Moje pierwsze myśli po przeczytaniu? Ojej, ale to było dobre!!!
To jedna z lepszych kontynuacji jaką ostatnio przeczytałam i z pewnością pragnę przeczytać kolejny tom i to nawet z nieprzespaną nocą na czele, gdyż "Inwazja na Tearling" pochłonęła mnie kompletnie i całkowicie do siebie przekonała.

Kelsea Glynn - królowa Tearlingu ma bardzo poważny problem. Nad jej królestwo nadciągnęły czarne chmury, wywołane jej wspaniałomyślnym, pierwszym gestem niezależnych rządów i przerwaniem zsyłki niewolników do Mort, co wywołało gniew Szkarłatnej Królowej, która swoją wielką armią ruszyła na Tearling. To wielki problem, który młoda królowa próbuje rozwiązać jak mnóstwo równorzędnych spraw.
Wszyscy oczekują, że królowa spłodzi dziedzica, ale dziewczynie ani się śni być w tym momencie "klaczą rozpłodową". Ludzie głodują i szukają schronienia przed zbliżającym się wojskiem Mort, a królowa stara się dla nich znaleźć jedzenie i bezpieczne miejsce. Z kolei szlachta zamiast jej pomóc próbuje się buntować i respektować wszystko, co powie bądź chce zrobić Kelsea, ale nie daje się i możliwymi sposobami wymusza jakiś kompromis. Z drugiej strony młoda królowa walczy z nową, bezlitosną głową Kościoła, która otwarcie przyznaje, że królowa jest bezbożnicą i powinna ugiąć się pod Kościołem, ale Kelsei ani się śni. Liczne potyczki słowne, groźby jak i ciosy cielesne sprawiają, że Kelsea jasno dało do zrozumienia, co myśli i sądzi o nowym Ojcu Kościoła i jego metodom szantaży.
Tymczasem mroczny nieznany stwór próbuje targować się z nową królową, czy mu ulegnie? Tego nie powiem.
Tymczasem szafiry ukazują swoją inną, tajemniczą moc, spełniają skrywane życzenie królowej Kelsei i stopniowo zmieniają jej wygląd, dodatkowo coraz częściej nawiedzają ją wizję sprzed Przeprawy. W jej wizjach główną bohaterką jest Lily - młoda żona z pozoru szczęśliwa, okazuje się że nie ma niczego prócz bólu i krzywdy ze strony męża. Do momentu kiedy nie spada do niej poszukiwana separatystka, której postanawia pomóc, a wtedy wszystko się zmienia w życiu Lily. Wizja nowego lepszego świata napełnia Lily odwagą i nieposkromioną nadzieją, a Kelsea odnajduje w niej wiele odpowiedzi na nurtujące pytania jej rodu, Szkarłatnej Królowej czy jej samej, odkrywając przeszłość której nikt już nie pamiętał.

Czy Kelsei uda się uratować Tearling od inwazji Mort? Jaką cenę zapłaci za swoje wizje oraz co sprawia, że tak szybko zmienia się na oczach swoich poddanych? Czy przechytrzy Szkarłatną Królową? Czy znajdzie jakieś inne rozwiązanie, których konsekwencji nie jest w stanie przewidzieć?

Tak szczerze?
Nie jestem w stanie opisać nawet w tak krótkim opisie, co dzieje się w książce "Inwazji na Tearling". Opowieść jaką zgotowała nam autorka jest niesamowicie przemyślana i skonstruowana, przez co ten świat, ta historia, tak całkowicie mnie zachwyciła.

Cały wykreowany świat jest niepowtarzalny, a bohaterowie są idealnie stworzeni do swoich ról.
Królowa Kelsea jest pewna siebie, ale także silna, bezkompromisowa, wybuchowa jak i nieprzewidywalna.
Buława jest hm... Buławą rządzi twardą ręką w straży królewskiej, ale jako jeden z nielicznych potrafi królową postawić do pionu.
Ojciec Tyler wyglądał na nic wartego starszego księga, który tylko przepisywał książki, ale ujawnił swoją lojalność jak i ogromną odwagę, kiedy przyszedł na to odpowiedzi czas.
Ojciec Najświętszy - podła kreatura, która próbuje rządzić przez strach i krzywdę, nieoczekiwanie lekko za to odpokutuje.
Z kolei Szkarłatna Królowa wcale nie jest taka silna jak się wszystkich wydaje i im bardziej ją poznajemy, tym bardziej wydaje się nam krucha.
I jeszcze wiele innych fantastycznych postaci, które wzbogacają i ulepszą tą historię.

Co napisać więcej?
To porywająca i fantastyczna historia, która zapada w pamięć.
To historia, która wciąga i przekonuje do siebie, a jej nieoczekiwany finał z pewnością zaskakuje i wprawia w osłupienie.
Przepełniony nieznaną i nieokiełzaną magią świat z emocjonalnymi i walecznymi bohaterami sprawia, że chcesz więcej i pragniesz więcej.
To historia, którą się zapamiętuje i do której z pewnością, z uśmiechem na twarzy wrócę po pewnym czasie jak i z radością chwycę po finałowy tom.

To po prostu opowieść, którą musicie znać, a z pewnością ją polubicie jak nie pokochacie. Z pewnością nie pożałujecie!
Gorąco ją polecam!

Moje pierwsze myśli po przeczytaniu? Ojej, ale to było dobre!!!
To jedna z lepszych kontynuacji jaką ostatnio przeczytałam i z pewnością pragnę przeczytać kolejny tom i to nawet z nieprzespaną nocą na czele, gdyż "Inwazja na Tearling" pochłonęła mnie kompletnie i całkowicie do siebie przekonała.

Kelsea Glynn - królowa Tearlingu ma bardzo poważny problem. Nad jej...