-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1191
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać451
Biblioteczka
2024-05-24
2019-08-29
2022-10-03
2022-06-16
2019-09-02
Jest godzina 2.48 kiedy zaczynam pisać o swoich odczuciach po przeczytaniu pierwszej części cyklu "The Dark Light of Day" T.M. Frazier. Jestem w totalnej rozsypce. Gdybym miała jednym słowem określić to, jak się czuję po lekturze "Mrocznej miłości", powiedziałabym, że ta opowieść MNIE ZMIAŻDŻYŁA i nie będzie w tym grama przesady.
Nigdy jeszcze żadna książka tak mną nie wstrząsnęła.
Nie mogę uwierzyć w siłę wyobraźni autorki, dla której mam wielki szacunek. Wciąż tworzyła coś zaskakującego, coś czego bym się nie spodziewała. Najczęściej były to tak dramatyczne wydarzenia, że aż miałam ochotę wrzeszczeć: "NIEEEE!!!!". Ale były też i ciepłe niespodzianki, które łagodziły ból mojego serducha.
Abby, 17-letnia dziewczyna w dniu ukończenia szkoły średniej dowiaduje się, że jej jedyna bliska osoba, ukochana babcia, zginęła w wybuchu laboratorium amfetaminy. Co tam robiła, jest wyjaśnione dopiero pod koniec książki.
Dziewczyna z obawy, że znów trafi do rodziny zastępczej, ukrywa się na złomowisku w starym samochodzie jej babci i tam znajduje ją 22-letni Jake, płatny zabójca, który wrócił na trochę w rodzinne strony, by uratować od upadku warsztat samochodowy swego ojca pijaka.
Tych dwoje młodych ludzi zostało strasznie potraktowanych przez los. Abby, córka narkomanów, wychowywana przez matkę, w dzieciństwie przeżyła rzeczy, które trudno jest sobie nawet wyobrazić. Torturowanie przez rodzicielkę, napaści seksualne przez jej dostawców prochów, gdzie dziewczynka była traktowana jako rodzaj zapłaty. Opis, gdy jako dziewięciolatka ledwie unikneła gwałtu, po czym została przykuta do gorącego kaloryfera i torturowana przez dilera, sprawił, że ledwo mogłam czytać dalej.
Po tych przeżyciach, dziewczynka z mnóstwem ran na ciele i duszy trafiła pod opiekę babci, u której wreszcie zaznała poczucia bezpieczeństwa.
Ale i to się skończyło. Na szczęście na jej drodze stanął Jake i wierzcie mi, pomimo tego czym się zajmował, nie potrafiłam go krytykować, czy nie lubić.
Zarówno on jak i Abby są mocno zwichrowani przez przeszłość. Jake'a brat zginął na łodzi, a w dzień jego pogrzebu matka popełniła samobójstwo. Już samo to wystarczyłoby, by złamać chłopaka. Ale żeby nie było "za lekko" to jeszcze ojciec (na początku książki) próbował zabić Jake'a siekierą, ponieważ obwiniał go za śmierć żony i syna (dlaczego dowiecie się z książki).
Jake wyciąga do Abby pomocną dłoń i zostaje jej prawnym opiekunem, żeby uchronić dziewczynę przed pobytem w kolejnej rodzinie zastępczej, a bywała w nich i przeżyła piekło.
I tu zaczyna się ich historia. Jake zdobył moją wielką sympatię tym jak leczył duszę Abby. Podnosił jej poczucie własnej wartości, swojego piękna, pomimo licznych blizn. Za to wielki szacunek dla niego.
Niestety to, co zaczęło się pięknie, bardzo gwałtownie się skończyło, na Abby spadł kolejny cios, chyba najgorszy z tego co przeżyła do tej pory. Nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje. Zadawałam sobie pytanie jak autorka mogła być tak bezduszna. Dla mnie to był straszny cios, a co dopiero dla Abby. Byłam wściekła za taką niesprawiedliwość losu. Jak tą biedną dziewczynę, która już tyle wycierpiała w swoim krótkim życiu, można było skazać na coś tak strasznego?!!!
Pamiętam, że drugi tom przeczytałam rano, zajęło to może dwadzieścia minut.
Druga część jest krótka, ma zaledwie sto parę stron, a po odliczeniu obrazków zostanie może trzydzieści. Osobiście uważam, że stworzenie drugiej części nie miało sensu i było zamierzeniem czysto marketingowym, zwiększającym dochód z książki. Zawartość całości można było w powodzeniem umieścić w jednym tomie.
Podsumowując: nie jest to ckliwy romans, tylko mroczna historia o dwojgu mocno pokiereszowanych duszach, które chcą zaznać odrobinę szczęścia i miłości, i uporać się z demonami przeszłości.
Jest w niej tyle bólu, ran, emocji oraz niespodziewanych zwrotów akcji, że nie sposób się od niej oderwać. Ja nie mogłam....
Ciągłe napięcie od około setnej strony, wciąż coś nowego, dramaty, strach, ból....
I zaznaczę, iż w ogóle nie miałam wrażenia, że czytam o tak młodych osobach.
Bardzo, ale to BARDZO polecam!!!!!!!!!!!!!!
Jest godzina 2.48 kiedy zaczynam pisać o swoich odczuciach po przeczytaniu pierwszej części cyklu "The Dark Light of Day" T.M. Frazier. Jestem w totalnej rozsypce. Gdybym miała jednym słowem określić to, jak się czuję po lekturze "Mrocznej miłości", powiedziałabym, że ta opowieść MNIE ZMIAŻDŻYŁA i nie będzie w tym grama przesady.
Nigdy jeszcze żadna książka tak mną nie...
2021-10-30
2017-04-06
Dawno nie czytałam równie świetnego thrillera, gorąco polecam, drugą książkę tej autorki też.
Fabuła dosłownie wgniata w fotel, przyprawia o ciarki na plecach i wywołuje obrzydzenie opisami tortur.
Mamy tu czterech złodziei, z których jeden zostaje ranny podczas napadu na bank. Uciekając trafiają do domu pani weterynarz, którą zmuszają do udzielenia pomocy rannemu. Kiedy wydaje im się, że wszystko dobrze się skończy, na planie pojawia się "Tatuś".
Wtedy już nie są pewni, że to skończy się dobrze, bo nagle wszystko zaczyna się walić. Grupa złodziei zostaje uwięziona, odkrywają też, że nie są tam sami. Za ścianą znajdują się uwięzione dwie dziewczynki.
A "Tatuś" to psychopata, sadysta i pedofil w jednym, czyli najgorsze połączenie wszystkich zwyrodniałych cech.
Od tego momentu książka jest bardzo szokująca, brutalna, trudno pojąć poziom okrucieństwa tego zwyrodnialca.
Gwarantuję, że nie będziecie się nudzić podczas lektury i, że wrażeń Wam nie zabraknie, bo jest ich tu całe mnóstwo.
Będziecie czuć ogromne napięcie, strach, jak i tez obrzydzenie, bo to co robi "Tatuś" jest szokujące i wstrętne.
A końcówka.... no cóż, autorka, żeby dac możliwość upuszczenia trochę napięcia po całej lekturze zaserwowała nam porcję wzruszeń...
Dawno nie czytałam równie świetnego thrillera, gorąco polecam, drugą książkę tej autorki też.
Fabuła dosłownie wgniata w fotel, przyprawia o ciarki na plecach i wywołuje obrzydzenie opisami tortur.
Mamy tu czterech złodziei, z których jeden zostaje ranny podczas napadu na bank. Uciekając trafiają do domu pani weterynarz, którą zmuszają do udzielenia pomocy rannemu. Kiedy...
2019-09-11
Cudowna, wzruszająca i przede wszystkim bardzo mądra powieść o sile przyjaźni oraz o tym, żeby zawsze patrzeć optymistycznie w przyszłość, bo choćby nie wiem jak było źle, w końcu MUSI być lepiej. Ujęło mnie w niej również to, że każda z nas może identyfikować się z którąś z bohaterek, albo po trosze z każdą.
"W plątaninie uczuć" to opowieść o trzech trzydziestoparoletnich przyjaciółkach: Dorocie, Kalinie i Hani.
Dorota, typowa kura domowa z mężem i dwójką małych dzieci, nie ma czasu dla siebie, jest przemęczona i rozgoryczona tym jak wygląda jej życie. Podejrzewa męża o romans, lecz początkowo nie jest gotowa przyjąć tej bolesnej prawdy do wiadomości, aż do czasu, gdy nie da się już zaprzeczać oczywistemu. Przysięgam, że nie raz miałam ochotę nakopać jej mężowi, tak mnie wkurzał. I tak, zdradzał żonę, zaniedbywał dzieci, bo czuł się znudzony, bo żona była ciągle zmęczona. Cóż, gdyby pomagał jej co nieco w domu, a nie zrzucał wszystko na nią, to pewnie nie byłaby taka zmęczona. Lecz to co zrobił później sprawiło, że zniechęciłam się do niego ostatecznie...
A oto do jakich wniosków doszła Dorota po wielu dniach cierpienia:
"Można zacząć wszystko od nowa. Zawsze można, nawet kiedy wydaje się nam, że to już koniec wszystkiego. Wtedy też można. Trzeba tylko upaść na samo dno i się podnieść. Boli, kurwa mać! A jednak żyjemy. "
Obfite w mądrość zcytaty czynią z tej książki ogromnie wartościowe dzieło, które trzeba przeczytać.
Z kolei Kalina żyje w wolnym związku, prowadzi własny butik z ekskluzywną odzieżą, ale do szczęścia brakuje jej romantyzmu, tego, by mężczyzna o nią zabiegał. A jej Piotr, cóż, choć mieszkają już dość długo ze sobą, nawet nie wspomni o ślubie, nie dba o związek, nawet na seks nie ma już ochoty. Reasumując, żyją jak przysłowiowe stare małżeństwo. Wtedy na drodze Kaliny pojawia się jej dawna miłość, Krzysztof, który lata temu bardzo ją skrzywdził, a teraz chciałby być z dziewczyną. Kalina miota się między dwoma mężczyznami, nie wie którego wybrać, ale w końcu będzie musiała
zdecydować. Jakiego dokona wyboru, dowiecie się z książki.
Natomiast Hania jest singielką, która choć marzy o wielkiej miłości, jednocześnie trochę się boi zaangażowania, i nie znalazła dotąd właściwego mężczyzny, więc zadowala się przygodnymi romansami. Także w jej życiu coś się zadzieje, ale czy znajdzie wreszcie upragnioną miłość? Co takiego stało się, że straciła kontakt z siostrą, która z nich którą tak bardzo skrzywdziła, że od kilku lat nie odzywają się do siebie? Co musi się zdarzyć, by na nowo odnalazły drogę do siebie?
Autorka napisała tu piękne słowa wypowiadane przez jedną z kobiet:
"Gdy kończy się życie, dopiero wtedy widać, jak niewiele chwil przeznaczamy na robienie sobie małych przyjemności, a ile czasu tracimy na głupoty, nieważne sprawy. Wiecie, co przeczytałam? Wczoraj do ciebie nie należy... Jutro niepewne. Tylko dziś jest twoje."
A ostatnie kilkadziesiąt stron, jejku, ostatnio płakałam tak bardzo chyba na książce "Twoje fotografie" Tamny Robinson, albo "Nigdy nie pozwolę ci odejść" K. Regnery. Choć mało widziałam przez łzy, to nawet na moment nie przerwałam czytania. Dużym ładunkiem emocjonalnym naszpikowany był rozległy wątek o tym, że ktoś musiał ciężko zachorować na nowotwór, ale taki obrót sytuacji dodał dramatyzmu książce, uczynił ją jeszcze bardziej interesującą.
Lektura tej powieści sprawia, że człowiek stara się bardziej doceniać te zwyczajne, drobne rzeczy, więcej korzystać z życia i częściej robić coś dla siebie, by cieszyć się każdym dniem i nie żałować, gdy już będzie za późno... Z czystym sumieniem mogę polecić tę książkę, która pomimo upływu lat wciąż jest moją ulubioną powieścią obyczajową.
Cudowna, wzruszająca i przede wszystkim bardzo mądra powieść o sile przyjaźni oraz o tym, żeby zawsze patrzeć optymistycznie w przyszłość, bo choćby nie wiem jak było źle, w końcu MUSI być lepiej. Ujęło mnie w niej również to, że każda z nas może identyfikować się z którąś z bohaterek, albo po trosze z każdą.
"W plątaninie uczuć" to opowieść o trzech trzydziestoparoletnich...
2021-09-14
2021-06-26
2021-07-01
2021-06-30
2021-06-20
2021-05-25
Drugi tom "Więcej niż słowa" to równie bolesna powieść, skłaniająca do refleksji. Rev, przyjaciel Declana, przeżył traumę z rak ojca, fanatyka religijnego, który pozbawiony praw rodzicielskich, odsiedział śmieszny wyrok w ramach ugody, ale to nie powstrzymało go, by po 18-tych urodzinach Reva, skontaktować się z nim, dręcząc chłopaka okrutnymi mailami.
Rev nigdy nie uporał się z przeszłością, która powróciła do niego, jak taran, wraz z pierwszą wiadomością od ojca. To ona sprawiła, że jest zamknięty w sobie, zawsze chodzi ubrany w bluzy, z kapturem na głowie, trzyma wszystkich na dystans. Nawet nadano mu w szkole przezwisko "Ponury Żniwiarz".
Chłopak kilka lat wcześniej został adoptowany przez opiekunów z rodziny zastępczej, którzy są cudownymi rodzicami. Mimo miłości i wsparcia, jakie Rev od nich otrzymuje, nie może się zdobyć na odwagę, by zwierzyć się rodzicom z otrzymywanych maili.
Wieczorem wychodzi z domu i spotyka Emmę. Znają się z widzenia ze szkoły, lecz dotąd nie poznali się bliżej. Przypadkowe spotkanie przy kościele zaowocowało kolejnymi.
Emma jest córką informatyka i lekarki. Ojciec zajmuje się tworzeniem gier komputerowych, matka pracuje w szpitalu i uważa męża za obiboka, a Emmę wciąż krytykuje za to, że sama też zajmuje się grami.
Dziewczyna czuje się opuszczona, niedoceniana, nie ma nawet odwagi pochwalić się rodzicom, ze sama stworzyła grę komputerową online. Niestety ten sukces przysporzył jej kłopotów, gdyż jest nękana przez jednego z graczy. Emma nie zdaje sobie sprawy, jak wielkie grozi jej niebezpieczeństwo.
Podczas kolejnych spotkań przy kościele, Emma i Rev stopniowo otwierają się przed sobą. To ona jest pierwszą osobą, której chłopak mówi o mailach od ojca. W końcu dowiadujemy się też, dlaczego Rev wciąż nosi te bluzy 😭. Nie łatwo się o tym czytało.
Na wielką pochwałę w obu tomach zasługuje przyjaźń Declana i Reva. Chłopcy są dla siebie ogromnym wsparciem, obaj przeżyli straszne rzeczy, ale się nie poddali. Rev potwornie się boi, że jest taki jak ojciec, ale Declan robi wszystko, by wyrzucić z jego głowy te destrukcyjne myśli.
Ciekawym aspektem jest pojawienie się w drugim tomie Matthew, nastolatka, który trafia do rodziców Reva (są oni certyfikowanymi opiekunami zastępczymi). Chłopak również ma ogromne problemy emocjonalne, był w wielu rodzinach zastępczych, spotkały go straszne rzeczy z rąk opiekunów. Te dzieciaki są tak pokiereszowane przez życie, że sama myśl o tym przyprawia mnie o ciarki.
Jak się zakończy nękanie Emmy, czy może coś ją połączyć z Revem, co się stanie dalej z Matthew oraz czy Declan pogodzi się z ojcem odsiadującym wyrok w więzieniu, tego dowiecie się z książek :)
Drugi tom "Więcej niż słowa" to równie bolesna powieść, skłaniająca do refleksji. Rev, przyjaciel Declana, przeżył traumę z rak ojca, fanatyka religijnego, który pozbawiony praw rodzicielskich, odsiedział śmieszny wyrok w ramach ugody, ale to nie powstrzymało go, by po 18-tych urodzinach Reva, skontaktować się z nim, dręcząc chłopaka okrutnymi mailami.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toRev nigdy nie uporał...