rozwińzwiń

Szarlotka Lenina i inne sekrety kuchni radzieckiej

Okładka książki Szarlotka Lenina i inne sekrety kuchni radzieckiej Anya von Bremzen Patronat Logo
Patronat Logo
Okładka książki Szarlotka Lenina i inne sekrety kuchni radzieckiej
Anya von Bremzen Wydawnictwo: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Seria: Mundus reportaż
320 str. 5 godz. 20 min.
Kategoria:
reportaż
Seria:
Mundus
Tytuł oryginału:
Mastering the Art of Soviet Cooking: a Memoir od Food & Longing
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Data wydania:
2016-10-12
Data 1. wyd. pol.:
2016-10-12
Liczba stron:
320
Czas czytania
5 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788323340973
Tłumacz:
Aleksandra Czwojdrak
Tagi:
ZSRR historia kulinaria stalin polityka antyalkoholowa
Średnia ocen

7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Zatrute magdalenki komunizmu



12149 494 6

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
48 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
585
126

Na półkach:

Wspomnienia ze Związku Radzieckiego z mocnym wątkiem kulinarnym. Mnóstwo historii rodzinnych, anegdotek, osobiste spojrzenie na życie w ZSRR, sylwetki najsłynniejszych postaci - innymi słowy, historia opisana w ludzki, przystępny sposób. A na końcu zestaw kluczowych przepisów. Bardzo polecam.

Wspomnienia ze Związku Radzieckiego z mocnym wątkiem kulinarnym. Mnóstwo historii rodzinnych, anegdotek, osobiste spojrzenie na życie w ZSRR, sylwetki najsłynniejszych postaci - innymi słowy, historia opisana w ludzki, przystępny sposób. A na końcu zestaw kluczowych przepisów. Bardzo polecam.

Pokaż mimo to

avatar
199
113

Na półkach: ,

Ktoś mi kiedyś powiedział ,,to nie jest książka kucharska" i może to brzmi trywialnie ale wiedział co mówi. Czytał!

No więc... to nie jest książka kucharska :-)
O jedzeniu jest, faktycznie trochę jest, o gotowaniu też... tak, też jest. Ale sedno tej książki to >>kuchnia<< radziecka - życie od kuchni.

Autorka przez pryzmat swojego życia i losów swojej rodziny opowiada o tym jak było urządzone życie codzienne w Związku Radzieckim.

Zawartość tej pozycji mocno się zmienia wraz z przerzucanymi kartkami. Odnosi się wrażenie, że Anya von Bromzon nie pisała wg jakiegoś konspektu. Od gotowania płynnie przechodzi w obyczajowe losy rodzinne, zaraz potem staje się historykiem przytaczającym mnóstwo danych i faktów, potem mamy spojrzenie na świat wschodu i zachodu, przeplata się to wszystko w różnych kombinacjach i tak dalej.

Czyta się bardzo przyjemnie, jeśli czytelnika znużą strony o przyrządzaniu kulebiaka to na kolejnych czeka na niego radykalna zmiana tematu. Bardzo ciekawy zabieg.

Jedna z niewielu książek, które tak dokładnie tłumaczą zawiłości życia przeciętnego obywatela w ZSRR. Hmm..., nawet lepiej niż inne pozycje, które z założenia miały właśnie o tym opowiadać.

Ktoś mi kiedyś powiedział ,,to nie jest książka kucharska" i może to brzmi trywialnie ale wiedział co mówi. Czytał!

No więc... to nie jest książka kucharska :-)
O jedzeniu jest, faktycznie trochę jest, o gotowaniu też... tak, też jest. Ale sedno tej książki to >>kuchnia<< radziecka - życie od kuchni.

Autorka przez pryzmat swojego życia i losów swojej rodziny opowiada o...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2957
487

Na półkach: , ,

Oryginalnie i ciekawie - zarówno o jedzeniu, jak i ogólnie o życiu w ZSRR, od samych jego początków aż po rozpad w końcu ubiegłego stulecia. Książka pasjonująca zarówno dla tych, których interesuje historia, jak i dla tych, którzy ciekawi są obyczajów gastronomicznych różnych narodów. Chociaż o Związku Radziecki nareszcie od 30 lat wolno nam mówić prawdę, Anya von Bremzen pisze o wielu sprawach, o których na pewno przeciętny polski czytelnik nie ma pojęcia. Część z nich to fakty istotne dla dziejów tej części świata, inne stanowią raczej garść pasjonujących drobiazgów, ale wszystkie podane są przez autorkę, jak przystało na dzieło pod takim tytułem, bardzo smakowicie. I to prawda, że na swoją ojczyznę Anya patrzy przez pryzmat stołu i tego, co na talerzu - a tu częściej bywało szaro, smętnie, mało i byle jak. Bo - o czym ja nie wiedziałam - niedostatki żywieniowe dotykały naszych wschodnich sąsiadów w wieku XX znacznie częściej niż nas, i były dużo bardziej dramatyczne.

Po trochu odczuwam z Anyą von Bremzen dziwne powinowactwo dusz. Autorka z rozrzewnieniem wspomina niektóre z "przysmaków" swojego dzieciństwa, jak choćby tuszonkę czy "sosiki", choć zarazem szczerze przyznaje, że cymesem to było na zasadzie "na bezrybiu i rak ryba". Podobnie jest ze mną. Czule wspominam choćby takie przeboje PRL, jak konserwa turystyczna, panierowane "kotleciki" z mortadeli czy kiełbaski leszczyńskie. Wiem, co teraz pomyślą młodsi ode mnie: że to paskudztwo nad paskudztwami. Tak, macie rację! Ale kto pamięta surrealistyczne czasu muzeów octu, w jakie zamieniono nam sklepy spożywcze, pewnie zrozumie te nostalgiczne ciągotki. Kiełbasek leszczyńskich, przynajmniej takich jak dawniej (szare niczym tektura, przedziwnie piankowatej struktury i o smaku nasuwającym myśl, że to istotnie tektura) już nie ma, współczesna mortadela, blado beżowa i mamlata, jest niejadalna, ale ciągle jeszcze można rozkoszować się "Turystyczną" (choć jak na mój gust jedynie "Konserwa podobna do tej z PRLu" od jednego z małopolskich producentów zasługuje na uwagę). I tak, znów macie rację: cholernie niezdrowe i tuczące, prawdopodobnie 120 gramów tłuszczu na 100 gramów produktu, ale... To moje dzieciństwo.

A wcinając kanapkę z tym niegdysiejszym delikatesem, warto pomyśleć o naszej własnej historii widzianej z talerza.

Oryginalnie i ciekawie - zarówno o jedzeniu, jak i ogólnie o życiu w ZSRR, od samych jego początków aż po rozpad w końcu ubiegłego stulecia. Książka pasjonująca zarówno dla tych, których interesuje historia, jak i dla tych, którzy ciekawi są obyczajów gastronomicznych różnych narodów. Chociaż o Związku Radziecki nareszcie od 30 lat wolno nam mówić prawdę, Anya von Bremzen...

więcej Pokaż mimo to

avatar
989
200

Na półkach: , , , ,

To nie jest banalna książka o jedzeniu, choć ukazuje wiele kulinarnych rzeczy, smaków, potraw Rosji w latach 1910 - 2010. Kuchnia jest raczej pomysłem autorki spajającym wielowątkową opowieść o jej rodzinie oraz widzianej z perspektywy codziennego życia dwudziestowiecznej historii Rosji/ZSRR/Rosji.
Anya von Bremzen urodziła się w Rosji w 1963r., ale wraz z matką wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych w 1974r. Chciała zostać pianistką, jednak z przyczyn zdrowotnych musiała porzucić marzenia o karierze artystki. Korzystając ze wspomnień matki, jej gotowaniu oraz własnej pamięci zaczęła pisać o kuchni oraz o histori rodziny w warunkach zachodzących zmian politycznych. Polityka Lenina, terror lat trzydziestych, wojna, władza Stalina, odwilż, epoka Breżniewa, Gorbaczowa, rozpad ZSRR, rządy Jelcyna i Putina.
Tutułowa "szarlotka" Lenina to ciasto, które ponoć uwielbiał Lenin, bo ta opoweść podzielona jest na 10 rozdziałów, odpowiadających dziesięciu dekadom historii Rosji jw., a każdej z dekad przypisana jest typowa dla danego okresu potrawa, tradycja kulinarna. Kulebiak, ryba faszerowana, kotlety mielone, czarny chleb, barszcz, sałatka jarzynowa, bliny, itd.
Nie jest to opowieść radosna, ale autorka przedstawia nam swoją osobistą historię w sposób dość lekki, z dystansem, z ironicznym humorem, a nawet z nutką nostalgii do smaków dzieciństwa. Tęskni za nimi, jak pewnie każdy z nas.
Opisane historie nie wywołują dużego zdziwienia, bo moje pokolenie też wiele pamięta jeszcze z czasów "socjalizmu", a resztę z opowieści rodziców, dziadków. Bieda, kolejki, kartki.
Książkę warto przeczytać, to kolejne źródło informacji o rosyjskim społeczeństwie, ale nie tylko. Zachęcam więc nie tylko smakoszom jedzenia.

To nie jest banalna książka o jedzeniu, choć ukazuje wiele kulinarnych rzeczy, smaków, potraw Rosji w latach 1910 - 2010. Kuchnia jest raczej pomysłem autorki spajającym wielowątkową opowieść o jej rodzinie oraz widzianej z perspektywy codziennego życia dwudziestowiecznej historii Rosji/ZSRR/Rosji.
Anya von Bremzen urodziła się w Rosji w 1963r., ale wraz z matką...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1089
999

Na półkach: ,

Anya von Bremzen w roku 1974 wyemigrowała z mamą ze Związku Radzieckiego do Stanów Zjednoczonych. Miała 10 lat, niezbyt dobrze adaptowała się do nowych warunków i była kompletnie rozczarowana mdłą amerykańską kuchnią, o której fantazjowała przed wyjazdem z Moskwy. Tęskniła za kołbasą, serkami „Drużba” i ciasteczkami z fabryki „Bolszewik”, a ponieważ były wytworami znienawidzonego państwa partyjnego, nazwała je „zatrutymi magdalenkami”.

Te zatrute magdalenki dały po latach początek Szarlotce Lenina, książce opowiadającej o ZSRR oraz rodzinie autorki przez pryzmat jedzenia. Pomysł genialny, jego realizacja znakomita, jako że von Bremzen pisze z polotem i w miarę możliwości z humorem. Każdy rozdział odpowiada innej dekadzie XX w., dla każdej – z wyjątkiem piątej, głodowej – wybrano charakterystyczną potrawę, od dekadenckiego kulebiaka i odeskiej gefilte fisz przez gruzińskie chanachi i kukurydziany chleb Chruszczowa aż po sałatkę „Olivier” i bliny. Szczegółowe przepisy wykonania dań zamieszczone są na końcu książki.

W książce von Bremzen znajdziemy mnóstwo dowcipów, anegdot i historyjek np. o całkowicie zbędnej siatce na zakupy (awaśka) noszonej wszak w kieszeni z nadzieją na dostawę towarów deficytowych do sklepu, o kawiorze wpychanym przedszkolakom do ust (za Rodinu, za Partię),o cenzurowaniu radzieckiej biblii kulinarnej z kosmopolitycznych naleciałości, o zaletach słoika po majonezie oraz o zamykaniu garnków na kłódkę we wspólnych kuchniach w blokach komunalnych. Dzisiaj te opowieści brzmią dość zabawnie, ale Rosjanom zapewne nie było do śmiechu.

Szarlotka Lenina ma nieco gorzkawy posmak (inna zresztą być nie mogła),niemniej jest daniem wyśmienitym: lekka, esencjonalna, z osobistą nutą. Ciekawe, jaki byłby jej polski odpowiednik.

http://czytankianki.blogspot.com/2017/08/zatrute-magdalenki.html

Anya von Bremzen w roku 1974 wyemigrowała z mamą ze Związku Radzieckiego do Stanów Zjednoczonych. Miała 10 lat, niezbyt dobrze adaptowała się do nowych warunków i była kompletnie rozczarowana mdłą amerykańską kuchnią, o której fantazjowała przed wyjazdem z Moskwy. Tęskniła za kołbasą, serkami „Drużba” i ciasteczkami z fabryki „Bolszewik”, a ponieważ były wytworami...

więcej Pokaż mimo to

avatar
521
308

Na półkach: ,

Lubię takie przyjemne zaskoczenia jak to, które ogarnęło mnie niemal od pierwszych stron książki. Połączenie reportażu z osobistymi wspomnieniami i refleksjami autorki dało zdumiewająco dobry efekt. Ten niezwykły mariaż czyni "Szarlotkę Lenina" pozycją wyjątkowo interesującą.Trzypokoleniowa historia rodzinna ukazana jest na tle najważniejszych wydarzeń politycznych ZSRR i Rosji. Wszystko to dyskretnie przeplecione smakiem i zapachem kuchni rosyjskiej. Smaczek ten sprawia, że karty historii ZSRR jawią się w nieco innym, moim zdaniem bogatszym i bardziej duchowym obrazie Rosji i samych Rosjan. Urodzona i wychowywana w Związku Radzieckim autorka, posiadaczka typowej rosyjskiej duszy, obdarzona wrażliwością i zmysłem obserwacji a do tego świetnie radzącą sobie z piórem stworzyła dzieło, od którego trudno było mi się oderwać w trakcie czytania. Aż dziw bierze, że książka napisana w języku angielskim, przetłumaczona później na język polski, nie utraciła swojego rosyjskiego klimatu. W tym miejscu ukłon dla tłumaczki.
Książka wyjątkowa i zdecydowanie z charakterem - tego zawsze szukam i to bardzo cenię w literaturze.

Lubię takie przyjemne zaskoczenia jak to, które ogarnęło mnie niemal od pierwszych stron książki. Połączenie reportażu z osobistymi wspomnieniami i refleksjami autorki dało zdumiewająco dobry efekt. Ten niezwykły mariaż czyni "Szarlotkę Lenina" pozycją wyjątkowo interesującą.Trzypokoleniowa historia rodzinna ukazana jest na tle najważniejszych wydarzeń politycznych ZSRR i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1334
1308

Na półkach: ,

Spodziewałam się trochę czego innego. Jako dziecko wychowane w komunizmie, z perwersyjną rozkoszą wspominam zawsze przeróżne serwowane mi wówczas przez rodzinę i instytucje specjały. I takich wspomnień szukałam także w "Szarlotce Lenina".
Kulinariów w tej książce jest jednak niewiele. Zaczyna się pod tym względem dobrze, im dalej jednak w las, tym więcej było elementów społeczno-politycznych, wspomnień autorki, a mniej smaczków żywieniowych. Wychowana w tych realiach, zaznajomiona dość dobrze z historią, niektóre fragmenty uznałam za przerośnięte i nudne. Jestem zatem lekko rozczarowana, ale to chyba tylko kwestia mojego nastawienia, bo poza tym jednym zastrzeżeniem, "Szarlotkę" należy uznać za książkę udaną.

Spodziewałam się trochę czego innego. Jako dziecko wychowane w komunizmie, z perwersyjną rozkoszą wspominam zawsze przeróżne serwowane mi wówczas przez rodzinę i instytucje specjały. I takich wspomnień szukałam także w "Szarlotce Lenina".
Kulinariów w tej książce jest jednak niewiele. Zaczyna się pod tym względem dobrze, im dalej jednak w las, tym więcej było elementów...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1020
494

Na półkach: , , , , ,

To druga wydana ostatnio książka, łącząca historię i wydarzenia polityczne z kuchnią. W obu przypadkach autorkami są kobiety, Rosjanki pochodzenia żydowskiego, obie też wyjechały do USA. Reporterka Anna Badkhen („Kałasznikow kebab”) porusza się jednak głównie po Bliskim Wschodzie i Środkowej Azji – tylko jeden (choć chyba najważniejszy) rozdział swej książki poświęca Rosji. Co ciekawe, obie podobnie krytycznie mówią o swej byłej ojczyźnie, o jej kierownictwie politycznym, podobnie interpretują rzeczywistość. Von Bremzen nie pisze jednak reportażu lecz snuje rodzinną opowieść przez trzy pokolenia, za osnowę przyjąwszy smaki dzieciństwa spędzonego w Rosji/ZSRR. Zaczyna swą historię od schyłku czasów carskich i kończy w czasach nam współczesnych. Opiera się przy tym na wspomnieniach babek, ciotek, rodziców, sięga do własnej pamięci, ale również do rosyjskiej beletrystyki (tylko tam zachowały się ślady po przedrewolucyjnej tradycji kulinarnej) oraz do wspomnień, artykułów, reportaży - na końcu książki znajdziemy sporą bibliografię do każdego z 10 rozdziałów. W każdej z tych części przedstawiana została jedna sowiecka (lub postsowiecka) dekada, poczynając od 1910 roku. Polityczne epoki, które wyraźnie odbiły się na zmyśle smaku. I nie jest to sama historia gotowania: każdy z rozdziałów autorka celebrowała wraz z mamą wydaniem w swym nowojorskim mieszkaniu tematycznej kolacji dla znajomych emigrantów, podczas której serwowano kulinarne clou każdej dziesięciolatki.

Nie są to typowe wspomnienia z ZSRR, jako że rodzina autorki należała do wysoko postawionej nomenklatury sowieckiej. Dziadek Naum był szpiegiem i komisarzem wojennym w czasie zajmowania Polski w 1939, podczas wojny z Finlandią i w czasie obsadzania przez ZSRR „Pribałtiki”, ojciec zaś konserwował „wiecznie żywego” Lenina w mauzoleum. Nie odczuli więc prawdziwego głodu, mając dostęp do specjalnego zaopatrzenia. Mimo to, głównie przez swój wyjazd w połowie lat siedemdziesiątych do USA, czyli centrum „wrogiego obozu”, córka z matką zostały dysydentkami, a ich rodziny popadły w ZSRR w niełaskę. Po latach emigracji, w swym niewielkim nowojorskim mieszkaniu Anya von Bremzen zainspirowana procesem anamnezy, jaką przeprowadził na kartach swej najważniejszej powieści Proust, postanawia zrobić coś podobnego: chce odnaleźć utracone smaki dzieciństwa spędzonego w sowieckiej Rosji. Wbrew ich ubóstwu i siermiężności, wynikających z notorycznej niewydolności socjalistycznej gospodarki, po latach okazuje się, że można sporo pozbierać. I że do dziś prawie nic z tych produktów nie przetrwało. Pomimo faktu, że chodzi niemal wyłącznie o wyroby wielkoprzemysłowe – jak czekoladki „Krasnyj Oktiabr”, ser „Drużba” czy mleko w trójkątnych kartonach. W pamięci pozostają one jako wyjątkowe smakołyki, gdyż - jak u Prousta - są smakami dzieciństwa - „zatrute magdalenki” nienawistnego państwa, po których się tęskni nawet smakując wykwintne dania najlepszych restauracji Zachodu.

Trzeba przyznać, że von Bremzen opowiada całkiem inaczej niż Proust: jej spacer po historii ZSRR pełen jest realiów życia codziennego, komentarzy politycznych oraz humoru. Autorka ma lekkie pióro i potoczystą frazę. My zaś zyskujemy wgląd w życie rodziny w kraju Rozwiniętego Socjalizmu, ku któremu i PRL miało przecież w swoim czasie dobrnąć. Tym, którzy mieli możność posmakować tego ustroju na własnej skórze, nasuwa się cała masa wspomnień i skojarzeń. Zaskakujące, jak wiele podobieństw da się zaobserwować w Ojczyźnie Postępu i w Polsce - pozostającym daleko w tyle w kwestii budowania komunizmu kraju satelickim: te same deficyty gospodarcze i kłopoty zaopatrzeniowe, te same sposoby zwykłych ludzi radzenia sobie z nimi, podobna historia transformacji, a nawet - o dziwo - bardzo podobny urzędowy tryb „zezwalania na emigrację” dla Żydów na początku ery Breżniewa do tego, co spotkało Żydów w Polsce po 1968 roku (por. „Zapiski z wygnania” Sabiny Baral).

W efekcie, choć opowieść dotyczy niewesołych czasów, dzięki sporej dawce humoru jest przyjemna w odbiorze a przy tym bardzo pouczająca. Jest w niej też rodzaj szczerości, co rzadkie, gdyż komunizm był bardzo wyczulony na „kalanie własnego gniazda” czyli na prawdę. Amerykanie, nawet jeśli „sowki”, jak z przekąsem o sobie mówi autorka, mogą się pozbyć nieznośnej postsowieckiej autocenzury.

Na końcu książki przepisy na "potrawy dziesięciolatek":
1910-1919 - kulebiak
1920-1929 - gefilte fisz
1930-1939 - kotlety (hamburgery Mikojana)
1940-1949 - kartki na chleb (bez przepisu)
1950-1959 - gruzińskie czanachi (duszona jagnięcina z ziołami i jarzynami)
1960-1969 - chleb kukurydziany z fetą
1970-1979 - sałatka "Olivier"
1980-1989 - barszcz z wołowiny z grzybami, jabłkami i fasolą
1990-1999 - palow (pilaw z ryżu, jagnięciny i marchwi)
2000-2009 - bliny

To druga wydana ostatnio książka, łącząca historię i wydarzenia polityczne z kuchnią. W obu przypadkach autorkami są kobiety, Rosjanki pochodzenia żydowskiego, obie też wyjechały do USA. Reporterka Anna Badkhen („Kałasznikow kebab”) porusza się jednak głównie po Bliskim Wschodzie i Środkowej Azji – tylko jeden (choć chyba najważniejszy) rozdział swej książki poświęca Rosji....

więcej Pokaż mimo to

avatar
499
186

Na półkach: , , ,

Smaczny kasek. Historia opowiedziana przy suto zastawionym stole. Potwierdza, ze smaki i zapachy wywoluja wspomnienia. Wiem to doskonale. Smacznego.

Smaczny kasek. Historia opowiedziana przy suto zastawionym stole. Potwierdza, ze smaki i zapachy wywoluja wspomnienia. Wiem to doskonale. Smacznego.

Pokaż mimo to

avatar
1664
289

Na półkach:

http://zacofany-w-lekturze.pl/2018/06/rodzina-od-kuchni-anya-von-bremzen-szarlotka-lenina.html

http://zacofany-w-lekturze.pl/2018/06/rodzina-od-kuchni-anya-von-bremzen-szarlotka-lenina.html

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    233
  • Przeczytane
    56
  • Posiadam
    13
  • Rosja
    5
  • Teraz czytam
    3
  • Kulinaria
    2
  • Literatura amerykańska
    2
  • Ulubione
    2
  • Rosja i powiazane...
    2
  • Reportaże
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Szarlotka Lenina i inne sekrety kuchni radzieckiej


Podobne książki

Przeczytaj także