-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel11
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-02-04
2022-10-25
Szalenie ciekawa i przerażająca jednocześnie. Bezpośredni, zawadiacki język Grzesiuka oddaje pewną autentyczność życia w obozie. Na pewno pokazuje jego inną odsłonę niż pozostałe pamiętniki.
Kilka razy w trakcie lektury przyszło mi na myśl "ejże, to już było". Rzeczywiście książka wydaje się momentami za długa, bo niektóre obozowe perypetie są bardzo podobne. Pamiętam, że momentalnie, gdy pomyślałem w ten sposób, podczas lektury zrobiło mi się głupio, że oceniam te podobne tragedie w różnych odcieniach jako takie same. Pomyślałem, że może się już znieczuliłem i uodporniłem.
Inna kwestią jest redakcja książki, która mogła być lepsza. Wydanie uzupełnione wcale nie pomogło i dodało jeszcze więcej zduplikowanych treści, często zbytecznych.
Szalenie ciekawa i przerażająca jednocześnie. Bezpośredni, zawadiacki język Grzesiuka oddaje pewną autentyczność życia w obozie. Na pewno pokazuje jego inną odsłonę niż pozostałe pamiętniki.
Kilka razy w trakcie lektury przyszło mi na myśl "ejże, to już było". Rzeczywiście książka wydaje się momentami za długa, bo niektóre obozowe perypetie są bardzo podobne. Pamiętam, że...
2020-08-23
Umówmy się, oceniam w skali lemowej tj. porównując do innych jego dzieł. A tego Lema to mi się wyjątkowo ciężko czytało. Już sama forma zwierzeń egzocentrycznego naukowca, mistrza dygresji i wynurzeń zmęczyła mnie i wyrzuła. Oczywiście było kilka ciekawych idei futurologicznych oraz filozoficznych jak to u Lema, ale wyłuskawszy je to niewiele by tego wyszło. Zresztą, mam wrażenie że niektóre pomysły były już wtórne względem innych książek autora (tutaj być może pojawiły się po raz pierwszy, nie wiem).
Sam koncept oraz cała konkluzja całej historii są bardzo ciekawe. Liczyłem na może trochę więcej akcji, oczywiście, znowu, na miarę Lema. Dostałem zaś książkę naukowca o naukowcach, o metodologiach, rozprawach, dysputach, po prostu najprawdziwsze SCIENCE fiction :)
Spróbuję jeszcze Fiasko przeczytać. Zdaje się, że tam też podjęty jest podobny temat komunikacji.
Umówmy się, oceniam w skali lemowej tj. porównując do innych jego dzieł. A tego Lema to mi się wyjątkowo ciężko czytało. Już sama forma zwierzeń egzocentrycznego naukowca, mistrza dygresji i wynurzeń zmęczyła mnie i wyrzuła. Oczywiście było kilka ciekawych idei futurologicznych oraz filozoficznych jak to u Lema, ale wyłuskawszy je to niewiele by tego wyszło. Zresztą, mam...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-03-10
Zabawna rzecz, z początku potraktowałem tytułową kolej dosłownie, nawet googlałem nie wierząc, że coś takiego mogło istnieć. O, głupi ja. Ten symboliczny zabieg chyba nie przypadł mi do gustu. Wolałbym autentyczny opis siatki abolicjentów i ich sposobów szmuglowania uciekinierów.
Ponure refleksje nachodzą po tej lekturze. Jak człowiek człowiekowi mógł zgotować taki los, to jest naprawdę niepojęte. Jedyne pocieszenie w tym, że, my ludzie, chyba idziemy do przodu, nabieramy rozumu w tych naszych prymitywnych głowach i sumarycznie jakby trochę mniej uprzedzeń na świecie, ale może jestem naiwny.
Sama powieść jako powieść, mam wrażenie, jest trochę nierówna. Momentami zwalnia, trochę nudzi powtarzanym schematem ucieczka > pozorny spokój > tragedia > kolejna ucieczka, a sama końcówka pozostawiła mnie z nieokreślonym niedosytem.
Zabawna rzecz, z początku potraktowałem tytułową kolej dosłownie, nawet googlałem nie wierząc, że coś takiego mogło istnieć. O, głupi ja. Ten symboliczny zabieg chyba nie przypadł mi do gustu. Wolałbym autentyczny opis siatki abolicjentów i ich sposobów szmuglowania uciekinierów.
Ponure refleksje nachodzą po tej lekturze. Jak człowiek człowiekowi mógł zgotować taki los,...
2020-02-18
Mam wrażenie, że o wszystkim w tej książce już gdzieś czytałem, ale w myśl zasady mówiącej, że lubimy znane nam piosenki, było mi bardzo przyjemnie podczas lektury. Szczególnie, że Harari ma talent do budowania ciekawej optyki, więc z przyjemnością wyławiałem co ciekawsze myśli i spostrzeżenia. Jak naprzykład to, że to nie my udomowiliśmy zboża, lecz to one nas przystosowały do swoich własnych celów (a właściwie jednego uniwersalnego - szerzenia gatunku). Niby jesteśmy beneficjentami, bo skok agrarny wrzucił nas na tory rozwoju cywilizacji, ale jednocześnie słono nas to kosztowało i być może do dzisiaj tę traumę przepracowujemy.
Pomimo garści podanych dat, nie nazwałbym tego ciężką literaturą, wręcz przeciwnie - bardzo przystępna, popularnonaukowa treść.
Na półkach empiku widziałem jeszcze drugą książkę tegoż autora, zdaje się, że o przyszłości naszego gatunku (czyli to co w Sapiensie tylko napomknął), ale chyba sobie podaruję, na razie wystarczyła mi "Ludzkość poprawiona".
Mam wrażenie, że o wszystkim w tej książce już gdzieś czytałem, ale w myśl zasady mówiącej, że lubimy znane nam piosenki, było mi bardzo przyjemnie podczas lektury. Szczególnie, że Harari ma talent do budowania ciekawej optyki, więc z przyjemnością wyławiałem co ciekawsze myśli i spostrzeżenia. Jak naprzykład to, że to nie my udomowiliśmy zboża, lecz to one nas...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nie oceniam, bo nie przebrnąłem. Niby jestem dojrzalszy niż gdy lata temu czytałem Ferdydurkę i Pornografię, ale tutaj styl zmógł mnie kompletnie i nie byłem w stanie kontynuować. Śmieszna sprawa, bo szukałem informacji, czy wielkie litery w co którymś słowie to umyślny zabieg, czy też przedziwny artefakt pliku ebookowego.
Z początku zapaliłem się do lektury, bo we wstępie sam autor wytłumaczył pokrótce sam siebie z tego dzieła, a ja przyklasnąłem woli przebicia polskiego patriotycznego balonika. W to mi graj, panie Gombrowicz! Po czym przyszła opowieść snuta przez potok słów, co jest dość osobliwym doznaniem. Być może audiobook byłby lepszym wyjściem, żeby tak słuchać tego poły-bełkotu na granicy uwagi. Nie wiem, dla mnie, w tym momencie życia, ten tekst jest niepotrzebnym wysiłkiem, a jako że nauczyłem się już porzucać książki, które sprawiają mi za dużo zachodu, oto ta niekompletna recenzja.
Nie oceniam, bo nie przebrnąłem. Niby jestem dojrzalszy niż gdy lata temu czytałem Ferdydurkę i Pornografię, ale tutaj styl zmógł mnie kompletnie i nie byłem w stanie kontynuować. Śmieszna sprawa, bo szukałem informacji, czy wielkie litery w co którymś słowie to umyślny zabieg, czy też przedziwny artefakt pliku ebookowego.
więcej Pokaż mimo toZ początku zapaliłem się do lektury, bo we wstępie...