-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński36
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant977
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2013-02-10
Ten autor po raz pierwszy gościł w moim domu. Teraz już wiem, że zostanie w nim na dłużej.
Początkowo zdawało mi się, że to zwykła, przeciętna powieść z dość banalną fabułą. Jakiś wewnętrzny głos nakazywał mi jednak, by nie poprzestawać na czytaniu.
Gdzieś w połowie coś we mnie pękło, rozsypałam się na milion kawałków i poczułam, jak wielki sens niesie za sobą ta książka. W genialny i delikatny zarazem sposób pokazuje, jak kruche jest nasze życie i jak parszywi jesteśmy. Nie martwiąc się o rodzinę, dom, bliskich, w pogoni za sławą i pieniędzmi, zostawiamy to co najbardziej istotne- miłość.
Książka uświadamia, że na życie należy spojrzeć pod innym kątem, że każdy zasługuje na drugą szansę, a to, ja długo będziemy stąpać po tej ziemi, nie zależy od nas.
Jestem oczarowana!
Ten autor po raz pierwszy gościł w moim domu. Teraz już wiem, że zostanie w nim na dłużej.
Początkowo zdawało mi się, że to zwykła, przeciętna powieść z dość banalną fabułą. Jakiś wewnętrzny głos nakazywał mi jednak, by nie poprzestawać na czytaniu.
Gdzieś w połowie coś we mnie pękło, rozsypałam się na milion kawałków i poczułam, jak wielki sens niesie za sobą ta książka....
Kolejna książka Musso, która trafiła do mojego domu. Kolejne dzieło, które dane było mi przeczytać.
Skłaniająca do refleksji, wyzwalająca nietuzinkowe emocje książka o miłości, przyjaźni i przeznaczeniu, które tak trudno nam pokonać. Główny bohater pokazuje nam, jak wielką moc ma miłość do bliskiej nam osoby, jak wiele jesteśmy w stanie poświęcić, aby uratować to, co ma dla nas największą wartość. Przyjaźń jaka łączy Eliota i Matta, to rozgrzewająca serce więź, która nigdy się nie urywa- nawet wtedy kiedy przez 30 lat pozostawiona zostaje sama sobie, kiedy do jej drzwi puka śmierć. To samo tyczy się miłości Eliota i Ileny, która trwa mimo rozłąki, bólu i żalu spowodowanego niewytłumaczonym zerwaniem.
Musso od początku chwycił mnie za serce. Zawsze wyciska łzy i skłania do refleksji. Czytając każdą jego książkę nie jestem w stanie przejść obok niej obojętnie. Każda zostawia pytania, na które próbuję znaleźć odpowiedź, co więcej każda sprawia, że staję się bardziej świadomym człowiekiem, który stara się być lepszy.
Gorąco polecam każdemu!
Kolejna książka Musso, która trafiła do mojego domu. Kolejne dzieło, które dane było mi przeczytać.
Skłaniająca do refleksji, wyzwalająca nietuzinkowe emocje książka o miłości, przyjaźni i przeznaczeniu, które tak trudno nam pokonać. Główny bohater pokazuje nam, jak wielką moc ma miłość do bliskiej nam osoby, jak wiele jesteśmy w stanie poświęcić, aby uratować to, co ma...
Co można napisać o "Dzienniku"? Że jest świetny? Po części tak, po części nie. Tak, ponieważ jest to książka, która niesamowicie oddziałuje na czytelnika, poza tym główna bohaterka-autorka cechuje się niezwykłą dojrzałością, tym samym dostarczając czytelnikowi kompletnego obrazu przeżyć i odczuć.
Dlaczego nie? Bo nie wiem, czy wypada w ogóle nazywać książki traktujące o II wojnie światowej jako świetne... Chyba to złe słowo.
Dziennik Anne Frank pokazuje z jednej strony to, co wojna przyniosła ludziom. To jak trudno było Żydom walczyć o swoje życie, jak cieżko było przetrwać, pozostać pełnym nadziei i się nie poddać. Pokazuje, jak ciężko było witać każdy nowy dzień. jaki trud niosło za sobą organizowanie codziennego życia, tych najprostszych, jak nam się teraz wydaje, spraw.
Rodzina Franków, van Daanów oraz Dussel ukrywają się w oficynie. Muszą zważać na swoje zachowanie, pilnować ciszy i spokoju. Nieodłącznym elementem ukrywania się, staje się strach przed tym, że zostaną odkryci. Dzięki pomocy życzliwych osób są w stanie przetrwać.
Dziennik, jaki prowadzi żydowska nastolatka, pokazuje, jak bardzo II wojna światowa doświadczyła ludzi, ale przede wszystkim jest portretem bohaterki. To Ona, jej życie i jej rozważania, oczywiście nierozerwalnie związane z problemami, jakie przyniosła wojna, są punktem najważniejszym. Pamiętnik ukazuje przemianę, jaka nastąpiła we wnętrzu Dziewczynki. Od dziecka, stała się dojrzałą nastolatką. Widać to w sposobie myślenia, ale i pisania, który zdecydowanie ewoluuje.
Anne przekazuje w swych zapiskach ogromną część siebie. Odkrywa przed swym dziennikiem, swoje wewnętrzne rozterki i przemyślenia.
Czuje samotność, potrzebę miłości.
Ukrywanie się w oficynie zbiega się z momentem, kiedy Anne wchodzi w okres buntu i dojrzewania. Dziennik staje się zatem nie tylko zapisem tragedii wojennej, ale także zapisem procesu dorastania.
W historii Anne niezwykłe jest to, jak pięknie potrafi opowiadać o tym, co się w niej dzieje. Niezwykłe jest to, jak zręcznie opisuje swoje emocje i przemyślenia, jak dokładnie obserwuje swoje otoczenia i jak mądre wnioski potrafi wyciągać.
Dla mnie, na uznanie zasługuje fakt, że tak młoda dziewczyna, właściwie jeszcze dziecko, potrafi odnaleźć się w tak trudnym dla siebie i rodziny położeniu. Jaką nadzieję potrafi z siebie wydobyć. To jest tak piękne i wzruszające, że człowiek zaczyna ganić się w myślach za to, jak wielką wagę przywiązuje do codziennych błahostek, które są niczym, w porównaniu z codziennością, z jaką Anne przyszło walczyć.
Historie o II wojnie światowej, to historie niezwykłe. Każdy dzień ludzi, walczących o godność, wolność i życie, zasługuje na wielki szacunek.
Polecam tę pozycję każdemu.
Co można napisać o "Dzienniku"? Że jest świetny? Po części tak, po części nie. Tak, ponieważ jest to książka, która niesamowicie oddziałuje na czytelnika, poza tym główna bohaterka-autorka cechuje się niezwykłą dojrzałością, tym samym dostarczając czytelnikowi kompletnego obrazu przeżyć i odczuć.
Dlaczego nie? Bo nie wiem, czy wypada w ogóle nazywać książki traktujące o II...
Twórczość Charlotte Brontë uchodzi za klasykę literatury angielskiej. Czy nie jest to wystarczający powód, aby sięgnąć po tę książkę?
Rzecz jasna, z uznanymi przez czas i ludzi dziełami bywa różnie - zdarza się, że do nas nie przemawiają. Nie potrafimy poczuć ducha minionej epoki, niekiedy tekst bywa dla nas niezrozumiały, czasami nudny. Pisząc to mam w głowie lektury szkolne, które niejednokrotnie budziły we mnie takie odczucia. W przypadku Jane Eyre nic takiego nie czułam, potrafiłam wejść w głąb świata przedstawionego i delektować się losami głównej bohaterki.
Tytułowa Jane Eyre jest narratorem powieści, przez co poznajemy świat widziany jej oczami. Od samego początku jawi się jako niezależna i pełna odwagi. Potrafi bez oporu przedstawić własne zdanie wychowującej ją wujence, przez co uważana jest za niezwykle niegrzeczną i nieułożoną dziewczynę. W domu swego wujka nie zaznaje miłości, której jak każdy pragnie. Szansą dla niej staje się wyjazd do Lowood. Tam rozpoczyna nowe życie, z dala od poniżającej ją ciotki i kuzynostwa. Ten nowy etap jest jednak trudny i niejednokrotnie przynosi bolesne doświadczenia. Z biegiem lat życie Jane zaczyna nabierać oczekiwanego przez nią kształtu - rozpoczyna pracę jako guwernantka. Ten krok przynosi kolosalne zmiany - poznaje Pana Rochestera. Pracodawca staje się obiektem jej uczuć, a miłość którą go darzy, zostaje odwzajemniona. Brzmi idealnie? Nic bardziej mylnego.
Kiedy losy Jane i pana Rochestera się splatają, a następnie nieubłaganie komplikują, przedstawiony zostaje nam, po raz kolejny, obraz głównej bohaterki - niezłomnej i silnej. Kolejne doświadczenia i trudy, jakie spadają na młodą kobietę, nie są powodem jej klęski. Wręcz przeciwnie, w moich oczach staje się jeszcze bardziej odważna i niezwyciężona. Jane Eyre to postać kobiety - ideału jak na owe czasy. Ma cechy, które zapewniają jej niezależność i mimo iż ulega potędze miłości, staje się chwilami bezbronna i w całości oddane mężczyźnie, pozostaje istotą, która sama o sobie decyduje. Podejmuje niezwykle odważną decyzję, kładąc kres temu, co nie jest zgodne z jej przekonaniami.
Jane to postać, która potrafi o siebie zadbać. Należycie wypełnia swoje obowiązki, jest sumienna i pracowita. Nie pragnie wygód, jakie zapewnić jej może wybranek serca. O wiele bardziej od pieniędzy liczy się dla niej uczucie, dobre i wartościowe życie.
W opisie książki możemy przeczytać, że jest to powieść, która "nie odwołuje się do zasad moralnych i konwenansów, lecz kładzie nacisk na przymioty serca". Zdecydowanie w powieści króluje uczuciowość i to przez nią dyktowane są losy bohaterów, ale moim zdaniem zasady moralne wciąż mocno tkwią w Jane, a ta jest im posłuszna. To właśnie one nie pozwalają jej na zrobienie tego, czego oczekuje od niej pan Rochester. Niewątpliwie dochodzi do złamania konwenansów - sama miłość zrodzona między biedną guwernantka a panem domu jest tego potwierdzeniem.
Pisząc o tej powieści pozwolę sobie wspomnieć o pewnej bohaterce, która towarzyszy Jane w Lowood - Helence. Jest to dziewczyna, która przebywa tam jako uczennica. Staje się przyjaciółką tytułowej bohaterki, wnosi światło i radość. Niesie nadzieje i tłumaczy, jak ważna jest pokora. Przez cały czas jest pełna wdzięczności za życie, czego uczy Jane. Jeśli sięgnięcie po tę pozycję, zwróćcie uwagę na tę bohaterkę, ponieważ moim zdaniem niejednego można się od niej nauczyć.
Na kilka słów zasługuje także postać pana Rochestera - mężczyzny, któremu swe serce ofiaruje Jane. Jest to bohater nieszczęśliwy, można rzec tragiczny. Jego przeszłość staje na przeszkodzie do wspólnego szczęścia kochanków, jest piętnem, które odciska się i nie pozwala o sobie zapomnieć.
Myślę, że zakończenie powieści usatysfakcjonuje większość czytających. Potwierdza ono potęgę uczucia, staje się niejako nagrodą dla całego życia Jane, wzbudza poczucie sprawiedliwości. Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się takiego biegu zdarzeń, w głowie zaprojektowałam swoją wizję końca powieści, która się nie spełniła. Fakt ten uważam za ogromny plus.
Jane Eyre to powieść, której czytanie było miłym doświadczeniem. Uwielbiam nastrój tam panujący. Romantyzm i konwenanse, obrazy dworów i willi, kobiety w długich sukniach, czas biegnący powoli. Te wszystkie elementy sprawiły, że czułam się odprężona oddając się lekturze. Jest to książka dość obszerna, sporo w niej opisów, mniej akcji i zdarzeń. Sądzę zatem, że znajdzie ona miłośników w gronie tych, którzy tak jak ja kochają nastrój romantyzmu, ułożenia i dystansu, jaki panował w owych czasach.
http://overreading.blogspot.com
Twórczość Charlotte Brontë uchodzi za klasykę literatury angielskiej. Czy nie jest to wystarczający powód, aby sięgnąć po tę książkę?
Rzecz jasna, z uznanymi przez czas i ludzi dziełami bywa różnie - zdarza się, że do nas nie przemawiają. Nie potrafimy poczuć ducha minionej epoki, niekiedy tekst bywa dla nas niezrozumiały, czasami nudny. Pisząc to mam w głowie lektury...
Love, Rosie to powieść, która skradła moje serce... Napisania w formie epistolarnej, daje czytelnikowi dobry obraz świata, pozwala na poznanie go z punktu widzenia różnych bohaterów. Początkowo ta forma była dla mnie nieco męcząca, ale szybko przekonałam się, że jest to dobre rozwiązanie i ostatecznie uważam to za plus.
Książka opowiada przede wszystkim o losach Rosie Dunne i Alexa Stewarta. Są to przyjaciele, którzy znają się od dziecka. Mieszkają blisko siebie, chodzą razem do szkoły, spędzają każdą wolną chwilę wspólnie. Można rzec, że są nierozłączni. Ich relacje od samego początku uznałam za idealny obraz przyjaźni, jaka może istnieć miedzy dwojgiem ludzi. Obie postaci od pierwszych stron powieści zyskały moją sympatię.
Wspomniana przeze mnie nierozłączność przyjaciół zostaje przerwana, kiedy rodzice Alexa wyprowadzają się z Irlandii do Ameryki. Sytuacja ta prowadzi do wielu zdarzeń i staje się powodem wielu zmian, jakie zachodzą w relacji Alexa i Rosie. Kiedy chłopak opuszcza rodzinny kraj, Rosie musi zmierzyć się z ogromnym wyzwaniem, które z uwagi na jej wiek wymaga wielu poświęceń. Z biegiem czasu i lat życie dwojga bardzo się zmienia, stają przed kolejnymi próbami, borykają się z różnymi problemami, ale jedno pozostaje niezmienne - wciąż są przyjaciółmi.
Recenzując tę książkę bardzo trudno jest nie powiedzieć za dużo. Nie chcę tworzyć tutaj jej skrótu i mówić więcej, aniżeli pojawia się w opisie książki, dlatego skupię się na tym, jakie problemy ona porusza i co daje nam - odbiorcom.
Na pierwszy plan wysuwa się kwestia przyjaźni. Z Love, Rosie można wręcz uczyć się jak takowa powinna wyglądać. Rosie i Alex są tylko ludźmi, dlatego też wielokrotnie popełniają błędy, czasami o sobie zapominają w ferworze życia codziennego, ale mimo to trwają. Nie jest to przeciętna egzystencja i próba sztucznego utrzymania przyjaźni, ale szczera relacja, lojalność i oddanie. Nawet jeśli długo nie rozmawiają, potrafią pochylić się nad swoimi problemami i rozmawiać tak, jakby chwilowe zaniedbanie nie miało miejsca. To wszystko ukazuje, że są bratnimi duszami. Kto z nas nie chciałby takiego przyjaciela?
Love, Rosie przypomina o tym, że głębsza relacja między dwojgiem ludzi ma prawo bytu tylko wtedy, kiedy opiera się na przyjaźni. Możecie powiedzieć, że przecież każdy o tym wie, ale czy aby na pewno? Czy nie zapominamy czasem, że aby zbudować coś wielkiego potrzeba dobrego fundamentu? Mnie ta książka przypomniała o tym, że przede wszystkim liczy się solidna relacja, że kierowanie się czystą miłością, troską i zrozumieniem pozwoli na stworzenie czegoś nieskończonego.
W książce tej poruszyło mnie także to, co z człowiekiem czyni dorosłe życie. Nasze marzenia i plany często spychane są na dalszy plan, stają się zapomniane i niczyje. Brak nam dawnej determinacji i przekonania, że jesteśmy ważni. Codzienność często wymaga od nas poświęceń, ale nie możemy się poddać. Musimy pamiętać, że nasze życie spoczywa w naszych rękach.
Historia Alexa i Rosie może w pewnym momencie zirytować. Sama chciałam parę razy krzyknąć 'zrób to, do cholery!', ale szukam w tym głębszego sensu. Może historia tych dwojga ma nas nauczyć, żeby nie odkładać wszystkiego na później, żeby zaryzykować i powiedzieć szczerze, co leży nam na sercu? Zdecydować się na krok, który może całkowicie zmienić nasze życie.
http://overreading.blogspot.com
Love, Rosie to powieść, która skradła moje serce... Napisania w formie epistolarnej, daje czytelnikowi dobry obraz świata, pozwala na poznanie go z punktu widzenia różnych bohaterów. Początkowo ta forma była dla mnie nieco męcząca, ale szybko przekonałam się, że jest to dobre rozwiązanie i ostatecznie uważam to za plus.
Książka opowiada przede wszystkim o losach Rosie...
Książka nieziemska. Porusza do granic możliwości, wyciska łzy. Pokazuje czytelnikowi, jak ogromny smutek i pustka wkradają się w życie człowieka, gdy opuszcza go najbliższy.
Powieść o dojrzewaniu na nowo, o tym jak nauczyć się żyć, kiedy wszystko zdaje się być za nami i kiedy nie mamy już siły, żeby żyć. Świetnie ukazana rola przyjaciół w naszym życiu oraz to, jak bardzo często czujemy się niezrozumiani i osamotnieni mimo ich obecności.
Fenomenalna!
Książka nieziemska. Porusza do granic możliwości, wyciska łzy. Pokazuje czytelnikowi, jak ogromny smutek i pustka wkradają się w życie człowieka, gdy opuszcza go najbliższy.
Powieść o dojrzewaniu na nowo, o tym jak nauczyć się żyć, kiedy wszystko zdaje się być za nami i kiedy nie mamy już siły, żeby żyć. Świetnie ukazana rola przyjaciół w naszym życiu oraz to, jak bardzo...
Książka cudowna. Autorka stosuje lubianą przeze mnie kobiecą 'plątaninę' zmysłów, odczuć, wrażeń. Rzeczom z pozoru błahym, jak zwykły czerwcowy dzień, nadaje wyjątkowego znaczenia.
Mały punkt określający fundament dla powieści, staje się przyczyną rozważań nad istotą życia. Pojawiające się postaci ukazują swój myślowy indywidualizm, kształtują różnorodne obrazy rzeczywistości. Ukazują jak odmienne jest ludzkie patrzenie na świat, jak inne mamy problemy, zapytania wobec otaczającego nas świata.
W pamięć zapadła mi przede wszystkim postać Septimusa. Skłócony ze światem, nie potrafiący pogodzić się z przeszłością, szukający odpowiedzi i błądzący. Człowiek poddany w pełni uczuciom, który widzi więcej, odczuwa bardziej... Typ romantyczny, uznający siebie za szczególnego posłannika świata.
Wątek miłosny, czyli Pani Dalloway i Pan Piotr- mistrzostwo! Pokłon w stronę konwenansów, nieumiejętność walki o szczęście i to co prawdziwie. Uczucie, które tlić będzie się do końca życia, bez względu na oschłość kochanki i próby wmówienia sobie, że ta miłość już wygasła. Końcowa scena jest czystym potwierdzeniem, że prawdziwie kocha się tylko raz, a relacja jaka się wtedy pojawia jest tą, która zapada w pamięć i przypomina o swoim istnieniu kiedy tylko ma ochotę.
Teraz chyba skuszę się na powieść 'Godziny', która powstała z inspiracji 'Pani Dalloway'
Książka cudowna. Autorka stosuje lubianą przeze mnie kobiecą 'plątaninę' zmysłów, odczuć, wrażeń. Rzeczom z pozoru błahym, jak zwykły czerwcowy dzień, nadaje wyjątkowego znaczenia.
Mały punkt określający fundament dla powieści, staje się przyczyną rozważań nad istotą życia. Pojawiające się postaci ukazują swój myślowy indywidualizm, kształtują różnorodne obrazy...
2012-01-01
Rowling sprawiła, że moje dzieciństwo przepełnione było magią, a sztuka czytania znacznie się rozwinęła. Gdy tylko dowiedziałam się, że w księgarniach pojawiło się nowe dzieło znanej mi od lat autorki, wiedziałam, że musi ono zająć honorowe miejsce na półce w moim pokoju.
"Trafny wybór" był prezentem, który okazał się strzałem w dziesiątkę. Z wielkim zaciekawieniem wczytywałam się w historie mieszkanów Pagford, którym zwykle nie brakowało pikanterii i osobliwego charakteru. Choć książka nie pozostała przeze mnie pochłonięta w jeden, ani dwa, ani nawet dziesięć wieczorów, to zaliczam ją do tych najbardziej wciągających i pozostawiających czytelnika w napięciu.
Duża liczba bohaterów i fakt, że ich życie obserwowałam od przysłowiowej kuchni, sprawił, że mogłam zrozumieć ich intencje, plany, działania.
'Trafny wybór' jest walką, która toczy się między mieszkańcami, którzy z pozoru odrębni i kierujący się własnymi sprawami, tworzą scaloną, choć z pewnością niezgodną społeczność. Ich losy przeplatają się, konkurują ze sobą i oddziałują wzajemnie.
Choć uważam, że cała książka to rewelacja, od której żaden porządny czytelnik nie może uciekać, to na szczególne uwielbienie zasługuje zakończenie, które w dynamiczny sposób, kończy wszystkie historie, odkrywa wszelkie prawdy i powoduje swoistego rodzaju oczyszczenie.
Pozostaje nam czekać na ekranizację powieści, bo z pewnością w rękach dobrego reżysera, stałaby się cenionym filmem obyczajowym, opowiadającym o losie, codzienności i zagubieniu ludzi pochodzących z tego samego miasteczka, lecz z zupełnie innych środowisk, co czyni ich nietuzinkowych i oryginalnych.
Rowling sprawiła, że moje dzieciństwo przepełnione było magią, a sztuka czytania znacznie się rozwinęła. Gdy tylko dowiedziałam się, że w księgarniach pojawiło się nowe dzieło znanej mi od lat autorki, wiedziałam, że musi ono zająć honorowe miejsce na półce w moim pokoju.
"Trafny wybór" był prezentem, który okazał się strzałem w dziesiątkę. Z wielkim zaciekawieniem...
Już na samym wstępie powiem Wam, że to pozycja, którą trzeba przeczytać. Jest niezwykle wzruszająca, do granic prawdziwa, poruszająca wiele życiowych problemów, traktująca o miłości w rodzinie, pokonywaniu przeciwności losu.
W książce znajdziemy opisy zdarzeń i uczuć z perspektywy każdego z głównych bohaterów – daje to dobry i szeroki wgląd w świat rodziny Fitzgeraldów. Poznajemy świat widziany oczami Anny – siostry poczętej po to, by ratować życie Kate. Anna to młoda, wchodząca w wiek dojrzewania dziewczyna, która podejmuje życiowo ważną decyzję – postanawia o siebie walczyć. Cała historia rozpoczyna się właśnie od tego zdarzenia, które wystawia na próbę relacje bliskich sobie ludzi i stawia ogromny znak zapytania względem przyszłości rodziny. Początkowo decyzja Anny wzbudza mieszane uczucia – z jednej strony starasz się zrozumieć racje nastolatki, z drugiej zaś nie możesz pojąć, jak można podjąć tak brzemienną w skutkach decyzję. Później okazuje się, że nie wszystko jest tak oczywiste, jakby się mogło wydawać. Poznając całość historii zaczynasz zastanawiać się, jak odważnym i pełnym miłości trzeba być, aby przyjąć takie 'wyzwanie'. W tak młodym wieku zawalczyć o to, czego pragnie osoba, którą kochasz, mając na uwadze to, jak bardzo oddali cię to od reszty bliskich. Anna to bohaterka, która zostaje poddana ogromnej próbie siostrzanej miłości, z której wychodzi obronną ręką.
Mówiąc o rodzinie Fitzgeraldów nie sposób nie wspomnieć o Kate – starszej córce. Jest to chora na białaczkę młoda dziewczyna, która każdego dnia walczy o życie. Niezwykle cierpi, większość swego życia spędza w szpitalach. Nie wiedzie życia typowej nastolatki, nie ma znajomych, nie wychodzi na pierwsze randki. Ma jednak niezwykłe szczęście, prawdziwą i oddaną przyjaciółkę – Annę. Wokół choroby Kate koncentruje się całe życie Fitgeraldów, jej stan zdrowia wyznacza rytm dnia, miesiąca, całych lat.
'Bez mojej zgody' to także książka o dorastaniu i towarzyszącym mu buncie. Pisząc to mam na myśli Jessego – syna i brata. Narkotyki, zabawy z ogniem, niebezpieczna jazda to coś, co lubi. Z pozoru może wydawać się gruboskórnym młodym człowiekiem, szybko jednak okazuje się, że jest to wrażliwy chłopak, który swym zachowaniem prosi o zwrócenie na niego uwagi. Choć wszystko wskazuje na to, że jego postępowanie zaprowadzi go co najwyżej za kartki, dochodzi w nim do przemiany, a ostatnie strony książki są tylko tego potwierdzeniem.
Ważnym aspektem w książce jest miłość pomiędzy rodzicami – Sarą i Brianem. Niewątpliwe jest to, że owa miłość zostaje wystawiona na próbę i to niejednokrotnie. Jednym z takich momentów jest wiadomość o chorobie Kate – tak traumatyczne doświadczenie często poróżnia i oddala od siebie ludzi. Można powiedzieć, że i tak trochę dzieje się w tym przypadku. Sara całe swe życie podporządkowuje swej córce, każda rozmowa z mężem jest z Kate w roli głównej. Fitzgerladowie przestają mówić o sobie, swoich potrzebach i uczuciach, ponieważ wszystko to przesłania choroba ich dziecka. Brian zaczyna zastanawiać się, gdzie podziała się kobieta, którą kochał. Gdzie ta beztroska Sara, z którą mógł bez przerwy rozmawiać, którą podziwiał, i która była dla niego niezwykła. Owe rozterki Briana ukazują, jak zakochani w sobie ludzie stają się dla siebie coraz bardziej obcy. Historia miłości Briana i Sary przypomniała mi o tym, jak bardzo należy się starać, jak ogromną pracę należy włożyć w związek. Zwróciła uwagę na czas, jak powinniśmy poświęcać sobie nawzajem, aby utrzymać więź łączącą dwoje ludzie.
Mówiąc o tej powieści należy także pochylić się nad postacią Sary, jako matki. Jest to osoba, która w moich oczach zyskuje ogromny szacunek – każdego dnia walczy o życie Kate, rezygnuje z życia zawodowego, oddaje się w całości rodzinie. Staje także przed trudnym, a może nawet niewykonalnym w tym przypadku zadaniem kochania i obdarowywania uwagą każdego ze swych dzieci jednakowo. W momencie rozpoczęcia konfliktu pomiędzy nią, a młodszą córką, odczuwa się pewien dyskomfort – jako czytelnik nie wiedziałam po czyjej stronie należy stanąć. Zachowanie Sary, wielokrotnie pozbawione choćby chęci zrozumienia córki, budziło we mnie gniew i poczucie niesprawiedliwości. Z drugiej zaś strony zastanawiam się, co sama zrobiłabym w tej sytuacji?
Koniec powieści jest niezwykle wzruszający i zaskakujący, a łzy same cisną się do oczu.
'Bez mojej zgody' to książka, po którą trzeba sięgnąć. Dostarcza ogromu odczuć, podczas czytania zmusza do refleksji, nie jest to książka, którą ot tak stawia się na półce i po chwili o niej zapomina. Wspaniała historia miłości między rodzeństwem, miłości rodzica do dziecka. Powieść o pokonywaniu przeciwności losu, o ciągłej walce, o tym, że 'nie istnieje ustawowy limit cierpienia'.
http://overreading.blogspot.com
Już na samym wstępie powiem Wam, że to pozycja, którą trzeba przeczytać. Jest niezwykle wzruszająca, do granic prawdziwa, poruszająca wiele życiowych problemów, traktująca o miłości w rodzinie, pokonywaniu przeciwności losu.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toW książce znajdziemy opisy zdarzeń i uczuć z perspektywy każdego z głównych bohaterów – daje to dobry i szeroki wgląd w świat rodziny Fitzgeraldów....