-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać362
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
2023-10-06
2023-09-15
2023-09
2023-09-10
Na tę książkę trafiłam przypadkowo.
Jestem WWO. Za mną lektura jednej pozycji na ten temat, autorstwa Elaine Aron, która niejako spopularyzowała termin "osoby wysoko wrażliwe". Z pewnością wpływ na mój odbiór i ocenę ma to, z jak wieloma zdaniami mogłam się zgodzić. W licznych fragmentach odnalazłam siebie, swoje doświadczenia, obawy i zachowania. Autorki poruszają kilka tematów związanych z relacjami, jakie tworzą osoby wysoko wrażliwe - dotyczyły one relacji przyjacielskich, romantycznych, rodzinnych oraz zawodowych. Wszystkie czytało się naprawdę dobrze. To wartościowa pozycja na jeden wieczór.
Na tę książkę trafiłam przypadkowo.
Jestem WWO. Za mną lektura jednej pozycji na ten temat, autorstwa Elaine Aron, która niejako spopularyzowała termin "osoby wysoko wrażliwe". Z pewnością wpływ na mój odbiór i ocenę ma to, z jak wieloma zdaniami mogłam się zgodzić. W licznych fragmentach odnalazłam siebie, swoje doświadczenia, obawy i zachowania. Autorki poruszają kilka...
2023-09-03
Od jakiegoś czasu chciałam sięgnąć po książkę tej autorki, ale miałam na myśli raczej "Życie Violette", jednak to właśnie "Cudowne lata" udało mi się dostać w bibliotece jako pierwsze.
Powieść czyta się płynnie i dobrze. Jest napisana ładnym językiem i można by rzec, że bez dłużyzn, bo nie ma w niej wielu opisów przyrody czy uczuć, a raczej same konkrety, ale jest to mimo wszystko historia długa, wielowątkowa i może pewne sceny dałoby się wyrzucić. Książka jednak wciąga. Początkowo trochę nie mogłam zrozumieć, jaki miał być główny sens tej powieści - ot, przygody trojga przyjaciół, których rozdzieliło życie. Zastanawiałam się, na czym miałby polegać jej fenomen. Pod koniec jednak mogę śmiało stwierdzić, że jest to ciekawie skonstruowana opowieść, prowadzona na kilku przeplatających się planach czasowych, dzięki czemu stopniowo odkrywamy wszystkie karty tej historii. Najpierw niejasne jest nawet, kto jest narratorem i muszę przyznać, że jest to niespodzianka. Oprócz tego powieść zawiera jeszcze jedną zagadkę, która również z czasem się wyjaśnia, kiedy już autorce udaje się czytelnika zwieść możliwymi scenariuszami. Bohaterowie nie ujęli mnie jakoś szczególnie, trudno powiedzieć, czy im kibicowałam, po prostu chłonęłam ich historię i obserowałam, jak komplikują się ich losy.
Od jakiegoś czasu chciałam sięgnąć po książkę tej autorki, ale miałam na myśli raczej "Życie Violette", jednak to właśnie "Cudowne lata" udało mi się dostać w bibliotece jako pierwsze.
Powieść czyta się płynnie i dobrze. Jest napisana ładnym językiem i można by rzec, że bez dłużyzn, bo nie ma w niej wielu opisów przyrody czy uczuć, a raczej same konkrety, ale jest to mimo...
2023-08-24
Po raz pierwszy miałam okazję zapoznać się z twórczością państwa Kuźmińskich. Początkowo niełatwo było mi wgryźć się w tę lekturę, ale pod koniec akcja się zagęściła i przyspieszyła. Była to powieść dobra, intryga kryminalna całkiem ciekawa, z udanym zwodem, emocje umiejętnie rozłożone. Autorzy wprawnie operują słowem i używają ładnego języka. Brawa za doskonały research i klimat. Góralska gwara, temat goralenvolku, o którym wcześniej nie wiedziałam - to niewątpliwie wyjątkowe smaczki tej książki. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, chociaż może to tylko moje odczucie, to postaci. Jakoś z żadnym z bohaterów się nie zżyłam, ani z Anką, ani tym bardziej z wkurzającym Sebastianem, ani nawet jakoś z Jędrkiem Chowańcem, którego "kruca fuks" doprowadzało mnie powoli do szału.
Chętnie jednak sięgnę po inne powieści państwa Kuźmińskich.
Po raz pierwszy miałam okazję zapoznać się z twórczością państwa Kuźmińskich. Początkowo niełatwo było mi wgryźć się w tę lekturę, ale pod koniec akcja się zagęściła i przyspieszyła. Była to powieść dobra, intryga kryminalna całkiem ciekawa, z udanym zwodem, emocje umiejętnie rozłożone. Autorzy wprawnie operują słowem i używają ładnego języka. Brawa za doskonały research i...
więcej mniej Pokaż mimo to2023
2023-08-14
Brnęłam przez tę książkę jakoś długo i mozolnie. To moje pierwsze spotkanie z Ryszardem Ćwirlejem w wersji powieściowej i niestety nastąpiło pewne rozczarowanie. To, na co liczyłam, to klimat PRL-u i smaczki z Poznania, w którym studiuję, i to się autorowi udało. Milicjanci chleją, palą i bumelują, jest trochę gwary i miejscówek, które znam. Ale poza tym raczej kiepsko. Intryga kryminalna słabo zarysowana i gdyby zostawić tę esencję, wyszłoby może z 50 stron książki. A gdyby odrzucić absurdalny moim zdaniem trop z poszukiwaniem sprawcy w środowisku fanów zagranicznych horrorów, który był główną zmyłką i odwracaczem uwagi, to ostałoby się może z 20 stron. Na rozwiązanie zagadki ostatecznie też nietrudno wpaść. Milicjanci też nie byli zbyt rozgarnięci, słowo śledztwo na określenie ich poczynań wydaje się nieco na wyrost. Wkurzający Olkiewicz i paru innych głupków działających na oślep. Fred i młody Mariusz wypadają w tym towarzystwie w miarę dobrze.
Czym więc wypełniona jest ta normalna objętościowo powieść? Ano życiem codziennym milicjantów, jeżdżeniem po mieście, chodzeniem do knajp, piciem, życiem codziennym i domowym, ale również opisami bohaterów absolutnie epizodycznych, którzy np. odkrywają zwłoki - ich wprowadzenie trwało czasem dobrych kilka stron (o kilka za dużo) i nie wnosiło praktycznie nic. A gdy natknęłam się na opis poczynań gołębia na parapecie na cały akapit, miałam dość tego pustosłowia.
Niestety wygląda na to, że nie polubię się z twórczością tego autora.
Brnęłam przez tę książkę jakoś długo i mozolnie. To moje pierwsze spotkanie z Ryszardem Ćwirlejem w wersji powieściowej i niestety nastąpiło pewne rozczarowanie. To, na co liczyłam, to klimat PRL-u i smaczki z Poznania, w którym studiuję, i to się autorowi udało. Milicjanci chleją, palą i bumelują, jest trochę gwary i miejscówek, które znam. Ale poza tym raczej kiepsko....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-08-01
Zbiory opowiadań mają to do siebie, że są zwykle dość nierówne. Można jednak dzięki nim zapoznać się z nieznanymi dotychczas autorami i dostać próbkę ich stylu, chociaż nie zawsze odzwierciedla to jakość ich samodzielnych powieści.
Przed przystąpieniem do czytania opowieści z Chałup miałam wcześniej styczność z książkami Marty Matyszczak, Marka Stelara i Alka Rogozińskiego. I właśnie opowiadania tych autorów podobały mi się najbardziej. Mistrzowie komedii kryminalnych - jak zwykle w swoim stylu. Dodatkowym plusem historii opowiedzianej przez Alka była ciekawa, prawdziwa miejscowa legenda. Natomiast Marek Stelar zaprezentował się z nieco lżejszej niż w swoich kryminałach strony i przyjemnie czytało się jego część.
Z opowiadań bardziej obyczajowych spodobała mi się część Doroty Milli. Choć przewidywalna, to ciepła i urocza.
Pierwsze opowiadanie, Joanny Tekieli, było dla mnie strasznie absurdalne i z trudem doczytałam je do końca.
U Katarzyny Janus wiało nudą i chociaż autorka na końcu sama czarno na białym podaje morał (serio? XD), to ja tego morału w tej historii nie widziałam. Może i fajnie przedstawiła Grażynkę, ale cały czas zastanawiałam się, o czym to miało być.
Opowiadanie Renaty Kosin też tak nie do końca rozgryzłam. Pomysł na powrót do przeszłości i spotkanie z dawną ukochaną może i zrozumiały, ale przeprowadzenie tego wątku było dla mnie jakieś dziwne.
Zbiory opowiadań mają to do siebie, że są zwykle dość nierówne. Można jednak dzięki nim zapoznać się z nieznanymi dotychczas autorami i dostać próbkę ich stylu, chociaż nie zawsze odzwierciedla to jakość ich samodzielnych powieści.
Przed przystąpieniem do czytania opowieści z Chałup miałam wcześniej styczność z książkami Marty Matyszczak, Marka Stelara i Alka Rogozińskiego....
2023-07-21
Nie potrafię chyba wytłumaczyć, dlaczego ta część cyklu z Edwardem Popielskim przypadła mi do gustu tak bardzo. Delektowałam się tą krótką powieścią zamiast raz-dwa ją połknąć. Zawsze, gdy otwieram kolejny tom tej serii, czuję się jak na spotkaniu ze starymi znajomymi, a we Lwowie - jak w domu. Klimat zawsze ten sam, choć zmienia się czas akcji. Tym razem mamy jednocześnie przeskok do Wrocławia w 1946 r., ale i Lwów z 1932 (1933?). Zagadka kryminalna jest nietypowa i wstrząsająca. Wyjaśnienie sprawy lwowskiej sprzed lat jest oczywiście kluczem do rozwiązania powojennego śledztwa. Retrospekcja zajmuje większość książki. Sprawa nie jest oczywista, autor podrzuca sporo zmyłek. Nie może się obyć bez jakiegoś mordobicia i zagrożenia dla Popielskiego i jego rodziny. Praktycznie nie mam się do czego przyczepić.
Nie potrafię chyba wytłumaczyć, dlaczego ta część cyklu z Edwardem Popielskim przypadła mi do gustu tak bardzo. Delektowałam się tą krótką powieścią zamiast raz-dwa ją połknąć. Zawsze, gdy otwieram kolejny tom tej serii, czuję się jak na spotkaniu ze starymi znajomymi, a we Lwowie - jak w domu. Klimat zawsze ten sam, choć zmienia się czas akcji. Tym razem mamy jednocześnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-07-16
Gdy przypominam sobie moje wrażenia związane z czytaniem pierwszego tomu z Konradem Kroonem, wiem, że byłam zachwycona i można by rzec - podjarana faktem, że mogę czytać kryminał autorstwa prawdziwego prokuratora. Była to książka trochę inna niż wszystkie. Tak samo było w przypadku drugiej części, nie było tu typowego motywu czy też konstrukcji znanej z wielu polskich kryminałów. Tematem przewodnim nie jest morderstwo, a podejrzany wypadek samochodowy. Co prawda na końcu dowiadujemy się, jak to naprawdę z nim było, ale jako czytelnicy nie mamy za bardzo możliwości trafienia sprawcy (obstawiania już tak, bo przez wszystkie retrospekcje w książce przewija się wiele postaci, które mogłyby mieć motyw, by pomóc spowodować ten wypadek). Obserwujemy działania śledczych, ale i dowiadujemy się wielu rzeczy z tych licznych retrospekcji. Dodatkowo książka ma niejako dwa wątki - sam wątek wypadku oraz wątek Prophety (moim zdaniem trochę nadmiernie napompowany, a poza tym długo zastanawiałam się, jakie miał znaczenie dla tamtej sprawy kryminalnej). Przez to w książce przewija się mnóstwo postaci, między którymi istnieją różne powiązania. W poprzednim tomie mieliśmy głównie grupę młodych, imprezujących ludzi, zaś tutaj czytamy także o biznesmenach, politykach, gangsterach, ale i influenserce. Jeśli chodzi natomiast o śledczych, pierwszoplanowym bohaterem jest oczywiście Kroon, w którego życiu sporo się dzieje, nie zawsze dobrze, chwilami wydaje się naprawdę zagubiony, tak że robiło mi się go trochę żal, bo lubię tę postać. Oprócz niego pojawia się, choć dopiero pod koniec, znana z pierwszego tomu mecenas Radke oraz nowa i dość ciekawa bohaterka, młoda policjantka Maja Gan.
Oprócz zaciekawienia na początku i nieco większych emocji pod koniec, w środku powieści towarzyszyło mi trochę znudzenia. Retrospekcje ukazujące wydarzenia z życia bohaterów związanych z ofiarą wypadku nie zawsze były porywające, za to sceny z udziałem Prophety były mocno oderwane. Kilka nierealnych momentów było również z udziałem Kroona, co nie do końca przypadło mi do gustu.
Jestem ciekawa, co wydarzy się w kolejnym tomie, po który na pewno sięgnę.
Gdy przypominam sobie moje wrażenia związane z czytaniem pierwszego tomu z Konradem Kroonem, wiem, że byłam zachwycona i można by rzec - podjarana faktem, że mogę czytać kryminał autorstwa prawdziwego prokuratora. Była to książka trochę inna niż wszystkie. Tak samo było w przypadku drugiej części, nie było tu typowego motywu czy też konstrukcji znanej z wielu polskich...
więcej mniej Pokaż mimo to
Poprawny kryminał, napisany dosyć prostym językiem, czyta się dobrze, a dodatkowym plusem była dla mnie lektura niedługo po wizycie na Szrenicy.
Trzeba przyznać, że jest to pozycja całkiem ciekawa - to nie zwykły kryminał nastawiony na krwawe zbrodnie i pędzącą akcję, bo porusza kilka tematów, z którymi dotychczas się nie zetknęłam - mianowicie losy Polaków, Czechów i Niemców w Karkonoszach tuż po drugiej wojnie, historie kilku górskich schronisk czy postać noblisty Hauptmanna. O Duchu Gór czy też Liczyrzepie już słyszałam, ale też został z pomysłem wpleciony w fabułę.
Intryga nie jest szalenie wymyślna, mało tu miejsca na zwodzenie czytelnika, wystarczy odkrywać wszystkie karty razem z bohaterami i wszystko układa się w jedną całość. W miarę trzyma się kupy, mimo że chwilami wydaje się to zbyt pokazowe.
Pewnie sięgnę po kolejne pozycje tego młodego autora, by zobaczyć, jak rozwija swoje pisarstwo i jakie ma dalsze pomysły na kryminalne historie.
Poprawny kryminał, napisany dosyć prostym językiem, czyta się dobrze, a dodatkowym plusem była dla mnie lektura niedługo po wizycie na Szrenicy.
więcej Pokaż mimo toTrzeba przyznać, że jest to pozycja całkiem ciekawa - to nie zwykły kryminał nastawiony na krwawe zbrodnie i pędzącą akcję, bo porusza kilka tematów, z którymi dotychczas się nie zetknęłam - mianowicie losy Polaków, Czechów i...