Polska pisarka satyryczna, uważana przez jej współczesnych za jedną z najbardziej finezyjnych. Wnuczka Juliusza Kossaka, córka Wojciecha Kossaka, siostra Jerzego Kossaka oraz Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, z którą tworzyła przez całe życie idealny, intelektualno-emocjonalny duet.
Felietony zebrane w tym zbiorku zostały odnalezione już po śmierci autorki. Zastanawiam się nawet, czy pani Magdalena celowo ich nie schowała. Tak bardzo różnią się od wcześniejszych utworów pisarki. I bynajmniej nie chodzi o jakość. Tylko o nastrój. Poprzednie utwory miały w sobie lekkość. Ironię. Żart. Nawet jeśli pisarka coś krytykowała, to robiła to w taki sposób, że łatwiej było się roześmiać niż na nią obrazić. Tymczasem ten zbiór jest inny. Zgorzkniały? Pełen narzekań i to takich typowych dla starych, rozgoryczonych ludzi. Wspomnienia związane z rodziną pełne są nostalgii, lecz również wyrzutów. Ciężko się słucha tych opowiadań i to nie ze względu na lektorkę. Ta spisała się bardzo dobrze. Z ulgą odłożyłam na półkę.
Do tej książki wracam co jakiś czas, jest rewelacyjna. Poprawia humor, wprowadza czytelnika do starego Krakowa i wspaniałe opisuje życie nie tylko Marii Pawlikowskiej- Jasnorzewskiej i Magdaleny Samozwaniec, ale także życie - takie codzienne, nie napuszone - całej rodziny Kossaków i innych naszych sławnych malarzy. Mamidło i Tatko Kossakowie, Dziadzio Juliusz oraz Maria i Magdalena - przesympatyczna rodzina. Książka wprowadza w doskonaly nastrój w
długie listopadowe wieczory. Polecam