Daredevil - Wizjonerzy: Frank Miller, tom 2 Frank Miller 7,7
ocenił(a) na 79 tyg. temu Za sprawą "The Man Without Man" Millera i Romity Jr." Daredevil" stał się wraz z "X-Men'ami" moim ulubionym superbohaterem Marvela, więc z przyjemnością zaczynam zapoznawać się szerzej z opowieściami o tym bohaterze.
Jako że w latach 90-tych przygody Matta Murdocka nie były wydawane na polskim rynku, tom drugi zbiorczego wydania Egmontu jest moim pierwszym zeszytem z którym się zapoznaje, gdyż tom 1-szy, w zgodnej opinii, nie jest jeszcze na odpowiednio dobrym poziomie.
Jak wypada więc klasyczne dzieło Franka Millera, które zrewolucjonizowalo sposób wydawania komiksów?
Otóż jest to komiks naprawdę dobry, nawet jak na dzisiejsze czasy, choć z pewnością już nie tak rewelacyjny jakim był w latach 80-tych.
Początek jest dość ciekawy i dobrze się go czyta. Czuć, że w latach 80-tych był to komiks, który mógł się naprawdę bardzo podobać i gdybym 30 lat temu miał możliwość kupowania tych zeszytów, to z pewnością kolekcjonowałbym tę serię, a ocena byłaby zdecydowanie wyższa i oscylowala pomiędzy 8-9/10, a może nawet i 10.
Opowiadana historia jest płynna i rozwojowa i dotyczy głównie relacji Matta z Elektrą oraz pojedynków z Bullseyem, który jest tutaj jego głównym wrogiem. Bardzo istotny jest też główny wątek Kingpina i jego powrotu jako szefa nowojorskiego gangu. Zabawne są też wątki pomniejszych gangsterów półswiatka takich jak Turk, który nadaje komiksów trochę wątków konediowych.
Jest również trochę retrospekcji z genezy powstania Daredevila i przypomnień o tym, jakie umiejętności ten bohater posiada, co jest dość typowe dla komiksów sprzed lat i obniża próg wejścia dla nowych czytelników. Szczególnie jest to widoczne w pierwszych opowiadaniach tego tomu.
Historia jest bardzo dobrze napisana jak na lata 80-te i potrafi zainteresować czytelnika również i dzisiaj. Trochę słabiej jest w środkowej części komiksu, gdzie jest więcej retrospekcji i gdzie pojawia się dawny mentor Matta - Stick. Ta cześć komiksu lekko mnie nawet znużyła i czuć było, że Mliler szukał natchnienia dla dalszego prowadzenia narracji.
Na szczęście te natchnienie się odnalazło i ostatnie trzy rozdziały tomu wchodzą na nowy poziom. "Przeklęci", " Ostatnia dłoń" i "Ona żyje" to już bardziej nowoczesny sposób opowiadania, przy którym nie odczuwa się już tak uplywu lat dzielącego czytelnika od premiery.
Powieść jest napisana sensownie, a przygody bohatera są realistyczne, choć kilka momentów mnie tutaj rozczarowało. Najsłabszy jest moim zdaniem wątek walki Elektry z "super-ninja", który kończy się mało efektownie.
Druga sprawa rzucająca mi się w oczy to wątek na siłowni gdzie Daredevil wymachuje 200 kilogramową sztangą. I byłoby to jeszcze do zaakceptowania, gdyby nie to, że rzuca on później tą sztangą na kilka metrów w zwykłego pospolitego chłystka, który niezwykłą siłą nie dysponuje. Normalnie taka sztanga przeciętnego człowieka by zabiła, ale Miler widocznie nie przemyślał do końca tego wątku.
Dużo ciekawiej mógłby też wypaść cały wątek z Elektrą, która pojawia się dość często, ale jej relacjom z Mattem brakuje trochę głębi.
Są też jednak i plusy, choć głównie pod koniec tomu.
Wątek ostatecznej bitwy Daredevila z Bullseyem jest bardzo dobrze rozpisany a walka między nimi zasługuje na to, aby ją uwiecznić na taśmie filmowej.
Bardzo fajnie jest przedstawiona historia o reporterze mającym chęć na nagrodę Pulizera i sposób przedstawienia tej historii.
Na plus są również pojawiające się wątki J. J. Jamesona i Punishera.
Szkice Franka Millera są na dobrym poziomie i ciężko im coś zarzucić. Miller'owi należy się szacunek za to, że sam pisał i narysował swoje opowieści i jako młody chłopak potrafił stworzyć naprawdę dobrą i momentami dojrzałą historię. Sam rysunek Millera zresztą ewoluuje pod koniec tomu i widać, że staje się coraz bardziej dokładny i wyraźniejszy.
Tom drugi jest więc wart zapoznania się z nim i sprawia że nawet dziś jest to dobry komiks, a dodatkowo daje sporo nadziei na to, że tom trzeci będzie jeszcze bardziej dopracowany.
Good Job, Frank.