W dziwnej sprawie Skaczącego Jacka
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Burton i Swinburne (tom 1)
- Tytuł oryginału:
- The Strange Affair of Spring Heeled Jack
- Wydawnictwo:
- Fabryka Słów
- Data wydania:
- 2012-02-08
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-02-08
- Liczba stron:
- 528
- Czas czytania
- 8 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375745917
- Tłumacz:
- Krzysztof Sokołowski
- Tagi:
- steampunk
Mark Hodder w swojej powieści przywołuje jedną z najciekawszych postaci Imperium XIX wieku - Sir Richarda Francisa Burtona - żołnierza, dyplomatę i podróżnika wsławionego m.in. organizacją wyprawy w poszukiwaniu źródeł Nilu pod auspicjami Królewskiego Towarzystwa Geograficznego i Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Nie do przecenienia są także osiągnięcia sir Burtona na polu literackim i lingwistycznym. Znał 29 języków obcych i 11 dialektów. Sławę przyniosły mu doskonałe tłumaczenia Baśni tysiąca i jednej nocy oraz Kamasutry. Znany był zresztą jako badacz zachowań seksualnych ludów Indii i Orientu.
Krótko mówiąc ikona wieku. Jeszcze nie przekonani? W 1854 roku sir Burton otrzymał rozkaz spenetrowania "Złotego Rogu Afryki", a w szczególności niezbadanego obszaru obecnej Somalii. Razem z trzema oficerami armii brytyjskiej wylądował w Adenie i zaraz na wstępie odwiedził osławione w tamtych czasach centrum handlu niewolnikami Harar w północnowschodniej Abisynii. Przebrany za Araba, dostał się, jako pierwszy Europejczyk, do zamkniętego miasta i odbył szereg spotkań z miejscowymi tuzami. Po dziesięciu dniach wrócił – samotnie wędrując przez pustynię – do Adenu. Był także pierwszym Brytyjczykiem, który dotarł do Mekki w Arabii i Harar w Etiopii, znów w przebraniu.
W 1886 r. w uznaniu zasług dla Imperium, królowa Wiktoria ujęta osiągnięciami Richarda Francisa Burtona obdarzyła go tytułem szlacheckim.
Teraz za sprawą Marka Hoddera, sir Burton powraca jako główny bohater znakomitej powieści. W The Strange Affair of Spring Heeled Jack koła historii potoczyły się nieco inaczej niż w sposób znany nam z kart historii. W innym kierunku rozwinęła się nauka - króluje para i eugenika - ulicami Londynu przetaczają się dziwaczne pojazdy parowe i kroczą groteskowe stwory wyspecjalizowane w wykonywaniu ściśle określonych zadań. Wizja steampunkowego Londynu olśniewa, Hodder nie ogranicza się tylko do opisów niezwykłych wynalazków - z rozmachem przedstawia także kulturowe realia epoki.
Boże chroń Króla! Króla, ponieważ w powieści na tronie brytyjskim nie zasiada miłościwie panująca Wiktoria, lecz jej mąż Albert.
W Londynie epoki pary i eugeniki, sir Burton podejmuje się rozwiązania zagadki ludzi wilków... porywających pomocników kominiarzy. Jak przystało na steampunk sprawa z pozoru absurdalna, być może nawet nieco zabawna, szybko staje się dramatyczna, makabryczna i wielowymiarowa. Pojawia się w niej postać słynnego Spring Heeled Jacka. I akcja rusza z kopyta, wariacko miotając Czytelnikiem w kolejnych zwrotach akcji.
Królewski agent, wspaniały podróżnik i człowiek wielkiej odwagi kontra tajemniczy, demoniczny... potwór, stwór, a może przybysz z innej planety? Człowiek? Może wręcz Kuba Rozpruwacz!!! (niektórzy łączyli te dwie postacie). Spring Heeled Jack fascynował i przerażał XIX wieczny Londyn, a i dzisiaj nie narzeka na brak zainteresowania ze strony miłośników tajemnic i historii z dreszczykiem.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Gdy jeden człowiek zmienia historię…
Mark Hodder, jak na debiutanta, podjął się tytanicznego dzieła. Wziął na warsztat jedną z najciekawszych person Imperium Brytyjskiego w XIX wieku – sir Richarda Francisa Burtona. Dorzucił jedną z największych legend wiktoriańskiego Londynu – Skaczącego Jacka. Przyprawił masą postaci i wydarzeń znanych z historii Londynu. Wyszedł twór,… którym nie pogardziłby wyjadacz lubujący się w powieściach przesiąkniętych steampunkiem do ostatniej strony.
Historia się rypła!!! Za sprawą jednego nieszczęśliwego wypadku epoka wiktoriańska nie przypomina tej znanej z podręczników. W 1861 roku króluje para i eugenika, rewolucja techniczna poszła w nieoczekiwanym kierunku. Raj dla wielbicieli steampunku i największy koszmar ekologów. Niestety, londyński East End jest terroryzowany przez wilkołaki, a na przedmieściach na młode kobiety napada Skaczący Jack. Najwyższe władze Imperium wysyłają do rozwiązania problemu sir Richarda Burtona, który dopiero co wrócił z wyprawy do Afryki i nie ma nic ważnego na głowie, poza próbą samobójczą swojego dawnego przyjaciela, a teraz największego rywala. Z pomocą pokręconego literata Swinburne’a odważnie rusza przez wiktoriański Londyn gotów stawić czoła mrocznej stronie postępu inżynierii i eugeniki.
Hodder serwuje czytelnikom pierwszorzędną i niebanalną rozrywkę. Wysoce dynamiczna fabuła obfitująca w pościgi z użyciem welocypedów, rotofoteli i masą szalonych wynalazków, tajemniczy i nieprzewidywalny wątek kryminalny i Burton, którego czasami wziąłbym do roli super-detektywa zamiast pana Holmesa. Do tego Londyn opanowany przez wiktoriański postęp, pełen brudu i dymu, które aż wylewają się spomiędzy kartek. I nie są to zabiegi połowiczne, wynikające z samej fabuły. Autor uzupełnia czytelnicze wrażenia o dopasowany, elokwentny acz dosyć toporny język i nakreślone w podobnym stylu opisy miejsc i postaci.
Warto wspomnieć, że tak jak prawdziwa (oczywiście jako legenda) jest postać Skaczącego Jacka, tak też prawdziwe jest prawie całe towarzyszące mu otoczenie. Autor bez większych manipulacji umieścił w fabule ofiary Jacka, m.in. Jane Alsop i Lucy Scales, a postać ‘szalonego’ markiza Waterforda jako taka też nie jest bardzo ubarwiona. Mark Hodder pokazał, że można zbudować atrakcyjną dla czytelnika powieść w oparciu o autentyczne postacie historyczne. Ich bogate życiorysy, a w większości przypadków również doniosłe osiągnięcia naukowe pociągnęły za sobą pewne niedopowiedzenia i niejasności, rozwinięte w książce do prawie, że drugiej – ukrywanej przed opinią publiczną – tożsamości. Darwin, Oliphant, Nightingale – u Hoddera zyskują wręcz drugie mroczne życie.
Podsumowując, Mark Hodder napisał kawał rasowego steampunku, o który nigdy nie posądziłbym żadnego debiutanta na tym polu. Jest tu wszystko co niezbędne i wiele więcej – i to na najwyższym poziomie. Normalnie nie oceniałbym książki po okładce, ale w tym przypadku jest to idealna zapowiedź uczty jaką czytelnik dostanie w środku. Każdy wielbiciel gatunku powinien zapisać sobie tą książkę jako pozycję obowiązkową. Gorąco polecam.
Robert Fryga
Oceny
Książka na półkach
- 1 143
- 1 104
- 537
- 67
- 56
- 42
- 28
- 22
- 20
- 18
OPINIE i DYSKUSJE
Fantastyka to nie jest raczej moja bajka, ale ponieważ darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, a koń ten jeszcze ma wątek kryminalny, przeczytałam. Powiem szczerze, że nawet z ciekawością, a czasem z rozbawieniem (papugi - dręczycielki wiadomości są kapitalne). Trochę nużyły mnie opisy technologicznych nowinek, ale rekompensowały je dość realistyczne, jak sądzę obrazy XIXw Londynu.
Fantastyka to nie jest raczej moja bajka, ale ponieważ darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, a koń ten jeszcze ma wątek kryminalny, przeczytałam. Powiem szczerze, że nawet z ciekawością, a czasem z rozbawieniem (papugi - dręczycielki wiadomości są kapitalne). Trochę nużyły mnie opisy technologicznych nowinek, ale rekompensowały je dość realistyczne, jak sądzę obrazy...
więcej Pokaż mimo toSuper fantastyka!! Aż chce się sięgnąć po drugą część. Polecam
Super fantastyka!! Aż chce się sięgnąć po drugą część. Polecam
Pokaż mimo toPrzyznać się muszę ze wstydem, że swego czasu widziałem tę ksiązkę w księgarni ale ani tytuł ani okładka nie zachwyciły mnie do tego stopnia by wziąć ją do reki i poczytać jak wydawca ja opisuje. Dopiero przypadkowo poczytałem sobie na LC opis i kilka opinii i.....nastapiło oświecenie....muszę to przeczytać, bo głównym bohaterem jest TEN Burton. I głównie dla niego sięgnąłem po tą popzycję.
Z racji tego iż to moje pierwsze spotkanie ze steampunkiem, to czytało mi sie dobrze. Świat wykreowany przez autora przemówił do mnie, te latające maszyny czy parowe rowery w XIX w. bardzo ciekawe, czuć prawie ten unoszący sie smoga w powietrzu....prawie jak za oknem.
Książka zaczyna sie, jak dla mnie, rewelacyjnie, bo w miejscu w którym kończy się film Góry Księżycowe z 1990 r. Świetny zabieg, oczywiście dla tych co widzieli film.
Postać Burtona ciekawie zbudowana, autor bezlitośnie podeptał jego reputację, tworząc czlowieka, którym na pewno nie był.
Sama treść książki trochę nierówna, są momenty dłużyzny czy też retrospekcji, ale pomysł ze Skaczącym Jackiem interesujący.
Dla mnie rewelacja i zachęciło mnie to do dalszego śledzenia przygód Burtona i nie moge doczekać sie kiedy w me ręce w końcu trafi trzeci tom.
Przyznać się muszę ze wstydem, że swego czasu widziałem tę ksiązkę w księgarni ale ani tytuł ani okładka nie zachwyciły mnie do tego stopnia by wziąć ją do reki i poczytać jak wydawca ja opisuje. Dopiero przypadkowo poczytałem sobie na LC opis i kilka opinii i.....nastapiło oświecenie....muszę to przeczytać, bo głównym bohaterem jest TEN Burton. I głównie dla niego...
więcej Pokaż mimo to6,5
6,5
Pokaż mimo toTą opinię piszę po ponownym przeczytaniu książki w styczniu 2022 r. - pierwszy raz z powieścią Marka Hoddera zapoznałam się w 2013 roku, czyli niemal od razu po jej wydaniu.
Książka należy do gatunku steampunk, a akcja rozgrywa się czasowo w wiktoriańskiej Wielkiej Brytanii, choć z powodu pewnego zabiegu zastosowanego przez autora, nie można tej epoki tak nazywać. Mamy za to rzeczywistość znacznie odbiegającą od tej, którą znamy, choć głównymi bohaterami są postaci jak najbardziej historyczne, z udokumentowanymi życiorysami i dorobkami. Ta rzeczywistość jest z moim odbiorze dość groteskowa, w niektórych momentach nawet potworna, a także mocno niedoskonała, co uwidacznia się w wiecznie psujących się i wadliwych wytworach techniki oraz eugeniki. Akcja skupia się na próbie rozwikłania zagadki pojawiania się i znikania Skaczącego Jacka, londyńskiej legendy miejskiej, co okazuje się częścią daleko większej intrygi, niż czytelnik może oczekiwać.
Książkę czytało się świetnie, choć już od pierwszych zdań jesteśmy wrzuceni w środek wydarzeń historycznych, które nie są - przynajmniej w Polsce - powszechnie znane, co trochę utrudniało wciągnięcie się w lekturę. Mimo tego fabuła jest bardzo spójna, zagadka ciekawa, bohaterowie wiarygodni, a zakończenie zachęca do sięgnięcia po kolejny tom.
Tą opinię piszę po ponownym przeczytaniu książki w styczniu 2022 r. - pierwszy raz z powieścią Marka Hoddera zapoznałam się w 2013 roku, czyli niemal od razu po jej wydaniu.
więcej Pokaż mimo toKsiążka należy do gatunku steampunk, a akcja rozgrywa się czasowo w wiktoriańskiej Wielkiej Brytanii, choć z powodu pewnego zabiegu zastosowanego przez autora, nie można tej epoki tak nazywać. Mamy za...
Ledwo uniknąłem zderzenia z pędzącą dorożką, po butach przebiegło mi stado ujadających chartów, to chyba taka miejska wersja wilkołaków. Kłęby dymu i mgły sprawiły, że poczułem się mocno zdezorientowany. Wcześniejsze dawki ginu, wzmocnione brandy i najbardziej paskudną wersją londyńskiego ale, nie pomagały w znalezieniu właściwego kierunku. „London Calling” [The Clash] – Big Ben wybijał północ, obsiadające zegar czarnoskrzydłe od sadzy łabędzie nawet się nie poruszyły. Z hipnotycznego transu, wyrwał mnie odgłos dumnego Brytyjczyka oddającego mocz na stojąco. Dopiero wówczas zorientowałem się, że konie mijającego mnie pojazdu nie stukotały podkowami po bruku, raczej nosiły mechaniczne cylindry.
Za ramię złapał mnie mężczyzna, do dziś myślę, że w dobrej wierze. Był modnie ubrany, jak agent Jej Królewskiej Mości, lecz szpetny niczym Danny Trejo. Podkręcił wąsa i wyciągnął z ust obrzydliwie cuchnące cygaro, którym pomachał mi przed oczyma. Najpierw wskazał na pokaszlujące w plugawych zaułkach niewiasty, ofiary bogatych dewiantów, bądź obłapujących prababki szaleńców. Potem kiwnął w stronę eksplorujących Tamizę, niczym źródła Nilu, poławiaczy ciał, by ostatecznie zatrzymać wzrok na, skrywających się pod niedziałającą latarnią gazową, bractwach oprychów, z pokolenia na pokolenie miejskich rabusiów lub porywaczy zwłok, czy jak kto woli hien cmentarnych. Scementował zasady eugenicznej teorii ewolucji.
Mój wybawca poprawił melonik, zamruczał wersetem z Koranu i niczym brzydszy brat pułkownika Lawrence’a z Arabii, delikatnie pchnął mnie w niewiadomym kierunku. Przy okazji, elegancką, arystokratyczną laską, zaczął fantazyjnie wystukiwać takty hymnu … „God save the Queen …”, raczej w wersji dla zamachowców, a nie dla królowej Wiktorii, bo powtórzył kilkakrotnie „No Future!!” [Sex Pistols]. W rytm tej melodii zaczęli pogwizdywać niedojadający gazeciarze, z postury przypominający młodocianych przyjaciół bohaterów Dickensa, dopóki grupa kominiarczyków nie obrzuciła ich kamieniami.
Nagle zaroiło się od funkcjonariuszy Scotland Yardu, przyszłych detektywów i lokalnych arystokratów. To w końcu nie Dahomej! Jakbym dokonał skoku w czasie. Mroczne zakamarki zostały niemal natychmiastowo zastąpione przez okazałe gmachy w stylu kolonialnym. Zatrzymaliśmy się przed wejściem do siedziby Królewskiego Towarzystwa Geograficznego. Na straży stał brodaty Sikh w okazałym turbanie z wrzeszczącą papugą na ramieniu, żeby otrzymać taką funkcję musiał ktoś w jego rodzinie służyć, albo w Bombajskim Pułku Piechoty, albo wyśmienicie grać w krykieta. Nie wpuszczono nas od razu, bo jakiś poeta przesadził z alkoholem, albo opiatami, ponoć z powodu samobójczej próby jednego z członków organizacji. Czułem się jak kamerdyner Fileasa Fogga, który okrążył londyński półświatek w mniej niż osiemdziesiąt dni …
Powieść Pana H. zaserwowała Londynowi tak obszerny boom demograficzny w postaci pojawiających się lub chociaż wzmiankowanych nazwisk, że mgła opiewająca sylwetki różnego dla fabuły kalibru, tak spowijała zakamarki stolicy Imperium, że można było zgubić drogę. Przy okazji imponowała, a nawet wpędzała kompleksy, wręcz drobiazgowa znajomość mrocznych zakamarków Londynu. Z perspektywy czytelnika odkryto rąbek tajemnej wiedzy, ale szczegółowa topografia zachwycała przede wszystkim tych, którzy mieli możliwość obcowania z historią miasta osobiście.
Trochę, jak powyższa wypowiedź, tak książka pana Hoddera, mogłaby być krótsza. Pozbawiona kilku rozdziałów, a nawet części, nie zmieniłaby mojej oceny. Przydługie, zbyt precyzyjne fragmenty, zrzucam na karb debiutu. Przyćmiewa je w refrenach wspomniana steampunkowa para punkowych kapel, chociażby w postaci wprowadzenia pomysłowych ozdobników i alternatywnych teorii, zarazem oddając hołd postaciom autentycznym.
Eksperymentowanie z energią i czasem od dawna znajduje się w „szarej strefie”, mimo tego nakręciłem się na historię nakręcanego człowieka. Postaram się przedostać poza granice przyzwoitości Londynu i przekroczyć Tamizę, szlakiem pubów dotrzeć na pola golfowe, omijając okalające miasto szpitale, czy zakłady dla psychicznie obłąkanych …
Ledwo uniknąłem zderzenia z pędzącą dorożką, po butach przebiegło mi stado ujadających chartów, to chyba taka miejska wersja wilkołaków. Kłęby dymu i mgły sprawiły, że poczułem się mocno zdezorientowany. Wcześniejsze dawki ginu, wzmocnione brandy i najbardziej paskudną wersją londyńskiego ale, nie pomagały w znalezieniu właściwego kierunku. „London Calling” [The Clash] –...
więcej Pokaż mimo toMark Hodder wyczarował fantastyczny świat, pełen dziwnych wynalazków, dziwnych postaci. Jedno wydarzenie zmieniło bieg historii, a próba naprawienie tego okazała się niemożliwa i stworzyła okazje do szalonych eksperymentów.
Jedyny minus w tej powieści to zakończenie, trochę mnie rozczarowało ale książkę czyta się przyjemnie.
Mark Hodder wyczarował fantastyczny świat, pełen dziwnych wynalazków, dziwnych postaci. Jedno wydarzenie zmieniło bieg historii, a próba naprawienie tego okazała się niemożliwa i stworzyła okazje do szalonych eksperymentów.
Pokaż mimo toJedyny minus w tej powieści to zakończenie, trochę mnie rozczarowało ale książkę czyta się przyjemnie.
Mało znana powieść - niestety. Nie jest idealna, bo miejscami zbyt rozciągnięta, ale wciąga i jest ciekawa.
Wyraziste postacie, intrygujący wątek główny z masą zagadek i szczyptą filozofii... a w tle XIX wieczna, steampunkowa Anglia z tymi swoimi dla tego czasu obyczajami. Wszystko to obleczone w lekki język z niewymuszonym humorem.
Jest to dobra i ciekawa powieść, a jej kontynuacja też zapowiada się ciekawie.
PS. Pamiętajcie - zabawa z czasem to nie przelewki...
Mało znana powieść - niestety. Nie jest idealna, bo miejscami zbyt rozciągnięta, ale wciąga i jest ciekawa.
więcej Pokaż mimo toWyraziste postacie, intrygujący wątek główny z masą zagadek i szczyptą filozofii... a w tle XIX wieczna, steampunkowa Anglia z tymi swoimi dla tego czasu obyczajami. Wszystko to obleczone w lekki język z niewymuszonym humorem.
Jest to dobra i ciekawa powieść, a jej...
6,5 przepiękne wydanie. Oceniłbym zdecydowanie wyżej, ale była co najmniej o 100 stron za długa. Do połowy była świetna, im dalej "w las", tym słabiej. Ostatnie 100 stron było napisane dosłownie na siłę.
6,5 przepiękne wydanie. Oceniłbym zdecydowanie wyżej, ale była co najmniej o 100 stron za długa. Do połowy była świetna, im dalej "w las", tym słabiej. Ostatnie 100 stron było napisane dosłownie na siłę.
Pokaż mimo toMożna śmiało powiedzieć, że jest to Steampunk pełną parą. Opowieść osadzona w wiktoriańskim (czy raczej powinienem powiedzieć albertyńskim) Londynie zakrawa naprawdę na miano dzieła sztuki. Zagadka i intryga, które spinają całą historię, nie są wyszukanie skomplikowane, choć trzeba ruszyć kilka klepek, żeby wpaść na odpowiedź na postawione przez autora pytania. W zupełności za to powieść nadrabia błyskotliwą i przejmującą kreacją bohaterów. Jeżeli ktoś poszukuje podręcznika, jak z postaci historycznej zrobić bohatera zwariowanej przygody kryminalno-fantastycznej, to to jest odpowiednia pozycja. Praktycznie każda z przewijających się tu postaci ma swoje realne korzenie w dziewiętnastowiecznej Anglii. Historyczne elementy ich biografii zostały sprawnie i z umiarem wkomponowane w wydarzenia faktyczne. Wszyscy bohaterowie, dzięki wykorzystaniu faktycznych wzorców zyskują wiele na autentyczności. Autor sprostał temu nienajprostrzemu zadaniu przekucia historii w fikcję.
Oprócz fabuły i bohaterów jest tu jeszcze jedna rzecz, która zasługuje na uwagę. Jest nią literacka kreacja obrazu miasta. Londyn w epoce pary. Londyn przemierzany przez tłumy kolorowych mieszczan epoki Wiktorii. Londyn brudny od sadzy padającej z nieba. Londyn pełen duszącego smogu z fabrycznych kominów. Londyn, w którym biedacy umierają na ulicach, dzieci sprzedają swoje ciała, a bogaci piją na umór w podejrzanych pubach. To jest świat prawdziwy, wiarygodny. Takiego opisu nie powstydziłby się Dostojewski w swoich dziełach. Widać, że autor wykonał niesamowitą pracę, analizując realia, w jakich powinna być osadzona jego powieść. Widać, że jest to Anglik, wychowany na Dickensie, znający historię i angielskie zwyczaje. Niestety ma to też swoją złą stronę. Autor zna geografię Londynu jak własną kieszeń. W związku z czym, w powieści sypie nazwami ulic i dzielnic, opisując podróże bohaterów. Niestety nie wyjaśnia, jakie to są odległości, czym dane ulice zasłużyły sobie na to, by być zapamiętane przez potomnych. To jest chyba największy minus tej powieści.
Chciałbym jeszcze chwilę poświęcić na zajęcie się głównymi przeciwnikami powieści, więc rozważ proszę czytelniku, że mogą tu być treści, które zdradzają fabułę. Wiele dzieł literacki i filmowych cierpi na symptom słabego antagonisty. Ta książka jest jednak całkowitym przeciwieństwem tego symptomu. Nie znajdziemy tu zatem złej postaci z kategorii "Ha, ha zniszczę świat". Nie. Tu bohaterowie mają konkretne motywacje, które popychają ich do działania. I wielką rolę gra tu tytułowy Jack. Dla poszczególnych bohaterów, niektórych groteskowych, niektórych zabójczo inteligentnych a wszystkich równie tajemniczych jego słowa, czyny, czy samo jego pojawienie się w historii świata, staje się impulsem, by dążyć do zmian. Bohaterowie zrywają kajdany genetyki, śmierci, skrupułów, byle tylko osiągnąć swój cel: cudowny świat, w którym każdy spełnia zaplanowaną dla niego rolę. Cudowna utopia, której osiągnięcie może zapewnić cudowny strój Jacka. Bohaterowie, szczególnie ci spod ciemniejszej gwiazdy (choć wszyscy bez wyjątku mają tu swoje mroczne sekrety) stają się tak realni, że można się wczuć w ich rolę twórców nowego porządku.
I na koniec jeszcze jedna uwaga, która jest już całkowicie spoilerem. Dotyczy to podróży w czasie. Nie jestem wielbicielem tego rozwiązania, uważam, że za często na jego karb zrzuca się naprawę świata. Tu historia jest prosta. Podróżnik rusza w przeszłość, by zmyć plamę z nazwiska swego rodu. I wszystko ładnie pięknie. Podróż działa, co do tego nie mam żadnych zastrzeżeń. Dopóki nie dochodzimy do typowego momentu: mój przodek zginął. I w normalnych dziełach bohater może ponownie zaingerować w przeszłość, by nie dopuścić do tego, żeby sam zabił siebie. Natomiast tu na drodze bohatera staje nieznana przeszkoda, coś, co powoduje, że wszystko, czego się tknie, prowadzi to jasno określonego końca: śmierci jego przodka. I to trochę mi się nie podoba, że nagle można zmienić historię, a zaraz potem jednak nie. Mam nadzieję, że wszystko rozwiąże się w następnych tomach, bo rozwiązanie pozostaje całkowicie otwarte.
Podsumowując: książka z pewnością jest godną pozycją na liście powieści wartych przeczytania. Jeśli ktoś jest fanem tego raczej niszowego, a jakże interesującego gatunku, jakim jest Steampunk, powinien ku temu autorowi skierować swe kroki. Jeżeli chce poznać ciekawą zagadkę kryminalną, to też jest to jakaś doga, ale Holmes to nie jest. Za to na specjalną nagrodę i dodatkowe punkty zasługuje stworzenie historii na podstawie faktycznych wydarzeń i postaci. Tak zręcznej adaptacji historii do fikcji ze świecą (lub lampą gazową) szukać.
Można śmiało powiedzieć, że jest to Steampunk pełną parą. Opowieść osadzona w wiktoriańskim (czy raczej powinienem powiedzieć albertyńskim) Londynie zakrawa naprawdę na miano dzieła sztuki. Zagadka i intryga, które spinają całą historię, nie są wyszukanie skomplikowane, choć trzeba ruszyć kilka klepek, żeby wpaść na odpowiedź na postawione przez autora pytania. W zupełności...
więcej Pokaż mimo to