-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński4
Biblioteczka
2020-08-04
2024
2024-03-01
2024-02-04
2023-12-30
Przyjemna, świąteczna powieść z nieschematyczną fabułą. Autorce udało się wymyślić coś nowego. To historia naszych czasów - bogaci ludzie wynajmują osobę do świątecznego udekorowania domu, by pochwalić się tym na Instagramie. Socha trafnie opisuje życie myślę, że wielu influencerów - to rodziny, które spędzają ze sobą mało czasu, niewiele rozmawiają, są oderwane od rzeczywistości i często również samotne i nieszczęśliwe. Kreują swój świat w social mediach, a tak naprawdę ustawiają wiele scen pod perfekcyjne ujęcia, które zdobędą lajki i dadzą rozgłos. W cieniu tego wszystkiego nieszczęśliwe małżeństwa czy też dzieci, których nikt nie słucha. Z drugiej strony Julka, studentka, która zarabia na przystrajaniu choinek i domów. Pieniądze będą tym bardziej potrzebne, że na horyzoncie pojawia się konieczność operacji ukochanego dziadka dziewczyny. Jest on cudowną postacią i to miłe, że autorka ukazała tę nietypową relację i głęboką więź. Do tego oboje, zarówno Julka, jak i pan Antoni zaczynają angażować się w problemy rodzin, których zlecenia przyjęła. Nie jestem pewna, czy to realistyczne, zwłaszcza że było tego trochę dużo. Cała książka kończy się happy endem i wyjaśnieniem wszystkich wątków. Początkowo czytałam ze średnim zainteresowaniem, jednak ostatecznie to całkiem przyjemna pozycja na święta.
Przyjemna, świąteczna powieść z nieschematyczną fabułą. Autorce udało się wymyślić coś nowego. To historia naszych czasów - bogaci ludzie wynajmują osobę do świątecznego udekorowania domu, by pochwalić się tym na Instagramie. Socha trafnie opisuje życie myślę, że wielu influencerów - to rodziny, które spędzają ze sobą mało czasu, niewiele rozmawiają, są oderwane od...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-07
2023-11-10
Przeżyłam jeden z większych książkowych "zawałów" w pewnym momencie - autorze, jak tak można?!
Ale otrząsnąwszy się z emocji, trzeba przyznać, że jest to pozycja średnia. Z pewnością czytało mi się ją płynniej i z większym zaciekawieniem niż poprzedni tom, bo akcja jest. Tylko że przez pędzące w drugiej części książki wydarzenia dotyczące głównego bohatera umyka gdzieś cała historia kryminalna. Sam pomysł na początku wydawał się niezły, jednak wychodzące później na jaw fakty i rozwiązanie są dla mnie mocno naciągane. Właściwie w tej sprawie nie dzieje się wiele i można by to streścić w trzech zdaniach, więc może dlatego skupiamy się na losach Seweryna. Dostajemy momenty nastawione na wyciskanie łez. I chociaż wiem, że wszystko skończy się dobrze, bo z książek Mroza już ja znam takiego jednego (albo raczej niejednego), co to zabili go i uciekł, to jednak moment niepokoju jest. Wszystko to jednak doprowadza nasze postaci do oczekiwanego rozwiązania wątku prywatnego. Chociaż dla samych zainteresowanych jeszcze nie wszystko się wyjaśnia, o nie. Furtka na zajęcie się tymi kwestiami jest nadal otwarta na kolejne tomy.
Autor lubi wrzucać do swoich powieści bohaterów z innych serii, ale jako że czytałam tylko te z Chyłką (nie do najnowszej), niecałą z Edlingiem i jeden tom z Forstem, trochę się gubiłam bez nieco szerszego wprowadzenia osób z Mrozowersum.
Irytującym pomysłem było nagłe wymyślenie związku Seweryna z Rajszą, który musiał się zacząć między tomami. Jest to postać tak irytująca, wulgarna, antypatyczna i niepasująca, że masakra. Wiem, że taką ma mieć rolę, ale wsadzenie jej Zaorskiemu w ramiona jest po prostu nierealne. Kilka innych rozwiązań fabularnych również pozostawia wiele do życzenia. Od jakiegoś czasu autorowi z logiką nie zawsze po drodze. Chociażby zostawienie pacjenta z wirusem w bardzo ciężkim stanie samemu sobie na oddziale, do tego na początku jeszcze z innym pacjentem pod opieką, a potem odizolowanie takiego gościa na kilka dni od kontaktów z rodziną i kimkolwiek z zewnątrz to hit.
Mimo pozytywnych uczuć dla tej serii i bohaterów oraz wielu emocji podczas czytania, nie mogę postawić wyższej oceny, a może i ta jest na wyrost.
Przeżyłam jeden z większych książkowych "zawałów" w pewnym momencie - autorze, jak tak można?!
Ale otrząsnąwszy się z emocji, trzeba przyznać, że jest to pozycja średnia. Z pewnością czytało mi się ją płynniej i z większym zaciekawieniem niż poprzedni tom, bo akcja jest. Tylko że przez pędzące w drugiej części książki wydarzenia dotyczące głównego bohatera umyka gdzieś cała...
2023-11-03
Można powiedzieć, że wyrwała mnie ta książka z kryzysu czytelniczego, a może po prostu przytrafiła mi się, kiedy miałam czas na czytanie ze spokojem. W każdym razie pochłonęłam ją bardzo szybko. Chyba czytało mi się ją najpłynniej spośród dotychczasowych części tej serii, bo pierwszą byłam zaintrygowana, ale jeszcze trochę zaskoczona prowadzeniem fabuły, druga historia nieco mniej przypadła mi do gustu, a w tej wiedziałam już, czego się spodziewać i naprawdę z przyjemnością spotkałam się znów z Konradem Kroonem (chyba od mojej słabości do książkowych prokuratorów się nie uwolnię). Z przyjemnością, chociaż tematyka tego tomu jest ciężka i okrutna. Myślę, że autor przedstawił ją realistycznie, z nie za dużą i nie za małą dokładnością opisów. W tej części wreszcie nieźle odnajdywałam się w mnogości postaci i prowadzeniu akcji. Obawiałam się, że znów będzie trochę jakiegoś takiego odklejenia, charakterystycznego dla pokręconych historii postaci tego cyklu, ale wątek nieco sekciarskiego zespołu muzycznego szybko się rozmył. Można powiedzieć, że pozostały konkrety, a do tego trochę z prywaty Kroona, ale tylko trochę. Powrót do początków związku z Zuzą w momencie już po rozstaniu pozwala czytelnikowi razem z Konradem zamknąć ten rozdział i ruszyć dalej.
Czekam na czwarty tom i już żałuję, że będzie ostatni.
Można powiedzieć, że wyrwała mnie ta książka z kryzysu czytelniczego, a może po prostu przytrafiła mi się, kiedy miałam czas na czytanie ze spokojem. W każdym razie pochłonęłam ją bardzo szybko. Chyba czytało mi się ją najpłynniej spośród dotychczasowych części tej serii, bo pierwszą byłam zaintrygowana, ale jeszcze trochę zaskoczona prowadzeniem fabuły, druga historia...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-10
Na tę książkę trafiłam przypadkowo.
Jestem WWO. Za mną lektura jednej pozycji na ten temat, autorstwa Elaine Aron, która niejako spopularyzowała termin "osoby wysoko wrażliwe". Z pewnością wpływ na mój odbiór i ocenę ma to, z jak wieloma zdaniami mogłam się zgodzić. W licznych fragmentach odnalazłam siebie, swoje doświadczenia, obawy i zachowania. Autorki poruszają kilka tematów związanych z relacjami, jakie tworzą osoby wysoko wrażliwe - dotyczyły one relacji przyjacielskich, romantycznych, rodzinnych oraz zawodowych. Wszystkie czytało się naprawdę dobrze. To wartościowa pozycja na jeden wieczór.
Na tę książkę trafiłam przypadkowo.
Jestem WWO. Za mną lektura jednej pozycji na ten temat, autorstwa Elaine Aron, która niejako spopularyzowała termin "osoby wysoko wrażliwe". Z pewnością wpływ na mój odbiór i ocenę ma to, z jak wieloma zdaniami mogłam się zgodzić. W licznych fragmentach odnalazłam siebie, swoje doświadczenia, obawy i zachowania. Autorki poruszają kilka...
2023-08-01
Zbiory opowiadań mają to do siebie, że są zwykle dość nierówne. Można jednak dzięki nim zapoznać się z nieznanymi dotychczas autorami i dostać próbkę ich stylu, chociaż nie zawsze odzwierciedla to jakość ich samodzielnych powieści.
Przed przystąpieniem do czytania opowieści z Chałup miałam wcześniej styczność z książkami Marty Matyszczak, Marka Stelara i Alka Rogozińskiego. I właśnie opowiadania tych autorów podobały mi się najbardziej. Mistrzowie komedii kryminalnych - jak zwykle w swoim stylu. Dodatkowym plusem historii opowiedzianej przez Alka była ciekawa, prawdziwa miejscowa legenda. Natomiast Marek Stelar zaprezentował się z nieco lżejszej niż w swoich kryminałach strony i przyjemnie czytało się jego część.
Z opowiadań bardziej obyczajowych spodobała mi się część Doroty Milli. Choć przewidywalna, to ciepła i urocza.
Pierwsze opowiadanie, Joanny Tekieli, było dla mnie strasznie absurdalne i z trudem doczytałam je do końca.
U Katarzyny Janus wiało nudą i chociaż autorka na końcu sama czarno na białym podaje morał (serio? XD), to ja tego morału w tej historii nie widziałam. Może i fajnie przedstawiła Grażynkę, ale cały czas zastanawiałam się, o czym to miało być.
Opowiadanie Renaty Kosin też tak nie do końca rozgryzłam. Pomysł na powrót do przeszłości i spotkanie z dawną ukochaną może i zrozumiały, ale przeprowadzenie tego wątku było dla mnie jakieś dziwne.
Zbiory opowiadań mają to do siebie, że są zwykle dość nierówne. Można jednak dzięki nim zapoznać się z nieznanymi dotychczas autorami i dostać próbkę ich stylu, chociaż nie zawsze odzwierciedla to jakość ich samodzielnych powieści.
Przed przystąpieniem do czytania opowieści z Chałup miałam wcześniej styczność z książkami Marty Matyszczak, Marka Stelara i Alka Rogozińskiego....
2023-07-16
Gdy przypominam sobie moje wrażenia związane z czytaniem pierwszego tomu z Konradem Kroonem, wiem, że byłam zachwycona i można by rzec - podjarana faktem, że mogę czytać kryminał autorstwa prawdziwego prokuratora. Była to książka trochę inna niż wszystkie. Tak samo było w przypadku drugiej części, nie było tu typowego motywu czy też konstrukcji znanej z wielu polskich kryminałów. Tematem przewodnim nie jest morderstwo, a podejrzany wypadek samochodowy. Co prawda na końcu dowiadujemy się, jak to naprawdę z nim było, ale jako czytelnicy nie mamy za bardzo możliwości trafienia sprawcy (obstawiania już tak, bo przez wszystkie retrospekcje w książce przewija się wiele postaci, które mogłyby mieć motyw, by pomóc spowodować ten wypadek). Obserwujemy działania śledczych, ale i dowiadujemy się wielu rzeczy z tych licznych retrospekcji. Dodatkowo książka ma niejako dwa wątki - sam wątek wypadku oraz wątek Prophety (moim zdaniem trochę nadmiernie napompowany, a poza tym długo zastanawiałam się, jakie miał znaczenie dla tamtej sprawy kryminalnej). Przez to w książce przewija się mnóstwo postaci, między którymi istnieją różne powiązania. W poprzednim tomie mieliśmy głównie grupę młodych, imprezujących ludzi, zaś tutaj czytamy także o biznesmenach, politykach, gangsterach, ale i influenserce. Jeśli chodzi natomiast o śledczych, pierwszoplanowym bohaterem jest oczywiście Kroon, w którego życiu sporo się dzieje, nie zawsze dobrze, chwilami wydaje się naprawdę zagubiony, tak że robiło mi się go trochę żal, bo lubię tę postać. Oprócz niego pojawia się, choć dopiero pod koniec, znana z pierwszego tomu mecenas Radke oraz nowa i dość ciekawa bohaterka, młoda policjantka Maja Gan.
Oprócz zaciekawienia na początku i nieco większych emocji pod koniec, w środku powieści towarzyszyło mi trochę znudzenia. Retrospekcje ukazujące wydarzenia z życia bohaterów związanych z ofiarą wypadku nie zawsze były porywające, za to sceny z udziałem Prophety były mocno oderwane. Kilka nierealnych momentów było również z udziałem Kroona, co nie do końca przypadło mi do gustu.
Jestem ciekawa, co wydarzy się w kolejnym tomie, po który na pewno sięgnę.
Gdy przypominam sobie moje wrażenia związane z czytaniem pierwszego tomu z Konradem Kroonem, wiem, że byłam zachwycona i można by rzec - podjarana faktem, że mogę czytać kryminał autorstwa prawdziwego prokuratora. Była to książka trochę inna niż wszystkie. Tak samo było w przypadku drugiej części, nie było tu typowego motywu czy też konstrukcji znanej z wielu polskich...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-07-06
W trzecim tomie serii z Oskarem Kordą wreszcie jest go więcej, na to czekałam, bo mam słabość do tego bohatera. Tym razem cała kryminalna historia mocno się z nim łączy, a właściwie z jego przeszłością. Od początku między obydwoma planami czasowymi widać połączenie. Stosunkowo szybko można zacząć obstawiać sprawcę, ale na szczęście oczywisty trop okazuje się mylny i w ustaleniu prawdziwego mordercy ponownie ma znaczący udział praca ekolożki sądowej, Janiny Hinc. Korda szybko włącza ją do śledztwa, z czego ona zaś nie ukrywa zadowolenia. Robi nam się intrygujący trójkąt głównych postaci, bo przecież z Oskarem jest Alicja... Zaczyna się robić gorąco i coś musi się zepsuć, bo byłoby za dobrze ;) Na koniec jednak autorka zostawia otwarte zakończenie w tym prywatnym wątku, więc jestem ciekawa, czy będzie kolejny tom tej serii, bo chyba nigdzie jednoznacznie nie padło, czy ten miał być ostatni. Mam apetyt na więcej i wrażenie, że tkwi tu niewykorzystany potencjał Kordy, ale z drugiej strony obawiam się pewnej wtórności w pomysłach Sobczak. W tej serii elementem wspólnym miały być niejako aplikacje i przestrzeń internetowa (choć w tym tomie nie miało to aż takiego znaczenia), ale tak jak w większości powieści autorki, przewija się dużo erotyzmu. Kiedy czytałam tutaj o Lust Supper, miałam mocne skojarzenia z wątkiem swingersów z "Bieli" poprzedniej serii, o ile dobrze to pamiętam. Czekam na coś nowego, może wyrwanie się poza schemat nawiązań do przeszłości. Pomysłów na wykorzystanie ekologii sądowej też może brakować albo raczej nierealne stanie się wciskanie wszędzie tej nietypowej specjalności.
W trzecim tomie serii z Oskarem Kordą wreszcie jest go więcej, na to czekałam, bo mam słabość do tego bohatera. Tym razem cała kryminalna historia mocno się z nim łączy, a właściwie z jego przeszłością. Od początku między obydwoma planami czasowymi widać połączenie. Stosunkowo szybko można zacząć obstawiać sprawcę, ale na szczęście oczywisty trop okazuje się mylny i w...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-20
Jestem skołowana po lekturze tej książki. Kupiłam ją na promocji bez większego zastanowienia, a potem spojrzałam na opinie i niską średnią ocen tutaj. W końcu jednak zabrakło mi pozycji z biblioteki i sięgnęłam po tę powieść. Kiedy przebrnęłam przez początek i dalej jakoś się czytało, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego książka zebrała aż tak słabe noty, przecież intryga jest całkiem niezła i na pewno ma jakieś interesujące wyjaśnienie. Nie była to lektura nieodkładalna, ale jednak chciałam się dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. Jednak zakończenie mi tego nie dało. Przydałoby mi się jakieś opracowanie, jak szkolnej lektury, co autor miał na myśli. Chciał dać otwarte i intrygujące zakończenie, ale jest ono mocno nierzeczywiste. Nic tu się jednak nie spina, nie wyjaśnia, plany czasowe i postaci się rozjeżdżają.
Jestem skołowana po lekturze tej książki. Kupiłam ją na promocji bez większego zastanowienia, a potem spojrzałam na opinie i niską średnią ocen tutaj. W końcu jednak zabrakło mi pozycji z biblioteki i sięgnęłam po tę powieść. Kiedy przebrnęłam przez początek i dalej jakoś się czytało, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego książka zebrała aż tak słabe noty, przecież intryga...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-10
2023-01-08
Przyjemna, choć przewidywalna powieść z dobrze znanym wątkiem udawanego związku. Czyta się jednak nieźle i płynnie. Osadzenie wydarzeń w realiach akademickich zrobione dobrze (i to ciekawy wybór, zwłaszcza skupienie się na pracy naukowej, a nie na samych relacjach między studentami), bo jak sama napisała autorka, są jej bliskie. Samo zawiązanie akcji trochę głupiutkie, naciągane i nierealne.
Co mnie mile zaskoczyło, to że wyjątkowo długa i obrazowa scena erotyczna została nie najgorzej napisana, a tłumaczowi udało się jej nie zepsuć (jak wiemy, po polsku to nie zawsze takie łatwe użyć odpowiednich słów, by nie przesadzić ani w stronę zbyt medycznego, ani wulgarnego języka).
Przyjemna, choć przewidywalna powieść z dobrze znanym wątkiem udawanego związku. Czyta się jednak nieźle i płynnie. Osadzenie wydarzeń w realiach akademickich zrobione dobrze (i to ciekawy wybór, zwłaszcza skupienie się na pracy naukowej, a nie na samych relacjach między studentami), bo jak sama napisała autorka, są jej bliskie. Samo zawiązanie akcji trochę głupiutkie,...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-12-27
Pamiętam, jak zachwycałam się pierwszym tomem o tytule "Uwierz w Mikołaja". W związku z tym wobec "Telefonu od Mikołaja" miałam spore oczekiwania. Właściwie dostałam to, czego się spodziewałam - historie kilku rodzin, których życie śledzimy przez parę przedświątecznych dni, a ich losy splatają się w wigilijny wieczór. Wracamy także do wesołego domu seniora i niektórych bohaterów z poprzedniej części, jednak to nowe wątki wydają mi się bardziej rozwinięte i interesujące. Choć z tym rozwinięciem to bym nie przesadzała. Jest to krótka książka i czyta się ją bardzo szybko. Właściwie wszystkie przeplatające się wątki są ledwie liźnięte, jak to bywa w świątecznych filmach typu "Listy do M.". Wiadomo, czas ekranowy jest dosyć ograniczony, jednak w książkach można by te historie nieco wydłużyć. Ostatnio mam wrażenie, że nowe powieści Magdaleny Witkiewicz nie są tak dopracowane, jak kiedyś. Niewątpliwie praca we własnym wydawnictwie bardzo autorkę pochłania, jej osobiste książki powstają w krótkim czasie, bo dedlajn. Nadal mają nieodparty urok, a także humor sytuacyjny, ale czasem czegoś brakuje i całość wydaje się płaska i trochę po łebkach. W każdym razie "Telefon od Mikołaja" czyta się przyjemnie w wolnych chwilach przy choince. Co prawda ostatecznie Mikołaj nie dzwoni, a myślałam, że jednak Wincentyna doczeka się telefonu od dawnego ukochanego. Inne tajemnice i zwroty akcji są dosyć przewidywalne i szybko wyjaśniane. Mimo tego można się przy tej książce całkiem dobrze bawić i czasem nawet zaśmiać.
Pamiętam, jak zachwycałam się pierwszym tomem o tytule "Uwierz w Mikołaja". W związku z tym wobec "Telefonu od Mikołaja" miałam spore oczekiwania. Właściwie dostałam to, czego się spodziewałam - historie kilku rodzin, których życie śledzimy przez parę przedświątecznych dni, a ich losy splatają się w wigilijny wieczór. Wracamy także do wesołego domu seniora i niektórych...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-12-22
Kiedy mignęła mi gdzieś informacja o premierze tej książki, wiedziałam, że muszę ją mieć. Ja ostatnio rzadko kupuję w ciemno, obawiam się debiutów, wolę poczekać na opinie, spróbować najpierw w bibliotece... No ale kryminał napisany przez czynnego prokuratora (wreszcie będzie naprawdę blisko rzeczywistości!), o prokuratorze (mam niewytłumaczalną słabość do książkowych przedstawicieli tego zawodu), do tego z akcją dziejącą się w Trójmieście, a głównie w pięknym Gdańsku, który niedawno odwiedziłam... Obym się tylko nie zawiodła.
Zaczęłam, wciągnęłam się. Aura tajemniczości, imprezujący dwudziestolatkowie, niepowtarzalny klimat miasta... czułam, jakbym obserwowała ich poczynania z bliskiej odległości. I dla odmiany prokurator Kroon, taki prawdziwy, namacalny, interesujący. Nie było innej opcji, zaczął mi się kojarzyć z uwielbianym Szackim. Było naprawdę dobrze. Częste zmiany perspektywy, retrospekcje, dużo się działo, akcja gnała, coraz więcej tajemnic i zagadek.
Potem było trochę nierówno, raz więcej Konrada (o tak, w to mi graj), raz więcej porąbanych dwudziestolatków, na chwilę więcej "czasu antenowego" dostaje pani mecenas Radke, by potem praktycznie zniknąć. Parę scen pod koniec się powtarza, ale teraz czytelnik wie już, o co chodzi. Wszystko trochę zaczyna się dłużyć, opisy poczynań młodzieży były naprawdę liczne. Więcej śledztwa albo nawet życia Kroona poproszę następnym razem.
No ale docieram do końca. I co, to już? Trochę rozczarowanko. Nie wiem, czego się spodziewałam, ale zakończenie wydało mi się koszmarnie nijakie. O tym, co naprawdę się stało, dowiadujemy się trochę wcześniej niż na ostatnich stronach. I to właściwie bez udziału śledczych. To właściwie nie oni na coś wpadają. Nie ma napięcia w oczekiwaniu na to jedno BUM, olśnienie, adrenalinę związaną z domykaniem śledztwa. Wszystko się rozmywa. W epilogu podsumowanie jak przed laty na końcu odcinka "W11" czy "Detektywów" - ten się przyznał, dostał karę taką a taką, tamto śledztwo umorzono, czy coś. Słabe potraktowanie zakończenia wątku Gustawa, uważam, że zasługiwał na coś lepszego. Co do Kroona czy Radke ewentualnie nie będę się czepiać, bo czekam na kolejny tom, który, jak zapowiada w podziękowaniach autor, będzie jeszcze lepszy. Trzymam za słowo! Tak czy siak, debiut naprawdę udany, już chciałam go mianować odkryciem roku, ale może jednak nie będę rzucać aż tak wielkimi słowami. Niewątpliwie wśród ogromu kryminałów na polskim rynku wydawniczym przyda nam się taki autor jak Cyryl Sone. Jeszcze przed lekturą zajrzałam sobie na jego instagrama, całkiem rozbudowanego. Fajny chyba z niego gość. Niech dalej pisze kryminały, bo robi to dobrze.
Kiedy mignęła mi gdzieś informacja o premierze tej książki, wiedziałam, że muszę ją mieć. Ja ostatnio rzadko kupuję w ciemno, obawiam się debiutów, wolę poczekać na opinie, spróbować najpierw w bibliotece... No ale kryminał napisany przez czynnego prokuratora (wreszcie będzie naprawdę blisko rzeczywistości!), o prokuratorze (mam niewytłumaczalną słabość do książkowych...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-12-17
Bohaterką trzeciego tomu serii o lekarkach z początku XX wieku jest już nie studentka ani młoda pani doktor, a dojrzała kobieta - matka, żona i... kochanka. Nie zmienia się natomiast to, że na kartach powieści możemy przeczytać o wielu medycznych przypadkach, historii chorób i sposobach leczenia, a także o zwyczajach i życiu w latach 20. XX wieku w Niemczech (chociaż na jakiś czas wracamy także do Breslau, wtedy jeszcze nie polskiego). Poza tym mamy do rozwiązania razem z Laurą i pozostałymi bohaterami kilka zagadek. W tym tomie wątek kryminalny jest chyba lepiej przemyślany, skonstruowany i zajmuje więcej miejsca niż w poprzednich częściach. Przede wszystkim wyjaśnienie jest wyjątkowo zaskakujące i niecodzienne. Oprócz głównej zagadki jest też parę pobocznych tajemnic, a sensu niektórych z nich dowiadujemy się dopiero na samym końcu książki. Muszę przyznać, że autorka umiejętnie wplotła pewne elementy tej układanki już w poprzednie powieści, a teraz wszystkie wskoczyły na swoje miejsce. Oprócz tego nie mogło zabraknąć aury tajemniczości i początkowo niewytłumaczalnych zdarzeń oraz wątku miłosnego. Spotykamy się także chociaż na moment z postaciami z wcześniejszych tomów. Był to bardzo miły powrót do tej serii. Nie jest to może literatura wysokich lotów, ale czyta się przyjemnie.
Bohaterką trzeciego tomu serii o lekarkach z początku XX wieku jest już nie studentka ani młoda pani doktor, a dojrzała kobieta - matka, żona i... kochanka. Nie zmienia się natomiast to, że na kartach powieści możemy przeczytać o wielu medycznych przypadkach, historii chorób i sposobach leczenia, a także o zwyczajach i życiu w latach 20. XX wieku w Niemczech (chociaż na...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-11-19
Drugie spotkanie z zakręconą Tereską Trawną i rodzinką. Dla nich miał być relaks w spa, dla mnie - odpoczynek z tą lekką książką. I był :) Bawiłam się całkiem dobrze, nawet mimo że było przewidywalnie, trupem w tej komedii kryminalnej jednak ostatecznie nikt nie padł i właściwie nic nie było tym, czym się wydawało. Wybuchów śmiechu nie było, ale była to znów namiastka niepodrabialnego stylu mistrzyni, Joanny Chmielewskiej. Briżit nieco karykaturalna, ale te spolszczone wstawki jakoś mi nie przeszkadzały. Krótka i przyjemna pozycja na chandrę.
Drugie spotkanie z zakręconą Tereską Trawną i rodzinką. Dla nich miał być relaks w spa, dla mnie - odpoczynek z tą lekką książką. I był :) Bawiłam się całkiem dobrze, nawet mimo że było przewidywalnie, trupem w tej komedii kryminalnej jednak ostatecznie nikt nie padł i właściwie nic nie było tym, czym się wydawało. Wybuchów śmiechu nie było, ale była to znów namiastka...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jeszcze trudno mi się pozbierać, by napisać recenzję tej książki. Chyba najtrudniej pisze się o tak dobrych książkach. Aż szkoda, że o autorce tej pozycji właściwie niczego nie wiemy.
Bardzo rzadko wzruszam się do łez podczas czytania (częściej przy filmach) - chyba ostatnio przy "Zanim się pojawiłeś". A ostatnie strony czytałam już zamglonymi oczami i ze ściśniętym gardłem.
Początek, opis pierwszych spotkań, młodzieńczych przyjaźni - połknęłam w zastraszającym tempie. Z pewnością umieszczenie akcji w czasach PRL-u to bardzo duży atut, niewiele jest powieści obyczajowych z fabułą osadzonych w tych czasach, jakże ciekawych. Autorka umiejętnie wplotła wiele ważnych wydarzeń tego okresu w historię bohaterów.
W środku książki nastąpiło pewne spowolnienie, ale nadal czytałam z zainteresowaniem.
W pewien sposób spodziewałam się zakończenia historii miłosnej, braku happy endu, ale i tak czytało się to z żalem i bólem serca. Miałam nawet ochotę być zła na Emilię, że przez zauroczenie widzianym kilkakrotnie Jeremim odrzucała Nikodema, który niewątpliwie ją kochał, a wiążąc się z Gabrysią, skrzywdził i ją. Bardzo pogmatwały się losy bohaterów i może szkoda, że nie zdążyły się jakoś szczęśliwiej rozwiązać, ale chyba tak musiało być. Opis przyjaźni Emilii i Nikodema, ich dialogi z dużą dozą dowcipu były naprawdę wyjątkowe. Ujęcie młodzieńczej, krótkiej i intensywnej miłości związanej z tęsknotą (Emilia i Jeremi), a także między innymi wątek własnego wyboru drogi zawodowej Emilii zasługują na pochwałę.
Dawno żadna powieść nie wywołała we mnie takich emocji. Zastanawiałam się, czy ją kupić, a jednak nie zaryzykowałam i wypożyczyłam ją w bibliotece.
Edit: przy okazji nabyłam własny egzemplarz, aby móc do niej wrócić, bo jest tego warta.
Jeszcze trudno mi się pozbierać, by napisać recenzję tej książki. Chyba najtrudniej pisze się o tak dobrych książkach. Aż szkoda, że o autorce tej pozycji właściwie niczego nie wiemy.
więcej Pokaż mimo toBardzo rzadko wzruszam się do łez podczas czytania (częściej przy filmach) - chyba ostatnio przy "Zanim się pojawiłeś". A ostatnie strony czytałam już zamglonymi oczami i ze ściśniętym...