Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , ,

Z pewnością ciekawy pomysł na intrygę kryminalną, ale wykonanie takie sobie. Przez większość książki jakoś się męczyłam czytaniem. A brnąc przez pierwsze 50 stron z perspektywy Joanny, miałam ochotę przerwać lekturę. Gdzie Warwiłow? Gdzie trup? Potem zrobiło się nieco ciekawiej, ale nadal jakoś się ciągnęło. Z czasem w głowie czytelnika pojawiają się pewne podejrzenia, o co tu chodzi, ale autorowi udaje się wykonać zwrot akcji. Muszę przyznać, że wyjaśnienie jest całkiem zaskakujące.

Z pewnością ciekawy pomysł na intrygę kryminalną, ale wykonanie takie sobie. Przez większość książki jakoś się męczyłam czytaniem. A brnąc przez pierwsze 50 stron z perspektywy Joanny, miałam ochotę przerwać lekturę. Gdzie Warwiłow? Gdzie trup? Potem zrobiło się nieco ciekawiej, ale nadal jakoś się ciągnęło. Z czasem w głowie czytelnika pojawiają się pewne podejrzenia, o co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Po kilkudziesięciu stronach mam dość. Nic tu się nie dzieje. Chyba wyrosłam już z opowieści o panienkach z dobrego domu. Liczyłam na jakiś lekki romans, do tego fajny klimat Krakowa i Zakopanego z międzywojnia, ale chyba nawet nie dotarłam do momentu, w którym coś takiego mogłoby zamajaczyć. I ten górnolotny, zbyt literacki styl... Może potem akcja jakoś rusza, ale chyba szkoda mi czasu i siły woli na przedzieranie się przez każde kolejne zdanie. Nie zachęcił mnie ten początek w żaden sposób.

Po kilkudziesięciu stronach mam dość. Nic tu się nie dzieje. Chyba wyrosłam już z opowieści o panienkach z dobrego domu. Liczyłam na jakiś lekki romans, do tego fajny klimat Krakowa i Zakopanego z międzywojnia, ale chyba nawet nie dotarłam do momentu, w którym coś takiego mogłoby zamajaczyć. I ten górnolotny, zbyt literacki styl... Może potem akcja jakoś rusza, ale chyba...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Ciekawa pozycja, inna niż wiele kryminałów na jedno kopyto. Chociaż lubię kryminały, więc czytając, zaczęłam się zastanawiać, czy będzie w końcu jakiś trup. Ale po niemrawym początku coś zaczęło się dziać i potem trochę tych trupów się pojawiło. Po przebrnięciu początku, akcja zaczęła się zagęszczać i informacji było coraz więcej, aż w końcu wszystkie puzzle wskoczyły na swoje miejsca. Zagadek jednak jest więcej niż to, kto zabił, bo nie wiadomo, kto jest kim i co wydarzyło się naprawdę.

Ciekawa pozycja, inna niż wiele kryminałów na jedno kopyto. Chociaż lubię kryminały, więc czytając, zaczęłam się zastanawiać, czy będzie w końcu jakiś trup. Ale po niemrawym początku coś zaczęło się dziać i potem trochę tych trupów się pojawiło. Po przebrnięciu początku, akcja zaczęła się zagęszczać i informacji było coraz więcej, aż w końcu wszystkie puzzle wskoczyły na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Nie sposób nie zgodzić się ze słowami Michała Rusinka z okładki - w tej książce raczej zagadka kryminalna jest tłem dla Krakowa sprzed lat. Trzeba pochwalić duet autorów skrywający się pod pseudonimem za niewątpliwie ciekawy pomysł. Jednak przez pewne fragmenty byłam dosyć znudzona. Sama intryga kryminalna - co, kto, jak i dlaczego - było dobrze wymyślone, ale jednak wrzucone dopiero na końcu i nie bardzo wynikało z fabuły. Śledztwa było nie tak znowu wiele, cała powieść traktowała raczej w ogóle o poczynaniach profesorowej. Na dłuższą metę było to nieco męczące, ponieważ dopiero poznajemy tę postać i chyba trudno, byśmy byli szczególnie ciekawi tej "prywaty". A samo jej dochodzenie pojawia się stosunkowo późno i raz po raz.

Nie sposób nie zgodzić się ze słowami Michała Rusinka z okładki - w tej książce raczej zagadka kryminalna jest tłem dla Krakowa sprzed lat. Trzeba pochwalić duet autorów skrywający się pod pseudonimem za niewątpliwie ciekawy pomysł. Jednak przez pewne fragmenty byłam dosyć znudzona. Sama intryga kryminalna - co, kto, jak i dlaczego - było dobrze wymyślone, ale jednak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Można powiedzieć, że Magdalena Witkiewicz to dla mnie pewniak. Uwielbiam wiele jej książek, tych wesołych i tych nostalgicznych. Ta również jest bardzo dobra. Pochłonęłam ją szybko, losy kilkorga gdańszczan z okresu drugiej wojny szybko mnie wciągnęły. To powieść nie tylko o tytułowej córce niemieckiego generała. To nie tylko realizacja znanego już z powieści osadzonych w czasach wojny wątku miłości Polaka i Niemki lub na odwrót. Jednak to przede wszystkim historia różnych miłości, ale i patchworkowych rodzin. Nie znajdziemy tu przesadnej martyrologii, choć tragicznych wydarzeń również nie brakuje, jednak książka skupia się na codziennym trwaniu bohaterów w czasie wojny. Ma pozytywne, mimo wszystko, zakończenie i wszystkie losy się splatają. Można się odrobinę wzruszyć. Może to książka, jakich dość wiele, ale naprawdę czyta się ją dobrze.

Można powiedzieć, że Magdalena Witkiewicz to dla mnie pewniak. Uwielbiam wiele jej książek, tych wesołych i tych nostalgicznych. Ta również jest bardzo dobra. Pochłonęłam ją szybko, losy kilkorga gdańszczan z okresu drugiej wojny szybko mnie wciągnęły. To powieść nie tylko o tytułowej córce niemieckiego generała. To nie tylko realizacja znanego już z powieści osadzonych w...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Siódmy koci żywot Beata Dębska, Eugeniusz Dębski
Ocena 6,9
Siódmy koci żywot Beata Dębska, Eugen...

Na półkach: , , , , ,

Trudno mnie zadowolić komedią kryminalną. Ta pozycja to dla mnie w ogóle lekki kryminał z wstawkami w narracji, które mogłyby śmieszyć, ale ze mną tak nie było. Dla mnie do nazwania książki komedią potrzeba zabawnych scen i humoru sytuacyjnego, a tutaj tego nie ma.
Do sięgnięcia po tę powieść skłonił mnie pomysł na fabułę z udziałem kota. Sheila jakieś znaczenie w całej historii miała, a rozdziałów z jej perspektywy było kilka. To jednak nie wystarczy, by zaciekawić czytelnika. Sama intryga kryminalna jest prosta, wystarczy wraz z policjantami odkryć kolejne fakty z życia denata. Niestety, nuda.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością państwa Dębskich. Zastanawiam się, czy nie-komedie są w ich wykonaniu lepsze.

Trudno mnie zadowolić komedią kryminalną. Ta pozycja to dla mnie w ogóle lekki kryminał z wstawkami w narracji, które mogłyby śmieszyć, ale ze mną tak nie było. Dla mnie do nazwania książki komedią potrzeba zabawnych scen i humoru sytuacyjnego, a tutaj tego nie ma.
Do sięgnięcia po tę powieść skłonił mnie pomysł na fabułę z udziałem kota. Sheila jakieś znaczenie w całej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

To moje drugie spotkanie z twórczością tej autorki, po "Cudownych latach", i cieszę się, że z tamtą powieścią zapoznałam się najpierw, bo w mojej ocenie była lepsza od tej. Konstrukcja jest stosunkowo podobna, wydarzenia z przeszłości i teraźniejszości przeplatają się, a cała historia jest wielowątkowa i ma w sobie element zagadki. "Życie Violette" wywołało we mnie mniej emocji i mniej mnie pochłonęło. Okazało się również inne niż się spodziewałam po opisie fabuły - mniej smutne i nostalgiczne niż się tego obawiałam. To lektura długa i spokojnie płynąca, ale z optymistycznymi nutami.

To moje drugie spotkanie z twórczością tej autorki, po "Cudownych latach", i cieszę się, że z tamtą powieścią zapoznałam się najpierw, bo w mojej ocenie była lepsza od tej. Konstrukcja jest stosunkowo podobna, wydarzenia z przeszłości i teraźniejszości przeplatają się, a cała historia jest wielowątkowa i ma w sobie element zagadki. "Życie Violette" wywołało we mnie mniej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Przyjemna, świąteczna powieść z nieschematyczną fabułą. Autorce udało się wymyślić coś nowego. To historia naszych czasów - bogaci ludzie wynajmują osobę do świątecznego udekorowania domu, by pochwalić się tym na Instagramie. Socha trafnie opisuje życie myślę, że wielu influencerów - to rodziny, które spędzają ze sobą mało czasu, niewiele rozmawiają, są oderwane od rzeczywistości i często również samotne i nieszczęśliwe. Kreują swój świat w social mediach, a tak naprawdę ustawiają wiele scen pod perfekcyjne ujęcia, które zdobędą lajki i dadzą rozgłos. W cieniu tego wszystkiego nieszczęśliwe małżeństwa czy też dzieci, których nikt nie słucha. Z drugiej strony Julka, studentka, która zarabia na przystrajaniu choinek i domów. Pieniądze będą tym bardziej potrzebne, że na horyzoncie pojawia się konieczność operacji ukochanego dziadka dziewczyny. Jest on cudowną postacią i to miłe, że autorka ukazała tę nietypową relację i głęboką więź. Do tego oboje, zarówno Julka, jak i pan Antoni zaczynają angażować się w problemy rodzin, których zlecenia przyjęła. Nie jestem pewna, czy to realistyczne, zwłaszcza że było tego trochę dużo. Cała książka kończy się happy endem i wyjaśnieniem wszystkich wątków. Początkowo czytałam ze średnim zainteresowaniem, jednak ostatecznie to całkiem przyjemna pozycja na święta.

Przyjemna, świąteczna powieść z nieschematyczną fabułą. Autorce udało się wymyślić coś nowego. To historia naszych czasów - bogaci ludzie wynajmują osobę do świątecznego udekorowania domu, by pochwalić się tym na Instagramie. Socha trafnie opisuje życie myślę, że wielu influencerów - to rodziny, które spędzają ze sobą mało czasu, niewiele rozmawiają, są oderwane od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Niestety po dotarciu do rozwiązania stwierdzam, że było dość oczywiste i czytelnik mógł się go domyślać bardzo wcześnie, bo trudno o jakiś inny, mylny trop. Sama akcja jest może nieco barwniejsza niż w poprzednim tomie, chyba więcej się dzieje, nie jest to tylko żmudna policyjna robota. W tej części jednak Maria i Olgierd, mimo że są partnerami i współpracują przy sprawie, przez większość czasu są osobno. Autor rozbudował natomiast teraz ich wątki prywatne. Generalnie dużych emocji związanych z akcją nie ma, ale coś tam drgnęło bardziej niż w "Wiatrołomach".

Niestety po dotarciu do rozwiązania stwierdzam, że było dość oczywiste i czytelnik mógł się go domyślać bardzo wcześnie, bo trudno o jakiś inny, mylny trop. Sama akcja jest może nieco barwniejsza niż w poprzednim tomie, chyba więcej się dzieje, nie jest to tylko żmudna policyjna robota. W tej części jednak Maria i Olgierd, mimo że są partnerami i współpracują przy sprawie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Całkiem ciekawa pozycja z potencjałem, jednak nie było już tego efektu wow co przy "Doktor Annie", którą przeczytałam jako pierwszą. Początek jest nawet dobry, jednak mam wrażenie, że im dalej, tym wydarzenia bardziej pędzą, omijają ważne momenty w życiu bohaterki i skupiają się na innych. Moim zdaniem za mało miejsca zostało poświęcone małżeństwu ze Stachem czy zakładaniu rodziny przez Zosię. Natomiast wydarzenia w czasie wojny dotyczą wielu pobocznych postaci, jakby autorka chciała na siłę opowiedzieć o różnych losach, bardzo tragicznych i okrutnych. Wydaje mi się, że wyszło z tego trochę za dużo rozdrabniania się, a wszystko bierze się z tego, że w tym tomie autorka chciała upchnąć mnóstwo prawdziwych postaci, co przewija się przez całą książkę. Uważam, że również zabrakło choćby krótkiego opisu, co działo się z główną bohaterką po wojnie.
Rozdziały poświęcone znanym odkrywcom i lekarzom z całego świata były interesujące. Jednak odkrywczości zabrakło mi trochę w samej doktor Zosi. Sądzę, że w XX wieku kobieta - lekarka nie była już postacią aż tak niezwykłą samą w sobie. Nie była już taką pionierką jak doktor Anna z poprzedniej części.

Całkiem ciekawa pozycja z potencjałem, jednak nie było już tego efektu wow co przy "Doktor Annie", którą przeczytałam jako pierwszą. Początek jest nawet dobry, jednak mam wrażenie, że im dalej, tym wydarzenia bardziej pędzą, omijają ważne momenty w życiu bohaterki i skupiają się na innych. Moim zdaniem za mało miejsca zostało poświęcone małżeństwu ze Stachem czy zakładaniu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Przeżyłam jeden z większych książkowych "zawałów" w pewnym momencie - autorze, jak tak można?!
Ale otrząsnąwszy się z emocji, trzeba przyznać, że jest to pozycja średnia. Z pewnością czytało mi się ją płynniej i z większym zaciekawieniem niż poprzedni tom, bo akcja jest. Tylko że przez pędzące w drugiej części książki wydarzenia dotyczące głównego bohatera umyka gdzieś cała historia kryminalna. Sam pomysł na początku wydawał się niezły, jednak wychodzące później na jaw fakty i rozwiązanie są dla mnie mocno naciągane. Właściwie w tej sprawie nie dzieje się wiele i można by to streścić w trzech zdaniach, więc może dlatego skupiamy się na losach Seweryna. Dostajemy momenty nastawione na wyciskanie łez. I chociaż wiem, że wszystko skończy się dobrze, bo z książek Mroza już ja znam takiego jednego (albo raczej niejednego), co to zabili go i uciekł, to jednak moment niepokoju jest. Wszystko to jednak doprowadza nasze postaci do oczekiwanego rozwiązania wątku prywatnego. Chociaż dla samych zainteresowanych jeszcze nie wszystko się wyjaśnia, o nie. Furtka na zajęcie się tymi kwestiami jest nadal otwarta na kolejne tomy.
Autor lubi wrzucać do swoich powieści bohaterów z innych serii, ale jako że czytałam tylko te z Chyłką (nie do najnowszej), niecałą z Edlingiem i jeden tom z Forstem, trochę się gubiłam bez nieco szerszego wprowadzenia osób z Mrozowersum.
Irytującym pomysłem było nagłe wymyślenie związku Seweryna z Rajszą, który musiał się zacząć między tomami. Jest to postać tak irytująca, wulgarna, antypatyczna i niepasująca, że masakra. Wiem, że taką ma mieć rolę, ale wsadzenie jej Zaorskiemu w ramiona jest po prostu nierealne. Kilka innych rozwiązań fabularnych również pozostawia wiele do życzenia. Od jakiegoś czasu autorowi z logiką nie zawsze po drodze. Chociażby zostawienie pacjenta z wirusem w bardzo ciężkim stanie samemu sobie na oddziale, do tego na początku jeszcze z innym pacjentem pod opieką, a potem odizolowanie takiego gościa na kilka dni od kontaktów z rodziną i kimkolwiek z zewnątrz to hit.
Mimo pozytywnych uczuć dla tej serii i bohaterów oraz wielu emocji podczas czytania, nie mogę postawić wyższej oceny, a może i ta jest na wyrost.

Przeżyłam jeden z większych książkowych "zawałów" w pewnym momencie - autorze, jak tak można?!
Ale otrząsnąwszy się z emocji, trzeba przyznać, że jest to pozycja średnia. Z pewnością czytało mi się ją płynniej i z większym zaciekawieniem niż poprzedni tom, bo akcja jest. Tylko że przez pędzące w drugiej części książki wydarzenia dotyczące głównego bohatera umyka gdzieś cała...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Można powiedzieć, że wyrwała mnie ta książka z kryzysu czytelniczego, a może po prostu przytrafiła mi się, kiedy miałam czas na czytanie ze spokojem. W każdym razie pochłonęłam ją bardzo szybko. Chyba czytało mi się ją najpłynniej spośród dotychczasowych części tej serii, bo pierwszą byłam zaintrygowana, ale jeszcze trochę zaskoczona prowadzeniem fabuły, druga historia nieco mniej przypadła mi do gustu, a w tej wiedziałam już, czego się spodziewać i naprawdę z przyjemnością spotkałam się znów z Konradem Kroonem (chyba od mojej słabości do książkowych prokuratorów się nie uwolnię). Z przyjemnością, chociaż tematyka tego tomu jest ciężka i okrutna. Myślę, że autor przedstawił ją realistycznie, z nie za dużą i nie za małą dokładnością opisów. W tej części wreszcie nieźle odnajdywałam się w mnogości postaci i prowadzeniu akcji. Obawiałam się, że znów będzie trochę jakiegoś takiego odklejenia, charakterystycznego dla pokręconych historii postaci tego cyklu, ale wątek nieco sekciarskiego zespołu muzycznego szybko się rozmył. Można powiedzieć, że pozostały konkrety, a do tego trochę z prywaty Kroona, ale tylko trochę. Powrót do początków związku z Zuzą w momencie już po rozstaniu pozwala czytelnikowi razem z Konradem zamknąć ten rozdział i ruszyć dalej.
Czekam na czwarty tom i już żałuję, że będzie ostatni.

Można powiedzieć, że wyrwała mnie ta książka z kryzysu czytelniczego, a może po prostu przytrafiła mi się, kiedy miałam czas na czytanie ze spokojem. W każdym razie pochłonęłam ją bardzo szybko. Chyba czytało mi się ją najpłynniej spośród dotychczasowych części tej serii, bo pierwszą byłam zaintrygowana, ale jeszcze trochę zaskoczona prowadzeniem fabuły, druga historia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Z Chmielarzem mam taki problem - wszystko niby spoko, jakiś ciekawy pomysł, ale w ogólnym rozrachunku książka średniawka. Znów główny bohater, którego ciężko polubić, aczkolwiek o ile do Dawida Wolskiego miałam jakąś niewytłumaczalną nutkę sympatii, tak Mortka jest taki rozmemłany i beznadziejny, że masakra. Historia kryminalna niby przemyślana, niby wszystko się na końcu spina, ale jakoś do mnie nie przemawia. Przez większość książki czułam się lekko znudzona. Do tego w porównaniu z wieloma nowymi kryminałami na rynku, które ostatnio czytałam, styl Chmielarza wydaje mi się mega prosty. Bez żadnych ładniejszych zdań, głębszych przemyśleń, prawie wyłącznie opisy tego, co kto zrobił. Okej, czasem też lubię taki konkret, a nie pustosłowie, ale tutaj nagle zaczęło mi to przeszkadzać. Nic ciekawego, na czym szło by oko zawiesić lub nad czym się zastanowić. W sumie to zaczynam się zastanawiać, czym swego czasu kupił ten pisarz rzesze czytelników, że stał się czołowym autorem kryminałów w Polsce. Właściwie niczym się nie wyróżnia. Czasem błyśnie oryginalniejszym pomysłem na zbrodnię i historię z tym związaną, ale sami bohaterowie i właśnie całe to wykonanie jest strasznie nijakie i odtwórcze.

Z Chmielarzem mam taki problem - wszystko niby spoko, jakiś ciekawy pomysł, ale w ogólnym rozrachunku książka średniawka. Znów główny bohater, którego ciężko polubić, aczkolwiek o ile do Dawida Wolskiego miałam jakąś niewytłumaczalną nutkę sympatii, tak Mortka jest taki rozmemłany i beznadziejny, że masakra. Historia kryminalna niby przemyślana, niby wszystko się na końcu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Z dużej chmury mały deszcz. Opis bardzo zachęcający, bo pomysł niewątpliwie ciekawy. Wykonanie jednak...
Sama książka wydaje mi się krótka, mało się tu dzieje, akcja nie bardzo wciąga, chyba że to kwestia tego, że czytałam powieść nieco z doskoku. Ma parę smaczków, ale nie tworzą jakiegoś super klimatu, jakiego się spodziewałam.
To moje pierwsze spotkanie z autorem w wersji pełnej powieści, a nie opowiadania. Może jego inne pozycje są lepsze.

Z dużej chmury mały deszcz. Opis bardzo zachęcający, bo pomysł niewątpliwie ciekawy. Wykonanie jednak...
Sama książka wydaje mi się krótka, mało się tu dzieje, akcja nie bardzo wciąga, chyba że to kwestia tego, że czytałam powieść nieco z doskoku. Ma parę smaczków, ale nie tworzą jakiegoś super klimatu, jakiego się spodziewałam.
To moje pierwsze spotkanie z autorem w wersji...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Poprawny kryminał, napisany dosyć prostym językiem, czyta się dobrze, a dodatkowym plusem była dla mnie lektura niedługo po wizycie na Szrenicy.
Trzeba przyznać, że jest to pozycja całkiem ciekawa - to nie zwykły kryminał nastawiony na krwawe zbrodnie i pędzącą akcję, bo porusza kilka tematów, z którymi dotychczas się nie zetknęłam - mianowicie losy Polaków, Czechów i Niemców w Karkonoszach tuż po drugiej wojnie, historie kilku górskich schronisk czy postać noblisty Hauptmanna. O Duchu Gór czy też Liczyrzepie już słyszałam, ale też został z pomysłem wpleciony w fabułę.
Intryga nie jest szalenie wymyślna, mało tu miejsca na zwodzenie czytelnika, wystarczy odkrywać wszystkie karty razem z bohaterami i wszystko układa się w jedną całość. W miarę trzyma się kupy, mimo że chwilami wydaje się to zbyt pokazowe.
Pewnie sięgnę po kolejne pozycje tego młodego autora, by zobaczyć, jak rozwija swoje pisarstwo i jakie ma dalsze pomysły na kryminalne historie.

Poprawny kryminał, napisany dosyć prostym językiem, czyta się dobrze, a dodatkowym plusem była dla mnie lektura niedługo po wizycie na Szrenicy.
Trzeba przyznać, że jest to pozycja całkiem ciekawa - to nie zwykły kryminał nastawiony na krwawe zbrodnie i pędzącą akcję, bo porusza kilka tematów, z którymi dotychczas się nie zetknęłam - mianowicie losy Polaków, Czechów i...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Relacje w świecie wysoko wrażliwych Magdalena Kopenhagen, Joanna Kozłowska
Ocena 7,5
Relacje w świe... Magdalena Kopenhage...

Na półkach: , , , , , ,

Na tę książkę trafiłam przypadkowo.
Jestem WWO. Za mną lektura jednej pozycji na ten temat, autorstwa Elaine Aron, która niejako spopularyzowała termin "osoby wysoko wrażliwe". Z pewnością wpływ na mój odbiór i ocenę ma to, z jak wieloma zdaniami mogłam się zgodzić. W licznych fragmentach odnalazłam siebie, swoje doświadczenia, obawy i zachowania. Autorki poruszają kilka tematów związanych z relacjami, jakie tworzą osoby wysoko wrażliwe - dotyczyły one relacji przyjacielskich, romantycznych, rodzinnych oraz zawodowych. Wszystkie czytało się naprawdę dobrze. To wartościowa pozycja na jeden wieczór.

Na tę książkę trafiłam przypadkowo.
Jestem WWO. Za mną lektura jednej pozycji na ten temat, autorstwa Elaine Aron, która niejako spopularyzowała termin "osoby wysoko wrażliwe". Z pewnością wpływ na mój odbiór i ocenę ma to, z jak wieloma zdaniami mogłam się zgodzić. W licznych fragmentach odnalazłam siebie, swoje doświadczenia, obawy i zachowania. Autorki poruszają kilka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Od jakiegoś czasu chciałam sięgnąć po książkę tej autorki, ale miałam na myśli raczej "Życie Violette", jednak to właśnie "Cudowne lata" udało mi się dostać w bibliotece jako pierwsze.
Powieść czyta się płynnie i dobrze. Jest napisana ładnym językiem i można by rzec, że bez dłużyzn, bo nie ma w niej wielu opisów przyrody czy uczuć, a raczej same konkrety, ale jest to mimo wszystko historia długa, wielowątkowa i może pewne sceny dałoby się wyrzucić. Książka jednak wciąga. Początkowo trochę nie mogłam zrozumieć, jaki miał być główny sens tej powieści - ot, przygody trojga przyjaciół, których rozdzieliło życie. Zastanawiałam się, na czym miałby polegać jej fenomen. Pod koniec jednak mogę śmiało stwierdzić, że jest to ciekawie skonstruowana opowieść, prowadzona na kilku przeplatających się planach czasowych, dzięki czemu stopniowo odkrywamy wszystkie karty tej historii. Najpierw niejasne jest nawet, kto jest narratorem i muszę przyznać, że jest to niespodzianka. Oprócz tego powieść zawiera jeszcze jedną zagadkę, która również z czasem się wyjaśnia, kiedy już autorce udaje się czytelnika zwieść możliwymi scenariuszami. Bohaterowie nie ujęli mnie jakoś szczególnie, trudno powiedzieć, czy im kibicowałam, po prostu chłonęłam ich historię i obserowałam, jak komplikują się ich losy.

Od jakiegoś czasu chciałam sięgnąć po książkę tej autorki, ale miałam na myśli raczej "Życie Violette", jednak to właśnie "Cudowne lata" udało mi się dostać w bibliotece jako pierwsze.
Powieść czyta się płynnie i dobrze. Jest napisana ładnym językiem i można by rzec, że bez dłużyzn, bo nie ma w niej wielu opisów przyrody czy uczuć, a raczej same konkrety, ale jest to mimo...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Śleboda Małgorzata Fugiel-Kuźmińska, Michał Kuźmiński
Ocena 7,1
Śleboda Małgorzata Fugiel-K...

Na półkach: , , , , ,

Po raz pierwszy miałam okazję zapoznać się z twórczością państwa Kuźmińskich. Początkowo niełatwo było mi wgryźć się w tę lekturę, ale pod koniec akcja się zagęściła i przyspieszyła. Była to powieść dobra, intryga kryminalna całkiem ciekawa, z udanym zwodem, emocje umiejętnie rozłożone. Autorzy wprawnie operują słowem i używają ładnego języka. Brawa za doskonały research i klimat. Góralska gwara, temat goralenvolku, o którym wcześniej nie wiedziałam - to niewątpliwie wyjątkowe smaczki tej książki. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, chociaż może to tylko moje odczucie, to postaci. Jakoś z żadnym z bohaterów się nie zżyłam, ani z Anką, ani tym bardziej z wkurzającym Sebastianem, ani nawet jakoś z Jędrkiem Chowańcem, którego "kruca fuks" doprowadzało mnie powoli do szału.
Chętnie jednak sięgnę po inne powieści państwa Kuźmińskich.

Po raz pierwszy miałam okazję zapoznać się z twórczością państwa Kuźmińskich. Początkowo niełatwo było mi wgryźć się w tę lekturę, ale pod koniec akcja się zagęściła i przyspieszyła. Była to powieść dobra, intryga kryminalna całkiem ciekawa, z udanym zwodem, emocje umiejętnie rozłożone. Autorzy wprawnie operują słowem i używają ładnego języka. Brawa za doskonały research i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Brnęłam przez tę książkę jakoś długo i mozolnie. To moje pierwsze spotkanie z Ryszardem Ćwirlejem w wersji powieściowej i niestety nastąpiło pewne rozczarowanie. To, na co liczyłam, to klimat PRL-u i smaczki z Poznania, w którym studiuję, i to się autorowi udało. Milicjanci chleją, palą i bumelują, jest trochę gwary i miejscówek, które znam. Ale poza tym raczej kiepsko. Intryga kryminalna słabo zarysowana i gdyby zostawić tę esencję, wyszłoby może z 50 stron książki. A gdyby odrzucić absurdalny moim zdaniem trop z poszukiwaniem sprawcy w środowisku fanów zagranicznych horrorów, który był główną zmyłką i odwracaczem uwagi, to ostałoby się może z 20 stron. Na rozwiązanie zagadki ostatecznie też nietrudno wpaść. Milicjanci też nie byli zbyt rozgarnięci, słowo śledztwo na określenie ich poczynań wydaje się nieco na wyrost. Wkurzający Olkiewicz i paru innych głupków działających na oślep. Fred i młody Mariusz wypadają w tym towarzystwie w miarę dobrze.
Czym więc wypełniona jest ta normalna objętościowo powieść? Ano życiem codziennym milicjantów, jeżdżeniem po mieście, chodzeniem do knajp, piciem, życiem codziennym i domowym, ale również opisami bohaterów absolutnie epizodycznych, którzy np. odkrywają zwłoki - ich wprowadzenie trwało czasem dobrych kilka stron (o kilka za dużo) i nie wnosiło praktycznie nic. A gdy natknęłam się na opis poczynań gołębia na parapecie na cały akapit, miałam dość tego pustosłowia.
Niestety wygląda na to, że nie polubię się z twórczością tego autora.

Brnęłam przez tę książkę jakoś długo i mozolnie. To moje pierwsze spotkanie z Ryszardem Ćwirlejem w wersji powieściowej i niestety nastąpiło pewne rozczarowanie. To, na co liczyłam, to klimat PRL-u i smaczki z Poznania, w którym studiuję, i to się autorowi udało. Milicjanci chleją, palą i bumelują, jest trochę gwary i miejscówek, które znam. Ale poza tym raczej kiepsko....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Kemping Chałupy 9 Katarzyna Janus, Renata Kosin, Marta Matyszczak, Dorota Milli, Alek Rogoziński, Marek Stelar, Joanna Tekieli
Ocena 6,6
Kemping Chałupy 9 Katarzyna Janus, Re...

Na półkach: , , , , ,

Zbiory opowiadań mają to do siebie, że są zwykle dość nierówne. Można jednak dzięki nim zapoznać się z nieznanymi dotychczas autorami i dostać próbkę ich stylu, chociaż nie zawsze odzwierciedla to jakość ich samodzielnych powieści.
Przed przystąpieniem do czytania opowieści z Chałup miałam wcześniej styczność z książkami Marty Matyszczak, Marka Stelara i Alka Rogozińskiego. I właśnie opowiadania tych autorów podobały mi się najbardziej. Mistrzowie komedii kryminalnych - jak zwykle w swoim stylu. Dodatkowym plusem historii opowiedzianej przez Alka była ciekawa, prawdziwa miejscowa legenda. Natomiast Marek Stelar zaprezentował się z nieco lżejszej niż w swoich kryminałach strony i przyjemnie czytało się jego część.
Z opowiadań bardziej obyczajowych spodobała mi się część Doroty Milli. Choć przewidywalna, to ciepła i urocza.
Pierwsze opowiadanie, Joanny Tekieli, było dla mnie strasznie absurdalne i z trudem doczytałam je do końca.
U Katarzyny Janus wiało nudą i chociaż autorka na końcu sama czarno na białym podaje morał (serio? XD), to ja tego morału w tej historii nie widziałam. Może i fajnie przedstawiła Grażynkę, ale cały czas zastanawiałam się, o czym to miało być.
Opowiadanie Renaty Kosin też tak nie do końca rozgryzłam. Pomysł na powrót do przeszłości i spotkanie z dawną ukochaną może i zrozumiały, ale przeprowadzenie tego wątku było dla mnie jakieś dziwne.

Zbiory opowiadań mają to do siebie, że są zwykle dość nierówne. Można jednak dzięki nim zapoznać się z nieznanymi dotychczas autorami i dostać próbkę ich stylu, chociaż nie zawsze odzwierciedla to jakość ich samodzielnych powieści.
Przed przystąpieniem do czytania opowieści z Chałup miałam wcześniej styczność z książkami Marty Matyszczak, Marka Stelara i Alka Rogozińskiego....

więcej Pokaż mimo to