie, a z całej trylogii o Meyerze, moim zdaniem, najsłabsza. Natomiast reguła zawsze jest jedna, czy lepsza, czy gorsza książka, po przeczytaniu czegokolwiek spod pióra Bondy jestem zadowolona, mniej lub bardziej, ale zawsze zadowolona.
Świetny, ciekawy, pełen fascynujących wątków kryminał, którego akcja rozgrywa się w Katowicach, a książka odrobinę zapoznaje nas z otoczeniem architektonicznym i gwarą serca śląska. Polecam się zapoznać, ale nie zapominajcie o pozostałych częściach!
Na Bondzie nigdy się jeszcze nie zawiodłam. Jak każdy autor ma lepsze i gorsze książki, to była jedna z tych, która szła mi bardziej mozolnie, a z całej trylogii o Meyerze, moim zdaniem, najsłabsza. Natomiast reguła zawsze jest jedna, czy lepsza, czy gorsza książka, po przeczytaniu czegokolwiek spod pióra Bondy jestem zadowolona, mniej lub bardziej, ale zawsze zadowolona....
więcej mniej Pokaż mimo to
Głównym bohaterem "Paradoksu Kłamcy" jest S., PR-owiec, który na zlecenie zaprzyjaźnionego mecenasa zajmuje się sprawą miejscowego właściciela fabryki śrubek. Wszystko wskazuje na próbę przeprowadzenia wrogiego przejęcia fabryki przez duży francuski koncern. Im dalej w las, tym wydaje się, że przeciwnik nie cofnie się przed niczym by przejąć rodzinną, lokalną firmę. Szantaż, którym miał zająć się S. to dopiero początek. Czy S. uda się w porę dojrzeć, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem? Czy firma w którą prezes włożył całe serce i budował ją od podstaw utrzyma się w jego rękach? Czy uda się uchronić rodzinę Morawskich i czy w końcu S. wyjdzie z tego zlecenia bez szwanku?
Oj, dzieje się. Dynamiczna akcja, mocne przewroty i wywroty, ostry język i duża dawka poczucia humoru, takiego… szyderczo-ironicznego. Mi osobiście nie potrzeba więcej niż wartka akcja, dreszczyk emocji i specyficzni bohaterowie; fajni, niefajni, sympatyczni, denerwujący, niejednoznaczni, nieprzerysowani, ludzcy – to wszystko jest w „Paradoksie…”. Doceniam zwłaszcza psychologiczną stronę powieści (i przemyślenia S. – niektóre teksty – ZŁOTO)! Są tu i elementy obyczajówki, kryminału, thrillera, powieści sensacyjnej… i uśmiechnąć też się można. Przyjemna i dość niesztampowa lektura. Polecam! :)
Głównym bohaterem "Paradoksu Kłamcy" jest S., PR-owiec, który na zlecenie zaprzyjaźnionego mecenasa zajmuje się sprawą miejscowego właściciela fabryki śrubek. Wszystko wskazuje na próbę przeprowadzenia wrogiego przejęcia fabryki przez duży francuski koncern. Im dalej w las, tym wydaje się, że przeciwnik nie cofnie się przed niczym by przejąć rodzinną, lokalną firmę....
więcej Pokaż mimo to