-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant1
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński31
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać406
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Biblioteczka
2022-12-12
2024-01-18
Po słabej “Krwawnicy” Gorzka wydawał się kolejnym podrzędnym autorem kryminałów, ale dałem mu drugą szansę i przeczytałem “Martwy Sad”. Myślałem, że czytam książkę innego autora. Takie było moje zaskoczenie. Wtedy byłem pewny, że lepiej już być nie może i na horyzoncie pojawiła się “Iluzja”.
To jest kawał dobrego kryminału. Autor ma to coś co mnie przyciąga mimo dużej objętości książki. Czułem się jakbym oglądał pokaz iluzjonisty. Tak autor kręcił wątkami i kierował nas na inne tory próbując odwrócić naszą uwagę od prawdziwych tropów. Rewelacyjnie pokierowana intryga niczym w skandynawskich kryminałach. Kiedy myślimy, że to koniec to dostajemy kolejne znaki zapytania. Fabuła nie skupia się tylko na walce śledczy - zabójca. Jest to wycinek z życia Zakrzewskiego. Śmiem twierdzić, że to polska odpowiedź na serię Jo Nesbo z Harrym Hole. Do małych minusów zaliczyłbym spoilery z poprzedniej części. Dlatego należy czytać tę serię od pierwszych tomów.
Zakrzewski to jedna z moich ulubionych postaci. Po spektakularnej sprawie z poprzedniej części nie umie się odnaleźć i pokazuje, że jest stworzony tylko do wielkich spraw. W tym się najlepiej odnajduje. Widać porównania do Harrego Hole. Dużym zaskoczeniem jest Gotard Sawczak zwany Parol. Bystry i inteligentny śledczy, który nie raz zaskakuje starszego kolegę. Ciekaw jestem jak dalej rozwinie się ich współpraca. Niestety Paulina Czerny robi tylko za tło. Bez Marcina mało znaczy w tej historii.
Im bliżej jesteśmy zakończenia to bardziej jesteśmy jego głodni, a ono nie zawodzi. Powoduje tylko kolejny głód na kolejne przygody śledczych z Wrocławia.
W remontowany domu odnalezione zostają zwłoki. Dziwnym jest to, że zostały one idealnie zachowane i wszystko skłania się ku nekrofili. W tym samym czasie we Wrocławiu dochodzi do serii brutalnych morderstw. Czy Marcin Zakrzewski czekający na taką sprawę znajdzie jakieś powiązanie między tymi dwoma zdarzeniami? Czy to wszystko tylko zasłona przed wielki spektaklem?
Po słabej “Krwawnicy” Gorzka wydawał się kolejnym podrzędnym autorem kryminałów, ale dałem mu drugą szansę i przeczytałem “Martwy Sad”. Myślałem, że czytam książkę innego autora. Takie było moje zaskoczenie. Wtedy byłem pewny, że lepiej już być nie może i na horyzoncie pojawiła się “Iluzja”.
To jest kawał dobrego kryminału. Autor ma to coś co mnie przyciąga mimo dużej...
2024-04-30
2024-04-17
Mocny “Łowca” wysoko postawił poprzeczkę mimo kilku niedociągnięć. Czy “Sidła” mu do równają?
Fabuła już tak nie szokuje, ale mimo to autor stworzył świetną opowieść o seryjnym mordercy. Ukazuje nam jak wpływ krzywd z dzieciństwa pozostawia w nas ślad. Czasem tak głęboki, że włącza się nam tzw syndrom sztokholmski i usprawiedliwiamy oprawcę. Wręcz chcemy kontynuować jego “pracę” nawet by się na nim zemścić za krzywdy. Historia ma wiele wątków pobocznych raz lepszych (śmiertelna choroba policjanta), a raz gorszych (zakochany Sikora). Ma także dużo ukrytego przekazu: obrona własna prawie zawsze powoduje, że broniący się ma problemy, homofobia nie jest tylko po stronie heteroseksualnych, nie można kierować się stereotypami, bo los bywa przewrotny i wiele innych. Autor postanowił też powrócić do wątku “łowcy” z poprzedniej książki. Według mnie został on należycie zakończony i nie trzeba było nic do niego dodawać, ale widać autor był odmiennego zdania. Do autentyczności całej fikcyjnej fabuły, autor dużo wplata żargonu policyjnego. W tego typu seriach książkowych może trochę bawić, że w krótkim odstępie czasowym uaktywnia się kolejny morderca, można by rzec, że pojawia się jeden po drugim, ale czy nie codziennie słychać w telewizji, że ktoś gdzieś kogoś zabił. Może gdy inni słuchają o zbrodniach budzi się u nich demon, który chce tak samo zaistnieć w sferze publicznej?
W końcu numerem jeden jest komisarz Sikora. Tego brakowało mi w poprzedniej części. Mamy szansę zapoznać się z nim i zobaczyć jak dobrym jest śledczym. Bielecki przy nim przeszedł mocną przemianę z “nowego” w śledczego, nie zmieniając przy tym swojej osobowości. Seryjny morderca to postać z ciekawą historią i motywami.
Zakończenie psuje wypracowaną historię. Do rozwiązania dochodzimy przez głupotę jednej osoby, a to potem ciągnie nas w wir dziwnych przypadków.
Reasumując nie jest tak dobrze jak poprzednio, ale autor nie zszedł poniżej pewnego poziomu. Z przyjemnością czekam na kolejną książkę z komisarzem Sikorą.
Policja wyławia z Odry zmasakrowane zwłoki kobiety z wyciętymi inicjałami “AK”. To sprawia, że unosi się w powietrzu myśl o seryjnym mordercy. W tym samym czasie dochodzi do zaginięć młodych kobiet. Czy te sprawy mają jakieś powiązanie? Komisarz Sikora uważa, że źle został wytypowany sprawca w śledztwie łowcy pedofilów. Zamierza rozwiązać tą sprawę tym razem poprawnie.
Mocny “Łowca” wysoko postawił poprzeczkę mimo kilku niedociągnięć. Czy “Sidła” mu do równają?
Fabuła już tak nie szokuje, ale mimo to autor stworzył świetną opowieść o seryjnym mordercy. Ukazuje nam jak wpływ krzywd z dzieciństwa pozostawia w nas ślad. Czasem tak głęboki, że włącza się nam tzw syndrom sztokholmski i usprawiedliwiamy oprawcę. Wręcz chcemy kontynuować jego...
2024-03-21
O seryjnych mordercach było już wiele książek. Ta jest napisana w oryginalny sposób. Przedstawia bestie od innej strony. Od strony ich rodzin.
Fabuła składa się z teraźniejszości i retrospekcji z dzieciństwa. Mimo iż gdy historię pisze kobieta to bardziej skupia się ona na relacjach niż akcji, tak tutaj jest wszystko w odpowiednich proporcjach. Autorka ma bardzo interesujący styl pisania wzmacniany przez krótkie i tajemnicze rozdziały, które mocno trzymają klimat. Czuć podczas czytania, że jest tu wiele niedopowiedzeń i fałszywych tropów, które nas oplatają i nie pozwalają na porzucenie książki bez przeczytania do samego końca.
Bardzo podoba mi się postać Nory - głównej bohaterki. Jej sposób bycia i to jak poradziła sobie z traumą czyni ją bardzo autentyczną. Przebojowa i trzymająca się swoich wartości kobieta. Mimo iż jej ojciec, bezwzględny seryjny morderca, mało pojawia się fizycznie na kartach fabuły to cały czas czuć jest jego obecność. Philip i Brady też tworzą ciekawe postacie i potrafią namieszać.
Pierwszy rozdział lekko wskazywał na to jak książka się skończy, ale udało się autorce mnie zaskoczyć. Umiejętnie kierowała fabułą by dojść do iście nieprzewidywalnego zakończenia.
Po takiej reklamie z czystym sumieniem mogę podejść do innych książek autorki.
Od 26 lat w zakładzie karnym karę odbywa seryjny morderca zwany Handymanem. W piwnicy swojego domu więził i bestialsko torturował swoje ofiary. Jego córka Nora próbuje ułożyć sobie życie z ciężkim brzemieniem swojego ojca. Dziś jest jednym z najlepszych chirurgów i o jej przeszłości nie wie nikt. Gdy w mieście policja znajduje ciała kobiet okaleczone w taki sam sposób to przez miasto przelewa się strach.
O seryjnych mordercach było już wiele książek. Ta jest napisana w oryginalny sposób. Przedstawia bestie od innej strony. Od strony ich rodzin.
Fabuła składa się z teraźniejszości i retrospekcji z dzieciństwa. Mimo iż gdy historię pisze kobieta to bardziej skupia się ona na relacjach niż akcji, tak tutaj jest wszystko w odpowiednich proporcjach. Autorka ma bardzo...
2024-03-26
“Chwasty” rozbudziły mój apetyt na literaturę Krzysztofa Jóźwika. Mam nadzieję, że “Skrawki” to tylko wypadek przy pracy. Jednakże to nie jest słaba książka, ale autor trochę się pogubił.
Fabuła jest podzielona na dwie części, które przedstawiają jakby różne książki połączone w jedną. Pierwsza przedstawia nam życie trójki sąsiadów, a druga wprowadza śledztwo policyjne. To co zagrało w poprzedniej części serii tutaj zostało źle zmiksowane. Tak jakby pierwsza część miała być osobną opowieścią, a później autor zdecydował, że jednak dorzuci tu postaci z “Historii Warszawskiej” i stworzy kolejną książkę z tej serii. Jóźwik kupił mnie tym, że potrafi żonglować faktami i przedstawiać je w taki sposób by sugerować coś odwrotnego niż jest w rzeczywistości. Za rękę prowadzi nas mylnymi tropami potrafiąc nam je przedstawić za pewnik. To zaczyna być znakiem rozpoznawczym autora.
Nie wiadomo dlaczego podkomisarz Kalinowski zszedł na dalszy plan po tym jak został wykreowany na główną postać serii “Historii Warszawskiej”. Nie do końca on pasuje do tej powieści, gdzie główny prym wiedzie trójka sąsiadów z jednego osiedla. Kucharz celebryta Filip Molenda poszukający idealnych smaków, właściciel siłowni i strasznie porywczy Marcin Bąk oraz były żołnierz opiekujący się swoją córką Norbert Rowicki. Każdy z nich ma swoje tajemnice, którymi nie chcieliby się dzielić ze światem. Wątek pani prokurator do przemilczenia. Jest on tu zupełnie zbędny i bez niego ta historia nic by nie straciła.
Jak wspomniałem wyżej Jóźwik potrafi kręcić tak by potem wywrócić wszystko do góry nogami, a potem w zakończeniu uderzyć ze zdwojoną siłą. A tu jest turbo mocno na koniec. Idealnie zostało wszystko podsumowane.
Reasumując to nie jest zła książka ale czuć, że autor trochę się pogubił.
W okolicach Warszawy policja znajduje okaleczone zwłoki. Już wtedy podkomisarz Kalinowski wie, że nie będzie to łatwa sprawa. Tropy zaprowadzają go na osiedle w Aninie. Czy tam czyha morderca? Dlaczego z ciał ofiar znikają mięśnie?
“Chwasty” rozbudziły mój apetyt na literaturę Krzysztofa Jóźwika. Mam nadzieję, że “Skrawki” to tylko wypadek przy pracy. Jednakże to nie jest słaba książka, ale autor trochę się pogubił.
Fabuła jest podzielona na dwie części, które przedstawiają jakby różne książki połączone w jedną. Pierwsza przedstawia nam życie trójki sąsiadów, a druga wprowadza śledztwo policyjne. To...
2024-03-12
Spodziewałem się czegoś podobnego do “Pomruku” Michała Śmielaka. Strasznie się pomyliłem.
Autor na początku jako dziennikarz z zawodu wylewa żale na temat pracy dziennikarza, a potem jest straszne lanie wody i brak motywu, który by jakoś chwycił albo zainteresował czytelnika by zostać przy książce.
Dwie postacie, które pewnie jakoś się połączą do walki ze złem są nijakie. Trochę bardziej interesujący jest Dariusz, bo on ma jakąś historię, ale zmarnowaną przez teraźniejsze wydarzenia.
Postanawiam nie marnować już stron z abonamentu Legimi.
Spodziewałem się czegoś podobnego do “Pomruku” Michała Śmielaka. Strasznie się pomyliłem.
Autor na początku jako dziennikarz z zawodu wylewa żale na temat pracy dziennikarza, a potem jest straszne lanie wody i brak motywu, który by jakoś chwycił albo zainteresował czytelnika by zostać przy książce.
Dwie postacie, które pewnie jakoś się połączą do walki ze złem są nijakie....
2024-02-21
Nie wiem co jest takiego w szwedzkich kryminałach, że nie do końca mi odpowiadają. Może to przez to, że po przeczytaniu wybitego Mankella nie umiem docenić innych? Jedynie udało się to powtórzyć Cilli i Rolfowi Börjlindom. Emelie Schepp nie dołączy niestety do tej grupy.
Uważam, że pomysł na fabułę nie został w pełni i należycie wykorzystany. Połączenie inspiracji Bournem i najbardziej powszechnego problemu w Szwecji, czyli emigracji jest wszech miar oryginalnym pomysłem, ale nie do końca tutaj to wyszło. Główny wątek schodzi na dalszy plan. Im historia toczy się dłużej to robi się bardziej nieprawdopodobna. Mimo, iż wydaje się być logiczna.
Typowe u skandynawów jest opisywanie całego prywatnego życia postaci, które nic nie wnosi do historii. Ekipa śledcza sprawia wrażenie jakby w ogóle nie przejmowali się sprawą. Mia zachowuje się jak skorumpowany gliniarz, a Henrik więcej myśli o seksie. To wszystko potrafi jednak udźwignąć Jana Berzelius - nasza ukryta główna bohaterka. Tajemnicza pani prokurator z tajemniczą przeszłością.
Zakończenie jest znośne, ale spodziewałem się pełnego zamknięcia niż otwartego. Według mnie książka powinna się zakończyć na jednym tomie niż rozwlekać wątki na kolejne.
Szef urzędu imigracyjnego zostaje zamordowany we własnym domu. Sprawą ma pokierować prokurator Jana Berzelius. W toku niełatwego śledztwa wychodzą na wierzch mroczne tajemnice. Także pani prokurator.
Nie wiem co jest takiego w szwedzkich kryminałach, że nie do końca mi odpowiadają. Może to przez to, że po przeczytaniu wybitego Mankella nie umiem docenić innych? Jedynie udało się to powtórzyć Cilli i Rolfowi Börjlindom. Emelie Schepp nie dołączy niestety do tej grupy.
Uważam, że pomysł na fabułę nie został w pełni i należycie wykorzystany. Połączenie inspiracji Bournem...
2024-02-14
Historia inspirowana jest największą zagadką kryminalną ZSRR.
Zimą 1959 roku grupa wspinaczy rusza w góry Uralu północnego. Nie wiadomo dlaczego nikt nie wrócił i co się stało na zboczu góry Chołatczachl na Przełęczy Diatłowa. Fabuła dzieli się na śledztwo w czasach teraźniejszych i retrospekcje z wyprawy. Pierwsze jest interesujące, ale drugie im dłużej się czyta to powoduje znużenie. Jest zbyt długa i rozwlekła. Poznajemy mnóstwo teori na temat tej tragedi. Zaczynając od tych prostych po te nieprawdopodobne. Do dziś nie wiadomo co tak naprawdę się wydarzyło. Według mnie teoria autora jest najlepsza.
Głównym plusem jest postać Jewgienija Kowalczuka. Były Żołnierz teraz detektyw czaruje swoją inteligencją i ciętym żartem. Blado przy nim wypada jego partnerka Anna Gamowa “Uzi”. Postacie z retrospekcji nie pozostają za długo w pamięci.
Zakończenie “rozwiązuje” w jakiś sposób zagadkę. Można by rzec, że w typowo rosyjski sposób.
Mimo kilku minusów warto przeczytać by chociaż liznąć ten interesujący temat.
Młodzież wyrusza w góry. Nie wraca nikt. Co się wydarzyło? Dlaczego ktoś nie chce aby prawda wyszła na jaw?
Historia inspirowana jest największą zagadką kryminalną ZSRR.
Zimą 1959 roku grupa wspinaczy rusza w góry Uralu północnego. Nie wiadomo dlaczego nikt nie wrócił i co się stało na zboczu góry Chołatczachl na Przełęczy Diatłowa. Fabuła dzieli się na śledztwo w czasach teraźniejszych i retrospekcje z wyprawy. Pierwsze jest interesujące, ale drugie im dłużej się czyta to...
2024-02-07
Seryjni mordercy i inne “bestie” zawsze wywołują wielkie poruszenie wśród ludzi. Dlatego stają się inspiracją w popkulturze i się dobrze sprzedają. Rzadko kiedy wychodzi z tego coś wartego uwagi. “Doberman” zalicza się do tych lepszych.
Autor w ciekawy sposób opowiada losy Aleksandra “Dobermana” Spiesiwcewa. Od czasów dzieciństwa do teraźniejszych. Historia składa się z opowieści Władimira Zinera, policjanta, który ujął sprawcę, w formie wywiadu. Jest to True crime, czyli powieść opartą na autentycznych wydarzeniach. Nie wszystko było dokładnie odwzorowane. Niektóre wątki są tylko domysłami autora na podstawie dokumentacji ze sprawy. Wnioskować można z tego, że zwyrodnialcy zazwyczaj wychodzą z biedy i patologii, która mocno odciska się na ich psychice. Jedno zdarzenie potrafi być zapalnikiem, by w głowie przeskoczyło coś na tryb “zło”.
Autor ukazuje Spiesiwcewa mimo swoich zbrodni jako zwykłego człowieka, który się pogubił w świecie i jak wielki wpływ na niego miał ojciec. Matka Aleksandra jest jak każda matka, która zrobi wszystko dla syna. Władimir Ziner to prawdziwy policjant z krwi i kości. Kierowany własnymi pobudkami próbuje złapać mordercę.
Zakończenie jest relacją z obławy na Spiesiwcewa, ale jest też drugie. Koniec wywiadu potrafi zaiskrzyć.
Spodziewałem się czegoś bardziej krwawego. Wydaje mi się, że autor trochę ugrzecznił tego najbardziej przerażającego mordercę współczesnej Rosji. Jednakże nie jestem zawiedziony bo to naprawdę dobra historia.
Rosja, Nowokuźnieck, 1996. Milicja znajduje rozczłonkowane ciała. Na ludzi pada blady strach. Czy to jednorazowy wypadek czy początek działań seryjnego mordercy?
Seryjni mordercy i inne “bestie” zawsze wywołują wielkie poruszenie wśród ludzi. Dlatego stają się inspiracją w popkulturze i się dobrze sprzedają. Rzadko kiedy wychodzi z tego coś wartego uwagi. “Doberman” zalicza się do tych lepszych.
Autor w ciekawy sposób opowiada losy Aleksandra “Dobermana” Spiesiwcewa. Od czasów dzieciństwa do teraźniejszych. Historia składa się z...
2024-02-05
Czy “Zły pasterz” może być zły sam w sobie?
“Zły pasterz” ma dwie twarze. Pierwsza połowa książki jest intrygująca, ale druga jest jej odwrotnością. Jakby czytało się połączone dwie książki. Gdy fabuła skupia się na wątku zaginięcia Kasi jest to ciekawy kryminał, ale gdy zaczyna odchodzić bardziej w wątki poboczne to całe pierwsze wrażenie znika. Czytelnicy czekają na rozwiązanie zagadki, a autor ucieka w romanse i inne dziwne akcje, które są mało znaczące dla powieści. Kolejny przykład na to, że więcej nie oznacza wcale lepiej. Większym złem niż narkotyki to są sekty, które robią ludziom wodę z mózgu. Warto tę książkę przeczytać by zaznajomić się z tym tematem by ustrzec przed tym siebie i innych.
Nasz główny bohater to Janek vel Wincent, który przedstawia nasze wszystkie zniszczone marzenia i daje nadzieję, że jest gdzieś nasze miejsce na ziemi. Horst to miał być stary glina, któremu w gardle stoi nierozwiązana sprawa, ale autor przesuwa ten wątek w najdalszy kąt. Wielka szkoda bo ta postać jest strasznie ciekawa i warto by było ją rozwinąć. Alicja pasuje tu jak pięść do nosa, a o pani detektyw Kamińskiej ciężko coś powiedzieć jak autor zupełnie olewa jej wątek i występuje sporadycznie bez większego celu. Niestety, bo ona też jest ciekawą postacią.
Zakończenie jest widowiskowe, ale strasznie rozczarowujące. Jakby autor miał z nim problem i poszedł po najprostsze rozwiązanie.
Było znośnie, ale mogłoby być dużo lepiej wycinając pewne rzeczy.
Janek chce ustabilizować swoje życie i zamierza zacząć od odwiedzenia swojej kochanej siostry na praktykach archeologicznych. Kiedy przyjeżdża dowiaduje się, że zniknęła z innym studentem. Poszukiwania nie przynoszą rezultatów. Czy ma to związek z tym co odkopali?
Czy “Zły pasterz” może być zły sam w sobie?
“Zły pasterz” ma dwie twarze. Pierwsza połowa książki jest intrygująca, ale druga jest jej odwrotnością. Jakby czytało się połączone dwie książki. Gdy fabuła skupia się na wątku zaginięcia Kasi jest to ciekawy kryminał, ale gdy zaczyna odchodzić bardziej w wątki poboczne to całe pierwsze wrażenie znika. Czytelnicy czekają na...
2024-01-24
Jeden wielki bełkot połączony z losowymi scenami. Nie potrafił mnie pociągnąć za sobą. Pierwszy ebook, którego nie jestem w stanie dokończyć. A to już sztuka.
Jeden wielki bełkot połączony z losowymi scenami. Nie potrafił mnie pociągnąć za sobą. Pierwszy ebook, którego nie jestem w stanie dokończyć. A to już sztuka.
Pokaż mimo to2024-01-08
“Ja jestem nikim, wyrywam tylko chwasty… Chwasty, co przeszkadzają żyć drugim…” jak mawiał Franz grany przez Bogusława Lindę. Czy tu też mamy kogoś takiego?
Fabuła wydaje się być za długa i nużąca, ale jak się poukłada wszystkie postacie i ich historie to wychodzi z tego fajny wielowątkowy kryminał. Polecam wypisać sobie postaci na karce to ułatwia ogarnięcie wszystkiego. Autor ciekawie przedstawia zdarzenia i myli tropy. Ciężko jest się od razu wszystkiego domyślić i trzeba się mocno skupić by nie zgubić się w labiryncie faktów. Znajdziemy tu dużo krwawych opisów tortur, ale czuć, że są one integralną częścią książki. Nie przeszkadzają jak w innych tego typu kryminałach. Po cichu też trochę kibicujemy mordercy aby odpłacił chwastom za ich przewinienia. By nie mogli robić już krzywdy innym. Brakuje trochę spojrzenia społeczeństwa na dane wydarzenia.
Fabuła kręci się głównie wokół piątki postaci. Sprzedawcy Romana Gnata, wykładowcy Karola Radeckiego, lekarki Hanny Ostalskiej, kuriera Andrzeja Piechny i inżyniera Cezarego Wróbla. Każde z nich ma coś do ukrycia i swoje marzenia, które chce spełnić. Do tego dodajmy dwójkę z ramienia prawa: prokurator Klaudia Nowicka i podkomisarz Kalinowski. Im przyszło złapanie tajemniczego mordercy mimo własnej niechęci do siebie.
Zakończenie jest dość zaskakujące. Potrafi wszystko wywrócić do góry nogami, ale lekko czuć pójście na łatwiznę mimo swej oryginalności.
Czornyj i Piotrowski mogliby się uczyć jak pisać z taką ilością krwi i by to miało sens w fabule. Moje nowe odkrycie. Czas sięgnąć po kolejną część cyklu Historii warszawskiej.
W Warszawie grasuje seryjny morderca, który jako swój znak rozpoznawczy zostawia na ciele ofiary zasuszony chwast. Policja musi się zmierzyć z czasem i pomysłowością mordercy. Czy uda się go złapać zanim wyrwie ostatni chwast?
“Ja jestem nikim, wyrywam tylko chwasty… Chwasty, co przeszkadzają żyć drugim…” jak mawiał Franz grany przez Bogusława Lindę. Czy tu też mamy kogoś takiego?
Fabuła wydaje się być za długa i nużąca, ale jak się poukłada wszystkie postacie i ich historie to wychodzi z tego fajny wielowątkowy kryminał. Polecam wypisać sobie postaci na karce to ułatwia ogarnięcie wszystkiego....
2023-12-28
Finlay chciał być jak Coben, ale ciężko jest doścignąć mistrza.
Początek fabuły jest ciekawy, ale im dalej w las tym to zainteresowanie zanika. Zamiast ciągnąć wątki dwóch głównych postaci to autor wplata rodzinne retrospekcje, które mało wnoszą do historii. Fajnym zabiegiem jest wprowadzenie na koniec niektórych rozdziałów fragmentów z serialu o mordercy. Sprawia to wrażenie jakby wraz z każdą wstawką kończył się jeden odcinek. Porusza ważny wątek niesłusznie skazanych przez sądy.
Matt to fajna postać. Wszystko krąży wokół niego i jest zwykłym studentem filmoznawstwa. Nie udaje supermana by wyjść z wszelkich opresji. Agentka Keller to dziwna postać. Niby prowadzi jakieś śledztwo, ale autor to przed nami ukrywa. Wystawia ją nam kiedy już coś się dzieje, ale nie pokazuje jak to zrobiła. Strasznie zmarnowany potencjał.
Książka ma świetne zwroty akcji i to mnie trzymało przy niej. Niby już było wszystko wiadomo, a nagle się okazuje, że to ślepa uliczka. Zakończenie również ciekawe. Takie w stylu Cobena.
Uważam jednak, że można by z tej powieści wyciągnąć więcej. Jest potencjał w autorze.
W Meksyku odnalezione zostają zwłoki amerykańskiej rodziny. Wszystko wskazuje na samobójstwo. Pewne poszlaki wskazują jednak, że było inaczej. To ta sama rodzina, która kilka lat wcześniej była gwiazdami serialu dokumentalnego na Netflixie. Serial przedstawiał zawiłą historię ich syna oskarżonego o morderstwo swojej dziewczyny. Teraz wszystko spada na ich syna Matta, który wraz z agentką Keller chce odkryć prawdę o rodzinie.
Finlay chciał być jak Coben, ale ciężko jest doścignąć mistrza.
Początek fabuły jest ciekawy, ale im dalej w las tym to zainteresowanie zanika. Zamiast ciągnąć wątki dwóch głównych postaci to autor wplata rodzinne retrospekcje, które mało wnoszą do historii. Fajnym zabiegiem jest wprowadzenie na koniec niektórych rozdziałów fragmentów z serialu o mordercy. Sprawia to...
2023-12-23
Czy Anna Maria Kier dorówna Marcie Witeckiej? Czy nowa seria będzie tak samo dobra?
“Król” to bardziej powieść obyczajowa z zabarwieniem kryminalnym. Więcej skupiamy się na życiu bohaterki i jej problemach niż na zleceniu. Przez co fabuła wydaje się trochę dłużyć, ale to pewnie przez to, że to pierwszy tom serii i trzeba ją ogarnąć jako całość by czytelnicy kryminałów byli zadowoleni.
Główna postać Anny Marii Kier jest niezwykle intrygująca. Twarda policjantka pogubiona w życiu osobistym. Równie ciekawe osoby to hakerka Wanda przez swoją anonimowość i Tristan za elokwentne wypowiedzi. Reszta postaci nie wybija się aż tak mocno, ale zaznacza swoją obecność.
Wszystko kończy ciekawy cliffhanger, który zachęca do zapoznania się z kolejnym tomem.
Odpowiadając na pytania z wstępu. Ciężko po jednym tomie wprowadzającym porównać dwie bohaterki jak i obydwie serie.
Emerytowana warszawska policjantka postanawia naprawić relacje z rodziną. Jednakże choroba syna zmusza ją do podjęcia kolejnej pracy. Szef firmy farmaceutycznej zleca jej odnalezienie kreta w swojej firmie. Wszystko zaczyna się komplikować kiedy na jaw wychodzi drugie dno tej sprawy. Niezbędna będzie wtedy pomoc tajemniczej hakerki Wandy.
Czy Anna Maria Kier dorówna Marcie Witeckiej? Czy nowa seria będzie tak samo dobra?
“Król” to bardziej powieść obyczajowa z zabarwieniem kryminalnym. Więcej skupiamy się na życiu bohaterki i jej problemach niż na zleceniu. Przez co fabuła wydaje się trochę dłużyć, ale to pewnie przez to, że to pierwszy tom serii i trzeba ją ogarnąć jako całość by czytelnicy kryminałów byli...
2023-12-15
Czytając opis z tyłu książki spodziewałem się interesującej lektury, jednakże po przeczytaniu 1/4 książki mam odmienne uczucia.
Wszystko w fabule się zlewa ze sobą i nic nie potrafi mnie zatrzymać przy lekturze na dłużej. Nawet klimat tamtych czasów nie pomaga.
Główny bohater Guy próbuje być wzorowany na Scherloka Holmesa. Słabo to wychodzi, ale jedynie on może być plusem tej powieści.
Jestem zawiedziony.
Czytając opis z tyłu książki spodziewałem się interesującej lektury, jednakże po przeczytaniu 1/4 książki mam odmienne uczucia.
Wszystko w fabule się zlewa ze sobą i nic nie potrafi mnie zatrzymać przy lekturze na dłużej. Nawet klimat tamtych czasów nie pomaga.
Główny bohater Guy próbuje być wzorowany na Scherloka Holmesa. Słabo to wychodzi, ale jedynie on może być plusem...
2023-12-14
Książki Mossa mają ukazywać jakiś problem społeczny (tu wypalenie zawodowe). Być brutalne i kontrowersyjne, ale tutaj tego zabrakło. Wszystko wyszło strasznie ugrzecznione.
Fabuła ma jakiś zarys, ale został ubogo wykorzystany. Skupia się na czterech postaciach i ich historiach. Są one średnio ciekawie przedstawione i słabo się łączą ze sobą. Wszystko posuwa się strasznie powoli tak jak policyjne śledztwo, które jest tylko z nazwy. Policja po prostu jest tłem, równie dobrze mogłoby jej nie być.
Głównym bohaterem jest komisarz Konrad Tajner, którego można zaliczyć do najgorszych postaci w tej książce jak i przedstawienia postaci policjanta w ogóle. On i jego towarzyszki nie robią praktycznie nic poza gadaniem z oskarżonymi by rozwiązać zagadkę. Oni też nie starają się mu w tym przeszkodzić. Postacie tutaj przedstawione są jak puste kukiełki. Po prostu są. Jedynie antagonista wykonuje dobrze swoją pracę, ale to też do pewnego momentu.
Zakończenie jest tak zaskakujące, że się go nie spodziewamy. Pojawia się w chwili gdy jeszcze nic nie wiadomo. Jakby autor nie wiedział jak zamknąć to wszystko.
Strasznie zmarnowany potencjał. Najgorsza książka Mossa jaką czytałem do tej pory.
W kilku miejscach w Polsce we wtorek o 11:45 dochodzi do morderstw. Ludzie mordują przypadkowe osoby. Media ogłaszają “syndrom 11:45”. Śledztwo ma prowadzić komisarz Konrad Tajner, który chce odkryć co łączy te wszystkie ofiary. Musi się jednak śpieszyć, bo ofiar przybywa.
Książki Mossa mają ukazywać jakiś problem społeczny (tu wypalenie zawodowe). Być brutalne i kontrowersyjne, ale tutaj tego zabrakło. Wszystko wyszło strasznie ugrzecznione.
Fabuła ma jakiś zarys, ale został ubogo wykorzystany. Skupia się na czterech postaciach i ich historiach. Są one średnio ciekawie przedstawione i słabo się łączą ze sobą. Wszystko posuwa się strasznie...
2023-11-30
Joseph Finder to ekspert od thrillera „korporacyjnego”, opisującego sposób funkcjonowania wielkich firm.
Fabuła dzieli się na dwie drogi: kryminalną i firmową. Pierwsza przeprowadza nas przez interesujące wątki, a druga to takie trochę lanie wody. Przez tą drugą książka jest sztucznie wydłużona i spokojnie mogłaby być dużo krótsza. W “Instynkcie zabójcy” wątki firmowe były ściśle powiązane z fabułą, a tutaj mogłyby zejść na dalszy plan i nie być tak bardzo eksponowane. Za to pierwsza droga trochę przypomina motyw ze “Zbrodni i kary” Dostojewskiego.
Nick jako główny bohater zachowuje się nijako. Nie jest panikarzem, ani też zbyt pewny siebie jeżeli chodzi o sytuację stresowe. Lepiej wychodzi to Eddiemu Rinaldiemu, który trzyma rękę na pulsie. Początkująca śledcza Audrey ma wiele do zaoferowania, ale cały czas jest pomijana w męskim świecie policji. Gdy dostaje sprawę zabójstwa może w końcu pokazać swoje umiejętności.
Historia ma jeden wielki zwrot akcji zawarty w zakończeniu. Według mnie trochę zbyt przekombinowany, ale nie zmienia to faktu, że samo zakończenie jest oryginalne.
Reasumując książka byłaby lepsza gdyby nie pewne wątki, które wydają się tu być zbędne.
Nick to dyrektor finansowy wielkiej firmy, który jest nękany przez włamywacza wandalistę. Zbiega się to z redukcją zatrudnienia w jego firmie. Policja jednak lekceważy incydenty w jego domu. Dlatego Nick postanawia wziąć sprawy we własne ręce, przez co doprowadza do tragedi. Ten problem zmieni całkowicie jego życie.
Joseph Finder to ekspert od thrillera „korporacyjnego”, opisującego sposób funkcjonowania wielkich firm.
Fabuła dzieli się na dwie drogi: kryminalną i firmową. Pierwsza przeprowadza nas przez interesujące wątki, a druga to takie trochę lanie wody. Przez tą drugą książka jest sztucznie wydłużona i spokojnie mogłaby być dużo krótsza. W “Instynkcie zabójcy” wątki firmowe były...
2023-06-04
Pozytywne recenzje skłoniły mnie do sięgnięcia po tę pozycję i się nie zawiodłem, ale…
Fabuła to wymieszanie kilku gatunków: kryminału, thrillera i horroru ekstremalnego, którego według mnie jest tu za mało. Więcej autor się skupia na trudnych relacjach między głównymi bohaterami niż na "złych" postaciach i ich ideologii. Co też nie jest aż tak dużym minusem, ale Daniel czasem potrafi zirytować. Główny wątek jest w pewnym momencie urwany i potem odtwarzany po kawałku w formie retrospekcji. Inne wątki są następstwem tego co wydarzyło się potem. Przez całą książkę czuć tę nutkę tajemniczości i strachu. Ciągnie nas do tego by dowiedzieć się co postacie odkryły w tej Rumunii i czy faktycznie podąża za nimi zło.
Autor wybrał Daniela i Laurę na głównych bohaterów, ale to jednak Daniel jest osobą wokół której toczy się cała historia. Czasem jest strasznie irytujący, ale w potrzebie potrafi wziąć się w garść i załatwić sprawę. Za to Laura to typowa ofiara. Najlepiej wykreowaną postacią jest Alina, która przechodzi swoistą transformację i rozwija się wraz z postępami w fabule. Liczyłem na bardziej rozbudowane czarne charaktery, ale co do nich autor miał inne zdanie. To samo uważam na temat detektywa Edwarda.
Im bliżej do zakończenia to myślimy, że już wszystko wiemy, ale to dopiero początek. Autor potrafi zaskoczyć po napisach końcowych.
Wracając do porzuconego wstępu …spodziewałem się czegoś mocniejszego. Zafascynowany "Domem Straussów" Bednarka liczyłem na więcej ekstremy lub chociaż brutalności. Co nie zmienia faktu, że jest to bardzo dobrze napisana książka warta przeczytania.
Laura i Daniel udają się na wycieczkę po Europie. W Rumunii zostają okradzeni i wyrzuceni z pociągu. Szukając ratunku natrafiają na samotną chatę w lesie. To co tam zobaczą będzie się za nimi ciągnąć aż do ich domu i tam ich nawiedzać. Czas na postawić się złu i go pokonać.
Pozytywne recenzje skłoniły mnie do sięgnięcia po tę pozycję i się nie zawiodłem, ale…
Fabuła to wymieszanie kilku gatunków: kryminału, thrillera i horroru ekstremalnego, którego według mnie jest tu za mało. Więcej autor się skupia na trudnych relacjach między głównymi bohaterami niż na "złych" postaciach i ich ideologii. Co też nie jest aż tak dużym minusem, ale Daniel...
Po słabej "Krwawnicy" miałem uraz do Gorzki, ale zobaczyłem jego książkę na kiermaszu w Biedronce i postanowiłem jeszcze raz dać mu szansę. W "Martwym Sadzie" pokazał to za co go wszyscy tak chwalą.
Fabuła napisana w sposób wciągający. Za jednym posiedzeniem potrafiłem połknąć ponad 70 stron. Intryga ciekawa i wodzi za nos do samego końca. Wplątywanie wątków paranormalnych to już chyba znak rozpoznawczy autora. Nie rozpraszał mnie nawet wątek obyczajowy, który bardzo tu pasuje.
Marcin Zakrzewski to świetna postać. Nie jest supermanem i nikogo nie udaje. Bardzo łatwo jest się z nim utożsamiać. Paulina może trochę irytować, ale tu pasuje to idealnie. Mocna i ciekawa postać kobieca.
Zakończenie może nie zaskakuje, ale jest logiczne i wyjaśnia wszystko.
Z chęcią sięgnę po inną książkę autora.
Komisarz Zakrzewski zostaje wezwany do morderstwa popełnionego na jednym z osiedli we Wrocławiu. Udając się w pogoń za zabójcą ukrywającym się na miejscu zbrodni słyszy od niego słowa, które mógł znać tylko jego zaginiony przed laty brat. Czy to oznacza, że on żyje? Czy to on jest mordercą? Co mają z tym wspólnego zaginięcia dzieci z przeszłości?
Po słabej "Krwawnicy" miałem uraz do Gorzki, ale zobaczyłem jego książkę na kiermaszu w Biedronce i postanowiłem jeszcze raz dać mu szansę. W "Martwym Sadzie" pokazał to za co go wszyscy tak chwalą.
więcej Pokaż mimo toFabuła napisana w sposób wciągający. Za jednym posiedzeniem potrafiłem połknąć ponad 70 stron. Intryga ciekawa i wodzi za nos do samego końca. Wplątywanie wątków paranormalnych...