-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel11
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2018-08-18
Jestem pod ogromnym wrażeniem. Genialna Autorka. Wielka Literatura.
Zostałam poruszona do głębi. Jeszcze nigdy wcześniej żadna książka nie przemówiła do mnie tak bezpośrednio i osobiście.Teraz czytałam jakby swoje przemyślenia i refleksje. Zgadzałam się z ocenami relacji. Utożsamiałam się z niektórymi postaciami. Rozumiałam ich motywacje i czułam bezsilność w poszukiwaniach "swojego" świata.
Bieguni to urzekająca powieść z filozoficznym zacięciem snująca opowieści o ludziach z różnych czasów i miejsc. Błyskotliwe historie i postaci są klimatycznym tłem i pretekstem do zebrania refleksji dotyczących człowieka i jego dróg życiowych (dosłownych i metaforycznych) - jego pragnień, celów, wyborów, motywacji, postrzegania świata. A wszystko to ma odpowiedzieć na pytanie nadrzędne, czy rzeczywiście ruch nas wyzwala, a same poszukiwania swojego miejsca są celem?
Pomyślałam sobie, że czytam Biegunów, jak prawdziwie wierzący człowiek czyta Biblię. Bez pośpiechu. Czyta, zatrzymuje się, musi się zastanowić.
Nie mogę zrozumieć krytycznych recenzji.
Nie pojmuję też tych w stylu: "przeczytałem jednym tchem", "połknąłem".
Jak to? Jak mogłabym? Ja Biegunów smakowałam po kawałku. Delektowałam się. Celebrowałam.
Jestem pod ogromnym wrażeniem. Genialna Autorka. Wielka Literatura.
Zostałam poruszona do głębi. Jeszcze nigdy wcześniej żadna książka nie przemówiła do mnie tak bezpośrednio i osobiście.Teraz czytałam jakby swoje przemyślenia i refleksje. Zgadzałam się z ocenami relacji. Utożsamiałam się z niektórymi postaciami. Rozumiałam ich motywacje i czułam bezsilność w...
1984
2019-08-16
Wstrząsające. Tochman potrafi opowiadać. Ma to coś, co go wyróżnia — wrażliwość i delikatność. I dar cichej empatii.
Jego historie to proste przekazy — bez patosu, retoryki, bez wielkich słów i wyszukanych zdań. Nic zbędnego, co mogłoby niechcący przykryć to, co najważniejsze... Mało tego, dotyka najtrudniejszych, bolesnych problemów, a daleki jest od emocjonalnych słów i treści. Emocje są nasze. Własne.
Każda składowa historia to oddzielne dzieło literackie. Z p o l s k ą religią (wiarą!) w tle.
Czytałam z przerwami.
PS: Zasada dystansu i chłodnego spokoju została w jednym momencie złamana. W reportażu o tragicznym wypadku autokaru wiozącego maturzystów-pielgrzymów Tochman stawia szereg emocjonalnych pytań. Retorycznych. Fundamentalnych. Ponownie zrozumiałam tytuł.
Wstrząsające. Tochman potrafi opowiadać. Ma to coś, co go wyróżnia — wrażliwość i delikatność. I dar cichej empatii.
Jego historie to proste przekazy — bez patosu, retoryki, bez wielkich słów i wyszukanych zdań. Nic zbędnego, co mogłoby niechcący przykryć to, co najważniejsze... Mało tego, dotyka najtrudniejszych, bolesnych problemów, a daleki jest od emocjonalnych słów i...
2018-09-13
Miłość. Pożądanie. Zazdrość.
Namiętność.
zbrodnia i kara.
zbrodnia za karę.
grzech.
małomiasteczkowy grzech.
grzech i sakramenty.
wychowanie w wierze.
religia.
kościół.
kołtun.
Rodzina.
Życie Wśród.
Miłość. Pożądanie. Zazdrość.
Namiętność.
zbrodnia i kara.
zbrodnia za karę.
grzech.
małomiasteczkowy grzech.
grzech i sakramenty.
wychowanie w wierze.
religia.
kościół.
kołtun.
Rodzina.
Życie Wśród.
2019-10-25
Ból i umieranie w cierpieniu. Świadectwo ludzi, którzy przeżyli piekło.
Przerażające wspomnienia, dramatyczne obrazy, apokaliptyczne wizje płynące z ust tych, którzy tam byli, widzieli, doznali.
Zwykli ludzie opowiadają o tym, jak ich życie z dnia na dzień zmieniło się w walkę o przetrwanie, a potem oczekiwanie na nowe, nieznane cierpienie,
obserwowanie cierpienia i śmierci wokół, a właściwie oczekiwanie na śmierć swoją.
Siła przekazu jest wstrząsająca. Budowana zwykłymi słowami, prostymi zdaniami — poraża raz spokojem i drobiazgowością wspomnienia, innym razem wielkim ładunkiem emocjonalnym. Mocne i wyraziste monologi, właściwie potoki słów, niosą pokłady strachu, rozgoryczenia, niezrozumienia dla bezduszności władz, niezrozumienia w ogóle, zagubienia, wreszcie poczucia bezsensu w poszukiwaniu nowego miejsca dla nowego życia.
Relacjonują ludzką bezsilność, bezsilność medycyny i nauki. Bezsilność świata zwierząt i roślin.
Dramatyczny i przejmujący dokument. Nie da się przeczytać na raz, trzeba robić przerwy na głęboki oddech.
Ból i umieranie w cierpieniu. Świadectwo ludzi, którzy przeżyli piekło.
Przerażające wspomnienia, dramatyczne obrazy, apokaliptyczne wizje płynące z ust tych, którzy tam byli, widzieli, doznali.
Zwykli ludzie opowiadają o tym, jak ich życie z dnia na dzień zmieniło się w walkę o przetrwanie, a potem oczekiwanie na nowe, nieznane cierpienie,
obserwowanie cierpienia i...
2021-04-26
Wspaniała książka obyczajowa. Stephen King jest mistrzem detalu. Buduje świat przedstawiony misternie, z dbałością o każdą myśl i każdy grymas.
Chociaż od początku wiemy, że głównym wątkiem jest podróż w czasie — i misja! — dajemy się ponieść przepięknej opowieści o życiu, miłości, małych pragnieniach i wielkich dramatach.
King spokojnie wprowadza w przeszłość (zaczyna od 1958 roku) i opieszale zanurza w klimat małomiasteczkowej sielskości. Powoli przedstawia postaci i opowiada o relacjach między nimi, a dzięki szczegółom z życia małej społeczności (również tym niesielankowym: nienawiści, uprzedzeniom rasowym i dyskryminacjom społecznym) kreśli nam obraz ówczesnej Ameryki.
Buduje też swoje wizje postaci historycznych (nie tylko JFK i Lee Harvey Oswald) ubierając je w twarze i charaktery; przypomina fakty historyczne, malując stosunki społeczne i obyczajowe. Przy tym nic nie ocenia jednoznacznie, posiłkując się różnym teoriami spiskowymi, pozostawia bohaterów wśród dylematów i historycznych, i moralnych.
Sięgając po "Dallas '63" bałam się kingowskiego "gawędziarstwa", przedłużanych opisów, refleksyjnych dygresji. Dostałam prawdziwie dynamiczną powieść, w której od początku rysuje się nastrój niepokoju i niepewności, a gwałtownie narastający suspens coraz więcej obiecuje.
King wychodzi od pytania, co by było, gdyby... Kennedy utrzymał prezydenturę. Zakładając pozytywne skutki działań zmieniających bieg historii, przedstawia głównego bohatera powieści jako tego, który nie tylko uniemożliwi zamach i uratuje prezydenta, ale w konsekwencji wybawi od złego losu setki tysięcy ludzi. Jake Epping przenosi się w czasie i rozpoczyna życie w innych realiach — otwartego rasizmu, antysemityzmu, przemocy wobec kobiet i innych form dyskryminacji. Z drugiej strony nasz bohater ma to szczęście spotykać na swojej drodze osoby wrażliwe i empatyczne, świadome potrzeby zmian społecznych. Dzięki nim Jake poznaje urok tamtych lat: szkolne zabawy, poczucie wspólnoty w świętowaniu meczów szkolnej drużyny, zawiązywanie przyjaźni, wzajemna pomoc w potrzebie. Klimat tych stron przy równoczesnym wiernym oddaniu realiów epoki doceniają wydawcy "Dallas '63", reklamując powieść jako "hołd złożony prostszym czasom".
King buduje swoją intrygę w taki sposób, że cały czas czekamy w napięciu na rozwój wydarzeń; chociaż Jake chwilowo zajmuje się lokalnymi problemami lub odkrywa swoją wielką miłość, wiemy, że zbliża się finał, zbliża się rok 63. A napięcie budowane jest po mistrzowsku, coraz dziwniejsze drobiazgi składają się na wizję groźnej, broniącej się przed zmianami przeszłości. Oczekiwane wydarzenia okazują się względne, skutki działań są nieprzewidywalne — realizuje się "efekt motyla".
Co próbuje powiedzieć nam zakończenie? Że nie warto tworzyć wizji i teorii z cyklu co by było, gdyby... Że historyczne korekty mogą okazać się niebezpieczne... Że nikt nie ma moralnego prawa...
Książka klimatyczna, intrygująca, wzruszająca, zachwycająca!
Wspaniała książka obyczajowa. Stephen King jest mistrzem detalu. Buduje świat przedstawiony misternie, z dbałością o każdą myśl i każdy grymas.
Chociaż od początku wiemy, że głównym wątkiem jest podróż w czasie — i misja! — dajemy się ponieść przepięknej opowieści o życiu, miłości, małych pragnieniach i wielkich dramatach.
King spokojnie wprowadza w przeszłość (zaczyna od...
1983
2020-08-26
Zygmunt Miłoszewski jest mistrzem pióra. "Gniew" to rewelacyjny kryminał w połączeniu z literaturą zaangażowaną. Podobało mi się wszystko: idealna fabuła łącząca wątek przewodni z problematyką społeczną, doskonała konstrukcja i narracja. Wielka szkoda, że to ostatnia część serii z prokuratorem Szackim.
Książka jest wstrząsająca.
Przemoc w rodzinie. Psychiczna i fizyczna. Dom rodzinny wypełniony strachem i różne oblicza tego strachu. I różne motywacje krzywdzonych osób, które nie potrafią przerwać łańcucha cierpienia. Wątki obyczajowe powieści niosą duży ładunek emocjonalny, czytanie niektórych poruszających scen jest naprawdę trudne.
Tym bardziej że Miłoszewski stosuje świetną narrację personalną, dzięki której patrzymy oczami danego bohatera i mamy wrażenie bezpośredniego uczestnictwa
w opisywanych doświadczeniach obydwóch stron dramatu. Z jednej strony dostajemy relacje i wspomnienia maltretowanych lub upokarzanych ofiar (także przypadki aktów przemocy przytaczane i diagnozowane przez lekarza-psychiatrę), z drugiej — widzimy punkt widzenia domowego oprawcy, przekonanego o własnych prawach do dyscyplinowania, do karania, do kontrolowania. Bez najmniejszego poczucia winy i wyrzutów sumienia, bez świadomości, że te czyny są złe.
Książka jest intrygująca.
Doskonale skonstruowany kryminał z zagadką makabrycznego morderstwa, nieszablonową fabułą i zwrotami akcji, a z drugiej strony wątki obyczajowe, z tragicznymi skutkami ludzkiej obojętności i jednostkowymi dramatami – to wszystko sprawia, że od początku doszukujemy się związków i połączeń i pozostajemy w napięciu do ostatniego rozdziału. I do końca nie wierzymy, że idealny prokurator Szacki — wciągnięty w morderczą grę — straci swój prawniczy dystans, zmuszony do wyborów ostatecznych. A samo zakończenie okazuje się równie intrygujące i niejednoznaczne...
Książka jest inteligentna.
Najmocniejsza część serii. Daje do myślenia, każe się rozglądać, słyszeć i widzieć. A wątki zaskakują do końca, i te kryminalne, i obyczajowe, aczkolwiek pozostają wiarygodne, przemyślane, konsekwentne. I znów wspomnę ciekawą narrację — w każdy rozdział wchodzimy z podmiotem domyślnym: czytamy, że jakiś "on" coś robi, "on" się zastanawia — musimy mieć się na baczności i rozumieć kontekst, bo właśnie nastąpiła zmiana bohatera.
Miłoszewski jest świetnym portrecistą. I mam tu na myśli zarówno krytyczny
obraz zbiorowy społeczeństwa (od znieczulicy sąsiedzkiej i seksistowskich policjantów, po nieudolne sądy i urzędniczą bezduszność), jak i wyostrzony wizerunek głównego bohatera: prokurator Szacki — kiedyś opoka bezpieczeństwa i sprawiedliwości, dziś przeżywający kryzys prywatny i zawodowy — znudzenie? zgorzknienie? wypalenie? — urzędnik popełniający błędy.
Dopracowany, i bardzo krytyczny, rys otrzymuje też inny ważny bohater — miasto Olsztyn. Dostaje się od autora włodarzom miasta (za złą inżynierię komunikacyjną, za nieposzanowanie poniemieckiej architektury, za beton i paździerz), dostaje się klimatowi (bo wilgotno i ciągła mżawka), dostaje się samym Warmiakom — no, na kogo dziadek głosował w plebiscycie?
Oprócz mistrzowskiej narracji z błyskotliwymi dialogami, czarny humorem i migotliwymi dygresjami (naprowadzającymi i mylącymi tropami), na pochwałę
zasługuje psychologiczno-medyczna wiedza autora, która — przekazana w takim stopniu, na jaki zobowiązuje fabuła i problematyka — nie przygniata i nie nudzi, odpowiednio zwraca uwagę, pobudza wrażliwość i empatię, wszystkie zamierzone estetyczne doznania.
Zygmunt Miłoszewski jest mistrzem pióra. "Gniew" to rewelacyjny kryminał w połączeniu z literaturą zaangażowaną. Podobało mi się wszystko: idealna fabuła łącząca wątek przewodni z problematyką społeczną, doskonała konstrukcja i narracja. Wielka szkoda, że to ostatnia część serii z prokuratorem Szackim.
Książka jest wstrząsająca.
Przemoc w rodzinie. Psychiczna i fizyczna....
2018-09-23
Brawo! Brawo! Brawo!
Brawo za podjęcie tematu. I zobrazowanie go w taki sposób.
Że jestem pod wrażeniem. Że jestem poruszona do głębi.
Polski Dom Prawdziwy. Z Ojcem.
I z matką. I z księdzem w tle.
Z obsesjami. I z kompleksami. I wyobrażeniami.
Brawo za kunszt narracyjny.
Ze się zastanawiam: czy sięgam oto do samego dna władzy – przemocy, pogardy, emocjonalnego okrucieństwa?
Bo poznaję opowieść z takiej perspektywy, z percepcji ofiary, a jednak cały czas chcę doszukiwać się dobrych cech patriarchy. Że kocha, że chroni, że tęskni. Że odpowiedzialność za wychowanie. I że moje pragnienie zrozumienia przewyższa moją złość i moją empatię... A przecież otrzymałam właśnie
r o z d z i e r a j ą c e studium bólu. Fizycznego i psychicznego. Studium wieloletniego upokarzania i poniżania. I poddania się w bezradności.
Dlaczego więc? Bo genialna narracja nie nazywa wprost domu i rodziny patologicznymi. Rysuje wyrafinowany obraz typowej, powszechnie akceptowanej
rodziny i powszechnie akceptowanego wzorca wychowania.
Brawo za trzyczęściową kompozycję.
Przedtem – wtedy – potem.
Bardzo plastycznie pokazane nam zostało drzewo genealogiczne.
Wielopostaciowo – z wszystkimi zróżnicowanymi historiami obrazującymi nam fascynujące "przedtem". Widzimy, że owo "przedtem" nie niesie w sobie patologii, nie powinno generować zła dla kluczowego "wtedy" z pejczem w roli głównej.
A kończące "potem"? "Potem" okazuje się jednoznacznym, bezkompromisowym
oskarżeniem od dorosłego już bohatera. Oskarżeniem Domu Rodzinnego.
Brawo za artyzm językowy.
Z pełną skarbnicą epitetów, metafor, konstrukcyjnych inwersji zdaniowych (moje ulubione "życie sobie ważył lekce").
Z doborem słów wygenerowanych przez grę skojarzeń – błyskotliwymi połączeniami znaczeniowo-skojarzeniowymi: "wydać za zięć", "ciotka miodem i mlekiem słynąca", "-Chce mi się siusiu. [...] -Siusiu, Kiusiu, Sikoku."
Cudowne.
Niepowtarzalny styl. Niepodważalny talent.
Brawo! Brawo! Brawo!
Brawo za podjęcie tematu. I zobrazowanie go w taki sposób.
Że jestem pod wrażeniem. Że jestem poruszona do głębi.
Polski Dom Prawdziwy. Z Ojcem.
I z matką. I z księdzem w tle.
Z obsesjami. I z kompleksami. I wyobrażeniami.
Brawo za kunszt narracyjny.
Ze się zastanawiam: czy sięgam oto do samego dna władzy – przemocy, pogardy, emocjonalnego...
2018-09-30
Masłowska Wielka.
Mistrzyni Opowiadania.
Królowa Stylu.
Treść i Forma. Forma i Treść.
Równorzędnie Genialne.
Masłowska humanistka. I Masłowska analityk. I psycholog. I socjolog. Etnolog. Antropolog. Kulturoznawca.
Obserwuje. Analizuje. Diagnozuje.
I nie weryfikuje przekonań, nie prognozuje skutków, nie formułuje i nie niesie terapii,
nie rozlicza...
Opowiada. Masłowska prześmiewca – Masłowska satyryk.
I nie przebiera ani w tematach, ani w problemach.
Wchodzi do mieszkań, apartamentów, klatek schodowych, zsypów, restauracji
barów, marketów, łóżek, wreszcie staje na ulicy. I opowiada. O tym. Kpiarsko i szyderczo.
Bohater powieści, Kamil – młody chłopak z nizin społecznych, bez wykształcenia i bez pieniędzy, ukazany jest na tle innych – równie wyrazistych i uproszczonych – postaci w ich pospolitej codzienności. Wśród bezradności zwykłych ludzi, leczących swoje kompleksy wszechobecnymi lekami, używkami, narkotykami; w nieszczęśliwych rodzinnych i małżeńskich układach, w prostych nadziejach stołecznych "słoików", w beznadziei trwania emeryta, i – najwyraźniej – w brudzie patologii najbiedniejszych środowisk.
Tak rysowana jest Warszawa – miasto złych motywacji, powierzchownych reakcji, frustracji, ksenofobii, marazmu, tanich etycznie egzystencji.
Oto wizerunek Polaków.
Oto mechanizmy rządzące.
Ale jak pokazane! Mistrzyni niesamowitego stylu w drugiej (dla mnie) odsłonie. Po "Kochanie, zabiłam nasze koty", widzę, że nowa powieść dostała większy "pazur", żarliwość, zadziorność. Wulgaryzmy i błędy językowe polskiej mowy potocznej, zmiksowane z ulicznym szumem, w połączeniu z migotliwymi skojarzeniami ze świata kultury, telewizji czy reklamy,
to mistrzowskie kalambury, dixity, i inne subtelne gierki słowno-wizualne.
A forma szalonego potoku hiphopowej piosenki sprawia, że czyta się zabawniej i radośniej, niż treść nieść by mogła.
A że "rymy i rytm gubią się co kawałek, podobnie jak dynamika"? (LC @Melancholia codzienności) Przecież nie miało być trzynastozgłoskowcem ze średniówką...
Polecam! I tym, którzy Autorkę już kochają, i tym, co chcą poznać i "dotknąć" talentu.
Masłowska Wielka.
Mistrzyni Opowiadania.
Królowa Stylu.
Treść i Forma. Forma i Treść.
Równorzędnie Genialne.
Masłowska humanistka. I Masłowska analityk. I psycholog. I socjolog. Etnolog. Antropolog. Kulturoznawca.
Obserwuje. Analizuje. Diagnozuje.
I nie weryfikuje przekonań, nie prognozuje skutków, nie formułuje i nie niesie terapii,
nie rozlicza...
Opowiada. Masłowska...
2014
2016
1983
Mała, osierocona dziewczynka spotyka na swej drodze żywy łańcuch dobrych serc.
Cieplutka historia budująca wrażliwość i empatię. Historia ku pokrzepieniu...
Czytając albo zalewasz się łzami wzruszenia, albo wybuchasz niekontrolowanym śmiechem z rozbawienia.
Czujesz miłość i wszechogarniającą radość.
Czujesz dobro ludzkie i widzisz różnorakie oblicza serdeczności...
Ta książka nie jest ciepła. Ona PARZY.
Basię i jej przyjaciół poznałam we wczesnym dzieciństwie.
Czytałam wielokrotnie. Płakałam i się śmiałam. I dziś mam tak samo.
Mała, osierocona dziewczynka spotyka na swej drodze żywy łańcuch dobrych serc.
więcej Pokaż mimo toCieplutka historia budująca wrażliwość i empatię. Historia ku pokrzepieniu...
Czytając albo zalewasz się łzami wzruszenia, albo wybuchasz niekontrolowanym śmiechem z rozbawienia.
Czujesz miłość i wszechogarniającą radość.
Czujesz dobro ludzkie i widzisz różnorakie oblicza serdeczności...
Ta...