rozwińzwiń

2312

Okładka książki 2312 Kim Stanley Robinson
Okładka książki 2312
Kim Stanley Robinson Wydawnictwo: Fabryka Słów fantasy, science fiction
600 str. 10 godz. 0 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Tytuł oryginału:
2312
Wydawnictwo:
Fabryka Słów
Data wydania:
2013-10-04
Data 1. wyd. pol.:
2013-10-04
Liczba stron:
600
Czas czytania
10 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375747676
Tłumacz:
Małgorzata Koczańska
Tagi:
Nebula
Inne

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,0 / 10
154 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
349
94

Na półkach:

„2312” to jeden wielki manifest ekologiczny z rozszerzeniem na cały Układ Słoneczny. Plus dylematy moralne i tęsknota za gwiazdami, do których mamy małe szanse dotrzeć (autor wylicza nam proporcje w odległościach, żebyśmy „zeszli na Ziemię” z oczekiwaniami). Do tego dochodzi jeszcze ewolucja człowieka – podział na tych z przestrzeni i na Ziemian (różnice są zarówno w budowie jak i sposobie myślenia). Natomiast dla wszystkich są możliwe terapie wydłużające życie (jednak warunkiem długowieczności dla przestrzennych są wizyty na Ziemi),a radykalne zmiany w sferze płci skutecznie usunęły wszelkie (przestarzałe) nieporozumienia w tej kwestii.

Równie fascynująca jest strona technologiczna opisanej rzeczywistości. Życie w tak odmiennych warunkach - od rozpalonego Słońcem Merkurego, poprzez zasiedlenie meteorytów, po lodowe księżyce Saturna - wymusiło nowatorskie rozwiązania i zmieniło samych ludzi (najbardziej zdawkowo potraktowany jest Mars - zapewne autor doszedł do wniosku, że po szczegóły czytelnik może zajrzeć do jego marsjańskiej trylogii). Interesujące są również rozwiązania na podróże po Systemie Słonecznym . Nie będę psuć radości z odkrywania ciekawostek, ale jedno było wyjątkowo inspirujące – zazdroszczę surfowania po pierścieniach Saturna ewentualnym przyszłym przestrzeniowcom.

Wśród tych wszystkich oryginalnych rozwiązań, pomiędzy wewnętrznymi i zewnętrznymi planetami, jest nasza biedna „Ziemia – planeta smutku”, jak głosi tytuł jednego z rozdziałów. To tutaj właśnie zostały nierozwiązane ekologiczne problemy, tutaj nękają ludzi odwieczne problemy społeczne. I na dodatek jeszcze SI, która chce być człowiekiem.

Dużo wątków i zagadnień do ogarnięcia jak na jedną powieść. Lekturę „2312” najlepiej oddaje cytat z jednej ze stron: jest jak „Impreza w suchej przystani podczas wieczornego sztormu nad pustym morzem”... Wydarzenia przeplatane są wątkami, które nabiorą sensu dopiero w zakończeniu, bohaterów poznajemy stopniowo (ale dzięki temu lepiej możemy zrozumieć ich odmienność),na dodatek autor konsekwentnie przytacza esencję całego kulturalno-filozoficznego dorobku ludzkości wplatając ją w przyszłe osiągnięcia. Czyli nie za bardzo wiemy o co chodzi, ale zabawa i tak jest niezła.

Co my, teraźniejsi Ziemianie, możemy rozumieć z problemów zasiedlania Układu Słonecznego? Pewnie niewiele, ale Kim Stanley Robinson cierpliwie nam pomaga w poznawaniu jeszcze niepoznanego. Jednocześnie przestrzega przed roznoszeniem naszych nierozwiązanych problemów w Kosmos - bo to nic dobrego nie przyniesie. Dla nikogo.

„2312” to jeden wielki manifest ekologiczny z rozszerzeniem na cały Układ Słoneczny. Plus dylematy moralne i tęsknota za gwiazdami, do których mamy małe szanse dotrzeć (autor wylicza nam proporcje w odległościach, żebyśmy „zeszli na Ziemię” z oczekiwaniami). Do tego dochodzi jeszcze ewolucja człowieka – podział na tych z przestrzeni i na Ziemian (różnice są zarówno w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
521
508

Na półkach:

Mam mieszane uczucia do tej książki. Na pewno ma rozmach w snuciu odważnych wizji przyszłości, ma wspaniały kwiecisty język, i wysublimowany smak. Widzę tu dużo analogi do mojej ukochanej Przestrzeni objawienia, tak jak tam pisarz nie jest nieśmiały i snuje odważne i nowatorskie wizję przyszłości człowieka i jego światów. Jeden minus to spinający wszystko wątek dedektywistyczny, jak dla mnie jest bardzo miałki i już po kilku stronach bardzo oczywisty, w Przestrzeńi objawienia kwestia tajemnicy i jej odkrycia do końca była niewiadomą, tutaj wszystko jest takie płaskie! Oczywiście możliwe, że ta tajemnica była tylko motywem spinającym wszystkie wątki, które pisarz chciał poruszyć. To był pretekst do uruchomienia wyobraźni, aczkolwiek szkoda, że taki płaski. Kolejny minus, że pisarz ładuje do nas z armaty, wystrzeliwuje cały magazynek w karabinie, wrzuca nam wszystko i ziemię i marsa oraz pozostałe planety oraz ekologię, muzykę, filozofię, może trochę za dużo.
Najbardziej podobała mi się w powieści wizja kolonizacji, to było naprawdę coś. Książkę polecam jest naprawdę dobra a nawet niezwykła w powodzi miałkich czytadeł. Reasumując świetne użycie wyobraźni w kiepskim romanso-kryminale sfowym.

Mam mieszane uczucia do tej książki. Na pewno ma rozmach w snuciu odważnych wizji przyszłości, ma wspaniały kwiecisty język, i wysublimowany smak. Widzę tu dużo analogi do mojej ukochanej Przestrzeni objawienia, tak jak tam pisarz nie jest nieśmiały i snuje odważne i nowatorskie wizję przyszłości człowieka i jego światów. Jeden minus to spinający wszystko wątek...

więcej Pokaż mimo to

avatar
719
239

Na półkach: ,

W ramach wyzwania: książka z liczbą w tytule.

Po trylogii marsjańskiej (uwielbiam) oraz "Latach ryżu i soli" (hołubię) to czwarta książka Kima Stanleya Robinsona, którą przeczytałam i tym razem nie jestem aż tak zachwycona. O ile sama wizja roku 2312 jest oszałamiająca (np. pomysł używania wydrążonych i sterraformowanych asteroid do podróży kosmicznych, albo serfowania po pierścieniu saturna) tak główna bohaterka mnie po prostu nie przekonała.

W ramach wyzwania: książka z liczbą w tytule.

Po trylogii marsjańskiej (uwielbiam) oraz "Latach ryżu i soli" (hołubię) to czwarta książka Kima Stanleya Robinsona, którą przeczytałam i tym razem nie jestem aż tak zachwycona. O ile sama wizja roku 2312 jest oszałamiająca (np. pomysł używania wydrążonych i sterraformowanych asteroid do podróży kosmicznych, albo serfowania po...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1558
694

Na półkach: ,

Tym razem z mojej biblioteczki wyciągnąłem książkę zatytułowaną „2312” Kim Stanleya Robinsona, jak sugeruje tytuł, że jest wizja za dokładnie 300 lat, parę lat na półce książka poleżała i czekała na swoją kolej i dobrze, że ten czas nadszedł, bo jak się okazało ta książka jest tak rewelacyjna, że aż genialna!

Ta koncepcja, wizja przyszłości jest interesująca. Ziemia ma poważne problemy, spełniły się czarne scenariusze, podniesienie poziomu morza o 11 metrów. Np. Nowy York przypomina Wenecję. Na Manhattanie wystają z wody liczne wieżowce, jakoś udało się to technologicznie rozpracować, że nie doszło do zawalenia na skutek tej powodzi. No i kosmos, udało się nam opanować niemal cały układ Słoneczny, oczywiście za pomocą niesamowitych kosmicznych technologii, nie chodzi wcale o docieranie tam, ale też o tworzenie kolonii w kosmosie w niesamowicie trudnych warunkach. Najlepiej to wyszło na Marsie, na tyle świetnie, że tam udały się Ziemskie elity, bowiem na Ziemi żyć coraz trudniej ze względu na pogarszające się warunki klimatyczne, ale także społeczne. W teorii Marsa, zwanego te czerwonym draniem, opanowali Chińczycy, Rozwarstwienie ludzkości stało się naprawdę kosmiczne, na Ziemi wciąż najtańszą siłą roboczą są ludzie, w kosmosie już od dawna proste, choć nie tylko proste, czynności od dawna wykonują roboty. Budzi to napięcia, ludzie z kosmosu wciąż muszą się na Ziemi kilkakrotnie w życiu pojawiać, jest to bezwarunkowy czynnik natury fizjologicznej, a nie tylko sentymentalnej. I są coraz większe problemy z zapewnieniem bezpieczeństwa. Duże znaczenie ma często bardzo niska grawitacja wielu planetach,( na Ziemi 1 g, na Wenus 0,2 g, inne planety podobnie).

Główną bohaterką jest Swan, współpracowniczka niedawno zmarłej Alex. Choć Alex przeżyła prawie 200 lat, w tym czasie nie ma w tym nic niezwykłego, to jednak są podejrzenia, że ktoś jej pomógł, i ten motyw wojny z terroryzmem w kosmosie sugeruje, że ten motyw może mieć sens. Nie ma precyzyjnego wyjaśnienia czy rzeczywiście tak jest, chociaż jest śledztwo detektywa Jeana Ganette’a, starszy śledczy Policji Interplanetarnej. Przy okazji są wyjaśniane kwestie ataku na Yggdrasilla i Terminatora. Podejrzani są ludzie z Ziemi, ale o dziwo nie wyklucza się, że ma z tym coś wspólnego SI, czyli sztuczna inteligencja, która niespodziewanie sama się zmutowała i projektuje się sama wymykając się spod kontroli ludzi i robi się ciekawie. Nie trudno sobie wyobrazić filmy Terminator czy Matrix, a i w książkach bywało ciekawie, chociażby motyw dżihadu butleriańskiego w „Uniwersum Diuna” Herbertów. Sam ten motyw projektowania robotów nawiązuje do twórczości Lema. No tutaj są raczej pytania w jakim kierunku to podąży? W cyklu „Fundacja” Asimova, roboty pomagały ludziom przez tysiące lat, i zaprogramowały tak ludzkość, że się nie wykończyła, co ciekawe wliczony był w to upadek Imperium Trantor i powołanie dwóch Fundacji. Wynika z tego fantastyka zna też taką opcję.

Te analogie są o tyle istotne, że kolejnym problemem jest los naszej Ziemi, po tym jak ludzkość dokonała kosmicznej wędrówki ludów. Z reguły w tych koncepcjach Stara Ziemia została albo zniszczona, albo kompletnie zapomniana. I tu właśnie Kim Stanley Robinson doskonale się wpisuje w tego typu literackie analizy dokonując próby przedstawienia co mogło się wydarzyć, żeby do tego typu scenariuszy doszło. A pomysł jest bardzo pesymistyczny, bo trudno zachwycać się, że śmierdząca Ziemia stała się oustsiderem kosmosu, w dodatku planeta biedy, wciąż nie uporano się z problemem głodu chociażby, mimo, że na Ziemi i w kosmosie żywności nie brakuje, w dodatku Ziemia stała się zagłębiem organizacji przestępczych i terrorystów, którzy paraliżują strachem cały kosmos. To jest bardzo intrygujące wyjaśnienie.

Ta książka jest tak niesamowita, że niemal na prawie każdej nowej stronie czytelnik odnajduje coś nowego, fascynującego, co powoduje, że kołaczą się po głowie czytelnika coraz ciekawsze, fascynujące myśli. Mamy tu szeroko omawiane motywy sztuki, co jest pozytywne, że kształcenie humanistyczne wciąż w przyszłości będzie na wysokim poziomie, mimo oczywistego zapotrzebowania na specjalistów z dziedzin ścisłych o bardzo wąskich specjalnościach, to jednak ludzie będą mieli wyższe kulturowe potrzeby typu muzyka klasyczna, operowa, i nie tylko literatura piękna, filozofia, historia, sztuka, itd. Mamy tutaj szeroko rozpowszechnione działania, żeby obrazy starych mistrzów malarskich przetrwały i mogły się nimi fascynować kolejne pokolenia w całym skolonizowanym kosmosie. Mowa jest też o tym, że stara jak świat gra w szachy będzie miała się dobrze, zapewne w wydaniu analogowym na drewnianych szachownicach, ale też internetowe mistrzostwa. Tutaj internet jest multikosmiczny, więc wszyscy mają dostęp do tego szerokiego źródła informacji i rozrywki.

Na pewno te doświadczenia, które mamy teraz, w dobie koronawirusa, dają nam w znikomym stopniu zielone pojęcie jak będzie wyglądało życie przyszłych pokoleń w kosmosie, którzy prawie całe długie życia będą spędzały w przestrzeniach zamkniętych, powietrze będzie tam sztucznie regulowane, oczywiście nie będą siedzieć w miejscu, będą pracować, leczyć się, konsumować różne dobra materialne, chodzić do biblioteki, na imprezy itd, czasem będą mogli odbyć podróż w inny rejon kosmosu, ale z wyjątkiem Ziemi, gdzie człowiek jest w stanie żyć na powietrzu, praktycznie wszędzie będzie tak samo. I będą to wyłącznie z konieczności przestrzenie zamknięte, mimo, że mogą to być nawet wielokilometrowe przestrzenie. Swan i Wahram po ataku na Terminatora podążali 2000 km na piechotę korytarzem na drugą stronę planety Wenus do drugiej kolonii, które ten korytarz łączył. W tym momencie przypomina to powieść drogi, dokładnie tak jak klasyk fantasy „Władca pierścienia” Tolkiena. Obydwoje idą, żeby przeżyć, kilkadziesiąt kilometrów dziennie. Zajęło im to nieco ponad miesiąc. Mieli okazję na rozmowy o sztuce, literaturze, muzyce, historii i filozofii. Swan z pochodzenia jest Chinką, z zawodu artystką, choć ten artyzm jest troszkę inaczej rozumiany, zajmuje się procesem terrafronowania nowych przestrzeni. To ona doszła też do wniosku, że to samo da się zrobić na ojczystej Ziemi, są problemy z uzyskaniem zgody na szczeblu politycznym. Autor zdaje się być dobrej myśli, albo po prostu chce nam, swoim czytelnikom z XXI wieku powiedzieć, że my musimy uratować Ziemię, bo po prostu inna opcja nie istnieje. Czy powieść trafi tam gdzie trzeba? Ciekawe są rozważania o tych 300 latach, to będzie trudna przyszłość, ale my ludzie damy sobie jakoś radę, mimo wciąż nowych, trudnych wyzwań, ruszymy w kosmiczną dal zdobywać dziki kosmos. Mnóstwo jest spekulacji geopolitycznych, ja bym powiedział kosmopolitycznych, przypominać to będzie troszkę dzisiejsze realia, no bo wiadomo koncepcje science fiction trzeba na czymś budować i nie jest, nie może być kompletnie wytrzaśnięta z niczego. I na tym właśnie polega siła tego gatunku, wszelkich futurystycznych spekulacji, że autorzy książek zastanawiają się co będzie kiedyś tam w przyszłości i kreują genialne koncepcje.


Ta książka jest wybitna, to arcydzieło. Porównuje się ją do twórczości Dicka, i pewne elementy rzeczywiście tam są, ale mi zdecydowanie bardziej kojarzy się z twórczością Artura C. Clarka, jeden z drobiazgów to motyw wind orbitalnych, gdzie wsiada się na planecie wysiada na jakiejś stacji orbitalnej, najczęściej, żeby odbyć podróż tzw. kosmicznym transatlantykiem, luksus tego typu pojazdów kosmicznych jest porównywalny z współczesnymi statkami transoceanicznych. Na najdalsze rejony układu słonecznego można dotrzeć w kilka tygodni, więc ta podróż w luksusach jest dla pasażerów ważna, bo spędzają w nich spory kawał życia. Ta książka jest tak niezwykła, że mógłbym pisać, pisać i wciąż pisać i przypominałyby mi się kolejne niesamowite kwestie z tej książki i gwarantuję, byłyby one równie ciekawe niż w tym oczywiście subiektywnym wyborze, który dokonałem. Bo naprawdę każdego dnia czytelnik odkrywa coś nowego. W zapowiedzi nie ma ani odrobiny przesady, jest to wybitna uczta dla intelektu i wyobraźni. Jestem zachwycony tą książką. Zdecydowanie polecam.

Tym razem z mojej biblioteczki wyciągnąłem książkę zatytułowaną „2312” Kim Stanleya Robinsona, jak sugeruje tytuł, że jest wizja za dokładnie 300 lat, parę lat na półce książka poleżała i czekała na swoją kolej i dobrze, że ten czas nadszedł, bo jak się okazało ta książka jest tak rewelacyjna, że aż genialna!

Ta koncepcja, wizja przyszłości jest interesująca. Ziemia ma...

więcej Pokaż mimo to

avatar
50
7

Na półkach:

Bardzo ciekawa koncepcja świata przedstawionego i modyfikacji, którym będzie mógł poddawać się gatunek ludzki w przyszłości. Fantastyczne opisy technologii.
Nie ma bitew i rozwałki, ale też niekoniecznie o to chodzi w powieściach. Jest to raczej tekst spokojny, choć z ciekawą intrygą.

Bardzo ciekawa koncepcja świata przedstawionego i modyfikacji, którym będzie mógł poddawać się gatunek ludzki w przyszłości. Fantastyczne opisy technologii.
Nie ma bitew i rozwałki, ale też niekoniecznie o to chodzi w powieściach. Jest to raczej tekst spokojny, choć z ciekawą intrygą.

Pokaż mimo to

avatar
236
72

Na półkach:

Ciekawy pomysł i wielki zawód. Tak mógłbym podsumować tą książkę.

Ciekawy pomysł, gdyż bardzo pomysłowo autor przedstawia wizję kolonizacji układu słonecznego. I tyle z pozytywów. Reszta moim zdaniem jest kiepska. Fabuła wydaje się być tutaj tylko tłem, autor miał wizję uniwersum, jednak wtłoczenie w jej ramy fabuły wyszło słabo. Nie wciąga, nie pozwala identyfikować się z bohaterami i ogólnie sprawia wrażenie dosyć płytkiej. Akcja przeskakuje z punktu do punktu przeplatana - jakby na siłę - opisami technologicznymi, które być może miały na celu sprawienie u czytelnika wrażenie, że książka jest bardziej naukowa - zamiast tego są nużące i ciężko się ją czyta.

Zawiodłem się na tej pozycji chociaż wiele sobie po niej obiecywałem.

Ciekawy pomysł i wielki zawód. Tak mógłbym podsumować tą książkę.

Ciekawy pomysł, gdyż bardzo pomysłowo autor przedstawia wizję kolonizacji układu słonecznego. I tyle z pozytywów. Reszta moim zdaniem jest kiepska. Fabuła wydaje się być tutaj tylko tłem, autor miał wizję uniwersum, jednak wtłoczenie w jej ramy fabuły wyszło słabo. Nie wciąga, nie pozwala identyfikować się z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
14
12

Na półkach: ,

Super książka i to i chyba ta z których w tym roku może się dużo rzeczy sprawdzić polecam!

Super książka i to i chyba ta z których w tym roku może się dużo rzeczy sprawdzić polecam!

Pokaż mimo to

avatar
169
125

Na półkach:

W 43

W 43

Pokaż mimo to

avatar
68
19

Na półkach: ,

Naprawdę trudno mi wystawić ocenę. Patrząc na opis wydawcy, albo raczej zachwyt, wydaje się, że dostaniemy arcydzieło. Miałem podejrzenia co do treści, kiedy książkę dostałem jako gratis do zamówienia w księgarni (może to czysty przypadek).
Mamy tu sporo SF, ale odczucie jest jakby to było tylko i wyłącznie tło pod filozofię autora (i pewną poprawność polityczną) co sprawia wrażenie, że równie dobrze mogłaby to być książka w klimatach fantasy. Akcji niewiele, sporo opisów świata (głównie na plus)czasami jednak autor przesadza i jakby zapominał, że powinien skupić się na czymś innym. Jest trochę historii i słowniczków (nie wiem jak to nazwać) między rozdziałami, które po jakimś czasie po prostu pomijamy (szczególnie te "słowniczki"). Liczyłem na też na sporą dawkę cyberpunku, ale to tylko pozory. Jak wspomniałem wcześniej wizja przyszłości autora nie przypadła mi do gustu, razem z jego filozofią i poprawnością polityczną. Z drugiej strony może spodoba się to komuś kto nie jest fanem hard SF.

Naprawdę trudno mi wystawić ocenę. Patrząc na opis wydawcy, albo raczej zachwyt, wydaje się, że dostaniemy arcydzieło. Miałem podejrzenia co do treści, kiedy książkę dostałem jako gratis do zamówienia w księgarni (może to czysty przypadek).
Mamy tu sporo SF, ale odczucie jest jakby to było tylko i wyłącznie tło pod filozofię autora (i pewną poprawność polityczną) co sprawia...

więcej Pokaż mimo to

avatar
233
3

Na półkach: ,

Początek super, jednak zbytnio przeciągnięta.

Początek super, jednak zbytnio przeciągnięta.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    417
  • Przeczytane
    199
  • Posiadam
    94
  • Fantastyka
    18
  • Science Fiction
    11
  • Teraz czytam
    11
  • Chcę w prezencie
    7
  • 2014
    7
  • Literatura amerykańska
    3
  • Z biblioteki
    3

Cytaty

Więcej
Kim Stanley Robinson 2312 Zobacz więcej
Kim Stanley Robinson 2312 Zobacz więcej
Kim Stanley Robinson 2312 Zobacz więcej
Więcej

Video

Video

Podobne książki

Przeczytaj także