-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2022-07
2016-04
2016-03
2016-01
2015-06-29
Jestem usatysfakcjonowana. Ostatnio nie miałam szczęścia do lektur, kolejne obiecujące pozycje bardzo mnie zawodziły. Tym bardziej wdzięczna jestem Autorowi, że wreszcie doczekałam się czegoś na poziomie.
Nie jest to może idealna książka, zwłaszcza te boskie zagrywki mocno mnie nudziły, ale za to jeden z głównych wątków bardzo wciągnął. Już dawno z takim zapałem niczego nie czytałam. Autor ponownie udowodnił, że ma niezwykły talent. Cieszy to tym bardziej, że ostatnia część była nieco słabsza i budziła obawy, że jak w przypadku innych wielotomówek, dalsze części będą nudną paplaniną (Patrz: Pieśń lodu i ognia, Pan Lodowego Ogrodu, Achaja).
Na koniec dodam, że Autor- jakkolwiek naprawdę się nazywa, zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie podczas jednego z konwentów. Niezwykle SKROMNY człowiek, który moim zdaniem już dawno powinien żyć z pisania. Gdyby pisał w j. angielskim, byłby już bardzo bogaty, ale może się to w końcu odmieni. Przy reszcie nadętych panów z tego środowiska, robi świetne wrażenie. Ma predyspozycje, aby zostać nr 1 polskiej fantastyki. Żeby tylko pisał szybciej...
Jestem usatysfakcjonowana. Ostatnio nie miałam szczęścia do lektur, kolejne obiecujące pozycje bardzo mnie zawodziły. Tym bardziej wdzięczna jestem Autorowi, że wreszcie doczekałam się czegoś na poziomie.
Nie jest to może idealna książka, zwłaszcza te boskie zagrywki mocno mnie nudziły, ale za to jeden z głównych wątków bardzo wciągnął. Już dawno z takim zapałem niczego...
2015-05
Mnie taki obraz kobiecej psychiki nie przekonuje. Główna bohaterka większość kluczowych decyzji podejmuje niejako poza świadomością. Nie tylko zdejmuje to z niej odpowiedzialność za ich skutki, ale też stanowi zbytnie uproszczenie. Skrajne przemiany jakie w niej zachodzą nie zostały wystarczająco umotywowane. Może mężczyźnie myślą na zasadzie impuls-decyzja, ale u kobiet wygląda to nieco bardziej skomplikowanie i zwłaszcza przy decyzjach trudnych, wymaga całej masy wewnętrznej szarpaniny i rozterek. Jako kobieta, takiego przedstawienia kobiecej psychiki nie kupuję. Natomiast partner głównej bohaterki stanowi dla mnie zagadkę. Ciężko mi zrozumieć o co tak naprawdę chodzi w życiu temu człowiekowi (poza jednym) i autor nie postarał się zanadto, alby mi to umożliwić. Nie rozumiem też dlaczego zachowuje się tak jak się zachowuje i robi to co robi.
Mnie taki obraz kobiecej psychiki nie przekonuje. Główna bohaterka większość kluczowych decyzji podejmuje niejako poza świadomością. Nie tylko zdejmuje to z niej odpowiedzialność za ich skutki, ale też stanowi zbytnie uproszczenie. Skrajne przemiany jakie w niej zachodzą nie zostały wystarczająco umotywowane. Może mężczyźnie myślą na zasadzie impuls-decyzja, ale u kobiet...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-05
Jestem bardzo zawiedziona.
Sapkowski w rozmowie z Beresiem mówił: "Nawet wizja największych pieniędzy i największej sławy nie zmusiłaby mnie do kreowania postaci bezmyślnych osiłków, którzy głównie walą się w karczmach po pyskach i zabijają. Tak samo nikt nie namówi mnie do tworzenia prostych fabuł, rozwijających się wyłącznie w stronę coraz bardziej szczegółowych opisów mordowania" i dalej "Uciekam jak mogę przed sztampą i fabułami, których kamienie milowe stanowią kolejne zarąbane stwory i przeleciane panienki. Walczę z tymi stereotypami, bo rynek zalany jest literaturą fantasy".
Taaa... ale to mówił przeszło dekadę temu. W ostatnim Wiedźminie nie tylko nie uciekł, ale dołożył swoją kroplę do tego zalewu bohaterów rąbaczo-ruchaczy. Jakie to przykre, kiedy z tak dużym podnieceniem czekało się na książkę i tyle się za nią zapłaciło.
Moja refleksja po przeczytaniu: Gdzie był redaktor? Zwłaszcza na początku książki uderza ogromna ilość koślawych zwrotów, które robiły wrażenie amatorszczyzny.
Fabuła pojawiła się w połowie książki, wcześniej mieliśmy do czynienia tylko z nagromadzeniem wydarzeń niezbędnym do kolejnej bitki. Pod koniec nawet się wciągnęłam. Tyle tylko, że mówimy o pierwszym nazwisku polskiej fantastyki. Nazwisku znanym na świecie! Tylko na tyle go stać? Szkoda. Widać, że spoczął na laurach i uznał, że już nic nie musi udowadniać w tym względzie.
No i jeszcze jedno! Łacina i trudne słówka! Już pominę pewną nielogiczność, ale nawet po 5 semestrach łaciny, nie łapię o co chodzi w niektórych zwrotach, a nie po to czytam książki tego rodzaju, żeby przerywać w najlepszym momencie i lecieć po słownik. Wyszły na wierzch jakieś kompleksy wobec "poważnych" literatów, którym autor nachalnie starał się udowodnić, że też umie i potrafi że trudne słówka zna. Olał tym samym czytelników takich jak ja, którzy szukali dobrej, ale nie przeintelektualizowanej rozrywki, a "poważni" literaci i tak swoje zdanie mają i po Wiedźmina pewnie nie sięgną. Może pora, żeby ktoś mu ten tytuł pierwszego odebrał, taka lekcja pokory mogłaby zaowocować wspaniałymi książkami na poziomie.
Jestem bardzo zawiedziona.
Sapkowski w rozmowie z Beresiem mówił: "Nawet wizja największych pieniędzy i największej sławy nie zmusiłaby mnie do kreowania postaci bezmyślnych osiłków, którzy głównie walą się w karczmach po pyskach i zabijają. Tak samo nikt nie namówi mnie do tworzenia prostych fabuł, rozwijających się wyłącznie w stronę coraz bardziej szczegółowych opisów...
2015
2015
2015
2015-01-05
2014
Samozwaniec, czy raczej Samochwała?
Wydaje mi się osobą zblazowaną, pustą, próżną, zazdrosną i bezdennie GŁUPIĄ!!! Mnie jej satyry nie bawią. Wspomnienia powodowały wręcz irytację, choć wspomnienia kocham i uwielbiam zawsze. Pokazują one zwykle poziom osoby, która je spisała. No to pokazała Samozwaniec jakie z niej było ziółko. Wydaje mi się, że karierę zawdzięczała jedynie przynależności do rodziny Kossaków (wolę Słonimskich). Jej spostrzeżenia nie są przesadnie odkrywcze, a humor jest płytki. Nie potrafię polubić osoby dla której najważniejsze były fatałaszki, uganianie się za mężczyznami i która kochała tylko siebie. Mam też wrażenie, że opowiadanie o siostrze, ojcu i dziadku, były jedynie pretekstem do przemycania dowodów własnej wspaniałości. Jak ja nie lubię Samozwaniec...
Samozwaniec, czy raczej Samochwała?
Wydaje mi się osobą zblazowaną, pustą, próżną, zazdrosną i bezdennie GŁUPIĄ!!! Mnie jej satyry nie bawią. Wspomnienia powodowały wręcz irytację, choć wspomnienia kocham i uwielbiam zawsze. Pokazują one zwykle poziom osoby, która je spisała. No to pokazała Samozwaniec jakie z niej było ziółko. Wydaje mi się, że karierę zawdzięczała jedynie...
2014
2014
Mocno przeciętna. Nie rozumiem tych zachwytów. Jest go jedynie kreatywne rozwinięcie mitologii. Może ze 3 fragmenty wywołały we mnie jakąś refleksję. Znośne czytadło.
Mocno przeciętna. Nie rozumiem tych zachwytów. Jest go jedynie kreatywne rozwinięcie mitologii. Może ze 3 fragmenty wywołały we mnie jakąś refleksję. Znośne czytadło.
Pokaż mimo to