Zuell_Zuell

Profil użytkownika: Zuell_Zuell

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 18 godzin temu
393
Przeczytanych
książek
684
Książek
w biblioteczce
163
Opinii
28 859
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| 7 cytatów
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: , ,

Mroźna i bezwzględna zima. Do pokrytej śniegiem posiadłości powoli zjeżdżają członkowie rodziny. W ostatniej chwili, bo zaraz kapryśna aura odetnie im drogę, łączność telefoniczną, internet.
Za sprawą takiej koncepcji Jędrzej Pasierski wpisuje się w zacne grono autorów wykorzystujących zimowe scenerie i klimaty. Niezależnie od tego, czy moje skojarzenia idą bardziej w stronę dynamicznego kanadyjskiego thrillera "Niechciany gość" Shari Lapeny czy klasyku Agathy Christie "Morderstwo w Boże Narodzenie", to doceniam w "Gnieździe" Pasierskiego tę zaletę, że akcja rozgrywa się w górach Beskidu Gorlickiego, czyli w naszych rodzimych klimatach, i przybliża w tle lokalne historyczno-społeczne niuanse.

Po raz trzeci bohaterka cyklu "Komisarz Nina Warwiłow" przeprowadzi tu śledztwo, po raz pierwszy w środowisku miejscowych krezusów. Całkiem à la Christie... I choć scenerii daleko do brytyjskiej sielskości, bo beskidzka natura od razu przedstawiona jest jako mroczna i nieprzenikniona, a zatrute posiłki — jako corpus delicti — ustępują tym bardziej banalnym i wiarygodnym, to już konwencja "morderca jest wśród nas" sprawia, że nie można przecenić wzorców literackich.

"Gniazdo" to powieść o krzywdach z dzieciństwa i młodości, o tym, jak bardzo uwiera poczucie niesprawiedliwości i odrzucenia. Intrygujący początek daje nadzieję, że powoli, składając szczegóły, poznamy rodzinę Koniarskich i jakąś mroczną historię. Kilkukrotnie wypowiedziana kontrowersyjna teza, że brudy pierze się w rodzinie, zdaje się sugerować, że poznamy toksyczne relacje bohaterów, echa niedawnej tragedii, i poznamy kluczową tajemnicę. A przecież nic tak nie sprzyja rysowaniu tajemnicy w powieści kryminalnej, jak szeroka przestrzeń wzajemnych podejrzeń...

Rozumiem, że "Gniazdo" miało być przede wszystkim powieścią kryminalną, ale tak przyozdobioną wątkami obyczajowymi, żeby dotykając problemu psychologicznego, rysowały tajemnicę i budowały mroczny klimat. Chciałabym napisać, że Pasierski buduje kryminalną intrygę na fundamentach barwnych postaci, że tka ich rysy na celowych niedomówieniach i zarysach wspomnień. Rozumiem, że tak miało być.
Niestety autor wybrał ryzykowną formułę. Rwane dialogi, które nic nie wnoszą. Pytania, które dopiero w finale dostają odpowiedź. Te zabiegi zapewne mają budować zainteresowanie, a wzbudzają jedynie irytację i wprowadzają fabularne mielizny. Jak w pierwszym akcie wygląda to jeszcze na zamierzone, tak w kolejnych — niedomówienia narracyjne zakrawają na nieporadność autorską.
Tym bardziej że cierpi na tym postać komisarz Warwiłow. Jej śledztwo jest chaotyczne, a zachowanie nieprofesjonalne. No i zawodzi słynna intuicja...

Duża liczba bohaterów (która, rozumiem, miała sprzyjać intrydze kryminalnej) sprawia, że żadnej nie poświęca autor odpowiedniej uwagi. Kreśli je powierzchownie i odsłania urywki przeszłości, które nie potrafią złożyć się na intrygujący obraz rodziny. Nie dane nam jest zrozumienie ich wzajemnych relacji ani motywacji bohaterów, więc nie poprowadzimy swojego osobistego śledztwa innego niż takie oparte na szablonach i kliszach. I nie pomogą (nieumiejętnie) podrzucane mylne tropy. Autor dość siłowo sugeruje, kto jest "zły", a kto "dobry", żeby potem móc zastosować efektowny plot twist. Nie podnosi to wartości tej historii ani w sferze kryminalnej, ani obyczajowej.

Wydaje mi się, że Pasierski nie sprostał swoim wcześniejszym ambicjom. Odszedł od mocnego portretowania, diagnozowania moralnej kondycji człowieka ("Kłamczuch") i zacieśnił gatunkowe ramy (już w "Czerwonym Świcie"). Porzucił też wątki społeczne związane z historią regionu ("Roztopy" - Nagroda Wielkiego Kalibru). Szkoda, bo w Beskidzie Niskim żyje podobno wiele tajemnic i łemkowskich legend, które tylko czekają...
...na tego Pasierskiego, który potrafi malowniczo, zajmująco opowiadać, budując przy tym zgrabne zdania i precyzyjnie dobierając słowa. Tworzyć historie przejrzyste, choć odpowiednio — przez konstrukcję i narrację — skomplikowane i intrygujące.

Mroźna i bezwzględna zima. Do pokrytej śniegiem posiadłości powoli zjeżdżają członkowie rodziny. W ostatniej chwili, bo zaraz kapryśna aura odetnie im drogę, łączność telefoniczną, internet.
Za sprawą takiej koncepcji Jędrzej Pasierski wpisuje się w zacne grono autorów wykorzystujących zimowe scenerie i klimaty. Niezależnie od tego, czy moje skojarzenia idą bardziej w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Gdyby "Serotonina" była książką dobrą, mogłabym nieopatrznie przyjąć tezy Houellebecqa, a co gorsza zrozumieć argumentację jego bohatera. Sugerujący tytuł i intrygujący początek wydają się zapowiadać niezwykle ważki powieściowy problem — depresję, chorobę wyniszczającą, umiejącą przewartościować całe życie i system wartości. Patrząc na tytuł szerzej, w kontekście metaforycznego widzenia świata, z jego bolączkami i niedoskonałościami, można odebrać go jako bolesne oskarżenie człowieka i systemu, w jakim funkcjonuje.
Bo tytułowy hormon, od którego uzależnione jest szeroko rozumiane szczęście organizmu, wyczerpuje się. Organizm-świat staje się smutny, zmęczony, skłonny do agresji. Człowiek, właściwie budowniczy-kreator, zauważa, że światu brakuje serotoniny, jednak nie potrafi zmienić biegu rzeczywistości.

Głęboko nieszczęśliwy Florent-Claude, mężczyzna czterdziestosześcioletni, relacjonuje i rozważa swoją burzliwą przeszłość — seks, kobiety i życie poza tym — próbując tym samym niejako zrozumieć powody swojej frustracji i pogłębiającego się poczucia bezsensu. Historię swojego życia, którego ostatnim etapem jest przyjaźń z "małą białą owalną tabletką, dzieloną na pół” (captorix),
osadza na tle społeczno-gospodarczych obrazów, ilustrujących pogoń za bogaceniem się.

Jakkolwiek konkluzja okazuje się budująca — to miłość liczy się najbardziej, jednak w końcowym rozrachunku wychodzi na to, że często przegrywa z ludzką nieudolnością. Miłość okazuje się wartością ulotną, którą łatwo stracić w natłoku osobistych idei i interesów, chwilowych pragnień, w ferworze życiowego pędu. Houellebecq oskarża świat o wykreowanie dziwnej nowoczesności, która wymaga ofiar. W imię postępu, bogactwa, niezależności zatracamy to, co najważniejsze. Na ołtarzu nie do końca zrozumiałej wolności stawiamy miłość i wiarę. Tę drugą niefrasobliwie odrzucamy, tej pierwszej wyczekujemy i poszukujemy, a gdy już jest — nie doceniamy, a nawet próbujemy zastąpić.

Książka jest bardzo smutna. Houellebecq buduje autorski obraz współczesnej cywilizacji, w której nie ma miejsca na więzi międzyludzkie, kreuje niemoralnego człowieka, który nie znajduje spełnienia ani satysfakcji, którego jedynym motorem działania jest seks i antydepresanty. Chociaż autor stosuje interesującą konwencję szczerego wyznania, okraszonego sarkastycznym humorem i ironizującymi refleksjami, spod cyniczno-żartobliwej narracji wylewa się lawa egzystencjalnego bólu, poczucia bezsensu i niespełnienia, a także strachu przed śmiercią. Niestety warstwa zwierzeń i pozornych przemyśleń nie daje właściwej analizy problemu. Houellebecq wylicza i opisuje życiowe rozczarowania, nie stawia jednak diagnoz, nie znajduje rozwiązań. Świat chyli się ku upadkowi i pozostaje zły, ludzie nie mogą być szczęśliwi. Wyczerpujemy zapasy serotoniny i żadne antydepresanty nie pomogą.

Gdyby "Serotonina" była książką dobrą, mogłabym nieopatrznie przyjąć tezy Houellebecqa, a co gorsza zrozumieć argumentację jego bohatera. Sugerujący tytuł i intrygujący początek wydają się zapowiadać niezwykle ważki powieściowy problem — depresję, chorobę wyniszczającą, umiejącą przewartościować całe życie i system wartości. Patrząc na tytuł szerzej, w kontekście...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jakiś czas temu czytałam inną książkę Vigdis Hjorth, "Spadek". Poruszyła mnie ona treścią i stylem, wrażliwością autorki i precyzją przekazu. Kontrowersyjna powieść poruszyła także szeregi norweskich czytelników, burząc im obrazek wzorowego społeczeństwa w idealnym państwie. Bo utalentowana i bezkompromisowa Hjorth, opowiedziała "złą" historię rodzinną w szerokim kontekście, wychodząc odpowiedzialnością za krzywdy bohaterki poza domowe ściany.

"Song nauczycielki" jest spokojniejszy i mniej dramatyczny. Świetnie łączy literaturę rozrywkową z refleksją nad człowiekiem i jego subiektywnym postrzeganiem siebie i swojego miejsca w świecie. Prosta fabuła pozwala skupić się na problematyce, a precyzyjny, zdystansowany przekaz emocji ułatwia zrozumienie.

Hjorth świetnie kreśli swoją bohaterkę — w sposób prosty, bez zbędnego dramatyzowania, z dbałością o każde słowo i zdanie. Lotte Bøk, nauczycielka akademicka z Oslo, ekspertka od twórczości Bertolta Brechta, żyje w swoim poukładanym świecie wśród wypracowanych codziennych rytuałów, które dają jej poczucie szczęścia i bezpieczeństwa.
Zdawałoby się, że norweska pisarka z dumą przedstawia typową przedstawicielkę bogatego, rozwiniętego społeczeństwa, dalekiego od światowych trosk i obaw. Tak oto szczęśliwa Lotte ciesząc się satysfakcjonującym życiem osobistym i zawodowym, pozostaje wrażliwa na związki z naturą i korzystania z jej dobrodziejstw, a do tego spełnia się społecznie, hojnie wspierając międzynarodowe organizacje humanitarne. Pozostaje także otwarta na wszelkie przejawy zaangażowania ze strony studentów, więc gdy pojawia się propozycja uczestnictwa w pewnym eksperymencie, bez wahania przyjmuje ją. Lotte zgadza się, aby Tage Bast, w ramach studenckiego projektu, nakręcił o niej film. Kamera zaczyna jej towarzyszyć podczas wykładów, a po pewnym czasie nawet w domu.
I tu pojawia się wreszcie problem. Do komfortowego świata Lotte dostaje się jakaś niepewność. Kobieta zaczyna przyznawać przed samą sobą, że kamera ją onieśmiela i odbiera pewność siebie. Bojąc się kompromitacji, zaczyna coraz intensywniej analizować różne aspekty swojego życia, zastanawiać się jak mogłyby lepiej wypaść. Stara się na wszystko spojrzeć z innej (nie swojej?) perspektywy, ocenić niejako "z zewnątrz". Doszukuje się elementów wstydliwych, próbuje wprowadzić drobne zmiany.

Myślę sobie, że Hjorth, w swoim lekko ironizującym stylu, zadaje czytelnikowi pytanie, jak bardzo dla siebie żyjemy. Stawia prowokującą tezę, że — celem zadowolenia z siebie — potrafimy żyć w symbiozie ze światem zewnętrznym i, co więcej, nieść dobro — ale na własnych zasadach. Że dobrze poprawić sobie humor datkiem dla żebraka, a jeszcze lepiej przelewem na rzecz Lekarzy bez Granic. No bo co więcej możemy? Co może Lotte Bok, ekspertka od literatury Brechta, w kontekście zła wojennego i wspomagania ofiar, jak nie przytaczać parabole literackie i prosić studentów o zaangażowanie?

I tu, na poparcie swojej tezy, postanowiła Hjorth te sprzyjające warunki odmienić. Mocnym uderzeniem burzy bohaterce komfort samozadowolenia, koryguje perspektywę postrzegania własnej wrażliwości i zaangażowania. Sytuacja Lotte staje się argumentem na to, że postawa człowieka jest zależna od okoliczności, że łatwo o chwilę nieuwagi, a do swojego uporządkowanego świata wpuszczamy coś z zewnątrz — nieoczekiwanego i zaskakującego — co zmieni naszą świadomość. Ale czy wystarczy wtedy zmienić maskę? Autorka do końca powieści mnoży wątpliwości, a sam finał pozostawia niejednoznaczny.

Jakiś czas temu czytałam inną książkę Vigdis Hjorth, "Spadek". Poruszyła mnie ona treścią i stylem, wrażliwością autorki i precyzją przekazu. Kontrowersyjna powieść poruszyła także szeregi norweskich czytelników, burząc im obrazek wzorowego społeczeństwa w idealnym państwie. Bo utalentowana i bezkompromisowa Hjorth, opowiedziała "złą" historię rodzinną w szerokim...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Zuell_Zuell

z ostatnich 3 m-cy
Zuell_Zuell
2024-03-27 18:40:31
Zuell_Zuell oceniła książkę Spektakl na
7 / 10
2024-03-27 18:40:31
Zuell_Zuell oceniła książkę Spektakl na
7 / 10
Spektakl Kinga Wójcik
Cykl: Lena Rudnicka (tom 2)
Średnia ocena:
7.5 / 10
774 ocen
Zuell_Zuell
2024-03-27 18:31:59
Zuell_Zuell oceniła książkę Zrost na
6 / 10
2024-03-27 18:31:59
Zuell_Zuell oceniła książkę Zrost na
6 / 10
Zrost Robert Małecki
Cykl: Bernard Gross (tom 4)
Średnia ocena:
7.4 / 10
1061 ocen

ulubieni autorzy [18]

Konstanty Ildefons Gałczyński
Ocena książek:
7,5 / 10
111 książek
3 cykle
Pisze książki z:
238 fanów
Joanna Chmielewska
Ocena książek:
6,8 / 10
86 książek
8 cykli
2581 fanów
Krystyna Siesicka
Ocena książek:
6,6 / 10
54 książki
2 cykle
526 fanów

Ulubione

Andrzej Sapkowski Krew elfów Zobacz więcej
Michaił Bułhakow Mistrz i Małgorzata Zobacz więcej
Alan Alexander Milne Kubuś Puchatek Zobacz więcej
Paulo Coelho Alchemik Zobacz więcej
Antoine de Saint-Exupéry Mały Książę Zobacz więcej
Alan Alexander Milne Kubuś Puchatek Zobacz więcej
Albert Einstein - Zobacz więcej
Simon Beckett Chemia śmierci Zobacz więcej
Albert Einstein - Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Olga Rudnicka Granat poproszę! Zobacz więcej
Wojciech Kuczok Czarna Zobacz więcej
Wojciech Kuczok Gnój Zobacz więcej
Dorota Masłowska Kochanie, zabiłam nasze koty Zobacz więcej
Dorota Masłowska Kochanie, zabiłam nasze koty Zobacz więcej
Dorota Masłowska Kochanie, zabiłam nasze koty Zobacz więcej
Wojciech Kuczok Czarna Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
393
książki
Średnio w roku
przeczytane
9
książek
Opinie były
pomocne
28 859
razy
W sumie
wystawione
380
ocen ze średnią 8,0

Spędzone
na czytaniu
2 275
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
9
minut
W sumie
dodane
7
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]