-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel11
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-04-29
Słowem wstępu - film czy książka? Książka. Film obejrzałem najpierw i mnie niestety zawiódł pod wieloma względami. Dopiero w książce dostaje to na co liczyłem, czyli głębokie tło, opis społeczności indiańskiej, wytłumaczenie historii regionu i ówczesnego tak bardzo krzywdzącego ustawodawstwa amerykańskiego. Jest to reportaż i autor nie silił się przesadnie na utrzymanie intrygi i tajemnicy, ale mimo to książka trzyma w napięciu.
Naprawdę przedziwna jest ta historia Indian, którzy z ludu nigdzie niechcianego przypadkiem stają się właścicielami niezmierzonym bogactw. Biały człowiek nie był jednak w stanie pogodzić się z konsekwencjami swoich decyzji i zgotował rdzennym amerykanom okrutny los. Kolonizacja to był tylko początek, a Indianie do dzisiaj zmagają się z traumami i uprzedzeniami. W książce Katarzyny Wężyk o Kanadzie możemy poczytać jaką opieszałością wykazują się służby gdy dochodzi do przestępstw względem rdzennej ludności nawet współcześnie. Podejrzewam, że nie lepiej jest w Stanach.
Słowem wstępu - film czy książka? Książka. Film obejrzałem najpierw i mnie niestety zawiódł pod wieloma względami. Dopiero w książce dostaje to na co liczyłem, czyli głębokie tło, opis społeczności indiańskiej, wytłumaczenie historii regionu i ówczesnego tak bardzo krzywdzącego ustawodawstwa amerykańskiego. Jest to reportaż i autor nie silił się przesadnie na utrzymanie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-04
Nie oceniam, bo nie przebrnąłem. Niby jestem dojrzalszy niż gdy lata temu czytałem Ferdydurkę i Pornografię, ale tutaj styl zmógł mnie kompletnie i nie byłem w stanie kontynuować. Śmieszna sprawa, bo szukałem informacji, czy wielkie litery w co którymś słowie to umyślny zabieg, czy też przedziwny artefakt pliku ebookowego.
Z początku zapaliłem się do lektury, bo we wstępie sam autor wytłumaczył pokrótce sam siebie z tego dzieła, a ja przyklasnąłem woli przebicia polskiego patriotycznego balonika. W to mi graj, panie Gombrowicz! Po czym przyszła opowieść snuta przez potok słów, co jest dość osobliwym doznaniem. Być może audiobook byłby lepszym wyjściem, żeby tak słuchać tego poły-bełkotu na granicy uwagi. Nie wiem, dla mnie, w tym momencie życia, ten tekst jest niepotrzebnym wysiłkiem, a jako że nauczyłem się już porzucać książki, które sprawiają mi za dużo zachodu, oto ta niekompletna recenzja.
Nie oceniam, bo nie przebrnąłem. Niby jestem dojrzalszy niż gdy lata temu czytałem Ferdydurkę i Pornografię, ale tutaj styl zmógł mnie kompletnie i nie byłem w stanie kontynuować. Śmieszna sprawa, bo szukałem informacji, czy wielkie litery w co którymś słowie to umyślny zabieg, czy też przedziwny artefakt pliku ebookowego.
Z początku zapaliłem się do lektury, bo we wstępie...
2024-02-01
Świetna lektura. W przystępny sposób przeprowadza nas przez sposoby poszukiwań egzoplanet, a ponadto pozwala nam zagłębić się w pasjonujące rozważania nad istotą życia, jego szansą na powszechność w kosmosie. Wyraźnie czuć, że wszystkie te tematy żywo buzują w głowie autora, który dzieli się swoimi przemyśleniami, aż czytelnikowi udziela się jego pasja. Polecam zresztą fanpage "Węglowy Szowinista", każdemu komu mało i chce pobyć z autorem i jego myślami nieco dłużej :)
Jedyny minus, który mógłbym wskazać, to że książka jest dość wąsko dystrybuowana, co zawęża grupę odbiorców, a szkoda, bo zasługuje na szersze uznanie.
Myślę też, że to już czas na wydanie rozszerzone. W końcu rozwój astronomii postępuje, nawet Webb już uciął docinki i poleciał :)
Świetna lektura. W przystępny sposób przeprowadza nas przez sposoby poszukiwań egzoplanet, a ponadto pozwala nam zagłębić się w pasjonujące rozważania nad istotą życia, jego szansą na powszechność w kosmosie. Wyraźnie czuć, że wszystkie te tematy żywo buzują w głowie autora, który dzieli się swoimi przemyśleniami, aż czytelnikowi udziela się jego pasja. Polecam zresztą...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-24
Z początku odrzucił mnie utracjusz Szczepan na Spitzbergenie, piszący o sobie z ezgaltacją. Trochę niezręcznie się czułem czytając jego myśli o rodzinie, szczególnie jeśli prawdziwe lub nawet jeśli całkowicie zmyślone.
Książka zyskuje jednak z każdym momentem, gdy poznajemy Konrada. Jego losy są arcyciekawe, a ponadto dobrze napisane. Bo pan Szczepan (ten prawdziwy nie jego alter ego) potrafi pisać do diaska. No i widać, że sprawia mu radość wcielenie się pierwszoosobowe w fikcyjną postać, kreowanie jego języka itd. Brzmi to świetnie i naturalnie. Nawet ta śląska gwara, która memu uchu niezbyt jest miła.
Polecam lekturę, szczególnie fanom klimatu "Terroru' Simmonsa.
Z początku odrzucił mnie utracjusz Szczepan na Spitzbergenie, piszący o sobie z ezgaltacją. Trochę niezręcznie się czułem czytając jego myśli o rodzinie, szczególnie jeśli prawdziwe lub nawet jeśli całkowicie zmyślone.
Książka zyskuje jednak z każdym momentem, gdy poznajemy Konrada. Jego losy są arcyciekawe, a ponadto dobrze napisane. Bo pan Szczepan (ten prawdziwy nie...
2024-01-08
Nie twierdzę, że jest to książka zbędna. Niektórym naprawdę może się przydać i otworzyć oczy. Ba, ja też wyniosłem z niej kilka przydatnych informacji i taktyk. Większość była dla mnie oczywista, więc może nie jestem odbiorcą tego... podręcznika. Obiektywnie mogę jednak stwierdzić, że książka ma trochę dziwną strukturę, sprawia wrażenie poszatkowania treści. Nie raz zdawało mi się, że temat został muśnięty, a nie wyczerpany. Dodatkowo odrzucały mnie anegdotyczne przykłady z życia autorki.
Nie twierdzę, że jest to książka zbędna. Niektórym naprawdę może się przydać i otworzyć oczy. Ba, ja też wyniosłem z niej kilka przydatnych informacji i taktyk. Większość była dla mnie oczywista, więc może nie jestem odbiorcą tego... podręcznika. Obiektywnie mogę jednak stwierdzić, że książka ma trochę dziwną strukturę, sprawia wrażenie poszatkowania treści. Nie raz zdawało...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-02
Porządna, zręcznie napisana, pigułeczka podręcznej wiedzy o Kanadzie. Jeżeli chcecie rozszerzyć sobie wiedzę ponad stereotyp o miłych Kanadyjczykach (oraz go potwierdzić), to jak najbardziej polecam, euforii jednak nie ma.
Porządna, zręcznie napisana, pigułeczka podręcznej wiedzy o Kanadzie. Jeżeli chcecie rozszerzyć sobie wiedzę ponad stereotyp o miłych Kanadyjczykach (oraz go potwierdzić), to jak najbardziej polecam, euforii jednak nie ma.
Pokaż mimo to2023-08-16
Wymęczyłem się z dwóch powodów. Po pierwsze, pana Bartosiaka, chyba jednak mimo wszystko lepiej słuchać niż czytać. Jego specyficzny żargon na kartach książki staje się nużący. Na to nakłada się drugi powód. Książka jest, moim zdaniem, za długa i wielokrotnie krąży wokół tych samych tematów i konstatacji. Są w niej spostrzeżenia ciekawe, są też takie niezwykle istotne, którym mogę przyklasnąć z całych sił, ale toną one w powtarzalnej narracji.
Wymęczyłem się z dwóch powodów. Po pierwsze, pana Bartosiaka, chyba jednak mimo wszystko lepiej słuchać niż czytać. Jego specyficzny żargon na kartach książki staje się nużący. Na to nakłada się drugi powód. Książka jest, moim zdaniem, za długa i wielokrotnie krąży wokół tych samych tematów i konstatacji. Są w niej spostrzeżenia ciekawe, są też takie niezwykle istotne,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-02-06
Ustalmy, ten temat to samograj. Historia rodu Beksińskich jest fascynująca. Trudno powiedzieć, czy Zdzisław, Zosia i Tomek byli rodziną ekstraordynaryjną, czy może wręcz przeciwnie, na wskroś normalną, jakich wiele, każda ze swoimi odchyłami, ot ta jedynie w męskiej części miała tendencję do rejestrowania wszystkiego w takiej czy innej formie. To daje unikalny i niezwykle bogaty, pełny portret charakterologiczny. W trakcie książki możemy dogłębnie poznać, zrozumieć i przywiązać się do bohaterów.
Pani Grzebałkowska bardzo sprawnie i rzetelnie skonstruowała ten dokument. Czyta się go świetnie, a skakanie po losach dwóch głównych bohaterów przyjmujemy całkowicie naturalnie, bez zgrzytów.
Teraz z perspektywy książki szczególnie widzę, jak postać Tomka została szczególnie przerysowana. Trochę szkoda.
Ustalmy, ten temat to samograj. Historia rodu Beksińskich jest fascynująca. Trudno powiedzieć, czy Zdzisław, Zosia i Tomek byli rodziną ekstraordynaryjną, czy może wręcz przeciwnie, na wskroś normalną, jakich wiele, każda ze swoimi odchyłami, ot ta jedynie w męskiej części miała tendencję do rejestrowania wszystkiego w takiej czy innej formie. To daje unikalny i niezwykle...
więcej mniej Pokaż mimo to
UPDATE: Z ciekawości, po końcowym słowach książki zerknąłem na jakich faktach opierała się książka. Trochę zepsuło mi magię prozy ile szczegółów się pokrywa. Nawet ostatnie słowa Dagmary.
Kolejna książka tegoż autora. W pewien sposób można odczuć, że to "wczesny Orbitowski", być może to kształtujący się język, a może moje autosugestia. Niemniej czytało mi się dobrze, aczkolwiek pobrzmiewały mi echa Psychopomp Agaty Rae (która powstała później, żeby nie było).
Książka jest naprawdę ciekawym studium narodzin seryjnego zabójcy, którego ciąg jest przerwany zupełnie przypadkiem praktycznie w zarodku. Sceny zabójstw bywają drastyczne w swojej bezsensowności, ale i dlatego, że mamy okazje poznać mniej lub bardziej ofiary. Koniec końców Jędrek zdaje się wychodzić zwycięsko z całej historii. W części przynajmniej zaspokoił swe rządze, a tajemnica ujawniła się sama przynosząc mu, jak się domyślam, ulgę bowiem mógł w końcu przestać przywdziewać maskę normalnego człowieka. Najbardziej szokujące jest to jak Jędrek zdewastował swoje otoczenie. Rodziny ofiar, rodzice, kolega Krzysiek, który nie może się uwolnić od wpływu Jędrka, który ukształtował go swoim stylem bycia i przypieczętował morderstwami. Drugim mordercą w powieści jest alkohol, który niszczy człowieka, postać ojca i jego rodzinę. Być może te obrazki rozpadającej się rodziny Krzyśka były dla mnie najstraszniejsze, szczególnie że nawet w dorosłym życiu okazał się spętany ojcem.
UPDATE: Z ciekawości, po końcowym słowach książki zerknąłem na jakich faktach opierała się książka. Trochę zepsuło mi magię prozy ile szczegółów się pokrywa. Nawet ostatnie słowa Dagmary.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKolejna książka tegoż autora. W pewien sposób można odczuć, że to "wczesny Orbitowski", być może to kształtujący się język, a może moje autosugestia. Niemniej czytało mi się dobrze,...