-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać422
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Biblioteczka
2021-12-20
2021-10-22
2021-07-29
2021-03-29
2021-03-09
Książka, która sama się czyta. Zawładnęła mną całkowicie. Chylę czoła przed autorem, który stworzył dzieło wielkie, nieśmiertelne. Fabuła wciąga od samego początku, a tytułowy Nikodem wywołuje u czytelnika skrajne emocje. Z początku da się lubić, kibicujemy mu i cieszą jego sukcesy. Z czasem sprawdza się powiedzenie, że każda władza deprawuje i zmienia człowieka.
Czytelniku, zatrzymaj się na chwilę i pochyl nad tą pozycją. Poczuj klimat II RP i poznaj pana Dyzmę. Choć tyle lat minęło, jego duch w narodzie wciąż trwa...
Książka, która sama się czyta. Zawładnęła mną całkowicie. Chylę czoła przed autorem, który stworzył dzieło wielkie, nieśmiertelne. Fabuła wciąga od samego początku, a tytułowy Nikodem wywołuje u czytelnika skrajne emocje. Z początku da się lubić, kibicujemy mu i cieszą jego sukcesy. Z czasem sprawdza się powiedzenie, że każda władza deprawuje i zmienia człowieka.
...
2020-12-14
2020-09-24
2020-09-16
2020-09-10
2020-09-03
2020-09-01
Dużo sobie obiecywałem po tej książce. Tak dużo, że ją sobie kupiłem i czym prędzej wziąłem się za lekturę. Niestety, wraz z mijającym czasem mój zapał gasł. Z każdą przeczytaną stroną moje zainteresowanie nią wypalało się jak świeca. Ostatnie strony to już sam ogarek.
A miało być tak pięknie. Thriller osadzonym w górskim schronisku. Spotyka się tam szóstka ludzi. Z pozoru nic ich nie łączy, ale jak wiemy, w literaturze pozory często nic nie znaczą.
Co mnie zawiodło? Po pierwsze prawdopodobieństwo zaistnienia takiej sytuacji jak ta opisana w książce. Nie kupuję tego, ale mógłbym to jeszcze znieść. Tym, co mnie ostatecznie zniechęciło, to sztuczność postaci i ich jednowymiarowość. Są pozbawione naturalności a ich dialogi nie przypominają rozmów, jakie toczą normalni ludzie. Momentami myślałem, że to schronisko to zamiejscowy oddział szpitala psychiatrycznego. W zasadzie tylko Agnieszka przypomina w miarę normalną osobę. Reszta jest pełna tajemnic, rozważań filozoficznych i prawd życiowych. Gdybym wylądował tam razem z nimi, to najprawdopodobniej dosiadł bym się do nauczyciela i pił razem z nim. A potem byśmy filozofowali do rana...
Pomysł mi się bardzo spodobał, ale jego wykonanie już nie. Nie przekreślam autora, gdyż czuję w nim potencjał, ale Schroniska dla ludzi raczej bym nie polecił. Przymierzam się teraz do jego Cienia jabłoni i mam nadzieję, że będzie dużo lepszy. Poprzeczka jak na razie jest dość nisko.
Dużo sobie obiecywałem po tej książce. Tak dużo, że ją sobie kupiłem i czym prędzej wziąłem się za lekturę. Niestety, wraz z mijającym czasem mój zapał gasł. Z każdą przeczytaną stroną moje zainteresowanie nią wypalało się jak świeca. Ostatnie strony to już sam ogarek.
A miało być tak pięknie. Thriller osadzonym w górskim schronisku. Spotyka się tam szóstka ludzi. Z pozoru...
2020-07-28
2020-07-22
Moje pierwsze spotkanie z autorem. A raczej drugie, bo pierwszy raz z owcą spotkałem się dwa lata wcześniej. Wtedy nie zaiskrzyło. Nie przeszedł żaden prąd, nie było cienia zauroczenia...
Minęły dwa lata. Postanowiłem dać owcy jeszcze jedną szansę i odsłuchać ją ponownie. Nie każda wszak miłość musi zaczynać się od pierwszego wejrzenia. Czasami potrzeba drugiego, trzeciego... A i tak czasami uczucie nigdy nie powstanie. Tak będzie chyba z nami, to znaczy ze mną i owcą.
Główny bohater jest bezimienny. Jak większość bohaterów tej książki. Poznajemy tylko człowieka o ksywie Szczur, choć w powieści jest tylko cieniem, duchem kogoś, kto był. Jest też bezimienna, puszczalska dziewczyna, która lubi czytać i chodzić do łóżka ze wszystkimi. I która ginie, choć jej życie, jak i śmierć, są dla fabuły zupełnie obojętne. Jest też dziewczyna z pięknymi uszami, która oprócz nich nie ma nic pięknego. No i wreszcie jest owca. Tajemniczy zwierz czy też raczej rodzaj demona. To ją główny bohater musi odnaleźć. Ma na to tylko 30 dni. Jeśli zadania nie wykona, poniesie konsekwencje. Jako trop ma tylko zdjęcie stada owiec wykonane gdzieś na wyspie Hokkaido. W tym stadzie owiec jedna jest wyjątkowa. Ta z gwiazdą na grzbiecie...
Dużo czytałem o fenomenie pisarskim Murakamiego. Po Przygodzie z owcą nie podzielam go. Książka mnie rozczarowała, choć nie jest to do końca dobre określenie. Raczej bym powiedział, że spodziewałem się czegoś innego. Muszę sięgnąć po inną pozycję autora, dać mu drugą szansę. A o owcy chcę szybko zapomnieć, choć wiem, że gdy znów się wybiorę w góry, np. na Rysianke, i spotkam pod szczytem stado owiec, to będę na nie patrzył inaczej. Może wśród nich ujrzę tą jedną wyjątkową. Tą z emblematem na futrze, która spojrzy na mnie swymi mądrymi oczami...
Moje pierwsze spotkanie z autorem. A raczej drugie, bo pierwszy raz z owcą spotkałem się dwa lata wcześniej. Wtedy nie zaiskrzyło. Nie przeszedł żaden prąd, nie było cienia zauroczenia...
Minęły dwa lata. Postanowiłem dać owcy jeszcze jedną szansę i odsłuchać ją ponownie. Nie każda wszak miłość musi zaczynać się od pierwszego wejrzenia. Czasami potrzeba drugiego,...
2020-07-17
2020-07-09
Powiew świeżości w prozie Pilipiuka. Autor dał odpocząć Robertowi Stormowi, doktorowi Skórzewskiego czy też Jakubowi Wędrowyczowi i stworzył zupełnie nową powieść (czy też raczej powiązany ze sobą zbiór opowiadań) z całkiem nowymi bohaterami.
Nie oczekiwałem jakiejś misternie utkanej fabuły i takiej nie otrzymałem. Konstrukcja książki jest prosta. Akcja rozpoczyna się w roku 1812, w szlacheckim dworze Liszków. Dwie nastoletnie hrabianki wraz ze swą równie młodą służącą dla zabicia czasu próbują oddać strzał ze starej, szwedzkiej armaty. A że arkana sztuki artyleryjskiej są im obce, zabawa kończy się tragicznie i cała trójka budzi się w zaświatach. Tam, na sądzie, dostają 500 lat czyśćca, ale karę będą odbywać w swoim dworku. I tak zaczyna się opowieść. Wraz z nimi poznamy dalsze, burzliwe losy dworu i jego mieszkańców. A wśród nich będą niemieccy okupanci, radzieccy wyzwoliciele, polscy komuniści czy też socrealistyczni artyści. Wszystko to okraszone typową dla Pilipiuka satyrą.
To, co najbardziej utkwiło mi w pamięci, to świetna historia lejtnanta Kukuły. Pilipiuk w sposób znakomity zabawił się historią i pokazał, jak można stworzyć bohatera, który nigdy nie istniał. Jak dla mnie genialne.
Jedyne, co nie przypadło mi do gustu, to epilog. Słaby i nie pasujący do reszty. Poza nim "Upiòr w ruderze" to kawał solidnej, pisarskiej roboty. I choć nie jest to literatura najwyższych lotów, pełna mądrości życiowych i rozważań filozoficznych to jednak doskonale bawi.
Cieszę się, że Pilipiuk stworzył coś nowego. Po ostatnim rozczarowaniu Przyjacielem człowieka, bałem się, że następne jego książki będą coraz słabsze. A tu taka niespodzianka.
Powiew świeżości w prozie Pilipiuka. Autor dał odpocząć Robertowi Stormowi, doktorowi Skórzewskiego czy też Jakubowi Wędrowyczowi i stworzył zupełnie nową powieść (czy też raczej powiązany ze sobą zbiór opowiadań) z całkiem nowymi bohaterami.
Nie oczekiwałem jakiejś misternie utkanej fabuły i takiej nie otrzymałem. Konstrukcja książki jest prosta. Akcja rozpoczyna się w...
2020-07-05
2020-07-03
Długo czekałem na kontynuację "Niki" i może dlatego moje oczekiwania były duże. W opowiadaniu ujął mnie zarówno temat, jak i klimat. W "Jednej krwi" czegoś mi zabrakło.
Czytając kolejne książki Stefana Dardy, zawsze mam nadzieję, że przeczytam coś w stylu pierwszej części "Domu na Wyrębach". Z każdą kolejną uświadamiam sobie, że moje nadzieje są daremne. W "Jednej krwi" niby jest wszystko, co stanowi solidny fundament powieści grozy. Jest główny bohater, który sprawia wrażenie, że wizyta u psychiatry należy mu się jak psu buda, są ludowe wierzenia, jest dzielny ksiądz, który bierze sprawy w swoje ręce i akcja jest osadzona w Bieszczadach, które skrywają niejedną tajemnicę. I jest też, niestety, chaos, który momentami zaburza radość czytania.
Książkę przeczytałem szybko, raptem w kilka wieczorów po powrocie z pracy. Nie mogę powiedzieć, że nie wciąga. Fabuła jest ciekawa i od razu porywa czytelnika. Po drodze jest jednak kilka skał, o które co nieuważny czytelnik może się rozbić.
Brakło mi również strachu, który powinien być na każdym kroku. Wszyscy przyjmują fakt, że umarli wstają z grobu i chodzą po wiosce w poszukiwaniu krwi jako coś oczywistego.
Reasumując, książkę mogę śmiało polecić, gdyż na pewno jest oryginalna i zakorzeniona w polskich wierzeniach ludowych. Poza tym akcja powieści rozgrywa się w Ustrzykach Dolnych (choć samo miasto jest ledwo naszkicowane) i w Bieszczadach, które idealnie nadają się jako miejsce akcji. No i główny bohater, Wieńczysław Pskit, obok którego na pewno nie można przejść obojętnie. Daję 6/10, gdyż czytałem już lepsze książki tego autora i z każdą kolejną stawiam poprzeczkę wyżej.
Długo czekałem na kontynuację "Niki" i może dlatego moje oczekiwania były duże. W opowiadaniu ujął mnie zarówno temat, jak i klimat. W "Jednej krwi" czegoś mi zabrakło.
Czytając kolejne książki Stefana Dardy, zawsze mam nadzieję, że przeczytam coś w stylu pierwszej części "Domu na Wyrębach". Z każdą kolejną uświadamiam sobie, że moje nadzieje są daremne. W "Jednej...
2020-06-26
2020-06-21
2020-06-11
Jedna z lepszych książek, jakie czytałem. Niby książka przyrodnicza z całą masą faktów, a czyta się ją jak najlepszą powieść. Pochłonęła mnie od samego początku i zajęła zaszczytne miejsce w mojej biblioteczce. Polecam.
Jedna z lepszych książek, jakie czytałem. Niby książka przyrodnicza z całą masą faktów, a czyta się ją jak najlepszą powieść. Pochłonęła mnie od samego początku i zajęła zaszczytne miejsce w mojej biblioteczce. Polecam.
Pokaż mimo to