Lekcje tańca dla starszych i zaawansowanych

Okładka książki Lekcje tańca dla starszych i zaawansowanych Bohumil Hrabal
Okładka książki Lekcje tańca dla starszych i zaawansowanych
Bohumil Hrabal Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy literatura piękna
229 str. 3 godz. 49 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Bambini di Praga, Taneční hodiny pro starší a pokročilé
Wydawnictwo:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania:
1967-03-01
Data 1. wyd. pol.:
1967-03-01
Liczba stron:
229
Czas czytania
3 godz. 49 min.
Język:
polski
Tłumacz:
Andrzej Piotrowski
Średnia ocen

0,0 0,0 / 10
Ta książka nie została jeszcze oceniona NIE MA JESZCZE DYSKUSJI

Bądź pierwszy - oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
0,0 / 10
0 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1178
1154

Na półkach:

Opowiadać - bez początku i bez końca. Tę najniezbędniejszą potrzebę człowieka Hrabal opanował w sposób perfekcyjny.

„Oto, jakie historie opowiadali sobie dawniej ludzie, kiedy sami sobie zastępowali radio albo i telewizję” – to najlepszy cytat z tej zachwycającej nowelki. Dodałbym tylko: „kiedy sami sobie zastępowali Internet….”.

Jakakolwiek próba opisania tego cudownego strumienia świadomości słynnego stryjaszka Pepika, do dziewcząt w czeskiej gospodzie kierowanego, byłaby z góry skazana na niepowodzenie, zresztą po co i na co byłaby komu potrzebna? Wystarczy czytać, z licznymi przerwami na wybuchu śmiechu.

Pełno tu ludowej rubaszności. To, co najniższe w człowieku, wygrywa z wyższym. Szarganie świętości na każdej stronicy – wszak jesteśmy w wolnych Czechach, a nie w napiętej Polszcze. Do tego ciągłe podważanie autorytetu władz wszelakich, już nie mówiąc o kompletnej niepoprawności politycznej.

Nota bene większość żartów dotyczących wiadomej sfery dziś czyta się już tylko z zażenowaniem. I nie chodzi jedynie o sztubackie zabawy dorosłych facetów w zawody typu „kto dalej doszczy” czy tłuste, dziś mocno dziaderskie, uwagi nt. kobiet i „tych spraw”, ale np. o wzmianki w tymże kontekście o „nieletnich dziewczynkach”. Taka to mizoginistyczna kultura….

W ogóle wiele realiów, oczywistych w tamtych czasach dziś już jest dla wielu całkowicie nieczytelnych, choćby gdy czytamy: „był arcyksięciem, nosił na szyi owieczkę” - i nie wiadomo, co chodzi. Aż się prosi o przypis, że o order domu Habsburgów - Złote Runo, którego jednym z elementów była owieczka.

Tylko skąd się wzięło narratorowi, że baronówna Vetsera zastrzeliła arcyksięcia Ferdynanda ? Ano zapewne z jego sklerozy ….

Wybrane cytaty:

„Tak szybko będzie się podróżować, że lepiej siedzieć w domu”.

„Niemały to honor, pracować u dostawcy dworu, to tak, jakby dzisiaj pracować z kawalerem orderu Sztandaru Pracy I Klasy”.

„Sokrates i Chrystus nie napisali ani jednej linijki i - proszę zwrócić uwagę - do dziś dnia ich nauka ma zastosowanie praktyczne, podczas gdy inni im więcej wydają książek, tym mniej są znani, oto ten wielki paradoks historii”.

„A tu generał Żeligowski (…) o, to była lepsza świnia, zeskakuje z konia i krzyczy: ach, cóż to za wojsko, same sraluchy, kurwy zasrane”.

„Chrystus Pan, kiedy go raz zaproszono na wesele i za dużo chlali, zamienił im wino w wodę, na tym polegał ten cud w Kanie Galilejskiej”.

„Oto los pięknego mężczyzny, który wyuczył się rzemiosła, umiał ciosać belki i deski i nagle wszystko porzucił, postanawiając nauczać ludzi, że czynna miłość bliźniego to nie znaczy tarzać się z dziewuchą po kanapie, ale bez zwłoki służyć pomocą temu, kto jej właśnie potrzebuje, ksiądz proboszcz na to, że wybornie opanowałem katechizm”.

„Dlatego porządna książka nie jest po to, aby czytelnik mógł łatwiej usnąć, ale żeby musiał wyskoczyć z łóżka i tak jak stoi, w bieliźnie, pobiec do pana literata i sprać go po pysku”.

„Prawdziwa poezja musi kaleczyć i ranić, tak jakbyś zapomniał w kieszeni żyletki i przy wycieraniu nosa skaleczył sobie o nią organ powonienia”.

„Jej córka to miała dziwne upodobania, robiła te rzeczy ze swoim mężem na podłodze, i to na oczach dzieci, które przyglądały się temu nie bez zainteresowania”.

„Najbardziej podobało mi się niebo mahometan, na każdym piętrze inna ślicznotka, ma się więc mahometanin czym radować, podczas gdy katolik może po prostu oszaleć, bo kiedy się do tego swojego nieba już dostanie, będzie musiał jakby nieustannie patrzeć w słońce”.

„Już Sokrates – powiedział – twierdził, że kurwiarstwo jest zajęciem ludzi nie mających innego zajęcia”.

„Wiadoma rzecz, kobiety są natrętne, mistrzyniami pod tym względem bywały Polki, w lazarecie usiadła mi jedna na łóżku i oberarzt krzyczał na nią: świnia!, bezwstydnica! na imię miała Jadwiga, chłopów lubiła bardziej niż żarcie”.

„To była ta austriacka galanteria, nawet zwykli ludzie zachowywali się tak, jakby ich życie nieustannie filmowano albo fotografowano”.

„Tak, tak, ten świat wciąż jest piękny, nie żeby był naprawdę, ale ja go tak widzę”.

Opowiadać - bez początku i bez końca. Tę najniezbędniejszą potrzebę człowieka Hrabal opanował w sposób perfekcyjny.

„Oto, jakie historie opowiadali sobie dawniej ludzie, kiedy sami sobie zastępowali radio albo i telewizję” – to najlepszy cytat z tej zachwycającej nowelki. Dodałbym tylko: „kiedy sami sobie zastępowali Internet….”.

Jakakolwiek próba opisania tego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
79
54

Na półkach:

Lektura tej książki zmusiła mnie do zastanowienia się czego szukam w literaturze. To nie pierwszy raz, kiedy mam poczucie, że nastoletnia ja mogłaby być zachwycona jakąś pozycja, jednak ja współczesna - już zupełnie nie. Po zrewidowaniu jw. nie wystawię oceny. To już nie jest ksiazka dla mnie.

Lektura tej książki zmusiła mnie do zastanowienia się czego szukam w literaturze. To nie pierwszy raz, kiedy mam poczucie, że nastoletnia ja mogłaby być zachwycona jakąś pozycja, jednak ja współczesna - już zupełnie nie. Po zrewidowaniu jw. nie wystawię oceny. To już nie jest ksiazka dla mnie.

Pokaż mimo to

avatar
92
92

Na półkach:

Hrabal jest tak fascynujący, że nieskładny, pełen dygresji monolog starszego pana staje się niezwykle zabawny i przygnębiający zarazem. Pełno humoru którego nie mogę określić innym przymiotnikiem niż "hrabalowski". Interesująca również perspektywa historii Czech przed i w czasach I wojny światowej

Hrabal jest tak fascynujący, że nieskładny, pełen dygresji monolog starszego pana staje się niezwykle zabawny i przygnębiający zarazem. Pełno humoru którego nie mogę określić innym przymiotnikiem niż "hrabalowski". Interesująca również perspektywa historii Czech przed i w czasach I wojny światowej

Pokaż mimo to

avatar
253
142

Na półkach:

Dygresyjny monolog dziadka, któremu historie z długiego życia mieszają się, kojarzą, przechodzą jedna w drugą (czasem się nie kończąc). A że podmiot liryczny grubo romansował (magnetyzm) i uważnie obserwował przedstawicieli gatunku ludzkiego, tymi historiami można byłoby obdarować pułk pisarzy. Lubię Hrabala, bo ten jego ciepły humor ma swój głębszy, stoicki wymiar. Momentami lektura kojarzyła mi się z "Czekoladkami dla prezesa" Mrożka, ale Hrabal lepszy, głębszy.

Do zapamiętania fragment:

"Lojzik Towarków, ten znów zwariował z powodu bruku na placu, a może i dlatego, że jego syn robił dziewczętom na próbę dzieci, a więc ten Lojzik Towarków tłukł głową o mur i podśpiewywał: "Na Boga, Józefie, na Boga, Józefie...", a kiedy szaleństwo osiągało właściwe tempo, to śpiewał: "Wszyscy diabli wyzwoleni, wszyscy diabli zażegnani..."

Dygresyjny monolog dziadka, któremu historie z długiego życia mieszają się, kojarzą, przechodzą jedna w drugą (czasem się nie kończąc). A że podmiot liryczny grubo romansował (magnetyzm) i uważnie obserwował przedstawicieli gatunku ludzkiego, tymi historiami można byłoby obdarować pułk pisarzy. Lubię Hrabala, bo ten jego ciepły humor ma swój głębszy, stoicki wymiar....

więcej Pokaż mimo to

avatar
491
446

Na półkach: ,

Niewiarygodne i szalenie wciągające opowiadanie o opowiadaniu. A w tym opowiadaniu kobiety, seks, śmierć i niecodzienne wypadki.
I coś w tym jest, że młodzieńcy ciągną do śmierci, natomiast starcy - do młodości, a to bynajmniej nie ostatnie trafne spostrzeżenie, jakie się tu pojawia gdzieś między wszystkimi absurdalnymi sformułowaniami.

Niewiarygodne i szalenie wciągające opowiadanie o opowiadaniu. A w tym opowiadaniu kobiety, seks, śmierć i niecodzienne wypadki.
I coś w tym jest, że młodzieńcy ciągną do śmierci, natomiast starcy - do młodości, a to bynajmniej nie ostatnie trafne spostrzeżenie, jakie się tu pojawia gdzieś między wszystkimi absurdalnymi sformułowaniami.

Pokaż mimo to

avatar
746
130

Na półkach: , , , ,

Czytać „Lekcje...” to jak wejść do głowy stryja Pepina, w cały ten bałagan, w pożółkłe zdjęcia, wycinki z gazet, reklamy płynów do włosów i balsamów, cytaty z dziełka pana Batisty o higienie płciowej i wyimki z sennika, luźne przeróbki biblijnych historii, czarny humor (gdzieś na marginesie upiorny grabarz gotuje w kotle zupę dla świń z ludzkich zwłok, a karczmarka odkrawa na kotlety kawał mięsa swojej córki). Ciężko się w tym połapać, ciężko za nim nadążyć, ale chłonie się z oszołomionym uśmiechem, z błyszczącymi oczami ten szaleńczy monolog. Czasem są głośne wybuchy śmiechu.

To jest cały on. Osiemdziesiąt stron stryja Pepina. Siedzi sobie w restauracji z pięknymi panienkami i mówi, mówi, mówi, nie przestaje, chwali się, wspomina, cytuje, myśli mu skaczą w sposób wprost nieprawdopodobny, od olbrzymki doktorowej do Havliczka i Chrystusa, od Mozarta do monstrualnego biustu pani baronowej, od noszenia kwiatów pięknym dziewczętom do problemów pana proboszcza z oddawaniem moczu...

[http://literackie-skarby.blogspot.com/2014/12/tanczac-z-pepinem-do-utraty-tchu-lekcje.html]

Czytać „Lekcje...” to jak wejść do głowy stryja Pepina, w cały ten bałagan, w pożółkłe zdjęcia, wycinki z gazet, reklamy płynów do włosów i balsamów, cytaty z dziełka pana Batisty o higienie płciowej i wyimki z sennika, luźne przeróbki biblijnych historii, czarny humor (gdzieś na marginesie upiorny grabarz gotuje w kotle zupę dla świń z ludzkich zwłok, a karczmarka odkrawa...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2594
795

Na półkach: , , ,

Ile w jednyn zdanie można zmieścić opowieści? Nie potrafiłam oderwać się od tej opowieści, wciąga jak wartki strumień i nagle odkryłam, że to już koniec. Uwielbiam jego czarny humor ("i się powiesił") i ironię. Jest to książka,która poprawia nastrój, nadaje się na pochmurne dni.

Ile w jednyn zdanie można zmieścić opowieści? Nie potrafiłam oderwać się od tej opowieści, wciąga jak wartki strumień i nagle odkryłam, że to już koniec. Uwielbiam jego czarny humor ("i się powiesił") i ironię. Jest to książka,która poprawia nastrój, nadaje się na pochmurne dni.

Pokaż mimo to

avatar
96
16

Na półkach:

Piszę o "lekcjach" jako o "nymburskim kwartecie" (PIW 1990). Arcydzieło na kształt czterech Ewangelii, każda bowiem część opisuje to samo, widziane innymi oczami: mały Hrabal, stara matka, stryjaszek Pepi... Znakomity język przekładu Andrzeja Czcibora-Piotrowskiego. Co intrygujące, część Skarby napisana jest tak nostalgicznym językiem, a Lekcje tak wariackim, że można niemal odczuć fizyczną obecność bohaterów: matki, czy Pepina. Polecam Hrabala, nim całkiem zniknie z książkowego horyzontu!

Piszę o "lekcjach" jako o "nymburskim kwartecie" (PIW 1990). Arcydzieło na kształt czterech Ewangelii, każda bowiem część opisuje to samo, widziane innymi oczami: mały Hrabal, stara matka, stryjaszek Pepi... Znakomity język przekładu Andrzeja Czcibora-Piotrowskiego. Co intrygujące, część Skarby napisana jest tak nostalgicznym językiem, a Lekcje tak wariackim, że można...

więcej Pokaż mimo to

avatar
241
178

Na półkach:

"Ulisses" i monolog Molly po Hrabalowemu. Strumień piwnej świadomości i niekończące się zdanie złożone z podrzędnych barowych opowieści. Na pierwszy rzut oka pasuje do tego irytująco naiwnego i płaskiego polskiego stereotypu Czechów - podpitych CK pajaców ze Szwejka, ale ilu tu samobójców...

"Ulisses" i monolog Molly po Hrabalowemu. Strumień piwnej świadomości i niekończące się zdanie złożone z podrzędnych barowych opowieści. Na pierwszy rzut oka pasuje do tego irytująco naiwnego i płaskiego polskiego stereotypu Czechów - podpitych CK pajaców ze Szwejka, ale ilu tu samobójców...

Pokaż mimo to

avatar
202
67

Na półkach: , ,

Wow, do tej pory pamiętam, ze nie rozumiem

Wow, do tej pory pamiętam, ze nie rozumiem

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    321
  • Chcę przeczytać
    269
  • Posiadam
    57
  • Ulubione
    12
  • Literatura czeska
    9
  • Teraz czytam
    3
  • 2014
    3
  • Czechy
    3
  • 2012
    2
  • Hrabal
    2

Cytaty

Więcej
Bohumil Hrabal Lekcje tańca dla starszych i zaawansowanych Zobacz więcej
Bohumil Hrabal Lekcje tańca dla starszych i zaawansowanych Zobacz więcej
Bohumil Hrabal Lekcje tańca dla starszych i zaawansowanych Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także