Lia Louis mieszka w Hertfordshire ze swoim partnerem i z trojgiem dzieci. Jej pierwsza powieść, Somewhere Close to Happy, zdobyła uznanie krytyków. W 2015 roku Lia wygrała doroczny konkurs „Elle” na współczesny list miłosny #RelationshipGoals. Jej fascynacja korespondencją przejawia się nie tylko w jej książkach: Lia ma również bogatą kolekcję starych listów, z których czerpie inspirację. Prowadzi także konto na Twitterze: @LisforLia.
Lubię emocjonalne książki, takie które trafiają głęboko do serca. I “Moja droga Emmie Blue” taka właśnie była. Emocjonalnie rozłożyła mnie na łopatki. I chociaż na początku z lekka się przestraszyłam, że to będzie kolejna szkolna młodzieżówka to jednak potem okazało się, że opowiada o życiu dorosłych osób.
.
Emmie Blue, tytułowa bohaterka dobija właśnie 30-stki i pragnie wreszcie zaznać szczęścia, prawdziwego związku i miłości. Niestety ciągle coś staje jej na drodze, a dodatkowo demony przeszłości nie chcą wypuścić jej ze swych sideł. Dziewczyna ma wsparcie w przyjaciołach, a zwłaszcza w jednym - Lukasie. Ich przyjaźń była swego rodzaju cudem. Kiedy dziewczyna jako nastolatka wypuściła balon ze swoimi danymi do kontaktu on znalazł go po drugiej stronie oceanu. Od tej pory są nierozłączni, tylko czy nawet taka przyjaźń ma szansę przetrwać próbę małżeństwa Lukasa? Zwłaszcza, że Emmie myślała, że to ona stanie z nim na ślubnym kobiercu?
.
Ta historia daje swego rodzaju nadzieję, że jakkolwiek popaprana by sytuacja nie była to trzeba próbować wyjść z niej obronną ręką, bo to czego szukamy może być na wyciągnięcie ręki. Trzeba tylko znaleźć inną perspektywę. Myślę, że to bardzo wartościowa książka, bo tyle co przeszła w swoim życiu bohaterka to nikt by nie chciał doświadczać, a może o tym przeczytać i może czasami zweryfikować swoje postępowanie. Myślę też, że trafiła do mnie tak mocno, ponieważ w niektórych aspektach się z nią identyfikuje, chociaż na szczęście nie tych najgorszych. Polecam książkę serdecznie, naprawdę warto.
Cóż to była za przyjemna przygoda. Nie spodziewałam się, że ta książka tak mi się spodoba.
Nastoletnia Emmie Blue wysyła swój list balonem. Ktoś ten balon odnajduje. Emmie poznaje Lucasa i tak rodzi się przyjaźń na całe życie. To musiało być przeznaczenie.
Od początku myliłam tytuł, w mojej głowie Emmie nie była droga, tylko słodka. I taką też Emmie zapamiętałam z książki – słodką i nieco naiwną. Przez książkę wręcz leciałam, jak ten balonik z listem. Świetnie mi się ją czytało. Książka jest napisana lekkim i przyjemnym językiem. I chociaż nie brakuje w niej tematów poważniejszych i smutniejszych, to jednak bardziej odczuwałam wszystkie pozytywne emocje. Potrzebowałam książki, która poruszy moje serducho i to odnalazłam w „Mojej drogiej Emmie Blue”. A końcówka? Nawet nie starałam się powstrzymać łez wzruszenia.
Jeśli jeszcze nie znacie tej książki, to ja gorąco Was zachęcam do nadrobienia jej.