-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel14
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2023-07
2018-07
"Przytulajka" to zbiór 13 opowiadań ze zwierzakami w rolach głównych. Pojawiają się tu jeże, konie, psy oraz koty i niemal w każdym opowiadaniu zmieniają, oczywiście na lepsze, życie swoich właścicieli czy opiekunów. Przyznam, że poza panią Kalicińską nie znam żadnej z autorek opowiadań, może dlatego, że ostatnio rzadko czytam obyczajówki z romansem w tle, ale bynajmniej nie przeszkadzało mi to w delektowaniu się lekturą. Opowiadania są pełne ciepła, ale co poniektóre naprawdę ciężko się czyta, a zapas chusteczek jest pozycją obowiązkową na stoliku oprócz kubka z herbatą czy kawą.
Łezka, i to niejedna, na pewno podczas czytania poleci, ale książkę przeczytać warto :) Gorąco polecam :)
"Przytulajka" to zbiór 13 opowiadań ze zwierzakami w rolach głównych. Pojawiają się tu jeże, konie, psy oraz koty i niemal w każdym opowiadaniu zmieniają, oczywiście na lepsze, życie swoich właścicieli czy opiekunów. Przyznam, że poza panią Kalicińską nie znam żadnej z autorek opowiadań, może dlatego, że ostatnio rzadko czytam obyczajówki z romansem w tle, ale bynajmniej...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-06
"Dziewczyny z Portofino" to opowieść o czterech przyjaciółkach z warszawskiego osiedla i ich znajomych. Dziewczęta pochodzą z różnych środowisk, mamy tu rodzinę alkoholików z synem kryminalistą, lekarza, opozycjonistę i biurową szychę, którzy nie zawsze patrzą przychylnym okiem na przyjaźń dziewczyn. Razem z Agnieszką, Manią, Hanką i Beatą przeżywamy ich szkolne lata, a później i dorosłe życie, ich sukcesy i porażki, pierwsze miłości, seks i wpadki, po prostu prawdziwe życie w rzeczywistości PRL-u (to prawdziwe, a nie podkoloryzowane) i początkach lat 90-tych. Pomimo upływu lat dziewczyny nadal się przyjaźnią, odwiedzają, piszą ze sobą, wiedzą, że jak któraś ma problem to jedna z nich na pewno pomoże.
Całość jest ciekawa, wciąga i trudno się od niej oderwać. Naprawdę fajny kawałek dobrej lektury, przy spędzeniu której człowiek nie ma poczucia zmarnowanego czasu ;) Gorąco polecam :)
"Dziewczyny z Portofino" to opowieść o czterech przyjaciółkach z warszawskiego osiedla i ich znajomych. Dziewczęta pochodzą z różnych środowisk, mamy tu rodzinę alkoholików z synem kryminalistą, lekarza, opozycjonistę i biurową szychę, którzy nie zawsze patrzą przychylnym okiem na przyjaźń dziewczyn. Razem z Agnieszką, Manią, Hanką i Beatą przeżywamy ich szkolne lata, a...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-11
Świetna książka dotycząca dość niespotykanego eksperymentu - dziennikarz Witold Szabłowski, pod wpłyewm słów Kubańczyka zaczyna się zastanawiać nad sensem życia w kapitaliźmie. Wpada na pomysł, żeby na pół roku spróbować odtworzyć codzienność PRL-u i wciąga w to swoją rodzinę. W tym celu wynajmują mieszkanie na Ursynowie, ściągają przeróżne rzeczy, ubrania, a nawet zachowaną żywność i środki czystości z PRLu, kupują Malucha, szukają kolejek, wprawiają w osłupienie ekspedientki w sklepach... Dłuuugo by wymieniać ;) Wszystko po to aby dowiedzieć się jak właściwie żyli ich rodzice, jaki był PRL, co stracili przez kapitalizm.
Tak właściwie to jest to reportaż, ale czyta się ją jak książkę obyczajową, fabularyzowaną. Można się przy niej pośmiać, ale i zastanowić nad tym jak dziś żyjemy, jak bardzo jesteśmy uzależnieni od komórki, komputera, internetu, mediów społecznościowych... Nie rzadko nie wiemy kto mieszka drzwi obok, ale na FB mamy po kilkaset znjomych, których nigdy nie zobaczymy na oczy, nie wypijemy razem kawy czy pójdziemy do kina.
Pan Szabłowski i Pani Meyza mają nade mną tę przewagę, że pamiętają dość sporo z PRLu - ja, jako rocznik 1985 pamiętam zbyt mało. Ich książka za to pozwala mi wgłębić się co nieco w tamtejszą rzeczywistość, ich wspólna relacja jest wzbogacona o wspomnienia starszych roczników, ich rodziców, przyjaciół, sąsiadów, a nawet o fragmenty różnych książek i reportaży.
Gorąco polecam :)
Świetna książka dotycząca dość niespotykanego eksperymentu - dziennikarz Witold Szabłowski, pod wpłyewm słów Kubańczyka zaczyna się zastanawiać nad sensem życia w kapitaliźmie. Wpada na pomysł, żeby na pół roku spróbować odtworzyć codzienność PRL-u i wciąga w to swoją rodzinę. W tym celu wynajmują mieszkanie na Ursynowie, ściągają przeróżne rzeczy, ubrania, a nawet...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-04
Po "Kolonię karną" sięgnęłam po przeczytaniu opinii na LC, były tak interesujące, że od razu zaczęłam szukać książki w sklepach. Po przeczytaniu jej mam jednak mieszane uczucia. Książka jest na pewno trudna w odbiorze, chociaż jest napisana lekkim i łatwym językiem, rozdziały są krótkie, przez co książkę szybko się czyta. Zawiera dwie relacje - z jednej strony żony, a po odwróceniu książki - relację męża.
Cały czas miałam wrażenie, że opowieść jest przerysowana, postaci i ich wady wyolbrzymione, że przecież to niemożliwe, żeby dwoje kochających się przecież parę-paręnaście lat wcześniej ludzi, aż tak siebie znienawidziło. Mam też odczucie jakby autor faworyzował mężczyzn (co zresztą nie jest dziwne), wydawało mi się, że opowieść miała być bezstronna, a tu rolę oprawcy gra żona, a ofiary mąż - żona stała się straszną jędzą, stale o wszystko ma pretensje, nie potrafi przyznać się do błędu, po latach podejrzewając męża o zdradę sama go zdradza z kolegą, ze współlokatorką z pokoju na wakacjach, winna jest temu jak zachowują się ich dzieci i sama aż prosi się o mord... Zaraz... Ale jak to? A mężczyzna jest zupełnie bez winy? Mamy go żałować, że tak źle wybrał partnerkę na życie? Chodzi potulny, w ramach buntu z rzadka tłucze talerze, woli zatyczki i usuwa się w kąt, a dla świętego spokoju usypia psa sąsiadów, aż ten ląduje za Tęczowym Mostem? Skoro źle dzieje się w małżeństwie winne są obydwie strony, a nie tylko jedna...
"Wszelkie podobieństwo do waszego małżeństwa nie jest przypadkowe" - tak czytamy na okładce, ale czy naprawdę jest aż tak źle? Książka jest dobra, ale mocno przeraża i pokazuje jak NIE zachowywać się w małżeństwie. Fakt - nie jestem jeszcze w związku małżeńskim i nie mam póki co dzieci, ale nie wyobrażam sobie, żebym miała ukochanego aż tak znienawidzić. Owszem - tarcia są nieuniknione, nawet po 20-30 latach małżeństwa, ale żeby aż takie? Mnie nie zniechęciła ta książka do wyjścia za mąż, ale kogoś faktycznie może przestraszyć...
Po "Kolonię karną" sięgnęłam po przeczytaniu opinii na LC, były tak interesujące, że od razu zaczęłam szukać książki w sklepach. Po przeczytaniu jej mam jednak mieszane uczucia. Książka jest na pewno trudna w odbiorze, chociaż jest napisana lekkim i łatwym językiem, rozdziały są krótkie, przez co książkę szybko się czyta. Zawiera dwie relacje - z jednej strony żony, a po...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-06
Przyznam szczerze, że książkę pani Ewy Klepackiej-Gryz znalazłam za niecałe 3 złote w supermarkecie. Opis był w miarę zachęcający, a ze kwota nieduża - postanowiłam ją zakupić.
Książkę czytałam dość długo, nie dlatego, że była taka nudna, tylko jest z początku mało wciągająca. Akcja rozkręca się tak naprawdę dopiero po przeczytaniu 2/3 książki - wtedy na dobre przyssałam się do książki, bo musiałam wiedzieć jak się skończy, czy moje podejrzenia są słuszne i Sarę, czyli główną bohaterkę czeka szok odnośnie jej przeszłości i tym kim naprawdę jest.
Czy książka jest godna polecenia? Nawet tak - główna bohaterka da się lubić, dość ciekawe są jej wywody z samoanalizy, relacji z rodziną, przyjaciółmi. Jakby się głębiej zastanowić - każda z nas ma w sobie cząstkę takiej Sary, zagubionej, w pewnym momencie życia zastanawiającej się co dalej i po prostu szukającej siebie ;)
Przyznam szczerze, że książkę pani Ewy Klepackiej-Gryz znalazłam za niecałe 3 złote w supermarkecie. Opis był w miarę zachęcający, a ze kwota nieduża - postanowiłam ją zakupić.
Książkę czytałam dość długo, nie dlatego, że była taka nudna, tylko jest z początku mało wciągająca. Akcja rozkręca się tak naprawdę dopiero po przeczytaniu 2/3 książki - wtedy na dobre przyssałam...
2015-04
Po książkę Moniki Szwai sięgnęłam, bo lubię tą pisarkę i jej książki - są lekkie i zabawne, w sam raz na odprężenie po męczącym dniu :) No i jak przystało na literaturę kobiecą - zawsze pojawia się w nich wątek miłosny ;)
Książka "Nie dla mięczaków" nie jest inna, nie na darmo w podtytule czytamy: "Historia krótkiej wolności Piotra V.", chociaż muszę przyznać, że nie często spotykam się z tym aby głównym bohaterem w książce, nie oszukujmy się - typowo kobiecej - był mężczyzna ;)) Piotr Voigt jest świeżo rozwiedzionym biznesmenem w średnim wieku, który dla uczczenia odzyskanej wolności bierze dzień wolny z pracy (w której jest szefem) aby pochodzić po mieście. Nie minęło nawet pół dnia, a Piotr poznaje uroczą panią pracującą w muzeum ;) Nie muszę w tym miejscu spoilerować, bo wszyscy na pewno domyślają się jak mniej więcej ta historia się potoczy, a jeżeli dodam do tego tajemniczego nastolatka, który niczym Michalina w "Tylko mnie kochaj" staje na progu mieszkania i twierdzi, że jest jego synem, już wiadomo, że dotychczasowe spokojnie i poukładane życie głównego bohatera właśnie przewraca się do góry nogami.
Książka to takie miłe, lekkie i bardzo śmieszne czytadło na maksimum dwa wieczory. Fabuła wprawdzie jest dość przewidywalna, ale pomimo to czyta się ją na zasadzie: "jeszcze jeden akapit, muszę wiedzieć jak to się skończy" :D
Gorąco polecam, nie tylko wielbicielom twórczości pani Szwai, ale także tym, którzy po prostu chcą odetchnąć po całym dniu przy miłej i ciekawej, ale niezbyt długiej lekturze.
Po książkę Moniki Szwai sięgnęłam, bo lubię tą pisarkę i jej książki - są lekkie i zabawne, w sam raz na odprężenie po męczącym dniu :) No i jak przystało na literaturę kobiecą - zawsze pojawia się w nich wątek miłosny ;)
Książka "Nie dla mięczaków" nie jest inna, nie na darmo w podtytule czytamy: "Historia krótkiej wolności Piotra V.", chociaż muszę przyznać, że nie...
2015-03
Książka Tomasza Pindela "Czy to się nagrywa?" opowiada o projekcie "Żona dla Polaka/Mąż dla Polki", który ma za zadanie połączyć w pary trzy panny z miasta i trzech kawalerów ze wsi (czyli coś na kształt telewizyjnego hitu "Rolnik szuka żony" tyle, że książka została wydana wcześniej ;)). Wśród wielu kandydatów do programu zostają wybrani trzej kumple z jednej wsi: Franciszek, Zygmunt i Stanisław oraz trzy przyjaciółki: Eliza, Gabriela i Karolina. Książka jest napisana w formie krótkich wywiadów na przemian od różnych osób - raz od uczestniczki programu, raz od uczestnika, a raz od osoby zupełnie postronnej. Dzięki temu poznajemy wydarzenia z różnej perspektywy, a nie tylko od jeden osoby.
Książkę szybko się czyta, jest lekka i przyjemna oraz prześmieszna, a zabawa przy jej czytaniu jest przednia. Fabuła potrafi nieźle wciągnąć, głównie przez to, że od początku wyczuwa się jakąś aferę, która wraz z rozwojem wydarzeń w książce nabiera odpowiednich rozmiarów ^^
Gorąco polecam :)
Książka Tomasza Pindela "Czy to się nagrywa?" opowiada o projekcie "Żona dla Polaka/Mąż dla Polki", który ma za zadanie połączyć w pary trzy panny z miasta i trzech kawalerów ze wsi (czyli coś na kształt telewizyjnego hitu "Rolnik szuka żony" tyle, że książka została wydana wcześniej ;)). Wśród wielu kandydatów do programu zostają wybrani trzej kumple z jednej wsi:...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Ciemno, prawie noc" jest ciekawą, wciągającą książką, zaś sama opowieść jest dużo mroczniejsza i tajemnicza niż film nakręcony na jej podstawie. Opowiada o dziennikarce Alicji Tabor, która po wielu latach wraca do rodzinnego Wałbrzycha, aby napisać artykuł o trójce zaginionych dzieci. Finał opowieści jest dość spektakularny i nieoczekiwany, sprawa zaginięć się wyjaśnia, a Alicji udaje się niejako zaleczyć bolesne rany z przeszłości. W filmie nie ma wszystkich postaci i tym samym wątków, jakie pojawiają się w książce, co sprawia, że tym bardziej trzeba ją przeczytać ;) Gorąco polecam :)))
"Ciemno, prawie noc" jest ciekawą, wciągającą książką, zaś sama opowieść jest dużo mroczniejsza i tajemnicza niż film nakręcony na jej podstawie. Opowiada o dziennikarce Alicji Tabor, która po wielu latach wraca do rodzinnego Wałbrzycha, aby napisać artykuł o trójce zaginionych dzieci. Finał opowieści jest dość spektakularny i nieoczekiwany, sprawa zaginięć się wyjaśnia, a...
więcej Pokaż mimo to