Ucho, gardło, nóż

Okładka książki Ucho, gardło, nóż Vedrana Rudan
Okładka książki Ucho, gardło, nóż
Vedrana Rudan Wydawnictwo: Drzewo Babel literatura piękna
192 str. 3 godz. 12 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Drzewo Babel
Data wydania:
2004-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2004-01-01
Liczba stron:
192
Czas czytania
3 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
839184417X
Tłumacz:
Grzegorz Brzozowicz, Janusz Granat, Władysław Szablewski
Średnia ocen

6,3 6,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,3 / 10
165 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
122
102

Na półkach:

Monolog. Prawda. Naga prawda o życiu, w którym brak pokoju. Gdzie żyje się z dnia na dzień i nie ma ma czasu na myślenie o sprawach wykraczających poza podstawowe wartości. Brutalnie, często beznamiętnie opowiedziana historia, która daje Czytelnikowi naukę pokory, pokazuje, czym są jego problemy w czasach, gdy nie brakuje niczego. Warto przeczytać, warto to poczuć. To nie jest książka dla przyjemności. Ma zdecydowanie głębsze zadanie.

Monolog. Prawda. Naga prawda o życiu, w którym brak pokoju. Gdzie żyje się z dnia na dzień i nie ma ma czasu na myślenie o sprawach wykraczających poza podstawowe wartości. Brutalnie, często beznamiętnie opowiedziana historia, która daje Czytelnikowi naukę pokory, pokazuje, czym są jego problemy w czasach, gdy nie brakuje niczego. Warto przeczytać, warto to poczuć. To nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
302
52

Na półkach:

Oj, nie, to nie moja bajka... wojna na Bałkanach i wulgarna książka, pełna agresji i źle oddziałująca na mnie. Monolog znudził mnie tak bardzo, że właściwie przeczytałam ją po łebkach.

Oj, nie, to nie moja bajka... wojna na Bałkanach i wulgarna książka, pełna agresji i źle oddziałująca na mnie. Monolog znudził mnie tak bardzo, że właściwie przeczytałam ją po łebkach.

Pokaż mimo to

avatar
715
489

Na półkach:

Mocny i nieprzebierający w słowach monolog kobiety dojrzałej.

Mocny i nieprzebierający w słowach monolog kobiety dojrzałej.

Pokaż mimo to

avatar
1250
1206

Na półkach: ,

Rozgadany monolog rozedrganej kobiety, której wiek wg metryki można określić na 50+. Być może drażnią dziś te jej nadmierne dygresje. Lecz gdy tekst odrzeć z przeszkadzaczy, wyziera ta naga, brzydka i niechciana prawda o kobiecym życiu w strachu, o przemocy, o traumie i o kobiecym ciele jako rzeczy. Może już tak nie porusza, jak kiedyś. Ale wciąż ma w sobie pazur.

Rozgadany monolog rozedrganej kobiety, której wiek wg metryki można określić na 50+. Być może drażnią dziś te jej nadmierne dygresje. Lecz gdy tekst odrzeć z przeszkadzaczy, wyziera ta naga, brzydka i niechciana prawda o kobiecym życiu w strachu, o przemocy, o traumie i o kobiecym ciele jako rzeczy. Może już tak nie porusza, jak kiedyś. Ale wciąż ma w sobie pazur.

Pokaż mimo to

avatar
1750
1138

Na półkach: , ,

Ależ sobie wybrałam książkę do czytania Dzień Kobiet.
Fatalna, wulgarna, pełna przekleństw, negatywnych emocji.
Naprawdę zatyka z wrażenia, ale w negatywnym sensie.
To jakby wstrzymać oddech bo poczuło się smród.
Nie moja stylistyka, nie moja wrażliwość.
Myślę, że Pani Vedranie Rudan podziękuję i nie chcę już przeczytać nic, co wyszło spod jej pióra.
Ja rozumiem, że wojna, że trauma, ale w ustach kobiety, to brzmi strasznie.
Rozumiem, że celem tej książki nie było sprawienie przyjemności czytelnikowi, jednak takiego pisarstwa nie będę popierać, dlatego też tak słaba ocena.
Spośród innych pozycji literackich ten wewnętrzny monolog najbardziej przypominał mi strumień myśli Imre Kertesza w "Kadysz za nienarodzone dziecko".
Obie pozycje traktują o okropieństwach wojny, jednak stylistycznie są dość od siebie odległe.
Podsumowując - zupełnie nie dla mnie i nikomu nie będę polecać.

Ależ sobie wybrałam książkę do czytania Dzień Kobiet.
Fatalna, wulgarna, pełna przekleństw, negatywnych emocji.
Naprawdę zatyka z wrażenia, ale w negatywnym sensie.
To jakby wstrzymać oddech bo poczuło się smród.
Nie moja stylistyka, nie moja wrażliwość.
Myślę, że Pani Vedranie Rudan podziękuję i nie chcę już przeczytać nic, co wyszło spod jej pióra.
Ja rozumiem, że wojna,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1758
1757

Na półkach:

Tym razem nie będzie przyjemnie. Będzie ostro. Oberwie się wszystkim. Mnie również. Wrażliwych proszę o dalsze nieczytanie. Kręcące się w pobliżu dzieci proszę o wysłanie do sklepu po cokolwiek. Zdesperowanych wytrwałych, znających twórczość Vedrany Rudan, o odpowiedź na końcowe pytanie, a pozostałych odważnych o zapięcie pasów.
Jedziemy!
Kiedy w życiu nie znajduje się żadnego powodu, by je kontynuować, kiedy jego jazdy na jałowym biegu, z braku energii, ma się po kokardę, a żółć rozczarowania sięga nozdrzy , wtedy udaje się do specjalisty prostującego skrzywione spojrzenie na świat albo rozedrgane myśli i nerwy, cienkie jak włoski, wycisza się środkami odurzającymi, albo wylewa się nagromadzoną frustrację na wszystko i wszystkich dookoła, albo mówi się – Pierdolę, nie żyję! – i popełnia się samobójstwo.
Tonka, główna bohaterka, pięćdziesięciokilkuletnia kobieta, próbowała trzech ostatnich z wymienionych metod radzenia sobie z połamaną , nie tak do końca tylko przez wojnę, egzystencją. Ostatnia się nie powiodła, więc wspomagając się pierwszą, wyrzygała cały swój żal, pogardę, nienawiść, rozczarowanie, liczne pretensje na Onych, winnych jej stanowi. Nienawidzę! – to było słowo przewodnie monologu. Wszystkich bez wyjątku, a siebie samej przede wszystkim. Oberwało się Chorwatom i Serbom za toczoną wojnę, której sensu przeciętny człowiek nie rozumiał, ale strzelał, bo tak kazali. Amerykanom za obłudę powojennej filantropii, której przyczynę sami wywołali, a także za spisek autozamachu (!?) na WTC. Mężczyznom, którym tylko dupy w głowie i przyzwolenie na kręcenie nimi światem oraz tworzenie prawa dobrego dla nich, ale złego dla kobiet. Kobietom za rozkładanie nóg przed każdym samcem, nieważne jakim , byle był. Murzynom za kolor skóry. Własnej matce i babce za uleganie normom społecznym i wymuszanie ich dziedziczenia na własnych dzieciach. Dzieciom za tchórzostwo i odmóżdżenie. I wielu, wielu innym.
Dostało się i mnie.
Osobie postronnej. Obserwatorce. Komuś Kto Patrzy z Boku, jak określiła mnie Tonka. Dowiedziałam się, że jestem debilką, idiotką, zboczoną, bydlakiem, głupią i wcale nie lepszą od niej. Była przy tym bardzo bezpośrednia. Nie operowała artystycznymi środkami stylistycznymi. Nie zawracała sobie głowy eufemistyczną dyplomacją słowną. Nie używała nawet standardowych słów mowy potocznej. Sięgała po skrajności – przekleństwa i wulgaryzmy. W tym potoku bezładnych poglądów, często sprzecznych, nie było defekacji i kału, nie było nawet robienia kupy. Było sranie i gówno, a jak w nadmiarze rozwolnienia, to obesranie po szyję. Wkładała mi głowę pod swoją, śmierdzącą gazami przemiany materii, kołdrę, palec do swojej pochwy, każąc sprawdzić czy pojawiła się menstruacja, a nos w srom przyjaciółki, bym zobaczyła jej małżeński seks zakończony rozciągłoliterowym orgazmem, po uprzedniej grze wstępnej z wylizywaniem każdego palca u nóg osobno i reszty części ciała. Bez mycia.
I tak do obrzydzenia opisywała mi fizjologię świata, kontaktów międzyludzkich i ciała, z tej najgorszej strony. Dużo wysiłku kosztowało mnie przetłumaczenie języka dozwolonego po godzinie 23., na ten w miarę przystępny, bez ograniczeń wiekowych.
Miałam dosyć!
Dużo jestem w stanie przyjąć na klatę, jak mawiają mężczyźni. Rzygającym frustratom w przypływie miłosierdzia przytrzymam nawet troskliwie głowę , a potem opłuczę twarz, wysłucham wersji życiowych niepowodzeń i jeśli sama nie pomogę, to podsunę adres dobrego psychologa. Bo, jak powiedziała Tonka, czas wojny to taki sam czynnik przelewający kroplę w kielichu goryczy jak czas pokoju. To życie samo w sobie jest stresujące i może być traumą. Ale kiedy taki frustrat specjalnie wyrzyguje się na mnie jak do przydrożnego kosza na śmieci, obwiniając mnie za to, kopiąc mnie mentalnie i degradując do roli cwela i frajera, epatuje swoim nieszczęściem, umieszczając na końcu książki przejmujący obraz z wojny serbsko-chorwackiej, a na stronie autorskiej umieszcza linki – "Dzięki prowokowaniu zarabiam pieniądze", nie przebierając przy tym w metodach, środkach i sposobie to…
Jestem w szoku!
Nie osobą szokującą, bo ma do takiej autoterapii prawo, a jak znajdzie słuchających (w oryginale – dających się dymać) to też ich sprawa. Ma nawet do tego własny, osobisty powód, który wyjawiła na skrzydełku okładki.
Ale tymi, którzy odnajdują w tej książce wspólną płaszczyznę porozumienia. Kobieta wyrzygała się, a zgromadzeni wokół pawia zachwycają się tęczą jego barw! I wcale nie jest ich mało! Ich też nie potępiam, ale jestem tym zjawiskiem zaniepokojona. Nie znalazłam w niej niczego odkrywczego, no może poza świetnym studium klinicznym dla psychologów i psychiatrów i wymarzonym materiałem do monodramu dla aktorów. Tonka też przyznaje się, że to sranie w banie, że plecie jak bez głowy.
Więc w czym rzecz?
W moim proteście przeciwko postawom jakie wywołuje książka, która niczego nowego nie wnosi, nie odkrywa, nie wyjaśnia, nie tłumaczy, nie jest nawet inteligentna w przekazie, ale za to utwierdza w bierności trwania w tym stanie nienawiści i słuszności obranej metody radzenia sobie w życiu – opluwania żrącym jadem, wykorzystuje cierpienia wojenne, wpychając je między dwoje kopulujących (w książce nie ma miłości, nie ma nawet seksu) ludzi, zarażając przy tym agresją i wpływając na obniżenie poziomu kultury języka nawet znanych i uznanych krytyków, a także wydawnictw. Tych którzy powinni stać na jego straży! Bo jeśli nie oni to kto?
Takim postawom równającym w dół, stanowczo mówię nie!
I proszę mi nie mówić, że to słowo jest w powszechnym użyciu, bo tak krzyczy Kuba Wojewódzki w TV. Spoufalenie się z potencjalnym czytelnikiem, dla którego może ono być „fajnym” haczykiem, jest wyborem ślepej uliczki zakończonej murem, za którym pozostaje już tylko chamstwo oraz czerń z parującymi jelitami na szyjach, przed którą tak plastycznie przestrzegał Henryk Sienkiewicz w Ogniem i mieczem. Wyjmuję wtedy mój autorytet - "Słownik wulgaryzmów i przekleństw". Rozkładam na stronie 168 i osobom oraz instytucjom publicznym przypominam, a zaprzyjaźnionej młodzieży wyjaśniam pojęcie.
A wracając do treści książki. Nie odnalazłam w niej wspólnej płaszczyzny, nie poczułam w sobie zjawiska rezonansu i wspólnoty odczuć poza jednym zdaniem Tonki, z którym w zupełności się zgadzam – "To zdecydowanie nie moja filiżanka herbaty, jak by to powiedzieli Anglicy i wielcy znawcy języka angielskiego." Wolę przekaz Wojciecha Tochmana i wielu innych reportażystów piszących o bolączkach tego świata.
No i teraz mam dylemat, bo skuszona hałasem (teraz już wiem dlaczego) wokół pisarki i jej twórczości, z rozpędu kupiłam sobie aż dwie pozycje jej autorstwa.
http://naostrzuksiazki.pl/

Tym razem nie będzie przyjemnie. Będzie ostro. Oberwie się wszystkim. Mnie również. Wrażliwych proszę o dalsze nieczytanie. Kręcące się w pobliżu dzieci proszę o wysłanie do sklepu po cokolwiek. Zdesperowanych wytrwałych, znających twórczość Vedrany Rudan, o odpowiedź na końcowe pytanie, a pozostałych odważnych o zapięcie pasów.
Jedziemy!
Kiedy w życiu nie znajduje się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1087
130

Na półkach: ,

Nie jest to literatura faktu, jak ktoś mylnie zakwalifikował tę powieść na LC i nie jest to też beletrystyka. Jest to na pewno literatura, spierałabym się jednak, czy piękna...
Tonka - Serbko-Chorwatka w wieku powyżej średnim, prowadzi monolog zewnętrzny z wyimaginowanym interlokutorem. Jego zaczepne pytania o życie, a przede wszystkim o wojnę, budzą w niej złość. Przekłada się to na pełne gniewu i nienawiści, czasami wręcz jadu, odpowiedzi. Tonka wyrzuca z siebie emocje w skrajnie dosadny sposób. I trudno odmówić Rudan trafności spostrzeżeń, błyskotliwości, które włożyła w usta Tonki jeśli chodzi o krytykę wojny i polityki (także amerykańskiej). Gdy jednak dochodzi do rozliczenia z życiem w czasie pokoju, gdy obrzuca błotem wszelkie jego przejawy, trudno bez mrugnięcia okiem przyjąć przygotowaną dla nas dawkę wulgaryzmów. Tłumaczenie słowotoku Tonki traumą wojenną to jakby przyznanie, że nabyła wtóry Syndrom Tourett'a, w okrojonej do pornografii słownej formie. Ale może to jest klucz do tej lektury - nie zwracanie uwagi na chorobowe zachowanie bohaterki? Takie niewygodne przebywanie w pomieszczeniu z zaburzonym, a jednak świadomym człowiekiem.
Lektura podnosi ciśnienie i wybija z łatwego, stereotypowego myślenia.

Nie jest to literatura faktu, jak ktoś mylnie zakwalifikował tę powieść na LC i nie jest to też beletrystyka. Jest to na pewno literatura, spierałabym się jednak, czy piękna...
Tonka - Serbko-Chorwatka w wieku powyżej średnim, prowadzi monolog zewnętrzny z wyimaginowanym interlokutorem. Jego zaczepne pytania o życie, a przede wszystkim o wojnę, budzą w niej złość....

więcej Pokaż mimo to

avatar
746
61

Na półkach:

agresja

agresja

Pokaż mimo to

avatar
1172
878

Na półkach: , ,

"Ucho, gardło, nóż" - gdy wzięłam do ręki tą książkę, to zaczęłam się zastanawiać nad jej tytułem. Czego on dotyczy i co jest w środku, jaka jest zawartość tego niezbyt obszernego wydania. I co się okazało, tytuł, który wydał mi się nieco "poszarpany" odzwierciedlił to, co było wewnątrz. Przyznaję, że lektura nie sprawiła mi przyjemności i myślę, że tak miało być, że w zamierzeniu nie miało to być przyjemne. Jednakże denerwowały mnie krótkie zdania, epatowanie wulgaryzmami. To mi się nie podobało i stąd tak mało gwiazdek. Zdaję sobie sprawę, że takie wykonanie czemuś służyło. Monolog kobiety, która czuje się tak jak się czuje, ma coś ważnego do powiedzenia, chce "wywalić na zewnątrz" swoje emocje, chce pokazać swoją sytuację, jest kompatybilny ze sposobem uzewnętrzniania w książce. Lubię książki, po których ciężko się podnieść z krzesła, tym razem jednak sposób pisarstwa nie odpowiada mojemu gustowi. Wiem, że można sprzedać taką historię w zupełnie inny sposób i oddać to co było zamierzone, nie tracąc żadnych emocji ani klimatu. Może po prostu nie jest to książka, skierowana do takiego czytelnika jak ja, który woli w literaturze więcej finezji i wysmakowania. Krótko mówiąc, nie kupuję.

"Ucho, gardło, nóż" - gdy wzięłam do ręki tą książkę, to zaczęłam się zastanawiać nad jej tytułem. Czego on dotyczy i co jest w środku, jaka jest zawartość tego niezbyt obszernego wydania. I co się okazało, tytuł, który wydał mi się nieco "poszarpany" odzwierciedlił to, co było wewnątrz. Przyznaję, że lektura nie sprawiła mi przyjemności i myślę, że tak miało być, że w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
202
97

Na półkach:

Ciekawie napisana książka. Główna bohaterka opisuje nam w formie monologu swoje odczucia, swoje życie. Odwołuje się do konfliktu na Bałkanach, swojego pochodzenia, historii. Łamie stereotypy pisania na ten temat. Książa jest pełna emocji, napisana jest w bardzo wylewny i oryginalny sposób. Mamy poczucie, że utożsamiamy się z bohaterką. Książka nawiązuje też do problemu kobiety we współczesnym świecie (być może mało kto wie, ale niestety na Bałkanach, może poza dużymi miastami problem dyskryminacji kobiet przez mężczyzn do dziś jest aktualny). Tak jak ktoś wspomniał w innej recenzji, aby usiąść do książki dobrze jest się przygotować i mieć jakieś podstawy wiedzy i Bałkanach, Jugosławii i Chorwacji, nie tylko pod względem znajomości historii, albo także obyczajowości.

Ciekawie napisana książka. Główna bohaterka opisuje nam w formie monologu swoje odczucia, swoje życie. Odwołuje się do konfliktu na Bałkanach, swojego pochodzenia, historii. Łamie stereotypy pisania na ten temat. Książa jest pełna emocji, napisana jest w bardzo wylewny i oryginalny sposób. Mamy poczucie, że utożsamiamy się z bohaterką. Książka nawiązuje też do problemu...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    219
  • Chcę przeczytać
    211
  • Posiadam
    46
  • Teraz czytam
    8
  • Ulubione
    7
  • Bałkany
    5
  • Balkan
    3
  • 2014
    2
  • 2020
    2
  • 2012
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Ucho, gardło, nóż


Podobne książki

Przeczytaj także